NEWSY I WIDEO

Potężne plany transferowe Wieczystej Kraków. Mowa o milionach euro

Wieczysta Kraków może zaskoczyć latem kibiców kilkoma dużymi transferami. Szczegóły ujawnił na antenie „Meczyków” Łukasz Olkowicz.

W kończącym się sezonie 2023/2024 Wieczysta Kraków wywalczyła upragniony awans do II ligi. Zespół dowodzony przez Sławomira Peszkę dokonał tego na 3 kolejki przed końcem rozgrywek. Po 31. kolejce Wieczysta ma 10 punktów przewagi nad drugą w tabeli Siarką Tarnobrzeg.




Wieczysta zaskakiwała swoimi transferami całą Polskę, jeszcze kiedy występowała w lidze okręgowej. W kolejnych sezonach szeregi krakowskiego klubu zasilały kolejne głośne nazwiska. Obecnie w kadrze Wieczystej znajdziemy takich piłkarzy jak m.in. Michał Pazdan, Jacek Góralski, Michał Mak, Rafał Pietrzak czy też Thibault Moulin.




Po awansie do II ligi Wieczysta nie zamierza się zatrzymywać. Nie jest tajemnicą, że właścicielowi klubu marzy się awans do Ekstraklasy. W związku z tym przed startem sezonu II ligi kadra Wieczystej ma ulec solidnemu wzmocnieniu. Łukasz Olkowicz na antenie „Meczyków” przekazał, że na nadchodzące transfery podczas letniego okna transferowego ma zostać przekazane nawet kilka milionów euro.

– Znając te plany Wojciecha Kwietnia – i jego możliwości – ja bym się nie zdziwił, jak Wieczysta wyda najwięcej latem ze wszystkich naszych klubów. To jest całkiem możliwe, to nie jest nic sensownego. Jeżeli przyjmiemy, że będzie to kilka milionów euro. Nawet to, myślę, nie byłoby kłopotem – skomentował Łukasz Olkowicz.

– Też są już plany rozbudowy stadionu, także tam wszystko się zgadza – uzupełnił dziennikarz.

Usyk nie nacieszy się długo czterema pasami. Ukrainiec straci jeden z nich za „mniej niż dwa tygodnie”

Ołeksandr Usyk nie będzie długo cieszyć się z czterech pasów mistrza świata. Wkrótce jeden z nich może utracić. Wszystko przez zapisy kontraktowe. 




W nocy doszło do wielkiego pojedynku między Tysonem Furym a Ołeksandrem Usykiem. „Walka stulecia” zakończyła się po dwunastu rundach zwycięstwem Ukraińca, na którego głosowali sędziowie. Tym samym ma on na koncie cztery pasy mistrza świata federacji: WBO, WBA, WBC i IBF. To pierwszy taki przypadek od niemal 25 lat, kiedy tyle samo pasów dzierżył Lennox Lewis.

Krótka radość

Wiele wskazuje jednak na to, że Usyk długo czterema pasami się nie nacieszy. Dziennikarz Dan Rafael poinformował, że „za mniej niż dwa tygodnie” bokser straci pas IBF. Powodem mają być kontrakty podpisane przez niego oraz Fury’ego. Umowy nałożyły na nich obowiązek zwakowania tytułu przed zaległą walką obowiązkowego pretendenta Filipa Hrgovicia z Danielem Dubois.




Pojedynek ma odbyć się już 1 czerwca. Hrgović czeka na walkę o mistrzostwo świata już półtorej roku. Do tej pory nie przegrał żadnego z 17 stoczonych starć. Głośno mówi się, że wygrany wspomnianej walki zmierzy się jesienią z Anthonym Joshuą. W październiku odbyć ma się natomiast rewanż Usyk – Fury.

Xavi jednak na wylocie z FC Barcelony. Trzech kandydatów do zastąpienia hiszpańskiego trenera

Po ostatnich zawirowaniach wciąż nie jest pewne, kto będzie trenerem FC Barcelony w przyszłym sezonie. Gerard Romero podał w mediach nazwiska trzech kandydatów mogących zastąpić Xaviego na stanowisku pierwszego trenera Barcy.




W lutym 2024 roku Xavi ogłosił, iż porzuci pracę w roli pierwszego trenera FC Barcelony wraz z końcem sezonu 2023/2024. Po serii dobrych rezultatów Hiszpan zmienił zdanie. Xavi wraz z władzami klubu ogłosili przedłużenie współpracy. W ostatnich dniach doszło jednak do kolejnego zwrotu akcji. Według doniesień mediów Joan Laporta wściekł się na Xaviego i postanowił się z nim pożegnać. Oficjalnego potwierdzenia tej decyzji jednak jeszcze nie ma.

Nowe informacje odnośnie przyszłości FC Barcelony w kontekście pierwszego trenera przekazał ostatnio Gerard Romero. Hiszpański dziennikarz ujawnił nazwiska trzech trenerów, którzy mogliby przejąć pałeczkę po Xavim. Są to Rafa Marquez, Thomas Tuchel i Hansi Flick.




Rafa Marquez jest obecnie trenerem rezerw FC Barcelony. Z pewnością byłby to najłatwiejszy ruch do zrealizowania dla władz klubu, jednak z takiego wyboru nie byliby zadowoleni kibice. Hansi Flick od września 2023 roku pozostaje bezrobotny. Pod znakiem zapytania stoi jego ewentualna chęć do objęcia pogrążonej w kryzysie Barcy. Podobne pytanie można zadać przy Thomasie Tuchelu. Ten z kolei jest obecnie trenerem Bayernu, jednak już wkrótce kończy on swoją przygodę w bawarskim klubie i będzie wolnym trenerem.

Zenon Martyniuk trzyma kciuki za mistrzostwo dla Jagiellonii. „Często nagrywam mecz i oglądam po powrocie”

Portal „Weszło” przeprowadził rozmowę z Zenonem Martyniukiem. Lider zespołu „Akcent” nie ukrywa, że jest kibicem Jagiellonii Białystok, a przeróbka jego hitu „Przez Twe Oczy Zielone”, jest grana na stadionie „Dumy Podlasia” po jej trafieniach. Wokalista ma wielką nadzieję, że drużyna Adriana Siemieńca sięgnie po mistrzostwo Polski. 




Sezon 2023/24 w Ekstraklasie powoli dobiega końca. Na ostatniej prostej głównymi kandydatami do tytułu mistrzowskiego są Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław. Obie drużyny grają jednak jeszcze dzisiaj swoje mecze. Tak czy inaczej kwestia trofeum rozegra się za tydzień. W weekend „Duma Podlasia” podejmie Wartę Poznań, a „Wojskowi” zmierzą się z Rakowem.

Koncert i nadzieje na tytuł

Od dawna wiadomo, że swój koncert na stadionie Jagiellonii ma zagrać Zenon Martyniuk. Początkowo nie było wiadome, jak organizatorzy chcą pogodzić dwa takie wydarzenia jednego dnia, ale wątpliwości rozwiał sam wokalista „Akcentu”. Muzyk w rozmowie z „Weszło” oznajmił, że wystąpienie zaplanowane jest na 16:00, czyli na półtorej godziny przed pierwszym gwizdkiem.

– We wtorek ustaliliśmy, że koncert odbędzie się na stadionie, tyle że przed meczem. Spotkanie jest o 17.30, a my zaczniemy pewnie przed 16.00. Kibice będą się schodzić, ale w taki dzień zakładam, że wielu będzie już na trybunach. Zaśpiewam nie tylko „Przez twe bramki, brameczki strzelone”, ale też „Pszczółkę Jagę”, czyli przeróbkę naszej „Pszczółki Mai” – powiedział Martyniuk. 




Od lat wiadomo również, że Martyniuk prywatnie kibicuje Jagiellonii. Nic więc dziwnego, że trzyma kciuki za mistrzostwo.

– Mam wielką nadzieję, że Jagiellonia, ale pamiętajmy, że zostały dwie kolejki. Wystarczy zdobyć w nich cztery punkty, ale z Piastem w Gliwicach na pewno nie będzie łatwo. A może Jagiellonia wygra, Śląsk potknie się z Radomiakiem i wszystko wyjaśni się już w ten weekend? Choć z drugiej strony pewnie lepiej, by napięcie trwało do ostatniej kolejki i meczu w Białymstoku z Wartą Poznań – stwierdził.

– Staram się oglądać jak najwięcej spotkań Jagiellonii z tego sezonu. Często gram koncert w weekend, ale nagrywam mecz i włączam go po powrocie do domu – zdradził muzyk. 

Klopp o potencjalnym usunięciu VAR z Premier League. „Ci ludzie nie potrafią zrobić tego we właściwy sposób”

W ostatnich miesiącach w Anglii wiele mówi się na temat systemu VAR. Swoje zdanie w tej kwestii przedstawił również szkoleniowiec Liverpoolu, Juergen Klopp.

 

Co dalej z systemem VAR w Premier League?

Kilka dni temu do mediów wyciekła informacja o wniosku od Wolverhampton Wanderers na temat usunięcia systemu VAR z Premier League. To pokłosie wciąż kulejącego sposobu na wykorzystanie technologii w meczach piłkarskich.

Głównym problemem w Premier League jest nieudolność sędziów w korzystaniu z tego rozwiązania. W związku z tym wiele mówi się o potencjalnym zrezygnowaniu z systemu. Kluby będą głosować nad tym problemem już 14 czerwca.

Jakie zdanie w tym temacie ma Juergen Klopp? Szkoleniowiec Liverpoolu uważa, że system nie jest problemem, a sposób jego użycia przez arbitrów.

 

– Sposób, w jaki używa się VAR, zdecydowanie nie jest właściwy. Patrząc na to, jak się go używa, głosowałbym przeciwko systemowi VAR. Ci ludzie nie potrafią zrobić tego we właściwy sposób. VAR nie jest problemem, ale nie można zmienić ludzi, więc głosowałbym za zniesieniem VAR – powiedział Juergen Klopp, cytowany przez BBC Sport.

Źródło: BBC Sport, Meczyki.pl

Lukas Podolski rozczarowany po meczu z Puszczą Niepołomice. „Każdy widział ten mecz”

Górnik Zabrze zremisował w piątkowym meczu PKO BP Ekstraklasy z Puszczą Niepołomice. Lukas Podolski w wywiadzie po spotkaniu nie krył swojej frustracji.

 

Rozczarowany Poldi

Górnik Zabrze utrudnił swoją sytuację w walce o udział w eliminacjach do europejskich pucharów. Podopieczni Jana Urbana zremisowali 1:1 z Puszczą Niepołomice, która wciąż walczy o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie.

Lukas Podolski po spotkaniu udzielił wywiadu portalowi „Roosevelta81.pl”. Były reprezentant Niemiec nie krył swojego niezadowolenia z przebiegu spotkania. Doświadczony piłkarz nie miał jednak pretensji do Pacheco, który już w pierwszej połowie wyleciał z boiska.

 

– Wstyd dla nas, dla piłki nożnej, że nie wygraliśmy meczu z takim zespołem, co w ogóle nie chce grać w piłkę, tylko szuka jakichś sytuacji ze stałych fragmentów. Walczyliśmy, graliśmy długo jednego mniej. Mieliśmy swoje sytuacje. Wstyd, że trzy punkty nie są w Zabrzu – powiedział były reprezentant Niemiec.

– Taki jest sport, taka jest piłka. Jedną sytuację mieli. Każdy widział ten mecz. W ostatnich pięć minutach mieliśmy chyba trzy sytuacje bramkowe. Podobny mecz jak ze Stalą. Trudno będzie jakąś analizę zrobić. Graliśmy z zespołem, co tylko wali długie piłki i czeka na sytuację. Taki mają niestety styl. Musimy lepiej sytuacje wykorzystywać. Jakbyśmy wygrali, to może jeszcze byśmy o coś grali. Teraz nam to ucieka – dodał.

– Czy mam pretensję do Daniego Pacheco, który otrzymał czerwoną kartkę? Świetna piłka, ryzykował. Był parę sekund za późno. Mnie się bardziej taka sytuacja podoba. Jest ryzyko, ale idzie na piłkę na sto procent. Trafił w piłkę, ale potem w kostkę zawodnika. Ale wolę takie sytuacje, niż grać jak taka pi**da – podsumował Podolski.

Źródło: Roosevelta81.pl

Matty Cash nie pojedzie na Euro? Michał Probierz nie owijał w bawełnę. „Na dziś ma problemy”

Wielkimi krokami zbliża się moment ogłoszenia kadry reprezentacji Polski na Euro 2024. Dość niespodziewanie może nie znaleźć się w niej miejsca dla… Matty’ego Casha! Michał Probierz zabrał głos w kwestii piłkarza Aston Villi na łamach „WP Sportowe Fakty”. 

Prawy defensor miał z miejsca stać się podstawowym zawodnikiem „Biało-Czerwonych”. Od czasu, gdy uzyskał polski paszport nie spełnił jednak pokładanych w nim oczekiwań. Do tej pory zanotował 15 występów w kadrze, ale podczas dotychczasowej kadencji Michała Probierza nie pokazał się z najlepszej strony.




Na ostatnim zgrupowaniu Cash zagrał tylko 11 minut w meczu z Estonią. 26-latek wszedł na murawę z ławki rezerwowych, ale szybko doznał kontuzji mięśnia dwugłowego uda, co wykluczyło go z kolejnego spotkania w finale baraży o Euro 2024.

Nie pojedzie?

Obecnie Cash wciąż zmaga się z problemami zdrowotnymi. Z tego powodu opuścił też ostatni mecz Aston Villi z Liverpoolem (3-3). Pod sporym znakiem zapytania stoi także jego wyjazd do Niemiec na Euro. Sztab reprezentacji Polski utrzymuje stały kontakt z jego klubem, aby na bieżąco monitorować stan zdrowia 26-latka. Michał Probierz nie ukrywa jednak, że nie wyklucza, iż Casha zabraknie na turnieju.

– W marcu zdecydowanie większa część zawodników występowała w klubach regularnie i była to bardzo istotna zmiana względem moich pierwszych zgrupowań. Na dziś Matty Cash ma problemy – powiedział selekcjoner na łamach „WP Sportowe Fakty”. 




– Lekarze klubowi Aston Villi rozmawiają ze sztabem medycznym reprezentacji. Może się okazać, że Casha nie będzie na EURO, ale to lekarze zdecydują – dodał. 

Reprezentacja Polski pierwszy mecz na Euro 2024 rozegra 16 czerwca. Rywalem „Biało-Czerwonych” będzie Holandia. Następnie w grupie czekają nas jeszcze spotkania z Austrią i Francją.

Ogromny skandal w Holandii. Sędzia zawieszony dożywotnio za świętowanie z drużyną, której sędziował

Do gigantycznego skandalu doszło w 4. lidze holenderskiej. Sędzia został dożywotnio zdyskwalifikowany za świętowanie zdobycia pucharu z jedną z drużyn, której sędziował. Jej przeciwnikom pokazał cztery czerwone kartki, a w meczu doliczył aż piętnaście minut.




St. George wygrało w niedzielę mecz z SV De Valken, czym zapewniło sobie tytuł mistrzowski 4. ligi holenderskiej. Spotkanie sędziował niejaki Jan Smit, który w trakcie meczu podjął kilka bardzo kontrowersyjnych decyzji.

61-latek miał wyrzucić z boiska trzech piłkarzy Valken, a także członka sztabu szkoleniowego. Następnie doliczył piętnaście minut do regulaminowego czasu gry, w których St. George strzeliło gola na wagę zwycięstwa.

Skandal

Na tym jednak kontrowersje się nie skończyły. Internet obiegły nagrania z fety mistrzowskiej St. George, na których widać wspomnianego arbitra. Smit został przyłapany na świętowaniu razem z drużyną, której spotkanie dopiero co sędziował. Na filmikach widać, jak arbiter śpiewa klubowe przyśpiewki oraz podnosi z uśmiechem trofeum.




SV De Valken złożyło już skargę na sędziego, odnosząc się do jego wcześniejszych wybryków. W 2021 roku Smit został już bowiem zawieszony za „niewłaściwe zachowanie”. Tym razem kara od KNVB (holenderski związek) będzie dużo dłuższa. 61-latek został zawieszony dożywotnie.

Michał Probierz szykuje niespodziankę. Na EURO może pojechać absolutny debiutant

Michał Probierz może zaskoczyć kibiców powołaniami na nadchodzące Mistrzostwa Europy. Według portalu „WP Sportowe Fakty” w kręgu zainteresowań selekcjonera reprezentacji Polski znalazł się piłkarz z Ekstraklasy, który nie zadebiutował jeszcze w drużynie narodowej.

Sezon klubowy zbliża się do końca. W czerwcu europejskie reprezentacje, w tym Polska, rozpoczną się przygotowania do EURO 2024. Turniej w Niemczech zostanie rozegrany na przełomie czerwca i lipca. Grupowymi rywalami Polaków będą Austriacy, Francuzi i Holendrzy. Tuż przed EURO reprezentacja Polski rozegra jeszcze dwa mecze towarzyskie – z Ukrainą i z Turcją.

Pierwsze reprezentacje ogłosiły już powołania na EURO 2024. Zrobiły to m.in. Francja oraz Niemcy. Michał Probierz nie spieszy się zbytnio z ogłoszeniem ostatecznych powołań. Selekcjoner ma przedstawić szeroką kadrę na EURO w środę, 29 maja. Oficjalne zgłoszenie kadry do UEFA ma nastąpić 7 czerwca.

W kadrze na EURO znajdzie się w sumie 26 piłkarzy. Co do większości zawodników nie powinno być większych zaskoczeń. Kilkoma nazwiskami trener Probierz może jednak z pewnością zaskoczyć.




Jednym z potencjalnych zadziwiających kandydatów ma być rzekomo Kacper Chodyna, informuje portal „WP Sportowe Fakty”. Piłkarz Zagłębia miałby otrzymać powołanie na zbliżające się zgrupowanie i otrzymać szansę w meczach towarzyskich. Przypomnijmy, że ostateczna kadra na EURO 2024 ma zostać zgłoszona 7 czerwca do godziny 23:59, tego samego dnia gramy pierwszy sparing z Ukrainą. To właśnie mecz z Ukrainą mógłby być w przypadku Chodyny determinujący o powołaniu na EURO.

Kacper Chodyna może zostać absolutnym debiutantem w reprezentacji Polski. W seniorskiej drużynie narodowej nie zdołał jeszcze zadebiutować. Co więcej, nie pojawił się jeszcze na żadnym zgrupowaniu.




Obecny sezon jest całkiem udany dla Kacpra Chodyny. W Ekstraklasie rozegrał 31 meczów. Zdobył w nich 7 bramek i zanotował 9 asyst.


źródło: WP Sportowe Fakty

Ostra kara dla Lecha Poznań. Skutek odpalonych rac w meczu z Legią

Lech Poznań słono zapłaci za zachowanie swoich kibiców podczas meczu z Legią Warszawa. Oberwało się nie tylko władzom klubu, ale także samym kibicom. Poza karą finansową nałożony został także zakaz wyjazdu na kolejny mecz z Legią w Warszawie.

W miniony weekend miał miejsce hitowy mecz między Lechem Poznań a Legią Warszawa. Obie drużyny zmierzyły się ze sobą w ramach 32. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Po niezwykle kuriozalnych akcjach górą w tym starciu była Legia. Zespół Goncalo Feio wygrał 2:1 i tym samym awansował na 3. miejsce w ligowej tabeli.




Zachowanie kibiców Kolejorza nie mogło pozostać bez reakcji władz ligi. O skutkach tego, co się wydarzyło w Poznaniu, napisał Dawid Dobrasz. Dziennikarz „Meczyków” przekazał, iż Komisja Ligi podjęła decyzję o nałożeniu kary finansowej na Lech Poznań w wysokości 80 tysięcy złotych. To jednak nie wszystko. Ukarani zostali także kibice Kolejorza. Otrzymali oni zakaz wyjazdu na najbliższy ligowy mecz z Legią w Warszawie.




źródło: meczyki.pl

Kosztowny błąd Kamila Grabary. Może oznaczać utratę mistrzostwa [WIDEO]

Kamil Grabara nie popisał się w ostatnim meczu swojego zespołu w lidze duńskiej. Błąd polskiego bramkarza może kosztować jego drużynę utratą mistrzostwa Danii.



W miniony czwartek FC Kopenhaga z Kamilem Grabarą w bramce podejmowała na własnym stadionie FC Midtjylland. Obie drużyną walcząc w tym sezonie o mistrzostwo Danii wraz z dwiema innymi ekipami. Wczorajsze starcie było zatem kluczowe dla losów duńskiej ekstraklasy. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem przyjezdnych wynikiem 2:1. Niechlubny udział w zwycięstwie Midtjylland miał niestety Kamil Grabara.

Kamila Grabara znalazł się w wyjściowym składzie swojego zespołu na starcie z Midtjylland. Niestety, popełnił on błąd przy pierwszej bramce dla gości. Przy jednym z płaskich dośrodkowań wypuścił piłkę z rąk. Piłkarze Midtjylland to oczywiście wykorzystali, strzelając bramkę.



Do końca sezonu ligi duńskiej pozostały już zaledwie dwie kolejki. Liderem jest Midtjylland, które ma 61 punktów na koncie. Za ich plecami jest Brondby ze stratą zaledwie dwóch oczek. Podium uzupełnia Kopenhaga, tracąc punkty do Midtjylland. Tuż za podium jest jeszcze Nordsjaelland, które ma 56 punktów na koncie.

Co za historia! Rzucił piłkę w wieku 30 lat i przeszedł na Islam. Zaraz zostanie miliarderem

Debiut w Premier League wieku 28 lat i emerytura już dwa lata później. Przejście na Islam, inwestycja i zebranie fortuny. Tak można opisać Jose Ignacio Peleteiro, hiszpańskiego, byłego piłkarza, który zmienił swoje życie radykalnie, co okazało się dla niego strzałem w „dziesiątkę”. Już niedługo może zostać miliarderem. 




Peleteiro, znany bardziej jako Jota, szkolił się piłkarsko w akademiach Celty, zaliczając nawet epizod w Realu Madryt. Nigdy nie przebił się jednak do seniorskiej drużyny, a w 2013 roku rozpoczął tułaczkę po klubach. Spędził trochę czasu na wypożyczeniach w Eibar i Brentford, po czym udało mu się dostać do Birmingham City. Stamtąd natomiast trafił do Aston Villi. W 2020 roku wrócił do Hiszpanii i został piłkarzem Deportivo Alaves, ale po upływie niecałego roku zakończył karierę. Miał wówczas na karku zaledwie 30 lat.

Strzał w „10”

Po odwieszeniu butów na kołek, Jota postanowił zmienić swoje życie o 180 stopni. Hiszpan zdecydował się przejść na Islam, a w sieci szybko pojawiły się nagrania, na których wymawia szahada (muzułmańskie wyznanie wiary). Mimo zmiany wiary został przy swoim imieniu i nazwisku.

Nie był w tym przypadku jednak odosobniony. Wcześniej podobnego kroku dokonywali już inni piłkarze. Uprzedzili go między innymi: Nicolas Anelka, Franck Ribery czy Clarence Seedorf.

Poza konwersją Jota zdecydował się na inwestycję pieniędzy, które zarobił na grze w piłkę. Jego celem była firma Groinn, zajmującą się technologią rolniczą, której stał się większościowym udziałowcem. Niedawno spółka nawiązała natomiast współpracę z hiszpańskim rządem, dzięki czemu jej wartość ma wzrosnąć według prognoz nawet do trzech miliardów euro. Z ustaleń mediów wynika, że 31-latek wkrótce osiągnie status miliardera.




– Wartość firmy jest obecnie dziesięciokrotnie wyższa niż kwota, którą zainwestowałem. Mam już oferty sprzedaży, ale wiem, że w ciągu najbliższych trzech lat będzie ona warta znacznie więcej. (…) Jesteśmy liderami w branży technologii rolniczej – cytuje Jotę portal sportsport.ba.

Niemcy rozczarowani decyzją UEFY ws. Szymona Marciniaka. Polak dostał specjalny zakaz

Szymon Marciniak niebawem wyjedzie do Niemiec w celu prowadzenie meczów podczas Euro 2024. Jak poinformował Szymon Borczuch z „TVP Sport”, polski arbiter otrzymał od UEFA zakaz w kwestii publicznych wypowiedzi. Obowiązywać ma on do zakończenia turnieju. 




Euro 2024 rozpocznie się za niecały miesiąc. We Frankfurcie trwają obecnie specjalne warsztaty dla sędziów, w których biorą udział arbitrzy wyznaczeni do prowadzenia meczów na mistrzostwach Europy. W tym zaszczytnym gronie znalazł się również Szymon Marciniak.

Zakaz

Większość sędziów obecnych we Frankfurcie była do dyspozycji dziennikarzy. Szymon Marciniak nie miał jednak możliwości kontaktu z mediami. Według „TVP Sport” Polak miał otrzymać od UEFA zakaz w tej sprawie, co ma bezpośredni związek z ostatnim zamieszaniem wokół Polaka po meczu Ligi Mistrzów.

Przypomnijmy, że przy okazji rewanżowego meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium, Marciniak podjął kontrowersyjną decyzję, która odbiła się szerokim echem na świecie. Niemcy mają do tej pory ogromny żal do naszego arbitra, gdyż decyzja tyczyła się gola zdobytego przez Matthijsa de Ligta dla Bawarczyków.




Na warsztaty zjechała się spora ilość dziennikarzy właśnie z Niemiec. Ich celem była rozmowa konkretnie z Marciniakiem. Nie trudno się domyśleć więc, że chcieli oni zadać mu pytania odnośnie wspomnianego meczu. Spotkał ich jednak zawód.

– UEFA wycisza szum wokół Szymona Marciniaka. Podczas warsztatów przed EURO była możliwość porozmawiania z każdym sędzią turnieju poza Polakiem – pisze Szymon Borczuch z „TVP Sport”.

– UEFA wprowadziła embargo ad hoc. Na miejscu było dużo niemieckich dziennikarzy. Nie kryli, że przyjechali do Marciniaka – dodał dziennikarz. 

John van den Brom o Lechu Poznań i EURO 2024. „Oglądam każdy mecz i jestem rozczarowany”

John van den Brom udzielił wywiadu Piotrowi Koźmińskiemu z portalu WP Sportowe Fakty. Według byłego trenera Lecha Poznań reprezentacja Polski ma jedną przewagę nad Holendrami przed nadchodzącym turniejem EURO 2024.

 

Van den Brom o EURO

Reprezentacja Polski awansowała na EURO 2024 po barażach. Biało-Czerwoni w grupie zmierzą się z Holandią, Austrią i Francją. John van den Brom w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z WP Sportowych Faktów opowiedział o nastrojach w Niderlandach. Były szkoleniowiec Lecha Poznań przedstawił swoje obawy przed nadchodzącym turniejem.

 

– U nas generalnie jest tak, że przed turniejem kibice są zawsze optymistycznie nastawieni. Ale podkreślam słowo „przed”, bo w trakcie to różnie już bywa. Niemniej według mnie powodów do optymizmu nie brakuje. Holandia to zespół, który może na tym turnieju zdziałać coś dobrego. Oczywiście, potrzeba do tego również trochę szczęścia, ale jest szansa na dobry wynik. Mamy piłkarzy, którzy grają w wielkich klubach, w najlepszych ligach. Natomiast minusem jest to, że niektórzy nasi ważni gracze są kontuzjowani i nie wiadomo, czy zdążą się wyleczyć przed turniejem – powiedział John van den Brom.

– Osobiście mocno trzymam kciuki za to, aby Frenkie de Jong się wyleczył. W mojej opinii to najważniejszy nasz piłkarz. Jestem jego fanem. Uważam, że jego obecność lub absencja może zrobić bardzo dużą różnicę. Atutem powinien też być nasz kapitan, Van Dijk, który ma bardzo dobry sezon w Liverpoolu – dodał Holender.

– Minusy? Nie mamy klasycznej „dziewiątki”. Nie mamy takiego piłkarza, jakiego ma Polska. Mówiąc wprost: nie mamy swojego Lewandowskiego. OK, jest Depay, ale wiadomo, że to nie klasyczny napastnik. Z jednej strony może to być jakiś problem, ale z drugiej… nie musi – ocenił.

O pracy w Lechu

Holender odpowiedział również na pytanie dotyczące pracy w Lechu Poznań. Przypomnijmy, że władze Kolejorza pożegnały się z Johnem van den Bromem wraz z końcem rundy jesiennej. Niedawno do mediów wyszła informacja o objęciu przez Holendra jego byłego klubu – Vitesse Arhnem.

– Oglądam każdy mecz Lecha. I jestem rozczarowany. Nie ma dobrej gry, nie ma punktów. No ale cóż… W tym miejscu postawmy kropkę – przyznał.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Zwinny gość na murawie podczas meczu MLS. Szop sprawił sporo problemów stewardom [WIDEO]

Podczas meczu Major League Soccer doszło do niecodziennej sytuacji. W trakcie spotkania na boisko wtargnął… szop.

 

Szop na boisku MLS

New York City wygrało z Philadelphią Union w meczu Major League Soccer. Ekipa z Nowego Jorku pokonała filadelfijczyków 2:1. Nie byłoby w tym nic niesamowitego, gdyby nie sceny z 23. minuty meczu.

 

Podczas rozgrywki na boisko wtargnął szop. Nieproszony gość zmusił sędziego do przerwania spotkania. Pracownicy obsługujący spotkanie ruszyli w pogoń za zwierzakiem, natomiast musieli włożyć sporo wysiłku, aby go ostatecznie złapać.

Kamery uchwyciły starania stewardów, którzy złapali go dopiero po 161 sekundach.

Źródło: Twitter


TROLLNEWSY I MEMY