Co dzieje się z Maciejem Rybusem? Agent piłkarza ujawnia

Agent Macieja Rybusa zdradził, jak wygląda obecnie sytuacja jego zawodnika. Polak nie może liczyć na regularną grę w klubie. 




Gdy wybuchła wojna na Ukrainie, wielu zawodników grających na rosyjskich boiskach zdecydowało się zmienić kluby. Były jednak przypadki, kiedy piłkarz wolał zostać, mimo konfliktu. Taką decyzję podjął właśnie Maciej Rybus, który z tego powodu przestał również otrzymywać powołania do reprezentacji Polski.

Nie jest najlepiej

Latem bieżącego roku Rybus postanowił nawet zmienić klub na Rubin Kazań, tym samym przechodząc do swojego czwartego klubu w Rosji. Nie wygląda to jednak dla niego zbyt dobrze. Ostatni raz na boisku pojawił się 8 sierpnia przy okazji meczu z Lokomotiwem Moskwa – byłym zespołem piłkarza. Teraz głos w jego sprawie zabrał agent – Roman Oreszczuk. Wyjaśnił on przyczyny długiej absencji Rybusa.




– Maciej pracuje z resztą grupy i będzie gotowy do gry w drugiej części sezonu. To decyzja sztabu szkoleniowego. Umowa wygaśnie latem, ale o jakich negocjacjach możemy mówić, jeśli Maciej nie gra? Jest za wcześnie, musi dojść do siebie. Ten chłopak chce jeszcze trochę pograć. Ma urazy mechaniczne, na które nikt nie jest odporny – cytował portal soccer.ru.




Rybus ma w swoim CV także Olympique Lyon, w którym spędził rok. Wcześniej grał w Legii Warszawa. W reprezentacji Polski rozegrał 66 meczów, uczestniczył w Euro 2012 i 2016 oraz był obecny na mundialu w 2018 roku.

Kuriozalnie niska kara dla AZ Alkmaar za zamieszanie po meczu z Legią. Media podały kwotę grzywny od UEFA

UEFA podjęła decyzję ws. zamieszania po meczu AZ Alkmaar z Legią Warszawa. Klub z Holandii będzie musiał zapłacić karę finansową.




Ukarani

Legia Warszawa po meczu z AZ Alkmaar w Holandii miała utrudniony wyjazd ze stadionu. Ekipa ze stolicy Polski próbowała wydostać się spod obiektu, ale tamtejsze służby im to uniemożliwiały. W konsekwencji tych działań naruszono nietykalność cielesną Dariusza Mioduskiego. Przez całe zamieszanie na „dołek” trafili Josue i Pankov.




Kibic Wisły Kraków pozwany przez… Wisłę Kraków. Klub domaga się 20 tysięcy złotych rekompensaty [CZYTAJ]




Teraz poznaliśmy karę dla holenderskiego klubu. Według „legionisci.com.” AZ Alkmaar będzie musiał zapłacić jedynie 40 tysięcy funtów. To dość niska kara w porównaniu do nagany warszawiaków. Przypomnijmy, że Legia będzie musiała zapłacić 100 tys. funtów za zamieszanie wywołane w Birmingham.




UEFA uważa, że Holendrzy nie zapewnili bezpieczeństwa zespołowi gości. Na razie nie wiadomo jednak, jak potoczą się losy Pankova, który jest ścigany przez holenderską prokuraturę. Wiele wskazuje na to, że sprawa wyjazdowego meczu Legii Warszawa z AZ Alkmaar będzie się rozstrzygać jeszcze przez wiele tygodni.

Źródło: legionisci.com

Kibic Wisły Kraków pozwany przez… Wisłę Kraków. Klub domaga się 20 tysięcy złotych rekompensaty

Do zaskakującej sytuacji doszło z udziałem Wisły Kraków. „Biała Gwiazda” pozwała swojego kibica za… post na Twitterze. 




Pod Wawelem ambicja jest prosta – powrót do Ekstraklasy i odbudowa dawnej siły. Wiślacy jednak prezentują rozczarowującą formę i raczej nie zanosi się na wywalczenie awansu w trwających rozgrywkach.

Pozwany za post

Na Twitterze kibice często dawali upust emocjom i pokazywali swoje niezadowolenie względem formy „Białej Gwiazdy”. Jeden z nich oskarżył nawet klub o opłacanie lokalnych dziennikarzy: Bartosza Karcza z „Gazety Krakowskiej” oraz Marcina Ryszkę z „Goal.pl”. Spotkało się to z błyskawiczną i ostrą reakcją Jarosława Królewskiego.




Kibic został pozwany przez Wisłę, a klub domaga się w zadośćuczynienia w wysokości ponad 20 tysięcy złotych. Głos w tej sprawie zabrał już pozwany kibic oraz sam Królewski, który wytłumaczył decyzję.

– Dostałem pozew od Wisły Kraków o naruszenie dóbr osobistych w znanej Wam sprawie Bartosza Karcza na 20 tysięcy złotych! Zleciłem więc sprawę adwokatowi Robertowi Tomczykowi, który specjalizuje się także i w tego typu zagadnieniach – napisał kibic. 




– Pomówił Pan klub oraz dziennikarzy Karcza oraz Marcina Ryszkę, że klub ich opłaca, więc będzie Pan mógł udowodnić, że tak jest. Po co ten stres. Poprosiliśmy uprzejmie Pana Jarosława o skasowanie wpisów i przeprosiny – miał to gdzieś, więc w kolejnych trybach otrzymał pozew. Proste – wyjaśnił z kolei Królewski. 

Legia zarobiła wielką kasę w Lidze Konferencji. Wiadomo, ile wpłynie do klubu

Legia Warszawa zagra wiosną w 1/16 Ligi Konferencji Europy. Wicemistrzowie Polski wygrali w czwartek z AZ Alkmaar (2-0) ostatni mecz fazy grupowej. Tym samym wyszli ze swojej grupy z drugiego miejsca. Wiadomo, ile dzięki temu sukcesowi wypłynie do kasy „Wojskowych”. 




Legia nie miała prostego zadania przed ostatnim meczem w grupie. Aby zapewnić sobie awans wystarczył im co prawda remis z AZ, ale Holendrzy zapowiadali się na ciężkiego przeciwnika. Ostatecznie ekipa Kosty Runjaicia wykonała swoje zadanie w 100 procentach i wygrała 2-0.

Wysokie bonusy

Tym samym Legia zakończyła fazę grupową z czterema zwycięstwami na koncie. To się przełożyło na 2 mln euro (500 tys. za każdą wygraną). Dodatkowo zgarnęli 325 tysięcy za zajęcie 2. miejsca w grupie (Aston Villa za wygranie grupy otrzymała 650 tys.).




Przed „Wojskowymi” czekają również kolejne bonusy. Już za sam udział w 1/16 przypada im 300 tysięcy euro. W meczu z AZ Legia łącznie zagrała zatem o 1,125 mln euro. Łącznie natomiast w tej edycji zgarnęła ponad 7 mln euro, na co składa się awans do fazy grupowej i gra w eliminacjach.




Już w najbliższy poniedziałek odbędzie się losowanie 1/16 finału LKE. Legia może trafić między innymi na Ajax czy Sturm Graz. Rywala pozna o godzinie 14:00.

Legia z awansem! Znamy potencjalnych rywali w 1/16 finału LKE

Legia Warszawa wygrała ostatni mecz fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Tym samym Legioniści awansowali do 1/16 finału tych rozgrywek. Poznaliśmy potencjalnych rywali polskiego zespołu przed nadchodzącym losowaniem.




Faza grupowa Ligi Konferencji Europy w sezonie 2023/2024 dobiegła końca. Legia Warszawa osiągnęła niewątpliwy sukces, zajmując drugie miejsce w grupie z Aston Villą, AZ Alkmaar i Zrinjskim Mostar. Tym samym Legioniści zagrają na wiosnę w 1/16 finału LKE.




W kolejnej rundzie Legia Warszawa trafi na któryś z zespołów, który zajął trzecie miejsce w swojej grupie Ligi Europy. Losowanie odbędzie się 18 grudnia o godzinie 14:00. Z kolei mecze tej rundy zostały zaplanowane na 15 i 22 lutego.




Wśród potencjalnych rywali Legii, są zespoły, które zajęły trzecie miejsce w swojej grupie Ligi Europy. Są to: Molde FK, Servette, Maccabi Haifa, Royale Union Saint-Gilloise, Sturm Graz, Ajax Amsterdam, Olympiakos Pireus i Real Betis.




Gwiazda Legii blisko odejścia z klubu! Konkretne oferty na stole. Znane dwa kierunki transferu

Coraz więcej wskazuje na zimowy transfer Bartosza Slisza. Według portalu meczyki.pl w przypadku 24-latka pod uwagę brane są dwa kierunki. Nie brakuje ofert z topowych lig.




Slisz w bieżącym sezonie jest dla Legii wprost nieodzowny. Rozegrał już 31 meczów, a dzięki dobrej formie dostał powołanie do reprezentacji Polski od Michała Probierza. Zagrał w niej w trzech meczach o punkty – z Wyspami Owczymi, Mołdawią i Czechami.

Pora wyjechać?

24-latek rozgrywa już swój czwarty sezon w stolicy Polski. Do Legii trafił w połowie kampanii 2019/20 z Zagłębia Lubin za bagatela półtora miliona euro. Zbliża się jednak moment, kiedy Slisz musi podjąć decyzję o odejściu z Warszawy i wyjechaniu do zagranicznego klubu. Tym bardziej, że jego kontrakt wygasa pod koniec grudnia przyszłego roku. Zima może być więc ostatnią okazją do zarobienia na jego transferze.




Według portalu meczyki.pl zainteresowanych pomocnikiem nie brakuje. Oferty do Legii mają spływać z Włoch, Hiszpanii, Niemiec czy USA. Tomasz Włodarczyk twierdzi natomiast, że to właśnie te dwa ostatnie kierunki są najbardziej atrakcyjne dla samego zawodnika. Co więcej, na trybunach mieli się już pojawiać wysłannicy z konkretnych klubów.




Dziennikarz „Meczyków” poruszył również temat kwoty, jaką Legia może za Slisza zarobić. Mowa o blisko dwóch milionach euro.

– Ile może na tej transakcji zarobić Legia? W okolicach dwóch milionów euro – zważywszy na długość kontraktu piłkarza. Więcej w tym temacie powinno być wiadomo po dzisiejszym meczu z AZ Alkmaar. Awans lub jego brak zdefiniuje pozycję Legii na wiosnę – również potrzeby finansowe klubu – czytamy w tekście Włodarczyka. 

Wiadomo, kto pokaże Ligę Mistrzów w następnych sezonach? Borek nie ma żadnych wątpliwości

Mateusz Borek nie ma wątpliwości, do kogo trafią prawa na transmitowanie Ligi Mistrzów w kolejnych latach. Zdaniem współwłaściciela „Kanału Sportowego” tylko jeden dostawca może przejąć kontrakt. 




Od sezonu 2024/25 Liga Mistrzów będzie mieć zupełnie inny format. Zniknie podział na grupy, a rozgrywki przejdą na system szwajcarski. Wraz z końcem bieżącego sezonu zakończy się również kontrakt Polsatu Sport na transmitowanie LM.

„Nie ma innego”

Mateusz Borek w najnowszym programie poruszył właśnie ten temat. Przyznał tam, że nie ma żadnych wątpliwości, do kogo zawędrują prawa na transmitowanie Ligi Mistrzów.




– Wydaje mi się, że dziś nie ma innego faworyta do wygrania praw do Champions League niż telewizja Polsat – stwierdził dziennikarz.




Przetarg ma mieć miejsce w okolicach lutego lub marca przyszłego roku. Borek dodaje, że poza Ligą Mistrzów, Polsat ma mieć zapędy na zgarnięcie również Ligi Europy i Ligi Konferencji. Te obecnie należą do „Viaplay”, które jednak niebawem zniknie z polskiego rynku.

– Potem Polsat będzie ewentualnie szukał nabywcy na sublicencję – podsumował.

Młodzieżowy reprezentant Polski wyjawił kulisy afery alkoholowej. „Poszliśmy… przestaliśmy myśleć”

Na niedawnych mistrzostwach świata U17 doszło do skandalu w reprezentacji Polski. Czterech kadrowiczów wróciło do kraju ze względu na aferę alkoholową. Teraz o kulisach sprawy postanowił opowiedzieć Jan Łabędzki. 




W Indonezji doszło do wielkiego skandalu. Czterej młodzieżowi reprezentanci Polski zostali przyłapani na piciu alkoholu. Finalnie „Biało-Czerwoni” odpadli z turnieju po trzech meczach grupowych.

„Przestaliśmy myśleć”

Teraz o całej sprawie postanowił opowiedzieć Jan Łabędzki. Piłkarz ŁKS-u na łamach tygodnika „Piłka Nożna” wyjawił kulisy afery i przyznał, że bardzo żałuje wydarzeń z Azji.

– Trudno powiedzieć by cała sytuacja miała jednego prowodyra. Naprawdę trudno mi zrozumieć, jak taka głupota mogła nam przyjść do głowy, żeby wychodzić z pokoju hotelowego. Przecież na początku mieliśmy obejrzeć tylko film, odpocząć po towarzyskim meczu z USA. I nawet nie jestem w stanie powiedzieć, od kogo padło „idziemy”. No i poszliśmy… Przestaliśmy myśleć – wyjawił Łabędzki. 




– Jeszcze w taksówce przepraszałem za nasz występek, nie było jednak żadnej rozmowy. W hotelu podszedł do nas kierownik drużyny, lekarz i fizjoterapeuta, opowiedziałem, co się wydarzyło i poszliśmy spać. W ogóle nie dopuszczałem do siebie, że za ten występek zostaniemy wyrzuceni z mistrzostw. Trudno mi było sobie wyobrazić, że cała czwórka zostanie wykluczona z turnieju, który odbywa się na drugim końcu świata. Dopiero rano dowiedzieliśmy się, że wracamy do Polski i nie ma odwrotu od tej decyzji. Wróciliśmy do pokoju i płacz. Tylko tyle nam zostało – dodał.




W mediach pisano również o ciężkich warunkach, w jakich wykluczeni zawodnicy musieli wracać do Polski. Łabędzki potwierdził, że nie było łatwo, a podróż powrotna trwała ponad dobę.

– Byliśmy przekonani, że wrócimy z jednym z dwóch obecnych tam kierowników drużyny. Wracaliśmy sami, choć wtedy nikt o tym nie myślał. Zaczęło się na dobre, kiedy w Polsce wyszła ta sprawa. Mnóstwo telefonów, wiadomości. Rodzice, najbliżsi, nie wierzyli w to, co się stało. Bo dlaczego mieliby wierzyć, skoro w Polsce nigdy nie robiłem takich rzeczy – zaznaczył. 




– Wylądowaliśmy w środę o 6 rano. Po 25 godzinach podróży. Przede wszystkim byliśmy wystraszeni, że na lotnisku będą czekać na nas dziennikarze. Byłem w kontakcie z mamą, ale mówiła, że nikogo nie ma. Wie pan, jak wyglądaliśmy? Jak bohaterowie filmu „Kac Vegas”. I nie mówię tego, żeby żartować z naszego incydentu. Jeden w kąpielówkach, drugi w koszulce na lewą stronę, bo nie mieliśmy odzieży na zmianę, wszystkie reprezentacyjne stroje musieliśmy zostawić w Indonezji. Trzeci z klapkami w ręku. Podczas przesiadek ludzie zwracali nam uwagę, żebyśmy przerzucili koszulkę na właściwą stronę, a ona była po prostu brudna – podsumował.

Znamy ceny biletów na mecz z Estonią! PZPN pozostaje nieugięty

Polski Związek Piłki Nożnej opublikował harmonogram sprzedaży biletów na marcowy mecz z Estonią. Podane zostały także ceny wejściówek. PZPN pozostaje nieugięty i nie obniża cen względem poprzednich meczów eliminacyjnych.




Najbliższy mecz reprezentacji Polski zostanie rozegrany już w kolejnym roku. W marcu Biało-Czerwoni staną do walki w barażach o awans na EURO 2024. W półfinale baraży Polacy zagrają u siebie z Estonią. Jeśli uda się to spotkanie wygrać, Polacy zagrają w finale ze zwycięzcą meczu Walia-Finlandia, finał Polska zagra na wyjeździe.




Barażowy mecz z Estonią odbędzie się 21 marca. Dziś ogłoszono harmonogram sprzedaży biletów na to spotkanie. Wejściówki trafią do przedsprzedaży 27 lutego. Z kolei sprzedaż otwarta ruszy 1 marca.




PZPN poinformował także o cenach biletów na to spotkanie. Względem poprzednich meczów eliminacyjnych ceny biletów pozostają takie same. Za najdroższy bilet będzie trzeba zapłacić 240 złotych. Wejściówki drugiej i trzeciej kategorii do ceny rzędu 180 i 120 złotych. Bilet rodzinny (opiekun + dziecko do lat 12) to cena 100+60 złotych. Z kolei bilety dla osób niepełnosprawnych i osób ze znaczną niepełnosprawnością kosztują 90 złotych.





źródło: Łączy Nas Piłka

Potężna kara dla Legii od UEFA. Pokłosie wyjazdowego meczu z Aston Villą

UFEA wymierzyła srogą karę Legii Warszawa. Jest to efekt zamieszek podczas wyjazdowego meczu Ligi Konferencji Europy przeciwko Aston Villi.




Trzydziestego dnia listopada Legia Warszawa mierzyła się na wyjeździe z Aston Villą w meczu fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Jednak w Polsce nie o samym meczu mówiło się najwięcej. Głównym tematem w tym wątku byli kibice Legii, którzy nie zostali wpuszczeni na Villa Park.




Pomimo decyzji angielskich władz o niewpuszczeniu polskich kibiców na trybuny, ci i tak w licznym gronie stawili się pod stadionem. W mediach można było jednak zaobserwować liczne materiały, na których widać, jak dochodziło do starć między kibicami a miejscowymi służbami. Krótko mówiąc – pod stadionem nudą nie wiało.




Dziś UEFA ogłosiła kary po ostatnich meczach europejskich pucharów. Wśród wymienionych sankcji pojawił się mecz Aston Villi z Legią Warszawa. Kara została wymierzona tylko polskiemu klubowi.




Decyzją CEDB Legia Warszawa została ukarana karą pieniężną w wysokości 100 tysięcy euro. Co więcej, na kolejnych pięciu wyjazdowych meczach Legii w europejskich pucharach nie będą mogli stawić się jej kibice. Powód? Akty wandalizmu takie jak rzucanie przedmiotami, czy odpalanie fajerwerków.


źródło: uefa

Szokujące słowa prezesa Ankaragucu. „Miałem zamiar napluć mu prosto w twarz”

 

Faruk Koca udzielił wywiadu „Demiroren News Agency”. Prezes Ankaragucu, który pobił arbitra meczu z Rizesporem zabrał głos w sprawie wspomnianych zdarzeń.




Prezes znów zaskoczył

Ankaragucu zremisowało 1:1 z Rizesporem po straconej bramce w końcówce meczu. Wcześniej arbiter Halil Umut Meler nie przyznał bramki dla gospodarzy. Dopatrzył się wówczas zagrania ręką.




Kolejne doniesienia ws. doświadczeń Paulo Sousy. „Wyglądał na totalnie zdegustowanego” [CZYTAJ]

Po zakończeniu spotkania rozwścieczony prezes Ankaragucu wystartował w stronę sędziego. Uderzył go w twarz, a następnie jego ochroniarze skopali arbitra. Faruk Koca po wszystkim udzielił wywiadu w „Demiroren News Agency”. Działacz kolejny raz zaszokował, ponownie obwiniając sędziego Melera.




– Ten incydent wyniknął ze złej decyzji i prowokacyjnego zachowania arbitra. Miałem zamiar zareagować werbalnie i napluć mu prosto w twarz – powiedział Koca.

Wspomniany arbiter złożył już odpowiednie zeznania w tej sprawie. Sędzia ujawnił, że Koca wykrzykiwał w jego stronę groźby karalne.




– Faruk Koca uderzył mnie w lewe oko, upadłem na ziemię. Kiedy leżałem, inni ludzie wielokrotnie kopali mnie w twarz i inne części ciała. Ponadto powiedział do mnie i moich kolegów „Wykończę was”, a zwracając się do mnie, dodał: „Zabiję cię” – zdradził sędzia meczu Ankaragucu z Rizesporem.

Źródło: WP Sportowe Fakty, Demiroren News Agency

Kolejne doniesienia ws. doświadczeń Paulo Sousy. „Wyglądał na totalnie zdegustowanego”

Gazeta Wyborcza odsłoniła kolejne historie w związku z alkoholowymi wybrykami działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej. Według wspomnianego źródła do ekscesów dochodziło nie tylko podczas kadencji Paulo Sousy, ale i Fernando Santosa.




Zabawa w PZPN-ie

Cezary Kulesza podczas poniedziałkowego zebrania PZPN miał ostrzec swoich współpracowników o nieprzychylności mediów. Dwa dni po zarządzie Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł z ciekawymi kulisami działań członków federacji.

Wspomniane źródło przekonuje, że Paulo Sousa zrezygnował z funkcji selekcjonera ze względu na kulturę wiecznego upojenia. Więcej w linku poniżej.

Szokujące kulisy odejścia Paulo Sousy. Miał dość alkoholu w federacji? [CZYTAJ]




Okazuje się, że to nie był jedyny wybryk Cezarego Kuleszy. Według informatorów Rafała Steca portugalski trener miał się mierzyć z „zabawową ekipą” również podczas wyjazdowych meczów kadry.

– Podczas wyjazdu do Andory słyszeliśmy, że baronowie i inni goście PZPN, których w związku nazywamy „grupą wiatrakową”, próbują się wepchnąć do hotelu z piłkarzami. I dopięli swego, po raz pierwszy za kadencji Portugalczyka i w ogóle od wielu lat mieszkali razem z reprezentantami. Tam jeszcze żadnych scen chyba nie było, ale w przededniu meczu, gdy pojechaliśmy na konferencję prasową i oficjalny trening, gdy Sousa wszedł na tamtejszy stadionik, po chwili wtoczyli się Kulesza ze swoją świtą. Wszyscy napruci, prezes zaczął bełkotać, krzyczeć: »Coach, my friend«. Paulo nie wiedział, gdzie oczy podziać, wyglądał na totalnie zdegustowanego. Było około godz. 17, pierwszy raz pomyślałem wtedy, że zadzwoni do agenta i każe mu się rozglądać za nową robotą – czytamy.

Okazuje się, że podczas kadencji Fernando Santosa również dochodziło do alkoholowych ekscesów. Cezary Kulesza i jego ferajna brali udział w skandalu podczas wręczenia nagrody dla ampfutbolisty Warty Poznań, Marcina Oleksego.




– Prezes ma przed spotkaniem z Albanią wręczyć paterę Marcinowi Oleksemu, ampfutboliście, który otrzymał od FIFA nagrodę za najpiękniejszego gola roku, idzie na środek boiska półprzytomny, jego stan widzą nawet wolontariusze. A potem wypływa w internecie wideo, na którym Kulesza na stadionowym korytarzu wygłasza przed meczem kuriozalną, świadczącą o jego kondycji przemowę do szefa federacji rywali. Jak na Narodowym odbywa się finał krajowego pucharu, Raków gra z Legią, to kulturalni ludzie brzydzą się wejść do loży honorowej, bo tam tłum totalnie nawalonych, w dodatku podejrzanie wyglądające towarzystwo znajomych szefostwa PZPN. Nieprzyjemnie siedzieć obok – dodano.

Era Probierza

Kolejne kulisy dotyczą wyjazdu na Wyspy Owcze podczas kadencji Michała Probierza. Dwóch podwładnych Cezarego Kuleszy miało przesiadywać w pijalniach w reprezentacyjnych barwach.




– Podczas październikowego wyjazdu na Wyspy Owcze dwóch przedstawicieli władz chodziło po knajpach i piło na umór w strojach reprezentacyjnych. Działo się to w Torshavn, małym miasteczku, w którym nie się nie schowasz, a wokół chodzą polscy kibice. Nie pojmuję, dlaczego Kulesza i jego świta nie umieją się powstrzymać w trakcie zgrupowań, przecież reprezentacja zbiera się zaledwie kilka razy w roku – podsumowano.

Źródło: Gazeta Wyborcza