NEWSY I WIDEO

Kolejna bramka Mateusza Bogusza w MLS. Ależ przymierzył! [WIDEO]

Mateusz Bogusz zdobył kolejną bramkę w tym sezonie MLS. Minionej nocy jego zespół odniósł okazałe zwycięstwo 4:0.

Mateusz Bogusz trafił do MLS w marcu 2023 roku. Związał się wówczas z Los Angeles FC. Polak podpisał kontrakt do końca 2026 roku. 22-latek przeniósł się do LAFC z Leeds United. Kwota transferu wyniosła milion euro.

Trwający sezon MLS układa się naprawdę nieźle dla Los Angeles FC. Zespół z Boguszem, Chiellinim i Velą w składzie zajmuje obecnie drugie miejsce w Konferencji Zachodniej. Awans do fazy play-off jest już niemal na wyciągnięcie ręki. Do końca sezonu zasadniczego pozostało 10 meczów.

Minionej nocy Los Angeles FC pokonało Colorado Rapids na własnym stadionie. Mecz zakończył się okazałym zwycięstwem 4:0. Jedną z bramek zdobył Mateusz Bogusz. Polak wyprowadził swój zespół na prowadzenie już w 19. minucie gry. Gol zdobyty przez Polaka był naprawdę pięknej urody.

W tym roku w barwach LAFC Mateusz Bogusz rozegrał łącznie 26 meczów we wszystkich rozgrywkach. Strzelił w nich 4 bramki i zanotował 5 asyst.

Wisła Płock rozwiązała kontrakt z Dominkiem Furmanem. Zawodnik założył sprawę w sądzie

Wisła Płock zdecydowała się na jednostronne rozwiązanie umowy z Dominikiem Furmanem po tym, jak klub spadł z PKO BP Ekstraklasy. Piłkarz uznał to za działanie niezgodne z prawem. W związku z tym założył sprawę w Piłkarskim Sądzie Polubownym PZPN.

Sezon 2022/2023 zakończył się pechowo dla Wisły Płock. Nafciarze nie zdołali utrzymać się w PKO BP Ekstraklasie i spadli do Fortuna 1 ligi. W związku ze spadkiem klub z Płocka zdecydował się na jednostronne rozwiązanie umowy z Dominikiem Furmanem. Wykorzystał do tego uchwałę PZPN. Pozwala ona klubowi na jednostronne rozwiązanie kontraktu po spadku do niższej klasy rozgrywkowej za odszkodowanie w wysokości miesięcznego wynagrodzenia danego piłkarza.

Dominik Furman miał ważny kontrakt z Wisłą jeszcze przez rok. Po spadku z Ekstraklasy był skłonny nawet obniżyć swoje wynagrodzenie. Ostatecznie do rozmów o renegocjonowaniu umowy nawet nie doszło. Piłkarz opowiedział o kulisach w rozmowie z portalem meczyki.pl.

– Nikt finalnie nie rozmawiał ze mną o obniżce pensji. Byłem gotowy na duże ustępstwa, ale klub mówił tylko o rozwiązaniu kontraktu albo zgodnie z tym przepisem, albo za takim „porozumieniem stron”, że to ja jestem winny, drużyna spada, a chciwy piłkarz ucieka z tonącego okrętu. Ja chciałem zostać i pomóc drużynie. Nie pozwolono mi na to, spychano decyzję na innych i potraktowano bez szacunku, choć wcześniej wiele razy pokazywałem, że na klubie mi zależy – skomentował Dominik Furman.

Omawiany przepis dotyczy tylko polskich piłkarzy, o czym pisze portal „Meczyki”. W przypadku obcokrajowców kluby nie mogą jednostronnie rozwiązywać umowy. W przeciwnym razie kluby mogłyby przegrać sprawę w FIFA. Furman uważa, że przepis ten dyskryminuje polskich zawodników. Jego zdaniem przepis jest także niesprawiedliwy ze względu na to, że możliwość rozwiązania kontraktu ma tylko klub, zawodnik już nie. W związku z tym założył sprawę w Piłkarskim Sądzie Polubownym PZPN.

– Wprowadzone, najpewniej pod naciskiem klubów, rozwiązanie jest sprzeczne z regulacjami FIFA – przekazał adwokat prowadzący sprawę Furmana.

– Kilka lat temu prowadziłem sprawę, będąc po stronie klubu, który wykorzystując ten przepis, rozwiązał kontrakt z zawodnikiem zagranicznym. Zawodnik, pomijając organy jurysdykcyjne PZPN, które nie są uznawane przez FIFA, skierował do niej sprawę o odszkodowanie. Ta zasądziła na jego rzecz pełne wynagrodzenie za rok kontrakt – opowiedział.


źródło: meczyki.pl

Francuzi widzą Marka Papszuna w uznanym klubie. „Jest trenerem z charakterem i jasnymi pomysłami”

Portal „WebGirondins.com” wymienia Marka Papszuna w roli kandydata do objęcia Bordeaux. Francuski portal wytypował Polaka jako jednego z pięciu potencjalnych szkoleniowców zespołu.

Papszun odbuduje francuski klub?

Wraz z końcem minionego sezonu Marek Papszun pożegnał się z Rakowem Częstochowa. 49-letni szkoleniowiec do tej pory nie podjął nowej pracy. Jeszcze do niedawna wiele wskazywało na to, że Polak pozostanie poza regularnym prowadzeniem zespołu.

Artur Jędrzejczyk ofiarą stalkingu. „Ta kobieta wymaga specjalistycznej pomocy” [CZYTAJ]

Według „WebGirondins.com” Marek Papszun mógłby się podjąć pracy we Francji. Polak nie ukrywał, że chciałby spróbować za granicą, więc taka opcja mogłaby spodobać się byłemu trenerowi Rakowa. Wspomniane źródło umieściło 49-latka na liście potencjalnych pięciu szkoleniowców.

Wszystko za sprawą słabych wyników zespołu pod wodzą Davida Guiona. Według serwisu „WebGirondins.com” aktualny szkoleniowiec Bordeaux popełnia złe wybory oraz ma nieczytelny plan gry. Z kolei Papszun jest przez nich nazywany „trenerem z charakterem i jasnymi pomysłami„. Pozostałymi szkoleniowcami na liście są Julien Stephan, Phillippe Montaniera, Rubi oraz Didier Digard.

Bordeaux zajmuje 15. miejsce w drugiej lidze francuskiej. Żyrondyści zdobyli trzy punkty w trzech spotkaniach nowego sezonu.

Źródło: WebGirondins.com, Meczyki.pl

Artur Jędrzejczyk ofiarą stalkingu. „Ta kobieta wymaga specjalistycznej pomocy”

 

Artur Jędrzejczyk padł ofiarą stalkerki. Kobieta od kilkunastu miesięcy podszywa się pod obrońcę Legii Warszawa. – Potrafiła wypisywać do mojej żony, która „miała nie stawać na drodze do naszej miłości”. Do tego dochodziły „życzenia” tego, by poroniła – powiedział piłkarz.

„Jędza” i fake konto stalkerki

Artur Jędrzejczyk jest jednym z najpopularniejszych piłkarzy w PKO BP Ekstraklasie. Stało się to m.in. za sprawą jego gry w reprezentacji Polski i boiskowych kontrowersji. Piłkarz w rozmowie z TVP Sport wyznał, że od wielu miesięcy ktoś zakłada fałszywe konto pod jego nazwisko.

– To dziewczyna, kobieta. Wiem nawet, jak wygląda, bo kiedyś często pojawiała się na Legii przy okazji różnych wydarzeń i treningów. Bywała też na lotnisku i zbierała autografy, gdy wracaliśmy z meczów wyjazdowych. Mam wrażenie, że to osoba z jakąś chorobową przypadłością. Takie sprawia wrażenie. Ta kobieta wymaga specjalistycznej pomocy – powiedział „Jędza”.

Kamil Grabara pewny awansu Kopenhagi. „Prawda się obroni na boisku” [CZYTAJ]

Środowisko się nabiera

– Na zgrupowaniu reprezentacji jeden z dziennikarzy miał do mnie pretensje, że nie pojawiłem się na umówionym wywiadzie. Oczywiście wszystko zostało ustalone z tym fajkowym kontem, bo sam nic nikomu nie obiecywałem. Innym razem Szymon Marciniak podszedł do mnie i zaczął tłumaczyć jakąś sytuację. Pytał, czemu tak reaguję i wypisuję różne rzeczy w internecie. Okazało się, że dyskusja nie była moim dziełem. Musiałem wyjaśnić mu całą sytuację. Miałem wiele takich sytuacji, choćby z Michałem Listkiewiczem. Ktoś się pode mnie podszywa, pisze z ludźmi i ma z tego zabawę – dodał.

Stalkerka podszywa się pod Artura Jędrzejczyka na Facebooku. Piłkarz regularnie zgłasza fałszywe konto, jednak ona zakłada nowe i szybko zyskuje obserwujących.

Źródło: TVP Sport

Kamil Grabara pewny awansu Kopenhagi. „Prawda się obroni na boisku”

FC Kopenhaga pokonała w pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów Raków Częstochowa wynikiem 1:0. Pewny awansu swojego zespołu jest bramkarz duńskiego zespołu, Kamil Grabara.

We wtorek odbył się pierwszy mecz IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów w sezonie 2023/2024 pomiędzy Rakowem Częstochowa a FC Kopenhagą. Spotkanie rozgrywane w Sosnowcu zakończyło się wygraną Duńczyków 1:0. Jedyna bramka padła w 9. minucie meczu po nieszczęśliwym samobóju Bogdana Racovitana.

Rewanżowe starcie pomiędzy Kopenhagą a Rakowem zostanie rozegrane za tydzień w środę. Po pierwszym meczu kwestia awansu wydaje się wciąż otwarta. Jednobramkowa zaliczka nie daje gwarancji awansu. Kopenhaga jest jednak na zdecydowanie bardziej uprzywilejowanej pozycji niż Raków. Pewny awansu swojego zespołu jest Kamil Grabara.

– Ja jestem, nie chcę mówić, że święcie przekonany, ale wiem, że ten mecz troszeczkę inaczej będzie wyglądać u nas w domu. No nie ma jakiejś tam mistycznej atmosfery wokół naszego stadionu, no ale wiadomo gdzieś tam 38 tysięcy będzie na meczu. Boisko też troszeczkę będzie lepsze – stwierdził Kamil Grabara.

– No mówię, prawda obroni się na boisku. No ale skłamałbym, gdybym tu stał i powiedział, że nie przejdziemy Rakowa – podsumował 24-latek.

Kibic Lecha Poznań, który oberwał piłką w twarz, otrzymał od klubu prezent

Jeden z kibiców Lech Poznań oberwał piłką w twarz w trakcie meczu z Radomiakiem. Ucierpiały na tym jego okulary. Po kilku tygodniach klub i jedna z firm optycznych przekazały mu upominek.

30 lipca w meczu drugiej kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań mierzył się na własnym stadionie z Radomiakiem Radom. Spotkanie zostało wygrane przez gospodarzy 2:0. Gole zdobyli Ishak oraz Szymczak.

W trakcie wspomnianego meczu bolesne uderzenie otrzymał jeden z sympatyków Kolejorza. Po uderzeniu Franka Castenady z Radomiaka Radom piłką prosto w twarz oberwał Pan Marcin. Kibicowi nic się nie stało, ucierpiały tylko jego okulary. Wideo z tej sytuacji możecie zobaczyć TUTAJ. Klub dotarł do Pana Marcina już kolejnego dnia.

– Na szczęście, nic poważnego się nie stało. Nie było to przyjemne, ale ucierpiały tylko moje okulary – skomentował Pan Marcin, kibic Lecha Poznań.

Lech Poznań dotarł do poszkodowanego kibica i spotkał się z nim w siedzibie klubu na stadionie w Poznaniu. Dzięki firmie Bloch Optyk Pan Marcin otrzymał nowe okulary. Wybrał oprawki w barwach poznańskiego klubu.

– Jestem fanem od ponad dwudziestu lat, staram się regularnie pojawiać na stadionie przy Bułgarskiej. Nie zawsze się udaje, ale staram się być na każdym meczu. Czasami przyjeżdżam sam, czasami z kolegami – opowiedział kibic Kolejorza.

– Oczywiście będę się pojawiał na trybunach nadal w trakcie spotkań, ale może częściej będę wybierał miejsce na górze czwartej trybuny – zażartował.


źródło: lech poznan

Skandal w czeskiej piłce. Sędzia wypaczył mecz trzeciej ligi, gdy postawiono 18 tysięcy euro

Podczas minionego weekendu doszło do sporego skandalu w czeskiej piłce. Sędzia trzecioligowego spotkania wypaczył wynik meczu, dyktując rzut karny, który nie miał prawa być zagwizdany.

Kuriozalna sytuacja i ustawianie meczu w tle

Admira Praga pokonała Czeskie Budziejowice (2:1) w niedzielnym meczu trzeciej ligi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sędzia wypaczył wynik spotkania. Oto co wydarzyło się w trakcie meczu:

  • Do pierwszej połowy doliczono trzy minuty, trwała ona kilkanaście minut więcej.
  • W końcówce meczu arbiter podyktował kuriozalny rzut karny, który nie miał prawa być gwizdnięty.

Szef hiszpańskiej federacji tłumaczy się ze swojego zachowania. „Muszę wyciągnąć z tego wnioski” [CZYTAJ]

Na szczęście nagranie z drugiej z wymienionych sytuacji zostało zachowane. Widać na nim gołym okiem, że obrońca czysto wybija futbolówkę z pola karnego. Sędzia zobaczył jednak co innego i podyktował jedenastkę. Bramka z rzutu karnego zapewniła prażanom zwycięstwo.

Eksperci z Czech są pewni, że mecz był sprzedany. Wiele wskazuje na to, że doszło do korupcji. W samej końcówce spotkania łączna pula na zakłady w tej rywalizacji wzrosła o osiemnaście tysięcy euro.

Źródło: Twitter

Szef hiszpańskiej federacji tłumaczy się ze swojego zachowania. „Muszę wyciągnąć z tego wnioski”

 

Prezydent hiszpańskiej federacji piłkarskiej wydał komunikat w sprawie swojego zachowania podczas ceremonii medalowej mistrzostw świata kobiet. Luis Rubiales przy wręczaniu krążków pocałował jedną z zawodniczek.

Hiszpanki najlepsze

Reprezentacja Hiszpanii w piłce nożnej kobiet wygrała tegoroczne mistrzostwa świata. Więcej niż o samym spotkaniu z Anglią mówi się jednak o pomeczowej sytuacji. Luis Rubiales w trakcie ceremonii wręczania medali pocałował Jennifer Hermoso. Zachowanie prezesa Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej oburzyło wiele osób. Część z nich chciała jego dymisji.

Rummenigge… broni Rubialesa. Zaskakujące słowa niemieckiego działacza [CZYTAJ]

Jakby tego było mało, działacz złapał się za własne genitalia, po czym wykonał specyficzny ruch. Niedaleko prezesa hiszpańskiej federacji siedziała królowa Letycja.

Zamieszanie wokół całej sytuacji zmusiło polityka do sprostowania.

– Doszło do tego spontanicznie. Wśród nas nie zostało to zrozumiane kontrowersyjnie, bo postrzegaliśmy to jako coś naturalnego, normalnego, bez żadnej złej woli. Lecz na zewnątrz zrobiło się poruszenie. Jeśli ktokolwiek poczuł się urażony, przepraszam. Muszę wyciągnąć z tego wnioski i zrozumieć, że zajmując takie stanowisko jak prezes federacji, muszę być bardziej ostrożny – powiedział Rubiales.

Źródło: Meczyki.pl, Twitter

Rummenigge… broni Rubialesa. Zaskakujące słowa niemieckiego działacza

Karl-Heinz Rummenigge zaskoczył opinię publiczną. Działacz wypowiedział się na temat afery Luisa Rubialesa. Niemiec… wstawił się za prezesem hiszpańskiej federacji. 

Rubiales zszokował cały piłkarski świat swoim zachowaniem po wygraniu przez kobiecą kadrę Hiszpanii mistrzostwa świata. Podczas ceremonii dekoracji szef federacji pozwolił sobie na bardzo wiele. Gdy wręczał złoty medal Jennifer Hermoso, pocałował kobietę w usta. Wzbudził tym szereg kontrowersji.

„Jak najbardziej w porządku”

Nad postawą Rubialesa pochyliło się wielu kibiców. Również osoby ze środowiska nie szczędziły gorzkich słów. Co ciekawe Hiszpan znalazł jednak także swoich obrońców. Wśród niech niespodziewanie pojawił się Karl-Heinz Rummenigge.

– Myślę, że nie powinno się przesadzać. Kiedy zostaje się mistrzem świata, działa się w emocjach. To, co zrobił Rubiales, jest jak najbardziej w porządku – powiedział Rummenigge.

Działacz uważa, że w przypływie emocji może dojść do różnych niespodziewanych sytuacji. Przypomniał w tym celu swoje zachowanie z 2020 roku, kiedy Bayern Monachium zatriumfował w Lidze Mistrzów.

– Całowałem wtedy mężczyzn. Nie w usta, po prostu z radości – dodał.

Najpierw wielki transfer, a teraz… wielki pech. Polski piłkarz nie zagra w hitowym meczu

Celtic już niedługo zmierzy się w hicie ligi szkockiej z Rangersami. Niestety na boisko może wówczas zabraknąć Maika Nawrockiego. Media poinformowały, że Polak doznał kontuzji. 

Latem Legia Warszawa ogłosiła spory transfer. Nawrocki przeszedł do Celticu na zasadzie transferu definitywnego za 5 mln euro. 22-latek udanie rozpoczął przygodę w Glasgow i zaliczył niezły debiut przeciwko Ross Country. Szkockie media chwaliły stopera i wyliczały jego korzystne statystyki.

Nie zagra w hicie

Niestety, dobre informacje na tym się kończą. Według najnowszych informacji Nawrocki nie zdoła zagrać w nadchodzącym szlagierze ligi szkockiej. 3 września Celtic zmierzy się z Rangersami, a zdaniem „The Scottish Sun” Polak nabawił się kontuzji ścięgna podkolanowego.

Na razie nie wiadomo, ile potrwa przerwa młodego obrońcy. Na pewno nie uda mu się jednak wykurować na mecz z Rangersami. Sytuacja jest dużo trudniejsza dla samego Celticu. Brendan Rodgers nie może skorzystać także z innych zawodników. Dostępni są tylko dwaj środkowi obrońcy – Gustaf Lagerbielke i Liam Scales.

Miesiąc wystarczył. Piłkarz chce odejść z Arabii Saudyjskiej!

Arabia Saudyjska dopiero co rozpoczęła gigantyczną ofensywę transferową, a już jeden z zawodników żałuje przejścia na Bliski Wschód. Czy piłkarz odejdzie z klubu po zaledwie miesiącu? 

Latem do Arabii Saudyjskiej powędrowało wielu zawodników z topowych europejskich zespołów. Głównie na rynku rywalizowały ze sobą takie kluby jak Al-Hilal, Al-Nasrr czy Al-Ittihad. Do tego ostatniego trafili między innymi Karim Benzema, N’Golo Kante czy Fabinho.

Miesiąc i… wystarczy?

Jednym z piłkarzy, których kupiło Ittihad, był także Jota. Portugalczyk, który jeszcze w minionym sezonie grał w Celticu, trafił do Arabii w lipcu. Jak się okazuje wkrótce może niespodziewanie odejść z klubu. Dziennikarz Muhammad Al-Bakiri poinformował, że 24-latek chce rozwiązać kontrakt, nie podając jednak powodów swojej decyzji.

Jota kosztował Ittihad 30 milionów euro. Jak na razie wystąpił w każdym spotkaniu Saudyjczyków, w których nie strzelił jednak żadnego gola. Nie zanotował także asysty.

„Polski Messi” opuszcza Liverpool. Nieoczywisty wybór młodego Polaka

Po trzech latach spędzonych w akademii Liverpoolu Mateusz Musiałowski zmieni klub. Pomimo zainteresowania klubów Ekstraklasy 19-latek miał wybrać propozycję z Austrii, informuje Jakub Seweryn.

Mateusz Musiałowski trafił do akademii Liverpoolu w 2020 roku. Przez kolejne miesiące co jakiś czas w mediach pojawiały się nagrania ze znakomitymi akcjami młodego Polaka, który imponował przede wszystkim dryblingiem. W Anglii został nawet okrzykniętymi „Polskim Messim”.

Pomimo imponujących występów w drużynach młodzieżowych Musiałowski nie zdołał przebić się do pierwszej drużyny. W październiku skończy 20 lat, więc jest to najwyższa pora, by zaczął grać w piłce seniorskiej. Nie wydaje się, by Musiałowski nagle przebił się do pierwszego składu Liverpoolu. W mediach zaczęły pojawiać się plotki o możliwym transferze młodego Polaka. W tym kontekście wymieniano kilka klubów z Ekstraklasy. Ostatecznie wybór ma paść na relatywnie nieoczywisty kierunek.

Jak informuje Jakub Seweryn, nowym klubem Mateusza Musiałowskiego ma zostać TSV Hartberg! Jest to zespół występujący w austriackiej ekstraklasie. Do realizacji przenosin Polaka zostało rozwiązanie kwestii kontraktu Musiałowskiego.

Nowe informacje ws. przyszłości Zielińskiego. Polak czeka na Napoli, a Arabowie kuszą luksusem

 

Mateusz Skwierawski przekazał nowe informacje w sprawie przyszłości Piotra Zielińskiego. Według dziennikarza portalu WP Sportowe Fakty Polak wciąż czeka na decyzję w kwestii nowego kontraktu w Napoli.

Co dalej?

Umowa Piotra Zielińskiego z Napoli obowiązuje do końca bieżącego sezonu. W ostatnich tygodniach głośno było o zainteresowaniu ze strony saudyjskiego Al-Ahli. Polak jednak miał odrzucić zakusy bliskowschodnich inwestorów, aby pozostać we Włoszech.

Utalentowany Polak otrzymał powołanie od innej reprezentacji. „Ostrzą sobie na niego zęby” [CZYTAJ]

Mateusz Skwierawski z portalu WP Sportowe Fakty przyznał, że kontaktował się z Zielińskim po pierwszej kolejce Serie A. Według dziennikarza piłkarz poinformował o tym, że wciąż czeka na decyzję najprawdopodobniej ze strony klubu.

– Cały czas czekają na Piotra Zielińskiego w Arabii Saudyjskiej. Piotrek zagrał całe spotkanie ligowe z Frosinone. Wysłałem mu wiadomość po tym spotkaniu, pytając, czy możemy już ogłosić, że przedłuża kontrakt z Napoli i zostaje w klubie. Co ciekawe, odpisał mi, że jeszcze czekają ze swoim managmentem. Teraz nie wiadomo, kto pokazuje kciuk do góry albo w dół. Wygląda na to, że to „szef wszystkich szefów”, czyli Aurelio De Laurentiis – powiedział dziennikarz w programie „Z pierwszej piłki”.

– To on tutaj będzie miał prawdopodobnie ostateczny głos. Wiem, że prezes Napoli bardzo zabiegał o to, aby Piotrek zgodził się na te nowe warunki kontraktu w czasie obozu przygotowawczego. Na początku trochę się zżymał, pojawiały się różne hasła, że może nie pojechać na obóz, ale ostatecznie nikt nie robił mu problemów – dodał.

Luksusowe warunki

– Transfer Piotrka jest cały czas w grze, chociaż wydaje się, że on sam najbardziej chciałby zostać w Neapolu. Dowiedziałem się, że Arabowie naprawdę go kuszą. Wysłali kilka ofert zamieszkania dla Piotrka. Jedno z nich miało 650 metrów kwadratowych i byłoby na tym samym osiedlu, na którym mieszka Karim Benzema. To robi wrażenie – podsumował Skwierawski.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Utalentowany Polak otrzymał powołanie od innej reprezentacji. „Ostrzą sobie na niego zęby”

 

Bracia Żukowie stali się popularnymi postaciami młodzieżowego futbolu w Polsce. Starszy z rodzeństwa znalazł się w orbicie zainteresowań selekcjonera Hiszpanii do lat 15, otrzymując powołanie na nadchodzące zgrupowanie.

Powrót do Hiszpanii

Jakiś czas temu wiele mówiło się o powrocie braci Żuk do Polski. Młodzi zawodnicy trafili do Pogoni Szczecin, jednak po roku rodzina znów wyprowadziła się do Hiszpanii. Starszy z braci, Michał ponownie trafił do FC Barcelony.

Jakub Kamiński wspomina kompromitację z Mołdawią. „Na boisku czuliśmy jeden wielki szok” [CZYTAJ]

Utalentowany nastolatek w miniony weekend wystąpił w meczu z rok starszymi zawodnikami. Zdobył w tym spotkaniu dwa gole. Według doniesień Alberta Roge selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii zainteresował się usługami nastolatka. Świadczy o tym powołanie do kadry u-15. Wspomniany dziennikarz twierdzi, że federacja z Półwyspu Iberyjskiego ostrzy sobie zęby na zatrzymanie Żuka u siebie.

Źródło: Albert Roge

Dramatyczna sytuacja Piłkarza Legii. Mateusz Borek zdradził szczegóły

Przeciągają się problemy zdrowotne Bartosza Kapustki. Piłkarz Legii Warszawa od długiego czasu leczy kontuzję i nie zapowiada się, aby niebawem wrócił do gry. Nowe informacje w jego sprawie przedstawił Mateusz Borek w „Kanale Sportowym”. 

W przeszłości Kapustka zrywał już więzadła krzyżowe. Pod koniec poprzedniego sezonu ponownie doznał urazu i od tamtej pory nie zameldował się już na murawie, choć uraz nie wydawał się poważny.

„Sytuacja jest dramatyczna”

Piłkarz poddał się w czerwcu operacji, a do gry miał wrócić w przeciągu maksymalnie ośmiu tygodni. Tak się jednak nie stało i od ponad dwóch miesięcy 26-latek stara się zrehabilitować. Co prawda pojawił się na boisku w meczu z Ruchem Chorzów, jednak była to tylko końcówka spotkania, a pomocnik nadal walczy o powrót do pełnej sprawności.

Głos w jego sprawie zabrał teraz Mateusz Borek. Dziennikarz na antenie „Kanału Sportowego” zdradził, że sytuacja piłkarza Legii jest dramatyczna.

– Byliśmy przekonani parę miesięcy temu, kiedy Legia przedłużała o następne lata kontrakt z Bartoszem Kapustką, że to będzie fundament zespołu. Sytuacja jest dramatyczna – oznajmił Borek. 

– Chłopak wrócił do treningów, ale go nadal boli. Miał wycięte chyba 70 procent łąkotki z kolana, w którym zerwał więzadło. Ostatnio był na zabiegu i dalej walczy z bólem. Nie wiadomo, kiedy wróci do gry – dodał.

Jak na razie Kapustka wystąpił w 75 meczach Legii. Strzelił w nich 7 goli i zanotował 8 asyst. Jego obecna umowa obowiązuje do czerwca 2026 roku.


TROLLNEWSY I MEMY