NEWSY I WIDEO

Kuriozalny powód kontuzji piłkarza Realu Madryt. Wszystkiemu winne złe obuwie

Aurélien Tchouaméni nabawił się ostatnio kontuzji, która wyklucza go z gry na kilka tygodni. Jak donoszą hiszpańskie media, powód odniesienia kontuzji miał być niezwykle kuriozalny. Zawinić miało obuwie Francuza.




Po raz ostatni Aurélien Tchouaméni pojawił się na boisku 28 października podczas El Clasico. Francuz zdołał rozegrać pełny mecz, jednak swój występ okupił kontuzją. W trakcie meczu nic nie wskazywało na jakikolwiek uraz u tego piłkarza. Dopiero po spotkaniu 23-latek zaczął skarżyć się na ból. Badania wykazały „niekompletne złamanie przewlekłe śródstopia w lewej stopie”.




Pierwsze diagnozy mówiły o łącznej przerwie od gry w granicach 6-8 tygodni. Tym samym Francuz najszybciej wróci na boisko w połowie grudnia. Dokładny termin powrotu do gry nie jest jednak jeszcze znany.




Hiszpańskie radio COPE uchyliło rąbka tajemnicy w sprawie kontuzji Aureliena. Przyczyna okazuje się być kuriozalna. Zdaniem hiszpańskich dziennikarzy wina w tej sprawie leży po stronie firmy Nike, która dostarcza piłkarzowi buty do gry. Co było nie tak? Na jednym z treningów przed El Clasico Tchouaméni miał pojawić się w… kobiecych korkach. To miało naruszyć stopę zawodnika.




źródło: realmadryt.pl

Hamalainen przed meczem Legia – Lech. „Będę kibicował obu ekipom”

Kasper Hamalainen zabrał głos w sprawie nadchodzącego starcia Legii Warszawa z Lechem Poznań. Były piłkarz obu drużyn w rozmowie z Przeglądem Sportowym powiedział, że nie żałuje zmiany Wielkopolski na stolicę.




Hamalainen przed meczem Legia – Lech

Kasper Hamalainen trafił do Lecha Poznań w 2013 roku. Fin był kluczową postacią Kolejorza i razem z poznaniakami zdobył mistrzostwo kraju w sezonie 2014/15. W 2016 roku stał się bohaterem transferu do Legii.




Harry Kane o pobiciu rekordu Roberta Lewandowskiego. „Nie skupiam się na tym w ogóle” [CZYTAJ]

– Oczywiście, że miałem wątpliwości. Zwłaszcza dotyczące tego, jak zareaguje społeczność piłkarska. Jak będą do tego ruchu nastawieni ludzie? Zrobiłem listę plusów i minusów, ale możliwość gry w Lidze Mistrzów i wielkość Legii spowodowały, że tych pozytywów było znacznie więcej. Jednak muszę przyznać, że trochę mi to zajęło – powiedział Fin w rozmowie z Przeglądem Sportowym.




Już w niedzielę o godzinie 17:30 Legia Warszawa zagra u siebie Lechem Poznań. Kasper Hamalainen opowiedział o swoich przemyśleniach przed tym spotkaniem w wyważonym tonie.

– Będę kibicował obu ekipom. Mam same dobre wspomnienia z tych klubów – począwszy od piłkarzy, przez trenerów, a na pracownikach klubu kończąc. Wszyscy dobrze mnie traktowali i byli bardzo życzliwi. Mam nadzieję, że to będzie piękne widowisko i obu drużynom życzę powodzenia – podsumował.




Źródło: Przegląd Sportowy

Nadszedł ten moment! Jakub Moder w kadrze meczowej Brighton na mecz z Sheffield

Po 19 miesiącach Jakub Moder znowu może wybiec na boisko w meczu Brighton. Polak zasiądzie na ławce rezerwowych podczas spotkania z Sheffield United. Roberto De Zerbi potwierdzał już wcześniej, że da pomocnikowi kilka minut na murawie. 




W niedzielę Brighton zmierzy się przed własną publicznością z walczącym o utrzymanie Sheffield United. Dla polskich kibiców może to być bardzo wyjątkowe wydarzenie. Po długiej przerwie na murawie znowu ma się zameldować Jakub Moder.




Wyczekiwany moment

Spotkanie „Mew” rozpoczęło się o 15:00, natomiast na godzinę przed meczem kibice poznali skład. W nim brakowało Modera, który wraca po długiej kontuzji. Polak został umieszczony na ławce rezerwowych i najpewniej wejdzie na boisko w drugiej połowie. Tym samym potwierdziły się słowa szkoleniowca Brighton – Roberto De Zerbiego.




– Będzie na ławce rezerwowych. To wspaniała wiadomość. Nie wiem, czy zagra, ale grał ostatnio w zespole U-21. Grał bardzo dobrze. Wszyscy cieszymy się z jego powodu – wyznał Włoch jakiś czas temu. 

Na profilu Brighton na Twitterze widać z kolei wpisy, nawiązujące do powrotu Modera. Najwidoczniej w klubie również są zadowoleni, że Polak w końcu wyzdrowiał.

Harry Kane o pobiciu rekordu Roberta Lewandowskiego. „Nie skupiam się na tym w ogóle”

Harry Kane może przejść do historii ligi niemieckiej już w swoim pierwszym sezonie. Napastnik Bayernu Monachium odpowiedział na pytanie dziennikarza o pobicie rekordu Roberta Lewandowskiego.




Kane o rekordzie „Lewego”

Robert Lewandowski w sezonie 2020/2021 przebił wyczyn Gerda Muellera, strzelając 41 bramek w jednym sezonie ligi niemieckiej. Polak zrobił to w 29 meczach (w pozostałych pauzował ze względu na uraz – przyp. red.).




Ojciec wielkiego talentu o grze syna dla Polski. „Jest mu bliżej do reprezentacji Hiszpanii. Nie mam prawa decydować” [CZYTAJ]

Jeszcze niedawno wiele wskazywało na to, że nikt nie będzie w stanie pobić wyczynu kapitana reprezentacji Polski. Transfer Harry’ego Kane’a do stolicy Bawarii zasiał jednak niepewność co do tej tezy. Anglik notuje świetne liczby, zdobył już 17 bramek w zaledwie 11 meczach ligowych.

Z takim tempem może osiągnąć nawet barierę 50 goli. Nic więc dziwnego, że dziennikarze pytają byłego zawodnika Tottenhamu o tę sprawę. Anglik w rozmowie ze „Sky” przedstawił swój pogląd widzenia na bicie rekordu.




– Nie skupiam się w ogóle na tym rekordzie, nie myślę o tym. Przede mną jeszcze długa droga – powiedział Harry Kane.




Źródło: Sky, Twitter

Ojciec wielkiego talentu o grze syna dla Polski. „Jest mu bliżej do reprezentacji Hiszpanii. Nie mam prawa decydować”

Robert Gąsiorowski udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Ojciec piłkarza Valencii, Yarka wypowiedział się na temat potencjalnej gry syna w reprezentacji Polski.




Talent zadebiutował w pierwszej drużynie Valencii

Yarek Gąsiorowski uchodzi za wielki talent. 18-letni obrońca niedawno zadebiutował w pierwszej drużynie Valencii. Ojcem Gąsiorowskiego jest Polak. Yarek jednak w kadrach U16, U17 i U19 decydował się na grę dla Hiszpanii.




Uczestnik afery alkoholowej może odejść do hiszpańskiego klubu. „Nie słychać, żeby zrezygnowali z niego po wybryku” [CZYTAJ]

Robert Gąsiorowski w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty opowiedział o odczuciach swojego syna względem przynależności narodowej. Ojciec piłkarza nie zamierza wtrącać się w jego wybory.




– Naturalnie było, że jest mu bliżej do reprezentacji Hiszpanii. Nie było więc tak, że polska strona nie interesowała się Yarkiem. To kariera syna, to są i będą jego wybory. Ja mam wpływ na niego, gdy przekracza próg domu, ale nie mam prawa decydować za niego. Oczywiście, zawsze mogę wyrazić moje zdanie, ale generalnie staram się trzymać z boku – powiedział.

– Rodził się w Hiszpanii, tu mieszka, to jego ojczysty język, w nim się porozumiewa. Tu gra w piłkę, to jego naturalne środowisko. Jest też oczywiście Polakiem, bywa z nami w Polsce od czasu do czasu. No, ale jak mówię, z oczywistych względów to Hiszpania jest mu bliższa – dodał.




W wywiadzie ojciec piłkarz przyznał jednak, że furtka do gry w reprezentacji Polski jest wciąż otwarta i nie można niczego wykluczyć. Przypomnijmy, że drzwi do kadry Biało-Czerwonych definitywnie zamkną się, gdy Yarek Gąsiorowski zagra trzy mecze w dorosłej reprezentacji Hiszpanii (na razie nie zagrał ani jednego meczu – przyp. red.).

Źródło: WP Sportowe Fakty

Uczestnik afery alkoholowej może odejść do hiszpańskiego klubu. „Nie słychać, żeby zrezygnowali z niego po wybryku”

Według doniesień Jakuba Seweryna Oskar Tomczyk niedługo opuści Lecha Poznań. Dziennikarz portalu „Sport.pl” uważa, że młody piłkarz Kolejorza za kilka tygodni trafi do Realu Sociedad.




Zmiana otoczenia

Informacja o potencjalnym zagranicznym transferze Oskara Tomczyka pojawiła się w letnim oknie transferowym. Młody piłkarz nie przedłuży kontraktu z Lechem Poznań, o czym informował m.in. dyrektor sportowy Kolejorza, Tomasz Rząsa.




– Nie chce z nami być – powiedział na antenie „Meczyków”.

Kylian Mbappe odprowadził swojego brata do szkoły. Doniósł nauczycielowi, że nie odrobił lekcji [WIDEO]

Po tym fakcie 17-latek zagrał jedynie trzy spotkania w CLJ, zdobywając dwa gole. Ostatnio było o nim głośno z powodu alkoholowej afery na kadrze U17. Według medialnych doniesień Tomczyk miał spożywać napoje procentowe i rozciąć sobie łuk brwiowy.




Lech Poznań potępił jego zachowanie oraz towarzyszącego mu Filipa Wolskiego. Kolejorz dodał jednak, że otoczy ich opieką i pomocą ze strony psychologa.




Możliwe, że piłkarz po wybryku zmieni otoczenie i wyjedzie z kraju. Nowe doniesienia w sprawie przyszłości Tomczyka przekazał Jakub Seweryn.

– Oskar Tomczyk z Lecha Poznań wraz z nowym rokiem leci z rodziną do Hiszpanii i ma tam podpisać kontrakt z Realem Sociedad, do którego przeniesie się wraz z końcem umowy z Lechem. Plany się nie zmieniły względem poprzednich miesięcy. Oczywiście, o ile Baskowie zaakceptowali info o jego wybryku, ale na razie nie słychać, żeby zrezygnowali – napisał na Twitterze dziennikarz portalu „Sport.pl”.

Źródło: Sport.pl

Tragedia w Albanii. Piłkarz doznał ataku serca na boisku i zmarł w szpitalu

Raphael Dwamena zmarł podczas meczu ligi albańskiej. 28-latek już wcześniej miał zdiagnozowane problemy ze zdrowiem.

Dzisiejszego popołudnia rozegrano mecz 13. kolejki ligi albańskiej między zespołami Egnatia Rrogozhine i Partizani Tirana. Było to spotkanie między dwiema najlepszymi drużynami ligi. Spotkanie zostało przerwane już w pierwszej połowie przy wyniku 1:1.

W 24. minucie wspomnianego meczu doszło do tragicznej sytuacji. W pewnym momencie niespodziewanie na murawę upadł Raphael Dwamena, piłkarz gospodarzy. Piłkarz miał doznać ataku serca. Wokół niego natychmiast pojawili się inni zawodnicy, a także lekarze. Na murawie pojawiła się również karetka. Niestety, pomimo natychmiastowej pomocy medycznej piłkarza nie udało się uratować. W szpitalu stwierdzono zgon.

Dwamena był najlepszym strzelcem ligi albańskiej w tym sezonie. W przeszłości grał w takich klubach jak m.in. Levante, czy FC Zurich. 28-latek 8-krotnie zagrał w drużynie narodowej.

Ghańczyk już wcześniej miał zdiagnozowane problemy zdrowotne. Wadę serca wykryto u niego w 2017 roku. Dwa lata później zalecano mu zakończenie kariery. W 2021 roku doznał ataku serca, jednak wówczas udało się go uratować.

https://twitter.com/plangier/status/1723358328913318358

https://twitter.com/pilkabalkany/status/1723357152767594754

Kylian Mbappe odprowadził swojego brata do szkoły. Doniósł nauczycielowi, że nie odrobił lekcji [WIDEO]

Młodzi piłkarze często łącza granie w klubie z uczęszczaniem do szkoły. Sytuacja ta nie zmienia się nawet, kiedy grasz w drużynie pokroju PSG. Do zabawnej sytuacji doszło w Paryżu, właśnie w związku z jednym z młodych zawodników. 

Ethan Mbappe, brat Kyliana, podobnie jak gwiazdor reprezentacji Francji, gra w PSG. Na razie 16-latek występuje w drużynie U19, mimo że jest z rocznika 2006 i dopiero pod koniec grudnia kończy 17 lat. Z racji na młody wiek, choć gra w wielkim klubie, wciąż musi uczęszczać do szkoły.

Donos

Choć „musi”, to nie jest powiedziane, że to robi. Francuskie media obiegł zabawny filmik, na którym Kylian Mbappe w asyście Prisnela Kimpembe odprowadza swojego brata na lekcję do szkoły. To jednak nie wszystko. Zawodnicy PSG poinformowali nauczyciela Ethana, że ten… nie odrobił zadania domowego, bo całą noc grał w Ultimate Team w EA FC.

Mateusz Borek odpowiedział na film Stanowskiego. „Będzie prawda Matiego, prawda Krzysia. Niech każdy idzie w swoją stronę”

Mateusz Borek wypowiedział się na temat filmu Krzysztofa Stanowskiego, który odpowiedział na zarzuty już byłych kolegów z Kanału Sportowego. Komentator wyciągnął wnioski z całego zamieszania i wycofał się z konfliktu.




Borek odpowiada na film Stanowskiego

W ostatnich dniach Krzysztof Stanowski sprzedał swoje udziały ze spółki Kanału Sportowego. Po jakimś czasie Mateusz Borek w jednym z programów skrytykował działania byłego współpracownika. Komentatorowi nie spodobało się między innymi to, że upublicznił fakt o sprzedaży swojej części. Ponadto nazwał robienie interesów ze Stanowskim na poziomie podstawówki.




Tomasz Smokowski o odejściu Krzysztofa Stanowskiego. „W pewnym momencie warto po prostu zamilknąć” [CZYTAJ]

Właściciel „Weszło!” odpowiedział na słowa byłych współpracowników, którzy podczas zebrania Kanału Sportowego mówili na jego temat. Film Krzysztofa Stanowskiego odbił się szerokim echem (mówił w nim m.in., że zwolniono z KS jego matkę za „lajka” na Twitterze – przyp. red.). Głos w sprawie materiału dziennikarza zabrał Mateusz Borek, który wyciągnął z tego kilka wniosków.




– Pewnie w niektórych aspektach każdy zostanie przy swojej prawdzie. Będzie prawda Matiego, prawda Krzysia. Przesłuchałem ten materiał i ja czasami lubię pobawić się w konwencję, nazwijmy to – pół artystyczną i to mniej poważną, czy mniej rozsądną – powiedział uznany komentator.

– Wyciągnąłem z tego kilka naprawdę konstruktywnych wniosków. Ja mam 50 lat, on 40 lat. Razem mamy 90 lat. Nie chcę nakręcać spirali. Ma rację w tym, że jesteśmy za duzi. Niech każdy idzie w swoją stronę. Krzysiu, wszystkiego dobrego – podsumował Mateusz Borek.




Źródło: Kanał Sportowy

fot. Kacper Polaczyk

Fernando Santos wrócił do tematu reprezentacji Polski. „To była pochopna decyzja”

Fernando Santos wrócił do tematu pracy w reprezentacji Polski podczas rozmowy z portugalską gazetą „A Bola”. Portugalczyk przyznał, że w Polsce nie był szczęśliwy. Mimo to ma pozytywne odczucia o Polakach.

W styczniu 2023 roku Fernando Santos został nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Wówczas nikt się nie spodziewał, że jego przygoda w naszym kraju potrwa tak krótko. Już we wrześniu Portugalczyk porzucił posadę selekcjonera Biało-Czerwonych w porozumieniu z PZPN.

Wyniki notowane przez reprezentację Polski pod wodzą Fernando Santosa – delikatnie mówiąc – nie były najlepsze. Portugalczyk odniósł 3 zwycięstwa i poniósł 3 porażki. Pod jego wodzą Polacy doznali kompromitującej porażki z Mołdawią 2:3, która mocno utrudniła sytuację naszej reprezentacji w eliminacjach EURO 2024.

Po blisko dwóch miesiącach od zakończenia pracy w Polsce Fernando Santos udzielił wywiadu rodzimej gazecie „A Bola”. 69-latek krótko odniósł się do pracy w Polsce. Przyznał, że decyzja o podjęciu pracy w naszym kraju była pochopna.

– Nie byłem szczęśliwy w Polsce. To była pochopna decyzja – przyznał Fernando Santos.

– Wszyscy ponosimy odpowiedzialność. Wszyscy z wyjątkiem Polaków. Mam tylko miłe rzeczy do powiedzenia o Polakach. Wszyscy zawiedliśmy i po rozmowie między nami uznaliśmy, że lepiej będzie zrezygnować – ocenił portugalski trener.


fot. Kacper Polaczyk

źródło: polsatsport.pl

John van den Brom przed meczem Lecha z Legią. „Porównałem go do pojedynku Ajaxu z Feyenoordem”

 

Już w niedzielę 12 listopada Lech Poznań zagra na wyjeździe z Legią Warszawa. Przed spotkaniem szkoleniowiec ekipy ze stolicy Wielkopolski odpowiedział na pytania dziennikarzy. Holender porównał polski szlagier do meczu Ajaxu z Feyenoordem.




Porównanie van den Broma

John van den Brom odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej przed meczem Lecha Poznań z Legią Warszawa. Z tej okazji holenderski szkoleniowiec Kolejorza opowiedział anegdotę. Według Johna van den Broma mecz Lecha z Legią można porównać do starcia dwóch wielkich klubów z jego ojczyzny.




– Zawodnicy chcą takie mecze rozgrywać co tydzień. Zadzwonił do mnie dziennikarz z Holandii z zapytaniem o to spotkanie. Porównałem to do pojedynku Ajaxu z Feyenoordem – powiedział szkoleniowiec Lecha.

Mateusz Żukowski zyskał popularność w Chinach. Wszystko za sprawą absurdalnego zachowania jego partnerki [CZYTAJ]




Plan na mecz

– Oglądaliśmy wiele meczów Legii, łącznie z ostatnim w Lidze Konferencji. Spotkają się dwa zespoły preferujące ofensywną grę, które dążą do strzelania bramek, ale robią to w inny sposób. To są dwie drużyny o trochę innym profilu. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani fizycznie – przyznał.

– Chcemy wygrać to spotkanie na naszych zasadach. Gra ofensywna jest w DNA klubu, dlatego nie zakładam, że to Legia będzie częściej w posiadaniu piłki. Dla mnie ten aspekt jest niezwykle ważny, bo posiadając piłkę, możemy kreować sytuacji. Legia wygrała ostatnie trzy mecze w pełni zasłużenie. Zwycięstwa nie były wynikiem jakiegoś szczęścia, ale wynikały z dużej jakości drużyny – podsumował Holender.




Źródło: Lech Poznań

Mateusz Żukowski zyskał popularność w Chinach. Wszystko za sprawą absurdalnego zachowania jego partnerki

Mateusz Żukowski stał się głośnym nazwiskiem w chińskich mediach. Piłkarz Śląska Wrocław znalazł się na ustach ludzi Państwa Środka po streamie Oli Mizgalskiej, jego partnerki.




Zyskał popularność w Chinach

Mateusz Żukowski ostatnio znalazł się na ustach wielu piłkarskich kibiców. Piłkarz Śląska Wrocław jest krytykowany za występowanie na streamach swojej partnerki, która robi absurdalne rzeczy.




Tomasz Smokowski o odejściu Krzysztofa Stanowskiego. „W pewnym momencie warto po prostu zamilknąć” [CZYTAJ]

Podczas jednej z transmisji Ola Mizgalska zamierzała zjeść kamień z czajnika. Mateusz Żukowski powstrzymał ją od tego czynu, co zauważyli internauci. Na podstawie tej historii chiński portal „dongqiudi.net” opublikował artykuł. Według twitterowego profilu „Piłkarskie Państwo Środka” wpis zdobył sporą popularność.




Artykuł miał uzbierać w kilka godzin ponad 50 tysięcy wyświetleń i kilkaset udostępnień. Później te liczby jeszcze urosły.

– Wrocławski obrońca Żukowski stał się ostatnio obiektem kpin internautów w mediach społecznościowych, ponieważ jego dziewczyna podczas transmisji na żywo próbowała zjeść kamień. Pokłócili się, a fani również uznali, że zawodnik ma pecha – napisał wspomniany wcześniej portal.





Źródło: dongqiudi.net, meczyki.pl

Niemcy uderzają w Lewandowskiego i wychwalają Kane’a. Polak był nielubiany w Bayernie?

Harry Kane bryluje w tym sezonie formą w barwach Bayernu Monachium. Anglik nawiązał także bardzo dobre relacje z nowymi kolegami. Niemieckie media bardzo szybko to podchwyciły i zestawiły jego sytuację z Robertem Lewandowskim. Polak miał być nielubiany w Bawarii. 

Transfer Kane’a był dla Bayernu doskonałym posunięciem. Ex napastnik Tottenhamu ma w nowej lidze 15 bramek w zaledwie 10 meczach. Do swojego dorobku dorzucił także 5 asyst. Anglik strzelił kolejne cztery gole w czterech występach Ligi Mistrzów.

Lewandowski nielubiany?

Co więcej, Kane miał szybko nawiązać pozytywne relacje z nowymi kolegami. „Sport1” zestawił to w kontrze z Lewandowskim, który w końcówce przygody z Bayernem miał nie dogadywać się z piłkarzami „Die Roten”. Były piłkarz Tottenhamu uchodzi za osobę otwartą oraz przyjacielską, zarówno w szatni, jak i poza nią.

Zmianę miał przede wszystkim zauważyć Leroy Sane. Niemiec w pewnym momencie nie mógł się porozumieć z Lewandowskim, który miał często krytykować jego boiskowe decyzje. Kane natomiast wypracował harmonijną współpracę. Na rzecz Anglika korzystnie ma wpływać także praca drużynowa. Kapitan reprezentacji Polski uchodził za osobę narcystyczną i egoistyczną.

Tomasz Smokowski o odejściu Krzysztofa Stanowskiego. „W pewnym momencie warto po prostu zamilknąć”

 

Tomasz Smokowski odniósł się do filmu Krzysztofa Stanowskiego na najnowszym streamie Kanału Sportowego. Dziennikarz zapowiedział ciszę w temacie rozstania z byłym współpracownikiem i zaapelował do widzów, aby przestali nakręcać na siebie obie strony.




Smokowski z apelem

Tomasz Smokowski na streamie Kanału Sportowego odniósł się do afery związanej z odejściem Krzysztofa Stanowskiego ze spółki. Dziennikarz przyznał, że w pewnym momencie warto zamilknąć, dlatego nie będzie ciągnął dłużej tego tematu.

 

– Uznajemy, że rozstania bywają emocjonalne i trudne. Dochodzimy do wniosku, że w pewnym momencie warto po prostu zamilknąć niż mówić za dużo. Pamiętamy, to co jest dobre i mamy nadzieje, że czas tylko złagodzi te emocje. Idziemy do przodu, chcemy cieszyć się przyszłością, wszystkiego najlepszego Krzysiek na nowej drodze. Pewnie za kilka miesięcy wystartujesz ze swoim kanałem zero i jestem przekonany, że internet jest na tyle dużym morzem, że wszyscy się tam pomieścimy. To cały nasz statement, więc nie napędzajcie nas na siebie. Nie będziemy po prostu tego komentować dla dobra wszystkich – powiedział Smokowski.




Przy okazji streama Kanał Sportowy zaprosił do studia nowego udziałowca. Maciej Wandzel, który odkupił część Krzysztofa Stanowskiego, opowiedział o swoich pierwszych odczuciach po wstąpieniu do spółki. Wcześniej Tomasz Smokowski zapytał go: „Ile razy już sobie pomyślałeś w ostatnich dniach: „O rany, w co ja się wpakowałem?””.




– Rzeczywiście, moja partnerka przez ostatnie trzy dni kilka razy powiedziała „Po co ci to wszystko?”. Mnie nic nie zdziwiło, to wiedziałem dwa tygodnie temu, to wiem i dzisiaj. Jestem człowiekiem, który lubi wyzwania. Od czasu Legii minęło już 7 lat, zajmuję się działalnością deweloperską i lubię to robić. Mam świetny zespół. No ale brakuje mi trochę adrenaliny, więc w sumie się cieszę – powiedział Wandzel.

Źródło: Kanał Sportowy

Nietypowy fach byłego piłkarza Lecha Poznań po karierze. „Chciałem być w domu z najbliższymi”

Norbert Tyrajski udzielił wywiadu „Faktowi”. Były piłkarz Lecha Poznań opowiedział o tym, jak po karierze został… kamieniarzem.

Były piłkarz Lecha po karierze wspomógł rodzinny biznes

Norbert Tyrajski w przeszłości reprezentował barwy Widzewa Łódź, Warty Poznań i Lecha Poznań. Były piłkarz osiągnął z Kolejorzem Puchar Polski w sezonie 2003/2004.




Stanowski komentuje swoje odejście z Kanału Sportowego. „Nie chciałem już przebywać w tym towarzystwie” [CZYTAJ]

Swego czasu Tyrajski był blisko reprezentacji Polski. Jerzy Engel widział go w gronie kandydatów do kadry Biało-Czerwonych. Ostatecznie bramkarz nie zadebiutował z orzełkiem na piersi, czego bardzo żałuje po karierze. W rozmowie z faktem opowiedział o tym, jak po zawieszeniu butów na kołek został kamieniarzem.

– Mogłem jeszcze parę lat bawić się w piłkę, ale zdecydowałem, że wolę poświęcić się rodzinie i pomagać żonie i teściowej w prowadzeniu zakładu kamieniarskiego. Decyzja była tym łatwiejsza, że właśnie urodziło nam się dziecko. Miałem dość ciągłych wyjazdów. Chciałem być w domu z najbliższymi – powiedział Tyrajski.




– To nie jest łatwy kawałek chleba. Trening piłkarski w porównaniu do pracy w kamieniarstwie to plaża. Wykonujemy wszystko z marmuru i granitu. Parapety, schody, pomniki nagrobkowe. Z kamienia potrafię zrobić wszystko. Trzeba jednak być ostrożnym i precyzyjnym – dodał były piłkarz Lecha.




Już w niedzielę Lech Poznań zmierzy się z Legią Warszawa przy ulicy Łazienkowskiej. Norbert Tyrajski w wywiadzie dla faktu pokusił się o wytypowanie wyniku. Były bramkarz Kolejorza stawia na 2:1 dla poznaniaków.

– W tamtym sezonie piłkarze pokazali w Lidze Konferencji, że świetnie czują się w meczach o stawkę. Pechowo odpadli przecież w ćwierćfinale tych rozgrywek, w dwumeczu będąc gorszym zaledwie o jedną bramkę od włoskiej Fiorentiny. Atmosfery przy Łazienkowskiej na pewno się nie wystraszą – podsumował.




Źródło: Fakt


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.