NEWSY I WIDEO

Marcin Bułka nie poradził sobie w II lidze hiszpańskiej, teraz trafi do Rumunii? Nie tak to miało wyglądać…

Marcin Bułka trenował w szkółce Barcelony i Chelsea. W 2019 roku trafił do PSG, gdzie nawet zdążył zadebiutować w seniorskim zespole. W letnim okienku transferowym 21-latek udał się na wypożyczenie do klubu z II ligi hiszpańskiej, gdzie ewidentnie sobie nie radzi. Teraz mówi się o możliwych przenosinach do… Rumunii!

Nieudana przygoda w Hiszpanii

Gdy we wrześniu udał się na wypożyczenie do drugoligowej Cartageny, wydawało się, że dla młodego Polaka będzie to tylko krótki przystanek, gdzie zbierze potrzebne mu doświadczenie. Ku ogromnemu zdziwieniu 21-latek jest jedynie trzecim bramkarzem w hierarchii hiszpańskiego klubu. Wypożyczony z PSG piłkarz w obecnym sezonie na zapleczu LaLiga rozegrał zaledwie 3 mecze, tracąc w sumie 5 bramek.

Czas na Rumunię?

Jak podaje portal WP Sportowe Fakty, PSG myśli o skróceniu wypożyczenia jeszcze tej zimy. Zainteresowanych nie brakuje, gdyż w ostatnim czasie pojawił się temat przenosin do Dinama Bukareszt. Jeśli Bułka zdecydowałby się na taki ruch, spotkałby w nowym klubie swojego rodaka – Janusza Gola.

źródło: WP Sportowe Fakty

Przyjaciel Jerzego Brzęczka: „Mocno to przeżył. Najgorsze jest to, że nigdy nie dowiemy się, co by było, gdyby…”

Od zwolnienia Jerzego Brzęczka minął już ponad tydzień. Były już selekcjoner do tej pory nie skomentował tej sprawy, natomiast głos zabrał jeden z jego znajomych – Krzysztof Kołaczyk. Dyrektor Akademii Piłkarskiej Wisły Kraków udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty.

18 stycznia usłyszeliśmy wszyscy o zwolnieniu Jerzego Brzęczka z posady selekcjonera reprezentacji Polski. Zbigniew Boniek postanowił odczekać kilka dni, by 21 stycznia na konferencji prasowej odpowiedzieć na pytania dziennikarzy oraz przedstawić nowego trenera – Paulo Sousę.

Przyjaciel Brzęczka zszokowany zwolnieniem Brzęczka

– Tomek Wałdoch zadzwonił do mnie z Niemiec i pyta: „Co się dzieje? Jurek został zwolniony”. A ja zdziwiony: jaki Jurek? O czym ty mówisz? Byłem w szoku. Natychmiast rzuciliśmy się do Internetu. – zdradza Krzysztof Kołaczyk, przyjaciel Jerzego Brzęczka.

–  Rozmawiałem z nim (z Brzęczkiem – przyp. red.). Słychać było, że to przeżył, bo znam go dobrze. Ale potem jego słowa były takie: „Krzychu, głowa do góry. Trzeba się pozbierać i do roboty. Ciśniemy dalej!” Jurek jest silny, twardy. Wiem, że to wszystko mocno przeżył, to w nim siedzi – dodaje 51-latek.

ZOBACZ: Zbigniew Boniek zdradza kulisy zwolnienia Jerzego Brzęczka. „Piłkarze są po to, żeby grać”

„Dzisiaj możemy tylko spekulować”

Jeśli chodzi o czas decyzji Zbigniewa Bońka, to opinie w społeczeństwie są mocno podzielone. Jedni mówią, że na zwolnienie Brzęczka nigdy nie jest za późno, a inni natomiast uważają, iż prezes Boniek się spóźnił o kilka tygodni, a może i miesięcy.

– Powiem tak: dzisiaj możemy tylko spekulować. Jak na Euro nam nie wyjdzie, to gwarantuję, że wrócimy do tego momentu. Będzie dyskusja: „niepotrzebnie był Brzęczek zwalniany”. Jak wypadniemy super, to będzie konstatacja: „to była dobra decyzja z tym zwolnieniem Brzęczka!”. Tymczasem my możemy tylko dywagować, spekulować. Nigdy nie dowiemy się, co by było, gdyby jednak Brzęczek kadrę na Euro poprowadził. To jest najgorsze – komentuje Kołaczyk.

Co z biografią Brzęczka?

Dobrze wiemy, jaki wydźwięk miała premiera biografii Jerzego Brzęczka. Treść książki to jedno, natomiast czas w jakim została ona wydana to drugie. Wiele osób uważa, że taka lektura dużo lepiej by się przyjęła np. po sukcesie na EURO.

– Wielu szkoleniowców wydawało książki w trakcie swojej pracy trenerskiej. Jurek też to zrobił, podobnie, jak dziesiątki innych trenerów. Natomiast wiadomo, że jak ktoś szuka argumentów przeciw, to znalazł i taki. Nie wiem, dlaczego mielibyśmy krytykować sam fakt wydania książki na temat selekcjonera. Miał ochotę trener Brzęczek na taki ruch, to tak zrobił, nie wiem, dlaczego miałoby się to obracać przeciwko niemu – ocenia przyjaciel Brzęczka.

źródło: WP Sportowe Fakty

Był w Wiśle 11 dni i rozwiązano z nim kontrakt. Hall wyjawia, czemu odszedł

Tim Hall rozstał się z Wisłą Kraków już po jedenastu dniach od podpisania kontraktu. Media początkowo twierdziły, że Luksemburczyk nie może sprostać intensywności ćwiczeń Pettera Hyballi. Piłkarz zdradził jednak kulisy swojego odejścia w rozmowie z Przemysławem Langierem z „Goal.pl”. 

Reprezentant Luksemburga Ekstraklasy nie podbił. Nie minęły nawet dwa tygodnie od finalizacji transferu, a Wisła już rozwiązywała z nim kontrakt. Według pierwszych spekulacji na temat nowego nabytku „Białej Gwiazdy” ustalono, że nie potrafił sprostać treningom Petera Hyballi.

Więcej o tych doniesieniach pisaliśmy w linku poniżej:

Nowy piłkarz chce odejść z Wisły Kraków. W klubie jest… od tygodnia

Jak było jednak naprawdę?

Były już piłkarz „Białej Gwiazdy” postanowił udzielić wywiadu „Goal.pl”. W rozmowie z Przemysławem Langierem zdradził, jak naprawdę wyglądała jego krótka przygoda z polską ligą.

– Owszem, był problem z trenerem, ale po rozmowach w klubie zdecydowaliśmy, że pójdę na wypożyczenie. Wtedy pojawiły się publikacje zawierające bzdury, na czele z tą, że wymiotowałem po treningach, że mogłem być pijany po jakiejś imprezie. To były fake newsy, to w mojej karierze nigdy się nie zdarzyło. Media w bardzo dużym stopniu przyczyniły się do rozwiązania kontraktu – Stwierdza dosadnie Hall.

23-latek nie zrzuca jednak całej winy na media. Zdaniem Luksemburczyka Hyballa także miał swój udział w jego odejściu.

– W ostatnim czasie potrzebowałem kilku dni, by przedostać się z Portugalii do Polski, odbyłem testy medyczne i dopiero w piątek miałem trening z Wisłą. Po którym – podkreślam – nie wymiotowałem. Po trzech treningach Hyballa wykopał mnie z zajęć z drużyną na kolejnych pięć-sześć tygodni. Nie mogłem tego tak po prostu przyjąć, to jeden z ważniejszych powodów mojego odejścia – Dorzucił stoper.

– Naprawdę tego nie rozumiem, jak po pierwszym treningu można kogoś tak potraktować. Zaczął mnie błyskawicznie oceniać, mówić, że nie jestem odpowiednio przygotowany fizycznie. Po trzech dniach od tego zdarzenia było już mnóstwo dyskusji wokół mnie. Jak można w ogóle tak szybko dojść do takich wniosków? W piątek odbyłem pierwszy trening, w sobotę zabrano mnie na mecz, bym obejrzał, jak to wszystko w Wiśle funkcjonuje, bym był z drużyną, a w niedzielę oddelegowano mnie do indywidualnego treningu na 2,5-3 godziny. Naprawdę ciężkiego. Po tym wszystkim w poniedziałek trenowałem dwa razy, więc oczywiste jest, że moje nogi nie były w tym samym stanie, co w piątek – Zakończył.

1000 PLN na powrót Ekstraklasy od LV BET!

Wszyscy kibice polskiej piłki klubowej odliczają już godziny do powrotu ekstraklasowych zmagań. Z tej właśnie okazji od dziś, przez kilka najbliższych dni, na stronie LV BET dostępny będzie otwarty bonus reload w wysokości 1000 PLN!

Jak odebrać maksymalny bonus czyli 1000 PLN (40 PLN z mnożnikiem x25)?

  1. Dokonaj depozytu minimum 25 PLN wybierając ”1000 PLN na powrót Ekstraklasy” – widoczny na Twoim koncie. Bonus dostępny jest dla graczy, którzy dokonali minimum jednego depozytu.
  2. Otrzymasz bonus w wysokości 2% swojego depozytu, z mnożnikiem kursu całkowitego ”x25”.
  3. Przygotuj swój kupon kombi (minimum 3 zdarzenia, kurs łączny minimum 2.50 oraz kurs na selekcję minimum 1.25) za środki bonusowe.
  4. Aktywuj na swoim kuponie mnożnik kursu całkowitego ”x25”.
  5. Postaw swój zakład kombi z pomnożonym kursem całkowitym x25.

Przy wpłacie 2000 PLN otrzymujesz bonus o równowartości 1000 PLN (bonus 40 PLN z mnożnikiem kursu: x25). Bonus możesz odebrać do poniedziałku 1.02 (do godziny 23:59).

Wszystkie szczegóły i regulamin promocji znajdziecie klikając TUTAJ.

Zarejestruj się w LV BET i odbierz pakiet powitalny do 3333 zł! Kliknij TUTAJ!

Olaf Kobacki o Atalancie, Lechu i różnicach w szkoleniu. „Chciałbym przejść do seniorskiej piłki w jak najlepszym stylu” [WYWIAD]

Po długiej przerwie spowodowanej drugą falą koronawirusa we Włoszech wróciła Primavera. Pierwszym spotkaniem młodzieżowych rozgrywek był finał superpucharu. Atalanta z Olafem Kobackim w składzie sięgnęła po trofeum. Polak zdobył wówczas bramkę na 2:1.

Wychowanek Lecha Poznań w rozmowie z Ekstraklasa Trolls mówi o uczuciach związanych z tym golem. Atakujący Atalanty poruszył również wątek zabijania kreatywności w polskiej szatni i… potencjalnego powrotu do Kolejorza.

Adam Dworak (Ekstraklasa Trolls): Ostatnie dni są dla ciebie na pewno szalone. Gol w finale superpucharu, przeprowadzka.

Olaf Kobacki: Zgadza się, trochę mam na głowie, ale czuję się z tym bardzo dobrze. Cieszy nas wygrany puchar, szkoda tego przegranego meczu z Cagliari. Myślę, że zagraliśmy dobry mecz, ale zabrakło trochę skuteczności, postawienia kropki nad i.

Co czułeś po strzeleniu bramki z Fiorentiną? Po reakcji było widać, że to dla ciebie bardzo ważne.

Euforia (śmiech). Czułem wszystko na raz, niewiele pamiętam po strzelonej bramce. To był bardzo ważny gol na 2:1, ciężko mi to opisać. Graliśmy ten mecz na stadionie Atalanty. To spotęgowało emocje.

Czujesz presję związaną z ostatnim sezonem jako junior?

Nie, nie nakładam na siebie dodatkowej presji. Wiem, że to mój ostatni sezon juniorski, ale staram się robić swoje.

Zdarza ci się trenować z pierwszą drużyną Atalanty. Kto zrobił na tobie największe wrażenie?

Myślę, że Papu Gomez. Przez ostatnie wydarzenia często z nami trenował. Teraz poszedł do Sevilli, ale myślę, że liczby z poprzednich sezonów oddają jego wielkość. Zaimponował mi również Josip Ilicić.

Jeśli chodzi o zawodników z mojej pozycji, to Luis Muriel i Duvan Zapata. Widać, że mają tę kolumbijską nić porozumienia. Bardzo dobrze się uzupełniają.

Jak się czujesz na tle zawodników regularnie grających w Serie A?

Czuję się nieźle. Podczas jednej gierki udało nam się zremisować z pierwszą drużyną 4:4. Strzeliłem wówczas cztery bramki. Cieszę się, bo dzięki temu mogłem się pokazać trenerowi.

Jakie wrażenie zrobił na tobie Gian Piero Gasperini?

Z tego, co mi mówili koledzy, to trener jest cichą osobą. Nie rozmawia za dużo z zawodnikami. Osobiście wolę bardziej otwartych trenerów, z którymi mogę się wymienić spostrzeżeniami.

W tym przypadku niektórzy mogą mieć problem ze zrozumieniem pewnych rzeczy. Ciężko mi powiedzieć coś więcej na ten temat, bo nie znam aż tak dobrze trenera Gasperiniego.

Włoski reżim treningowy mocno różni się od polskiego? Zauważyłeś jakiś kontrast?

Aktualnie ciężko mi to porównać, bo nie trenowałem z żadną seniorską drużyną w Polsce. Spróbuję się jednak odnieść do czasów z akademii, czyli sekcji u16-u17.

Taką zauważalną różnicą była intensywność. W Atalancie mamy na pewno dużo więcej interwałów niż w innych drużynach. Przyszedł do nas chłopak z FC Barcelony i był zaskoczony. Mówił, że nie biegali tylu interwałów, co u nas się robi. Taką kluczową różnicą jest właśnie intensywność i zwracanie większej uwagi na detale. Wymagają zdecydowanie lepszej dokładności i precyzji.

Trenerzy kładą też duży nacisk na to, żeby próbować kiwać i nie stracić. Później taki element gry 1 na 1 możemy wykorzystać w meczu.

Zgodzisz się z Dawidem Kownackim, który w FootTrucku stwierdził, że polska szatnia zabija kreatywność?

Ma rację. Dla porównania mogę powiedzieć, że mam kolegę, który gra w trzecioligowym klubie i za takie próby gry 1 na 1 jest ganiony. Po takiej akcji starsi znajomi z szatni krzywo się na niego patrzą i mówią „co ty robisz w ogóle?”.

Włosi faktycznie kładą tak duży nacisk na taktykę?

Jest tego dużo, ale spodziewałem się więcej. Im wyższy szczebel, tym częściej trenujemy taktykę. W Polsce też było dużo odpraw i analiz.

Mam wrażenie, że we Włoszech jest mniej analiz. Trenerzy bardziej skupiają się na przełożeniu tego na jednostki treningowe w środku tygodnia. Wszystko rozkładają na czynniki pierwsze. Potem staramy się naprawić to, co nie zagrało w meczu.

Zdarzają się treningi na chodzonego?

Tylko dzień przed meczem. Luźniejszy trening, kiedy skupiamy się na stałych fragmentach, elementach taktycznych, ustawieniu się pod przeciwnika i tak dalej.

Przedstawiono ci plan rozwoju twojej kariery? Czy w grę wchodzi np. wypożyczenie?

Prawdopodobnie po sezonie pójdę na wypożyczenie. Na ten moment wiele nie mogę powiedzieć, bo od dawna nie graliśmy. Pandemia mocno pokrzyżowała plany. Teraz ciężko nawet stwierdzić w jakiej jestem formie. Od wznowienia Primavery zagraliśmy tylko dwa spotkania.

Jeśli chodzi o kierunek wypożyczenia, to na razie nie ma konkretów. Wszystko okaże się po sezonie.

Jakie jest twoje piłkarskie marzenie?

Od zawsze chciałem zagrać w Premier League. Już za dzieciaka bardzo lubiłem tę ligę. Po szkole zawsze leciały jakieś powtórki na Canal+. Oglądałem mecze albo jakieś skróty. Zdecydowanie bardziej interesowałem się ligą angielską niż hiszpańską czy włoską.

Jak przebiegło twoje rozstanie z Lechem Poznań?

Rozstanie odbyło się w dobrej atmosferze. Negocjacje się ciągnęły, po prostu nie zadowoliła mnie ich oferta. Po artykule opublikowanym na stronie klubowej po moim odejściu ludzie wnioskowali, że oferowano mi kontrakt z pierwszą drużyną. Tak nie było, zaproponowano mi kolejną umowę z akademią. A, że miałem do wyboru najlepszą akademię w Polsce i najlepszą we Włoszech – wybrałem Atalantę.

Chciałbyś pewnego dnia wrócić?

Jestem z Poznania, za dzieciaka to zawsze było marzeniem, żeby zagrać w Lechu. Nie skreślam swojej przeszłości, nie jestem obrażony. Może Lech jest obrażony na mnie, ale tego nie wiem (śmiech). Na pewno nie zamykam sobie tej furtki, ale pytanie, czy kiedyś będą mnie chcieli.

Brakuje ci reprezentacji?

Na pewno brakuje. W poprzednim sezonie od sierpnia do stycznia męczyły mnie kontuzje. Miałem problemy z pachwiną, które się wydłużyły. Później złamałem kość strzałkową, a potem wybuchła pandemia. Było ciężko.

Rozmawiałeś z Jackiem Magierą w kontekście powołania do kadry u20 na Mistrzostwa Świata w 2019 roku?

Nie. Nie było żadnego kontaktu w tej sprawie. Bardzo fajnie jest reprezentować swój kraj, ale jak się nie jest powoływanym, to trzeba robić swoje. Może kiedyś uda mi się zagrać w pierwszej reprezentacji Polski.

Jesteś w kontakcie z selekcjonerem reprezentacji do lat u21?

Na razie nie było żadnych rozmów, ale ja też nie miałem się jak pokazać. Dopiero teraz mamy taki okres, że mogę swoimi występami spowodować zainteresowanie trenera kadry u21.

W gorszych momentach miałeś chwile zwątpienia?

Dużo myślałem w trakcie pandemii. Zastanawiałem się nad przejściem do jakiejś seniorskiej drużyny tylko po to, żeby grać. Krajowych rozgrywek nie zawieszono, zastanawiałem się nawet nad jakimś wypożyczeniem do Polski na pół roku.

Postanowiłem jednak, że zostanę. Wiedziałem, że od stycznia rusza Primavera i będzie dużo grania. Atalanta jest też dobrym miejscem, żeby się pokazać. Zawsze jest szansa na debiut w pierwszej drużynie, więc wolałem zostać.

Było zainteresowanie z Polski?

Było, ale bez konkretów. Menadżer tylko mi przekazał, że kilka klubów o mnie pytało.

Bergamo mocno odczuło pandemię. Jak wygląda to teraz?

Jest o wiele spokojniej. Mamy pomarańczową strefę. Chłopaki muszą co 2-3 dni iść do szkoły, więc trochę się ustabilizowało. Przed każdym meczem mamy robione testy.

Jest ogromna różnica w porównaniu do marca, kiedy wyjeżdżałem do Polski. Wtedy nie było widać żywej duszy w mieście, jedynie kolejki do supermarketów.

Czego sobie życzysz na 2021 rok?

Przejścia do seniorskiej piłki w jak najlepszym stylu.

fot. Instagram/@koobacki

Rozwój Katowice i Górnik Zabrze zarobią na transferze Milika. Znamy potencjalne sumy

Nie tylko Napoli zarobi na transferze Arkadiusza Milika do Olympique Marsylia. Wzbogacą się również dwa polskie kluby – Rozwój Katowice oraz Górnik Zabrze.

Przed kilkoma dniami wielomiesięczna saga związana z transferem Arkadiusza Milika dobiegła końca. Polak nie zdołał znaleźć „nowego domu” w letnim okienku transferowym, przez co całą jesień nie zagrał w żadnym meczu SSC Napoli. W obliczu zbliżającego się EURO 26-latek musiał zmienić otoczenie i ostatecznie trafił do Olympique Marsylia na zasadzie wypożyczenia z obowiązkiem wykupu.

ZOBACZ: Były włoski piłkarz w ciepłych słowach o Miliku. „Był najlepszym piłkarzem na tej pozycji w lidze włoskiej”

Polskie kluby zarobią na transferze Milika

Kwota wykupu polskiego napastnika wyniosła 8 milionów euro + 4 miliony nieznanych nam bonusów. Dodatkowo Napoli zagwarantowało sobie 20% od następnego transferu. Warto zaznaczyć, że w piłce obowiązuje ekwiwalent za wyszkolenie piłkarza. Wynosi on 5% od sumy transferu do podziału dla klubów, w których dany zawodnik grał poniżej 23. roku życia.

ZOBACZ: Milik z klasą, a Napoli bez. Polak prezentuje, jak godnie pożegnać się po rozstaniu [WIDEO]

Biorąc pod uwagę samą podstawę w wysokości ośmiu milionów euro, na transferze Milika Rozwój Katowice zarobi ok. 650 tysięcy złotych, a Górnik Zabrze 0 300 tysięcy mniej. A kiedy polskie kluby mogą liczyć na dotarcie przelewu?

– Klub kupujący, czyli Olympique, ma 30 dni na zapłatę mechanizmu solidarnościowego po przelaniu raty do Neapolu. Wysokość przelewów do Polski jest oczywiście proporcjonalna do przelewów do Neapolu. Czyli, upraszczając: polskie kluby nie dostaną całości należnych im pieniędzy od razu, a w kilku ratach – czytamy na portalu WP Sportowe Fakty.

źródło: WP Sportowe Fakty

Arek Milik w Marsylii jak Robert Lewandowski w Bayernie. Ogromna odpowiedzialność

Arkadiusz Milik mimo ostatniego pół roku spędzonego na trybunach Napoli, ma wciąż status gwiazdy. Przejście do Olympique Marsylii wywołało we Francji duże emocje. Andre Villas-Boas, nowy trener Polaka po raz kolejny udowadnia jak ważny będzie napastnik w jego układance.

Kilka dni temu oficjalnie potwierdzono, że Milik wyrwie się z włoskiej niewoli. 26-latek w Napoli był już od pół roku bez gry po tym, jak popadł w konflikt z Aurelio De Laurentiisem. Na szczęście rękę do Polaka wyciągnęła Olympique Marsylia.

We Francji 26-latek zaliczył szybki, aczkolwiek niezbyt udany debiut. Jego nowy klub przegrał 1-3 z AS Monaco, a sam napastnik wszedł dopiero w drugiej połowie meczu z ławki rezerwowych.

„Był najlepszy na tej pozycji w lidze włoskiej”. Były piłkarz zakochany w Miliku

Być jak Lewandowski

Milik do Marsylii trafił w celu odbudowania formy. Nie jest tajemnicą, że Polak jest brany pod uwagę do grania w pierwszym składzie. Zresztą Andre Villas-Boas przekonuje, że zostanie gwiazdą drużyny z Stade Velodrome.

Portugalczyk bardzo wierzy w umiejętności reprezentanta Polski. Pokazał to dosadnie także w programie „Top of the foot”. Szkoleniowiec wyznał w nim, że to Milik będzie wykonywać rzuty karne podyktowane dla Olympique Marsylii. W ten sposób chciałby pomóc mu wrócić do dawnej formy.

Oznaczać to będzie, że 26-latek we Francji będzie namiastką Roberta Lewandowskiego. Najlepszy piłkarz 2020 roku od wielu lat w Bayernu stanowi głównego wykonawcę „jedenastek”. I nie ma w tym nic dziwnego. 32-latek myli się niezwykle rzadko i efektownie pokonuje bramkarzy rywali. Tego samego życzymy również Milikowi!

Hansi Flick będzie musiał rozstać się z Bayernem? Wiele czynników na to wskazuje

Z Niemczech nadchodzą zaskakujące wieści. Przygoda Hansiego Flicka z Bayernem Monachium może się skończyć wraz z ostatnim meczem sezonu 2020/21. „Sport Bild” informuje, że niemiecki szkoleniowiec ma mnóstwo ciekawych ofert.

Flick przejął początkowo obowiązki po zwolnieniu z Bayernu Niko Kovaca. Finalnie pozostał jednak na stanowisku, a zarząd Bawarczyków podpisał z nim umowę do końca czerwca 2023 roku. Wiele wskazuje na to, że jego przygoda z „Die Roten” skończy się szybciej, niż zakładano.

Reprezentacja nad klubem?

Sporo o przyszłości trenera Bayernu powiedzą nam nadchodzące mistrzostwa Europy. W przypadku kiepskiego występu reprezentacji Niemiec na tej imprezie najpewniej pożegnany po wielu latach zostanie Joahim Loew. Do zastąpienia go na stanowisku selekcjonera przymierzany już od jakiegoś czasu jest właśnie Hansi Flick. Co ważniejsze, w przeszłości pełnił on w kadrze funkcję asystenta.

55-latek może nie oprzeć się takiej pokusie. Ku objęciu kadry może go także skłaniać fakt, że w Bayernie nadchodzą spore zmiany. Wraz z końcem sezonu ze stanowiska prezesa klubu odejdzie bowiem Karl-Hainz Rummenigge.

Konflikty wewnętrzne

Flick wraz z aktualnym przewodniczącym zarządu dogadywał się doskonale. To właśnie 65-latek był dla niego największym oparcie i wspierał go po objęciu sterów Bawarczyków. Nie wiadomo, czy Flick tak samo dobrze dogada się z Olivierem Kahnem. Właśnie legendarny bramkarz ma zająć miejsce Rummenigge.

Co więcej, na niekorzyść działają także relacje szkoleniowca z Hasanem Salihamidziciem. Wraz z upływem czasu obydwaj panowie popadają w coraz większy konflikt. Kością niezgody okazuje się być odmienna wizja przyszłości Bayernu, jego polityki transferowej oraz budowania drużyny. Dyrektor sportowy klubu ma zupełnie inną optykę względem szkoleniowca.

Zacięty mecz na San Siro! Eriksen bohaterem Interu Mediolan

We wtorkowym spotkaniu Pucharu Włoch Inter Mediolan pokonał AC Milan 2:1. Spotkanie obfitowało w wiele ciekawych sytuacji. Zwycięską bramkę dla Nerazzurrich zdobył Christian Eriksen.

Zwycięski Inter

Pierwsza połowa należała do AC Milanu. Mimo że Inter stworzył sobie więcej sytuacji na zdobycie bramki, to Rossoneri schodzili do szatni z prowadzeniem. W 31. minucie wynik spotkania otworzył Zlatan Ibrahimović.

Na koniec pierwszej połowy na boisku zawrzało. Romelu Lukaku dał sprowokować się Ibrahimoviciowi, jednak skończyło się tylko na przepychance słownej i obaj panowie mogli wrócić na drugą część spotkania.

Druga połowa meczu należała już do Interu. Najpierw w 58. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał (o ironio) Zlatan Ibrahimović.

W 71. minucie rzut karny pewnie wykorzystał Romelu Lukaku.

W 80. minucie doszło do niecodziennej sytuacji. Kontuzji doznał arbiter główny spotkania Paolo Valeri, a na boisku zastąpił go sędzia techniczny.

Pod koniec drugiej połowy wydarzyło się coś niespodziewanego. Gdy wszyscy czekali już na dogrywkę, a tymczasem Soualiho Meite sfaulował przeciwnika 20 metrów od własnej bramki. Do rzutu wolnego podszedł skreślany przez wszystkich Christian Eriksen i to właśnie on został bohaterem spotkania. Duńczyk nie pomylił się i perfekcyjnym uderzeniem pokonał bramkarza AC Milanu.

Jeszcze niedawno nikt nie chciał trzymać Eriksena w Mediolanie. Duńczyk miał zostać wymieniony za jednego z graczy PSG, jednak ostatecznie został w Mediolanie. Pomocnik Nerazzurrich otrzymał nawet Złoty Sedes – nagrodę dla najgorszego obcokrajowca roku w Serie A. Tymczasem we wtorek reprezentant Gangu Olsena dostał swoją szansę w Interze i nie zmarnował jej.

Ostre spięcie Zlatana z Lukaku! Belg dał się sprowokować Ibrahimoviciowi [WIDEO]

We wtorkowych derbach Mediolanu AC Milan wygrywa z Interem 1:0. Na koniec pierwszej połowy doszło do starcia pomiędzy Zlatanem Ibrahimoviciem a Romelu Lukaku. Na szczęście nie doszło do rękoczynów, lecz panowie w ostrych słowach mówili o rodzinie przeciwnika.

20000 funtów kary za spóźnienie na trening. Rygorystyczny regulamin Lamparda

W poniedziałek Frank Lampard przestał pełnić funkcję szkoleniowca Chelsea. Jego miejsce zajął Thomas Tuchel. Sport Bible przypomniał zasady, jakie Anglik wprowadził na początku pracy w The Blues.

Nieudany powrót

Frank Lampard w 2019 roku wrócił do Chelsea Londyn po 5 latach przerwy. Tym razem były piłkarz The Blues pełnił funkcję szkoleniowca. W poniedziałek Chelsea zakończyło współpracę z Lampardem. Były reprezentant Anglii poprowadził zespół w 84. spotkaniach. Niestety The Blues w tym sezonie nie zachwycali. Po 19. kolejkach Chelsea plasuje się na 9. miejscu z dorobkiem 29 punktów.

ZO

1000 funtów kary za telefon dzwoniący na klubowym spotkaniu

Wraz z odejściem Lamparda z The Blues Sport Bible przypomniał regulamin wymyślony przez anglika. Były szkoleniowiec na początku swojej pracy wprowadził kary finansowe dla swoich zawodników. Piłkarz Chelsea mógł wyłapać 500 funtów kary za każdą minutę spóźnienia na drużynowe spotkanie, a także tysiąc funtów za dzwoniący telefon podczas wspólnego posiłku.

Pełna lista kar:

  1. Spóźnienie się na dzień meczowy/wyjazd pierwszej drużyny – 2500 funtów
  2. Spóźnienie na przedtreningową zbiórkę – 2500 funtów (plus 2500 funtów za każde następne 15 minut)
  3. Spóźnienie na zajęcia na siłowni – 1000 funtów
  4. Spóźnienie na zabieg medyczny – 2500 funtów
  5. Spóźnienie na spotkanie drużynowe – 500 funtów za minutę
  6. Spóźnienie na trening – 20000 funtów
  7. Dzwoniący telefon podczas wspólnego posiłku lub spotkania – 100 funtów
  8. Nieodpowiedni ubiór/strój piłkarski na wyjazd z drużyną bądź dzień meczowy – 1000 funtów
  9. Niewracanie po meczu zespołowym autokarem bez poinformowania trenera bądź jego asystenta minimum 48 godzin wcześniej – 5000 funtów
  10. Odmowa lub niestawienie się na obowiązki korporacyjne lub społeczne – 5000 funtów
  11. Niezgłoszenie urazu bądź kontuzji przed dniem wolnym lub 1.5 godziny przed treningiem – 10000 funtów
  12. Spóźnienie na wizytę lekarską – 2500 funtów

Kary trzeba było zapłacić w przeciągu dwóch tygodni, w przeciwnym razie grzywna podwajała się. Zebrane fundusze przeznaczano na działalność zespołową i organizacje charytatywne.

Dodatkowo przedstawiciele zawodników mieli możliwość wstępu na teren klubu tylko, gdy Lampard wyraził na to zgodę. Pojawiły się również informacje dotyczące serwowania śniadań oraz wskazówki dotyczące piłkarzy wyjeżdżających zagranicę.

Mimo wprowadzonej dyscypliny, byłemu reprezentantowi Anglii nie udało się osiągnąć dobrych wyników z drużyną i musiał pożegnać się z posadą.

Messi szykuje się do transferu? Argentyńczyk rozpoczął naukę nowego języka

Wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że Leo Messi latem rozstanie się z FC Barceloną. Argentyńczyk rozpoczął lekcje francuskiego i najprawdopodobniej przejdzie do PSG.

Co dalej z Messim?

Leo Messi nie zdradził jeszcze klubu, który od lipca będzie reprezentować. Argentyńczyk nie przedłużył umowy z FC Barceloną i w każdej chwili może podpisać kontrakt z zespołem, który będzie reprezentować od przyszłego sezonu. Saga transferowa z Messim trwa już od dobrych kilku miesięcy. O usługi 33-latka walczą m.in. Manchester City oraz PSG.

To właśnie do stolicy Francji Messi przeprowadzi się najprawdopodniej już w najbliższym czasie. Media donoszą, że Argentyńczyk rozpoczął wraz z rodziną lekcje języka francuskiego.

– Leo Messi wraz z całą rodziną zapisali się na kurs języka francuskiego. To informacja z pewnego źródła. Dlaczego jego żona i jego dzieci uczyłyby się języka, jeśli Messi miałby odejść do Manchesteru City czy zostać w Barcelonie? – zdradził Geoffrey Garetier, dziennikarz Canal +

– Dlaczego miałoby dojść do tego transferu? Wszyscy wiemy, że Barcelona jest w fatalnej sytuacji finansowej. Ich dług wynosi prawie miliard euro. Klub już nie jest w stanie płacić pensji Messiego – przyznał Garetier

Kto przejmie prawa do Ligi Mistrzów od Polsatu? „Ten bój będzie ciężki”

Wkrótce ma się odbyć przetarg na pokazywanie rozgrywek Ligi Mistrzów w Polsce. Obecnie licencja jest w rękach Polsatu, jednak jak mówi Marian Kmita, wkrótce może się to zmienić.

Najważniejsze klubowe rozgrywki w Europie od sezonu 2018/2019 możemy oglądać na sportowych kanałach Polsatu, a prędzej prawa miała stacja Canal Plus. Obecna licencja obowiązuje do końca sezonu 2020/2021. Pod koniec lutego ma się dobyć przetarg, który wyłoni stację odpowiedzialną za transmisję rozgrywek od kampanii 2021/2022.

Marian Kmita, dyrektor ds. sportu w Polsacie, w rozmowie z Wirtualnemedia.pl mówi, że wkrótce może dojść do przetasowań na rynku praw telewizyjnych. Grupa Polsat ma powalczyć o pokazywanie Ligi Mistrzów, jednak chętnych jest zdecydowanie więcej.

– Wkrótce będziemy mieli wyścig o prawa na kolejne trzy lata do Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Ten bój będzie ciężki, bo pojawił się nowy gracz ze Skandynawii (Nordic Entertainment Group), który kupił już Bundesligę i podobno ma ochotę także na Ligę Mistrzów. Pewne jest też to, że to będzie spory wydatek finansowy. Na koniec lutego będziemy wiedzieć, gdzie będzie pokazywana Liga Mistrzów od sezonu 2021/22. To będzie ważne wydarzenie. W przyszłość patrzymy jednak bardzo optymistycznie – przyznał Marian Kmita w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl.

ZOBACZ: Nowa platforma streamingowa wkracza do Polski. Wykupili na wyłączność prawa do Bundesligi!

W ubiegłym roku wiele mówiło się o odejściu Mateusza Borka z Polsatu. 47-latek porzucił pracę w wymienionej stacji na rzecz Kanału Sportowego. Ponadto Mateusz komentuje wybrane mecze w TVP oraz w Canal Plus.

– To sytuacja z końca 2019 roku, która nabrzmiewała od miesięcy. Nie było innego rozwiązania tej sprawy. Ale Polsat Sport żyje i ma się bardzo dobrze. I nie ma ludzi niezastąpionych. Życzę Mateuszowi Borkowi, jak najlepiej i niech mu się wiedzie. W Polsacie już wszystko sobie poukładaliśmy.

źródło: Wirtualne Media

Anglicy zakochani w Janie Bednarku. Sypią się kolejne komplementy pod jego adresem

Jan Bednarek wyrasta na naszych oczach na stopera klasy światowej. Polakiem zachwycają się brytyjscy eksperci, doceniając jego rosnącą renomę na Wyspach. Wśród fanów defensora jest także Matthew Markstone.

24-latek sumiennie pracuje na swoje nazwisko. W tym sezonie dla Southampton jest wprost nieoceniony. Polak w barwach „Świętych” zagrał w każdym możliwym meczu, z czego tylko dwa razy spędził na murawie po 45 minut. W całej reszcie Bednarek gra w pełnym wymiarze czasowym.

„Należy go grona najważniejszych piłkarzy”

Znakomite statystyki stopera przekładają się na jego rosnącą z meczu na mecz renomę. Angielscy dziennikarze i eksperci nie szczędzą komplementów pod adresem Bednarka, wychwalając jego świetną formę.

Do tego grona należy także Matthew Markstone. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” podzielił się on swoim spojrzeniem na grę 24-latka.

– Bednarek to w tej chwili najbardziej ceniony i najrówniejszy obrońca Southampton. Hassenhuettl stale na niego stawia, ale trudno się temu dziwić, zważywszy, że od objęcia przez niego klubowych sterów, Polak radzi sobie naprawdę dobrze – Mówi dziennikarz dla polskiego medium.

– Bednarek bryluje w zakresie podejmowania decyzji, co pozwala mu ze stosunkowo sporą łatwością nadrabiać braki szybkościowe. W ostatecznym rozrachunku pozytywnie przekłada się to na umiejętności ustawiania się, blokowania strzałów i przechwytywania podań. To wszystko sprawia, że Polak należy do grona najważniejszych piłkarzy Southampton – Dodał.

Zobacz także: Bednarek podbija Anglię. Kibice nazywają go „polskim Maldinim”!

Według Markstone’a Southampton kupując 24-latka z Lecha Poznań za 6 milionów euro ubiło doskonały interes. Jak mówi sam dziennikarz – Polak przewyższa wszelkie oczekiwania, jakie wobec niego stawiano.

– Jak na standardy Premier League kwota, którą za niego zapłacono była niewielka, a sam zawodnik w ostatnich miesiącach przewyższył oczekiwania, jakie wobec niego żywiono – Przyznał.

Jakub Moder o początkach w Brighton & Hove Albion. „Czuję, że radzę sobie nieźle”

Jakub Moder porozmawiał z klubowymi mediami Brighton & Hove Albion. Polak jest pod wrażeniem całego zespołu. Wychowanek Lecha Poznań zdradził również, że wiele dla niego znaczy możliwość występów w Premier League.

Szalone dni

Jakub Moder odszedł z Lecha Poznań do Brighton w zimowym oknie transferowym. Wcześniej Anglicy wykupili Polaka, jednak postanowiono go wypożyczyć do klubu z ulicy Bułgarskiej. Pomocnik porozmawiał z klubowymi mediami gdzie opowiedział o przenosinach do Brighton. Niedawno pisaliśmy o kulisach rekordowego transferu z perspektywy Tomasza Magdziarza, agenta Fabryki Futbolu.

– To było kilka szalonych dni. Podpisałem kontrakt z Brighton zaledwie dwa dni po tym, jak usłyszałem o możliwości tego transferu. Chwilę później zaliczyłem też debiut w reprezentacji Polski. To było moje marzenie, by zagrać w Premier League i w kadrze narodowej – cytuje Polaka portal WP Sportowe Fakty.

Wysoka jakość

Były zawodnik Lecha Poznań jest zachwycony jakością całego klubu. Moder zdradził, że nieźle się czuje na tle innych zawodników.

– W zespole, jak również w sztabie szkoleniowym, jest dużo jakości. Mogę się tutaj wiele nauczyć od innych piłkarzy.  Zwłaszcza intensywności treningu, która jest bardzo wysoka. To najlepsza liga na świecie, początki były trudne, ale czuję, że nieźle sobie radzę.

Okazja do pokazania się światu

Jakub Moder będzie miał możliwość debiutu w Premier League już w środę o godzinie 20:30. Mewy podejmą u siebie londyńskie Fulham.

Źródło: Brighton & Hove Albion, WP Sportowe Fakty


TROLLNEWSY I MEMY