NEWSY I WIDEO

Fabiański wróci do Ekstraklasy? „Zobaczymy, co życie przyniesie”

Łukasz Fabiański udzielił wywiadu TVP Sport. Bramkarz West Hamu United wypowiedział się między innymi na temat potencjalnego powrotu do gry na polskich boiskach.

 

Wróci na koniec kariery?

Łukasz Fabiański jest związany z Młotami kontraktem do czerwca 2025 roku. Na razie nie zapadły żadne decyzje w sprawie przyszłości 39-letniego bramkarza. Polak udzielił wywiadu TVP Sport, w którym poruszył kwestię potencjalnego powrotu do ojczyzny.

 

– Nie mam pojęcia! Raczej się nad tym nie zastanawiałem, ale zobaczymy, co życie przyniesie i co może się pojawić… Rozmawiamy w ostatnim czasie dużo na gruncie rodzinnym. Patrzymy na teraz zwłaszcza na sytuację naszego syna. On jest dla nas priorytetem i chcielibyśmy jak najdłużej pozostać w Anglii – powiedział Fabiański.

W przeszłości „Fabian” bronił między innymi barw Legii Warszawa czy Lecha Poznań. Fabiański w bieżącym sezonie zanotował 23 występy, w których sześciokrotnie zachował czyste konto.

Źródło: TVP Sport

Wisła Kraków chce sprowadzić głośne nazwisko. Na jej celowniku były król strzelców Ekstraklasy

Wisła Kraków może sprowadzić swojego byłego piłkarza. Zdaniem mediów na powrót ma być otwarty także sam zawodnik.




Na celowniku Wisły Kraków znalazł się Carlos Lopez, znany kibicom jako Carlitos. O możliwym powrocie Hiszpana informuje Gazeta Krakowska. Na powrót do krakowskiego klubu otwarty jest także sam zainteresowany. Czytamy, że Carlitos nie czuje się w Kazachstanie najlepiej. Z opublikowanych informacji wynika, że 33-latek byłby skłonny zasilić szeregi Wisły, nawet jeśli Biała Gwiazda nie wywalczyłaby awansu do Ekstraklasy w tym sezonie. Do transferu miałoby dojść latem.

Carlitos jest obecnie zawodnikiem FC Astana. Do kazachskiego klubu dołączył w marcu tego roku. W barwach nowego klubu zaliczył jednie 3 występy. Obecnie zmaga się z urazem.




W przeszłości Carlitos występował w Legii Warszawa i w Wiśle Kraków. Do Polski został sprowadzony właśnie przez Białą Gwiazdę. W jej barwach występował w sezonie 2017/2018. Zdołał wówczas zdobyć 24 bramki w 36 meczach, co pozwoliło mu zdobyć koronę króla strzelców Ekstraklasy.


źródło: gazeta krakowska

Mamy komunikat FIS ws. rekordowego skoku Ryoyu Kobayashiego. Definitywny przekaz federacji

Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS) wydała oświadczenie w sprawie głośnego skoku Ryoyu Kobayashiego. Z komunikatu dowiadujemy się, że FIS nie uznaje rekordu Japończyka.




W ostatnich dniach miało miejsce głośne wydarzenie w świecie skoków narciarskich. Red Bull przygotował w Islandii specjalną skocznię narciarską. I to na niej miał zostać pobity rekord odległości w skokach narciarskich. Próby tej miał podjąć się Ryoyu Kobayashi.

Oficjalny rekord świata w długości lotu należy do Stefana Kraft. Austriak ustał próbę na 253,5 metra. Podczas specjalnego wydarzenia zorganizowanego przez Red Bull miała zostać podjęta próba przebicia bariery 300 metrów. Choć Ryoyu Kobayashiemu się to nie udało, to jego wynik i tak jest bardzo imponujący. Japończyk skoczył 291 metrów! Więcej o próbie Ryoyu pisaliśmy TUTAJ.




Komunikat w tej sprawie wydała Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS). Bez większego zaskoczenia – federacja nie uznaje rekordu Kobayashiego. FIS argumentuje to tym, że próba Japończyka nie odbyła się w warunkach oficjalnych zawodów.

Komunikat FIS:

„Wszystkie oficjalne zawody w skokach narciarskich i lotach narciarskich opierają się na Przepisach Międzynarodowych Zawodów Narciarskich (ICR) FIS. Wspomniane przepisy zapewniają rozegranie zawodów, zazwyczaj w dwóch seriach, w porównywalnych warunkach dla wszystkich uczestników w celu wyłonienia najlepszych zawodników.

Zawody w lotach narciarskich muszą odbywać się w oparciu o certyfikowany przez FIS system pomiaru odległości oraz na skoczni do lotów posiadającej homologację FIS, aby móc porównywać do siebie próby i uznawać je za oficjalny rekord w lotach narciarskich.

Jednocześnie obowiązują przepisy dotyczące materiałów, które muszą zostać przetestowane przez certyfikowanego kontrolera sprzętu FIS. Mowa np. o długości nart oraz rozmmiarach kombinezonu.

Aktualnymi rekordzistami świata są Silje Opseth (Norwegia) z wynikiem 230,5 metra oraz Stefan Kraft (Austria) z rezultatem 253,5 metra.

Skoki Ryoyu Kobayashiego na Islandii nie odbyły się w warunkach zawodów oraz w zgodzie z przepisami FIS. Prezentują one niezwykłe osiągnięcia sportowca uzyskane w bardzo szczególnych warunkach, ale nie można ich porównywać z Pucharem Świata FIS w lotach narciarskich, ponieważ zarówno data rozpoczęcia, jak i cały projekt są dostosowane do konkretnego zawodnika, a co za tym idzie do jednego skoku/lotu.

FIS ma nadzieję, że podjęto niezbędne środki ostrożności, aby zapewnić bezpieczeństwo zawodnika i FIS jest podekscytowany perspektywą zobaczenia Ryoyu Kobayashiego w nadchodzącym sezonie Pucharu Świata FIS walczącego o oficjalny rekord świata FIS.”


źródło: FIS, skijumping.pl

Ryoyu Kobayashi pobił REKORD świata w długości lotu! Co za odległość! [WIDEO]

 

Ryoyu Kobayashi, japoński skoczek narciarski, wziął udział w wyjątkowym projekcie zorganizowanym przez Red Bull, jego sponsora. Firma zbudowała specjalną skocznię, aby sprawdzić, czy mistrz olimpijski zdoła osiągnąć odległość bliską 300 metrów. Choć 27-latkowi nie udało się przekroczyć tej granicy, to ustanowił nowy nieoficjalny rekord świata, przeskakując wynik Stefana Krafta, który wynosił 253,5 metra. Nowy rekord wyniósł aż 291 metrów, co oznacza, że Kobayashi pobił poprzedni wynik o imponujące 37,5 metra.




Red Bull udostępnił na swoich kanałach nagranie z tego wydarzenia. Skok Kobayashiego zaskoczył wszystkich, pokazując, że potencjał w skokach narciarskich jest większy niż wcześniej sądzono. To również istotny sygnał dla Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), która może rozważyć budowę większych skoczni, aby umożliwić oficjalne skoki bliskie 300 metrów.



Specjalna skocznia powstała w Islandii, na stoku Hlidarfjall, we współpracy Red Bulla z miastem Akureyri. Projekt był utrzymywany w tajemnicy, a pierwsze informacje ujawniono dopiero, gdy trasa narciarska została zamknięta, by zbudować tymczasową skocznię. Choć Kobayashi nie przekroczył 300 metrów, to jego wynik udowodnił, że skoki narciarskie mają jeszcze spory potencjał do rozwoju.

 

Źródło: Red Bull

Grosicki opowiedział o celu Polaków na EURO. „Chcemy dać dużo emocji kibicom”

Kamil Grosicki udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Skrzydłowy Pogoni Szczecin opowiedział o celu reprezentacji Polski na EURO 2024.

Jaki cel mają Polacy?

Reprezentacja Polski mimo niepowodzeń w eliminacjach awansowała na EURO 2024. Biało-Czerwoni okazali się lepsi od Estonii i Walii w marcowych barażach.

Ekipa prowadzona przez Michała Probierza trafiła na turnieju do bardzo trudnej grupy. Polacy zmierzą się z Holandią, Austrią i Francją. Piłkarz reprezentacji, Kamil Grosicki w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty opowiedział o celu kadry na tym turnieju.

– Myślę, że w Cardiff nasza drużyna narodziła się na nowo. Wewnątrz kadry zrobiła się świetna atmosfera. Na pewno idziemy w dobrym kierunku. Obecnie jesteśmy lepszym zespołem, niż pokazywaliśmy to przez cały poprzedni rok. Zjednoczyliśmy się – powiedział „Grosik”.

– Celem jest wyjście z grupy i tak do tego podchodzimy. Chcemy dać dużo emocji kibicom i dobrze zaprezentować się w turnieju – podsumował piłkarz Portowców.

Przed turniejem w Niemczech Biało-Czerwoni zagrają dwa mecze towarzyskie (z Ukrainą i Turcją). Pierwszy mecz Polaków na EURO zaplanowano na 16 czerwca.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Co Probierz myśli o paleniu papierosów przez Szczęsnego? Zaskakująca odpowiedź selekcjonera

Michał Probierz udzielił niedawno wywiadu Kubie Wojewódzkiemu. Selekcjoner reprezentacji Polski udzielił niespodziewanej odpowiedzi na pytanie gospodarza w kwestii palenia papierosów przez Wojciecha Szczęsnego.

 

Co Probierz myśli o paleniu Szczęsnego?

Wojciech Szczęsny nie ukrywa się ze swoim popalaniem papierosów. Kuba Wojewódzki w swoim programie zapytał Michała Probierza o opinię w tej kwestii. Selekcjoner Biało-Czerwonych zaskoczył swojego rozmówcę.

51-latek sam jest palaczem. W trakcie programy Kuby Wojewódzkiego przyznał, że miał okazję zapalić z bramkarzem reprezentacji Polski.

 

– Pali, już nie raz też z nim zapaliłem. To jest normalne – powiedział trener Biało-Czerwonych.

Michał Probierz i Wojciech Szczęsny będą mieli okazję „puścić dymka” już na najbliższym zgrupowaniu przed EURO 2024. Biało-Czerwoni na turnieju zagrają z Holandią, Austrią i Francją.

Źródło: TVN

Nietypowa prośba Kamila Stocha. PZN zaakceptował propozycję skoczka

Kamil Stoch zwrócił się z nietypową prośbą do Polskiego Związku Narciarskiego. Federacja przystała na prośbę legendarnego skoczka.




W marcu zakończył się zimowy sezon w skokach narciarskich. Po Kryształową Kulę za Puchar Świata sięgnął Stefan Kraft. Podium uzupełnili Ryoyu Kobayashi i Andres Wellinger. Klasyfikacja drużynowa padła łupem Austrii.

Sezon 2023/2024 nie potoczył się po myśli polskich skoczków. Najlepszy z nich, Aleksander Zniszczoł, zakończył rywalizację w Pucharze Świata dopiero na 19. miejscu. Piotr Żyła był 25. a tuż za jego plecami znalazł się Kamil Stoch.

Po zakończeniu sezonu Kamil Stoch zwrócił się z nietypową prośbą do władz Polskiego Związku Narciarskiego. 36-latek zwrócił się z prośbą o indywidualne przygotowanie się do kolejnego sezonu. Skoczkowi miałby towarzyszyć trener osobisty.

– Kamil Stoch zwrócił się do Polskiego Związku Narciarskiego, iż chciałby organizować swoje przygotowania do sezonu 2024/2025 pod okiem trenera skupiającego się wyłącznie na jego osobie – czytamy w oświadczeniu PZN.




Polski Związek Narciarski przystał na prośbę legendarnego skoczka. Federacja poinformowała, iż zajmie się teraz przygotowaniem odpowiednich warunków dla swojego podopiecznego. PZN chce jednak szczegółowo omówić tę decyzję, by znaleźć jak najbardziej optymalne rozwiązanie. W przyszłym miesiącu mają zostać omówione warunki ramowe. O szczegółach PZN poinformuje opinię publiczną.

– Polski Związek Narciarski respektuje prośbę Kamila Stocha i zajmie się stworzeniem ramowych warunków dla indywidualnego przygotowania do sezonu. Rozpatrzenie niniejszego wniosku stanowi gest dobrej woli Polskiego Związku Narciarskiego wobec Kamila Stocha, oparty na osiągnięciach sportowca – przekazała federacja.

Raków najgorszy w Ekstraklasie. Legia i Pogoń niewiele lepsze. Posypią się kary finansowe

Legia Warszawa może po zakończeniu sezonu zapłacić karę. Wszystko przez przepisy o grze młodzieżowców w Ekstraklasie. W tej kwestii „Wojskowi” są niemal najgorsi w całej lidze. 




Przedsezonowe oczekiwania wobec Legii były wysokie. Stołeczni ich jednak zdecydowanie nie spełnili i na końcówce sezonu zajmują dopiero 5. miejsce w tabeli, przez co mogą nie zakwalifikować się do europejskich pucharów. Mało tego, odpadli również z Pucharu Polski.

Złamane przepisy

Brak wyników sportowych rzutuje negatywnie na finanse Legii. Klub może stracić spore kwoty, które mogłyby zostać przeznaczone na wzmocnienia składu. Okazuje się, że na „Wojskowych” może spaść dodatkowy cios, już po zakończeniu sezonu, za nieprzestrzeganie przepisu o młodzieżowcu.

Portal legia.net zauważa, że młodzieżowcy Legii spędzili na murawie 2000 minut. Jest to niewystarczająca ilość, bo według przepisów powinni mieć na liczniku łącznie 3000. Żeby do końca sezonu nadrobić zaległości, Legia musiała postawić na aż trzech młodzieżowców w każdym meczu. Do tej pory najwięcej minut zebrał Kacper Tobiasz (1800). Poza bramkarzem występowali również Igor Strzałek (109), Wojciech Urbański (46) i Filip Rejczyk (30).

Obecnie Legii grozi grzywna w wysokości od 500 tysięcy do miliona złotych. Według zasad takie kary przewidziane są dla klubów, których młodzieżowcy nie zrobią od 2000 do 2500 minut lub od 2500 do 3000 minut.




Warto jednak podkreślić, że choć Legia jest w ciężkiej sytuacji, to w jeszcze gorszej jest Raków. Piłkarze „Medalików” przed 22. rokiem życia wyrobili do tej pory zaledwie 1227 minut. Częstochowianie najprawdopodobniej będą zmuszeni zapłacić 2 mln zł kary.

Pewni uniknięcia kary są z kolei Jagiellonia, Korona, Zagłębie, Puszcza, Lech i Piast, którym udało się wyrobić 3000 minut. Blisko jest także Warta Poznań. Z kolei poza Legią i Rakowem kary grożą również Pogoni, Ruchowi, Górnikowi i Radomiakowi.

Minuty młodzieżowców w klubach Ekstraklasy (od najmniejszej liczby):

  • Raków – 1227
  • Legia – 2000
  • Pogoń – 2005
  • Ruch – 2231
  • Górnik – 2273
  • Radomiak – 2312
  • Stal – 2638
  • Śląsk – 2640
  • Cracovia – 2661
  • ŁKS – 2676
  • Widzew – 2691
  • Warta – 2936
  • Jagiellonia – 3007
  • Korona – 3097
  • Zagłębie – 3389
  • Puszcza – 3436
  • Lech – 3884
  • Piast – 4904

Wielka szansa dla Sebastiana Szymańskiego. Klub z Premier League szykuje nową ofertę!

Przyszłość Sebastiana Szymańskiego stanowi na razie znak zapytania. Polak jest rozchwytywany na rynku transferowym za sprawą występów w Fenerbahce. Wkrótce ofertę za zawodnika ma złożyć Tottenham. 




Szymański od początku swoich przenosin do Fenerbahce imponował formą. W rundzie jesiennej prezentował się znakomicie, strzelając i asystując jak na zawołanie. Obecnie nieco spuścił z tonu i coraz częściej pojawiają się pod jego adresem słowa krytyki. 24-latek wciąż ma jednak na koncie 12 goli i 17 asyst w 50 występach ekipy znad Bosforu.

20 milionów euro

Świetne statystyki Polaka w bieżącym sezonie powodują, że poważnie zainteresowane Szymańskim są kluby z europejskiego topu. Do niedawna głośno było o zakusach ze strony Napoli. Z Serie A bacznie przyglądać się miały 24-latkowi także Juventus i AC Milan, ale oczy w jego kierunku kierowały także kluby spoza Włoch. W tym gronie miały być Sevilla czy Tottenham.




Według fotomac.com.tr to właśnie „Koguty” są najbardziej zainteresowane Szymańskim. Anglicy są ponoć gotowi zapłacić Fenerbahce 20 milionów euro. Trudno jednak przewidzieć, co zrobią tureccy działacze. Wcześniejsze doniesienia sugerowały, że oczekiwali za Polaka nieco większych ofert.

Dlatego Kovacević nie trafił do Benfiki. Bramkarz wyjawił szczegóły niedoszłego transferu

Vladan Kovacević jakiś czas temu był bliski odejścia z Rakowa Częstochowa. Bramkarzem „Medalików” interesowała się wówczas Benfica Lizbona. Teraz Bośniak zdecydował się na skomentowanie tamtych doniesień oraz wyjaśnieniu, czemu transfer nie doszedł do skutku. 




Kovacević jest piłkarzem Rakowa od 2021 roku. Świetnymi występami zapracował na miano jednego z najlepszych bramkarzy w Ekstraklasie, zaś do Częstochowy systematycznie spływały zapytania o możliwość jego wykupu. Bośniakiem interesowały się naprawdę solidne marki na czele z Benficą Lizboną. Portugalczycy chcieli według „Record” ściągnąć golkipera do siebie w 2022 roku oraz w kolejnym.

Problem z prowizją agenta

Po czasie Kovacević na łamach „Kanału Sportowego” potwierdził, że temat przenosin do Benfiki był realny. Wówczas nie chciał jednak zdradzić szczegółów oraz wyjaśnić, dlaczego nie doszedł on do skutku. Zrobił to natomiast teraz w podcaście „Alesto”.

– Tak, miałem nawet okazję rozmawiać z trenerem Benfiki Rogerem Schmidtem, zadzwonił do mnie. Nie mogłem uwierzyć, że Schmidt zrobił to osobiście. Później rozmawiałem też z dyrektorem sportowym Benfiki… Dla mnie to było nierealne, że tak duży klub tak bardzo się starał. Wszystko uzgodniliśmy. Musiały to jeszcze zrobić kluby, co myślałem, że nie będzie stanowiło problemu. Ludzie z Lizbony byli w Częstochowie. Dla Rakowa to też była duża sprawa – podkreślał Kovacević. 




– Sprawa skomplikowała się z powodu agenta. Był problem z prowizją dla niego. Dowiedziałem się o tym później, choć mogłem się domyślić, o co chodziło… Rozegrałem ostatni mecz w sezonie i czekałem na transfer… Ale nigdzie nie poszedłem. Później nastąpił dla mnie trudny czas. Finalnie jednak mnie to wzmocniło, bo zobaczyłem, że mam jakość, by trafić do takiego klubu – dodał. 

– Potem zdecydowałem się na zmianę agenta. Nie chciałem z nim współpracować. Rozwiązałem kontrakt i tyle – podsumował. 

Kovacević ma ważny kontrakt z Rakowem do 2026 roku. W sumie dla częstochowskiego klubu zaliczył 108 meczów, w których aż 51 razy zachowywał czyste konto. Obecnie leczy jednak kontuzję.

Kibice Górnika Zabrze i Lukas Podolski z niespodzianką! Specjalna koszulki wynikiem współpracy

Stowarzyszenie kibiców Górnika Zabrze, „Torcida”, przygotowało niespodziankę. Wraz z Lukasem Podolskim przygotowano specjalne koszulki, które już niebawem mają ujrzeć światło dzienne.




Lukas Podolski trzy lata temu dopełnił złożonej dawno temu obietnicy i został zawodnikiem Górnika Zabrze. Obecnie znaczy jednak w klubie dużo więcej i daje klubowi wiele nie tylko na boisku. Niemal na każdym kroku Niemiec pokazuje ile znaczą dla niego „Trójkolorowi”.

Niespodzianka

38-latek jest również bardzo blisko kibiców Górnika, z którymi kilkukrotnie jeździł na wyjazdy, gdy nie mógł wystąpić z kolegami na boisku. Udowodnił to też między innymi podczas drugiej tury wyborów samorządowych w Zabrzu, kiedy poparł głos „Torcidy” przeciwko działaniom Małgorzaty Mańki-Szulik, która finalnie przegrała z Agnieszką Rupniewską.




Taka zmiana jest postrzegana jako świetna wiadomość dla samego Górnika, choć wszystko wyjdzie w praniu. Niemniej jednak, „Torcida” odtrąbiła sukces i ogłosiła niespodziankę. We współpracy z Podolskim miały z tej okazji powstać specjalne koszulki. Poniżej treść komunikatu kibiców:

„Czołem Szlachta !!!

Za nami burzliwy czas wspólnej walki o lepszą przyszłość naszego Górnika! Pokazaliśmy, że Lukas plus kibice to siła, której powinien się obawiać każdy! Nawet matka chrzestna, jakiej przez 18 lat nikt nie był w stanie zatopić…

Z tej okazji przygotowaliśmy dla Was pierwszą, lecz nie ostatnią niespodziankę.
Przedstawiamy Wam koszulkę, która otwierała będzie kolekcję „LP10xTG99”, a zarazem jest symbolem naszej wspólnej walki oraz nadchodzących
zmian!
Ta koszulka, to tak zwany „must have” w Waszej kolekcji barw. Noście ją z dumą i niech Wam przypomina, że razem trójkolorowa rodzina jest niezniszczalna!
W komentarzu wklejamy również filmik przygotowany na tę okazję!
LP10xTG99
Razem po wielkiego Górnika!”
Źródło Torcida Górnik

Iga Świątek pojawiła się na minionym El Clasico. Polka zdradziła, komu kibicuje

Iga Świątek pojawiła się na minionym El Clasico. Polka przygotowuje się do turnieju w Madrycie, a przy okazji meczu zdradziła, komu kibicuje w starciu hiszpańskich gigantów.

Iga z Realem

Raszynianka w czwartek rozpocznie rywalizację w tenisowym turnieju w Madrycie. Iga Świątek nie zna jednak swojej przeciwniczki. Polka po odpadnięciu z turnieju w Niemczech szybko przeniosła się do Hiszpanii.

W Madrycie zasiadła nawet na trybunach podczas meczu Realu z Barceloną. Polska tenisistka we wpisie na mediach społecznościowych podkreśliła, komu kibicuje w starciu gigantów. Świątek ku zaskoczeniu wielu kibiców trzymała kciuki za Królewskich. Zdradził ją przede wszystkim napis „#HalaMadrid”.

El Clasico zakończyło się zwycięstwem gospodarzy. Real Madryt pokonał drużynę Roberta Lewandowskiego 3:2 i zbliżył się do tytułu mistrza Hiszpanii. Szanse FC Barcelony na triumf są już wyłącznie matematyczne.

Źródło: Twitter

Łukasz Piszczek zdecydowany w kwestii Roberta Lewandowskiego. „Dla mnie sprawa oczywista”

Łukasz Piszczek udzielił wywiadu na łamach „WP Sportowe Fakty”. W rozmowie poruszono kilka wątków, w tym również temat Roberta Lewandowskiego. Były reprezentant Polski podzielił się swoimi przewidywaniami odnośnie przyszłości po zakończeniu kariery przez piłkarza FC Barcelony. 




Piszczek obecnie pracuje jako grający trener w swoim rodzimym LKSie Goczałkowice-Zdrój. 38-latek przygotowuje się również do roli eksperta TVP Sport na Euro 2024.

„Będzie go trudno zastąpić”

Jeszcze kilka lat temu natomiast, „Piszczu” cieszył kibiców reprezentacji Polski swoimi występami z orzełkiem na piersi. Karierę w kadrze zakończył w 2019 roku i wkrótce podobny los czeka również jego byłych kolegów z drużyny, w tym Wojciecha Szczęsnego czy Roberta Lewandowskiego. O pozycję bramkarza po zawodniku Juventusu Piszczek jest jednak spokojny.

– Wojtek, hmm, od dłuższego czasu mówi, że już niedługo przestanie grać w kadrze. To bramkarz dużej klasy, ale myślę, że o zawodników na tej pozycji nigdy nie musieliśmy się martwić i nie będziemy musieli. Jest Kamil Grabara, Marcin Bułka, bardzo doświadczony Łukasz Skorupski – przyznał Piszczek w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.




W nieco mniej jasnych barwach 38-latek widzi przyszłość po odejściu Lewandowskiego. Obaj w przeszłości dzielili szatnię nie tylko w kadrze, ale również w Borussii Dortmund, gdzie grali wraz z Jakubem Błaszczykowskim.

– Jeżeli Robert skończy, to na pewno strata będzie wyraźna. Moim zdaniem to zawodnik stulecia w polskiej piłce. Ktoś może się obruszyć lub powiedzieć, że z kadrą nic nie wygrał, trudno. Ale mówię o umiejętnościach i fakcie, przez jak długi czas Robert rywalizuje na najwyższym poziomie. Utrzymać się na szczycie przez tyle lat, grać w tym wieku w Barcelonie… dla mnie sprawa jest oczywista. Będzie go trudno zastąpić – ocenił. 

Piszczek w reprezentacji Polski rozegrał 66 meczów. Strzelił trzy gole i dołożył dziewięć asyst. Przez wielu uważany jest za jednego z najlepszych prawych obrońców w historii naszej kadry.

 

Źródło: WP Sportowe Fakty

Przejdzie 100 kilometrów na mecz Radomiaka. „Cała ta historia wynikła z przypadku” [WYWIAD]

Janek, kibic Ekstraklasy, uda się w 100-kilometrową podróż na mecz Radomiaka Radom. Janek dotrzymał słowa i pokona ten dystans na piechotę. – Cała ta historia wynikła z przypadku i warunek był praktycznie nie do spełnienia i to jest w niej najlepsze – mówi w rozmowie z nami.

Głośna historia Janka rozpoczyna się pierwszego kwietnia tego roku. Wszystko za sprawą gola strzelonego przez bramkarza Radomiaka Radom, Gabriela Kobylaka. Wspomniany Janek w lutym zamieścił wpis na Twitterze, w który zadeklarował, że jeśli którykolwiek bramkarz zdobędzie gola w rundzie wiosennej Ekstraklasy, to uda się na mecz jego klubu na piechotę. Słowa dotrzymał.

Nikt nie musiał wyciągać wpisu Janka sprzed kilku tygodni, gdyż zrobił to sam. Niemal natychmiast zadeklarował, że słowa dotrzyma i uda się do Radomia na piechotę. Temat szybko podłapały media, a o Janku zrobiło się bardzo głośno. Nie tylko na Twitterze, ale także w innych mediach. Pełną historię opisywaliśmy TUTAJ.

Janek zdecydował, że uda się na mecz Radomiaka Radom z Zagłębiem Lubin. Ten odbędzie się w najbliższą niedzielę. Skontaktowaliśmy się z Jankiem i zapytaliśmy go o najbardziej nurtujące kwestie. Poznaliśmy jego plany na nadchodzącą wyprawę. Cała podróż będzie relacjonowana na jego Twitterze i Instagramie.




Michał Budzich (Ekstraklasa Trolls): Zacznijmy od początku. Siódmego lutego zamieściłeś wpis na Twitterze, w którym zadeklarowałeś, że w przypadku zdobycia bramki przez któregokolwiek bramkarza w rundzie wiosennej Ekstraklasy, to udasz się piechotą na stadion jego klubu. Spodziewałeś się wtedy, że taka sytuacja może mieć miejsce?

Janek: Nie spodziewałem się, że bramkarz strzeli bramkę akurat w tej rundzie. W polskiej lidze gole bramkarzy są szczególnie rzadkie, bo trenerzy nie pozwalają bramkarzom wchodzić w pole karne w ostatnich minutach. Dobrym przykładem był trener Rumak niedawno, gdy zabronił Mrozkowi wejść w pole karne w doliczonym czasie.

Twoja historia odbiła się szerokim echem nie tylko na Twitterze, ale także w innych mediach. Wystąpiłeś chociażby na Kanale Sportowym, pisało o Tobie wiele portali. Spodziewałeś się takiego rozgłosu?

Spodziewałem się co najwyżej niewielkiego poruszenia w społeczności Fantasy Ekstraklasy.

Czeka cię wyprawa do Radomia. Jako, że jesteś z okolic Sandomierza, to mogło trafić zdecydowanie gorzej. Podjąłbyś się ewentualnej wyprawy do Szczecina?

Do Szczecina to byłaby już zbyt ekstremalna podróż jak dla mnie. Może rowerem tak, ale na piechotę zdecydowanie nie.

Czy myślałem choćby przez moment, by wycofywać się z tego pomysłu?

Nie, od początku byłem zdecydowany i zacząłem planować trasę.

Wybierasz się na mecz Radomiaka z Zagłębiem, który odbędzie się w tę niedzielę. Czemu akurat ten mecz?

Powód był czysto logistyczny, na następny mecz z Rakowem nie udałoby się wszystkiego załatwić na czas, a później Radomiak grał dwa mecze na wyjeździe i dopiero mecz z Zagłębiem grają u siebie.

Czeka cię około 100 km spaceru. Jak idą przygotowania do tej wyprawy? Jaki jest plan na Twoją podróż?

Przygotowane jest już praktycznie wszystko, w ostatniej chwili wyszły małe kłopoty z noclegiem w Ostrowcu, ale to też już załatwione. Planujemy wyruszyć w czwartek spod stadionu Wisły Sandomierz i dojść do Ostrowca Świętokrzyskiego, zwiedzając po drodze parę stadionów z niższych lig. Następnego dnia z Ostrowca musimy dojść do Iłży, gdzie klub Polonia Iłża zaproponował nam przybliżenie historii klubu który ma już ponad 100 lat. W sobotę rano wyruszamy z Iłży do Skaryszewa na mecz miejscowej drużyny, a po meczu prosto na stadion Radomiaka.

Pojawił się jakiś kontakt ze strony Radomiaka Radom?

Tak, szczegóły, takie jak bilety, już są ogarnięte. Dopinamy jeszcze sprawy spotkania się w sobotę i przywitania się z Radomiem.

Czy planujesz kolejne tego typu zakłady w przyszłości?

Może, jak wymyślę coś kreatywnego. Cała ta historia wynikła z przypadku i warunek był praktycznie nie do spełnienia i to jest w niej najlepsze. Wątpię, że przydarzy się druga taka okazja.




Legenda Fenerbahce krytykuje Szymańskiego. „Powinieneś się wstydzić”

Umit Ozat skrytykował postawę Sebastiana Szymańskiego. Legenda tureckiego Fenerbahce w mocnych słowach wypowiedziała się na temat byłego zawodnika Feyenoordu.

 

Słowa krytyki w Turcji

Sebastian Szymański miał bardzo dobry początek sezonu w Fenerbahce. Ostatnie miesiące nie są jednak dla niego najlepsze. Po wczorajszym spotkaniu Fenerbahce z Sivassporem Polak kolejny raz został skrytykowany.

 

Drużyna ze Stambułu zremisowała 2:2 i pogorszyła swoją sytuację w walce o tytuł mistrza Turcji. Wcześniej Fenerbahce odpadło również z europejskich pucharów.

Sebastian Szymański nie przyczynił się do lepszych wyników drużyny. Od połowy stycznia zanotował bowiem tylko jedną asystę. Postawa Polaka nie spodobała się legendzie klubu. 47-letni Umit Ozat w ostrych słowach ocenił formę  reprezentanta Biało-Czerwonych.

– Kim ty, do cholery, jesteś? Zachowujesz się, jakbyś miał coś do trenera. Nie strzeliłeś gola od 15 meczów. Powinieneś się wstydzić – powiedział Umit Ozat, cytowany przez Korner Sports.

Fenerbahce zajmuje drugie miejsce w lidze tureckiej. Ekipa Sebastiana Szymańskiego traci do pierwszego Galatasaray cztery punkty.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Korner Sports


TROLLNEWSY I MEMY