Syn Czesława Michniewicza idzie w ślady ojca! 23-latek został trenerem polskiego klubu

W rodzinie Michniewiczów pojawił się kolejny trenera. Syn Czesława, Mateusz, objął stery nad Pogonią Lębork. W przyszłym sezonie 23-letni szkoleniowiec będzie walczyć z klubem o awans do 3. Ligi. 




Do tej pory Mateusz Michniewicz pełnił funkcję asystenta trenera w 3-ligowej Raduni Stężyca. Pracował w niej ponad rok. Teraz 23-latek został już samodzielnym trenerem. Został zatrudniony przez Pogoń Lębork.

Debiut

Klub potwierdził zatrudnienie Michniewicza w miniony poniedziałek. Wtedy też miał on poprowadzić swój pierwszy trening z nowym zespołem. W przyszłym sezonie 23-latek stanie przed zadaniem wywalczenia awansu do Betclic 3. Ligi.

– Plan z prezesem Pogoni mam ustalony. Wiem na co się piszę i mam nadzieję, że spełnię oczekiwania jakie stawiane są przede mną i drużyną. Drużynę Pogoni widziałem jesienią ubiegłego roku podczas meczu z rezerwami Raduni. Była wtedy w dobrym momencie, na boisku padł wynik 2:2 – mówił Michniewicz.

Przy okazji 23-latek zdradził, jak na wybór syna zareagował jego ojciec. Czesław Michniewicz miał wykazać się wsparciem i trzyma kciuki za sukcesy syna.




– Idź pracuj, jesteś młody, zmierz się z wyzwaniem i zbierz nowe doświadczenia – cytował słowa byłego selekcjonera. 

Innowacyjna metoda Anglików na serię rzutów karnych. Każdy zawodnik ma swojego „pocieszyciela”

Anglicy wprowadzili w szeregi swojej reprezentacji innowacyjny pomysł na serię rzutów karnych. Każdy z zawodników ma dobranego do siebie kolegę, który ma za zadanie go pocieszyć w przypadku niewykorzystania „jedenastki”.




Reprezentacja Anglii zameldowała się w półfinale Mistrzostw Europy 2024. W fazie pucharowej Anglicy najpierw pokonali Słowację, a następnie Szwajcarię. Tę drugą drużyną udało im się pokonać dopiero po serii rzutów karnych.

Po ostatnim meczu ze Szwajcarią zagraniczne media zwróciły uwagę na ciekawy manewr w szeregach angielskiej drużyny. W trakcie serii rzutów karnych angielscy piłkarze zostali dobrani w pary. Po wykonaniu „jedenastki” przez jednego piłkarza, drugi podchodził do niego po to, żeby albo mu pogratulować, albo ewentualnie dodać mu otuchy po niezdobyciu gola.




I tak w meczu Anglia-Szwajcaria poznaliśmy kilka par wspierających się zawodników. Saka-Stones, Palmer-Walker, Bellingham-Shaw, Toney-Rice.

Szymon Marciniak jednym z kandydatów do sędziowania finału Euro! Poza nim w grze zostało dwóch rywali

Wiadomo już, że Szymon Marciniak nie poprowadzi żadnego z dwóch meczów półfinałowych mistrzostw Europy. Niewykluczony jest jednak wciąż angaż Polaka do meczu finałowego. Według „La Repubbliki” nasz arbiter jest jednym z trzech sędziów, których bierze w tej kwestii pod uwagę UEFA.




Marciniak na Euro 2024 do tej pory poprowadził dwa spotkania. Zadebiutował jeszcze w fazie grupowej, meczem Belgii z Rumunią (2-0). Wówczas wokół jego osoby wytworzyło się nieco kontrowersji, w związku z kilkoma podjętymi decyzjami, za co pretensje mieli Rumuni. Mimo to arbiter powrócił do sędziowania już na poziomie 1/8. Tym razem prowadził spotkanie Włochów ze Szwajcariami (0-2). Co ciekawe, wcielił się jeszcze w rolę sędziego technicznego w meczu Portugalii z Francją.

Jeden z trzech

Wiadomo już, że Marciniak nie poprowadzi meczu półfinałowego na Euro. Starcie Holandii z Anglią sędziować będzie Felix Zwayer z Niemiec, a Hiszpanii z Francją – Slavko Vincić ze Słowenii. UEFA nie podała jeszcze obsady na ostatnie spotkanie mistrzostw. To jednak tylko kwestia czasu. Arbitra głównego finału Euro powinniśmy poznać najpóźniej za kilka dni. Marciniak nadal przebywa za granicą i jest gotowy na podjęcie wyzwania.

Według „La Repubblica” Polak jest faktycznie jednym z kandydatów do tego wyróżnienia. „Jednym”, bo poza nim UEFA ma także dwie inne kandydatury. Pierwszym z potencjalnych sędziów wielkiego finału ma być Michael Oliver. Ten wariant może jednak w dość prosty sposób upaść, jeśli do finału awansuje reprezentacja Anglii. Drugim kandydatem jest zdaniem włoskich mediów Daniele Orsato. Doświadczony Włoch po mistrzostwach Europy w Niemczech zamierza zakończyć swoją bardzo bogatą karierę.




Co jednak warto podkreślić, „La Repubblica” postanowiła… wypomnieć błędy Marciniaka, które mają na celu jego zdyskredytowanie. Wspomniano między innymi o wystąpieniu na wydarzeniu „Everest”, związanym ze Sławomirem Mentzenem, a także kontrowersje wokół tegorocznego półfinału Ligi Mistrzów, który Marciniak sędziował.

Niemcy całkowicie pominęli Lewandowskiego. W muzeum nie ma żadnej wzmianki o jego rekordach

Robert Lewandowski przez wiele lat grał na niemieckich boiskach. W barwach Borussii Dortmund, a później Bayernu Monachium, pobił również wiele rekordów. Niestety, mimo to jego wyczyny nie znalazły miejsca na upamiętnienie w prestiżowym muzeum. 




W 2022 roku, po 12 latach gry w Niemczech, Robert Lewandowski zdecydował się na odejście do FC Barcelony. Odchodził jednak w pełni chwały, dopiero co pobił wieloletni rekord Gerda Muellera, strzelając w jednym sezonie ligowym aż 41 bramek, a także wygrał sekstet z „Die Roten”. Był przy tym królem strzelców Bundesligi (w sumie zresztą siedem razy), Ligi Mistrzów oraz Pucharu Niemiec.

Pominięty

W sumie Lewandowski ma przecież dużo więcej kapitalnych osiągnięć w Niemczech. Dość wspomnieć, że jest drugim najlepszym strzelcem w historii Bundesligi, mając na koncie 312 goli. Gdy pobił wieloletni rekord Gerda Muellera, media na całym świecie rozpisywały się o tym, jak Polak pisze swoją własną, nową historię.

Tym bardziej przykre wydaje się, że po trzech latach w Niemczech trudno znaleźć w ogóle wzmiankę o wybitnym osiągnięciu Lewandowskiego. W korespondencji „WP Sportowe Fakty” czytamy, że w Muzeum Piłki Nożnej w Dortmundzie, nie ma ani jednej wzmianki na ten temat. Ani zdjęcia, ani gabloty, nic.




– Co dziwi, brakuje przede wszystkim oddzielnej ekspozycji upamiętniającej słynne 41 goli kapitana polskiej kadry. Zwłaszcza wobec pamiątek zawodników, którzy zapisali się skromniej w historii tamtejszej ligi – pisze WP.

W muzeum można zobaczyć jedno wideo, które jest kompilacją najlepszych zagrań Lewandowskiego. Skupiono się w nim najbardziej na sezonie 2011/12, gdy Borussia zdobywała podwójną koronę, a 35-latek miał w tym swój walny udział.

Co ciekawe, „Lewemu” poświęcono miejsce w Galerii Sław Ligi Mistrzów UEFA. Znajdziemy tam co prawda Lewandowskiego, jednak… tylko w koszulce FC Barcelony. Wszystkie gole napastnika w LM pochodzą z okresu, gdy pożegnał się już z Bundesligą. Co za tym idzie, pominięto całkowicie wieloletnia karierę Polaka w BVB czy Bayernie.

Kluczowy piłkarz Górnika Zabrze odchodzi. Klub zarobi na nim ponad 10 milionów złotych

Lawrence Ennali opuścił zgrupowanie zespołu i uda się na testy medyczne do klubu z Major League Soccer. Według medialnych doniesień nowym klubem 22-letniego skrzydłowego będzie Houston Dynamo.

 

Duże zainteresowanie Niemcem

Początki Ennaliego w Zabrzu były niepewne, jednak z czasem stał się on kluczowym zawodnikiem w drużynie prowadzonej przez Jana Urbana. Jego talent eksplodował po odejściu Daisuke Yokoty, co uczyniło go nieodzownym elementem składu Górnika.

 

W rundzie wiosennej minionego sezonu Ennali zaprezentował się znakomicie, zdobywając osiem goli i zaliczając dwie asysty. Jego szybkość i techniczne umiejętności przyciągnęły uwagę wielu obserwatorów.

Na przestrzeni ostatnich tygodni Niemiec był łączony z kilkoma klubami, w tym z Lechem Poznań, który zaoferował za niego ponad milion euro, a także z Crveną zvezdą i Ferencvárosem.

Spora przebitka Górnika

Teraz klub poinformował jednak, że Lawrence Ennali wyjechał z obozu i udał się na testy medyczne do klubu z MLS-u. Jak informuje portal WP Sportowe Fakty, Niemiec będzie reprezentował barwy Houston Dynamo.

Według Piotra Koźmińskiego Houston Dynamo zapłaci za Ennaliego 2,75 miliona euro (ponad 10 mln zł). Dla Górnika to świetny interes biorąc pod uwagę, że zabrzanie zapłacili za niego jedynie kilkadziesiąt tysięcy euro.

Przed występami na polskich boiskach, Lawrence Ennali szkolił się w akademiach Schalke 04 i Herthy BSC, a także grał w Hannoverze 96.

Źródło: WP Sportowe Fakty, Górnik Zabrze

Piłkarz Chelsea krytykuje metody treningowe Pochettino. „To było dla mnie bardzo trudne”

Chelsea zakończyła miniony sezon z mieszanymi uczuciami. Drużyna dotarła do finału Pucharu Ligi Angielskiej. Zajęła także szóste miejsce w Premier League, co zapewniło im udział w Lidze Konferencji. Po sezonie jeden z piłkarzy wyraził swoje niezadowolenie z metod treningowych byłego trenera.

 

Caicedo otwarcie krytykuje byłego trenera

Wśród zawodników, którzy zmagali się z wyzwaniami sezonu był między innymi Moisés Caicedo, reprezentant Ekwadoru, który przeszedł do Chelsea z Brighton & Hove Albion. Pomocnik otwarcie skrytykował metody treningowe Mauricio Pochettino, który nie jest już trenerem Chelsea.

W wywiadzie z Alfonso Laso Ayalą, Caicedo podkreślił, że różnice w podejściu do treningów były dla niego znaczące.

– W Brighton wszystko opierało się na grze z piłką przy nodze. Ciągle skupialiśmy się na taktyce. W Chelsea liczyło się z kolei bieganie, bieganie i jeszcze raz bieganie. To było dla mnie bardzo trudne – powiedział Ekwadorczyk.

– W Chelsea zawsze musiałem biegać trochę więcej niż w Brighton, gdzie praktycznie za każdym razem mieliśmy piłkę w posiadaniu. Tutaj prezentowaliśmy inny futbol, w oparciu o częstsze bieganie i gonienie za piłką – dodał.

Od czerwca stery w Chelsea przejął Enzo Maresca, który niedawno wywalczył awans do Premier League z Leicester City. Dla Caicedo zmiana trenera daje nadzieję na lepsze dopasowanie metod treningowych do umiejętności piłkarza.

 

Ekwadorczyk obecnie przebywa na urlopie po udziale w Copa América. Jego drużyna narodowa odpadła w ćwierćfinale po przegranej z Argentyną w rzutach karnych.

Źródło: Alfonso Laso Ayala, Radio La Red, transfery.info

Josue oburzył się wywiadem Wszołka. „To zabawne… Niech mówią”

Josue zareagował na wywiad Pawła Wszołka. Portugalczyk dodał wpis w mediach społecznościowych, w których odnosi się do słów polskiego kolegi z Legii Warszawa.

Zmiany w Legii

 

Ostatnie tygodnie przyniosły sporo zmian w kadrze Legii Warszawa. Po odejściu trenera Kosty Runjaicia, klub pożegnał się również z Josue oraz Yurim Ribeiro. W ich miejsce zakontraktowano kilku nowych zawodników. Do klubu sprowadzono Kacpra Chodynę, Luquinhasa, Claude’a Gonçalvesa i napastnika Jean-Pierre’a Nsame.

Odejście Josue, który pełnił funkcję kapitana drużyny, było przedmiotem licznych spekulacji. Chociaż nie miał on pełnego poparcia wszystkich w klubie, wielu kibiców liczyło na to, że 33-latek otrzyma propozycję nowego kontraktu. Ostatecznie do tego nie doszło, a Josue przygotowuje się do nowego sezonu, choć jego przyszły klub wciąż pozostaje nieznany.

 

Wpływ Josue na szatnię

W rozmowie z TVP Sport, Paweł Wszołek został zapytany o wpływ Josue na drużynę. Wszołek podkreślił, że portugalski pomocnik miał znaczący wpływ na zespół zarówno na boisku, jak i poza nim.

– Miał bardzo duży wpływ na zespół. Na boisku wiele od niego zależało. To żadna tajemnica, że był jednym z najważniejszych zawodników drużyny. […] To był piłkarz, który dawał nam mnóstwo jakości – powiedział Paweł Wszołek.

Wszołek zwrócił również uwagę na specyficzny charakter Josue, dodając, że mimo pewnych wad, jego obecność w zespole była wartościowa.

– Jednocześnie wiemy, że to też specyficzny człowiek ze swoim charakterem. Tylko że on w ten sposób sporo nas także nauczył. Wady? Miał, zresztą jak każdy człowiek, ale tak samo było z zaletami – dodał polski piłkarz Wojskowych.

Nieporozumienie przez tłumaczenie?

Słowa Wszołka nie przypadły do gustu Josue, który wyraził swoje niezadowolenie w mediach społecznościowych. Portugalczyk zasugerował, że jego koledzy z drużyny powinni być wdzięczni za jego wkład w ich sukcesy na boisku.

– To zabawne, że niektórzy ludzie nigdy, odkąd grają z Josue, nie mieli tak często bramek i asyst. Niech mówią. Bla, bla, bla. Może śnią o mnie? Pięknej nocy – napisał na Twitterze Josue.

Niektórzy kibice sugerują, że reakcja Josue mogła wynikać z niedokładnego tłumaczenia słów Wszołka. Informują o tym Portugalczyka w komentarzach. Wiele wskazuje więc na to, że doszło do nieporozumienia.

Źródło: Twitter/TVP Sport

Le Pen odpowiada Kylianowi Mbappe! „Mbappe nie reprezentuje Francuzów”

Reprezentacja Francji za kilka dni zagra o wejście do finału Euro 2024. Równolegle nad Sekwaną dzieją się jednak dużo poważniejsze rzeczy. Tematem numer jeden są tam obecnie przedterminowe wybory parlamentarne. Często w tej kwestii wypowiadał się Kylian Mbappe, a teraz odpowiedziała mu Marine Le Pen, przewodnicząca Frontu Narodowego. 

Lider „Trójkolorowych” osobiście zachęcał Francuzów do pójścia na wybory. Krytykował przy tym rząd Le Pen oraz wartości, jakimi kieruje się Front Narodowy.



To kluczowy moment w historii naszego kraju. Mistrzostwa Europy są bardzo ważne, ale jesteśmy przede wszystkim obywatelami. Dziś wszyscy widzimy, że ekstremiści są blisko zdobycia władzy i mamy możliwość wyboru przyszłości dla naszego kraju. Wzywam wszystkich młodych ludzi, aby poszli i zagłosowali, aby naprawdę byli świadomi powagi sytuacji. Kraj musi się utożsamiać z wartościami różnorodności i tolerancji. To jest niezaprzeczalne. Naprawdę mam nadzieję, że podejmiemy właściwą decyzję – mówił Mbappe. 

Musimy iść na głosowanie. To jest bardzo ważne, ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Nie możemy pozostawić kraju w rękach tych ludzi. Widzieliśmy rezultaty, to katastrofa. Mamy nadzieję, że wszystko się zmieni, że wszyscy zmobilizują się, aby głosować na właściwą stronę – dodał kilka dni temu. 

Francuzi mają dość

W pierwszej turze Zjednoczenie Narodowe uzyskało poparcie 33,2 proc. Była to największa liczba głosów spośród wszystkich partii. Druga tura odbyła się w niedzielę. Jak wiadomo, o godzinie 17:00 odnotowano frekwencję na poziomie 59,71 proc., co stanowiło największą liczbę od 1981 roku.

Dość nieoczekiwanie Le Pen zdecydowała się na skomentowanie wcześniejszych słów Mbappe. Odniosła się do nich w zdecydowanie krytyczny sposób.



Nawet jeśli nie jestem fanką tego sportu, to uważam, że Kylian Mbappe jest niewątpliwie bardzo dobrym piłkarzem, ale Francuzi mają dość pouczań na temat moralności i udzielania instrukcji dotyczących głosowania. Zwłaszcza gdy są to milionerzy, a nawet miliarderzy mieszkający za granicą, którzy próbują kierować ludźmi zarabiającymi 1300 euro miesięcznie. Ludzie mający szczęście żyć bardzo dobrze, być chronieni przed niepewnością, biedą i bezrobociem, powinni zachować jakąś formę powściągliwości – powiedziała dla „CNN”.

Mbappe nie reprezentuje Francuzów ze środowisk migracyjnych, ponieważ takich jak on jest o wiele mniej niż takich, którzy żyją za płacę minimalną i których nie stać na mieszkanie ani ogrzewanie – dodała. 

Sergio Busquets zagrzał się w meczu MLS. 2 żółte kartki w kilka sekund [WIDEO]

Sergio Busquets musiał przedwcześnie zakończyć swój ostatni mecz w MLS. Hiszpan na przestrzeni kilku sekund otrzymał dwie żółte kartki.




Minionej nocy swoje spotkanie w MLS rozgrywał Inter Miami. Zespół Davida Beckhama wysoko poległ w wyjazdowym starciu z FC Cincinnati. Spotkanie zakończyło się porażką Interu aż 1-6.

W drugiej połowie meczu czerwoną kartkę otrzymał Sergio Busquets. Hiszpan otrzymał ją za dwie żółte kartki. Co ciekawe, oba żółte kartoniki były pokłosiem nadmiernych dyskusji Busquetsa z sędzią. Wszystko wydarzyło się na przestrzeni kilku sekund.




Sergio Busquets nie przyzwyczaił kibiców do widoku czerwonej kartki przy jego nazwisku. W ciągu kilkunastoletniej kariery „Busi” otrzymał wcześniej zaledwie 3 czerwone kartki. Była to jedna bezpośrednia czerwona karta, a dwie były wynikiem dwóch żółtych kartek.

Reprezentant Anglii nie chciał podejść do rzutu karnego. Trent Alexander-Arnold przyłapany na rozmowie [WIDEO]

Reprezentacja Anglii zapewniła sobie miejsce w półfinale EURO 2024 po zaciętym meczu ze Szwajcarią. Trent Alexander-Arnold po meczu został uchwycony, jak mówi, że jeden z kolegów nie chciał podejść do rzutu karnego po dogrywce.

 

Kto nie chciał strzelać?

Tuż po zakończeniu meczu Alexander-Arnold rozmawiał z braćmi na trybunach. Czujni internauci zarejestrowali fragment tej rozmowy i wychwycili, że piłkarz Liverpoolu wspomniał o koledze z drużyny, który nie chciał strzelać rzutu karnego. Choć nie usłyszano wyraźnie nazwiska, kibice rozpoczęli falę spekulacji.

 

Angielscy fani szybko zaczęli analizować, kto mógł odmówić wykonania rzutu karnego. Wśród najbardziej prawdopodobnych kandydatów wymieniają Phila Fodena, którego zastąpił Alexander-Arnold. Inni wskazują na Harry’ego Kane’a, który opuścił boisko, ustępując miejsca Ivanowi Toney’owi.

Z piłkarzy obecnych na boisku do końca meczu do strzału nie podeszli Declan Rice, Kyle Walker, John Stones, Eberechi Eze, Luke Shaw oraz bramkarz Jordan Pickford. Natomiast swoją szansę skutecznie wykorzystali Trent Alexander-Arnold, Cole Palmer, Jude Bellingham, Bukayo Saka oraz Ivan Toney.

Reprezentacja Anglii w półfinale EURO 2024 zmierzy się z Holandią. Spotkanie zaplanowano na godzinę 21:00 w środę, 10 lipca. Dzień wcześniej o tej samej porze zmierzą się pozostali półfinaliści. Hiszpania zagra z Francją w Monachium.

Źródło: Daily Mail, X

Mistrz Polski może trafić do Wieczystej Kraków. Drugoligowiec zainteresowany kluczowym piłkarzem Jagiellonii

Wieczysta Kraków tego lata dokonała kilku znaczących transferów, które mają pomóc im w grze w drugiej lidze. Ekipa prowadzona przez Sławomira Peszkę zakontraktowała już takich zawodników jak Michał Feliks, Lisandro Semedo, Michał Koj, Chuma, Daniel Sandoval oraz Antoni Mikułko. Dla klubu z Krakowa to jednak nie koniec transferów. Wieczysta próbuje sprowadzić Jesusa Imaza z Jagiellonii Białystok.

 

Wieczysta zainteresowana Imazem

Według doniesień Sebastiana Staszewskiego, Wieczysta Kraków ponownie skierowała swoje zainteresowanie w stronę Jesúsa Imaza. Hiszpański napastnik, który obecnie jest czołową postacią Jagiellonii Białystok, przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Polski w minionym sezonie.

Zdobywał w nim 14 bramek i zanotował pięć asyst w 35 meczach. Imaz gra w Jagiellonii od 2019 roku, a wcześniej występował w barwach Wisły Kraków w latach 2017-2019. Miasto nie jest mu więc obce.

 

Przyszłość Jesúsa Imaza pozostaje niepewna. Jego kontrakt z Jagiellonią obowiązuje do 30 czerwca 2025 roku. Zainteresowanie napastnikiem wykazuje również cypryjski klub APOEL.

Hiszpan zanotował dotychczas 167 występów w barwach Jagiellonii, zdobywając 69 goli i 21 asyst.

Źródło: Sebastian Staszewski

Mats Hummels znowu zagra w Lidze Mistrzów?! Rewelacja poprzedniego sezonu zainteresowana!

Pojawiły się zaskakujące informacje na temat przyszłości Matsa Hummelsa. Według Gianluki Di Marzio, Niemcem poważnie interesuje się rewelacja zeszłego sezonu Serie A – Bologna. 




Hummels odszedł z Borussii Dortmund w nieprzyjemnych okolicznościach. Jak można przeczytać w niemieckich mediach, legenda klubu z Signal Iduna Park miała poróżnić się z Edinem Terziciem. Sytuacja na linii zawodnik – trener miała być jednak tylko jednym z czynników, który zaważył na nieprzedłużaniu kontraktu 35-latka.

Zagra w rewelacji?

Doświadczony stoper, mimo świetnego sezonu w BVB, nie został powołany przez Juliana Nagelsmanna na mistrzostwa Europy. Z Borussią pożegnał się natomiast po przegranym finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt (0-2). Niewykluczone jednak, że w przyszłym sezonie 35-latek ponownie zagra w tych prestiżowych rozgrywkach.

Według Gianluki Di Marzio, ściągnięciem Hummelsa poważnie ma się interesować Bologna, która zamierza znacząco wzmocnić swoją kadrę. W zeszłym sezonie drużyna z Emilia-Romania zajęła swoje historyczne, piąte miejsce w Serie A, czym zakwalifikowała się do Ligi Mistrzów. Spora była w tym zasługa Thiago Motty, który został już ogłoszony trenerem Juventusu. Bolognę prowadzić będzie teraz Vicenzo Italiano.




Poza Bologną, Hummelsem mocno interesować się miały także inne kluby. Nie brakowało zainteresowania ze strony innych ekip z Serie A, jak Milan czy Roma. Mówiło się także o kierunku hiszpańskim, w postaci Mallorki.

Pierwszy wywiad Zielińskiego po transferze do Interu. Piękne słowa pod adresem klubu

W końcu oficjalnie potwierdzono transfer Piotra Zielińskiego do Interu Mediolan. Polak na łamach klubowych mediów udzielił już pierwszego wywiadu. Zapewnił przede wszystkim, że jest bardzo szczęśliwy ze swoich przenosin oraz zapewnił, że da z siebie wszystko. 




Od miesięcy było wiadome, że Zieliński zostanie piłkarzem Interu Mediolan, choć nie było to jeszcze oficjalnie potwierdzone. Napoli w zeszłym tygodniu wypuściło komunikat z pożegnaniem Polaka, a po kilku dniach Polak odwdzięczył się podziękowaniami i wzruszającym wpisem w social mediach.

„Czuję wielką dumę”

Teraz oficjalnie potwierdzono transfer Zielińskiego. Co prawda strona Serie A zrobiła to już w środę, jednak Inter komunikat opublikował dopiero w sobotnie popołudnie. Mistrzowie Włoch w pięknych słowach powitali swojego nowego zawodnika.

– Klasa, osobowość i duże doświadczenie w mistrzostwach Włoch: Piotr Zieliński, pierwszy polski zawodnik w historii Interu, jest gotowy wnieść wszystkie swoje atuty do Nerazzurrich – napisano na kanałach klubu. 




Zieliński natomiast udzielił już swojego pierwszego wywiadu w nowych barwach. Uczynił to na łamach klubowych mediów – InterTV.

– Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ dołączyłem do jednej z najlepszych drużyn na świecie. To zaszczyt. Nie mogę się doczekać, żeby zacząć grać – zapewnił „Zielek”.

– Pomoc Interu? To jedna z największych sił tej drużyny. Postaram się odegrać swoją rolę, mając nadzieję, że drużyna będzie jeszcze mocniejsza – dodał.




Pomocnik reprezentacji Polski podkreślił, że zamierza dać z siebie wszystko w nowym klubie. Zaznaczył także, że noszenie koszulki Interu to dla niego ogromny zaszczyt.

– Czuję wielką dumę z faktu, że jestem pierwszym polskim piłkarzem, który założy tę prestiżową koszulkę. Inter to świetna drużyna i zrobię wszystko, co w mojej mocy, abyśmy osiągnęli jak najlepsze wyniki – podsumował. 

Wielki transfer Jakuba Kiwiora na horyzoncie. Chce go włoski gigant!

Jakub Kiwior może latem zmienić klub. Polski defensor znalazł się na liście życzeń jednego z włoskich gigantów.




W styczniu 2023 roku Jakub Kiwior trafił do Anglii. Wówczas Arsenal zapłacił za niego Spezii blisko 20 milionów euro. Przez półtora roku Kiwior rozegrał w barwach Kanonierów 38 spotkań.

Kiwior nie jest podstawowym piłkarzem Arsenalu. Polak służy Mikelowi Artecie głównie do rotacji. Godnie zastępuje także kontuzjowanych kolegów. Rotacyjne występy jednak nie satysfakcjonują w pełni polskiego obrońcę. Od wielu miesięcy media informowały o możliwym transferze Kiwiora. W tym kontekście najczęściej wymieniano kluby z Włoch.




W ostatnim czasie poważniejsze zainteresowanie Kiwiorem wyraził Juventus. O szczegółach poinformował włoski dziennikarz Nicolo Schira. Według przekazanych informacji Stara Dama zapytała Arsenal o możliwość wypożyczenia Kiwiora z opcją wykupu. Przypomnijmy, że nowym trenerem Juve został Thiago Motta, który współpracował z Kiwiorem w Spezii.

W 2020 roku Manchester United kupił go za 39 milionów euro. Teraz ma odejść za… 500 tysięcy

Girona jest bliska sfinalizowania interesującego transferu. Według informacji z Relevo, do drużyny z Estadi Montilivi ma dołączyć Donny van de Beek z Manchesteru United.

 

Sukces w poprzednim sezonie

Ostatni sezon okazał się dla Girony niezwykle udany. Klub zajął trzecie miejsce w hiszpańskiej La Liga, co stanowi najlepsze osiągnięcie w jego historii. Wynik ten zapewnił Gironie historyczny awans do Ligi Mistrzów. W związku z tym klub musi poczynić wzmocnienia.

Według doniesień Marca Mosulla z Relevo, Girona osiągnęła porozumienie z Manchesterem United w sprawie transferu Donny’ego van de Beeka. Angielski klub przystał na sprzedaż holenderskiego pomocnika za około pół miliona euro.

 

Przypomnijmy, że Van de Beek dołączył do Manchesteru United we wrześniu 2020 roku za 39 milionów euro, jednak nie zdołał nawiązać do swojej formy z czasów gry w Ajaksie Amsterdam.

Z perspektywy United wydaje się więc, że sprzedaż za pół miliona euro nie jest zbyt satysfakcjonująca. Trzeba jednak jeszcze wziąć pod uwagę fakt, że z listy płac odejdzie pensja Holendra, co może pozytywnie wpłynąć na budżet klubu z Old Trafford.

 

Podczas swojego pobytu w Manchesterze United van de Beek wystąpił w 62 meczach, zdobywając dwie bramki i notując dwie asysty. „Czerwone Diabły” wielokrotnie wypożyczały go do innych klubów. Teraz wszystko wskazuje na to, że Holender opuści Old Trafford na stałe, przechodząc do Girony na zasadzie definitywnego transferu.

Źródło: Relevo