NEWSY I WIDEO

Dobre wiadomości dla kibiców Lecha Poznań. Klubowy talent blisko podpisania nowej umowy

Tomasz Włodarczyk przedstawił nowe informacje w sprawie przyszłości Filipa Marchwińskiego. Według dziennikarza portalu „meczyki.pl” władze Lecha Poznań dojdą do porozumienia z piłkarzem. – Jeśli wszystko przebiegnie bez komplikacji, a na to się zanosi, Marchwiński przedłuży umowę do połowy 2025 roku.

„Marchewa” na dłużej w Lechu

Filip Marchwiński w ostatnich miesiącach przeżywa bardzo dobry okres w swojej karierze. Wychowanek Lecha Poznań stanowi coraz ważniejszą rolę w układance Johna van den Broma. Holender obdarzył go sporym zaufaniem, co popłaciło.

„Marchewa” przyczynił się między innymi do awansu w dwumeczu z Djurgardens IF. Wówczas młody pomocnik zdobył dwie bramki. Wiele wskazuje na to, że forma 21-latka została podtrzymana. W minionej kolejce PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań odrobił stratę bramki w meczu z Piastem Gliwice dzięki dwóm trafieniom Filipa Marchwińskiego.

Arkadiusz Milik mógł trafić do Realu Madryt. „Zainteresowanie było spore” [CZYTAJ]

Umowa młodzieżowego reprezentanta Polski z Kolejorzem obowiązuje do końca czerwca 2024 roku. W związku z tym władze Lecha Poznań prowadzą rozmowy o jej przedłużeniu. Tomasz Włodarczyk z portalu „meczyki.pl” przedstawił nowe informacje w tej sprawie.

– Według naszych informacji do rozmów w tej sprawie dojdzie jeszcze dzisiaj. Do ustalenia zostały jedynie detale. Jeśli wszystko przebiegnie bez komplikacji, a na to się zanosi, Marchwiński przedłuży umowę do połowy 2025 roku. Porozumienie może zostać ogłoszone nawet w tym tygodniu – poinformował dziennikarz.

– Sam zawodnik, mimo zainteresowania zza granicy, i tylko rocznej umowy z „Kolejorzem”, chce jeszcze zostać w Lechu, aby rozegrać mocny sezon. A klub, dzięki ostatniemu wzrostowi formy, marzy o dwucyfrowej kwocie transferu za rok – dodał Włodarczyk.

Źródło: Meczyki.pl

Arkadiusz Milik mógł trafić do Realu Madryt. „Zainteresowanie było spore”

Cristiano Giuntoli udzielił wywiadu „La Gazzetta dello Sport”. Dyrektor sportowy Juventusu wypowiedział się między innymi na temat Arkadiusza Milika. Jego zdaniem Polak mógł trafić do Realu Madryt.

Kontuzje pokrzyżowały transfer do Królewskich

Cristiano Giuntoli trafił do Juventusu po ośmiu latach piastowania stanowiska dyrektora sportowego SSC Napoli. Jego pobyt na południu Włoch zakończył się mistrzostwem. 51-latek w 2016 roku sprowadzał do Napoli Arkadiusza Milika.

Trener Karabachu z szacunkiem o Rakowie. „Widzimy silniejszy zespół” [CZYTAJ]

Przygoda polskiego napastnika z tym klubem była jednak utrudniona przez kontuzje. Dyrektor sportowy Juventusu w rozmowie z „La Gazzetta dello Sport” przyznał, że gdyby nie urazy, Arkadiusz Milik trafiłby do Realu Madryt.

– Gdyby nie zerwał więzadeł, grałby w Realu Madryt. Mógł tam trafić. Zainteresowanie było spore. Pierwszy sezon we Włoszech rozpoczął przecież fantastycznie. W dwóch meczach Ligi Mistrzów strzelił trzy bramki, a w lidze dwa razy popisał się dubletem. Nie zapomnijcie, że to ja ściągnąłem go do Włoch – powiedział Cristiano Giuntoli.

Umowa Arkadiusza Milika z Juventusem obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Portal transfermarkt.de wycenia polskiego napastnika na 8 mln euro. 29-latek w poprzednim sezonie zdobył 9 bramek i zaliczył jedną asystę.

Źródło: La Gazzetta dello Sport

Trener Karabachu z szacunkiem o Rakowie. „Widzimy silniejszy zespół”

Trener Karabachu odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej przed meczem Rakowa Częstochowa z Karabachem. Gurban Gurbanow wypowiedział się o mistrzach Polski ze sporym szacunkiem.

Czas na drugą rundę

Raków pokonał estońską Florę i zameldował się w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Medaliki zmierzą się w niej z pogromcami polskich klubów – Karabachem. Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie Azerowie wyeliminowali Lecha Poznań z kwalifikacji Champions League. W przeszłości ograli również Legię Warszawa, Wisłę Kraków i Piasta Gliwice.

Fatalna sprzedaż biletów na mecz Polska-Wyspy Owcze. PZPN ma problem? [CZYTAJ]

Gurban Gurbanow podczas konferencji przed meczem z mistrzami Polski zaznaczył, że nie ma sensu porównywać ich spotkania z zimowego zgrupowania w Turcji. Wówczas Medaliki pokonały Azerów w sparingu 3:0.

– To będą dwa zupełnie różne mecze. Sparing nigdy nie będzie na tym samym poziomie, co spotkanie o stawkę. Natomiast wtedy zobaczyliśmy siłę Rakowa. Jesteśmy po analizie tamtego sparingu, a także ostatnich meczów Rakowa i widzimy silniejszy zespół. Jesteśmy gotowi na wszelkie niespodzianki z ich strony. Raków jest teraz bardziej zorganizowany, mocniejszy, ale dopiero w trakcie meczu lepiej poznamy ten zespół. My też jesteśmy dobrze przygotowani, chcemy zagrać dobre spotkanie w Częstochowie i mam nadzieję, że wygramy – powiedział Gurban Gurbanow.

– Do meczu w Częstochowie podejdziemy z taką samą powagą, jak do tych wcześniejszych. W trakcie przygotowań bierzemy pod uwagę grę najbliższego przeciwnika. Nic by nam nie pomogło, gdybyśmy mieli teraz wracać do przeszłości. Wręcz by nam to przeszkadzało. Rozumiem niepokój naszych kibiców, cieszę się, że się martwią o środowy mecz, bo to oznacza, że uważają Raków za bardzo mocnego przeciwnika. Musimy być do końca skoncentrowani – dodał szkoleniowiec mistrzów Azerbejdżanu.

Źródło: Raków Częstochowa, WP Sportowe Fakty

Fatalna sprzedaż biletów na mecz Polska-Wyspy Owcze. PZPN ma problem?

Wyniki sprzedaży biletów na mecz Polska-Wyspy Owcze nie rzucają na kolana. Wstępne szacunki odnośnie sprzedanych wejściówek przekazał portal „goal.pl”.

Najbliższe zgrupowanie reprezentacji Polski odbędzie się we wrześniu. Wówczas Polacy rozegrają dwa mecze w eliminacjach EURO 2024. Najpierw czeka ich domowy mecz z Wyspami Owczymi. Następnie rozegrają wyjazdowy pojedynek z Albanią.

W piątek 21 lipca ruszyła otwarta sprzedaż biletów na mecz Polska-Wyspy Owcze. Pomimo ostatnich afer, kompromitującej porażki z Mołdawią i niezbyt atrakcyjnego rywala PZPN nie postanowił obniżać cen wejściówek. Najdroższe kosztują nawet 240 złotych.

Pierwsze wyniki sprzedaży nieoficjalnie opublikował portal „goal.pl”. Jak się dowiadujemy, do tej pory sprzedano około 10 tysięcy biletów, co jest fatalnym wynikiem. Wcześniej wejściówki sprzedawały się w mgnieniu oka, gdyż „koniki” masowo kupowały bilety, by następnie sprzedać je po zawyżonej cenie. Teraz gdy popyt na mecz reprezentacji mocno spadł, „koniki” nie widzą interesu w tym, by wykupować wejściówki. W związku z popsutą atmosferą wokół reprezentacji kibice także niezbyt ochoczo wykupują bilety.

– W PZPN słyszymy, że do tej pory sprzedało się ok. 10 tys. biletów na mecz z Wyspami Owczymi – pisze Przemysław Langier na „goal.pl”.

– To fatalny wynik, bo przecież żywo pamiętamy dwie całkiem świeże “afery” biletowe, gdy zarówno w przypadku domowego meczu z Chile przed wylotem do Kataru, jak i tego z Czechami w Pradze, wszystkie wejściówki rozeszły się w ciągu chwili, za co przede wszystkim były odpowiedzialne “koniki” – czytamy.

– Porównując liczby dostępnych miejsc z chwili publikacji tekstu i z piątku, właściwie nie ma żadnych zmian – wciąż mówimy o wolnych biletach idących w tysiące – czytamy dalej.


Fot. Kacper Polaczyk / 058sport.pl
źródło: goal.pl

Robert Lewandowski reaguje na afery wokół PZPN. „Kieruje zapytania, patrząc zaniepokojony”

Polski Związek Piłki Nożnej nie ma w ostatnim czasie łatwego życia. Na światło dzienne wychodzą kolejne afery. Mateusz Borek zdradził, jak na całą sytuację patrzy z boku Robert Lewandowski. 

Afera goni aferę – tak można śmiało spuentować ostatnie tygodnie, a nawet miesiące w wykonaniu Polskiego Związku Piłki Nożnej. W ostatnim czasie jednak atmosfera wokół federacji zgęstniała jeszcze bardziej. Wszystko przez obecność Mirosława Stasiaka, biznesmena skazanego za korupcję, w samolocie kadry, która leciała na mecz z Mołdawią do Kiszyniowa.

„Kieruje zapytania”

W tej sprawie PZPN próbował reagować kilkukrotnie, wydając między innymi dość nieprofesjonalne oświadczenia. Całą sytuacja rozzłościła sponsorów reprezentacji, aż w końcu winę na siebie wzięła firma inszury.pl. W środowisko nie brakuje jednak głosów, że Stasiak na pokład samolotu został zaproszony przez samego Cezarego Kuleszę.

Afery docierają naturalnie nie tylko do samych kibiców. Przede wszystkim widzą je też zawodnicy. Jak na zamieszanie reaguje Robert Lewandowski? Mateusz Borek przyznał, że agenci „Lewego” wypytują PZPN o ostatnie wydarzenia.

– Ja nie muszę mówić „moim zdaniem”, tylko wiem, że management Roberta kieruje cały czas zapytania do federacji, patrząc zaniepokojony na pewne ruchy. Np. na obecność pewnych ludzi na pokładzie samolotu, bo najzwyczajniej w świecie Robertowi Lewandowskiemu nie jest to potrzebne – oznajmił dziennikarz na kanale „AntyFakty”.

Frankowski ocenił pracę Fernando Santosa. „Co może zrobić trener? To my daliśmy ciała”

Fernando Santos nie ma łatwej pracy w reprezentacji Polski. Dotychczasową współpracę z Fernando Santosem ocenił Przemysław Frankowski. Wskazał, co charakteryzuje obecnego selekcjonera. 

Portugalczyk prowadzi „Biało-Czerwonych” od początku 2023 roku, ale na razie nie odcisnął na niej swojego piętna. Jakby tego było mało w ostatnich dniach pojawiły się różne afery, a nawet pogłoski o możliwym odejściu Santosa do Arabii Saudyjskiej. Na szczęście na ten moment przynajmniej ten drugi temat ucichł.

„Co może zrobić trener?”

Co ciekawe, w mediach coraz częściej pojawiają się informacje o słabych kontaktach reprezentantów z selekcjonerem. Według niektórych źródeł piłkarze woleliby, aby Portugalczyk odszedł z kadry. Przemysław Frankowski zdaje się jednak cenić współpracę z 68-latkiem, o czym opowiedział na łamach sport.pl. Pokusił się również o charakteryzację obecnego szkoleniowca.

– Wie doskonale, co chce z nami zrobić. Tłumaczy nam wszystko, ale też trzeba otwarcie powiedzieć – co może zrobić trener, gdy tak zaczynamy mecz, jak w Pradze? Co może zrobić trener, gdy w taki sposób oddajemy dwubramkowe prowadzenie, jak w Kiszyniowie? Trener stoi z boku, za linią końcową, a to my piłkarze daliśmy ciała, zawiedliśmy. Trener może nas bronić, ale każdy z nas i wszyscy wokół muszą zdawać sobie sprawę, czyja to jest tak naprawdę wina – mówił w rozmowie z portalem. 

– Na pierwszej odprawie każdy z nas siedział cicho, czekając na jego pierwsze słowa. Trener powiedział, że wygrał mistrzostwo Europy z Portugalią i teraz z nami chce to powtórzyć. To na pewno nie będzie łatwe, ale widać było, że trener w to naprawdę wierzy, a my mamy też w to wierzyć i do tego dążyć. Wiadomo, że na razie trudno o tym myśleć, gdy najpierw trzeba sobie zapewnić sam awans na Euro, ale kto wie – dodał.

Jak na razie Santos nie ma najlepszego bilansu w reprezentacji Polski. Do tej pory zaliczył dwie bardzo dotkliwe porażki w eliminacjach mistrzostw Europy. Najpierw w Pradze pokonali nas Czesi (1-3), a ostatnio zupełnie skompromitowaliśmy się z Mołdawią w Kiszyniowie (2-3).

– Wiadomo, że Mołdawia grała długą piłką, a oprócz tego zaczęła wychodzić do nas wysokim pressingiem. To sprawiało, że się gubiliśmy. Czy się rozluźniliśmy po przerwie? Myślę, że tak… Z czegoś taki wynik się wziął… – przyznał Frankowski.

Piłkarze chcą zwolnienia Fernando Santosa? „Niezbyt przypadł im do gustu”

Jeden z dziennikarzy opublikował relatywnie zaskakujące informacje. Według relacji Dawida Szymczaka reprezentanci Polski mieli dyskutować między sobą, że potencjalne odejście Fernando Santosa wyszłoby na dobre.

Ostatnia niedziela przebiegła pod znakiem ewentualne odejścia Fernando Santosa. Saudyjskie media podały informację, jakoby portugalski trener miał objąć jeden z klubów z Arabii Saudyjskiej. Temat szybko rozgrzał do czerwoności polskich kibiców. Kuriozalny komunikat wydał PZPN, który stwierdził, że nic nie wie o chęci zmiany pracy przez Santosa. Chwilę później rzecznik prasowy PZPN przekazał, że nie może skontaktować się z Portugalczykiem. Po kilku godzinach przedstawicielom polskiej federacji udało skontaktować się z samym Santosem, by potwierdzić, że ten faktycznie nie ma zamiaru odchodzić z PZPN.

Kilkunastogodzinną sagę związaną z Fernando Santosem mieli uważnie śledzić piłkarze reprezentacji Polski, tak relacjonuje Dawid Szymczak. Dziennikarz „sport.pl” przekazał, że reprezentanci Polski wewnątrz grupy mieli stwierdzić, że odejście Portugalczyka byłoby dobrym rozwiązaniem. Tuż po porażce z Mołdawią wśród piłkarzy miała panować narracja, że trener nie przypadł im do gustu.

– Przebieg całej sprawy śledzili również piłkarze, którzy, jak wynika z naszych informacji, komentowali między sobą, że odejście Santosa byłoby najlepsze dla wszystkich – napisał Dawid Szymczak.

– Rozczarowujące wyniki – to jedno. Już świeżo po czerwcowym zgrupowaniu, zakończonym wstydliwą porażką 2:3 w Kiszyniowie, pojawiały się przecieki, że selekcjoner niezbyt przypadł im do gustu. Chodzi o jego styl bycia – małomówność i nieschodzący z twarzy smutek – czytamy.


źródło: sport.pl

Wojciech Szczęsny może odejść z Juventusu. Wielki klub zainteresowany Polakiem

 

Według włoskich mediów Wojciech Szczęsny może zmienić otoczenie. La Repubblica poinformowała, że Bayern Monachium jest zainteresowany usługami polskiego bramkarza.

Szczęsny odejdzie z Juve?

Juventus nie zagra w europejskich pucharach w nadchodzącym sezonie. Wiąże się to z finansowymi machlojkami, które działy się w biurach Starej Damy. W związku z tym nie wiadomo, czy turyńczycy utrzymają swoją kadrę.

Jednym z najlepiej opłacanych piłkarzy Juve jest Wojciech Szczęsny. Bardzo możliwe, że Stara Dama pozwoli Polakowi odejść, gdy ktoś przyjdzie z odpowiednią ofertą. Według włoskich mediów znalazł się potencjalny kandydat do sprowadzenia „Szczeny”.

Media wieszczą wielki transfer Roberta Lewandowskiego. Polak głównym celem w 2024 roku [CZYTAJ]

La Repubblica poinformowała o zainteresowaniu Bayernu Monachium. Manuel Neuer najprawdopodobniej nie zdąży z powrotem do zdrowia na początek sezonu. Na wylocie z klubu jest z kolei Yann Sommer (ma przejść do Interu – przyp. red.).

Przypomnijmy, że niedawno media łączyły Bayern Monachium z innym polskim bramkarzem. Na oku klubu z Bawarii miał się znaleźć Kamil Grabara.

Źródło: La Repubblica

Artur Rudko może zagrać w innym polskim klubie. Niewypał Kolejorza na celowniku pierwszoligowca

Według Macieja Słomińskiego z Interii Artur Rudko znalazł się na celowniku polskiego klubu. Dziennikarz donosi, iż ukraiński bramkarz może trafić do Lechii Gdańsk.

Rudko znowu w polskim klubie?

Artur Rudko dołączył do Lecha Poznań w letnim oknie transferowym 2022 roku na zasadzie rocznego wypożyczenia. Przygoda ukraińskiego bramkarza z Kolejorzem nie przebiegła jednak najlepiej. 31-latek nie popisał się w ważnych meczach poznaniaków, dlatego został odstawiony do rezerw.

Dariusz Szpakowski zdradził kulisy z Kiszyniowa. „Do samolotu weszli narąbani goście. Ubliżali piłkarzom” [CZYTAJ]

Ukrainiec nie zamierza wracać do Metalista Charków i wciąż poszukuje dla siebie nowego klubu. Według doniesień Macieja Słomińskiego 31-letni golkiper znalazł się na celowniku Lechii Gdańsk. Aktualnie bramki gdańszczan strzeże 18-letni Antoni Mikułko. W kadrze znajduje się również Dusan Kuciak, jednak wątpliwe jest to, aby 38-latek pozostał w klubie.

Artur Rudko w poprzednim sezonie zagrał w dwunastu spotkaniach. Sześć z nich to występy dla drugoligowych rezerw Kolejorza.

Źródło: Interia

Dariusz Szpakowski zdradził kulisy z Kiszyniowa. „Do samolotu weszli narąbani goście. Ubliżali piłkarzom”

Dariusz Szpakowski był gościem w programie Misja Futbol na antenie Przeglądu Sportowego. Legendarny komentator zdradził kulisy z wyjazdu do Kiszyniowa na mecz reprezentacji Polski z Mołdawią.

Szpakowski o zamieszaniu na wyjeździe kadry

Reprezentacja Polski przegrała z Mołdawią podczas czerwcowego meczu eliminacji do EURO 2024 w Niemczech. Na pokładzie samolotu Biało-Czerwonych znalazł się skazany za korupcję Mirosław Stasiak. Jakby tego było mało, według Przeglądu Sportowego po porażce pijani goście mieli zaczepiać reprezentantów. Dariusz Szpakowski w programie „Misja Futbol” zdradził kulisy tej wycieczki.

Media wieszczą wielki transfer Roberta Lewandowskiego. Polak głównym celem w 2024 roku [CZYTAJ]

– Nie sądziłem, że wrócimy do czasów przaśnych. Pewnych rzeczy po prostu nie wypada robić. Do samolotu weszli zaproszeni goście, którzy byli narąbani i ubliżali piłkarzom. No tak się nie da. Jestem zdziwiony brakiem jednoznacznej reakcji prezesa Kuleszy. To prezes najważniejszego związku w Polsce. A przekazuje informacje, że Santos nie ma na razie pomysłu na zostawienie reprezentacji – powiedział uznany komentator.

Podczas następnego zgrupowania reprezentacja Polski zmierzy się z Wyspami Owczymi (u siebie) i Albanią (na wyjeździe). Spotkania zaplanowano na siódmego i dziesiątego września. Oba mecze odbędą się o godzinie 20:45.

Źródło: Przegląd Sportowy

Media wieszczą wielki transfer Roberta Lewandowskiego. Polak głównym celem w 2024 roku

Robert Lewandowski będzie bohaterem jednego z transferów do Arabii Saudyjskiej? Takie informacje przekazuje dziennikarz Ben Jacobs. Z jego informacji wynika, że Polak w 2024 roku będzie celem Al-Hilal. 

W letnim okienku transferowym do Arabii Saudyjskiej przeszło wielu znakomitych zawodników. Dzięki olbrzymim pokładom finansowym do tamtejszych klubów dołączyli już między innymi: Karim Benzema, N’Golo Kante, Roberto Firmino czy Marcelo Brozović. Wcześniej na Bliski Wschód zawędrował także Cristiano Ronaldo, który niejako zapoczątkował trend transferów w tym kierunku.

Lewandowski bohaterem transferu?

Według wielu dziennikarzy Arabia Saudyjska planuje w kolejnych latach coraz większe transfery i popularyzację swojej ligi na świecie. Ben Jacobs informuje, że do 2030 roku Ministerstwo Sportu ma zainwestować aż 20 miliardów euro w piłkę nożną. W tym roku zamierzają jeszcze sprowadzić między innymi Neymara oraz Lukę Modricia. Często pojawiają się także plotki o Kylianie Mbappe.

Ten sam dziennikarz przekazał, że Saudyjczycy wyznaczyli również cel na 2024 roku. Ma nim być sprowadzenie… Roberta Lewandowskiego do Al-Hilal. Jednocześnie Jacobs dodaje, że Polak nie jest na razie zainteresowany takim transferem. Jego priorytetem jest jak na razie pozostanie w Barcelonie.

Rafał Gikiewicz ujawnia kulisy. Były nim zainteresowane 4 kluby z Arabii Saudyjskiej

Rafał Gikiewicz został nowym piłkarzem tureckiego Ankaragucu. Jak jednak przyznał w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”, były nim zainteresowane także kluby z Arabii Saudyjskiej.

Po 9 latach Rafał Gikiewicz opuścił Niemcy i przeniósł się do Turcji. Przed kilkoma dniami związał się z Ankaragucu. Polski bramkarz podpisał z tureckim klubem roczny kontrakt, który wygaśnie wraz z końcem czerwca 2024 roku.

Zanim jednak Rafał Gikiewicz związał się z Ankaragucu w mediach pojawiła się informacja o zainteresowaniu jego osobą w Arabii Saudyjskiej. Konkretnie mówiło się o Al Nassr i Al Hilal. Jak przyznał sam zainteresowany, w sumie jego sytuację śledziły 4 saudyjskie kluby. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” Gikiewicz przyznał, że brakowało oficjalnej oferty z Arabii Saudyjskiej, a mu zależało na czasie. Dlatego postawił na Ankaragucu.

– Było zainteresowanie nawet z czterech klubów saudyjskich, ale brakowało konkretów. Toczyły się rozmowy, było sondowanie, ale ciągle nie miałem konkretnej propozycji umowy na mailu – ujawnił Rafał Gikiewicz.

– Trzeba było jeszcze czekać, a ja już czekać nie mogłem, bo oferta z Ankaragucu była ważna tylko do minionej niedzieli. W Arabii Saudyjskiej mają swoje procedury, między innymi zatwierdzanie transferów przez państwo i wszystko to trochę trwa – uzupełnił polski bramkarz.

–  Zdecydowałem się więc na Ankaragucu, gdzie bardzo mnie chciano, a trener widzi mnie w drużynie. Idę do klubu, w którym stadion jest pełen na każdym meczu, gdzie kibice są żywiołowi, wręcz zwariowani. Myślę, że dobrze się tam odnajdę – dodał 35-latek.


źródło: wp sportowe fakty

Fernando Santos podjął decyzję ws. swojej przyszłości. „Sprawa jest poważna”

Ostatnie dni minęły pod znakiem Fernando Santosa, a konkretniej jego możliwego odejścia z reprezentacji Polski. Na dziś sprawa wydaje się zakończona, choć była dość poważna. O szczegółach mówił Szymon Janczyk w programie „Weszłopolscy”. 

W miniony weekend media obiegła informacja o ofercie, która spłynęła do Fernando Santosa z Arabii Saudyjskiej. Portugalczyk miał otrzymać propozycję prowadzenia tamtejszego Al-Shabab. Natychmiast wybuchła niesłychana burza, którą podsycał sam selekcjoner, nie odbierając telefonów od PZPN-u. Finalnie Cezary Kulesza przekazał, że selekcjoner nie zamierza odchodzić z reprezentacji.

„Sprawa jest poważna”

Na ten moment wydaje się więc, że wszystko zakończyło się pomyślnie. Szymon Janczyk zdradził, jak wyglądała cała sytuacja według jego bliskowschodnich źródeł.

– Sprawa jest poważna… była poważna. Saudyjskie źródła twierdziły, że faktycznie zainteresowanie było. (…) Fernando Santos był jedną z opcji oferowanych przez frakcję walczących o władzę [w Al-Shabab] – mówił Janczyk w „Weszłopolskich”. 

– Z tego, co dowiedziałem się dzisiaj, oferta została odrzucona. Wygląda na to, że takie zapytania były, Santos dowiedział się o ofercie. Odrzucił to albo on, albo jego agenci. Przekazał, że nie jest zainteresowany tą pracą, więc tam nie pójdzie – dodał.

Obecnie w mediach przejawiają się nowe kandydatury na trenera Al-Shabab. Największym faworytem zdaje się być na ten moment Mark van Bommel.

Rekordowa frekwencja w 1. kolejce Ekstraklasy. Tak dobrze w XXI wieku jeszcze nie było!

Za nami pierwsza kolejka Ekstraklasy w sezonie 2023/2024. Jak się okazało, w pierwszej serii gier pobito rekord we frekwencji na trybunach w XXI wieku.

W miniony weekend rozegrana została pierwsza kolejka PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2023/2024. Rozegrano łącznie 9 meczów. Na trybunach zasiadło w sumie 102 050 kibiców. Najwięcej osób obejrzało mecz Legii Warszawa z ŁKS-em Łódź, na trybunach zasiadło 26 584 widzów. Na przeciwległym biegunie znalazło się starcie Warty Poznań z Pogonią Szczecin, które obejrzało zaledwie 3 274 kibiców.

Średnia frekwencja na trybunach w minionej kolejce wyniosła 11 339 widzów. Poza tym sezonem w ostatnich 10 latach tylko raz udało się przekroczyć barierę 10 tysięcy kibiców, miało to miejsce w sezonie 2017/2018, wówczas na meczach 1. kolejki zasiadło średnio 10 586 kibiców. Tegoroczny wynik 11 339 kibiców jest najlepszym rezultatem średniej frekwencji w 1. kolejce Ekstraklasy danego sezonu w XXI wieku.

Bardzo nas cieszy utrzymujący się wzrostowy trend frekwencji na meczach PKO Bank Polski Ekstraklasy. W tym sezonie naszym celem jest przebicie bariery 3 mln kibiców obecnych na meczach ligowych. W poprzednich rozgrywkach zabrakło do tego wyniku niewiele – przekazał Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy SA.


fot. Kacper Polaczyk/Polczyk FOTO

„Taśma z fuksem”. Kończymy 1. kolejkę Ekstraklasy.

Pierwszy weekend z Ekstraklasą nie zawiódł naszych oczekiwań, były piękne bramki, emocje i zwroty akcji. Czas na ostatni mecz 1. kolejki. Razem z naszym partnerem firmą Fuksiarz w ramach serii „taśma z fuksem” przygotowaliśmy dla Was kupon z siedmioma zdarzeniami z dokładnym kursem 7,77, który proponujemy zagrać za dokładną kwotę 7 PLN.

Oto nasza propozycja TAŚMY Z FUKSEM:


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.