Nie milkną echa ostatnich wydarzeń na linii Aleksander Buksa – Wisła Kraków. Piotr Obiedziński w rozmowie ze „Sport.pl” wyjawił kulisy rozmów piłkarza z klubem. Przybliżył nieco negocjacje z czasów, kiedy sam pełnił funkcję prezesa „Białej Gwiazdy”.
Latem Wisła Kraków ogłosiła, że Buksa zostanie przy Reymonta i podpisze kontrakt do 2023 roku. Niezmiernie ucieszyło to tak włodarzy, jak i kibiców. 18-latek jest uważany za wielki talent i w przyszłości miał zostać sprzedany za duże pieniądze.
Niestety dla krakowian rzeczywistość okazała się brutalna. Porozumienie, które klub osiągnął z piłkarzem kilka miesięcy temu było jedynie w formie ustnej. Piłkarz miał po wkroczeniu w pełnoletność podpisać potrzebne dokumenty i związać się z Wisłą na kolejne dwa lata. Kiedy doszło do rozmów Buksa postanowił odmówić.
Przeciągające się rozmowy
Piotr Obiedziński w rozmowie z portalem „Sport.pl” przybliżył, jak wyglądały negocjacje z Buksą i jego ojcem w 2019 roku. Wówczas działacz pełnił funkcję prezesa Wisły Kraków i sam nadzorował sytuację nastolatka.
– W 2019 roku prowadziłem negocjacje i one się przeciągały. Wydawało mi się, że to taki model krakowski, że to wszystko wymaga czasu i musi okrzepnąć. Tak mi zresztą doradzano, żeby prowadzić negocjacje w „oldschoolowym” stylu. Z drugiej strony nie współgrało mi to z wiedzą biznesową, którą miałem o ojcu Buksy i jego doświadczeniem – opowiadał.
– Z początku miałem pełne zaufanie i prowadziłem długie rozmowy. Jednak w którymś momencie doszedłem do ściany, bo czas uciekał, a nie posuwaliśmy się do przodu. Co miesiąc przyznawałem zawodnikowi indywidualny bonus, jako gest dobrej woli. Oczywiście nie wpisywałem tego w kontrakt. Nie chciałem się na to zgodzić. A kontrakt przedłużyliśmy jednostronnie, żeby zachować pozycję negocjacyjną – kontynuował Obiedziński.
Strzał w kolano?
Według byłego prezesa „Białej Gwiazdy” Buksa mocno skomplikował swoją przyszłość. Ze względu na jego dosyć odważny ruch jego dalsza kariera przy Reymonta może okazać się wyłącznie stratą czasu. Biorąc pod uwagę konflikt z władzami piłkarz prawdopodobnie nie będzie dostawać zbyt wielu szans do pokazania się na boiskach Ekstraklasy.
– Buksa podjął bardzo ryzykowną decyzję. Bezpieczniej zarówno dla niego, jak i dla klubu, było nie czekać do osiemnastki, podpisać latem nowy kontrakt do czerwca 2023 roku, a z punktu widzenia zawodnika zagwarantować sobie minuty. Wisła by się zgodziła, gdyby to była rozsądna liczba. Można to było uwarunkować, że te minuty są w przypadku kiedy Wisła nie jest w strefie spadkowej, albo minimum cztery punkty nad nią – stwierdził Obiedziński.