NEWSY I WIDEO

Neymar zagra z Messim, kulki były podgrzewane? Czyli reakcje na losowanie Ligi Mistrzów

W poniedziałek o godzinie 12 rozlosowano pary 1/8 finału Ligi Mistrzów. Nie zabraknie nam ciekawych spotkań, a kibice i dziennikarze dostarczyli nam wiele ciekawych spostrzeżeń na Twitterze.

Neymar wróci na Camp Nou

Brazylijczyk jeszcze kilka dni temu mówił, że w przyszłym roku znów zagra z Messim. No i się stało. Jednym z najciekawiej zapowiadających się starć będzie pojedynek PSG z FC Barceloną. W pamięci nadal mamy słynną remontadę, która wydarzyła się  w 2017 roku. Katalończycy wygrali wówczas w dwumeczu z Paryżanami 6:5, pokonując ich na własnym obiekcie aż 6-1.

Teraz Neymar wróci do Hiszpanii, stojąc po drugiej stronie barykady.

Pamiętajmy, że 28-latek został w niedziele brutalnie potraktowany przez Thiago Mendesa. Rodak Neymara bezlitośnie „wjechał” mu w nogi, po czym lidera PSG zniesiono z boiska na noszach.

Zobacz paskudny faul na Neymarze. Bandyckie wejście rywala…

Szykują się emocje

Na świetne brak świetnych meczów na pewno nie będzie można narzekać. Oprócz hitu PSG – Barcelona, dobrze zapowiada się pojedynek Chelsea z Atletico Madryt czy Liverpoolu z RB Lipsk.

Nieco ułatwione zadanie zdaje się mieć Manchester City i Bayern Monachium, którzy trafili kolejno na Borussię M’Gladbach i Lazio Rzym. To jest jednak Liga Mistrzów, nikogo nie można lekceważyć i „Obywatele” oraz Bawarczycy muszą o tym pamiętać.

 

Pora na typowanie

Jak co roku zaczyna się także czas typowania wyników w przyszłych starciach. Dziennikarze chwilę po losowaniu przedstawili, w kim upatrują faworytów do awansu do następnej rundy.

Jedno jest pewne – czekają nas wielkie emocje i nikt nie może być pewny swojego zwycięstwa. Jakie czekają nas rozstrzygnięcia? Przekonamy się w lutym przyszłego roku.

Dziekanowski optymistycznie przed eliminacjami. „Nie zgadzam się na to, żeby w rywalizacji z Anglią stawiać się na straconej pozycji”

Były reprezentant Polski, Dariusz Dziekanowski odniósł się do wrażeń na temat losowania grup eliminacyjnych do mistrzostw świata w Katarze. W swoim felietonie na łamach Przeglądu Sportowego przedstawił swoje optymistyczne zdanie.

Według wielu ekspertów Anglicy będą faworytami grupy, w której znalazła się Polska. Dziekanowski ma inną opinię w tym temacie. Na łamach Przeglądu Sportowego możemy przeczytać spojrzenie 58-latka.

Jeśli spojrzymy na potencjał, to wcale tak źle nie jest. Mamy przecież w swych szeregach najlepszego piłkarza Europy, a prawdopodobnie też globu, i choćby z tego względu rywale patrzą na nas z respektem – przyznaje „Dziekan”.

Problem polega na tym, że po jesiennych spotkaniach w Lidze Narodów nie mamy poczucia, że selekcjoner wycisnął z tej drużyny tyle, ile mógł – zaznacza.

Nie taka Anglia straszna

Nie zgadzam się na to, żeby w rywalizacji z Anglią stawiać się na straconej pozycji. W losowaniu rywala z pierwszego koszyka mogliśmy trafić gorzej, choćby na Hiszpanów czy Francuzów.

Uważam, że potencjał tej drużyny jest na tyle duży, by utrzeć w końcu nosa rywalom, którzy w wielu eliminacjach okazywali się przeszkodą nie do pokonania. Skoro wszystko jest na swoim miejscu, to najwyższy czas ten potencjał wykorzystać i nie padać na kolana przed Anglią.

Kiepski terminarz. Czy na pewno?

Dziekanowski uważa, że dobrze się złożyło, by Polacy mogli zagrać z najsilniejszymi ekipami już w marcu. Były reprezentant kraju widzi w tym okazję do rehabilitacji za Ligę Narodów.

Nie narzekałbym na kalendarz, że już w marcu zmierzymy się z najsilniejszymi rywalami, czyli Anglikami i Węgrami. Jesienią mieliśmy dobre przetarcie, nie poszło nam najlepiej, więc raz, że dostaliśmy dobre lekcje futbolu, dwa – że w drużynie powinna utrzymywać złość i poczucie niedosytu – pisze „Dziekan”.

W marcu przekonamy się, na co nas stać podczas mistrzostw Europy. Podkreślam: na co nas stać pod wodzą tego selekcjonera, bo jeśli chodzi o potencjał, to uważam, że nie mamy powodu, żeby mieć jakieś kompleksy – uzupełnia Dziekanowski na łamach PS.

Jan Tomaszewski powraca. „Kadra to nie Caritas” […] „Zieliński jest lepszy od Sterlinga”

Były reprezentant Polski Jan Tomaszewski wrócił z kolejnymi nieco kontrowersyjnymi opiniami. W wywiadzie dla portalu „Sportowy24” 72-latek w głównej mierze skupił się na obecnej sytuacji w reprezentacji Polski.

Tomaszewski ocenia losowanie el. MŚ 2022

Przed tygodniem odbyło się losowanie grup eliminacji Mistrzostw Świata 2022. W wyniku losowaniu o turniej w Katarze będziemy się bić z Anglią, Węgrami, Albanią, Andorą oraz San Marino. Z tego grona najpoważniejszym rywalem jest rzecz jasna Anglia, z którą powalczymy o pierwsze miejsce w grupie, dające bezpośredni awans na turniej główny.

– Powiedziałem, że piłkarzy mamy na to, żeby wygrać grupę. Bo mamy równie dobrych, albo nawet lepszych od Anglików, którzy uchodzą za jej faworytów. Dla mnie Wojciech Szczęsny jest lepszy Jordana Pickforda, Robert Lewandowski od Harry’ego Kane’a, a Piotr Zieliński od Raheema Sterlinga. Można tak wymieniać i wymieniać. Nasi zawodnicy grają w renomowanych klubach europejskich i nie są w nich statystami. Nie widzę więc powodów do paniki, jaka zapanowała po wylosowaniu Anglii – ocenił Tomaszewski.

„Piłkarzy mamy, ale nie mamy drużyny”

Po zakończeniu procedury losowania grup kwalifikacji do Mundialu w mediach zaczęły pojawiać się opinie o tym, że jedyne, o co możemy walczyć w tej grupie to drugie miejsce. Pan Tomaszewski uważa, że mamy takich piłkarzy, żeby powalczyć o wygranie grupy, jednak nie mamy drużyny.

– Problem leży w tym, że przez dwa lata pracy Jurka Brzęczka nie widać niestety drużyny, która mogłaby powalczyć nawet o drugie miejsce i baraże. Piłkarzy mamy, ale nie mamy drużyny – stwierdził 72-latek.

– Powtórzę – my mamy zawodników, jednak przy całym szacunku dla Jurka Brzęczka, ale zagrał dziesięć spotkań z europejską czołówką: cztery z Włochami, dwa z Holandią, dwa z Portugalią i dwa z Austrią, która też się w miarę liczy. I jaki jest bilans tych spotkań? Jedno zwycięstwo, cztery remisy i pięć kompromitujących porażek. Bo można przegrać, ale nie tak jak ostatnio z Włochami, czy wcześniej z Holandią – dodał.

ZOBACZ: Jan Tomaszewski wskazał bramkarza, który mógłby powtórzyć jego wyczyn z Wembley. Bez zaskoczenia

ZOBACZ: Tomaszewski wskazał kto powinien być trenerem reprezentacji. Zaskakująca propozycja byłego bramkarza

Problemem brak stylu?

Były bramkarz reprezentacji Polski krytykuje Jerzego Brzęczka głównie za to, że obecna drużyna narodowa nie ma stylu. Przez ostatnie dwa lata byliśmy świadkami notorycznych rotacji, ciągłych eksperymentów, z których jednak nic nie wynikło.

– Kadra to nie Caritas, a Brzęczek nie jest Świętym Mikołajem, żeby wszystkim dawać prezenty. Mówiłem już dwa lata temu, że Brzęczek miał pełne prawo wystawić w pierwszym składzie Piątka, ale powinien posadzić wtedy na ławce Lewandowskiego. Przy grze dwiema „dziewiątkami” równowaga pomiędzy ofensywą a defensywą jest zachwiana. Za kadencji Adama Nawałki graliśmy co prawda dwójką napastników, ale Arkadiusz Milik nie grał w tym systemie jako „dziewiątka”. Dopiero w ostatniej Lidze Narodów Brzęczek przestał kombinować i efekty widać było w meczach z Bośnią i Hercegowiną – diagnozuje Tomaszewski.

Czas na trenera z zagranicy?

Z wypowiedzi Jana Tomaszewskiego jasno można wywnioskować, że nie jest on fanem Jerzego Brzęczka, jako selekcjonera reprezentacji Polski. 72-latek uważa, że jego następcą powinien zostać trener z zagranicy.

– Moim zdaniem nie ma w Polsce odpowiedniego kandydata i powinien być to ktoś zza granicy. Gdy Zbyszek Boniek postawił na Brzęczka, natychmiast zaczęły się kontrowersje i medialne podjazdy. Przyłączyli się do nich kibice, bo przecież mamy w Polsce 40 milionów selekcjonerów. Jurek o nich wiedział i na pewno nie było tak, że wszystko po nim spływało. Po jego otoczeniu też nie. Za to zagraniczny trener będzie miał to, za przeproszeniem, w poważaniu. Rodzinę będzie miał w innym kraju, a do Polski będzie przyjeżdżał po prostu do pracy – przyznał.

Cały wywiad przeczytacie TUTAJ.

Piłkarz Juventusu skonfrontował Ronaldo i Messiego. „On jest niemożliwy…”

Letni transfer Juventusu – Arthur Melo – porozmawiał z hiszpańską „Marcą”. W wywiadzie poruszył wiele ciekawych kwestii, w tym porównał Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, z którymi miał przyjemność grać oraz trenować.

Ronaldo, czy Messi? Arthur ocenia!

Brazylijczyk jest jednym z niewielu piłkarzy na świecie, którzy mieli przyjemność grać z obiema legendami futbolu – Cristiano Ronaldo oraz Leo Messim. Arthur porównał obu panów, lecz nie potrafił jednoznacznie ocenić, który z nich jest lepszy.

– To mistrzowie. Pod pewnymi względami są identyczni – łączy ich mentalność zwycięzców. Zawsze utrzymują koncentrację od początku do końca. Jeśli strzelą trzy gole, to myślą o czwartym. Nigdy się nie wyłączają. To imponujące i motywujące. Popycha do działania – stwierdził Arthur.

ZOBACZ: Lewandowski czy Ronaldo, kto jest lepszy? Douglas Costa zabrał głos

„Cristiano Ronaldo. On jest niemożliwy…”

Arthur trafił do Juventusu w letnim okienku transferowym na mocy wymiany na linii FC Barcelona – Juventus. 24-latek, póki co, nie może jeszcze liczyć na miejsce w pierwszym składzie Starej Damy. Były piłkarz FC Barcelony zdradził, który piłkarz najbardziej pomógł mu w aklimatyzacji w nowej szatni.

– Cristiano Ronaldo. On jest niemożliwy… Pamiętam, że pewnego razu przyjechaliśmy o drugiej w nocy, ponieważ graliśmy mecz późnym wieczorem, a on już zaczął trenować. Odkąd jestem w Turynie, bardzo mi to pomaga – ułatwia nam to komunikacja w tym samym języku. On bardzo dba o innych, zawsze stara się pomóc i wnieść coś dobrego – dodał.

„Messi jest najlepszym piłkarzem w historii FC Barcelony”

Piłkarz Juventusu został również zapytany o obecną sytuację Leo Messiego na Camp Nou. Arthur przyznał, że Messie zdecydowanie jest najlepszym piłkarzem w historii Blaugrany i jeśli chciałby zmienić otoczenie, klub powinien mu na to pozwolić

– Messi jest najlepszym piłkarzem w historii klubu. W Barcelonie jest niemal przez całe swoje życie. Naprawdę nie dziwię się, że chciał odejść i byłem zaskoczony brakiem szacunku dla niego. To powinna być tylko i wyłącznie jego decyzja. – przyznał Arthur.

Paskudny faul na Neymarze. Brazylijczyk zniesiony na noszach [WIDEO]

Neymar niedzielnego starcia z Olympique Lyon nie będzie dobrze wspominać. PSG przegrało na swoim stadionie 0-1, a Brazylijczyk w ostatnich sekundach spotkania został brutalnie sfaulowany przez swojego rodaka.

28-letni skrzydłowy został potraktowany bezlitosnym wślizgiem przez Thiago Mendesa. Sędzia sprawdził jeszcze sytuację systemem VAR, jednak piłkarz rywali musiał zobaczyć czerwoną kartkę.
Lider drużyny z Paryża został zniesiony na noszach.

Brak opisu.

Upokorzenia Arsenalu ciąg dalszy. Były piłkarz „Kanonierów” drwi z Granita Xhaki

Arsenal w niedzielny wieczór podtrzymał swoją dramatyczną formę. „Kanonierzy” ulegli na własnym boisku Burnley 0:1 po samobójczym trafieniu Pierre’a-Emericka Aubameyanga. Piłkarze Mikela Artety zajmują dopiero 15. miejsce w tabeli z pięciopunktową przewagą nad Fulham, będącym w strefie spadkowej.

Przełamanie Gabończyka (tak jakby)

Były napastnik Borussii Dortmund strzelił w końcu gola od 1. listopada, ale… pomylił strony. Dokładnie tak, „Auba” w 73. minucie idealnie wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i zapakował gola do własnej bramki.

Filmik z tej kuriozalnej sytuacji możecie zobaczyć poniżej:

Xhaka uznał, że czas do domu

Kiedy Arsenal zdawał się przeważać, stwarzać coraz więcej sytuacji bramkowych i powoli dominować boisko, Granit Xhaka uznał, że odechciało mu się grać. Szwajcar zatem, żeby szybko opuścić plac gry, postanowił niemal pobić jednego z rywali.

28-latek szarpał piłkarza Burnley za koszulkę, a następnie złapał go za szyję. Sędzia nie widział dokładnie zajścia, więc obejrzał je na monitorze VAR-u i wtedy wszystko było jasne. Arsenal od 58. minuty grał w „10”.

Oto wideo z tej sytuacji:

Jakby upokorzeń było mało…

Emmanuel Frimpong to Anglik ghańskiego pochodzenia, który w 2019 roku zakończył karierę mając zaledwie 27 lat. Zawodnik zmagał się z problemami z kolanem, które wykluczały go z gry coraz częściej.
Były piłkarz między innymi Arsenalu przypomniał o sobie w trakcie meczu, drwiąc z głupiego zachowania pomocnika „Kanonierów”.

„Sprzedajcie Xhakę i weźcie mnie za darmo” – napisał na Twitterze.

Wpis został pozytywnie przyjęty przez kibiców. Jeden z nich odpisał mu nawet:

„wystarczy, że nie będzie chwytać ludzi za szyję i już będzie lepszy”.

Jak widać, z Arsenalu drwią już nawet jego byli piłkarze.

Krychowiak nadal bez formy. Fatalny błąd Polaka otworzył Krasnodarowi drogę do bramki [WIDEO]

Grzegorz Krychowiak nadal nie imponuje swoją formą. Pomocnik przyczynił się do utraty bramki w meczu z Krasnodarem. Polak popełnił błąd przy pierwszej straconej bramce w spotkaniu, które Lokomotiv przegrał aż 0:5.

Gol na początku meczu

Starcie obu zespołów dość szybko okazało się jednostronne, bowiem już w 5. minucie gospodarze strzelili bramkę. Gola Viktora Claessona zdecydowanie można zapisać na konto Grzegorza Krychowiaka, który nie popisał się w tej akcji. Polak popełnił błąd przez co dobitnie zauważył rosyjski komentator.

Boże mój, Krychowiak – mówił sprawozdawca z tamtego spotkania.

„Asysta” polskiego pomocnika

Cała akcja rozpoczęła się zagraniem z autu. Były zawodnik Paris Saint-Germain otrzymał podanie od Macieja Rybusa, by później przekazać ją… rywalowi. Ten z zimną krwią wykończył sytuację, a na tablicy z wynikiem widniało już 1:0.

Oto wideo z całego zdarzenia:

33-letni bramkarz Crystal Palace uratował remis z Tottenhamem. Kapitalna interwencja [WIDEO]

Crystal Palace na własnym stadionie zremisował 1:1 z liderem Premier League, Tottenhamem. Podopieczni Jose Mourinho mogli wygrać spotkanie, gdyby nie fenomenalna postawa bramkarza „Orłów” w doliczonym czasie gry.

W 93. minucie Erick Dier mógł zapewnić zwycięstwo „Kogutom”. Anglik podszedł do rzutu wolnego i przymierzył idealnie, ale na drodze do szczęścia stanął mu Vicente Guaita. 33-letni goalkeeper popisał się interwencją „stadiony świata”.

Zobaczcie jego genialną obronę.

Krychowiak szaleje na Facebooku! Najlepsze riposty Polaka

Social media stanowią w dzisiejszych czasach potężną gałąź komunikacyjną i informacyjną. Służą do utrzymywania kontaktów, poznawaniu nowych ludzi, ale też można dzięki nim zarabiać czy budować swoją popularność. Chyba nikt nie wyobraża sobie celebryty, który nie ma konta na Instagramie czy Facebooku. Nie masz konta w social mediach? Nie istniejesz w XXI wieku. 

Piłkarze nie stanowią w tym przypadku wyjątku. Leo Messi czy Cristiano Ronaldo mają swoje konta w serwisach społecznościowych, a Robert Lewandowski próbuje nawet sił na Tik Toku. To aktualnie normalna sytuacja, jeśli chce się utrzymywać w miarę realny kontakt ze swoimi fanami.

Ostatnio głośno zrobiło się o Grzegorzu Krychowiaku, który postanowił odpowiedzieć na komentarze obserwatorów jego facebookowego konta. Zobaczcie najlepsze odpowiedzi, które udało nam się wyłapać.

Na początek rymowanka

Brak opisu.

#ŁączyNasPiłka

Brak opisu.

Gdyby…

Brak opisu.

Szczęsnemu też się dostało

Brak opisu.

Przy okazji można nauczyć się nieco języka polskiego

Brak opisu.

Ok, krytyka przyjęta

Brak opisu.

I jeszcze raz, ok

Brak opisu.

Czasami lepiej odpuścić…

Brak opisu.

Czyli już nie będzie dobrych meczów?

Brak opisu.

Pogadali…

Brak opisu.

No skoro nazwisko się zgadza, to co może pójść nie tak?

Brak opisu.

Piłkarze Barcelony obrażeni na Messiego? Nagranie nie zostawia złudzeń [WIDEO]

Sytuacja w FC Barcelonie jest ciężka. Klub zaliczył fatalny start sezonu i po 10 kolejkach ma raptem 14 punktów, zajmując dopiero 9. miejsce w tabeli La Liga. Do liderującego Atletico Madryt tracą już 12 „oczek”. Jakby tego było mało, największa gwiazda Katalończyków zdaje się być myślami w zupełnie innym miejscu.

BARCELONA WYGRA Z LEVANTE? OBSTAW W BETFAN

Z KODEM „ESATROLLS” ZAKŁAD 600ZŁ BEZ RYZYKA!

Miało go tu nie być

Letnia saga transferowa z udziałem Leo Messiego zbiera żniwa do dzisiaj. Argentyńczyk publicznie przyznał, że chciał odejść z klubu, a zatrzymała go jedynie dymisja Josepa Bartomeu. Atmosfera wokół 6-krotnego zdobywcy Złotej Piłki jest jednak bardzo gęsta.

Farsa związana transferem mocno odbiła się na jego relacjach z kolegami z zespołu. Kapitan Blaugrany zdaje się nie mieć już takiego pogłosu w szatni, jak dawniej, a brak Luisa Suareza, który przywdział barwy Rojiblancos, odbija się na samopoczuciu Messiego. Urugwajczyk był bowiem jego dobrym przyjacielem.

Messi jako karta przetargowa! Tak kandydat na prezydenta klubu chce zapewnić sobie poparcie.

Odizolowanie

„Mundo Deportivo” twierdzi, że inni piłkarze „Dumy Katalonii” poczuli się mocno niedocenieni przez kapitana. 33-latek miał ich zdenerwować wywiadem udzielonym we wrześniu, kiedy to ostro skrytykował zarząd klubu i jego politykę transferową.

Kiepską sytuację skrzydłowego przedstawia nagranie z treningu, które zostało opublikowane pod koniec listopada. Piłkarz wygląda na nim na osamotnionego i zupełnie niezainteresowanego zajęciami.

Zobaczcie sami:

We wtorek FC Barcelona przegrała 0:3 z Juventusem na Camp Nou w Lidze Mistrzów. Był to jednocześnie pierwszy pojedynek Cristiano Ronaldo z Leo Messim od maja 2018 roku. Mecz dobitnie pokazał, że Argentyńczyk gra za jedenastu. Wszystkie 7 strzałów, jakie oddała Blaugrana, należały do jej kapitana.

Włoski trener komplementuje Piotra Zielińskiego. „To jeden z najlepszych pomocników w Europie”

Były szkoleniowiec Piotra Zielińskiego z Udinese, Francesco Guidolin jest zachwycony polskim pomocnikiem. Włoski trener skomplementował reprezentanta Polski w wywiadzie dla WP Sportowe Fakty. 65-latek stwierdził na łamach wspomnianego źródła, iż Zieliński nadaje się do gry w największych klubach na świecie.

Zieliński jest bez żadnych wątpliwości jednym z najlepszych pomocników w Europie – ocenił trener.

Guidolin wspomina początki Polaka w jego drużynie.

Przypomnijmy, że  „Zielu” przeniósł się z Zagłębia Lubin do Udinese w wieku 17 lat. Po kilku tygodniach w Italii zaproszono go na trening z pierwszą drużyną.

Oniemiałem, gdy zobaczyłem co on potrafi. Lewa, prawa noga, przede wszystkim technika, to poruszanie się. Po tych zajęciach wiedziałem już, że mamy w klubie skarb – zdradza Włoch na łamach WP Sportowe Fakty.

Czas na zmianę otoczenia?

Były trener Piotra Zielińskiego stwierdza, że 26-latek powinien występować na pozycji numer „10”. Guidolin widziałby Polaka w zdecydowanie lepszym klubie niż Napoli.

Widzę go w którymś z gigantów światowej piłki. Liverpool, Tottenham, Bayern Monachium… Ten chłopak wszędzie dałby sobie radę.

Bilans Piotra Zielińskiego w sezonie 2020/2021 to 11 spotkań, 2 bramki oraz 3 asysty.

Petr Cech wróci na boisko! Bramkarz ponownie stanie między słupkami Chelsea

Petr Cech wróci między słupki The Blues! Jak podaje The Athletic golkiper wystąpi w poniedziałkowym meczu z drużyną rezerw przeciwko Tottenhamowi.

Petr Cech zakończył karierę?

Czeski bramkarz zakończył piłkarską karierę po sezonie 2018/2019. Jego ostatnim spotkaniem był finał Ligi Europy w barwach Arsenalu przeciwko Chelsea. Golkiper wrócił do The Blues, gdzie pełni funkcję dyrektora technicznego. W październiku okazało się również, że Cech może stanąć między słupkami w oficjalnym meczu! 38-latek został zgłoszony do rozgrywek jako opcja awaryjna, gdyby zespół miał problem z zakażeniami koronawirusem.

Petr Cech regularnie trenuje, a kilka tygodni temu zdradził, że jest w dobrej dyspozycji. 38-latek będzie mógł sprawdzić swoją formę w drużynie rezerw przeciwko Tottenhamowi. Podstawowy bramkarz Chelsea w tym rozgrywkach, Lucas Bergstrom, rozegrał całe sobotnie spotkanie, a klub chce dać mu odpocząć. Drugi golkiper, Karol Ziger, przebywa obecnie w bańce, a The Blues nie chcą, żeby ją opuszczał.

Petr Cech proponuje nowe rozwiązanie po rzucie karnym Fabiańskiego. „ Nie mogę tego pojąć”

Sytuacja z powtórzonym rzutem karnym podczas piątkowego meczu Leeds United z West Hamem budzi niemałe kontrowersje. Na ten drażliwy temat wypowiedział się między innymi Petr Cech.

Polski pojedynek

Popularne „Pawie” dobrze weszły w spotkanie z ekipą z Londynu. Już w 4. minucie został dla nich podyktowany rzut karny. Spowodował go Łukasz Fabiański, który sfaulował Patricka Bamforda, gdy Anglik znalazł się w sytuacji „sam na sam” z polskim bramkarzem.

„Fabian” od razu zobaczył żółtą kartkę, a sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Mateusz Klich, którego słaby strzał obronił goalkeeper „Młotów”. Analiza VAR wskazała jednak, że 35-latek nie dotykał stopą linii bramkowej, przez co stały fragment musiał zostać powtórzony.

Klich nie zmarnował drugiej szansy. Pomocnik zmienił róg i precyzyjnie umieścił piłkę w siatce, mimo że Fabiański wyczuł jego intencje. Decyzja arbitra wywołała natomiast spore zamieszanie.

Kontrowersyjna decyzja

Sprawa z powtórzeniem karnego odbiła się dużym echem w Anglii. Na ten temat wypowiedział się legendarny bramkarz Chelsea, Petr Cech. 38-latek zabrał głos na swoim Instagramie.

„Jak bramkarz ma bronić bramki o wymiarach 732 x 244 cm, bez poruszania nogami, podczas gdy piłkarze uderzają z 11 metrów z przeciętną prędkością na poziomie 122 km/h, przez co piłka przekracza linię bramkową w 0,35 sekundy?” – zapytał Czech.

„Nie mogę tego pojąć. Łatwo krytykować, nie dając żadnego rozwiązania, dlatego daję rozwiązanie: czy sędzia mógłby narysować sprayem drugą linię ok. 1,2 m od linii bramkowej? Wtedy bramkarz musiałby bronić karnego, znajdując się w tej strefie” – Zakończył.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Petr Cech (@petrcech)

Ostatecznie ekipie Marcelo Bielsy powtórzony karny nie przyniósł końcowego sukcesu. Jeszcze w pierwszej połowie spotkania gola na remis zdobył Tomas Soucek. Na 10 minut przed końcem meczu, na prowadzenie „Młoty” wyprowadził Angelo Ogbonna.

Lewandowski daje wyrównanie Bayernowi w meczu z Unionem! [WIDEO]

Długo czekał Bayern, bo aż 64 minuty na wyrównanie w meczu z Unionem Berlin, ale w końcu się doczekał! Robert Lewandowski w 68. minucie swojego 13. gola w tym sezonie Bundesligi.

Warto odnotować, że spotkanie z Unionem jest 200. występem Lewandowskiego w koszulce Bayernu. Do tej pory kapitan reprezentacji Polski strzelił 175 goli i zanotował 39 asyst w bawarskim klubie.

Zabawne zachowanie Mike’a Dean’a podczas kłótni zawodników. Stoicki spokój [WIDEO]

Czasami lepiej się nie mieszać — taką zasadę zdaje się wyznawać Mike Dean, angielski arbiter, który sędziował sobotni mecz Wolverhampton z Aston Villą. W doliczonym czasie gry doszło do ostrego spięcia między piłkarzami obu drużyn. Jak zareagował ww. sędzia?

Anglik postanowił przyglądać się sytuacji z boku. Dał zawodnikom „wyrzucić” emocje i nie przerywał ich kłótni.
Jak widać, poskutkowało:


TROLLNEWSY I MEMY