NEWSY I WIDEO

Grosicki o sytuacji w kadrze: Trener Brzęczek wręcz nie ma prawa…

Wiemy, jaka jest sytuacja Kamila Grosickiego w WBA, a jaka jest pozycja Arka Milika w Napoli. O ile napastnik naszej reprezentacji nie został w ogóle zgłoszony przez swój klub do rozgrywek, o tyle „Grosik” ostatecznie znalazł się w 25-osobowej kadrze WBA do rozgrywek Premier League. Piłkarz West Bromu udzielił wywiadu serwisowi weszło.com, gdzie poruszył wiele ciekawych kwestii.

O miejsce w pierwszym składzie swojego klubu nie będzie Grosickiemu jednak łatwo, gdyż w ostatnich tygodniach miał problem, by załapać się, chociażby do meczowej 18-stki. Jeśli przez najbliższe dwa miesiące jego pozycja w klubie nie ulegnie poprawie, to zapewne w styczniu 32-latek zmieni klub. O ile nie spóźni się o kilka sekund jak w przypadku niedoszłego transferu do Nottingham.

– Dokumenty podpisałem na pięć minut przed końcem okienka i nie wiem, kto ten problem zrobił. Ale nie chcę nikogo za to winić. Tak musiało być. Podkreślę: od samego początku nie było tak, że ja bardzo chciałem odejść z West Bromwich Albion. […] Ja swoje dokumenty podpisałem może nie najwcześniej, ale na tyle wcześnie, by resztę papierów zdążyć wysłać. O problemie dowiedziałem się pięć minut po zamknięciu okienka – zdradza Kamil Grosicki w rozmowie z weszło.com.

Jak wiemy, w obecnym sezonie Kamil Grosicki nie mógł liczyć na regularną grę w swoim klubie. W Premier League nie zagrał przez choćby minutę, jedynym jego występem jest 55 minut w EFL Cup. Reprezentant Polski jest jednak pełen optymizmu i wierzy, że niedługo dostanie szansę.

– Wiem, że teraz dostanę swoją szansę i jestem przekonany: wykorzystam ją. Nieraz miałem ciężkie sytuacje w klubach i udowadniałem swoją wartość. Po prostu oby ta szansa przyszła jak najszybciej. Wierzę, że jestem potrzebny zespołowi. Wszyscy będą zadowoleni, że mimo takich zawirowań zostałem w klubie – wyznaje Kamil.

Jak już wspomnieliśmy, sytuacji zarówno Kamila, jak i Arka Milika nie jest zbyt kolorowa. O ile piłkarz WBA widzi światełko w tunelu, o tyle Arek nie ma co liczyć na grę w Napoli. O sytuacji w kadrze Grosicki mówi następująco:

– Jeśli czy ja, czy on nie będziemy grać, to trener Brzęczek wręcz nie ma prawa powoływać zawodników, którzy nie grają. I nieważne, ile zrobili dla kadry. Zawodnik, który nie gra w klubie, nie może myśleć o kadrze, bo reprezentacja to nie jest hobby. Tylko wielki zaszczyt.

Jak wiemy, w minionym okienku transferowym pojawił się temat możliwego przyjścia Grosickiego na Łazienkowską. 32-latek potwierdza wcześniejsze doniesienia.

– Były rozmowy. Miałem problem, bo w Championship trener Bilić dwukrotnie nie zabrał mnie na mecz. Wtedy zadzwonił trener Vuković i powiedział, że chciałby takiego zawodnika jak ja ściągnąć. Było więc wstępne zainteresowanie, również z mojej strony. […] A czy w styczniu byłbym zainteresowany… Kiedyś byłem w Legii, przez problemy osobiste mi nie wyszło, kto wie, co w przyszłości się wydarzy. Natomiast obecnie dla mnie najważniejsza jest walka o miejsce w składzie West Bromu.

Całą rozmowę z Kamilem Grosickim przeczytacie tutaj.

Kucharczyk o swojej przyszłości: „Chcę do Legii wrócić jedynie po to, żeby…”

Michał Kucharczyk – aktualny piłkarz Pogoni Szczecin – w rozmowie z Interią wypowiedział się nt. swojej przyszłości, a także wrócił do rozstania z Legią. – Nie chcę rozmawiać o tym człowieku! – w ten sposób opisał współpracę z Vukoviciem.

Od samego początku, gdy w lipcu 2019 roku Kucharczyk odchodził z Legii, decyzja zawodnika i klubu budziła wiele znaków zapytania. Po kilku tygodniach na jaw wyszła rzekoma kłótnia na linii Kucharczyk-Vuković. Więcej na ten temat powiedział sam Aleksandar Vuković w niedawno opublikowanym wywiadzie.

Wręcz na samym początku wywiadu piłkarz Pogoni otrzymał pytanie dot. Aleksandara Vukovicia. Odpowiedź mówi wiele.

– Od razu utnę ten temat. Nie chcę rozmawiać o tym człowieku! – powiedział w rozmowie z „Interia Sport”.

– Mógłbym powiedzieć kilka słów za dużo, a jest mi to do niczego niepotrzebne – dodał Michał.

Na pytanie dot. swojej przyszłości oraz o możliwym powrocie do Legii odpowiedział bez wahania.

– Chcę do Legii wrócić jedynie po to, żeby się normalnie pożegnać. Tak jak przystało na zawodnika, który spędził tam dziewięć lat i zostawił dla tego klubu tyle zdrowia. Ale też z uwagi na to, co udało nam się wspólnie osiągnąć – mówię o drużynie, nie tylko o sobie. Chciałbym, żeby to pożegnanie było godne, a nie tak… na odwal się. Odpowiadam szczerze, tak jak czuję – wyznał 29-latek.

O najpiękniejszym dniu w karierze piłkarskiej:

– Nie jestem w stanie tego stwierdzić tego tak od razu. Musiałbym się chyba dłużej zastanowić. Ale jeśli miałbym wybrać tak na szybko, to byłaby to bramka strzelona na 1-1 z Dundalk cztery lata temu. Ona dała nam wprawdzie tylko remis, ale to był zwycięski remis, bo gwarantował nam awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów – stwierdził piłkarz Pogoni.

Mamy pierwszą ofiarę drugiej fali pandemii. W tym kraju w piłkę już nie pograją

Wczoraj poznaliśmy pierwszą piłkarską ofiarę drugiej fali pandemii. Jeden z europejskich związków podjął decyzję o zawieszeniu, a zarazem o zakończeniu krajowych rozgrywek. Który kraj będzie następny?

Islandzki związek piłki nożnej oficjalnie ogłosił przerwanie krajowych rozgrywek. Sezon ligowy nie zostanie dokończony, więc poznaliśmy już mistrza (Valur) oraz spadkowiczów (Fjölnir i Grótta) najwyższej klasy rozgrywkowej. Stawkę na przyszły sezon uzupełnią Keflavík i Leiknir.

Z tej decyzji nie jest zadowolony KR Reykjavik, który sądzi, że decyzja nie jest zgodna z prawem związkowym.

 

Ciekawą rozmowę na ten temat przeprowadził portal Sport.pl z Piotrem Giedykiem, pasjonatem islandzkiej piłki. Mówi on m.in. o tym, co dzieje się na Islandii nie tylko w świecie sportu.

– Sytuacja w Islandii miała się już dwa tygodnie temu coraz lepiej. W zeszłym tygodniu jednak nastąpił zwrot i znowu przybyło nowych infekcji. Od soboty obowiązują surowsze obostrzenia, które wymierzono również w uprawianie sportu. Całkowicie go zakazano – przekazał Piotr Giedyk.

– Większość postulowała, by kontynuować rozgrywki ligowe oraz Puchar Islandii. Napięty terminarz nie daje większych możliwości, gdyż oficjalnym terminem zakończenia sezonu piłkarskiego jest 1 grudnia. Od 2 grudnia przystępujemy do sezonu 2021. To jest oficjalny powód, natomiast również warunki atmosferyczne przyczyniłyby się prawdopodobnie do kolejnych sytuacji, gdzie odwoływane byłyby mecze.

Sezon został przerwany i zakończony w trakcie trwania rozgrywek, więc o końcowym miejscu w tabeli zadecydowała średnia punktów na mecz.

– Większość klubów chciała grać dalej. Nie chodzi nawet o pozycje ligowe, ale o chęć rywalizacji i – co jest chyba najważniejsze – straty finansowe z powodu braku meczów. O tabeli ligowej decyduje średnia punktów. To oznacza, że mistrzem został Valur – mówi Giedyk.

Islandia w kwestii koronawirusa woli dmuchać na zimne. Do tej pory zrobili łącznie ponad 370 000 testów, gdzie liczba mieszkańców wynosi 360 000, pod tym względem są w światowej czołówce. Do tej pory na Islandii z powodu wirusa zmarło 13 osób, gdzie dla porównania w Polsce co dzień umiera ponad 200.

Prezes Bayernu porównał legendę do Lewandowskiego. „Robert nie ma tego co Mueller”

Honorowy prezes Bayernu, Uli Hoeness na łamach niemieckich mediów porównał Roberta Lewandowskiego do Gerda Muellera. 68-latek wskazał słabość polskiego napastnika.

Robert Lewandowski strzelił 10 goli w pięciu meczach Bundesligi. Polak strzela bramkę w bieżącym sezonie ligi niemieckiej średnio co 37 minut. W związku z tym zaczęto dyskutować na temat możliwości pobicia rekordu Gerda Muellera, który dotychczas jako jedyny przebił barierę strzelenia 40 bramek w sezonie ligowym.

Głos w tej sprawie zabrał Uli Hoeness, prezes Bayernu Monachium. Niemiec uważa, że Lewandowski nie ma takiego instynktu jakim dysponował Mueller.

Lewandowski to świetny napastnik, być może rzeczywiście strzeli w jednym sezonie więcej goli niż Mueller. Ale on nie zdobywa bramek klatką, kolanem czy inną częścią ciała.

Lewandowski nie ma instynktu, jakim dysponował Gerd – przyznał 68-latek na łamach Muenchner Merkur.

Muellerowi było wszystko jedno, w jaki sposób pośle piłkę do bramki. A Robert trafia najczęściej nogą, kiedy dobrze przymierzy.

Robert Lewandowski dołączył do Bayernu Monachium w 2014 roku. Od tego czasu zagrał dla Bawarczyków 298 spotkań, w których zdobył 256 bramek.

Lech Poznań sprzedaje kolekcjonerskie bilety na Ligę Europy. „Cały dochód trafi na renowację mogił Powstańców”

Ze względu na sytuację epidemiologiczną w Polsce, mecze piłkarskie odbywają się bez udziału publiczności. Lech Poznań postanowił jednak wprowadzić sprzedaż wirtualnych biletów na spotkania Ligi Europy. Każdy zakup kolekcjonerskiej wejściówki przyczyni się do wsparcia zbiórki kibiców Kolejorza, którzy za te pieniądze odnowią mogiły Powstańców Wielkopolskich.

Chcemy dać naszym fanom możliwość poczucia się jako jeden z uczestników meczów europejskich pucharów. Oprócz specjalnej kolekcji, która od ponad tygodnia jest do nabycia w e-sklepie, klub przygotował bilety-cegiełki. Całkowity dochód z ich sprzedaży trafi do Stowarzyszenia Kibiców Kolejorz, które fundusze te przeznaczy na odnowienie mogił Powstańców Wielkopolskich – informuje klub na oficjalnej stronie.

Każdy kibic sam zdecyduje ile chce zapłacić za kolekcjonerski bilet. Lech Poznań daje bowiem trzy cenowe opcje zakupu: 10, 30 lub 50 złotych. Sprzedaż wejściówek na rozegrane spotkanie z Benficą i czwartkowy mecz ze Standardem Liege wystartuje w przyszłym tygodniu. O sprzedaży biletów-cegiełek klub poinformuje w późniejszym czasie.

Barcelona na skraju bankructwa! „Na styczniowe wypłaty nie ma środków”

Jak mawia stare polskie przysłowie „nawarzyłeś piwa, to musisz je teraz wypić”. Niestety, nie sprawdza się ono w przypadku byłego już prezydenta Barcelony – Josepa Marii Bartomeu. Hiszpan zostawił FC Barcelonę z długami, po czym podał się do dymisji.

O problemach finansowych w Barcelonie mówi się już od wielu miesięcy. Nie ma się co dziwić, skoro do klubu sprowadza się piłkarzy za grube miliony (Dembele, Griezmann, Coutinho), a koniec końców okazują się oni niewypałami. Do tego dochodzą wielomilionowe kontrakty jak w przypadku Busquetsa, Alby, czy wcześniej Suareza, nie wspominając już o rekordowej umowie Leo Messiego. Pamiętamy również, jak Bartomeu oddał niemal za darmo Suareza, Rakiticia oraz Vidala. Ich łączna wartość rynkowa wynosi obecnie 38 milionów euro, a oddano ich za… 1.5 miliona. Przy takiej polityce transferowej po prostu nie da się nie wpaść w długi.

W ten sposób nad Barceloną wisi widmo potencjalnego bankructwa. Aby do tego nie dopuścić, klub musi dogadać się z piłkarzami w sprawie cięć pensji na łącznym poziomie około 190 milionów euro. W przeciwnym razie w styczniu Barca straci płynność finansową i nie będzie miała jak wypłacić zawodnikom pełnej pensji. Takie informacje docierają z hiszpańskich mediów.

Pensje są wypłacane zawodnikom dwa razy w roku – w lipcu i w styczniu. Tak więc Barca stoi pod ścianą i musi zrobić wszystko, by znaleźć fundusze do stycznia. Pierwsze rozmowy rozpoczęły się już wczoraj. Prawnicy zawodników spotkali się z przedstawicielami klubu, by omówić obniżkę wynagrodzeń o 30%. Taki ruch miałby pomóc w zaoszczędzeniu wymaganej kwoty. Najważniejszym kontraktem jest rzecz jasna ten Leo Messiego. Nie da się ukryć, że kontrakt Argentyńczyka kosztuje klub najwięcej.

Wcześniej informowaliśmy o tym, że Gerard Piqué, Marc ter Stegen, Clément Lenglet i Frenkie de Jong przedłużyli kontrakt z klubem, a tym samym zgodzili się na obniżenie pensji. Więcej o tym pisaliśmy tutaj.

 

Leo Messi może odejść latem z Barcelony. „El Confidencial” podaje dwa kluczowe czynniki

Według najnowszych doniesień El Confidencial, Messi może dołączyć do Manchesteru City. Główną rolę odgrywają dwa czynniki.

Saga transferowa związana z odejściem Lionela Messiego z Barcelony była hitem tego lata. Ostatecznie Argentyńczyk nie mógł wykorzystać klauzuli umożliwiającej przeniesienie się do innej drużyny za darmo. Wszystko przez to, że w umowie zapisana była data, do której Messi miał określić swoją decyzję. Atakujący nie zrobił tego ze względu na przesunięcie zakończenia rozgrywek na późniejszy termin przez wybuch pandemii koronawirusa.

El Confidencial twierdzi jednak, że Messi może opuścić Katalonię za darmo latem 2021 roku. Głównym zainteresowanym jest Manchester City, który musiałby spełniać jednak dwa czynniki. Leo Messi przyjaźni się z Sergio Aguero, któremu kończy się kontrakt na Etihad Stadium. Również Pep Guardiola nie jest pewny swojej przyszłości, bowiem jego umowa wygasa wraz z końcem bieżącego sezonu.

Gdyby wspomniane podmioty otrzymały ofertę przedłużenia kontraktu i z niej skorzystały, to automatycznie szanse na transfer Messiego do City by wzrosły.

Messi jest w stałym kontakcie ze swoim rodakiem, a kontrakt Aguero w Manchesterze również wygasa w 2021 roku. Podobno napastnik ma propozycje opuszczenia ekipy Premier League, ale wciąż jest szansa, że przedłuży umowę.

Istnieją również spekulacje na temat przyszłości Guardioli (ma ważny kontrakt do końca czerwca 2021 roku) na Etihad, chociaż wiadomo, że zarząd City jest przekonany, że Hiszpan przedłuży swój pobyt w Anglii, pomimo plotek łączących go z odejściem – piszą w El Confidencial.

Cezary Kucharski zabrał głos! „Nigdy nikogo nie szantażowałem”

Na bieżąco staramy się informować Was o wszelkich nowych szczegółach w sporze na linii Lewandowski-Kucharski. W rozmowie z Pulsem Biznesu głos postanowił zabrać były agent Lewandowskiego – Cezary Kucharski.

W ostatnich kilku dniach na jaw wyszła sprawa między Robertem Lewandowskim a Cezarym Kucharskim. Były agent Lewandowskiego miał szantażować piłkarza i domagać się od niego 20 milionów euro. Wczoraj światło dzienne ujrzał zapis rozmowy między piłkarzem a agentem piłkarskim.

Ostatnie dni dla byłego reprezentanta Polski były nadzwyczaj gorące. 48-latek został zatrzymany przez funkcjonariuszy policji przed trzema dniami w swoim domu. Następnego dnia Prokuratura Regionalna w Warszawie postawiła mu zarzuty. Od tego czasu agent piłkarski milczał, jednak dziś został opublikowany z nim wywiad na stronie Puls Biznesu.

O kulisach zatrzymania:

– Nieco po 6 rano zapukali funkcjonariusze policji, było ich aż sześcioro. […] Funkcjonariusze byli profesjonalni i sympatyczni. W czasie tych kilku godzin nawet o piłce trochę pogadaliśmy. Mniej przyjemnie było w prokuraturze. Nie rozumiem, dlaczego zostałem zatrzymany. Po pierwsze – jestem niewinny, nigdy nikogo nie szantażowałem. Po drugie – za zarzuty, które mi postawiono, grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do lat trzech. […] Gdybym został wezwany do prokuratury, oczywiście bym się stawił. Nie trzeba było robić tego teatru, najazdu na dom i biuro – wszystko w świetle kamer TVP. To, że taką sprawą zajęła się prokuratura regionalna, a nie rejonowa, też dużo mówi – wyznał Cezary Kucharski.

O rzekomym szantażu Roberta Lewandowskiego:

– Absurd! Nigdy nie szantażowałem Roberta Lewandowskiego. Sprawa ma szeroki kontekst, a przewijająca się kwota 20 mln EUR nie wzięła się z sufitu, tylko jest związana bezpośrednio z naszymi rozliczeniami i trwającymi lata negocjacjami – oświadczył 48-latek.

O nagraniu jego rozmowy z Robertem:

– Szkoda, że prokurator nie był łaskaw mi go puścić lub choćby pokazać transkrypcji. W komunikacie, prokurator mówi, że się do tego nie odniosłem. Jak mogłem się odnieść do czegoś, czego nie słyszałem, ani nie czytałem? Dodam również, że Lewy nie poinformował mnie o nagrywaniu rozmowy. Nie wiedziałem o tym – wyznał.

– Rozmowa trwała kilka godzin, prowadziła ją osoba, która nagrywała i miała określony cel, a to wyrwany z kontekstu fragment. Przez wiele miesięcy negocjowaliśmy warunki mojego wyjścia ze spółki, a kwoty, o których rozmawialiśmy, dotyczyły negocjowanego porozumienia, co wynika wprost z ujawnionych fragmentów nagrań – dodał.

Odpowiedź na pytanie brzmiące „Nie straszył pan Lewandowskiego? Nie naciskał?”:

– Nie. Prowadziliśmy zwyczajne negocjacje biznesowe. Proszę zauważyć, że zawiadomienie o rzekomym szantażu pojawiło się dopiero po tym, jak 11 wrześnie 2020 r. złożyłem pozew. Rozmowa odbyła się przecież ponad rok temu – we wrześniu 2019 r. Na logikę – skoro we wrześniu miałem szantażować, to dlaczego zaprosił mnie na kolejną rozmowę w styczniu? – zakończył.

Całą rozmowę przeczytacie tutaj.

fot. Sport.pl

Lucky Loser Ligue 1 w Totolotku!

Standardowa promocja Totolotka czyli Lucky Loser w ten weekend obejmie mecze najwyższej klasy rozgrywkowej we Francji czyli naturalnie Ligue 1. Najciekawiej zapowiadają się pojedynki Nantes z zajmującym fotel lidera PSG, a także niedzielne starcie Lille z Olympique Lyon.

Już teraz obstaw mecze w promocji Lucky Loser (szczegóły promocji TUTAJ) za min. 25 PLN i nie martw się o wynik – jeśli przegrasz, otrzymasz bonus 25 PLN!

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Zasady:
– Promocja obowiązuje wyłącznie w dniach 31.10-01.11 (SB-ND)
– Postaw min. 25 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 25 PLN
– Na kuponie wyłącznie Francja LIGUE 1
– Bonus ważny 14 dni
– Obrót 1 raz po kursie min. 2.00
– Bonus ważny na dowolny sport
– Bonus nie może być wykorzystany na zakłady systemowe
– Użytkownik może skorzystać jeden raz w każdym kanale (Internet/Punkt naziemny)
– Promocja dla nowych i obecnych graczy

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Tomaszewski o konflikcie Lewandowskiego z Kucharskim. „To musi zostać bardzo szybko wyjaśnione”

Jan Tomaszewski, jak to już ma w zwyczaju, komentuje niemal każdą głośną sprawę. Nie inaczej było w przypadku konfliktu Roberta Lewandowskiego z Cezarym Kucharskim, o którym głośno jest nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech. – Byli przyjaciółmi, a teraz… coś takiego – wyznał Tomaszewski.

W ostatnich dniach spór między Lewandowskim a Kucharskim przybiera na sile. Niemal każdego dnia docierają do nas nowe fakty w tej sprawie. Były agent Lewandowskiego miał szantażować piłkarza i domagać się od niego 20 milionów euro. Wczoraj światło dzienne ujrzał zapis z rozmowy między Lewandowskim a agentem piłkarskim. 

W rozmowie z portalem Interia Sport do całej sprawy odniósł się były reprezentant Polski – Jan Tomaszewski.

– Jestem zniesmaczony, że taka sytuacja w ogóle ma miejsce. Byli przyjaciółmi, a teraz… coś takiego. To musi zostać bardzo szybko wyjaśnione, bo nie tylko psuje wizerunek najlepszego piłkarza świata, ale szkaluje nas wszystkich jako Polaków. […] Mam nadzieję, że na wyrok nie będziemy czekali latami – wyznał w rozmowie z Interią Jan Tomaszewski.

– Jedno zasadnicze pytanie mi się nasuwa. Jeśli rzeczywiście z posiadanych przez Roberta nagrań wynika, że wszystko zaczęło się ponad rok temu, to dlaczego dowiadujemy się o tym dopiero teraz? Prawo wyraźnie stanowi – a Czarek był przecież posłem, więc powinien o tym wiedzieć – że kto wie o popełnionym przestępstwie, a nie zgłosi tego do organów ścigania, może zostać uznanym za współwinnego – kontynuuje.

Cała rozmowa z Janem Tomaszewskim jest dostępna na Interii, wystarczy kliknąć tutaj.

Jaki jest plan kandydata na prezydenta Barcelony? Zatrzymać Messiego i ściągnąć do klubu legendy!

Przed trzema dniami z FC Barceloną pożegnał się dotychczasowy prezydent klubu – Josep Maria Bartomeu. Hiszpan przedwcześnie podał się do dymisji, przez co w najbliższych tygodniach w Katalonii dojdzie do wyborów. Jakie plany mają kandydaci?

Kibice Blaugrany domagali się dymisji prezesa klubu od wielu miesięcy, jak i nie lat. Gwoździem do trumny miała okazać się kompromitująca porażka zespołu w Lidze Mistrzów z Bayernem (2:8). Bartomeu jednak wytrzymał jeszcze kilka miesięcy, a do dymisji oficjalnie podał się 27 października. Obecnie władzę pełni Komisja Zarządzająca, która musi zorganizować wybory w ciągu 40-90 dni, jednak dokładna data głosowania nie jest jeszcze znana. Pierwszą opcją jest przeprowadzenie wyborów w grudniu tego roku, natomiast druga wersja to styczeń 2021.

Jacy są kandydaci na stanowisko prezydenta FC Barcelony?

Od ogłoszenia odejścia Bartomeu z klubu minęły raptem trzy dni, więc liczba kandydatów z tygodnia na tydzień zapewne ulegnie zwiększeniu. Na dzień dzisiejszy swoją kandydaturę oficjalnie zgłosili Victor Font, Jordi Farre, Agusti Benedito, Toni Freixa, a także Fernandez Ala. W następnym tygodniu do tego grona mają dołączyć Joan Laporta oraz Xavier Vilajoana. Z podanej siódemki najbardziej znanymi nazwiskami są rzecz jasna Joan Laporta i Victor Font, z których największy szanse daje się temu drugiemu.

Joan Laporta, który ma już doświadczenie w zarządzaniu klubem z Katalonii, wciąż nie ogłosił swoich planów. Pierwsze obietnice i postulaty wygłosił jednak Victor Font, który wydaje się obecnie najpoważniejszym kandydatem na to stanowisko.

– Według mnie Bartomeu to najgorszy prezydent w historii klubu, teraz nadszedł czas, żeby zakończyć ten rozdział. Od lat mówimy o projekcie, chcemy wrócić do cieszenia się grą drużyny, weźmiemy się za kwestie finansowe. Trzeba przedstawić socios dobry plan. Oby wybory szybko się odbyły, ponieważ jest wiele decyzji do podjęcia – wyjawił Font w programie El Larguero.

 

– Chcemy zbudować bardzo silny i konkurencyjny projekt, mamy wiele szczęścia, że Barça odziedziczyła sposób gry, który wprowadził kiedyś Johan Cruyff. Większość zawodowców, którzy znają ten styl, to także kibice zakochani w klubie jak na przykład Guardiola, Xavi, Iniesta czy Puyol – wyjawił Font w rozmowie ze Sky Sports.

Wszyscy oni są legendami, którzy kochają Barcelonę, ale obecnie dla niej nie pracują. Trzeba ściągnąć ich z powrotem, aby sprawić, że nasz zespół będzie naprawdę gotowy do rywalizacji na najwyższym poziomie. Messi musi tylko wiedzieć, że jest częścią konkurencyjnego projektu, z którym można myśleć o wygraniu kolejnej Ligi Mistrzów – wyjaśnił.

Nie mamy wątpliwości, że jeśli obejmiemy władze w Barcelonie, uda nam się zatrzymać Messiego – dodał.

Jaki plan ma Victor Font na klubowe legendy jak Puyol, Iniesta, czy Xavi? Póki co tego jeszcze nie wiemy. Jeśli udałoby mu się z powrotem ściągnąć do Katalonii Guardiolę, to z pewnością zostałby on trenerem pierwszej drużyny, a dodatkowo zwiększyłoby to szanse na pozostanie Messiego w klubie. W przypadku braku chęci Guardioli do powrotu, stery nad pierwszą drużyną mógłby przejąć Xavi, który obecnie jest trenerem Al-Sadd.

fot. Mundo Deportivo

Gol Rangersów zsunięty na boczny tor. Mamy nowy rekord jeśli chodzi o dystans z jakiego strzelono bramkę w Lidze Europy! [WIDEO]

Tydzień temu pobito rekord Ligi Europy jeśli chodzi o dystans z jakiego zdobyto bramkę. Wyróżnienie szybko zaktualizowano, bowiem w czwartek Hiszpan Jordi Gomez z Omonii Nikozja strzelił gola z jeszcze większej odległości.

W 29. minucie spotkania Omonia Nikozja – PSV Eindhoven w Lidze Europy, Jordi Gomez zauważył, że bramkarz znacząco wyszedł za linię bramkową. Hiszpan uderzył w stronę golkipera PSV z 56 metrów, a futbolówka przelobowała Yvona Mvogo.

Oto wideo z całego zajścia:

Marca: Benzema porozmawiał z Viniciusem na temat słów z przerwy meczu Ligi Mistrzów

Kilka dni temu informowaliśmy o tym, że w tunelu prowadzącym do wyjścia na boisko doszło do rozmowy pomiędzy Karimem Benzemą, a Ferlandem Mendy’m. Napastnik Realu Madryt mówił, że Vinícius gra przeciwko Królewskim.

On robi, co chce. Bracie, nie graj z nim. Matko moja. On gra przeciwko nam – miał powiedzieć w przerwie do francuskiego lewego obrońcy.

Według doniesień gazety „Marca” podczas czwartkowego treningu Karim Benzema wyjaśnił sprawę z utalentowanym Brazylijczykiem. Vinícius przyjął argumentację Benzemy, który nie chciał go w żaden sposób urazić. 20-latek nie ma żadnych pretensji do Francuza.

Media za bardzo rozdmuchały sprawę, która aktualnie została zamknięta, co z pewnością cieszy władze Królewskich. Według hiszpańskich dziennikarzy Vinícius szanuje Benzemę i relacje między wspomnianymi piłkarzami są bardzo dobre.

Atakujący będą mieli okazję do współpracy już w sobotę, kiedy to Real Madryt zagra z Huescą.


TROLLNEWSY I MEMY