Reprezentacja Polski z opóźnieniem dotarła na mecz z Francją. Powodem spóźnienia polskiego zespołu były korki na niemieckich drogach.
Przed nami ostatni mecz reprezentacji Polski na Mistrzostwach Europy w Niemczech. We wtorek o godzinie 18:00 Polacy rozpoczną rywalizację z Francuzami. Po porażkach z Holandią i Austrią Polacy nie mają już szans na wyjście z grupy.
Na każdy mecz reprezentacja Polski wyruszyła w dzień wcześniej. Polacy przemieszczali się albo autobusem, albo pociągiem. Na mecz z Holandią udali się autokarem i po drodze czekały na nich małe komplikacje. Czas jazdy z dwóch godzin wydłużył się niemal do czterech.
Podoba sytuacja miała miejsce w przededniu meczu z Francją. Jak informuje Piotr Kamieniecki z „TVP Sport”, Polacy ponownie natrafili na korki. Z powodu korków Biało-Czerwoni dotarli do Dortmundu z opóźnieniem. Nadmierny ruch na drogach jest powszechnym problemem podczas trwających mistrzostw.
Robert Lewandowski udzielił kilku wypowiedzi odnośnie swojej przyszłości w reprezentacji Polski. Kapitan Biało-Czerwonych przedstawił, jak cała sprawa wygląda z jego perspektywy.
Debiut Roberta Lewandowskiego w reprezentacji Polski miał miejsce w 2008 roku. Przez ponad 15 lat Lewy rozegrał w narodowych barwach łącznie 151 meczów. Strzelił w nich 82 bramki. To czyni go najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Polski. Żaden zawodnik nie rozegrał także większej liczby meczów w narodowych barwach.
Pewna epoka w reprezentacji Polski już przemija. W ubiegłym roku koniec kariery w reprezentacji Polski ogłosił Grzegorz Krychowiak. Dziś zrobił to także Kamil Grosicki. Wkrótce koniec reprezentacyjnej kariery potwierdzi także Wojciech Szczęsny. Grę w drużynie narodowej już jakiś czas temu zakończył także Kamil Glik, choć żadnego oficjalnego oświadczenia z jego strony nie ujrzeliśmy.
Czy to powyższego grona dołączy Robert Lewandowski? Kiedyś na pewno. Wciąż jednak nie wiemy, kiedy konkretnie to nastąpi. W tej sprawie 35-latek wypowiedział się na łamach „uefa.com”. Wypowiedzi cytujemy za „sport.pl”.
– Nie chcę żałować, że zbyt wcześnie odszedłem na emeryturę, choć wciąż mogłem grać dłużej. Z drugiej strony nie chcę zmagać się z tą decyzją, kiedy nadejdzie ten moment. Teraz jeszcze nie nadszedł – przekazał Robert Lewandowski.
– Muszę to poczuć w sobie. Na pewno nikt nie będzie miał na to wpływu. Tylko ja i moja rodzina, nikt z zewnątrz – uzupełnił.
– .Oczywiście dobrze czuję się w zespole; atmosfera, jaka panuje od środka, sprawia, że miło się tu przebywa. O fizyczność też się nie martwię – dodał.
Podczas meczu z Austrią, kamery wychwyciły Roberta Lewandowskiego, szepczącego coś na ucho Sebastianowi Mili. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl zdradził w programie „Futbol Insajder”, co przekazał sztabowi kapitan reprezentacji Polski.
„Biało-Czerwoni” w miniony piątek przegrali drugi mecz na Euro 2024. Tym samym szanse na wyjście z grupy były już tylko matematyczne, a całkiem pogrzebał je remis w spotkaniu Holandii z Francją. Rywalizację z Austrią na ławce rezerwowych rozpoczął Robert Lewandowski.
Miał swoje uwagi
Kapitan reprezentacji Polski nie był jednak tylko biernym widzem meczu w Berlinie. Kamery wychwyciły, jak w pewnym momencie podniósł się z ławki i podszedł do Sebastiana Mili. Następnie nachylił się i szepnął mu coś do ucha. Jak się okazuje, miał swoje uwagi do gry kolegów. O szczegółach opowiedział Tomasz Włodarczyk na antenie „Meczyków” na YouTube.
– Robert przekazał swoje uwagi Sebastianowi Mili. Nasi środkowi pomocnicy – Bartosz Slisz i Jakub Piotrowski – byli za bardzo rozbiegani. Powinni bardziej trzymać swoje pozycje. Powstawały wolne przestrzenie. Zwłaszcza „szóstka”, czyli Slisz, powinien stać przed trójką środkowych obrońców, zabezpieczać – przekazał dziennikarz.
– Lewandowski mocno interesuje się taktyką. Jest doświadczonym zawodnikiem. Miał w swojej karierze spektakularnych trenerów – Guardiola, Ancelotti, Klopp, Flick… – dodał.
– To funkcjonowanie środka pola za moment się poprawiło. Bild zrobił nawet cały artykuł na temat tego, że Ralf Rangnick wygrał walkę taktyczną nie z Michałem Probierzem, ale Lewandowskim pokazując zdjęcia z naszej ławki rezerwowych – podsumował Włodarczyk.
Kamil Grosicki wyszedł na konferencję prasową przed meczem z Francją. Reprezentant Polski odpowiedział na pytania dziennikarzy po ogłoszeniu niespodziewanej decyzji o zakończeniu kariery w kadrze. Jak się okazuje, myślał o tym od dłuższego czasu, ale wiedziała o tym tylko jego żona.
„Grosik” na poniedziałkowym treningu poinformował kolegów z drużyny narodowej, że po Euro 2024 zakończy reprezentacyjną karierę. Szybko informacja obiegła również internet. Sam zainteresowany wypuścił również komunikat, w którym podziękował za lata gry z orzełkiem na piersi.
Wiedziała tylko żona
W związku z nagłym ogłoszeniem decyzji Grosickiego zorganizowano konferencję prasową. Piłkarz Pogoni Szczecin zdradził na niej, kiedy zdecydował się na zakończenie reprezentacyjnej kariery. Jak się okazuje, finalna decyzja zapadła bardzo niedawno.
– O tej decyzji myślałem już w trakcie sezonu. Moim marzeniem było pojechać na ten turniej. To był mój cel i ten cel zrealizowałem – zaczął Grosicki.
– Taką ostateczną decyzję podjąłem przed meczem z Holandią. Pomyślałem, że to będzie dobry moment, żeby powiedzieć, że to już jest koniec tej pięknej przygody. Oczywiście informowałem o tym moją żonę, ona na początku nie wierzyła, ale dzisiaj rano jej przekazałem, że to jest ten czas – kontynuował.
– Na pewno dużo znajomych, członków rodziny dowie się o tym po tej konferencji. Na pewno też każdy z dumą będzie wspominał. Wiem, jak dużo radości dałem swoją grą – dodał „Grosik”.
– Dużo myślałem na ten temat wczoraj. Przed reprezentacją jest Liga Narodów. To jest moment, żeby trener tę reprezentację odmłodził, poszedł dalej – podsumował 94. krotny reprezentant Polski.
Kamil Grosicki szykuje się do zakończenia reprezentacyjnej kariery! Według informacji podanych przez FotoPyk i Przegląd Sportowy Onet, mecz z Austrią był ostatnim meczem z orzełkiem na piersi dla 94-krotnego reprezentanta Polski.
„Biało-Czerwoni” przygotowują się do meczu z Francją na Euro 2024. Dla Polaków wynik spotkania nie będzie mieć jednak znaczenia. Po dwóch porażkach (z Holandią i Austrią), straciliśmy już szanse na wyjście z grupy i nawet przy zwycięstwie – zajmiemy ostatnie miejsce w grupie.
Pożegnania
Wiadomo już, że z „Trójkolorowymi” nie zagra Wojciech Szczęsny, który zamierza zakończyć reprezentacyjną karierę. Jego miejsce zajmie ktoś z dwójki Skorupski – Bułka. Nieoczekiwanie jednak, z Niemiec dobiegają wieści, że kolejny kadrowicz zamierza podążyć ścieżką golkipera.
Mowa konkretnie o Kamilu Grosickim. Jak podaje na swoim Twitterze „FotoPyk”, piłkarz Pogoni Szczecin pożegnał się z kolegami na poniedziałkowym treningu reprezentacji. Informację te podał również Przegląd Sportowy Onet.
Wygląda na to, że @GrosickiKamil pożegnał się z reprezentacją. Na oficjalnym treningu przed meczem z Francją przekazał to kolegom z drużyny…
Grosicki występuje w reprezentacji Polski od 2008 roku. Zadebiutował wówczas w meczu z Finlandią. Od tamtej pory rozegrał 94 mecze, w których strzelił 17 goli. Na koncie ma również 24 asysty.
AKTUALIZACJA
Wcześniejsze doniesienia okazały się prawdziwe. Kamil Grosicki oficjalnie poinformował za pośrednictwem swoich sociale mediów, że mecz z Francją będzie jego ostatnim w narodowej reprezentacji. Piłkarz opublikował obszerny komunikat, którego treść możecie przeczytać poniżej.
– Nadszedł dzień dzisiejszy… To dla mnie jedna z najtrudniejszych decyzji w życiu, gdyż Reprezentacja Polski zawsze była dla mnie najważniejszą Drużyną na całym świecie.
Gra z orzełkiem na piersi, reprezentowanie swojego kraju to największy zaszczyt i honor. Przez szesnaście lat występy w kadrze narodowej były dla mnie czymś absolutnie najważniejszym. Każda chwila spędzona na zgrupowaniach stanowiła wyjątkowy moment. Czułem dumę, że mogę być częścią tego Zespołu i cieszyć się zaufaniem kolejnych selekcjonerów Reprezentacji Polski.
Dziś podczas treningu poinformowałem selekcjonera Michała Probierza i całą Drużynę, że po turnieju finałowym EURO 2024 zakończę swoją reprezentacyjną karierę. To było dla mnie piękne szesnaście lat, okraszone 94 meczami i 17 golami. Miałem okazję wziąć udział w pięciu wielkich, międzynarodowych turniejach, dołączając też do Klubu Wybitnego Reprezentanta. Jestem z tego niezmiernie dumny!
Z Reprezentacją Polski przeżyłem wiele pięknych chwil. Dziś pragnę podziękować wszystkim za wsparcie, którego przez kilkanaście lat doświadczałem. Dziękuję, że byliście ze mną! Zawsze robiłem wszystko, by dawać polskim kibicom radość. Jesteście dwunastym zawodnikiem naszej Reprezentacji!
Do zobaczenia na piłkarskiej drodze! – napisał 94-krotny reprezentant Polski.
Marek Szkolnikowski w krytycznych słowach skomentował działania TVP Sport. Były szef wspomnianej stacji uważa, że brak łączonej transmisji w przypadku meczów ostatniej kolejki fazy grupowej EURO 2024 to „totalna amatorka”.
Marek Szkolnikowski pełnił funkcję dyrektora TVP Sport od 2017 do 2023 roku. Jego miejsce zajął Jakub Kwiatkowski, który wcześniej był team managerem reprezentacji Polski. Były szef stacji regularnie zwraca uwagę na elementy do poprawy u publicznego nadawcy.
Ostatnio Szkolnikowski skomentował problemy z meczami na stronie internetowej, a teraz podjął temat braku multiligi w ostatniej kolejce fazy grupowej EURO. Warto przypomnieć, że wcześniej emitowano mecze o 15:00, 18:00 i 21:00. W ostatniej kolejce spotkania grupowe są jednak rozgrywane równocześnie.
Tak było w minioną niedzielę o 21:00, kiedy Niemcy mierzyli się ze Szwajcarami oraz Szkoci z Węgrami. Aby móc śledzić losy wszystkich drużyn należało jednak włączyć dwie transmisje. TVP Sport nie zaproponowało swoim widzom multiligi, co dla wielu kibiców było nie do przyjęcia. Były dyrektor stacji również miał krytyczne zdanie w tym temacie, co zakomunikował na Twitterze.
– Brak transmisji łączonej to niestety totalna amatorka… zawsze dawaliśmy całe mecze równolegle w TVP1 i TVP2, a multiligę w TVP Sport. Na tym polega optymalna eksploatacja praw i oferta 360 stopni dla każdego widza – napisał Marek Szkolnikowski.
Brak transmisji łączonej to niestety totalna amatorka… zawsze dawaliśmy całe mecze równolegle w TVP1 i TVP2, a multiligę w TVP Sport. Na tym polega optymalna eksploatacja praw i oferta 360 stopni dla każdego widza.
— Marek Szkolnikowski (@mszkolnikowski) June 23, 2024
– Nikogo nie grilluję, jestem widzem przyzwyczajonym do wysokiego standardu, a jednocześnie podatnikiem – dodał w odpowiedzi na jeden z komentarzy.
Nie wiadomo, jak stacja rozwiąże ten problem w przypadku kolejnych spotkań. Wiele wskazuje na to, że TVP Sport pozostanie przy emitowaniu dwóch oddzielnych transmisji jednocześnie. Na stronie internetowej nadal nie widać opcji multiligi, co z pewnością może wywołać kolejną lawinę komentarzy od niezadowolonych kibiców.
Wiadomo już, że Wojciech Szczęsny nie zagra w ostatnim meczu na Euro 2024. Z Francją Michał Probierz postawi na innego bramkarza, który ma zastąpić zawodnika Juventusu w najbliższych latach. Według TVP Sport następcą golkipera ma być Łukasz Skorupski.
Reprezentacja Polski w kiepskim stylu pożegnała się z mistrzostwami Europy. „Biało-Czerwoni” rozegrają co prawda jeszcze jedno spotkanie z Francją, ale Michał Probierz otwarcie mówi o tym, że ten mecz traktuje jako przygotowanie do Ligi Narodów. W tym celu z „Trójkolorowymi” zagra najsilniejszy skład. Pojawi się również zmiana w bramce.
Nagroda za pracę
To właśnie pozycja golkipera jest w tym wszystkim ciekawym wątkiem. Wiadomo, że po mistrzostwach Europy z reprezentacją zamierza pożegnać się Wojciech Szczęsny. Nie wiadomo natomiast, kto przejmie schedę po bramkarzu Juventusu. Selekcjoner na mecz z Francją ma dwa wybory, z czego oba wydają się być dość naturalne.
Pierwszym jest oczywiście Łukasz Skorupski. Doświadczony bramkarz od lat pełni funkcję trzeciego, a ostatnio drugiego golkipera w kadrze. Ma za sobą także niezwykle udany sezon w Bolognii, z którą zakwalifikował się do przyszłym rozgrywek Ligi Mistrzów. Drugim natomiast jest Marcin Bułka, który jest objawieniem minionego sezonu Ligue 1. 24-latek zanotował aż 17 czystych kont w 29 meczach Niecei.
Jak podaje TVP Sport, Probierz zamierza postawić na pierwszego z wymienionej dwójki. Jak czytamy, dla Skorupskiego ma być to swojego rodzaju „nagroda za pracę”.
– Dodatkowym argumentem przemawiającym za występem 33-latka jest fakt, że to na niego postawiono w towarzyskiej rywalizacji z Ukrainą (3:1) tuż przed startem mistrzostw Europy. Bułka nie podniósł się za to z ławki rezerwowych – napisano na TVP Sport.
Arkadiusz Milik może opuścić Juventus podczas letniego okna transferowego. Według doniesień włoskich mediów możliwy jest powrót Arka do ligi francuskiej.
Juventus Turyn sięgnął po Arkadiusza Milika w 2022 roku. Najpierw sprowadził go na zasadzie wypożyczenia, a rok później postanowił zapłacić Olympique Marsylia 7,3 miliona euro za transfer definitywny. Polak ma ważny kontrakt ze Starą Damą na jeszcze dwa najbliższe sezony.
Niewykluczone, że Juventus będzie chciał się jednak wcześniej pozbyć Arkadiusza Milika. Wszak jest on jedynie rezerwowym, a zarabia rocznie ok. 4,5 miliona euro (dane wg Capology). To sytuuje go na 10. pozycji w kadrze Juve pod względem zarobków. O ewentualnym odejściu Milika pisano już kilka miesięcy temu.
Najnowsze wieści odnośnie przyszłości Arkadiusza Milika przekazał włoski dziennik „Tuttosport”. Zdaniem włoskich dziennikarzy Milik może wziąć udział w wymianie na linii Juventus-OGC Nice. Polak miałby zasilić szeregi OGC Nice. W przeciwnym kierunku miałby się jednak udać Khepren Thuram. Jak czytamy, Milik nie znajduje się na liście piłkarzy „nietykalnych”. Polak mógłby znacząco obniżyć koszty pozyskania Thurama.
Kristoffer Velde wdał się w dyskusję na Twitterze z jednym z kibiców Lecha Poznań. Piłkarz Kolejorza zadecydowanie nie wyszedł korzystnie w tej słownej potyczce.
Przed kilkoma dniami na Twitterze zrobiło się głośno o konfrontacji kibica Lecha Poznań z Jasperem Karlstromem. Wszystko dzięki relacji sympatyka Kolejorza znanego na Twitterze jako „Kevol”. Karlstrom został nazwany na mieście przez Kevola „sytym kotem”. To nie spodobało się Szwedowi, który spytał się, dlaczego nie powie mu tego w twarz po angielsku. Kevol miał mu odpowiedzieć „Hello mr Far Cat”. To wywołało większą dyskusję między oboma panami, co można było przeczytać na Twitterze.
W największym skrócie.
Idąc z partnerką koło Lars Lars Lars zażartowałem sobie, być może za głośno że stoi Syty Kot 🐈 To Karlstrom nagle zaczął iść obok mnie pytając ’ Czemu nie powiem tego po angielsku ’ może myśląc że się przestraszę. No to mu odpowiadam Hello Mr Fat Cat 1/ https://t.co/xOfyYqdCyu
Na tym cała sytuacja się nie zakończyła. Co więcej, do konfliktu dołączył Kristoffer Velde! Dzisiejszego poranka Norweg zamieścił wpis na Twitterze, w którym zapytał Kevola, czy po dzisiejszym treningu może zjeść lunch w City Park.
Na odpowiedź Kevola nie trzeba było czekać. – Widzę, że próbujesz być zabawny, ale jesteś żałosny. Zamiast delikatnej refleksji po dramatycznym sezonie wolisz śmiać się z kibiców. Pamiętaj, to my płacimy za twoje luksusowe jedzenie poprzez kupowanie biletów. Gdyby nie my, to byłbyś rybakiem w Norwegii – odpowiedział Kevol.
I see you try to be funny, but you are pathetic. Instead of a little reflection after dramatic season you prefer to laugh at the fans. Remember, we are the ones who pay your luxury dinner by buying tickets. If it was not for us, you would be a fishermen in Norway.
Do odpowiedzi Kevola krótko ustosunkował się jeszcze raz sam Velde. Norweg napisał, że jego wpis nie był w kierunku wszystkich fanów, a tylko w stronę samego Kevola. Ten odpowiedział mu, że był z Lechem przed jego przybyciem, jest z nim teraz i będzie z nim wtedy, kiedy Velde odejdzie. Podsumował krótkim komentarzem „Dorośnij dzieciaku”.
I was with Lech before you, I am now, and I will be after your transfer to some Turkish Desert.
Michał Probierz potwierdził jedną zmianę na mecz z Francją na Euro 2024. Wiadomo, że z „Trójkolorowymi” nie zagra Wojciech Szczęsny.
Reprezentacja Polski nie ma już szans na wyjście z grupy Euro 2024. „Biało-Czerwoni” po dwóch porażkach, z Holandią (1-2) i Austrią (1-3), są pewni ostatniego miejsca. Do rozegrania został im jednak jeszcze jeden mecz. We wtorkowy wieczór zmierzą się z Francją.
Zmiana w bramce
Michał Probierz zamierza w tym spotkaniu wystawić skład, który ma później grać w Lidze Narodów i eliminacjach mistrzostw świata. Selekcjoner potwierdził już, że przeciwko „Trójkolorowym” nie zagra Wojciech Szczęsny. To pokłosie tego, że bramkarz Juventusu po Euro 2024 zamierza zakończyć reprezentacyjną karierę.
Szansę przeciwko z Francji otrzyma zatem jeden ze zmienników Szczęsnego, a więc Łukasz Skorupski lub Marcin Bułka. Na ten moment nie wiadomo, na którego z tej dwójki postawi selekcjoner.
– Wiadomo już, że w tym starciu nie zagra Wojciech Szczęsny. Tę informację przekazał selekcjoner Michał Probierz w rozmowie z dziennikarzem TVPSPORT.PL Mateuszem Migą – czytamy na stronie TVP Sport.
Wojciech Szczęsny rozegrał do tej pory 83 mecze z orzełkiem na piersi. Niewykluczone, że już po mistrzostwach Europy powiększy ten bilans o jeszcze jeden występ. Mowa oczywiście o ewentualnym pożegnalnym spotkaniu w wykonaniu 34-latka.
Dość nieoczekiwane zamieszanie zrobiło się w ostatnich dniach wokół Mariusza Pudzianowskiego. Były strongman odniósł się do tego, co pisały o nim media. Stwierdził w gruncie rzeczy, że nie ma zamiaru się tłumaczyć.
Przed meczem Polska – Austria do Berlina z Polski wybierała się ogromna liczba kibiców. W ich gronie był także Mariusz Pudzianowski, który najpierw pojawił się na Dworcu Centralnym w Warszawie, a następnie wstawiał zdjęcia spod stadionu na swoje social media.
„Nie zamierzam się tłumaczyć”
Długo jednak nie musieliśmy czekać, a w internecie pojawiły się pierwsze wzmianki o tym, że Pudzianowski wszystkich oszukał. Okazało się, że w Berlinie go wcale nie było. 47-latek faktycznie miał wejść do pociągu na stacji Warszawa Centralna, jednak opuścił go już na kolejnym przystanku. Sam zainteresowany postanowił teraz zabrać głos w tej sprawie.
– Wracając do mojego piątkowego wyjazdu na mecz. Po pierwsze to na Dworcu Centralnym byłem na zaproszenie firmy BetFan, która zorganizowała wyjazd integracyjny dla dużej grupki najlepszych swoich klientów i byłem tam tylko i wyłącznie dla nich, a to, że przez przypadek portale rozdmuchały to i wzięły sobie informacje z moich social mediów, to jest ich problem. […] W jaki sposób dotarłem do Berlina, to jest tylko i wyłącznie nasza prywatna sprawa. Firmy BetFan i moja, jak to wszystko zorganizowali. Gdzie byłem, co robiłem, jak ten czas spędziliśmy. Nie zamierzam się nikomu tłumaczyć. Tłumaczyć to ja się mogę co najwyżej przed urzędem skarbowym i mamą – podsumował Pudzianowski.
Rumuńscy dziennikarze oskarżają Szymona Marciniaka o błędną decyzję w meczu ich reprezentacji z Belgią (0-2). Jeden z portali użył nawet słowa „kradzież”, co jeszcze bardziej podbija wagę całej sytuacji.
Szymon Marciniak zadebiutował na Euro 2024. Nasz arbiter poprowadził sobotnie starcie Belgii z Rumunią (2-0) i od razu pojawiły się wokół niego kontrowersje. Dziennikarze zarzucają sędziemu błąd.
Przeoczony rzut karny?
Już sam tytuł na portalu onlinesport.ro brzmi groźnie. „Błąd ludzki czy wykwalifikowana kradzież? Ręka Belga przeoczona przez VAR” – grzmią dziennikarze. W tekście tłumaczą natomiast, o jaką sytuację dokładnie chodzi.
– Szymon Marciniak, jeden z najsłynniejszych sędziów, nie podyktował w drugiej połowie rzutu karnego Rumunii na 1:0 dla Belgii w momencie, który mógł odmienić losy meczu w Kolonii – czytamy.
Dzięki zwycięstwu Belgii nad Rumunią, sytuacja w grupie wróciła do początkowego stanu. Na ten moment wszystkie cztery ekipy, rywalizujące o wejście do 1/8, mają po trzy punkty na swoich kontach przed ostatnią kolejką. Rumuńscy dziennikarze zastanawiają się jednak, jak mogłyby się potoczyć losy, gdyby Marciniak lub sędziowie VAR, podjęli inną decyzję przy stanie 1-0.
Chodzi konkretnie o sytuację, gdy w pole karne Belgów wbiegł Dennis Man. Zawodnik zagrał piłkę w taki sposób, że Arthur Theate trafił po chwili w rękę Youriego Tielemansa. Dziennikarze twierdzą, że w podobnej sytuacji podyktowano rzut karny dla Gruzji w meczu z Czechami.
– Scenę wyraźnie uchwyciła kamera zlokalizowana tuż za bramką, ale sędzia Marciniak tego nie zauważył, ani nie interweniowała kamera VAR – piszą.
Maciej Skorża ugruntował swoją pozycję na rynku trenerskim w Azji. Po udanej przygodzie w Japonii jego usługami zainteresował się klub z Arabii Saudyjskiej.
Od lutego tego roku Maciej Skorża pozostaje bez pracy. Wcześniej był zatrudniony w Urawa Red Diamonds. Z tym klubem osiągnął niewątpliwy sukces, jakim było zwycięstwo w azjatyckiej Lidze Mistrzów.
Bezrobocie Macieja Skorży wkrótce może jednak dobiec końca. Dobra postawa w japońskim klubie zaowocowała zainteresowaniem polskim szkoleniowcem ze strony innych klubów z Azji. I to nie byle jakich, bo mowa m.in. o klubie z Saudi Pro League.
Jak informuje portal „Weszło”, zdaniem saudyjskich dziennikarzy Skorża znalazł się na liście życzeń Al Khaleej. Wkrótce z klubem ma pożegnać się portugalski trener Pedro Emanuel. Polski szkoleniowiec ma być w gronie kandydatów do objęcia tego stanowiska. Jak czytamy na „Weszło”, Skorża jest żywo zainteresowany tym kierunkiem.
Maciej Skorża pracował już wcześniej w Arabii Saudyjskiej. Było to jednak w czasie, kiedy liga ta nie była tak rozpupolaryzowana jak obecnie. W latach 2012-2013 Skorża prowadził Al Ettfifaq.
Na kanale Łączy nas Piłka na YouTube pojawiły się kulisy meczu Polska – Austria (1-3). W materiale zawarto przemowy przed pierwszym gwizdkiem, ale nie tylko. Nagrano także reakcję Michała Probierza po spotkaniu oraz jego przemowę w szatni.
Po przegranej w pierwszym meczu z Holandią (1-2) na Euro 2024, reprezentacja Polski musiała wygrać z Austrią, aby zachować szanse na wyjście z grupy. Tak się jednak nie stało i rywale brutalnie sprowadzili nas na ziemię, wygrywając 3-1. „Biało-Czerwoni” czekają już tylko na mecz z Francją, po którym niezależnie od wyniku, wrócą do kraju.
„Nie ma innej drogi”
Teraz na kanale Łączy nas Piłka na YouTube pojawiły się kulisy drugiego grupowego spotkania Polaków. Przedstawiono w nim ostatnie chwile przed pierwszym gwizdkiem sędziego i motywacje piłkarzy.
– Nie ma co więcej gadać. Wychodzimy tam z charakterem, sercem, wiemy, co mamy grać. Idźmy po swoje. Trzeba zrobić ten awans. Wywalczmy to na boisku, pewni siebie, z dumą reprezentując nasz kraj – krzyczał do kolegów między innymi Piotr Zieliński.
Gdy w przerwie meczu zawodnicy zeszli do szatni przy remisie, w drużynie wciąż była wiara w zwycięstwo. Michał Probierz apelował o zaangażowanie i skupienie po zmianie stron.
– Mieliśmy swoje problemy od pierwszej minuty, ale wyszliśmy z nich. Widzicie, że można. To oni będą mieli teraz problem. Wytrzymać to tempo, ile Bozia zdrowia dała. Adam i „Piona” – ile Bozia dała. 15 minut i są zmiany. Bez głupiego faulu, ale zapierdzielać i wpierdzielać się, walczyć o piłkę, szukać rozwiązań. Grajcie w piłkę, chciejcie ją. Wygramy i będziemy dalej się liczyć – mówił Probierz.
Niestety, plan selekcjonera okazał się niewypałem. Nic nie dały zmiany, które przeprowadził w trakcie meczu. Na nic zdało się wprowadzenie na murawę Lewandowskiego, Świderskiego, Modera czy Grosickiego. Ostatecznie Austriacy wbili nam jeszcze dwie bramki i pewnie wygrali mecz. W szatni po ostatnim gwizdku Probierz nie ukrywał swojego rozgoryczenia.
– Panowie, taki jest sport, teraz nic nie zmienimy. Mogliśmy zmienić tylko w trakcie meczu. Teraz możemy tylko nie cofać się z tej drogi. Nie ma innej drogi – wydusił widocznie rozczarowany.
Artur Wichniarek nie szczędził gorzkich słów pod adresem reprezentantów Polski po meczu z Austrią. Były napastnik przejechał się między innymi po Robercie Lewandowskim.
„Biało-Czerwoni” żegnają się z mistrzostwami Europy. W piątek Polacy dostali srogie manto od Austrii (1-3), co niemal całkiem przekreśliło ich szanse na wyjście z grupy. Niedługo później nadzieje zostały pogrzebane całkowicie. Bezbramkowy remis Holandii z Francją przypieczętował ostatnie miejsce w grupie dla ekipy Probierza, niezależnie od wyniku najbliższego meczu z „Trójkolorowymi”.
„Powinni zapier***ać”
Reprezentacja Polski od pierwszych minut meczu z Austrią wyglądała na zagubioną. Jeszcze przy remisie 1-1, Michał Probierz zdecydował się na wprowadzenie Roberta Lewandowskiego i Karola Świderskiego, co miało przełożyć się na lepsze akcje po naszej stronie. Tak się jednak nie stało, a roszady nie przyniosły zamierzonego efektu.
Rozgniewały one za to Artura Wichniarka. Były napastnik przejechał się po obu snajperach „Biało-Czerwonych” i zarzucił im brak zaangażowania.
– Jak wchodzi „Lewy” i Świderski, to powinni zapier***ać. Tam powinien być ogień. Taki ogień. Nawet po tej bramce na 2:1. Tam powinno być, ja nie wiem, jazda na dupach, coś takiego – grzmiał na antenie Kanału Sportowego.
– A nie do sędziego, że ktoś mnie kopnął. No i co z tego? Jeszcze nie raz cię kopną, a na sam koniec kopną nas w dupę, bo będzie trzeba wracać bez żadnych punktów – podsumował.
„Lewandowski i Świderski powinni zapier****ć. Tam powinien być ogień. A nie do sędziego, że ktoś mnie kopnął. Jeszcze nie raz cię kopną, a na sam koniec kopną nas w dupę, bo będzie trzeba wracać z tych mistrzostw bez punktów” pic.twitter.com/mB1CDiNYbm