Wieczysta zbroi się przed rundą wiosenną! Na celowniku obrońca z Ekstraklasy

Wieczysta Kraków nie zamierza się zatrzymywać na rynku transferowym. Po zakontraktowaniu w zeszłym roku takich nazwisk jak Peszko czy Majewski, klub z krakowskiej okręgówki ma na oku kolejnego piłkarza z Ekstraklasy.

Klub z Krakowa jest znany szerszej publiczności głównie za sprawą bogatego właściciela Wojciecha Kwietnia oraz dzięki ściąganiu znanych piłkarzy. Mimo że klub występuje na 6. poziomie rozgrywkowym w Polsce, to nie oszczędza na płacach dla zawodników, którym potrafi płacić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. W zeszłym roku Wieczysta ściągnęła do siebie Sławomira Peszko oraz Radosława Majewskiego. Z kolei w tym roku do Krakowa trafił Seweryn Michalski oraz Jakub Bąk.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wieczysta Kraków łączy siły ze szkołą Marcina Gortata! W planie utworzenie klas piłkarskich

Wieczysta przejeżdża się po przeciwnikach

W rundzie jesiennej Wieczysta była niepokonana na boiskach ligi okręgowej. Żółto-czarni wygrali wszystkie 15 spotkań, strzelając w nich 121 goli i tracąc zaledwie 6. Nad drugą Prądniczanką Kraków Peszko i spółka mają 10 punktów przewagi. Podczas przygotować do rundy rewanżowej Wieczysta udała się w zimę na obóz do Dubaju!

Kolejny transfer w drodze!

Pomimo niemal pewnego awansu do wyższej ligi, Wieczysta nadal chce się zbroić! Jak podaje serwis WP Sportowe Fakty, na celowniku żółto-czarnych znalazł się piłkarz Wisły Kraków – Łukasz Burliga.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sławomir Peszko zaprezentował nowy numer na koszulce. „Prawie jak James Bond”

Kontrakt 32-letniego obrońcy z „Białą Gwiazdą” wygasa wraz z końcem czerwca tego roku. W trwającym sezonie w barwach krakowskiej Wisły zagrał w 19 spotkaniach. W sumie na boiskach Ekstraklasy Burliga 244 mecze.

Media zachwycone Gumnym. Gikiewicz wkurzony po porażce. „Zostawiliśmy jaja w szatni”

Choć Augsburg przegrał z FC Koeln w piątek, to Robert Gumny ma za sobą udane zawody. 22-latek strzelił swojego pierwszego gola w Bundeslidze i zebrał dobre recenzje za swój występ. Dla drugiego z Polaków w drużynie Heiko Herrlicha spotkanie z „Kozłami” było jednak dużo mniej udane. W rozmowie z mediami Rafał Gikiewicz nie krył swojego niezadowolenia, zresztą nie pierwszy raz w tym sezonie.

Przeciwko Augsburgowi świetnie zaprezentował się Ondrej Duda. Dobrze znany szczególnie kibicom Legii pomocnik ustrzelił dublet jeszcze w pierwszej połowie. Przez dekoncentrację reszty drużyny w drugiej części meczu goście musieli do końca drżeć o wynik. Augsburg jednak tylko postraszył rywali i nie doprowadził nawet do remisu.

Gumny w gazie

Dla Roberta Gumnego może być to przełomowy występ. Polak swoim wejściem ożywił nieco kolegów. Bramkę kontaktową strzelił już w 54. minucie, a na boisku pojawił się w końcówce pierwszej połowy.

Oceny, jakie otrzymał 22-latek również potwierdzają klasę, jaką pokazał. Oprócz jednego trafienia mógł nawet dopisać drugie. Zabrakło niestety trochę celności.

– Zaczął przekonywać do siebie już w ostatnich kolejkach. Udaną serię kontynuował przeciwko Koeln. Nagrodą za dobre mecze był gol, a przecież niewiele brakowało, by strzelił też drugiego. Był to bardzo jasny punkt zespołu w drugiej połowie – podsumował występ Gumnego portal „Augsburger Allgemeine”, który ocenił go na „trójkę” (gdzie 1 to klasa światowa, zaś 6 – występ poniżej krytyki).

Wkurzony „Giki”

Nieco gorszy mecz ma za sobą Rafał Gikiewicz. Trudno go oczywiście winić za stracone gole, jednak to on stał w bramce Augsburga. Po spotkaniu nie przebierał w słowach i dobitnie podsumował grę swoich kolegów.

– Zostawiliśmy jaja w szatni w pierwszych 45 minutach tego spotkania. W drugiej połowie się przebudziliśmy, ale trudno z tego spotkania wyciągnąć coś pozytywnego – stwierdził dobitnie w rozmowie z dziennikarzami.

Wspomniany już „Augsburger Allgemeine” ocenił 33-latka na „3,5”. W podsumowaniu podkreślono jego klasę i zaznaczono, że nie zawinił przy ani jednej bramce dla Koeln.

– Tak ambitny i świetny bramkarz nie zrozumie takiego wieczoru. Pierwsza połowa musiała być w wykonaniu jego kolegów bardzo zaskakująca. Nie mógł nic zrobić przy golach, kilka razy zresztą uratował zespół – uzasadniono.

Francuscy dziennikarze zachwyceni Milikiem. „Benedetto będzie miał problem ze znalezieniem miejsca dla siebie”

Arkadiusz Milik rozkręca się w Ligue 1. Polak zabłysnął w piątkowym spotkaniu Marsylii przeciwko Reims. Francuscy dziennikarze docenili występ byłego napastnika Napoli.

Duży wkład w spotkanie

Arkadiusz Milik dołączył do Olympique Marsylia w zimowym oknie transferowym, po tym jak przesiedział pół sezonu na trybunach. Piątkowe starcie przeciwko Reims było 11. meczem Polaka w OM. Były napastnik m.in. Napoli czy Ajaxu popisał się trafieniem na 2:1.

Zobacz również: Arkadiusz Milik z kolejnym trafieniem! Dał drużynie prowadzenie przed przerwą [WIDEO]

Oceny dla Milika

Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem marsylczyków. Wynik starcia zatrzymał się na 3:1. Francuscy dziennikarze docenili udział Arkadiusza Milika w tym spotkaniu. Według ekspertów Polak zasłużył na notę „7”.

– Po jego wejściach w pole karne drżeli obrońcy Reims. Mimo że w pierwszej połowie nie był zbytnio obsługiwany przez kolegów, to potrafił przygotować się do najważniejszego ataku. Doskonale wykończył podanie Payeta. Przy takim Miliku Dario Benedetto (napastnik OM, przyp. red.) będzie miał problem ze znalezieniem miejsca dla siebie na boisku – uzasadniają dziennikarze portalu maxifoot.fr.

– Jak co tydzień aktywny i zdobył bardzo ważnego gola – twierdzą eksperci z coeurmarseillais.fr.

Bilans Polaka w bieżącym sezonie to 12 spotkań, 6 bramek i jedna asysta. Według portalu transfermarkt.de Milik jest warty 22 miliony euro.

Źródło: Maxifoot, Coeur Marseillais, WP Sportowe Fakty (tłumaczenie)

Rio Ferdinand o przemianie po osobistej tragedii. „Czasami żałuję, że podczas kariery nie byłem innym człowiekiem”

Rio Ferdinand opowiedział na łamach Sportsmail o wewnętrznej przemianie, której dokonał po osobistej tragedii. Legendarny obrońca Manchesteru United przyznał, że po śmierci żony stał się lepszym człowiekiem.

Znalazł zajęcie po karierze

Odkąd Rio Ferdinand zakończył karierę piłkarską, minęło prawie sześć lat. Po zawieszeniu butów na kołku Anglik rozpoczął pracę jako ekspert w telewizji BT Sport.

Zmienił się pod wpływem tragedii

W 2015 roku Ferdinanda dotknęła osobista tragedia. Żona byłego obrońcy Czerwonych Diabłów zmarła na nowotwór. 42-latek twierdzi, że to pozwoliło mu stać się lepszym człowiekiem.

– Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale to, co mi się przydarzyło, pozwoliło mi się stać lepszym człowiekiem. Mogłem spojrzeć z boku na swoje życie i pomyśleć, że taki już nie będę. Nie każdy otrzymuje taką szansę – powiedział Anglik na łamach Sportsmail.

– Zmagam się z tym. Czasami żałuję, że podczas kariery nie byłem innym człowiekiem. Trudno znaleźć balans, bo pewnie nie byłbym tak zaangażowany w grę w piłkę i nie odniósłbym tylu sukcesów. Zresztą nie możesz tego zmienić. Można tylko starać się być lepszym w przyszłości – dodał 81-krotny reprezentant Anglii.

– Byłem tak nisko, że nie widziałem wyjścia. Ale jeśli otaczasz się dobrymi ludźmi, to masz szansę wyjść na prostą – zakończył były piłkarz Manchesteru United.

Rio Ferdinand w trakcie swojej piłkarskiej kariery reprezentował barwy m.in. West Hamu United, Leeds United i QPR. Anglik zdobył sześć mistrzostw Premier League i jedną Ligę Mistrzów. Dziś pełni rolę eksperta w BT Sport.

Źródło: Sportsmail

Skorża otwarcie o sytuacji Lecha. „Tą porażką odebraliśmy sobie szansę na grę w europejskich pucharach”

Lech Poznań przegrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała w piątkowym meczu PKO BP Ekstraklasy. Trener Kolejorza, Maciej Skorża stwierdził po meczu, iż ta porażka przekreśliła szanse poznaniaków na grę w europejskich pucharach.

Podbeskidzie uratowane?

Beniaminek PKO BP Ekstraklasy wygrał z wicemistrzami Polski po pięknym uderzeniu Marko Roginicia. 3 punkty w meczu z Kolejorzem są dla bielszczan bardzo ważne, ponieważ wciąż walczą o byt w elicie.

Koniec marzeń o Europie

Wiadomo jednak, że Lech Poznań nie jest zamieszany w walce o utrzymanie, ani o europejskie puchary. Trener Kolejorza, Maciej Skorża po spotkaniu nie ukrywał niezadowolenia.

– Zakładaliśmy, że pierwszy fragment meczu będzie bardzo ważny. W tym okresie Podbeskidzie mocno gra pressingiem, atakuje, zmusza do błędów. Skupiliśmy się na tym, żeby to opanować. I robiliśmy to dobrze. Po przerwie graliśmy bardziej ofensywnie. Zabrakło wykończenia akcji, decyzji o strzale. Wydawało się, że lada moment padnie bramka, ale ostatecznie zabrakło skuteczności – przyznał Maciej Skorża.

– W najmniej oczekiwanym momencie na własnej połowie przytrafił nam się błąd i strata. Zawodnik gospodarzy oddał piękny strzał, który sprawił, że przegraliśmy. Nie zabrakło nam dziś determinacji, ale przede wszystkim skuteczności. Dziś chcieliśmy wygrać, gdyż mieliśmy jeszcze szansę na grę w europejskich pucharach. Tą porażką odebraliśmy ją sobie – stwierdził po meczu szkoleniowiec Lecha Poznań.

Komentarz piłkarza

Rozczarowania nie ukrywał także Nika Kvekveskiri, który po spotkaniu udzielił krótkiej wypowiedzi oficjalnej stronie klubu. Gruzin twierdzi jednak, że drużyna musi w każdym starciu walczyć o trzy punkty. Mimo braku perspektywy na jakikolwiek sukces w bieżącym sezonie.

– Rozstrzygnięcie tego starcia bardzo nas boli, ale musimy podnieść głowy do góry i grać o wygranie następnych meczów w tym sezonie, bo chociaż straciliśmy ostatecznie szansę na wywalczenie awansu do europejskich pucharów, to gramy w Lechu Poznań i w każdym starciu musimy walczyć o trzy punkty, nie ma prawa zabraknąć nam w nich motywacji – powiedział po meczu gruziński pomocnik Kolejorza.

Źródło: Lech Poznań

Ryan Giggs z zarzutami napaści na 2 kobiety! Walijska federacja zrezygnowała z jego usług

Ciężkie chwile z pewnością przeżywa ostatnio Ryan Giggs. Walijczyk został oskarżony o napaść na dwie kobiety, z powodu którego rodzima federacja piłkarska postanowiła odsunąć go od reprezentacji Walii, której to był selekcjonerem.

Ryan Giggs oskarżony

O kłopotach Ryana Giggsa pisaliśmy już w listopadzie 2020 roku. Wówczas Walijczyk został aresztowany po tym, jak zaatakował swoją partnerkę. Wówczas został szybko zwolniony z aresztu dzięki wpłaceniu kaucji.

Jak się okazuje, były piłkarz Manchesteru United zaatakował fizycznie nie tylko swoją partnerkę, ale jeszcze inną kobietę. W piątek poinformowano o zarzutach wobec Walijczyka. Wśród nich jest uszkodzenie ciała partnerki, napaść na 20-letnią kobietę oraz znęcanie się w okresie między grudniem 2017 roku a listopadem 2020. 47-latek ma stawić się przed sądem w najbliższą środę.

–  Zarzut pobicia drugiej kobiety również został zatwierdzony. Pan Ryan Giggs pojawi się w Sądzie Magistrackim Manchesteru i Salford w środę 28 kwietnia – przekazała Koronna Służba Prokuratorska.

Giggs zwolniony z reprezentacji Walii!

Na decyzję Walijskiego Związku Piłki Nożnej nie musieliśmy długo czekać. Ryan Giggs nie poprowadzi rodzimej reprezentacji na tegorocznym EURO. Na stanowisku selekcjonera reprezentacji zastąpi go dotychczasowy asystent – Robert Page.

– W świetle docierających do nas informacji zdecydowaliśmy, że reprezentację na tegorocznym Euro 2020 poprowadzi jego asystent Robert Page i będzie wspomagany przez Alberta Stuivenberga. W najbliższym czasie zostanie zwołane posiedzenie zarządu federacji, na którym zostaną omówione ostatnie wydarzenia – przekazała Walijska federacja piłkarska.

Komentarz legendy Manchesteru United

– Chciałbym życzyć Robertowi Page, sztabowi trenerskiemu, zawodnikom i kibicom wszelkich sukcesów na Euro, które odbędzie się w tym roku – przekazał Ryan Giggs.

źródło: BBC

Wielki dzień Roberta Gumnego. Strzelił pierwszą bramkę w Bundeslidze [WIDEO]

Robert Gumny zdecydowanie ma powody do radości. Polak wszedł na boisko w meczu z FC Koeln w 42. minucie, natomiast po zmianie stron strzelił bramkę kontaktową dla Augsburga. Dla 22-latka był to pierwszy gol w Bundeslidze.

Na WWK Arena w Augsburgu popisał dawał w pierwszej połowie Ondrej Duda. Były piłkarz Legii zanotował dublet i poprowadził drużynę do wyraźnego prowadzenie (3-0 po pierwszej połowie).

Przed końcem pierwszych 45 minut na murawie pojawił się Robert Gumny. Chwilę po zmianie stron Polak świętował zdobycie swojej pierwszej bramki w Bundeslidze!

Arkadiusz Milik z kolejnym trafieniem! Dał drużynie prowadzenie przed przerwą [WIDEO]

Arkadiusz Milik znowu strzela we Francji! Polak zdobył bramkę w meczu Marsylii z Reims i tuż przed końcem pierwszej połowy wyprowadził drużynę na prowadzenie.

Choć Marsylia straciła bramkę w 38. minucie spotkania, to piłkarze Sampaoliego się nie poddali. Po trzech minutach bramkę wyrównującą zdobył Dimitri Payet, zaś chwilę później dołożył asystę przy trafieniu Arkadiusza Milika.

Wideo możecie zobaczyć poniżej:

Piłkarz Chelsea o trenerskim warsztacie Franka Lamparda. „Nie miał doświadczenia w innych drużynach”

Pomocnik Chelsea, Jorginho udzielił wywiadu ESPN. Piłkarz The Blues przedstawił swoje zdanie na temat pracy Franka Lamparda przy Stamford Bridge. Według Włocha legendarny piłkarz nie był gotowy do roli menadżera na tak wysokim poziomie.

Mocne słowa byłego piłkarza

– Będę bardzo szczery w tym przypadku. Miał status niekwestionowanej legendy, ale pominął kilka ważnych kroków przed pracą w tak ważnej roli – przyznał pomocnik w rozmowie z ESPN.

– Trafił do Chelsea, ale nie miał doświadczenia w innych drużynach. Myślę, że za wcześnie się tego podjął. Prawda jest taka, że przeskoczył kilka ważnych stopni w karierze, i szczerze mówiąc, nie był gotowy do pracy na tym poziomie – dodał Jorginho.

Zebrane doświadczenie w Championship

Przed szkoleniem pierwszego zespołu Chelsea FC Lampard prowadził Derby County. W 57 spotkaniach jako trener Baranów zbierał średnio 1,63 punktów na mecz.

Długo nie popracował

Jego dorobek meczów jako szkoleniowca Chelsea zakończył się na 84 spotkaniach. Jego miejsce zajął Thomas Tuchel.

Źródło: Meczyki.pl, ESPN

Bayern szuka letnich wzmocnień. Piłkarz PSG na celowniku

Bayern Monachium może niebawem dokonać pierwszego letniego wzmocnienia. Według „Sport1.de” mistrzowie Niemiec zastanawiają się nad zakontraktowaniem Juliana Draxlera. Pomocnikowi 30 czerwca wygaśnie kontrakt z PSG.

Zbliżamy się do zakończenia sezonu, a co za tym idzie – do rozpoczęcia transferowej gorączki. Wielu zawodnikom najbliższego lata kończą się umowy z ich obecnymi klubami. Niektórzy rozważają nieprzedłużanie kontraktów i chcą zmienić swojego pracodawcę.

Do tego grona zalicza się także Julian Draxler. Niemiecki pomocnik prawdopodobnie po sezonie opuści PSG, w którym gra od niemal czterech lat.

Powrót do ojczyzny?

W kontekście 27-latka mówi się o ponownej grze w rodzimej Bundeslidze. Florian Plettenberg z portalu „Sport1.de” informuje, że zawodnik nie chce przedłużać swojego kontraktu z paryżanami. Według dziennikarza zainteresowanie Draxlerem wykazuje między innymi Bayern Monachium.

Po ewentualnym sfinalizowaniu takiego transferu pomocnik zagrałby w Bundeslidze pierwszy raz od 3,5 roku. Ostatnim jego klubem w Niemczech był VFL Wolfsburg, do którego trafił z Schalke.

W ciągu całego swojego pobytu w stolicy Francji Draxler zanotował 168 występów. Łącznie strzelił w nich 24 bramki, a także dołożył 38 asyst.

Real Madryt i FC Barcelona ze specjalnym traktowaniem? W Superlidze mieli zarabiać więcej od reszty

Wyciekają kolejne szczegóły odnośnie podziałów w Superlidze. Okazuje się, że Real Madryt i FC Barcelona otrzymali większe kontrakty za dołączenie do nowych rozgrywek. W stosunku do pozostałych ekip tworzących SL na ich konto mogłoby wpływać nawet o 60 mln więcej niż reszty.

Choć Superliga upadła na krótko po jej oficjalnym ogłoszeniu, to jej temat wciąż jest wałkowany przez media. Florentino Perez także nie daje projektowi umrzeć. Według prezesa „Królewskich” nowe rozgrywki jeszcze nie powiedziały ostatniego słowa.

Podziały

Mimo iż nadal nie wiadomo, jak potoczy się sytuacja Superligi, to wiemy, jaki był jej cel. Z relacji Pereza wynikało, że za priorytet obrano sobie „uratowanie” futbolu.

„Kicker” opublikował ostatnio wykaz zadłużeń poszczególnych klubów z topu Europy. Pieniądze zarobione na udziale w Superlidze rzeczywiście stanowiły dla nich ostatnią deską ratunku.

Okazuje się jednak, że w nowych rozgrywkach istniał podział na równych i równiejszych. Tancredi Palmeri, znany włoski dziennikarz podał, że Real Madryt oraz FC Barcelona mieli otrzymywać za dołączenie do projektu o 60 mln więcej niż reszta klubów-założycieli.

Timo Werner o strzelaniu bramek: – To jak z podrywaniem dziewczyn na imprezie

Pierwszy sezon Timo Wernera należy uznać za swego rodzaju aklimatyzację w zespole. Niemiecki napastnik w obecnej kampanii nie zachwyca zbyt wysoką formą, jaką prezentował jeszcze w barwach RB Lipsk. Timo porównał chęć strzelania goli do… podrywania dziewczyn na dyskotece.

Chelsea wykupiła Timo Wernera z RB Lipsk przed rozpoczęciem sezonu 2020/2021, płacąc za niego w granicach 53 milionów euro. Na niemieckiego napastnika skrupulatnie stawiał Frank Lampard, a Thomas Tuchel również darzy go dość dużym zaufaniem. W trwającym sezonie Werner zagrał aż 40 spotkań w pierwszej drużynie Chelsea i strzelił w nich 10 bramek. Do tego dołożył aż 12 asyst, co sumując razem, daje nam całkiem dobry wynik. Mimo to Niemiec zapadł w pamięć kibicom „The Blues” głównie ze względu na seryjnie marnowane dogodne sytuacje. Do tego doszła seria 14 spotkań z rzędu bez strzelonej bramki.

Timo Werner o zmianie trenera

W trakcie sezonu włodarze Chelsea postanowiło zrezygnować z usług Franka Lamparda i postanowili zakontraktować Thomasa Tuchela. Decyzja o zmianie trenera okazało się strzałem w dziesiątkę, gdyż gra „The Blues’ uległa znacznej poprawie.

– Chyba każdy widzi, jak wiele pozmieniał Thomas [Tuchel – przyp. red.] jeżeli chodzi o zawodników i styl gry w porównaniu do poprzedniego menedżera. Ostatecznie uważam, że zmiana systemu gry miała największy wpływ na naszą grę. Teraz gramy trójką obrońców i nie tracimy wielu bramek, co jest bardzo ważne – ocenił Timo Werner.

– W Niemczech mówimy, że dobrym atakiem wygrywa się mecze, ale dobrą obroną wygrywa się trofea. Ostatnio najczęściej wygrywamy mecze wynikiem 1:0 lub 2:0, więc należy tutaj podkreślić świetną współpracę w defensywie – dodał Niemiec.

Strzelanie bramek jak podrywanie dziewczyn?

Wróćmy jednak do wspomnianej już przez nas kwestii strzelania bramek przez Timo Wernera. Statystyki Niemca na papierze nie wyglądają aż tak źle, jakby się mogło wydawać, jednak szczególnie kłuje w oczy brak skuteczności napastnika. Piłkarz porównał zdobywanie goli do… podrywania dziewczyn.

– To jak z podrywaniem dziewczyn na imprezie. Pewnego dnia idziesz tam i nic nie potrafisz zdziałać, bo za bardzo chcesz. Idziesz innego dnia, stoisz sobie na boku i podchodzi do ciebie 100 dziewczyn. Podobasz im się, bo ci nie zależy – porównał Timo Werner.

Włoskie media zachwycone Zieliński. „Oglądanie go to przyjemność”

Piotr Zieliński cały czas imponuje. Polak wyglądał świetnie w czwartkowym spotkaniu Napoli przeciwko Lazio. Według włoskich mediów zasłużył na noty rzędu 6,5 i 7,5.

Warzą się losy piłkarzy

Wygrana Napoli z Lazio była kluczowa dla Azzurrich w kontekście walki o awans do Ligi Mistrzów. Aurelio De Laurentiis będzie zmuszony do sprzedaży największych gwiazd, jeśli neapolitańczycy nie zakwalifikują się do elitarnych rozgrywek.

Azzurri wygrali z Lazio 5:2. Asystę przy jednej z bramek zaliczył Piotr Zieliński. Według mediów z Półwyspu Apenińskiego Polak rozegrał bardzo dobre spotkanie. Przyznano mu noty pomiędzy 6,5 i 7,5 na 10.

– Popisał się piękną asystą przy trafieniu Mertensa, choć takich momentów miał trochę za mało – ocenili Polaka dziennikarze La Gazzetty dello Sport (nota 6.5).

– Jest znakomitym kreatorem gry, co pokazało podanie do Belga z bocznego sektora, gdy najpierw piętką okiwał rywala, później precyzyjnie dograł. Oglądanie go to przyjemność. Artysta Piotr Zieliński – napisali eksperci z portalu tuttomercatoweb.com (nota 7,5).

Walka o byt w elicie

Czwartkowa wygrana Napoli przybliżyła ich do celu, jakim jest pierwsza czwórka i gra w Champions League. Azzurri zajmują 5. lokatę w tabeli Serie A. Do czwartego Juventusu tracą dwa punkty.

Świetny sezon Polaka

Dla Piotra Zielińskiego to najlepsza kampania w karierze. Polak zanotował w sezonie 2020/2021 aż 41 występów, w których zdobył 8 bramek i dopisał 10 asyst.

Źródło: TVP Sport

Główny sponsor Superligi się wycofuje! Czy to definitywny koniec projektu?

Brytyjski dziennikarz Tariq Panja z “The New York Times” poinformował o wycofaniu się z Superligi dotychczasowego inwestora – JP Morgan. Jeden z największych holdingów na świecie miał przekazać Superlidze ponad 3 miliardy euro. Amerykański bank inwestycyjny żałuje swojej decyzji.

JP Morgan wycofuje się z Superligi!

Głównym motorem napędowym dla powstania Superligi był amerykański holding finansowy JP Morgan, który miał przekazać kwotę w granicach 3-4 miliardów euro na uruchomienie rozgrywek. Negatywne głosy napływające ze strony społeczności piłkarskiej spowodowały, że Amerykanie wycofali się z inwestycji. Krytyczne komentarze dochodziły nie tylko ze strony kibiców, ale również piłkarzy, trenerów oraz ekspertów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: „Nic nie wiedziałem o projekcie Superligi”. Szokujące słowa dyrektora sportowego Milanu

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Właściciel Liverpoolu przeprasza za zamieszanie związane z Superligą. „Chcemy odbudować wasze zaufanie”

Zdecydowanie pomyliliśmy się w ocenie tego, jak ten projekt zostanie odebrany przez całą społeczność piłkarską i jaki może wywrzeć wpływ na przyszłość. Wyciągniemy z tego wnioskiprzekazał rzecznik prasowy JP Morgan.

https://twitter.com/tariqpanja/status/1385516012347461638

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zmiany w Lidze Mistrzów szybciej niż zapowiadano? Kiedy reforma UEFA wejdzie w życie?

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Mioduski dosadnie o Perezie: „Nie znam drugiej osoby z tak wielkim ego”

Kwota 3-4 miliardów euro miała zostać podzielona na wszystkie kluby założycielskie Superligi. W ciągu kolejnych 23 lat kluby tworzące Superligę miały zwrócić JP Morgan kwotę w wysokości 6.1 miliarda euro. Rocznie największe kluby miały zwracać około 264 milionów euro. Ponadto co 12 miesięcy kluby Superligi miały przekazywać co najmniej 400 milionów euro rocznie na cele charytatywne.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Joan Laporta nie traci nadziei. „Projekt Superligi nadal istnieje”

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Florentino Perez: Jeśli ktoś myśli, że Superliga przestała istnieć, to się myli

Tomaszewski o powrocie Lewandowskiego. „Niech już nie napala się na pobicie tego rekordu”

Jan Tomaszewski udzielił wywiadu portalowi Super Express. Legendarny bramkarz reprezentacji Polski przedstawił swoją opinię na temat powrotu Roberta Lewandowskiego. „Tomek” uważa, że Bawarczycy powinni oszczędzać polskiego napastnika, ponieważ obawia się o jego zdrowie podczas turnieju EURO 2020.

Wraca po przerwie

Na najbliższą sobotę (24 kwietnia) zaplanowano powrót Roberta Lewandowskiego na niemieckie boiska. Polak przez cztery tygodnie leczył kontuzję, której nabawił się podczas spotkania reprezentacji Polski z Andorą.

Zobacz również: Robert Lewandowski potwierdził powrót do gry! „Widzimy się…”

Obawy przed przeciążeniem

Jan Tomaszewski obawia się, że Robert Lewandowski będzie grał na tyle intensywnie, że narazi swoje zdrowie.

Walka o rekord

Przypomnijmy, że Polak walczy o pobicie rekordu Gerda Muellera z sezonu 1971/1972, kiedy strzelił 40 bramek w Bundeslidze. „Lewy” na razie strzelił 35 goli w bieżącym sezonie. Na poprawę wyniku zostaną mu cztery spotkania.

Legendarny bramkarz ma nadzieję, że Niemcy oszczędzą Lewandowskiego, by ten mógł w zdrowiu uczestniczyć na EURO 2020.

– Robert chce grać, bo zamierza pobić rekord Muellera. Mam nadzieję, że Niemcy będą go oszczędzali. Niech już nie napala się na pobicie tego rekordu, niech będzie drugi. Niech to mu nie przysłoni przyszłości, przede wszystkim zdrowotnej – stwierdził 73-latek.

Zobacz również: Tomaszewski wskazał największy błąd Sousy. „Przegraliśmy tym pierwsze miejsce w grupie”

Źródło: Super Express