Górnik Zabrze z komunikatem dotyczącym przyszłości trenera. „Praca Bartoscha Gaula zostanie zweryfikowana po piątkowym meczu”

 

Górnik Zabrze opublikował komunikat w sprawie dalszej współpracy z trenerem Bartoschem Gaulem. Klub ze Śląska zweryfikuje pracę szkoleniowca po piątkowym spotkaniu z Wisłą Płock.

Komunikat Górnika

Górnik Zabrze zajmuje siedemnaste miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. W związku z tym władze klubu rozważą zwolnienie trenera Bartoscha Gaula. KSG opublikowało specjalny komunikat w tej sprawie.

– Trener Bartosch Gaul przygotowuje drużynę do piątkowego meczu. Mecz z Wisłą Płock jest dla Górnika bardzo ważny, a praca trenera Bartoscha Gaula zweryfikowana będzie po piątkowym spotkaniu – czytamy w komunikacie klubu.

Piątek w ogniu krytyki. Włoscy dziennikarze nie oszczędzają Polaka za jedną akcję [CZYTAJ]

Górnik Zabrze ma na swoim koncie 25 punktów po 24 kolejkach Ekstraklasy. Mimo pobytu w strefie spadkowej Górnicy nadal mają szanse na utrzymanie. Podopieczni Bartoscha Gaula tracą tylko jeden punkt do bezpiecznej pozycji.

Źródło: Górnik Zabrze

Piątek w ogniu krytyki. Włoscy dziennikarze nie oszczędzają Polaka za jedną akcję

Krzysztof Piątek ponownie znalazł się na celowniku włoskich mediów. Polski napastnik zebrał kolejną falę krytyki za swój mecz. Tym razem oberwało mu się za grę przeciwko Milanowi, z którym Salernitana wyrwała cenny remis (1-1). 

27-latek od listopada czeka na przełamanie strzeleckiej niemocy. W bieżącym sezonie w Serie A strzelił zaledwie 3 gole, choć rozegrał aż 22 spotkania. Na koncie ma także 2 asysty.

Niegasnąca krytyka

Piątek jest w tym sezonie za to regularnie krytykowany przez włoskie media. Dziennikarze wyliczają mu zmarnowane sytuacje i „zagubienie” na boisku. Nie inaczej było w meczu z Milanem, który Polak zaczął na ławce.

Napastnik pojawił się na murawie San Siro dopiero w 56. minucie, a w końcówce meczu mógł zdobyć bramkę. Jego strzał obronił jednak Mike Maignan. W doliczonym czasie ponownie znalazł się w dogodnej sytuacji, tym razem do podania. Kompletnie pogubił się jednak przy wyprowadzaniu kontrataku, a Salernitana straciła szansę na sensacyjne zwycięstwo.

– Mecz skończył się wynikiem 1:1 także dlatego, że Piątek bardzo słabo przeprowadził kontratak, w którym uczestniczyło więcej piłkarzy Salernitany niż Milanu – komentowali dziennikarze „Il Giorno”.

– Poślizgi w kluczowych momentach. W 82. minucie Maignan zatrzymał Piątka, który źle rozprowadził ostatnią akcję. W sytuacji trzech na jednego zagrał niecelnie – dodało także salernitananews.it.

Chelsea nie zamierza się zatrzymywać. Kolejny wielki transfer wisi w powietrzu

Chelsea po swoich zimowych zakupach nie zamierza się zatrzymywać. Według Floriana Plettenberga ze „Sky Sports” londyńczycy szykują kolejny wielki transfer. Po sezonie do klubu ma trafić Christopher Nkunku. 

Od momentu przejęcia ekipy ze Stamford Bridge, Todd Boehly wydał już na transfery aż 500 mln euro. Zimą Chelsea dokonała wielu wzmocnień. Nie wszystkie okazały się jednak trafione. Do stolicy Anglii trafił między innymi Mudryk czy Enzo Fernandez.

Kolejne miliony?

Na tym jednak zapędy Chelsea się nie kończą. Florian Plettenberg ze „Sky Sports” poinformował, że do „The Blues” po zakończeniu sezonu dołączy Christopher Nkunku. Francuz już kilka miesięcy temu był łączony z przenosinami do tego klubu.

Za gwiazdę RB Lipsk londyńczycy mają zapłacić 60 mln euro, a jego kontrakt ma obowiązywać przez wiele lat. Oficjalne ogłoszenie transferu powinno nastąpić po zakończeniu trwających rozgrywek.

25-latek w tym sezonie strzelił 17 goli i zanotował 5 asyst w 27 występach dla RB Lipsk. Jeśli przełoży formę na Premier League, to Chelsea może mówić o ogromnym wzmocnieniu.

FC Barcelona może stracić Gaviego! Giganci chcą wykorzystać problemy klubu

Przyszłość Gaviego w FC Barcelonie jest niepewna. La Liga skrupulatnie utrudnia zarejestrowanie 18-latka w pierwszej drużynie Blaugrany. Zamieszanie chcą wykorzystać dwa kluby z Premier League. 

Gavi od dawna wzbudza kontrowersje. Chodzi konkretnie o kontrakt młodego pomocnika FC Barcelony. Władze ligi hiszpańskiej nie chciały się zgodzić na zarejestrowanie piłkarza przez narzucone limity płac. Kilka miesięcy temu Katalończycy ogłosili co prawda przedłużenie jego umowy, jednak sprawa wciąż nie została zakończona.

W styczniu działacze Barcelony złożyli wniosek do sądu o ustanowienie środka zapobiegawczego. Pozwoliło to na zarejestrowanie zawodnika, jednak wczoraj sytuacja uległa zmianie. Według „Relevo” klub spóźnił się z przesłaniem odpowiednich dokumentów.

Wykorzystać zawirowanie

Z powodu całego zamieszania obecna umowa Gaviego może zostać anulowana. Spowoduje to natomiast powrót do jego poprzedniego kontraktu, który obowiązywał, gdy jeszcze grał w rezerwach. Tutaj pojawia się problem – jej ważność obowiązuje tylko do końca bieżącego sezonu.

Według „The Times” całe zawirowania bacznie obserwują działacze Manchesteru City i Liverpoolu. Oba kluby trzymają rękę na pulsie i chcą wkroczyć do walki o 18-latka, jeśli FC Barcelona nie dogada się z sądem i La Ligą.

Blaugrana naturalnie nie chce stracić Gaviego, który od kilku miesięcy jest jednym z najważniejszych zawodników. W tym sezonie wystąpił w 36 meczach, w których strzelił 2 gole i dołożył 5 asyst.

Rafał Gikiewicz skomentował plotki o możliwym powołaniu. „Jestem za stary, aby się nimi podniecać”

Rafał Gikiewicz odpowiedział na plotki, mówiące o jego potencjalnym powołaniu do reprezentacji Polski. 35-letni bramkarz przyznał, że obecnie skupia się na najbliższym meczu w klubie.

Pomimo 35 lat na karku Rafał Gikiewicz wciąż nie doczekał się debiutu w reprezentacji Polski. Polski bramkarz od wielu lat jest jednym z czołowych bramkarzy ligi niemieckiej. Mimo to żaden z dotychczasowych selekcjonerów nie dał mu szansy na zadebiutowanie w polskiej drużynie narodowej. Najbliżej debiutu był w 2019 roku, kiedy jedyny raz pojawił się na zgrupowaniu reprezentacji Polski.

Zmiana selekcjonera oznacza nowe otwarcie dla większości polskich piłkarzy. Przed kilkoma dniami w mediach gruchnęła informacja, że w kadrze na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski ma znaleźć się Rafał Gikiewicz. Sam zainteresowany, póki co, podchodzi do tej sprawy na chłodno. W rozmowie z „sport.tvp.pl” powiedział, że obecnie skupia się na najbliższym meczu w Augsburgu.

– Czekam na sobotę, bo chcę się utrzymać w lidze z Augsburgiem. Żyję tym, co mam w klubie. Na razie są to tylko spekulacje medialne. Jestem za stary, aby się nimi podniecać. Wykonuję swoją robotę, chcę być zdrowy i w każdej kolejce pojawiać się na boisku – powiedział Rafał Gikiewicz.

W ostatnim meczu Bundesligi przeciwko Bayernowi Monachium Rafał Gikiewicz nabawił się drobnego urazu. Początkowo mówiono o dłuższej przerwie. Kontuzja okazała się jednak niezbyt poważna. Polski bramkarz uspokoił kibiców swoją wypowiedzią.

– Z dnia na dzień będzie lepiej. Nie ma żadnego zagrożenia, że nie zagram w sobotę. Nic wielkiego się nie stało. Upamecano upadł na moją nogę. Skóra została rozcięta. Mam spuchniętą stopę, ale jest to kontuzja jak każda inna. Boli, ale nie z takim bólem grałem. Miałem już badania, wszystko wyszło ok. Być może będę odpuszczę wtorkowy trening, bo poniedziałek mamy wolny, ale w środę plan jest taki, aby normalnie trenować, bo czeka nas mega ważny mecz z Schalke – poinformował Rafał Gikiewicz.


źródło: sport.tvp.pl

Maciej Skorża będzie pracował z byłym piłkarzem Legii Warszawa. Napastnik wzmocnił japońskie Urawa Red Diamonds

Urawa Red Diamonds poinformowało o zakontraktowaniu Jose Kante. Były piłkarz Górnika Zabrze, Wisły Płock i Legii Warszawa będzie współpracował z Maciejem Skorżą.

Kante będzie grał u Skorży

Jose Kante jest znany polskim kibicom ze swoich występów w Ekstraklasie. Urodzony w Hiszpanii reprezentant Gwinei zdobywał z Legią Warszawa mistrzostwo w sezonach 2019/2020 i 2020/2021. 32-latek łącznie uzbierał 121 występów w polskiej lidze (przed transferem na Łazienkowską bronił barw Wisły Płock i Górnika Zabrze – przyp. red.).

Gwinejczyk jeszcze niedawno grał w lidze chińskiej. 32-latek zanotował tam aż 14 bramek i 6 asyst w 16 występach. To spowodowało, że został zauważony przez skautów Urawa Red Diamonds. Teraz klub ogłosił jego transfer, co oznacza, że jego szkoleniowcem został Maciej Skorża.

Kapitan Djurgarden pewny siebie przed rewanżem z Lechem. Wygrana w Pucharze Szwecji dodała im wiatru w żagle [CZYTAJ]

– Jestem bardzo szczęśliwy, że dołączyłem do tego zespołu. Dam z siebie wszystko, czuję ogromną motywację i nie mogę się doczekać, żeby was wszystkich zobaczyć – powiedział Kante.

Urawa Red Diamonds zajmuje 9. miejsce w lidze japońskiej. Podopieczni Macieja Skorży uzbierali sześć punktów po czterech spotkaniach. Bilans zespołu polskiego szkoleniowca to dwa zwycięstwa i tyle samo porażek.

Źródło: Twitter

Kapitan Djurgarden pewny siebie przed rewanżem z Lechem. Wygrana w Pucharze Szwecji dodała im wiatru w żagle

 

Lech Poznań w czwartek zagra rewanżowe spotkanie z Djurgarden w ramach 1/8 finału Ligi Konferencji Europy. Kapitan szwedzkiego zespołu ostrzegł mistrzów Polski przed meczem w Sztokholmie.

Czas na rewanż

Lech Poznań pokonał Djurgardens IF w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Konferencji (2:0). Kolejorz zagra w czwartek rewanżowe spotkanie. Starcie mistrzów Polski z Dumą Sztokholmu zaplanowano na 18:45.

Ekipa ze stolicy Szwecji przystąpi do spotkania w dobrych nastrojach. Djurgardens IF w miniony weekend wyeliminowało Malmö FF w 1/4 finału pucharu kraju. Rywale Lecha dokonali tego po serii jedenastek, wcześniej przegrywając 0:2.

Bayern interesował się Rafałem Gikiewiczem. „To było realne” [CZYTAJ]

W związku z heroicznym występem Djurgardens IF w niedzielnym meczu, ich morale poszły w górę. Kapitan szwedzkiej drużyny nie krył swojej pewności siebie przed rewanżem z Lechem Poznań.

– O ile w zeszłym czwartek byłem w Polsce przygnębiony, o tyle teraz jestem szczęśliwy. To jest właśnie piękne w byciu piłkarzem: czasami masz gorszy czas, ale zaraz przyjdzie lepszy moment. To cieszy. Dzięki temu wielkiemu zwycięstwu złapaliśmy wiatr w żagle. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak w czwartek wyjść na boisko i się po prostu bawić – powiedział Magnus Eriksson.

Źródło: fotbollskanalen-se, transfery.info

Bayern Monachium otwiera się na świat! Bawarczycy nawiązali współpracę z klubem z MLS

Bayern Monachium nawiązał współpracę z klubem z MLS. Kooperacja będzie przede wszystkim dotyczyć promocji młodych talentów, by zapewnić im optymalną ścieżkę rozwoju.

W poniedziałek Bayern Monachium oraz Los Angeles FC poinformowały o nawiązaniu długoletniej współpracy. Oba kluby rozpoczęły kooperację w celu rozwoju młodych talentów, uwzględniając współdziałanie między klubami partnerskimi. W tym celu oba podmioty utworzyły oddzielną spółkę joint venture nazwaną „Red&Gold Football”. Siedziba spółki została zlokalizowana w Niemczech. Wkrótce poznamy również skład jej zarządu.

Po ogłoszeniu współpracy przemówili przedstawiciele obu klubów. Oliver Kahn, prezes Bayernu Monachium, przyznał, że wspólne działanie z amerykańskim klubem może przynieść Bayernowi wiele korzyści, w tym m.in. napływ nowych talentów.

–  Partnerstwo z Los Angeles FC postrzegamy jako szansę na wzmocnienie Bayernu Monachium w sportowej rywalizacji z najlepszymi klubami w Europie i Bundeslidze. Fakt, że mundial w 2026 roku w dużej mierze odbędzie się w USA, gdzie jesteśmy już reprezentowani z biurem w Nowym Jorku, czyni lokalizację w Los Angeles jeszcze bardziej atrakcyjną. Spodziewam się wzrostu jakości i młodych talentów w Major League Soccer, co będzie miało pozytywny wpływ na nasze partnerstwo – skomentował Oliver Kahn.

Więcej szczegółów na temat współpracy omówił Hasan Salihamidzic. Dyrektor sportowy Bayernu opowiedział, jak może wyglądać rozwój młodych piłkarzy dzięki nawiązaniu porozumienia za LAFC. Przyznał, że współpraca może pomóc w przejściu z futbolu młodzieżowego do seniorskiego.

– Współpraca z Los Angeles Football Club daje nam szansę rozwoju talentów na arenie międzynarodowej we własnym systemie. Nasz kampus, który pozostaje sercem rozwoju młodzieży FC Bayern, również odniesie korzyści. W przyszłości będziemy mogli zaoferować naszym młodym zawodnikom jeszcze lepiej dostosowaną do nich ścieżkę kariery, a tym samym lepsze przejście do naszych profesjonalnych drużyn i profesjonalnej piłki nożnej. To sprawia, że ​​FC Bayern jest bardziej atrakcyjny jako młodzieżowy klub rozwoju – opowiedział Hasan Salihamidzic.


fot. FC Bayern

źródło: FC Bayern

Bayern interesował się Rafałem Gikiewiczem. „To było realne”

Transfer Rafała Gikiewicza do Bayernu Monachium faktycznie był w planach Bawarczyków. Roman Kołtoń opowiedział o szczegółach sytuacji, której był świadkiem przy okazji finału Ligi Europy (Villarreal – Manchester United). 

Gikiewicz wyrobił sobie uznaną markę w Niemczech. Golkiper u naszych zachodnich sąsiadów gra od 2014 roku, gdzie reprezentował początkowo barwy Eintrachtu Brunszwik. Następnie występował we Freiburgu i Unionie Berlin. Obecnie natomiast broni dostępu do bramki Augsburga.

Mógł trafić do Monachium

Jakiś czas temu pojawiało się sporo informacji o zainteresowaniu Gikiewiczem dużo mocniejszych klubów. Wśród nich miał być Bayern Monachium. Finalnie takiego transferu nigdy nie zobaczyliśmy, ale według Romana Kołtonia faktycznie ten temat przewijał się w głowach działaczy Bawarczyków.

– Przez przypadek byłem świadkiem, jak Artur Wichniarek odebrał telefon od Hasana Salihamidzicia. To było przy okazji finału Ligi Europy między Manchesterem United a Villarrealem – wyjawił dziennikarz w programie „International Level” na antenie meczyki.pl na YouTube. 

– Artur odebrał od Hasana i z nim dyskutował. To wtedy nie wypłynęło, później „Giki” się tym pochwalił. To zainteresowanie było realne. Szukali bramkarza, który byłby wartościowym zmiennikiem Manuela Neuera – dodał.

Ekstraklasowe metody motywacyjne. Trener puszcza w szatni Parisa Platynova

W ostatnich kolejkach Ekstraklasy Stal Mielec nie prezentowała futbolu wysokiej jakości. Przed jednym z minionych meczów trener Adam Majewski postanowił sięgnąć po asa w rękawie i puścił w szatni motywacyjną przemowę Parisa Platynova.

Ostatnimi czasy wyniki osiągane przez podopiecznych Adama Majewskiego nie są zbyt zachwycające. Mielczanie od początku roku rozegrali 7 spotkań, z czego 2 zremisowali, a pozostałe 5 zakończyło się dla nich porażką. Obecnie Stal plasuje się na 10. miejscu i ma tylko 4 oczka przewagi nad otwierającą strefę spadkową Lechią Gdańsk.

Posada Adama Majewskiego wisi na włosku, z czego szkoleniowiec zapewne zdaje sobie sprawę. Według informacji Jakuba Białka z portalu Weszło.com 49-latek w rozmowach z władzami klubu już kilka tygodni temu wspominał o możliwej rezygnacji ze swojego stanowiska nie tylko ze względu na wynik sportowy, ale także problemy osobiste. Kiepskie rezultaty i nieciekawe głosy z kuluarów powodują, iż Majewski zaczyna powoli tracić zaufanie szatni.

Wstydliwa akcja Kamila Jóźwiaka. Polak wyśmiewany w USA za swoje zagranie [WIDEO]

Zawodnikom Stali Mielec nietrudno jest zauważyć, że ich szkoleniowiec nie ma pomysłu na wyjście z dołka. Przykładem tego są niekonwencjonalne metody motywacyjne, po które sięgnął Adam Majewski. W swoim reportażu Jakub Białek podaje, iż 49-latek postanowił puścić w szatni przemowę Parisa Platynova. Szkoleniowiec nie zrobił tego w ramach żartu czy też rozluźnienia atmosfery. Przemowa Parisa miała zmotywować zespół, lecz wyniki sportowe pokazują, że w tej sytuacji nawet Filip Kulon nie jest w stanie pomóc jego drużynie.

Kosowski podtrzymuje zdanie o „pucharze biedronki”. Nie zamierza cofać słów

Wstydliwa akcja Kamila Jóźwiaka. Polak wyśmiewany w USA za swoje zagranie [WIDEO]

Kamil Jóźwiak nie może mówić, że znajduje się obecnie w dobrej formie. Ba, Polak stał się w ostatnim czasie pośmiewiskiem w MLS. Na Twitterze coraz większą popularność zdobywa filmik ze wstydliwą akcją skrzydłowego z ostatniego meczu Charlotte. 

24-latek cieszy się dużą dozą zaufania od początku bieżącego sezonu MLS. Nie przekłada tego jednak na liczby. W trzech spotkaniach nie zaliczył ani gola, ani asysty. Co więcej, za oceanem do tej pory w 22 występach zaliczył zaledwie 3 asysty.

Wstydliwa akcja

Jóźwiak jest często krytykowany w amerykańskich mediach. Oliwy do ognia dolał teraz Matthew Doyle, który jest analitykiem MLS. Zamieścił on na Twitterze nagranie z ostatniego meczu Charlotte FC z Atlantą (0-3). Obnaża ono bardzo słabą formę fizyczną Polaka, który nie mógł dobiec do piłki… przy wyprowadzaniu własnej akcji.

 

Robert Lewandowski zupełnie bez formy. Fatalny błąd we wczorajszym meczu [WIDEO]

Robert Lewandowski przeżywa obecnie gorszy okres po przejściu do FC Barcelony. Podczas ostatniego spotkania z Athletic Bilbao Polak ponownie nie zdobył bramki, choć miał ku temu dobrą okazję. 

FC Barcelona wygrała wczoraj z baskijskim klubem 1-0 po trafieniu Raphinhi. Brazylijczyk do siatki trafił w doliczonym czasie pierwszej połowy. Blaugrana mogła prowadzić dużo wcześniej.

W 17. minucie blisko wyprowadzenia swojej drużyny na prowadzenie był Robert Lewandowski. Polak dostał kapitalne podanie od Frenkiego de Jonga i wybiegł na czystą sytuację. Znajdując się „sam na sam” z bramkarzem popełnił jednak prosty błąd, po którym piłka odskoczyła mu zbyt daleko. Następnie futbolówka znalazła się bezpiecznie w rękach Julena Agirrezabali.

Kosowski podtrzymuje zdanie o „pucharze biedronki”. Nie zamierza cofać słów

Kilka dni temu szerokim echem odbiły się słowa Kamil Kosowskiego o Lidze Konferencji Europy, którą nazwał „pucharem biedronki”. Były piłkarz oznajmił, że nie zamierza się tłumaczyć ze swojej wypowiedzi. Jednocześnie podtrzymuje swoje zdanie. 

Lech Poznań świetnie prezentuje się w Lidze Konferencji. „Kolejorz” zagra wkrótce z Djurgarden rewanż o awans do ćwierćfinału rozgrywek (pierwszy mecz wygrali 2-0). Wcześniej mistrzowie Polski wyeliminowali już Bodo/Glimt, zwyciężając 1-0.

Po pokonaniu Norwegów głośno zrobiło się o Kamilu Kosowskim, który deprecjonował ten sukces. 45-latek nazwał Ligę Konferencji „pucharem biedronki” i stwierdził, że wolałby oglądać poznaniaków w Lidze Europy.

– Chciałbym, żeby Lech jednak grał w Lidze Europy, a nie w Pucharze Biedronki. No bo jak popatrzymy, to ten puchar Konferencji… gra siódma ekipa z Anglii, szósta, czy siódma z Hiszpanii, itd. Wydaje mi się, że jesteśmy krajem z dobrymi stadionami i budżetami. Dla polskich klubów Liga Europy powinna być minimum – mówił dwa tygodnie temu. 

Stanowisko podtrzymane

Fala krytyki, jaka spadła na Kosowskiego po tej wypowiedzi nie zmieniła jego zdania na ten temat. 45-latek ponownie pojawił się w „Mocy Futbolu” na antenie „Kanału Sportowego” i zaznaczył, że podtrzymuje swoje słowa. Co więcej, nie zamierza się z nich tłumaczyć.

– Ja nie mam się z czego tłumaczyć. Swoje zdanie absolutnie podtrzymuję i dalej go będę bronił. Zgadzam się ze „Smokiem” [Tomasz Smokowski przyp. red.], nie powiedziałem słowa nt. Lecha Poznań jako klubu, który jest słabo zarządzany, o kibicach czy piłkarzach Lecha, że są słabi. To samo powiem w przyszłym roku, jeśli będę miał możliwość i będzie taka sama sytuacja – powiedział Kosowski. 

– Miejsce mistrza Polski, akurat teraz Lecha Poznań, nie powinno być w Pucharze Konferencji. My powinniśmy grać albo w Lidze Mistrzów, ewentualnie w Lidze Europy – dodał.

– Kibicuję Lechowi, oglądałem mecz. W 1/8 dostali słabszego przeciwnika niż w 1/16, więc oby sen Lecha trwał dalej, bo dla zwycięzcy jest Liga Europy – podkreślił na zakończenie były zawodnik.

W 1/8 finału LKE Lech pokonał Djurgarden 2-0. Do rewanżu dojdzie 16 marca, tym razem w Szwecji.

Były reprezentant Polski uderza w Mielcarskiego. Mocne stanowisko

Paweł Kryszałowicz mocno wypowiedział się o pomyśle pracy Grzegorz Mielcarskiego z Fernando Santosem. Były kadrowicz dziwi się PZPN-owi. 

Od początku pracy Fernando Santosa najwięcej kontrowersji tworzy polski asystent, który ma pojawić się w sztabie Portugalczyka. Początkowo miał być nim Tomasz Kaczmarek lub Łukasz Piszczek, jednak finalnie z obu zrezygnowano. Najpewniej zostanie nim Grzegorz Mielcarski, którego popiera sam Santos. Nie każdemu się to jednak podoba.

„Nie jest trenerem”

Przeciwny kandydaturze Mielcarskiego jest między innymi Paweł Kryszałowicz. Były reprezentant Polski nie gryzł się w język i stanowczo skomentował sprawę.

– Mam wrażenie, że Santos nie jest do końca przychylny polskim trenerom i nie chce mieć ich w swoim sztabie. Co do Grzegorza, to nie powinniśmy o nim w ogóle rozmawiać w tym kontekście. Cenię jego znajomość futbolu i fachowość, ale Grzegorz nie jest trenerem. Jest świetnym komentatorem i ekspertem, w tej roli odnajduje się znakomicie, ale nie jest trenerem i nigdy nim już raczej oficjalnie nie będzie. Nigdy nie prowadził żadnej drużyny, więc w ogóle nie rozumiem, dlaczego jest brany pod uwagę – stwierdził dla tvpsport.pl.

– Chodzi o to, żeby w przyszłości polski trener mógł skorzystać z wiedzy Santosa. Jeżeli jego asystentem zostanie Grzegorz, a tak się raczej stanie, to przecież on nie skorzysta z warsztatu tego szkoleniowca. Zapewne już nigdy więcej nie będzie pracował w takiej roli, a już na pewno nie będzie samodzielnym trenerem. Podsumowując, żeby być asystentem trzeba mieć uprawnienia, a wymarzony kandydat Santosa ich nie ma. Dziwię się, że PZPN na to pozwala. Marnuje się w ten sposób potencjał Santosa, bo prawdziwy polski trener mógłby skorzystać z jego wiedzy – dodał.