Premierowy gol Milika! Polak zdobył bramkę do szatni [WIDEO]

W środowym meczu ligi francuskiej Olympique Marsylia prowadzi do przerwy z RC Lens 2:0. Bramkę do szatni zdobył Arkadiusz Milik. Polak znalazł się odpowiednim miejscu i czasie, aby pokonać bramkarza rywali.

Mundial bez piwa na stadionie? FIFA walczy o najważniejsze prawo kibica

Katar jest krajem muzułmańskim i nie można w nim spożywać alkoholu. Na Mundialu w 2022 roku takie napoje mają być dozwolone, jednak tylko dla osób, które wykupią taką możliwość.

„Nie” dla alkoholu

W krajach muzułmańskich zabrania się spożywania alkoholu. W Katarze pozwolenie na sprzedaż napojów wysokoprocentowych posiada tylko kilka barów oraz restauracji. Rząd mocno pilnuje tych przepisów oraz nie toleruje osób prowadzących pod wpływem.

Wielu kibiców piłkarskich, nie tylko tych polskich, wyznaje zasadę wypromowaną przez kanał Kartofliska mówiącą, że nie ma futbolu bez alkoholu. Jest to również ważna reguła dla FIFA. Organizacja co 4 lata podpisuje kontrakty z piwnymi koncernami, a obie strony robią na tym ogromne pieniądze.

Potrzebny kompromis

Według informacji portalu rte.ie, katarskie władze planują trochę poluzować swoje zasady i umożliwić sprzedaż alkoholu na Mundialu. Opcja ta ma być dostępna tylko dla wybranych, którzy zakupią bilet uprawniający do siedzenia w loży. Koszt takiej wejściówki zaczyna się od pięciu tysięcy dolarów. FIFA próbuje uzyskać pozwolenie na spożywanie alkoholu również dla „zwykłych” kibiców, jednak Katarczycy tłumaczą się, że nie jest on częścią ich kultury, a jedynie gościnności.

Katar 2 lata temu podczas organizacji Klubowych Mistrzostw Świata wprowadził eksperymentalną strefę dla kibiców, gdzie mogli oni pić piwo. Cena za złocisty trunek wynosiła wówczas 7 dolarów, jednak chętnych nie brakowało. Skoro specjalne sektory wtedy zdały test, to dlaczego nie spróbowaćby powtórzyć tego na przyszłorocznym mundialu?

Nowy rekord interakcji na twitterze wśród klubów sportowych! Niespodziewana zmiana lidera zestawienia

W styczniu tego roku pobito rekord pod względem interakcji na twitterze w ciągu miesiąca, biorąc pod uwagę kluby sportowe. Nowym liderem tego zestawienia zostało tureckie Fenerbahce.

Dotychczasowym rekordzistą w tej statystyce była FC Barcelona. Hiszpański klub we wrześniu 2020 roku uzbierali w sumie 14 milionów interakcji z użytkownikami twittera. Pamiętamy, że na przełomie sierpnia i września dużo mówiło się o możliwym odejściu Leo Messiego z klubu. Wcześniej rekord ten należał do Liverpoolu z czerwca 2019 roku.

Fenerbahce najpopularniejszym klubem na twitterze w styczniu 2021 roku

Na nowy rekord musieliśmy czekać przez 4 miesiące. W styczniu tego roku turecki klub Fenerbahce wygenerował w sumie ponad 25 milionów interakcji z kibicami! Dzięki temu „Żółte kanarki” wyprzedziły wspomnianą FC Barcelonę. Największy wpływ na powyższy rekord z pewnością miał transfer Mesuta Özila z Arsenalu.

źródło: Piłkarski Biznes

Messi pozwie nie tylko „El Mundo”, ale również pracowników FC Barcelony

Według doniesień hiszpańskich mediów Lionel Messi ma zamiar pozwać pracowników FC Barcelony. Ma to związek z ostatnim wyciekiem kontraktu 33-latka.

Wyciekły szczegóły kontraktu Leo Messiego

W niedzielny poranek świat obiegła informacja podana przez „El Mundo”. Hiszpański dziennik ujawnił zarobki Leo Messiego z jego obecnej umowy z FC Barceloną, co oczywiście nie spodobało się samemu piłkarzowi. Jak podaje katalońskie radio RAC1, Leo chce pozwać nie tylko dziennikarzy hiszpańskiej gazety, ale i byłych pracowników klubu.

Messi pozwie pracowników klubu

Na „czarnej liście” Argentyńczyka znalazło się w sumie 5 osób. Według Messiego to właśnie te osoby, mogły odpowiadać za ujawnienie tych informacji. Są to: Josep Maria Bartomeu (były prezydent klubu), Jordi Mestre (były wiceprezydent) Òscar Grau (dyrektor Generalny klubu), Carles Tusquets (szef komisji zarządzającej) oraz Romà Gómez Ponti (szef departamentu prawnego).

Aleksander Buksa nie przedłuży kontraktu z Wisłą Kraków. Złamał dżentelmeńską umowę?

Aleksander Buksa odmówił przedłużenia kontraktu z Wisłą Kraków. Nastolatek nie dotrzymał słowa. Najbliższe otoczenie napastnika nie było zadowolone z wizji klubu na piłkarza.

Wyrolował Wisłę?

Latem 2020 roku ogłoszono, że Buksa podpisał z Wisłą umowę do 2023 roku. Okazało się jednak, że młody napastnik związał się z Białą Gwiazdą tylko do 2021 roku. Przedłużenie umowy miało nastąpić po jego osiemnastych urodzinach. Tak się jednak nie stało, o czym poinformował przewodniczący rady nadzorczej Wisły Kraków.

– Wisła została zwyczajnie naciągnięta. Moim zdaniem Olek nie tyle zmienił zdanie, co złamał dane słowo. Wezwano go w miniony piątek przez zarząd, aby zrealizował obietnicę, którą złożył wraz z ojcem. Miał podpisać kontrakt w takiej wersji, w jakiej ją uzgodniono w sierpniu ubiegłego roku. I odmówił podpisu. W związku z czym żadnych dalszych rozmów z Aleksandrem Buksą prowadzonych nie będzie. Sprawa jest zamknięta. Wypełni kontrakt do czerwca, a następnie odejdzie – zdradził w rozmowie z Dziennikiem Polskim Tomasz Jażdżyński.

Niezadowolony z perspektywy rozwoju

To oznacza, że Aleksander Buksa odejdzie z Wisły za darmo. Pozyskujący klub będzie musiał zapłacić krakowianom jedynie ekwiwalent za wyszkolenie piłkarza. Agentem Buksy jest Pini Zahavi. Według Mateusza Migi z TVP Sport otoczenie nastolatka nie było zadowolone z wizji Białej Gwiazdy na rozwój młodego napastnika.

Kasa przechodzi Wiśle obok nosa

Umowa Aleksandra Buksy obowiązuje do czerwca 2021 roku. W bieżącym sezonie 18-latek zagrał w 13 spotkaniach. W większości tych spotkań napastnik wchodził z ławki. Łącznie uzbierał 491 minut, podczas których zdobył jedną bramkę. Według transfermarkt.de Aleksander Buksa jest warty 2.5 mln euro.

Źródło: Dziennik Polski, TVP Sport, Transfermarkt

Co w przypadku braku awansu do Ligi Mistrzów? Francuski dziennikarz obawia się, czy Marsylia utrzyma Milika

Arkadiusz Milik dopiero co dołączył do ekipy Olympique Marsylia. Według francuskiego dziennikarza Romaina Canutiego klub może nie utrzymać Polaka w przypadku braku awansu do Ligi Mistrzów.

Marsylska zadyma

Ostatnie dni w Marsylii są gorące. Atak na ośrodek treningowy, zwolnienie trenera, a później przypuszczenia o odejściu Arkadiusza Milika. Sytuacja OM nie wygląda kolorowo, co może oznaczać, że klub z południa Francji nie zakwalifikuje się do rozgrywek europejskich. To związane będzie z ogromnymi stratami finansowymi. O to, czy Milik zostanie w Olympique obawia się francuski dziennikarz, Romain Canuti.

– Pamiętajcie, że kiedy na przykład podpisaliśmy kontrakt z Pedrettim, miał w swoim kontrakcie klauzulę, która brzmiała: „Jeśli OM nie zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów, mam klauzulę odejścia w wysokości 6 mln euro”. Po roku odszedł do Lyonu, a o jego zapisie nie wiedział żaden dziennikarz do ostatniej chwili. To samo dotyczy Milika, w jego umowie mogą być klauzule i za kilka miesięcy dowiemy się o tym. Dlatego musimy być ostrożni. Jest to pożyczka z obowiązkową opcją zakupu, więc nie sądzę, aby mogło dojść do jego odejścia w następnych 18 miesiącach, ale to się dopiero okaże – cytuje Francuza portal Onet Sport.

– Zwykle bywam optymistą, ale tutaj nie możemy za bardzo naciskać i myślę, że nie skończymy na podium w tym sezonie. Jeśli uda nam się utrzymać Milika bez Ligi Mistrzów, będziemy musieli zgarnąć nową siłę roboczą, będzie sporo wyjazdów. Ale kiedy przyjdzie czas, aby go odbudować, powiem sobie: „Wykonaliśmy najtrudniejszą część, mamy napastnika” – dodał Canuti.

Polak opuści Marsylię?

Arkadiusz Milik dołączył do Olympique Marsylia na zasadzie półtorarocznego wypożyczenia. Francuzi mają obowiązek wykupić Polaka z Napoli już w czerwcu. Tak jak jednak wspomniał Romain Canuti, nie wiadomo, czy w kontrakcie nie ma klauzuli o awansie do Ligi Mistrzów. Na temat wszelkich detali w umowie najprawdopodobniej dowiemy się latem.

Słaba perspektywa

Marsylia zajmuje 9. miejsce w tabeli Ligue 1. Do miejsca gwarantującego eliminacje do LM traci 13 punktów. Do końca sezonu muszą rozegrać jeszcze 18 kolejek.

Źródło: Onet Sport

Francuski piłkarz chce grać dla Polski. Pokazał, że umie liczyć do dziesięciu

Adrien Hunou, piłkarz Stade Rennes przyznał, że chciałby zagrać w reprezentacji Polski. 27-latek opowiedział o tym na łamach „Przeglądu Sportowego”. Co ciekawe, o takiej możliwości dowiedział się od Ludovica Obraniaka.

Hunou od pcozątku kariery związany jest z Rennes. Napastnik ma polskie korzenie ze względu na pochodzenie swojej babci, która urodziła się w naszym kraju.

Umie liczyć

„Przegląd Sportowy” przeprowadził rozmowę z 27-latkiem, w której został zapytany o swoje plany. Piłkarz nie ukrywa, że gra dla „Biało-Czerwonych” to jego marzenie. Hunou pochwalił się nawet swoją znajomością języka, jednak jak sam przyznaje – nie jest ona wybitna.

– Moja babcia była Polką. Urodziła się w Polsce, ale wyjechała na studia do Francji. Tam poznała dziadka i wyszła za mąż. Dopóki żyła, to bywałem w waszym kraju. Po polsku potrafię powiedzieć: Dziękuję bardzo, jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, dzień dobry – wyznał Hunou.

Przeszkodą na drodze piłkarza do polskiej kadry jest brak paszportu. 27-latek zaznaczył, że sytuacja może się niebawem zmienić, jednak najpierw chce wiedzieć, czy miałby miejsce w drużynie Paulo Sousy.

– Chcę grać dla Polski. Nie skompletowałem dossier, aby być Polakiem, ale zrobiłbym to z przyjemnością. Słyszałem od Obraniaka o możliwości gry dla Polski i pomyślałem dlaczego nie? Pochodzę z polskiej rodziny, więc czemu z tego nie skorzystać – twierdzi piłkarz i dodaje – Rozmawiałem z moim agentem. On doradził mi, abym najpierw sprawdził, czy selekcjoner w ogóle widzi mnie w drużynie. Tym wywiadem chciałbym zwrócić uwagę, że jestem zainteresowany grą w reprezentacji Polski.

Piłkarz nie ukrywa, że rywalizacja nie jest mu straszna. Jest świadom rywalizacji na pozycji napastnika w naszej reprezentacji, jednak twierdzi, że przede wszystkim zależy mu na byciu częścią grupy.

– Obawa to za duże słowo, ale to świetni piłkarze. Zwłaszcza Lewandowski, ale Milik także. Ja jednak chcę robić postęp, być częścią grupy, znaleźć automatyzm z drużyną – zakończył napastnik.

Rennes, czyli klub macierzysty

Hunou aktualnie związany jest z Stade Rennes. W tym klubie stawiał swoje pierwsze kroki w piłkarskiej karierze. Zaliczył także epizody w Clermont Foot, gdzie przebywał na wypożyczeniach (2014/15, 2015/16).

Łącznie w barwach „Czerwono-Czarnych” wystąpił 154 razy. Dla Rennes strzelił 36 goli i dołożył sześć asyst. W tym sezonie na koncie ma 15 występów oraz cztery trafienia.

Kibice wrócą na stadiony? Niemiecka federacja wraz z władzami Bundesligi myśli jak to rozwiązać

Niemcy opracowują powrót kibiców na trybuny. Czy władze Bundesligi znowu będą pionierem? Według Bilda jest to bardzo możliwe.

Puste trybuny powodują kolejne straty dla klubów piłkarskich. Brak kibiców wpływa również na rozgrywkę meczu, ponieważ spotkanie ma sparingową aurę. Bardzo możliwe jednak, że niedługo fani zaczną wracać na piłkarskie stadiony.

Zorganizują powrót?

Według niemieckiego Bilda DFB wraz z władzami Bundesligi pracuje nad odpowiednimi przepisami reżimu sanitarnego, by kibice mogli zasiąść na trybunach. Najważniejszym warunkiem jest oczywiście zminimalizowanie rozprzestrzeniania się wirusa. Fani mieliby siadać co 3-4 krzesełka od siebie.

Duże straty

Jak przekazuje portal WP Sportowe Fakty, brak dnia meczowego to strata rzędu kilku milionów za każde spotkanie. Dobrym przykładem jest Borussia Dortmund i Bayern Monachium, które tracą po 3 miliony euro za każdy mecz.

Ciekawa sugestia działacza Mainz

Na temat powrotu kibiców na stadiony wypowiedział się ostatnio dyrektor finansowy FSV Mainz, Jan Lehmann.

– Osoby zaszczepione powinny móc wchodzić na trybuny. Nie da się ukryć, że to byłoby bardzo korzystne z ekonomicznego punktu widzenia – cytuje Niemca portal WP Sportowe Fakty.

Źródło: Bild, WP Sportowe Fakty

Kamery uchwyciły schodzącego Jana Bednarka. Wiemy co krzyczał Polak [WIDEO]

Jan Bednarek na pewno nie będzie dobrze wspominał wtorkowego spotkania z Manchesterem United. Polak strzelił gola samobójczego, sprokurował karnego, wyleciał z boiska, a jego drużyna przegrała aż 0:9. Kamery uchwyciły co wychowanek Lecha Poznań mówił przy zejściu z murawy.

– Martial powiedział, że to nie był faul! – krzyczał Jan Bednarek schodząc do szatni na Old Trafford.

Bednarek ma rację?

Wideo z całego zajścia opublikowała telewizja BT Sport. Oto ono:

Jan Bednarek wystąpił w sezonie 2020/2021 w 24 spotkaniach. W tym czasie zanotował jedną bramkę. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 20 mln euro. Jego umowa z Southampton obowiązuje do czerwca 2025 roku.

Zobacz również: Jan Bednarek z niechlubnym rekordem. Polak strzelił samobója i obejrzał czerwoną kartkę

Źródło: BT Sport

Wielka szansa Bartłomieja Drągowskiego! Niemiecki gigant chce Polaka

Kariera Bartłomieja Drągowskiego nabiera rozpędu. Polski bramkarz notuje kapitalne występy we Fiorentinie, co przełożyło się na zainteresowanie silniejszych klubów. Wśród nich znalazła się Borussia Dortmund!

Na Półwyspie Apenińskim każdy doskonale zna nazwisko Drągowski. 23-latek w tym sezonie rozegrał 20 meczów w barwach „Violi”. Pięć razy udało mu się także zanotować czyste konto. Włoscy dziennikarze niejednokrotnie zachwycali się interwencjami Polaka. „Drążek” wyrósł w Serie A na jednego z najlepszych polskich bramkarzy.

Zmiana warty w Dortmundzie

Z Fiorentiną Drągowski ma podpisany kontrakt do czerwca 2023 roku. Jak się jednak okazuje, może go nie wypełnić do końca. Wszystko przez Borussię Dortmund, która poszukuje nowego bramkarza.

„Żółto-Czarni” mają problemy z obsadzeniem bramki. Zarówno Roman Burki, jak i Marwin Hitz nie spełniają pokładanych w nich oczekiwań. Na domiar złego ten pierwszy zmaga się z problemami zdrowotnymi, co ma tym bardziej popychać BVB w stronę kupienia innego goalkeepera.

Działacze z Signal Iduna Park chcą latem pozyskać piłkarza, który będzie stanowić najwyższą jakość między słupkami. „Fussballtransfers.com” informuje, że to właśnie Drągowski ma być wyborem Borussii.

Miał być inny Polak

Plotki o zainteresowaniu BVB 23-latkiem pojawiły się równocześnie z… plotkami o zainteresowaniu Wojciechem Szczęsny. Włoskie media przekonywały, że taka transakcja mogłaby dojść do skutku, gdyby Juventus zakontraktował Gianluigiego Donnarummę.

Drągowski ma być jednak tańszym rozwiązaniem od bramkarza „Starej Damy”. Co więcej, klub miał już nawiązać kontakt z piłkarzem.

Jan Bednarek z niechlubnym rekordem. Polak strzelił samobója i obejrzał czerwoną kartkę

Gracze Fantasy Premier League, którzy mają w swoim zespole Jana Bednareka, otrzymali we wtorek wieczorem potężny cios. Obrońca Southampton „uzyskał” minus siedem punktów po swoim fatalnym występie w przegranym meczu z Manchesterem United. Jeden z graczy „potroił” Polaka na kapitanie, przez co stracił aż 21 punktów.

Niechlubny rekord

Dla Bednarka był to koszmarny wieczór. Obrońca Southampton zaliczył samobója, by potem otrzymać czerwoną kartkę. Gracze FPL z Bednarekiem w składzie szybko wyrazili swój ból na Twitterze, podczas gdy inni naśmiewali się z ich decyzji.

Powtórka z „rozrywki”

Święci przegrali to spotkanie aż 0:9. To już druga porażka ekipy Ralpha Hasenhuttla w takim wymiarze. Przypomnijmy, że 25 października 2019 roku Southampton uległo w podobny sposób Lisom z Leicester City.

Jan Bednarek wystąpił w sezonie 2020/2021 w 24 spotkaniach. W tym czasie zanotował jedną bramkę. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 20 mln euro. Jego umowa z Southampton obowiązuje do czerwca 2025 roku.

Źródło: Daily Mail, Twitter

Recepcjonista, sprzątacz i inni. Z nimi mierzyli się piłkarze Legii na zgrupowaniu w Dubaju

Legia zdążyła wrócić już ze zgrupowania z Dubaju i od razu na inaugurację rundy „wiosennej” zaliczyła ogromną wpadkę z Podbeskidziem. Jak się okazało, piłkarze jednego z rywali z Dubaju to amatorzy.

Po przerwie świąteczno-noworocznej piłkarze i sztab szkoleniowy udali się na zgrupowanie do Dubaju przed wznowieniem rozgrywek w Polsce. Podopieczni Czesława Michniewicza spędzili w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w sumie 16 dni. W tym czasie zagrali kilka sparingów.

Legia pokonała pracowników hotelu

Na inaugurację obozu w Dubaju piłkarze Legii zmierzyli się z lokalnym zespołem Liwa FC, który pokonali 8:0. Wynik mimo wszystko zrobił wrażenie, jednak jak się okazało, ośmiu zawodników z przeciwnej drużyny, którzy wystąpili w tamtym spotkaniu, to pracownicy hotelu, w którym przebywali Legioniści.

Jak podaje TVP Sport, bramkarz Abraham jest na co dzień boyem hotelowym w Jebel Ali Beach. Salah Masadiq to natomiast kierownik recepcji, a zadaniem Nigela Katawy jest utrzymywanie porządku na basenie. Poza tym przeciwko Legionistom zagrał chociażby ogrodnik, czy koordynator grup sprzątających. Lista robi wrażenie…

źródło: TVP Sport

Kamil Grosicki nie zgadza się na warunki Legii. Polak żąda dwukrotnie większych pieniędzy

Kamil Grosicki twardo negocjuje z Legią Warszawa. Polski skrzydłowy jest coraz bliżej transferu, jednak stawia swoje warunki. Jakie?

Sytuacja „Grosika” w jego obecnym klubie nie jest godna pozazdroszczenia. Polak jest regularnie pomijany podczas wybierania kadry meczowej, co w końcu musiało go skłonić do poszukania alternatywy. Zdaje się, że finalnie 32-latek wybrał powrót do ojczyzny.

Za tym faktem przemawia dzisiejsza relacja Jerzego Kopca na Instagramie. Współpracownik Piniego Zahaviego, agenta reprezentanta Polski wskazuje, że negocjuje on kontrakt z Legią Warszawa.

Twitter wrze

Nie same story od Kopca sugeruje rozmowy między Grosickim a działaczami stołecznej drużyny. Na Twitterze pojawiła się masa doniesień odnośnie przyszłości Polaka oraz ewentualnych kontaktach na linii klub – zawodnik.

O możliwym powrocie 32-latka do ojczyzny jako pierwszy podał Tomasz Włodarczyk. Dziennikarz „meczyki.pl” poinformował po południu, że negocjacje ruszyły. Jak się okazuje teraz – Legia przeszła do konkretów.

Finanse kością niezgody

„Wojskowi” zaproponowali piłkarzowi roczny kontrakt. Na jego mocy miałby zainkasować 500 tysięcy euro. Grosicki chciałby jednak nieco innych warunków. 32-latek wolałby wydłużenia umowy o rok, a także zarobków na poziomie miliona euro rocznie.

Grosicki trafi do Legii Warszawa? Współpracownik jego agenta zjawił się przy Łazienkowskiej

Nadal nie wiadomo jak będzie wyglądać przyszłość Kamila Grosickiego. Trener West Bromwich Albion otwarcie powiedział, że Polak może sobie szukać nowego klubu. Według informacji Tomasza Włodarczyka, o skrzydłowego pytała… Legia Warszawa.

Spore zainteresowanie

Jeszcze niedawno łączono Grosickiego z francuskim Dijon. Okazało się jednak, że ten kierunek nie jest interesujący dla reprezentanta Polski. Według informacji Tomasza Włodarczyka z portalu Meczyki.pl, Polak odrzucił również (kolejną już) ofertę od Nottingham Forest.

Na stole leży również oferta z Arabii Saudyjskiej. Grosickiemu zależy jednak na wyjeździe na EURO 2020. Z Ekstraklasy będzie mu zdecydowanie łatwiej wyjechać na ten turniej, niż z egzotycznej ligi. Jak donosi Włodarczyk, Anglicy są gotowi oddać skrzydłowego za darmo.

Czas na wzmocnienia

Przypomnijmy, że Legia w ostatnim momencie ogłosiła brak podpisania kontraktu z Marko Jankoviciem. Czarnogórzec nie zdał testów medycznych. Do ekipy z Łazienkowskiej nie zrobiono w bieżącym oknie jeszcze ani jednego transferu.

Szykuje się powrót?

Grosicki bronił barw Legii Warszawa w latach 2007-2009. Bardzo możliwy jest jego powrót do kraju. Po zdjęciu Jerzego Kopca można wnioskować, że powyższe informacje są sprawdzone. Współpracownik Piniego Zahaviego (agenta „Grosika”) pojawił się dzisiaj przy Łazienkowskiej.

Źródło: Meczyki.pl, Twitter

Ojciec Krystiana Bielika zabrał głos w sprawie kontuzji syna. „Jest załamany”

Krystian Bielik ponownie doznał koszmarnej kontuzji. Najgorsze przypuszczenia się sprawdziły, Polak ponownie zerwał więzadła krzyżowe w prawym kolanie. Ojciec Krystiana Bielika, Dariusz udzielił wywiadu portalowi Onet Sport, w którym zdradził więcej szczegółów na temat kontuzji swojego syna.

Powtórka z poprzedniego roku

Krystian Bielik doznał takiej samej kontuzji w styczniu 2020 roku. Wrócił do gry jesienią, z meczu na mecz grał coraz lepiej. W wielu z nich otrzymywał tytuł zawodnika meczu. Na jego niekorzyść, kolejny raz przytrafił mu się ten koszmarny uraz. Polak ponownie zerwał więzadła krzyżowe w prawym kolanie. Na temat uczuć Krystiana Bielika z Onet Sport porozmawiał jego ojciec, Dariusz.

– Syn jest załamany. Przede wszystkim żal mu jest zmarnowanego Euro. Po tej kontuzji forma rosła z meczu na mecz, wszystko szło w bardzo dobrym kierunku. Nic nie odczuwał w tym kolanie, żadnego bólu. Był naprawdę podbudowany tym wszystkim. A tu się okazało, że wszystkie plany znów runęły – mówi Dariusz Bielik.

– Zerwane są te same więzadła krzyżowe. Lekarz klubowy analizował to sobotnie zdarzenie z różnych ujęć. Powiedział, że nie ma zawodnika, który w tej sytuacji nie zerwałby więzadeł – dodaje ojciec piłkarza Derby County.

– Z jednego ujęcia kamery wydaje się, że to się stało bez kontaktu z rywalem, a okazuje się, że kontakt jednak był i to dość mocny. Stopa się nieodpowiednio ustawiła, przeciwnik nacisnął na nogę i niestety… W 90 procentach przypadków piłkarz w takich okolicznościach zerwałby więzadła – zakończył.

Krystian Bielik zaliczył w sezonie 2020/2021 15 spotkań. W tym czasie strzelił dwie bramki i zanotował jedną asystę. Jego umowa z Baranami obowiązuje do czerwca 2024 roku.

Źródło: Onet Sport