NEWSY I WIDEO

Zaktualizowano ranking FIFA! Jak Polska prezentuje się na tle rywali w el. MŚ?

Czwartkowego poranka FIFA zaktualizowała światowy ranking reprezentacji w piłce nożnej. Polska utrzymała 19. lokatę, a na prowadzeniu nadal znajduje się Belgia.

Czołówka rankingu FIFA

W porównaniu z grudniową aktualizacją w rankingu nie doszło do drastycznych zmian. Na czele zestawienia wciąż znajdują się Czerwone Diabły. Podium niezmiennie uzupełniają kolejno reprezentacje Francji i Brazylii.

Polska na tle swoich rywali

Tak jak już wspomnieliśmy, Biało-Czerwoni niezmiennie okupują 19. lokatę w światowym rankingu. Na nadchodzącym EURO w fazie grupowej zmierzymy się z Hiszpanią, Szwecją oraz Słowacją. La Furia Roja zajmuje 6. pozycję, Trzy Korony znajdują się tuż za nami na 20. lokacie, z kolei nasi południowi sąsiedzi znajdują się na 34. miejscu.

Zanim jednak nasza reprezentacja wyjedzie na Mistrzostrzostwa Europy, przyjdzie jej rozpocząć zmagania o wyjazd na Mundial w Katarze. Faworyt naszej grupy – Anglia – znajduje się tuż za podium, reprezentacja Węgier zajmuje 40. lokatę, Albania jest na 66. pozycji, Andora jest 151., a San Marino zamyka to zestawienie.

Największe zmiany w rankingu FIFA

Od ostatniej aktualizacji zestawienia FIFA nie rozegrano zbyt wielu spotkań, więc nie było okazji do tego, by zmienić swoją sytuację w rankingu. Jedynym turniejem w ostatnim czasie były Mistrzostwa Narodów Afryki (nie mylić z Pucharem Narodów Afryki), które padły łupem Maroka. Mimo to największy skok w rankingu zaliczył wicemistrz wspomnianych rozgrywek – Mali (+3). Z kolei największy spadek przypadł Ugandzie oraz Zimbabwe – obie reprezentacje spadły o cztery lokaty.

źródło: FIFA.com

Kylian Mbappe mógł zostać piłkarzem FC Barcelony. W jego miejsce wybrano Dembele

We wtorek Kylian Mbappe zagrał na Camp Nou prawdziwy koncert. Jak się okazuje, Francuz w 2017 roku mógł zostać zawodnikiem FC Barcelony i aktualnie stać po drugiej stronie barykady. Katalończycy zrezygnowali jednak z pozyskania skrzydłowego.

Barcelona doznała dotkliwej porażki z rąk PSG (1-4). Głównym architektem sukcesu paryżan był Kylian Mbappe. Francuz zdobył hat-tricka i był najjaśniejszym punktem ekipy z Parc Des Princes. W przeszłości jego losy mogły się potoczyć zupełnie inaczej.

Woleli Dembele

W 2017 roku Mbappe brylował w AS Monaco. Wówczas do odejścia z Katalonii szykował się Neymar. Działacze Barcelony po odejściu Brazylijczyka zastanawiali się nad jego godnym następcą. Jak się okazuje, jednym z kandydatów był właśnie młody Francuz. Finalnie do Barcelony trafił jednak jego rodak, Ousmane Dembele.

– Mój ojciec wiedział, że Neymar dogadał się z PSG i tam przejdzie. W Barcelonie albo nie mieli takiej świadomości, albo w to nie wierzyli. Nie dokonywali żadnych ruchów aż do czasu jego odejścia. Gdy to nastąpiło, mieli wątpliwości, kogo sprowadzić w miejsce Brazylijczyka. Uznali, że Dembele lepiej pasuje do drużyny niż Mbappe. Niektórzy mówili nawet, że Kylian jest duchem, który niczego nie osiągnął – zdradził Junior Minguella, syn Josepa Marii. 

Co więcej, Minguella twierdzi, że pewne rozmowy zaczęły się toczyć bez wiedzy władz katalońskiego klubu. Wstępne warunki zostały nawet dogadane, o czym także zdradził syn agenta.

– Monaco dostałoby 130 mln euro i 25 mln euro w postaci bonusów. Piłkarz miał na rękę dostawać 10-16 mln euro – dodał.

Ostatecznie Mbappe do Barcelony nie trafił. Francuz został piłkarzem PSG, a w jego miejsce na Camp Nou sprowadzono jego rodaka, Ousmane Dembele.

Zobacz też: „Zabiję cię”. Mbappe groził rywalowi podczas meczu z Barceloną

Haaland przebił Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Niebywałe osiągnięcie 20-latka

Erling Haaland ma przed sobą świetlaną przyszłość. Norweg udowodnił już kilkukrotnie, że czeka go wielka kariera, a teraz tylko to potwierdza. Napastnik Borussii przebił już Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, kiedy ci byli w jego wieku. A to nie koniec.

Podczas starcia z Sevillą w Lidze Mistrzów Haaland znowu pokazał, że nie jest tylko wielkim talentem. 20-latek po raz kolejny udowodnił, na jak wysokim poziomie gra już teraz. Dzięki dubletowi z Sevillą ma już na koncie 18 goli w Lidze Mistrzów w zaledwie 13 występach (!!!).

Lepszy niż Messi i Ronaldo

Norweg dzięki swojemu dorobkowi strzeleckiemu ma już na koncie więcej goli niż aktualni bogowie futbolu. W jego wieku po 13 meczach w Lidze Mistrzów Cristiano Ronaldo nie miał ani jednego trafienia. Leo Messi dla odmiany miał ich zaledwie trzy.

W sumie Haaland wyprzedził w ilości strzelonych bramek wiele legend. Wśród nich są choćby: Ronaldo, Francesco Totti, Christo  Stoiczkow, David Villa, Miroslav Klose, Adriano, Dimitar Berbatov i Michael Owen. Ma także więcej goli niż Marco Reus czy Carlos Tevez.

Do „łyknięcia” kolejne wielkie nazwiska

20-latek już teraz prześcignął same uznane marki piłkarskie, a to jeszcze nie koniec. Przed nim z niewiele większym dorobkiem są również wielcy piłkarze, tacy jak Marco van Basten i Johan Cruyff (po 19 bramek) czy Romario, Fernando Torres i Gareth Bale (po 20).

Co więcej, Luis Suarez, który jest uznawany za jednego z najlepszych napastników XXI wieku również nie może spać spokojnie. Haaland traci do niego raptem… 8 bramek. Urugwajczyk w Lidze Mistrzów nastrzelał ich bowiem 26.

Bale tęskni za Realem? „On wciąż kocha Madryt”

Gareth Bale reprezentuje obecnie barwy Tottenhamu. Walijczyk przebywa w Londynie na zasadzie wypożyczenia z Realu Madryt. Jego agent, Jonathan Barnett, przyznał, że piłkarz z chęcią wróciłby do Madrytu.

Zmarnowany potencjał

Na początku sezonu Gareth Bale trafił do Tottenhamu na zasadzie wypożyczenia. Walijczyk przeniósł się z Realu Madryt, gdzie w ostatnim czasie nie grał zbyt często. Skrzydłowy często siadał na ławce, gdzie miał lepsze rzeczy do roboty, niż obserwowanie zmagań swoich drużynowych kolegów.

To właśnie dlatego Gareth Bale przeniósł się do Londynu. 31-latek miał odbudować swoją formę, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie, niż zakładano. Walijczyk w tym sezonie rozegrał 16 spotkań i strzelił raptem 4 gole.

Tęsknota za domem

Wypożyczenie Bale’a trwa do końca tego sezonu, a umowa z Królewskimi do czerwca 2022 roku. Barnett jest zdania, że jego klient z wielką chęcią wróci Santiago Bernabeu.

– Bale wciąż kocha Madryt. Nie ma żadnych kłopotów z Realem, to wspaniały klub. Powrót nie będzie dla niego żadnym problemem. To Real musi zdecydować, czy znów chce Garetha. Trzeba też spytać Zidane’a, czy go potrzebuje. Nie sądzę, żeby tak było – przyznał agent Walijczyka.

Bale po powrocie do Tottenhamu najpierw zmagał się z kontuzjami, a gdy już wyzdrowiał, nie zyskał wystarczającego zaufania Mourinho. Mimo słów, jakie padały z ust Portugalczyka, obaj panowie żyją w dobrych relacjach.

– Ich relacje są dobre. Nie ma między nimi żadnego problemu. Stwarzają go tylko dziennikarze. Spodziewaliśmy się, że będzie grał więcej, ale sprawy nie potoczyły się tak dobrze, jak oczekiwaliśmy – stwierdził Barnett.

Włoscy eksperci zachwyceni młodym Polakiem. „To będzie nowy Zieliński”

Kacper Urbański wzbudził niemałe zainteresowanie włoskich mediów. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych gazet we Włoszech – Corriere dello Sport – przygotowała artykuł o nowym nabytku Bolonii. 16-latek został porównany przez dziennikarzy do Piotra Zielińskiego.

Transfer do Włoch

Urodzony w 2004 roku piłkarz pierwsze kroki w swojej przygodzie z piłką stawiał w Lechii Gdańsk. 21 grudnia 2019 roku zdołał zadebiutować w ekstraklasie, dzięki czemu stał się najmłodszym debiutantem w ekstraklasie w XXI wieku. Pod koniec stycznia tego roku wyleciał do Włoch na testy do Bolonii. W pierwszy dzień lutego ogłoszono wypożyczenie Polaka do zespołu Rossoblù na pół roku z obowiązkiem wykupu.

–  Cieszę się, że szybko wyłowiliśmy Kacpra z akademii, dzięki czemu od ponad roku wdrażał się do dorosłej piłki w pierwszym zespole. Zainteresowanie skautów innych klubów było więc tylko kwestią czasu. Namawiałem jego rodziców, żeby jeszcze u nas został. To jednak w pełni przemyślana rodzinna decyzja, nie chcemy nikogo blokować w dalszym rozwoju – mówił wówczas Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk.

Urbański nowym Zielińskim?

Dziennikarze Corriere dello Sport przygotowali dość obszerny artykuł o wychowanku Lechii Gdańsk. Eksperci pokusili się o stwierdzenie, że Kacper Urbański ma zostać nowym Piotrem Zielińskim.

Sinisa Mihajlović fanem talentu Polaka

Póki co 16-latek trenuje z zespołami młodzieżowymi Bolonii, jednak wraz z upływem czasu i zdobytym doświadczeniem Kacper wkrótce może przenieść się na treningi pierwszego zespołu. Talent Polaka dostrzega również trener pierwszej drużyny, Sinisa Mihajlović, który zaakceptował jego transfer.

– Sinisa Mihajlović od razu zdał sobie sprawę, jakie cechy ma 16-letni chłopiec, czyli technikę, sposób prowadzenia piłki, osobowośćpiszą włoskie media.

– Gdy już będzie gotowy fizycznie, zacznie trenować z pierwszą drużyną – czytamy dalej.

Szokujące zachowanie Kyliana Mbappe. Piłkarz groził rywalowi. „Zabiję cię” [WIDEO]

Kylian Mbappe w spotkaniu z FC Barceloną zanotował znakomity występ. Francuz popisał się hat-trickiem i niemal w pojedynkę rozmontował defensywę Katalończyków. Jak się okazuje, 22-latek pokazał również swoje gorsze oblicze.

Spotkanie między PSG a Blaugraną kipiało od emocji od samego początku. Upust swojej złości w trakcie spotkania dali zawodnicy Barcelony. Między Pique i Griezmannem doszło do ostrego spięcia w okolicach 40. minuty, co zarejestrowały mikrofony na Camp Nou. To jednak nie był koniec.

„Zabiję cię”

Po jednym z fauli doszło do kolejnej sprzeczki na boisku. Tym razem w roli głównej byli Jordi Alba oraz bohater meczu, Kylian Mbappe.

Lewy obrońca stanął w obronie Serginio Desta. Do Amerykanina spory problem miał wspomniany Mbappe. Francuz nie chciał dać za wygraną i prowokował defensora.

– Przecież cię przeprosił. Spójrz na swój dowód osobisty. Jesteś arogancki – skierował Alba do 22-letniego gwiazdora PSG, który był rozwścieczony całą sytuacją.

– Zabiję cię na ulicy – wypalił mu w odpowiedzi Mbappe.

Słowa młodego Francuza były co najmniej zaskakujące. Słysząc odpowiedź skrzydłowego do dyskusji włączył się także Gerrard Pique.

– Kogo zamierzasz zabić? – zapytał Hiszpan.

– On się dopiero uczy – skwitował Alba, kończąc wymianę zdań.

Ostatecznie to Mbappe był górą w tym meczu. Francuz finalnie skompletował hat-trick i dobił Barcelonę, a PSG rozgromiło rywali na Camp Nou aż 4-1. Mimo znakomitego występu słowa skrzydłowego z pewnością nie przyniosą mu dobrego rozgłosu. Kibice do tej pory zastanawiają się, co wstąpiło w młodego zawodnika. Na odpowiedź na to pytanie będziemy jednak musieli jeszcze poczekać, o ile w ogóle poznamy na nie odpowiedź.

Prezes Pogoni Szczecin zabrał głos w sprawie transferu Kamila Grosickiego. „To była krótka rozmowa”

Kilka dni temu w Polsce pojawiła się informacja o powrocie Kamila Grosickiego do Pogoni Szczecin. Jarosław Mroczek, prezes Portowców, w rozmowie z „Interią” przyznał, że kontaktował się z 32-latkiem, jednak nie doszli oni do porozumienia.

Zwykła plotka

Przez kilka dni portale sportowe żyły przenosinami Kamila Grosickiego z Premier League. Najpierw na tapecie pojawiła się Legia Warszawa, a następnie Pogoń Szczecin. Wszystko to okazało się wyssanymi z palca informacjami.

– Pojawiające się w mediach informacje, że jesteśmy blisko porozumienia z Grosickim, to co najwyżej objaw chęci pewnych ludzi, którzy chcieliby, żebyśmy faktycznie sprowadzili Kamila – przyznał Mroczek w rozmowie z „Interią”.

Prezes Portowców co prawda potwierdził, że rozmawiał z Kamilem Grosickim o przejściu do Pogoni Szczecin, jednak rozmowy zakończyły się fiaskiem. Klub nie ma pieniędzy, aby opłacać 32-latka.

– To była naprawdę krótka rozmowa. Mówiąc wprost: finansowe oczekiwania Kamila są bardzo wysokie i nie stać nas na ich spełnienie – zakończył temat Mroczek.

Reprezentant USA przyznaje, że mógł grać dla Polski. Zbigniew Boniek sam z nim rozmawiał

PZPN często podejmował próby namówienia piłkarzy z polskimi korzeniami do gry w biało-czerwonych barwach. Jak przyznał Matt Miazga, reprezentant USA, Zbigniew Boniek rozmawiał z nim na ten temat. 

Rodzina piłkarza pochodzi z Polski. Sam Miazga urodził się i wychował w Stanach Zjednoczonych, a najgłośniej zrobiło się o nim, kiedy zaczął grać w New York Red Bulls. Stoper ma na koncie 20 występów w kadrze USA, więc jego temat gry dla „Biało-Czerwonych” upadł, jednak były pewne podrygi.

Zbigniew Boniek rozmawiał z zawodnikiem

25-latek dla miał okazję zagrać z orzełkiem na piersi. W 2012 roku zadebiutował w młodzieżowej reprezentacji przeciwko Słoweńcom. Na występie w drużynie do lat 18 się jednak skończyło. Kiedy Miazga zaczął grać w New York Red Bulls, a świat usłyszał głośniej jego nazwisko odezwał się do niego Zbigniew Boniek.

– Rozmawiałem kilka razy przez telefon ze Zbigniewem Bońkiem. On mnie bardzo lubił i opowiadał o tym, jacy piłkarze występują w reprezentacji Polski i jak świetna atmosfera tam panuje. Namawiał mnie. Ja mu odpowiadałem, że podejmę decyzję, jak przyjdzie powołanie. Dostałem jednak tylko zaproszenie do kadry under-21 prowadzonej wtedy przez Marcina Dornę. To był 2015 rok, gdy już regularnie występowałem w New York Red Bulls. W październiku skontaktował się ze mną Juergen Klinsmann. Gdy dostałem szansę debiutu w reprezentacji USA, nie zastanawiałem się długo. O tym marzyłem od dziecka – opowiedział piłkarz w rozmowie z tygodnikiem „Piłka Nożna”.

Amerykanin nie ukrywa, do której narodowości jest bardziej przywiązany. Mimo że dostał możliwość wyboru, sprawa była dla niego jasna od początku. To dla Stanów Zjednoczonych chciał grać od dziecka.

– Prawda jest taka, że w moim sercu zawsze najważniejsza była Ameryka. Polskę darzę olbrzymim sentymentem, ale jestem Amerykaninem – przyznał Miazga.

W 2016 roku stoper opuścił Amerykę. Trafił do Chelsea, gdzie zanotował jedynie dwa występy. Od tamtej pory „The Blues” wysyłają go systematycznie na wypożyczenia. Między innymi przywdziewał już barwy Vitesse, Nantes czy Reading. Obecnie występuje w Belgii, w Anderlechcie.

Krzysztof Piątek wraca na właściwe tory? „W najbliższym czasie zobaczycie prawdziwego Piątka”

Sytuacja Herthy Berlin nie jest najciekawsza. W klubie co jakiś czas dochodzi do zmian w sztabie trenerskim, przez co cierpią piłkarze, którzy co chwilę muszą dostosowywać się do nowego systemu gry. Krzysztof Piątek udzielił wywiadu niemieckiemu „Sport Bild”, gdzie zapowiedział, że na treningach czuje się coraz lepiej.

Chaos w Berlinie

Po znakomitej przygodzie we Włoszech Krzysztof Piątek w styczniu ubiegłego roku trafił do Herthy Berlin. Wówczas zapowiadano, że w Berlinie powstaje wielki projekt na miarę walki o mistrzostwo Niemiec! Następne miesiące boleśnie zaweryfikowały zapowiedzi włodarzy Herthy.  Od momentu dołączenia reprezentanta Polski do biało-niebieski w klubie przewinęło się już w sumie czterech trenerów. Takie zarządzanie klubem z pewnością nie może wpłynąć pozytywnie na wyniki zespołu.

Ciągłe zmiany trenerów nie ułatwiają rozwoju. Każdy szkoleniowiec działa inaczej pod względem treningu, taktyki. Jako nowy zawodnik potrzebujesz trochę czasu, by się do tego przyzwyczaić. Ale aktualnie pracujemy ze znakomitym fachowcem – skomentował Krzysztof Piątek.

Krzysztof Piątek nie chciał odejść z Herthy

Przez nieco ponad rok 25-letni napastnik zagrał łącznie w 37 meczach w barwach Herthy. W tym czasie zdołał strzelić 10 bramek oraz dołożył 3 asysty. W ostatnich tygodniach mówiło się o możliwym odejściu Piątka, gdyż zainteresowana usługami Polaka była m.in. Fiorentina. Wychowanek Lechii Dzierżoniów wyznaje jednak, że nigdzie nie mówił o chęci odejścia z Herthy.

Nigdy nie mówiłem, że chcę opuścić Berlin. Jestem w tym w klubie i daję z siebie sto procent. Zauważam, że coraz lepiej wchodzę w swój rytm, dlatego wierzę, że wkrótce pokażę, na co mnie stać i najbliższym czasie zobaczycie prawdziwego Piątka. Jesteśmy w trudnej sytuacji zespołowo, ale dźwigniemy się, bo mamy dobrych piłkarzywyznał piłkarz Herthy Berlin.

źródło: tvp sport

Klasa Mateusza Wdowiaka. Wychowanek Cracovii pożegnał klub, mimo konfliktu

Mateusz Wdowiak odszedł z Cracovii w kiepskiej atmosferze. Wychowanek „Pasów” od dłuższego czasu nie grał w piłkę, a klub nie chciał pozwolić mu na związanie z innym zespołem. Koniec końców między stronami nastąpiło porozumienie, a piłkarz trafił do Rakowa Częstochowa. Mimo niesnasek Wdowiak nie zapomniał, ile zawdzięcza Cracovii.

Problemy 24-latka zaczęły się od chęci zmiany otoczenia. W wyniku braku podpisu pod nową umową Wdowiak popadł w konflikt z władzami klubu, a te postanowiły utrudnić mu granie w piłkę. Z tego powodu ostatnie pół roku dla napastnika toczyło się futbolu w tle.

Emocjonalne pożegnanie

Chociaż rozstanie z Cracovią nie należało do przyjemnych, Wdowiak nie ma zamiaru zapominać o tym, ile dał mu jego klub. Po podpisaniu kontraktu z Rakowem i dopięciu wszystkich szczegółów zawodnik wystosował specjalne podziękowania. Skierował je do swojego byłego zespołu.

– Spędziłem w Cracovii 14,5 roku życia. Wchodziłem w piłkarski świat Cracovii w wieku 10 lat, choć już wcześniej przeżywałem piękne chwile, chociażby jako chłopiec od podawania piłek w wygranym meczu barażowym z Górnikiem Polkowice – czytamy w liście.

https://twitter.com/wdowiak_mateusz/status/1362129765830901760

W dalszej części piłkarz dziękuje osobom, które stanęły na jego drodze i wyciągnęły do niego dłoń. Co jednak ważniejsze, skazę na całej przygodzie Wdowiaka z Cracovią pozostawia jeden element. Jest nim oczywiście pożegnanie.

– Jedyne czego żałuje, to że rozstaję się w takich okolicznościach. Mimo wszystko mam nadzieję, że do zobaczenia… Być może kiedyś znów spotkamy się przy Kałuży. Cracovio, po prostu kocham Cię – zakończył emocjonalnie.

Neymar zostanie ukarany za swojego tweeta? Wpis nie spodobał się UEFA

W trakcie wtorkowego meczu pomiędzy Barceloną a PSG Neymar na bieżąco chwalił się swoimi spostrzeżeniami na twitterze. Jeden z tweetów został szybko usunięty z portalu, jednak mimo to sprawie przyjrzy się UEFA.

Osłabione PSG pokonało FC Barcelonę

Neymar nie zagrał we wtorkowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko swojemu byłemu klubowi na Camp Nou ze względu na kontuzję. Koledzy z zespołu Brazylijczyka wyjątkowo łatwo poradzili sobie z Dumą Katalonii, wygrywając 4:1. Przy obecnej formie FC Barcelony ciężko wierzyć, by mogło dojść do odrobienia strat w rewanżu.

Prześmiewczy wpis Neymara

W trakcie wspomnianego spotkania Neymar opublikował masę tweetów na swoim profilu. Jeden z nich odnosił się do karnego podyktowanego FC Barcelonie, jednak szybko został on usunięty przez piłkarza PSG.

https://twitter.com/Polsport/status/1361779947187101701

Brazylijczyk zostanie ukarany?

Mimo że tweet został szybko i sprawnie usunięty, to UEFA może przyjrzeć się tej sprawie. Maksymalna kara za takie „wykroczenie” to zawieszenia na dwa mecze. W 2019 roku UEFA zawiesiła Neymara na trzy spotkania z podobnego powodu, jednak karę zredukowano do dwóch meczów. Wówczas skrytykował sędziego za pracę w meczu z Manchesterm United.

Adrian Mierzejewski zmieni klub? 34-latek mógł trafić do jednego zespołu z Kamilem Grosickim

Adrian Mierzejewski wkrótce może zmienić klub. Według informacji podanych przez portal Interia Sport za 34-latkiem ustawiła się całkiem długa kolejka zainteresowanych.

Ciekawa kariera

Były reprezentant Polski opuścił rodzimą ligę w 2011 roku na rzecz tureckiego Trabzonsporu. Z biegiem lat Mierzejewski zwiedzał coraz to ciekawsze zakątki świata od Emiratów, przez Australię aż po Chiny, w których gra od lipca 2018 roku. 34-latek jest obecnie piłkarzem Chongqing Dangdai Lifan, którego barwy przywdziewa od lutego 2019 roku, jednak przez ostatnie miesiące ubiegłego roku przebywał na wypożyczeniu w Guangzhou R&F.

Gwiazda ligi chińskiej

Mierzejewski jest jedną z gwiazd ligi chińskiej. W ubiegłym sezonie zdołał strzelić 8 goli o zanotować 9 asyst, a wszystko to w zaledwie 17 meczach. Dało mu to tytuł najlepszego asystenta ligi. Ponadto Polak znalazł się wśród innych znakomitych piłkarzy w najlepszej jedenastce sezonu.

https://twitter.com/Adam_Kotleszka/status/1302561153223192576

Mierzejewski i Grosicki w jednym klubie?

Jak podaje Interia Sport, usługami Polaka zainteresowane są 3 kluby z chińskiej ekstraklasy oraz jeden zespół z jej zaplecza. Ponadto przed kilkoma tygodniami mówiło się o zainteresowaniu ze strony saudyjskiego Damac FC. Ten sam klub robił przymiarki pod Kamila Grosickiego oraz występującego w polskiej lidze Jesusa Imaza z Jagielloni Białystok.

https://twitter.com/SportINTERIA/status/1362008699942936576

źródło: Interia Sport

Chiellini wychwala Wojciecha Szczęsnego. „Jeden z pięciu najlepszych bramkarzy na świecie”

Giorgio Chiellini już od dawna reprezentuje barwy Juventusu i jest jedną z legend „Starej Damy”. Włoch udzielił wywiadu Piotrowi Dumanowskiemu z „Eleven Sports”, w którym między innymi wychwalał Wojciecha Szczęsnego.

Polski bramkarz w Juventusie jest już prawie cztery lata. Do Turynu przeprowadził się latem 2017 roku. Od tamtej pory wyrobił sobie renomę, a jego nazwisko stało się prawdziwą marką we Włoszech. Zapracował na to oczywiście już wcześniej, kiedy grał w AS Romie. To właśnie świetna gra w rzymskim klubie przyczyniła się do transferu do Juventusu.

Łatwo nie było

Szczęsny otrzymał w Turynie niełatwe zadanie. Polak miał z biegiem czasu zastąpić usuwającego się w cień Ginaluigiego Buffona. Chiellini wrócił myślami do dawnych lat, kiedy zmiennikiem 40-latka był Edwin van der Sar.

– Trudno mi powiedzieć, jak było w przeszłości, bo odkąd jestem w Juventusie, to w bramce od zawsze był Gigi Buffon. Miałem to szczęście, grać niemal zawsze z nim za plecami. Pamiętam Edwina van der Sara, który miał trochę problemów w Juventusie, ale następnie udowodnił, choćby w Manchesterze United, że jest znakomitym bramkarzem – przyznał w rozmowie z Piotrem Dumanowskim.

Stoper przyznaje, że Polak miał sporo szczęście, bo mimo jasno określonej roli zmiennika grał dość często. Stało się to za sprawą kontuzji, której doznał Buffon. Jak wspomina Chiellini – pierwszy rok był kluczowy w ich współpracy.

– W pierwszym roku, gdy Wojtek pojawił się w Juve, był zmiennikiem Gigiego, ale przez kontuzję Buffona grał dość często. To był bardzo ważny czas, bo wówczas zaczęliśmy się wzajemnie poznawać i pracować nad tymi szczególikami, które potem składają się na sukces. Musiał się nauczyć nowych rzeczy, tego, co w Juventusie jest wymagane. Nie mówię o kwestiach technicznych, ale chociażby o komunikacji na boisku czy energii, którą bramkarz musi emanować – opowiadał Włoch.

– Potem zaczęliśmy odkrywać, jaką jest osobą, poznawać jego mocniejsze i słabsze strony. Ten pierwszy rok był dla niego i dla nas kluczowy, bo gdy został już pierwszym bramkarzem Juventusu, wszyscy byliśmy na to gotowi. On wiedział, w jakim miejscu się znajduje, a po kilkudziesięciu meczach my mieliśmy świadomość, z kim pracujemy – kontynuował.

„Obudziliśmy w nim trochę ognia”

Chiellini wspomina Szczęsnego z początków w Juventusie jako „zimnego”, zbyt statecznego. Stoper przyznaje, że Polak potrafi zachować spokój w trudnych sytuacjach, ale w trakcie jego pobytu w Turynie coś się zmieniło. Aktualnie nasz bramkarz daje reszcie zespołu masę cennej energii.

– To bramkarz, który z jednej strony jest zimny, w każdej sytuacji potrafi zachować spokój, ale z biegiem czasu obudziliśmy w nim trochę ognia. Obecnie daje zespołowi dużo więcej energii po udanej paradzie, niż gdy do nas dołączył. Żyje w bramce, podnosi głos, pobudza zespół i buduje pewność siebie. To są te aspekty, które niesamowicie rozwinął – zaznaczył Włoch.

Nie mogło oczywiście zabraknąć wspomnienia o humorze Szczęsnego. 30-latek doskonale znany jest ze swoich żartów i pozytywnego nastawienia. Jak jednak mówił Chiellini – nie zawsze go tak postrzegał.

– Postrzegam go jako jednego z pięciu najlepszych bramkarzy na świecie. Myślę, że nie jest odpowiednio doceniany przez media w Europie. Gdy go poznałem, odkryłem zupełnie inną osobę. Gdy obserwowałem go z daleka, w Romie, wydawał się zamknięty, niedostępny. Ale w rzeczywistości to wesołek, żartowniś. Jest niesamowicie sympatyczny, non stop robi sobie jaja – zakończył.

Lewandowski o swoim ośmiosekundowym milczeniu: „Po prostu tak wyszło”

Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski, rozmawiał z Przemysławem Pawlakiem z tygodnika „Piłka Nożna”. 32-latek zdradził m.in. co czuł podczas pamiętnych ośmiu sekund milczenia oraz jak długo zamierza jeszcze grać.

„Moje milczenie zostało wyolbrzymione”

W listopadzie podczas przerwy reprezentacyjnej Polska w kiepskim stylu przegrała z Włochami 0:2. Po meczu Jacek Kurowski spytał Roberta Lewandowskiego o plan taktyczny na tamto spotkanie, a kapitan biało-czerwonych przez kilka sekund milczał. Po prawie trzech miesiącach napastnik Bayernu Monachium postanowił wytłumaczyć swoje zachowanie.

– Gdy ktoś czegoś szuka i chce na siłę znaleźć, w każdej wypowiedzi, w każdym geście to dostrzeże. Nie liczyłem sekund w głowie, nie planowałem takiego zachowania, po prostu tak wyszło. Moje milczenie zostało wyolbrzymione – uciął temat Lewandowski.

– Czy czuję się współodpowiedzialny za jego zwolnienie? To znaczy? Gdybyśmy grali dobrze, trener nie zostałby zwolniony. Zawodnicy również za to odpowiadają. Przykra sprawa. Każdy z nas powinien również uderzyć się w pierś. Musimy zastanowić się nad tym, co nie funkcjonowało, nad tym, co my możemy zrobić lepiej, aby kwalifikacje mistrzostw świata zacząć od mocnego uderzenia. Refleksja jest potrzebna, natomiast musimy patrzeć przede wszystkim do przodu. I nie możemy zastanawiać się nad tym, jak zespół będzie wyglądał pod wodzą nowego trenera, musimy za to wyjść na boisko w Budapeszcie i zrobić swoje – powiedział kapitan reprezentacji Polski dla tygodnika „Piłka Nożna”

Ile Robert da radę jeszcze grać?

Robert Lewandowski zdradził, ile czasu zamierza jeszcze grać. Na nasze szczęście napastnik Bawarczyków nie planuje w najbliższym czasie odwieszać butów na kołek.

– Życie piłkarza nie trwa wiecznie, ale ja nie doszedłem jeszcze do momentu, w którym myślę, że już dużo osiągnąłem, więc mogę trochę odpuścić. Planuję grać jeszcze pięć-siedem lat. Przynajmniej. To kwestia wyznaczania sobie kolejnych wyzwań – podsumował 32-latek.


TROLLNEWSY I MEMY