Chaos w nowym klubie Peszki! Odchodzi kluczowy zawodnik

Jeszcze Wieczysta Kraków nie rozpoczęła sezonu, a już w zespole pojawił się chaos. Nowy klub Sławomira Peszki nie przedłużył kontraktu z Bartoszem Iwanem, który był grającym synem asystenta trenera, a dodatkowo Andrzej Iwan jest jego ojcem oraz dyrektorem sportowym drużyny.

O Wieczystej Kraków jakiś czas temu usłyszała chyba cała Polska, w momencie, gdy ich nowym graczem został Sławomir Peszko. Były pomocnik Lechii Gdańsk ma pomóc klubowi ze stolicy Małopolski w walce o IV ligę. Wszystko to jest inicjatywą Wojciecha Kwietnia, właściciela sieci aptek, który zainwestował w Wieczystą trochę pieniędzy. To on namówił Peszkę do transferu i ma zamiar stworzyć drużynę, która będzie się liczyć w polskiej piłce.

Do tej pory wszystko wyglądało dobrze. Wieczysta wygrała 2 sparingi, w tym jeden z drużyną Łukasza Piszczka. Niestety, nie wszystko wygląda tak dobrze, jak powinno. Według informacji TVP Sport z drużyny odchodzi Bartosz Iwan. Syn Andrzeja Iwana, dyrektora sportowego drużyny, był nie tylko zawodnikiem, ale także grającym asystentem trenera. Jego kontrakt obowiązywał do końca czerwca i nikt nie poinformował go, dlaczego klub nie chce przedłużyć z nim kontraktu.

To nie była moja decyzja. Otrzymałem ją od zarządu. Coś musiało się wydarzyć, bo nie było nawet możliwości dyskusji. Dementuję za to informację, że mi się z Bartkiem źle współpracowało – tłumaczy Przemysław Cecherz, trener Wieczystej

Na tym nie kończą się klubowe zawirowania. Bartosz Iwan zaraz po tym, gdy dowiedział się, że nie zagra więcej dla Wieczystej, odszedł z pracy w jednej aptek, które należą do Wojciecha Kwietnia.

Szokująca decyzja Andre Schurrle! Mistrz Świata postanowił zakończyć karierę

Niedawno rozwiązał umowę z Borussią Dortmund, łączono go z Benevento, lecz nie przeniesie do Włoch. 29-letni Andre Schurrle postanowił definitywnie zakończyć karierę.

Ostatnie sezony były dla Schurrle zupełnie nieudane. Mistrz Świata w 2016 roku przeszedł do Borussi Dortmund, która zapłaciła za niego 30 milionów euro – najwięcej w historii klubu. Niestety, transfer okazał się niewypałem. Pomocnik spędził 2 lata na Signal Iduna Park, a potem grał na wypożyczeniu w Fulham i Spartaku Moskwa. Niedawno Borussia Dortmund poinformowała, że kontrakt z Schurrle, który miał trwać do czerwca 2021 roku, został rozwiązany. Pomocnik w zamian za to zainkasował 2.5 miliona euro.

Jakiś czas temu pisaliśmy, że Kamil Glik jest bliski zmiany klubu. Polski obrońca miałby dołączyć do Benevento wraz z Andre Schurrle, lecz nie będzie to możliwe. Mistrz Świata z 2014 roku w rozmowie z Der Spiegel poinformował o zakończeniu piłkarskiej kariery.

Ta decyzja dojrzewała we mnie przez długi czas. Dołki stawały się coraz większe, a przebłysków było coraz mniej. W tym biznesie zawsze trzeba odgrywać określoną rolę, inaczej stracisz pracę i nie dostaniesz nowej – powiedział Schuerrle

Andre Schurrle grał w FSV Mainz 05, Bayerze Leverkusen, Chelsea, Wolfsburgu, Borrusii Dortmund, Fulhamie i Spartaku Moskwa. Rozegrał łącznie 373 spotkania, strzelił 86 bramek i zaliczył 51 asyst. Podczas swojej kariery sięgnął po Mistrzostwo Anglii, Puchar Ligi Angielskiej, Puchar Niemiec oraz Superpuchar Niemiec. Największy sukces osiągnął z reprezentacją Niemiec, gdy w 2014 roku sięgnęli po czwarte w historii Mistrzostwo Świata.

 

Perez chce Złotej Piłki dla swojego piłkarza. „Nikt nie ma tak dobrego roku, jak on”

W czwartkowy wieczór Real Madryt odjechał Barcelonie na 7 punktów i zapewnił sobie Mistrzostwo Hiszpanii. Po ligowym triumfie bardzo zadowolony jest prezes Królewskich – Florentino Perez.

Końcówka sezonu La Ligi była nieco zwariowana. Długa przerwa spowodowana koronawirusem, dziwny spadek formy FC Barcelony i Real Madryt odradzający się, niczym Feniks z popiołów. Czwartkowa kolejka była zwieńczeniem tych trudnych rozgrywek. Królewscy pewnie ograli na swoim terenie Villareal 2:1, natomiast Barcelona przegrała na Camp Nou z grającą w dziesiątkę Ossasuną. Taki bieg wydarzeń dał drużynie ze stolicy Hiszpanii 34. tytuł mistrzowski.

Florentino Perez nie szczędził wczoraj słów pochwały dla swojej drużyny. Najbardziej zadowolony był z występów Benzemy i Ramosa, którzy według niego po przerwie spowodowanej koronawirusem wnieśli najwięcej do gry Królewskich.

– Nie widziałem, aby jakikolwiek zawodnik miał równie dobry rok jak Benzema. Powinien dostać Złotą Piłkę. Wszyscy nasi piłkarze byli bardzo dobrzy, ale on szczególnie

– Sergio to nasz kapitan, a nawet ktoś więcej. Kibice mogą się zrelaksować, on pozostanie tutaj do końca życia. Jako lider był imponujący. Wiele od niego zależy

– Widziałem na Twitterze, że Zinedine Zidane jako trener Realu Madryt zdobywał trofeum co 19 meczów. To dla nas błogosławieństwo. Ludzie mogą mówić o nim co chcą, ale my nadal będziemy wygrywać

Warto przypomnieć, że Ramos wraz z Benzemą próbowali powtórzyć wczoraj rzut karny w stylu Messiego i Suareza, ale chyba nie do końca im się to udało.

 

Niesamowity sprint sędziego! Zostawił obrońców daleko w tyle [WIDEO]

Podczas spotkania ligi szwajcarskiej pomiędzy FC Thun a Neuchatel Xamax doszło do zaskakującej sytuacji. W 94. minucie spotkania gospodarze wyprowadzili kontrę i nikt nie mógł za nimi nadążyć. Nikt poza sędzią spotkania, który prześcignął obrońców drużyny gości.

Cracovia zostanie ukarana za ustawianie meczów? Jest propozycja…

Sprawa ustawiania meczów z sezonu 2003/2004 zmierza ku końcowi. Według Interii Cracovia wystąpiła z własną propozycją ukarania ich klubu.

Od miesięcy mówi się o ukaraniu Cracovii za ustawianie meczów z sezonu 2003/2004. To, że Krakowianie otrzymają karę, było pewne, pytanie brzmiało, kiedy i jaka ta kara będzie.

Cracovia nie uciekała od wyroku i klub sam zaproponował swoją wersję poniesienia konsekwencji. Cracovia uciekała od kary odjęcia punktów i zaproponowała zastąpienie kary punktowej na karę finansową. W ten sposób powołała się na przykład GKS Bełchatów, który w 2014 roku został skazany wyłącznie na zapłatę 500 tysięcy złotych.

PZPN odrzucił taką propozycję, a rzecznik dyscyplinarny w taki sposób skomentował projekt Cracovii:

Rozbieżności były zbyt duże, więc komisja, nawet gdyby chciała, nie mogła uwzględnić wniosku Cracovii o dobrowolne poddanie się karze. Przedstawiciele klubu dostali czas na zapoznanie się z dokumentacją zebraną w tej sprawie, a my będziemy dalej procedować.

Jak podaje Interia Sport, Cracovia własnowolnie podda się każe ukarania ich milionową karą, a także odjęciem 5 punktów na starcie sezonu 2020/2021. Czy kara punktowa ich zaboli? Jest to bardzo możliwe. Cracovia z roku na rok wygląda coraz lepiej na polskim podwórku i walczy o puchary. Możliwa kara może im drogę do europejskich rozgrywek zdecydowanie utrudnić.

„Jeżeli ma jakiś problem, to zapraszam. Chętnie się z nim spotkam”. Wojna Chrapka z Marciniakiem trwa!

Michał Chrapek na pomeczowej konferencji prasowej nie przebierał w słowach i skomentował decyzje Szymona Marciniaka. 28-latek uważa, że sędzia mści się na nim za sytuację z przeszłości.

Podczas konferencji prasowej piłkarz Śląska odniósł się do sytuacji z wczorajszego meczu, w którym Śląsk uległ Jagiellonii 1:2. Natomiast nie wynik jest tym razem najważniejszy. Chrapek otrzymał 2 żółte kartki, za co wyleciał z boiska przed upływem regulaminowego czasu gry.

Kontrowersje wzbudził pierwszy kartonik przyznany pomocnikowi Śląska. Chrapek uważa, że w sytuacji z 79. minuty meczu był on zatrzymywany w nieprzepisowy sposób. Marciniak nie przerwał akcji, co rozgoryczyło 28-latka, który wyraził swoje niezadowolenie. Za swoją reakcję otrzymał żółtą kartkę.

 Faul na mnie zostałby odgwizdany, gdyby trafiło na innego zawodnika. Oczywiście moje zachowanie nie było w porządku, ale czułem, że to było nie fair.

W taki sposób sytuację skomentował piłkarz Śląska, który uważa, że sędzia Marciniak mści się na nim za sytuację sprzed 3 lat. Wtedy do kontrowersji doszło w meczu z Cracovią.

3 lata minęły od sytuacji z meczu Śląska z Cracovią. Od tej pory za każdym razem, kiedy sędziuje nam ten pan, to coś się dzieje. Sędzia Marciniak miał wtedy VAR, ale z niego nie skorzystał. Jeśli ta sytuacja do dzisiaj go boli, a myślę, że boli, bo w wielu wywiadach to powtarza, to przyjdźmy, spotkajmy się, wytłumaczmy to i zapomnijmy. Nie chcę, żeby Śląsk Wrocław w przyszłych latach na tym cierpiał. Chętnie się z nim spotkam i przeproszę, że wtedy się tak zachowałem.

Włosi zachwyceni Szczęsnym! „Juve, postawcie mu pomnik”

W środowym meczu Serie A Sassuolo zremisowało z Juventusem 3:3. Po spotkaniu włoskie media nie mogły przestać chwalić Wojtka Szczęsnego.

Spotkanie Sassuolo z Juventusem miało dramatyczny przebieg. W 12. minucie meczu Stara Dama prowadziła już  2:0 po bramkach Danilo i Higuaina. Potem do gry zabrali się gospodarze, jednak świetne interwencje Wojtka Szczęsnego nie pozwoliły im na to. Polski bramkarz ostatecznie skapitulował i to 3 razy, jednak włoskie media zgodnie nazwały go bohaterem spotkania.

Dosłownie uratował Juve. W pierwszej połowie w kapitalny sposób zatrzymał Muldura, a potem Caputo i Berardiego. Znakomicie spisał się również w drugiej połowie, dzięki niemu „Stara Dama” nie przegrała – napisało o Szczęsnym Il Messaggero, które oceniło występ Polaka na ósemkę

Polski golkiper znalazł się na okładce Tuttosport z dopiskiem „Juve, postawcie mu pomnik”

Szczęsny zaliczył wczoraj aż 7 interwencji – od marca 2014 roku żaden bramkarz Juventusu nie był tak zapracowany. 

W kilku okazjach dosłownie utrzymywał zespół na powierzchni, dzięki trzem interwencjom, zasługującym na brawa. Nie mógł zrobić niczego przy straconych golach – napisało o Polaku Tutto Juve, oceniając jego występ na 7

Po 33. kolejkach Juventus zajmuje pozycję lidera Serie A i jest na dobrej drodze do zdobycia mistrzostwa. Stara Dama ma obecnie 77 punktów, czyli o 7 więcej, niż druga Atalanta. Do końca sezonu pozostało 5 kolejek.

Piękna to była kariera, nie zapomnimy jej nigdy. Paweł Brożek kończy przygodę z piłką

„Definitywnie kończę karierę” – wyjawił Paweł Brożek w rozmowie z Gazetą Krakowską. Decyzję w tej sprawie podjął już przed rozpoczęciem obecnego sezonu.

Piękna to była kariera, nie zapomnimy jej nigdy. Bo niby jak mielibyśmy określić karierę Pan Pawła. Pojechał na Mistrzostwa Europy, pojechał na Mundial, w reprezentacji łącznie zaliczył 38 występów.

Ponad 400 meczów w barwach Wisły Kraków i bezsprzeczny status legendy. Poza tym świata też trochę zwiedził, grał bowiem m.in. w Celticu. Większość polskich piłkarzy życzyłaby sobie takiej kariery, jaką miał Paweł Brożek.

Definitywnie kończę karierę. Decyzję podjąłem już przed startem tego sezonu. Może wtedy jeszcze nie na sto, ale na pewno na 95 procent, że to mój ostatni rok zawodowego grania w piłkę. Starałem się grać najlepiej, jak potrafię i myślę, że w pełnym zdrowiu dałbym radę grać jeszcze przez sezon.

Z ostatnim zdaniem jak najbardziej się zgadzamy. Pomimo 37 lat na karku Brożek był główną postacią w swojej drużynie. W obecnym sezonie ekstraklasy zagrał w 18 meczach i zdobył 8 bramek. Stosunku zdobytych bramek do liczby rozegranych meczów z pewnością pozazdrościłoby wielu młodszych kolegów po fachu. Występów byłoby więcej, gdyby nie złamanie ręki, którego doznał na początku czerwca.

W sobotę Wisłę czeka ostatni mecz w tym sezonie ekstraklasy, a zatem jest to ostatnia szansa, by Paweł Brożek pożegnał się z kibicami. O kwestii pożegnalnego meczu 37-latek wypowiedział się następująco:

 Bardzo bym chciał zagrać, ale jeszcze nie wiem, czy to będzie możliwe. Miałem badania złamanej ręki w poprzedni czwartek i wykazały, że jeszcze nie wszystko się zrosło tak, jak powinno. Od tamtego czasu mija już jednak tydzień, do soboty będzie w sumie dziesięć dni, więc może uda się zdążyć i dostanę zgodę lekarza choćby na chwilę gry.

Gareth Bale na wylocie! Real Madryt ma go dość

Władze Królewskich mają już dość niesfornego Garetha Bale’a w swoich szeregach. Są gotowi spłacić jego kontrakt z góry, aby piłkarz latem zmienił klub.

Już jutro Real Madryt może sobie zapewnić Mistrzostwo Hiszpanii. Jednak o ich możliwym sukcesie jest tak samo głośno, jak o skandalicznym zachowaniu Garetha Bale’a. Walijczyk coraz bardziej daje do zrozumienia, że skoro Królewscymają go w poważaniu, to on ich także. Udowodnił to chociażby tym, jak udawał, że śpi w trakcie meczu z Deportivo Alaves.

W poniedziałek Walijczyk poszedł o krok dalej. Piłkarz z nudów zrobił sobie lornetkę z papieru toaletowego i udawał, że ogłada spotkanie.

Po takim zachowaniu Bale’a władze Realu Madryt powiedziały „dość„. Jak podaje dziennik „The Sun” w ciągu kilkunastu dni Walijczyk odejdzie z klubu. Jeżeli pomocnika nie wykupi żaden inny klub, to zarząd Królewskich jest gotów wypłacić zawodnikowi resztę kontraktu. Jest to aż 15 milionów euro, ponieważ kontrakt Garetha obowiązuje do czerwca 2022 roku.

Gorzki upadek brazylijskiej ikony. Adriano nie wygląda dobrze [WIDEO]

Od momentu zakończenia przygody z piłką Adriano popadł w wiele problemów. Brazylijczykiem zawładnął nie tylko alkohol, ale i narkotyki.

Adriano nigdy nie był sportowcem idealnym. Już w czasie kariery często uczęszczał na imprezy, gdzie nie stroniono od alkoholu. Wraz z końcem kariery na dobre opuścił świat piłki. Na próżno go szukać w mediach jako ekspert, nie zobaczymy go również na ławce trenerskiej.

Obecnie, jeśli w mediach pojawia się nazwisko Brazylijczyka to tylko w kontekście kolejnych skandali. Imprezy, używki, kłótnie. To główne zajęcia byłego piłkarza m.in. Interu.

„Rozklejam się, gdy oglądam mecze i zdaję sobie sprawę, że kiedyś grałem na takim poziomie” – wyznał kiedyś Adriano. To może być też powód, dla którego Brazylijczyk wdepnął w bagno i na dobre w nim się „zadomowił”. Kilka lat temu wyznał, iż do picia alkoholu przyczyniła się śmierć jego ojca:

Śmierć mojego ojca pozostawiła mnie z wielką pustką, czułem się bardzo samotny. Czułem się szczęśliwy tylko wtedy, kiedy piłem. Wypiłem wszystko, co miałem: wino, whisky, wódkę, piwo.

Tym razem internet obiegło kolejne nagranie z jego udziałem. Na wideo widzimy jak Adriano kroczy po  ulicach Rio de Janeiro przy pomocy któregoś z kolegów. Nie idzie sam, bo nie dałby rady.

Adriano swoją karierę na dobre zakończył w 2016 roku, kiedy pożegnał się z amerykańskim Miami United. Kibicom futbolu najbardziej kojarzy się z czasów gry w Interze, z którym 4-krotnie zdobył mistrzostwo Włoch. W reprezentacji meczów zagrał 48 razy i zdobył 27 bramek.

„Nie chciałem już więcej trenować De Gei”. Szokujące wyznanie byłego trenera Manchesteru United

„Nie chciałem już więcej trenować De Gei”. W takich słowach swoje odejście z Old Trafford skomentował Emilio Alvarez. Hiszpan był trenerem bramkarzy w angielskim klubie.

Emilio Alvarez pełnił funkcję trenera bramkarzy Manchesteru United od lipca 2016 roku do września 2019 roku. Alvarez bardzo dobrze się dogadywał oraz miał bliskie relacje z Davidem De Geą. Rodak Alvareza wielokrotnie chwalił sobie współpracę z 58-latkiem.

Na jesieni ubiegłego roku Daily Mail stwierdził, że przyczynami zwolnienia mogły być słabe wyniki, a także relacje pomiędzy hiszpańskim trenerem a pozostałymi bramkarzami, które stawały się coraz bardziej napięte.

Według rozmowy ukazanej na portalu goal.com Manchester nie zwolnił Alvareza. Hiszpan z własnej woli opuścił Old Trafford. Alvarez poprosił o spotkanie, na którym zaoferowano mu nowy kontrakt, lecz on sam odrzucił propozycję kontraktu.

To nieprawda, że Manchester United mnie zwolnił. Kiedy De Gea przedłużył umowę, zarząd również mi zaproponował nowy kontrakt. To ja poprosiłem o spotkanie z klubem, abym mógł powiedzieć im, że chcę opuścić klub.

Powiedziałem im, że odchodzę nie dlatego, że chcę odejść z Manchesteru. Chciałem przestać trenować Davida De Geę.

A o co tak naprawdę poszło? David De Gea negocjował i podpisał nową umowę z United za plecami Alvareza. Mimo że 58-latek od początku swojej przygody w Anglii pracował nad przedłużeniem jego umowy.

Po prawie 3 latach ciężkiej pracy i wielu spotkań dot. przedłużenia jego umowy i próby uczynienia Davida najlepiej zarabiającym piłkarzem na świecie dowiedziałem się, że podpisał umowę za moimi plecami. Uznałem to za brak lojalności.

Zapytałem Davida, dlaczego nic mi nie powiedział. Odpowiedział, że kazano mu, nikomu nic nie mówić. To miało na mnie ogromny wpływ. Rozumiem mój zawód, nie możesz pomóc komuś się rozwijać, jeśli nie masz do niego pełnego zaufania i dlatego zdecydowałem się opuścić United.

Atak na właściciela włoskiego klubu! Zażądali od niego…

Massimo Cellino, właściciel Brescii, padł ofiarą ataku włoskich złodziei. Oprawcom spodobał się jego zegarek.

Włoski portal „Il Giorno” informuje, że do zdarzenia doszło w niedzielne popołudnie w miejscowości Padenghe. Do prezesa Brescii zbliżyło się dwóch oprawców na motocyklu, po czym zażądali od 63-latka jego zegarka.

Cellino nie uległ napastnikom i podjął próbę ucieczki. Napastnicy odpuścili próbę pościgu, lecz mimo to, Cellino przypłacił ucieczkę zdrowiem. Prezesowi Brescii udało się uniknąć strat materialnych, lecz podczas ucieczki uderzył w drzwi samochodu. Włoch udał się do szpitala, gdzie stwierdzona u niego uraz nosa.

Nie jest to pierwszy atak na celebrytów w wykonaniu chuliganów we Włoszech. Całkiem niedawno złodzieje zaatakowali Samu Castillejo i Bryana Cristante. W poprzednich latach ofiarami ataków byli m.in. Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński. Pierwszemu skradziono zegarek, a w przypadku Piotrka ucierpiała głównie jego dziewczyna, której skradziono samochód.

Ronaldo Junior ma problemy z prawem? Sprawę bada policja

10-letni syn Cristiano Ronaldo wpadł w tarapaty. Policja bada nagranie, na którym chłopiec bawi się na skuterze wodnym. Problem w tym, że taka rozrywka jest dozwolona tylko dla dorosłych.

Cristiano Ronaldo Junior spędza wakacje na Maderze wraz z siostrą swojego taty – Elmą Aveiro. Ciocia chłopaka na swoim profilu na Instagramie opublikowała nagranie, na którym widać, jak 10-latek bez opieki osoby dorosłej szaleje na skuterze wodnym. Nie był do tego uprawniony, ponieważ, nie ukończył 18 roku życia i nie posiadał specjalnej licencji, czego wymaga portugalskie prawo.

Wideo szybko zniknęło z mediów społecznościowych, jednak w internecie nic nie ginie. Za takie lekkomyślne zachowanie grozi kara od 250 do 2500 funtów. Policja bada, do kogo należał skuter z nagrania.

 

Płacheta odejdzie ze Śląska? Angielski klub chce Polaka u siebie!

Przemysław Płacheta już tego lata może odejść ze Śląska Wrocław. Według portalu weszlo.com polskim skrzydłowym mocno interesuje się jeden ze spadkowiczów Premier League – Norwich City.

22-letni pomocnik po transferze z Podbeskidzia Bielsko-Biała do Śląska Wrocław prezentuje się bardzo dobrze. 8 bramek i 5 asyst w 34. spotkaniach, do tego jeszcze imponująca gra sprawiają, że młodzieżowym reprezentantem Polski interesuje się coraz więcej zagranicznych klubów. W kwietniu Płacheta trafił na listę zainteresować Olympiakosu, a teraz do walki o zawodnika Śląska dołączył się kolejny klub.

Według portalu weszlo.com pozyskaniem Przemysława Płachety zainteresowane jest Norwich City. Mimo tego, że Kanarki dopiero co opuściły Premier League, to byłby dobry kierunek transferowy dla młodzieżowego reprezentanta Polski. Trener Daniel Farke znany jest z elastycznego podejścia do taktyki i wprowadzania nowych zawodników do składu. Niemiecki szkoleniowiec stawia na atak pozycyjny i błyskawiczny odbiór piłki, co ma za zadanie zmęczyć rywali, a szybki skrzydłowy, jakim jest Płacheta, sprawdziłby się u niego idealnie.

Kariera Przemysława Płachety toczy się coraz szybciej. Rok temu pomocnik mógł trafić do Legii Warszawa, lecz zdecydował się na grę w barwach Śląska Wrocław. Patrząc na liczby, jakie wykręcił do tej pory, można powiedzieć, że był to dobry wybór, ponieważ w stołecznym klubie raczej nie miałby tyle okazji do grania.

 

Lech Poznań znalazł następcę Gytkjaera? Jutro ma przejść testy medyczne!

Zdaniem niemieckiego „Bilda” Mikael Ishak zasili szeregi Lecha Poznań. 27-letni Szwed występował w minionym sezonie w barwach FC Nuernberg.

Umowa Szweda z niemieckim klubem obowiązywała do 12 lipca 2020 roku. Tak więc od dziś 27-latek jest wolnym agentem, a tym samym polski klub nie wyłoży za niego ani złotówki.

Pod koniec czerwca polskie media obiegła informacja o zainteresowaniu Ishakiem ze strony Lecha i Legii. Poza polskimi klubami jego usługami były zainteresowane również kluby z 2. Bundesligi. Jednak wszystko wskazuje na to, że wyścig o zakontraktowanie Szweda wygra Lech.

Według informacji podanych przez „Bilda” Lech wygrał wyścig o pozyskanie Ishaka, a ten już jutro ma pojawić się w Poznaniu, by podpisać kontrakt. Umowa miałaby obowiązywać do 30 czerwca 2023 roku.

W minionym sezonie Ishak reprezentował barwy FC Nuernberg na drugim szczeblu rozgrywek w Niemczech. Łącznie zagrał w 11 meczach ligowych, w których zdobył 1 bramkę. Piłkarz z takimi liczbami raczej nie zastąpi w pełni Gytkjaera, choć Lech w tej sytuacji praktycznie nic nie traci, bowiem nie zapłaci on za Szweda choćby złotówki.