NEWSY I WIDEO

ŁKS wkrótce zmieni właściciela! Amerykański milioner potwierdził finalizację rozmów

ŁKS wkrótce ma przejąć potężny właściciel. Philip Platek, amerykański milioner polskiego pochodzenia potwierdził, że jest blisko objęcia sterów w łódzkim klubie. Zaznaczył, że celem jest awans do Ekstraklasy. 

Od kilku tygodni pojawiają się informacje, że Philip Platek, który jest właścicielem włoskiej Spezii, chce przejąć Łódzki Klub Sportowy. Saga powoli zaczyna dobiegać końca. Amerykański milioner polskiego pochodzenia potwierdził, że jest blisko sfinalizowania rozmów.

Nowy etap

Redakcja „WP Sportowe Fakty” skontaktowała się z Platkem. Milioner został zapytany, w jakim stanie są obecnie negocjacje i kiedy można spodziewać się oficjalnego przejęcia przez niego ŁKS-u.

– Myślę, że to kwestia kilku tygodni – ocenił Amerykanin. 

Platek został również zapytany o powody takiego ruchu. Jak sam zaznaczył, dużą rolę odegrały więzy rodzinne. Nie był to jednak czynnik decydujący. Platek przyznaje, że to nadarzyła się świetna okazja na przejęcie łódzkiego klubu. Zdradził również, że głównym celem jest powrót ŁKS-u do Ekstraklasy.

– Myślę, że to dobra okazja. ŁKS ma nowy stadion, zaplecze treningowe, rozwija klubową akademię. Mają dobre relacje z miastem, jest duża baza fanów. Również miasto Łódź się rozwija, jest tam wszystko, czego potrzeba. Do tego jest dobrze, centralnie położone. Oczywiście, ostatnie lata były dla klubu trudne, ale myślę, że najgorsze już za nimi, że sporo spraw już tam wyczyszczono – przyznał Platek. 

– Oczywiście, celem jest powrót do Ekstraklasy. Zespół jest teraz na pierwszym miejscu w tabeli, z dużymi szansami na awans. Celem byłoby pozostanie w Ekstraklasie, ugruntowanie swojej pozycji w niej i dalsze tworzenie solidnych fundamentów. Krok po kroku. Prowadząc klub, chcę być odpowiedzialny, a nie emocjonalny. Bo jeżeli jesteś zbyt emocjonalny w działaniach, to łatwiej o popełnienie kosztownych pomyłek. Nie można rosnąć zbyt szybko – dodał.

Platek nie chce jednak zajmować stanowiska prezesa. Zaznaczył, że nie planuje żadnej rewolucji kadrowej. Obecny zarząd wciąż ma działać w strukturach klubu.

– Plan jest taki, aby obecny management pracował dalej – podkreślił milioner. 

Rosyjski trener uderzył w Lewandowskiego. „Zszargał swoje piłkarskie imię”

 

Oleg Romancew wypowiedział się na temat Roberta Lewandowskiego. Rosyjski szkoleniowiec skrytykował kapitana reprezentacji Polski, bo nie chciał zagrać przeciwko jego ojczyźnie w eliminacjach do mundialu.

Rosjanin uderzył w Lewandowskiego

Oleg Romancew w przeszłości prowadził Spartaka Moskwa. Szkoleniowiec wielokrotnie zdobywał z tym klubem mistrzostwo Rosji. 69-latek był także selekcjonerem swojej ojczyzny – prowadził ją na EURO 1996 i Mistrzostwach Świata w 2002 roku.

Legenda rosyjskiego futbolu niedawno wypowiedziała się na temat Roberta Lewandowskiego. Oleg Romancew skrytykował kapitana reprezentacji Polski. 69-latek uważa, że piłkarz FC Barcelony zszargał swoje piłkarskie imię z powodu odmowy gry przeciwko Rosji w el. do Mistrzostw Świata w Katarze.

Co z przyszłością Kamila Glika? „Dobrym pomysłem jest to, by został we Włoszech” [CZYTAJ]

– Chciałbym myśleć, że piłkarze nie mają nic wspólnego z decyzjami FIFA i UEFA. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, żeby wielcy Pele i Maradona, niech Bóg ich błogosławi, mogli powiedzieć to, co stwierdził Lewandowski, który na zawsze zszargał swoje piłkarskie imię – powiedział Romancew.

Źródło: onet.pl, sports.ru

Co z przyszłością Kamila Glika? „Dobrym pomysłem jest to, by został we Włoszech”

 

Jarosław Kołakowski był gościem w programie „Okno Transferowe Extra” na antenie „Meczyków”. Agent Kamila Glika wypowiedział się na temat przyszłości swojego klienta. Menedżer piłkarza nie wyklucza jego powrotu do Serie A.

Co dalej?

Kamil Glik obecnie reprezentuje barwy Benevento. Ekipa Fabio Cannavaro zawodzi w Serie B i zajmuje dopiero 17. miejsce po 22 kolejkach ligowych. W związku z tym nie wiadomo, jak potoczy się przyszłość reprezentanta Polski, którego umowa obowiązuje do końca sezonu.

Kulesza zaprzeczył doniesieniom o zarobkach Santosa. Wbił także szpilkę Bońkowi [CZYTAJ]

Agent Glika w rozmowie z „Meczykami” przyznał, że 34-latek jest ważny dla trenera Benevento. Jarosław Kołakowski uważa, że dobrym pomysłem będzie, żeby obrońca został we Włoszech.

– Kamil jest stabilnie grającym zawodnikiem. Jest bardzo ważny dla trenera Cannavaro i dla zespołu. Zobaczymy, czy dojdzie do porozumienie w kwestii przedłużenie kontraktu. Uważam, że dobrym pomysłem jest to, by został we Włoszech. Nie wykluczam jego powrotu do Serie A – z Benevento lub bez – powiedział agent 34-letniego obrońcy.

Źródło: Meczyki.pl

Dawid Kownacki dostał propozycję z Premier League. Transfer upadł z nieoczywistego powodu

Dawid Kownacki był bliski przenosin do Premier League! Według Tomasza Włodarczyka napastnikiem Fortuny zainteresował się angielski Brentford. Polak nie spełnił jednak pewnych warunków. 

25-latek bryluje formą w tym sezonie 2. Bundesligi. W 20 występach zgromadził 9 goli i 7 asyst. Ostatni mecz Fortuny z Magdeburgiem (3-2) skończył z dubletem.

Było blisko transferu

Dzięki dobrym występom na zapleczu niemieckiej ekstraklasy Kownacki zainteresował mocniejsze kluby. Tomasz Włodarczyk w programie „Okno Transferowe Extra” na youtube’owej antenie „Meczyków” wyjawił, że dostał ofertę między innymi z Premier League.

– W ostatnich dniach Dawid Kownacki otrzymał kilka propozycji, aby zmienić klub. Kwoty ok. 2,5 mln euro. Chciała go Borussia Moenchengladbach, Eintracht Frankfurt i – co ciekawe – miał też propozycję z Premier League – powiedział dziennikarz meczyki.pl.

– Pytało o niego Brentford. Kalkulator GBE [regulacje transferowe w Wielkiej Brytanii dot. pozwolenia na pracę – przyp. red.] wyliczył mu jednak 8 punktów, a żeby grać w Premier League, trzeba mieć ich 15. Musiałby wówczas udać się gdzieś na wypożyczenie – dodał.

– Fortuna zatrzymuje go do końca sezonu. Kownacki będzie walczył z tym zespołem o awans do 1. Bundesligi. Myślę, że jako wolny zawodnik z takimi statystykami będzie mógł przebierać w ofertach – podsumował Włodarczyk.

Fortuna kilka tygodni temu poinformowała, że Dawid Kownacki nie przedłuży swojego kontraktu. Umowa napastnika jest ważna tylko do czerwca bieżącego roku. Tym samym po zakończeniu sezonu zostanie wolnym zawodnikiem.

Kulesza zaprzeczył doniesieniom o zarobkach Santosa. Wbił także szpilkę Bońkowi

Pensja, jaką Fernando Santos ma pobierać za prowadzenie reprezentacji Polski budzi spore emocje w piłkarskim środowisku. Głos w tej sprawie zabrał Cezary Kulesza. Prezes PZPN zaprzeczył wysokości wynagrodzenia dla 68-latka.

Kilka dni temu oficjalnie ogłoszono, że nowym selekcjonerem reprezentacji Polski został Fernando Santos. Portugalczyk nie zamierza próżnować i od lutego ma na stałe zamieszkać w Warszawie. Za prowadzenie „Biało-Czerwonych”, według medialnych informacji, ma inkasować nawet 2,5 mln euro rocznie.

Kwota o połowę mniejsza

Zarobki 68-latka wzbudziły sporo kontrowersji. Zdaniem niektórych dziennikarzy i kibiców kwota jest za wysoka. Biorąc pod uwagę zarobki wcześniejszych selekcjonerów Santos jest zdecydowanym liderem. Cezary Kulesza postanowił odnieść się do tego tematu w rozmowie z portalem „GOL24”.

Gdy rozmawialiśmy telefonicznie umawiając się na ten wywiad, zapytałem skąd czerpane są takie informacje? Z magla, czy może ktoś coś podobnego usłyszał, stojąc w kolejce za jakimś luksusowym towarem, bo kwota 2,5 miliona euro, która obiegła media, a pan wówczas przytoczył, jest nieprawdziwa – oznajmił prezes PZPN. 

– Nie wolno mi mówić, ile konkretnie zarabia selekcjoner Santos w PZPN, bo to jest tajemnica. W kontrakcie mamy zapis, że nie będziemy ujawniać wysokości pensji, więc nawet nie powinienem tego komentować. Na pewno jednak dużo, dużo mniej niż pan wspomniał. Można określić, że nawet nie połowę – podsumował.

Szpilka w poprzedniego prezesa

Kulesza wcześniej odniósł się także do warunków, na jakich został skonstruowany kontrakt Santosa. Obecny prezes PZPN, korzystając z okazji, wbił szpilkę w swojego poprzednika – Zbigniewa Bońka, który pod koniec swojej kadencji zwolnił Jerzego Brzęczka, mimo awansu reprezentacji Polski na Euro 2020.

Jeśli trener Santos awansuje do finałów mistrzostw Europy w Niemczech, to kontrakt automatycznie przedłuży się na cykl eliminacyjny mistrzostw świata. Jeśli selekcjoner wprowadzi reprezentację Polski do Euro, to będzie po prostu dowód, że zasługuje na pracę z naszą kadrą na dłuższym dystansie – zaczął.

– To byłoby chore, gdyby awans miał dyskryminować szkoleniowca. Tak się nie robi, w każdym razie ja tak nie zrobię. Jeżeli awansujemy na mistrzostwa Europy, to dosłownie za chwilę będziemy grać eliminacje mistrzostw świata z tym samym selekcjonerem na ławce – podsumował Kulesza.

Adam Nawałka wychwala Fernando Santosa. „To trener z najwyższej półki”

 

Adam Nawałka udzielił wywiadu Faktowi. Były selekcjoner reprezentacji Polski ponownie wypowiedział się na temat Fernando Santosa, który niedawno objął kadrę Biało-Czerwonych.

Nawałka o Santosie

Fernando Santos zastąpił Czesława Michniewicza na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Portugalczyk ma za zadanie awansować na Mistrzostwa Europy w Niemczech w 2024 roku. Adam Nawałka w rozmowie z Faktem przyznaje, że Fernando Santos to trener z najwyższej półki.

Gargantuiczne problemy Juventusu. Odebranie mistrzostwa Włoch wisi w powietrzu [CZYTAJ]

Były selekcjoner reprezentacji Polski uważa, że Portugalczyk potrafi wydobyć pełen potencjał zespołu, który prowadzi. Nawałka dodał jednak, że Santos powinien być wsparty przez polskich asystentów.

– Krótko mówiąc: Fernando Santos to trener z najwyższej półki, jeśli chodzi o szkoleniowców mających w dorobku pracę z reprezentacjami. Patrząc na innych kandydatów, to bardzo dobry wybór, choć liczyłem, że nowym selekcjonerem zostanie Polak. Tak jak powiedziałem, bardzo dobrze poznaliśmy warsztat trenera Santosa i tu nie ma mowy o jakimś defensywnym ustawieniu. Fernando Santos umie maksymalnie wykorzystać możliwości drużyny, a wiadomo, że zespół zawsze buduje się od bardzo solidnej organizacji gry obronnej całej drużyny. To warunek dla tych, którzy chcą zdobywać trofea. Świetnym przykładem jest tu Argentyna, która ma olbrzymie możliwości ofensywne, ale i jej gra w defensywie była na najwyższym poziomie – powiedział Adam Nawałka.

– Podsumowując – Fernando Santos to trener, który potrafi w pełni wykorzystać potencjał drużyny, ale również wydobyć go z poszczególnych zawodników. Uważam, że aby praca z kadrą była od początku na wysokim poziomie, to selekcjoner musi się oprzeć na umiejętnościach i wiedzy polskich trenerów. Wiadomo, że nikt tak dobrze, od podszewki, nie zna naszej piłki, jak polscy trenerzy. I to jest rzecz naturalna. Fernando Santos świetnie porusza się w portugalskim futbolu, zna zawodników, ale w naszej kadrze w pierwszym okresie będzie potrzebował bardzo dużego wsparcia polskich szkoleniowców – zakończył.

Źródło: Fakt

Co u rywali? Reprezentacja Wysp Owczych

Wraz z LV Bet omówiliśmy już dwóch rywali reprezentacji Polski z nadchodzących eliminacji do Euro 2024. Dziś nadszedł czas na kolejną drużynę, z którą będzie musiała się zmierzyć kadra Fernando Santosa. Zapraszamy na serię „Co u rywali?”, w której tym razem przyjrzymy się zespołowi Wysp Owczych. 

Na pierwszy rzut oka Farerowie wydają się jednym z prostszych przeciwników. W światowym rankingu FIFA zajmują dopiero 124. pozycję. Nie da się jednak ukryć, że piłka nożna stanowi bardzo ważny element w tamtejszym kraju. Mecze cieszą się dużą popularnością, a kibice są oddani, nieważne, czy drużyna wygrywa, czy przegrywa – liczą się emocje.

Eliminacje MŚ

Spoglądając natomiast na ostatnie wyniki, trudno odnieść wrażenie, aby Wyspiarze byli w stanie realnie zagrozić „Biało-Czerwonym”. Ekipa prowadzona przez Hakana Ericsona nie zdołała awansować na mistrzostwa świata w Katarze, zajmując przedostatnie miejsce w grupie, wyprzedzając jedynie Mołdawię, z którą na starcie zremisowali na wyjeździe, a następnie pokonali u siebie. Wszystkie inne spotkania zakończyły się porażkami. Wśród nich znalazły się bolesne klęski jak: 0-4 ze Szkocją czy Izraelem lub 1-3 z Austrią i Danią.

Brak opisu.

Nie oznacza to jednak, że wszystkie spotkania wyglądały tak samo. Podczas domowego meczu z Danią pokazali charakter i (choć przegrali) zaprezentowali się dobrze, tracąc tylko jednego gola. Identycznym wynikiem zakończył się mecz ze Szkocją. Oba spotkania odbywały się w Thorshavn, czyli stolicy Wysp Owczych.

Trudne warunki

Wspomniana rywalizacja z Danią i Szkocją potwierdza, że Wyspiarze potrafią być groźni na swoim terenie. Na ich korzyść działa przede wszystkim lokalny klimat. Świetnie opisał to w rozmowie z „Faktem” Łukasz Cieślewicz, polski piłkarz, który przez lata występował na Wyspach Owczych, przyjmując także obywatelstwo tego kraju.

– (…) Cały czas gra się na sztucznych murawach. (…) Największy minus to pogoda, szczególnie dla nas Polaków. My mamy normalne lato, jesień, zimę, wiosnę. A tam jednego dnia może być i słońce i śnieg, i deszcz i sztorm. Do tego trzeba się przyzwyczaić, o ile w ogóle można – mówił w minionym roku obecnie emerytowany zawodnik.

Brak opisu.

I faktycznie takie warunki mogą sprzyjać w domowych meczach. Przekonała się o tym Litwa czy Turcja, które w Lidze narodów przegrały z Farerczykami swoje mecze wyjazdowe (oba zakończone wynikiem 2-1).

Wyspiarze z Polakami zagrają dopiero 7 września, w 4. kolejce eliminacji. Na ich niekorzyść pierwszy mecz zagramy w naszym kraju. Wcześniej Farerczycy zmierzą się więc z każdym rywalem z naszej grupy, a więc kolejno z: Mołdawią (wyjazd), Czechami (u siebie) i Albanią (u siebie). Najtrudniejsze mecze będą mieć zatem przed sobą, inaczej niż w przypadku „Biało-Czerwonych”, którzy od meczów z Czechami i Albańczykami rozpoczną eliminacje w marcu.

Gargantuiczne problemy Juventusu. Odebranie mistrzostwa Włoch wisi w powietrzu

Problemy Juventusu zdają się nie mieć końca. Według włoskiego dziennikarza „Starej Damie” może zostać odebrany tytuł mistrzowski z sezonu 2019/20. Na domiar złego wykluczenie z europejskich pucharów może zostać przedłużona aż do 2027 roku!

Kilka tygodni temu zapadł wyrok w sprawie nieprawidłowości finansowych Juventusu. Jeden z najbardziej uznanych włoskich klubów został na jego mocy ukarany odjęciem 15 punktów w Serie A. Obecnie „Bianconeri” praktycznie nie mają szans na wygranie mistrzostwa w tym sezonie i walczą o środek ligowej tabeli.

Olbrzymie problemy

Na tym jednak kłopoty Juventusu się nie kończą. Już jakiś czas temu w mediach przewijała się informacja, że przyszłość klubu stoi pod znakiem zapytania. „Starej Damie” groziło przede wszystkim wykluczenie z europejskich pucharów. UEFA czeka na zakończenie procesów przeciwko turyńczykom, aby wtedy podjąć decyzję. Już teraz jednak Paolo Ziliani informuje, że Juve może zostać wykluczone aż do 2027 roku.

Co więcej, działacze Serie A także nie powiedzieli ostatniego słowa w tej sprawie. Zdaniem wspomnianego dziennikarza „Starej Damie” grozi… odebranie tytułu mistrzowskiego z sezonu 2019/20. Ziliani twierdzi, że dojdzie do tego, jeśli oskarżenia o fałszowanie umów z zarobkami piłkarzy okażą się prawdziwe.

Polscy sędziowie dostaną podwyżki. PZPN podjął decyzję

Polscy sędziowie piłkarscy z najwyższych szczebli rozgrywkowych będą mogli liczyć na podwyżki swoich wynagrodzeń. Decyzję w tej sprawie podjął PZPN podczas posiedzenia zarządu.

Wynagrodzenie sędziów piłkarskich w Polsce jest zależne od poziomu rozgrywkowego. Do tej pory w przypadku Ekstraklasy sędzia główny za jeden mecz mógł liczyć na zarobek rzędu 3600 zł, sędzia asystent 2000 zł, a sędzia techniczny 600 zł. Dla arbitrów I ligi były to kolejno: 1900 zł, 1000 zł i 400 zł. W II lidze kwoty były następujące: 1200 zł, 700 zł, 250 zł. Z kolei w rozgrywkach III ligi sędzia główny mógł zarobić 550 zł, a sędzia asystent 450 zł.

Jak informuje „Piłka Nożna”, PZPN przewidział podwyżki dla sędziów. Decyzja miała zostać podjęta w ubiegłym tygodniu podczas posiedzenia zarządu. Płace sędziów mają wzrosnąć o 17%. W związku z tym ryczałt w przypadku sędziego głównego Ekstraklasy wyniesie około 4200 zł. Podwyżka obowiązuje w rozgrywkach organizowanych przez PZPN.


źródło: Piłka Nożna, PZPN

fot. Kacper Polaczyk/Polczyk FOTO

Łukasz Piszczek wrócił do gry po długiej kontuzji. „Dalej z pokorą pracuję”

Łukasz Piszczek wrócił do pełni zdrowia po 14-miesięcznej kontuzji. Były reprezentant Polski zagrał w sparingu LKS Goczałkowice-Zdrój.

Po sezonie 2020/2021 Łukasz Piszczek zakończył swoją grę na najwyższym piłkarskim poziomie. 66-krotny reprezentant Polski nie zamierzał jednak definitywnie żegnać się z piłką. Po zakończeniu przygody w Borussii Dortmund Piszczek wrócił do rodzinnych Goczałkowic. Były reprezentant Polski zasilił szeregi LKS Goczałkowice-Zdrój.

Kontuzja Piszczka

Po kilku miesiącach gry w III lidze Łukasz Piszczek nabawił się kontuzji. Doszło do tego w listopadzie 2021 roku. Od tamtej pory nie zagrał w żadnym meczu swojego klubu. Pomimo przedłużającej się rehabilitacji 37-latek nie postanowił się poddać. W miniony weekend wrócił do gry.

Powrót do zdrowia

Łukasz Piszczek zdołał już uporać się z dotychczasowymi problemami zdrowotnymi. 37-latek wrócił na boisko po 14-miesięcznej przerwie. W minioną sobotę wziął udział w sparingowym meczu LKS Goczałkowice-Zdrój – Drama Zbrosławice. Zespół byłego reprezentanta Polski wygrał 3:0.

– W sobotę miałem przyjemność znowu pojawić się na boisku. 14 miesięcy trwał mój rozbrat z boiskiem, doceniam każdą kolejną minutę, którą mogę na nim spędzić – napisał na swoim Facebooku Łukasz Piszczek.

– Jedocześnie dalej z pokorą pracuję, aby jak najdłużej wytrwać na zielonej murawie, ponieważ uraz z jakim się mierzyłem nie był i nie jest łatwy do okiełznania – dodał piłkarz LKS Goczałkowice-Zdrój.

To dlatego Cancelo odchodzi do Bayernu. Piłkarz miał konflikt z Guardiolą

Na krótko przed zamknięciem okna transferowego doszło do zaskakującego transferu. Joao Cancelo został wypożyczony z opcją wykupu do Bayernu Monachium. Okazuje się, że sprawa ma podłoże w konflikcie zawodnika z Pepem Guardiolą. 

W styczniu wydarzyło się kilka ciekawych transferów. Mało który tak zdziwił piłkarskie środowisko, jak przejście Joao Cancelo do Bayernu Monachium. W poniedziałek poinformowano, że Portugalczyk dokończy sezon w Niemczech, zaś w umowie zawarto opcję wykupu za 70 mln euro.

Kulisy konfliktu

Zdaniem „Daily Mail” taki ruch był podyktowany wewnętrznymi niesnaskami między Pepe Guardiolą a Cancelo. 28-latek nie był w tym sezonie podstawowym wyborem Hiszpana, co naturalnie mu nie odpowiadało. Według angielskich dziennikarzy zawodnik podpadł trenerowi, gdy jawnie pokazał swoją frustrację za niewystawienie go na mecz FA Cup przeciwko Arsenalowi.

Od tamtej pory relacje wspomnianej dwójki miały być na tyle zepsute, że nie dało się ich naprawić. Krótko po tej sytuacji dostał ofertę wypożyczenia. Działacze Manchesteru City również szybko wyrazili zgodę na odejście Portugalczyka, gdyż Guardiola miał już więcej nie korzystać z jego usług.

Reprezentant Ukrainy przeprasza rodaków za podanie ręki Rosjaninowi. „Zrobiłem to całkowicie automatycznie”

 

Rusłan Malinowski po zakończeniu spotkania Olympique Marsylia – AS Monaco (1:1) podał rękę Aleksandrowi Gołowinowi. Fani Ukraińca krytykują go za gest wobec rosyjskiego piłkarza. Na byłego zawodnika Atalanty Bergamo spadła fala krytyki.

Zamieszanie po meczu ligi francuskiej

Zawodnicy po spotkaniu Olympique Marsylia – AS Monaco podziękowali sobie za grę. Obrazek Malinowskiego ściskającego dłoń Gołowinowi utkwił w pamięci Ukraińców. Jego rodacy skrytykowali to zachowanie w mediach społecznościowych.

Piłkarz Romy wezwał policję po najściu ultrasów… Romy [CZYTAJ]

Były piłkarz Atalanty Bergamo odniósł się do komentarzy kibiców w specjalnym oświadczeniu:

„Chcę przeprosić Ukraińców za moją reakcję na gest zawodnika Monaco. Rozumiem, że byłoby lepiej, gdybym go unikał, ale tak się złożyło, że podszedł do mnie i się przywitał. Po meczu wszyscy gracze podają sobie ręce, a ja zrobiłem to całkowicie automatycznie. Chcę przeprosić Ukraińców za moją reakcję na gest zawodnika Monaco. Rozumiem, że byłoby lepiej, gdybym go unikał, ale tak się złożyło, że podszedł do mnie i się przywitał. Po meczu wszyscy gracze podają sobie ręce, a ja zrobiłem to całkowicie automatycznie. Rozumiem, jakie to dla was w tej chwili ważne, ale te zniewagi i nienawiść za ułamek sekundy zagapienia się, w porównaniu z tym, co robimy dla Ukrainy i Ukraińców od początku wojny, sprawiają, że czuję się źle i wątpię w waszą szczerość, kiedy mnie wspieracie. W sporcie indywidualnym nawet nie wyszedłbym grać przeciwko rosyjskiemu sportowcowi, ponieważ w pełni popieram usunięcie Rosjan z międzynarodowych zawodów”.

Źródło: Twitter

Piłkarz Romy wezwał policję po najściu ultrasów… Romy

Nicolo Zaniolo spotkała ostatnia nieprzyjemna sytuacja. Jak donoszą włoskie media pod domem piłkarza AS Romy pojawili się ultrasi rzymskiego klubu. Wszystko przez… niedoszły transfer zawodnika.

Jakiś czas temu Zaniolo zamienił Romę na Bournemouth. Włoch wolał jednak odejść do Milanu, z którym miał być już po pierwszych rozmowach. Kością niezgody w negocjacjach między klubami okazała się forma transakcji. „Rossonerii” chcieli wypożyczyć zawodnika i zawrzeć w umowie klauzulę wykupu. Na takie rozwiązanie nie zgodzili się rzymianie, którzy woleli od razu sprzedać pomocnika.

Ultrasi pod domem

Sprawa transferu do Milanu została więc zawieszona. Zaniolo natomiast pojawił się na radarze Bournemouth, które dogadało się z Romą na kwotę wykupu w wysokości 30 mln euro. Problem w tym, że sam zawodnik odmówił przejścia do angielskiego zespołu, a czas do końca okna transferowego ucieka.

Sytuacja robi się coraz bardziej napięta, a calciomercato.com informuje o nieciekawym incydencie. Pod domem Zaniolo w niedzielę mieli pojawić się ultrasi Romy. W gorzkich słowach wyjaśnili mu, co o nim myślą.

– Cholera! Jeśli przegramy, to wszystko twoja wina! Odejdź! – relacjonują dziennikarze. 

Całą sprawę musiała wyjaśnić dopiero policja. Zaniolo został bowiem wygoniony z własnego domu przez wspomnianych ultrasów. Gdy funkcjonariusze zjawili się na miejscu, udało im się rozproszyć grupę napastników.

Aleksander Buksa o krytyce ze strony fanów Wisły Kraków. „Nie przywiązuję wielkiej wagi do tych komentarzy”

 

Aleksander Buksa był gościem w programie „International Level” na antenie „Meczyków”. Były piłkarz Wisły Kraków odniósł się do słów krytyki w jego stronę. – To jest czysta złośliwość – powiedział 20-latek.

Zdenerwował kibiców Wisły

Aleksander Buksa odszedł z Wisły Kraków w 2021 roku. Jego nowym klubem została wówczas włoska Genoa. Polak niedawno został wypożyczony do Standardu Liege. 20-letni napastnik ma grać w rezerwach tego zespołu.

W związku z tym pojawiło się wiele nieprzychylnych komentarzy w stronę Buksy. Większość z nich dotyczyła jego dotychczasowej kariery i odejścia z Wisły Kraków. Młody napastnik przedstawił swoje odczucia na ten temat w programie „International Level” na antenie „Meczyków”.

Mateusz Kowalski odejdzie z Jagiellonii Białystok. 17-latek trafi do włoskiego klubu [CZYTAJ]

– Wiem, w jakich okolicznościach odchodziłem z Wisły. Tak jak odcinałem się od wszelkich wiadomości, artykułów i komentarzy, które opisywały mnie jako nowego Lewandowskiego, to teraz również to robię. Na koniec to jest czysta złośliwość. Gdyby spojrzeć na to szerzej i porównać to do poprzedniego sezonu, kiedy miałem pewne problemy zdrowotne, widać, jaką drogę musiałem przejść i jaki jest pomysł na to, żeby budować swoją dyspozycję. Nie przywiązuję wielkiej wagi do tych komentarzy – powiedział Aleksander Buksa.

Źródło: Meczyki.pl

Były kadrowicz ostro o Nicoli Zalewskim. „Naganne i poniżej pewnego poziomu”

Szerokim echem odbiła się sprzeczka między Nicolą Zalewskim a Piotrem Zielińskim. Piotr Chachowski, były reprezentant Polski skomentował sytuację na kanale „Meczyków” na YouTube. 

Napoli pokonało w niedzielę AS Romę (2-1), a ważne role w swoich zespołach odegrali Polacy. Zarówno Piotr Zieliński, jak i Nicola Zalewski zaliczyli po jednej asyście. W przerwie meczu między reprezentantami Polski doszło jednak do głośnej sprzeczki.

Nagranie szybko obiegło internet. Możecie je obejrzeć, klikając TUTAJ.

„Nigdy bym się nie odważył”

Spięcie między zawodnikami wywołało spory szum w mediach. Głos w tej sprawie zabrał Piotr Czachowski. Były reprezentant Polski, a obecnie ekspert „Eleven Sports” skrytykował Zalewskiego za zachowanie w stosunku do starszego kolegi.

– Jest między nimi parę lat różnicy. Nigdy bym się nie odważył tak powiedzieć do starszych kolegów. To jest naganne i poniżej pewnego poziomu. Trzeba to potępiać – powiedział Czachowski w programie „International Level” na kanale „Meczyków”.

Do sprawy odniósł się także Piotr Dumanowski. Dziennikarz „Eleven Sports” starał się załagodzić całą sytuację, sugerując, że została rozdmuchana przez media.

– Myślę, że to jest jakaś wydmuszka. Nie rozdmuchiwałbym tego – tym bardziej, że z materiałów „Łączy Nas Piłka” kojarzę, że Nicola Zalewski jest wielkim fanem Piotra Zielińskiego jako piłkarza i osoby. Myślę, że nie ma tam złej krwi i po meczu podali sobie ręce – powiedział Dumanowski, który relacjonował mecz na żywo z Neapolu. 


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.