Nowy pomysł na rozegranie Euro 2020! UEFA ma specjalny plan

Według informacji Le Parisien UEFA szuka planu awaryjnego na rozegranie Euro 2020. W planach jest rozegranie turnieju w jednym kraju.

Ze względu na pandemię Covid-19 Mistrzostwa Europy 2020, które miały zostać rozegrane na przełomie czerwca i lipca, przełożono na przyszły rok. Sytuacja na Starym Kontynencie nie uległa zbytniej poprawie, co oznacza, że turniej nadal stoi pod znakiem zapytania.

Według francuskiego Le Parisien UEFA planuje przenieść cały turniej do Rosji. Nasi sąsiedzi po ostatnich Mistrzostwach Świata posiadają niezbędną infrastrukturę, a do tego już wcześniej zgłaszali się do UEFA, aby zorganizować EURO 2020 u siebie.

Drugim powodem jest odebranie Baku praw do organizacji. Od kilku miesięcy Azerbejdżan prowadzi konflikt z Armenią, przez co zapewnienie bezpieczeństwa piłkarzom i kibicom stoi pod dużym znakiem zapytania.

 

Strzelał bramki Lechowi w Lidze Europy, teraz może trafić do FC Barcelony!

Darwin Núñez, bo o nim mowa, jeszcze niedawno ustrzelił hat-tricka przeciwko Lechowi Poznań w Lidze Europy. Teraz 21-latek znalazł się w orbicie zainteresowań FC Barcelony.

Jak podaje ESPN, FC Barcelona prężnie przygląda się urugwajskiemu napastnikowi, który trafił na listę życzeń Dumy KataloniiNúñez był w kręgu zainteresowań Katalończyków jeszcze w poprzednim okienku transferowym, zanim klub opuścił Luis Suarez. Wówczas miały odbyć się nieformalne negocjacje odnośnie kupna piłkarza i wypożyczenia go do Almerii. Koniec końców wyścig po tego piłkarza wygrała Benfica, która wykupiła go z Almerii za 24 miliony euro. Nie zmienia to faktu, że Blaugrana wciąż ma na niego chrapkę.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1323258414785593344

Darwin Núñez zapadł w pamięć polskim kibicom głównie za sprawą październikowego starcia w Lidze Europy pomiędzy Lechem Poznań a Benfiką. Zwycięsko z tego starcia wyszli Portugalczycy, którzy pokonali Kolejorza 4:2. Ogromną cegiełkę do końcowego triumfu dołożył właśnie Núñez – strzelec trzech bramek.

Od czasu dołączenia do Orłów Urugwajczyk zagrał w sumie w 8 spotkaniach. Strzelił 4 bramki i zanotował 5 asyst. Jak na pierwszy sezon w tak poważnej lidze wynik przynajmniej przyzwoity.

https://twitter.com/FTalentScout/status/1320849928315379713

Po odejściu Luisa Suareza z Camp Nou w klubie zdecydowanie brak klasycznej „9”. Nie jest nią ani Ansu Fati, ani Messi, a tym bardziej Griezmann. Od wielu miesięcy mówi się o zainteresowaniu Lautaro Martinezem, jednak w przy obecnych kłopotach finansowych Barcelony jest to niemalże niemożliwe. Jeszcze w letnim okienku transferowym Ronald Koeman chciał sprowadzić swojego rodaka – Memphisa Depaya, jednak nawet na niego nie wystarczyło Barcelonie funduszy.

Mourinho chwali Bale’a i wbija szpilkę Realowi Madryt. „Sprawdzę co tam o nim piszą”

W niedzielnym starciu pomiędzy Tottenhamem a Brighton & Hove Albion Gareth Bale zapewnił zwycięstwo Kogutom ustalając wynik na 2:1. Szkoleniowiec londyńczyków, Jose Mourinho skomentował po spotkaniu postawę Walijczyka i wbił szpilkę Realowi Madryt.

Gareth Bale jest bardzo stabilny i dojrzały, zna swoje ciało lepiej niż ktokolwiek inny. Wiemy, dokąd chcemy zajść, a on jest z nami w tej podróży. Nie ma 90 minut Premier League w nogach, Liga Europy pomaga mu się tam dostać. Dzisiaj wszedł i strzelił gola, był bardziej dynamiczny niż przeciwko West Hamowi.

Cieszę się z jego występu, bo na to zasłużył. Pokazał wielki charakter i miał duży wpływ na grę drużyny – przyznał Portugalczyk po meczu.

Podczas oceny Bale’a, Mourinho pokusił się o wbicie szpilki klubowi z którego wypożyczono Walijczyka. Portugalczyk przyznał, że sprawdzi co Królewscy piszą o swoim skrzydłowym.

Kiedy będę miał pięć minut, wejdę na Safari, żeby spojrzeć na oficjalną stronę Realu Madryt  i zobaczyć, co oni tam o nim piszą.

Tottenham zagra w czwartek spotkanie w ramach Ligi Europy z Łudogorcem Razgrad. Mourinho przyznał, że Bale wystąpi w tym meczu od pierwszej minuty, jednak nie zagra pełnych 90 minut.

W czwartek zagra od pierwszej minuty, ale nie będzie to 90-minutowy występ.

Barcelona pozbędzie się jednej ze swoich gwiazd? To może poprawić ich sytuację finansową

Wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja finansowa FC Barcelony. Blaugrana musi szukać oszczędności na każdym froncie, by nie wpaść w definitywny kryzys. Zresztą więcej na ten temat pisaliśmy tutaj. W celu podreperowania finansów klub może opuścić jedna z największych gwiazd.

Jak podaje hiszpański portal TodoFichajes, FC Barcelona może pożegnać się ze swoim podstawowym bramkarzem – Ter Stegenem. Według tego źródła Niemcem zainteresowany jest sam Bayern Monachium, gdzie Marc mógłby zostać następcą Manuela Neuera. Tę samą informację przekazał również AS.

Niemiecki golkiper dopiero co przedłużył kontrakt z klubem z Katalonii i obowiązuje on obecnie do 2025 roku. Głównie z powodu wciąż długiej umowy, Barcelona nie będzie chciała oddać do za grosze. Według powyższych źródeł Bawarczycy musieliby wyłożyć około 80 milionów euro.

https://twitter.com/English_AS/status/1323201208585232386

Za Ter Stegenem kilkutygodniowe leczenie związane z jedną z ostatnio odbytych operacji. Niemiec w ostatnich tygodniach rozpoczął treningi indywidualne, a dziś po raz pierwszy po przerwie trenował z zespołem. W mediach mówi się, że 28-latek może zdążyć na środowy mecz Ligi Mistrzów z Dynamem Kijów.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1323217912522526720

Nowe wieści w sprawie odejścia Quique Setiena z Barcelony? Messi miał podważyć autorytet trenera

Przygoda Quique Setiena w Barcelonie – lekko mówiąc – nie należała bo najbardziej owocnych. Poza brakiem satysfakcjonujących wyników do mediów co i rusz dochodziły informacje o rzekomych kłótniach w zespole. Teraz mamy kolejne doniesienia z Hiszpanii.

Media co jakiś czas wracają do krótkiej i niezbyt owocnej przygody Quique Setiena w FC Barcelonie. Tym razem jak podaje Adria Albets z SER Cataluyna, podczas prowadzenia Barcelony przez Setiena, Leo Messi miał m.in. prosić o większy szacunek do piłkarzy, którzy wygrali wszystko w porównaniu do niego. Szokujące, ale czy prawdziwe? Hiszpańskie media mają to do siebie, że koloryzują wiele historii. W tym przypadku ciężko uwierzyć, by Messi dopuścił się takich słów. Tym bardziej że Barca wówczas miała przed sobą decydujące starcia w Lidze Mistrzów.

Do całej tej sytuacji miało dojść w szatni po meczu z Celtą (2:2) w czerwcu tego roku. Zresztą już wtedy do sieci wleciało wideo, na którym widać, jak Messi miałby ignorować wskazówki asystenta Setiena.

Ostatnie informacje płynące z Hiszpanii dotyczą tego samego meczu. Jak już wspomnieliśmy, Messi miał prosić Setiena o większy szacunek dla piłkarzy. 62-latek miał wówczas odpowiedzieć – Jeśli nie podoba Ci się to co powiedziałem, to wiesz, gdzie są drzwi. Argentyńczyk miał na niego spojrzeć i się zaśmiać.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1323233270830714881

Jeśli całe te zdarzenie, by się potwierdziło, to Leo Messi z pewnością straciłby w oczach wielu kibiców. Prawdy nt. tej sytuacji zapewne nigdy nie poznamy, lecz doniesienie z Hiszpanii takie jak te, należy traktować z przymrużeniem oka.

Dobry występ Linettego! „Takiego Karola chcemy oglądać”

W meczu 6. kolejki Serie A Torino przegrało z Lazio Rzym 3:4. Mecz był naprawdę zacięty, a swoje momenty miał również Karol Linetty.

W 18. minucie Karol Linetty przechwycił piłkę tuż przed polem karnym Lazio. Ruszył z nią do przodu i przedryblował trzech rywali! Polak uderzył na bramkę, lecz jego strzał obronił Pepe Reina. Linetty wywalczył rzut rożny, po którym Torino zdobyło wyrównującego gola.

Takiego Karola Linettego chcemy oglądać, to jest prawdziwy żołnierz w zespole Torino – przyznali zgodnie komentatorzy Eleven Sports

 

Koniec końców Torino przegrało to spotkanie 3:4, lecz Karol Linetty zebrał dobre noty. Włoskie media zwróciły jednak uwagę na nierówny występ Polaka.

W pierwszej połowie był jednym z najlepszych zawodników na boisku. W drugiej jego jakość dramatycznie spadła – napisał portal Toro.it, oceniając Karola na szóstkę w dziesięciostopniowej skali

Wydawał się być nieco poza meczem, ale w rzeczywistości miał duży wpływ na grę Torino. Odzyskiwał sporą ilość piłek w środku pola – przyznali dziennikarze z Tuttomercatoweb

Po zdobyciu pierwszego gola przez Andreasa Pereirę dla Lazio, próbował odkupić swoje winy. Zastopował go jednak golkiper gości. To jedyna okazja, przy której został zauważony – napisali o nim na Toronews.net

Zmiany kadrowe w DC United! Męską drużynę poprowadzi kobieta?

DC United to drużyna, która na co dzień występuje w MLS. Według informacji Adama Kotleszki niedługo dowodzenie w zespole może objąć Jill Ellis.

DC United jest najbardziej utytułowaną drużyną w historii MLS. Zespół czterokrotnie wygrał Tarczę Kibiców (1997, 1999, 2006, 2007)  oraz rozgrywki MLS (1996,1997, 1999, 2004). Czarno-czerwoni w 1998 roku triumfowali w Lidze Mistrzów CONCACAF.

Według informacji Adama Kotleszki DC United chciałoby zatrudnić 54-letnią na stanowisku trenera Jill Ellis. Amerykanka prowadziła kadrę USA kobiet, z którą dwukrotnie zdobyła zdobywała Mistrzostwo Świata. Dlaczego Was o tym informujemy? Otóż, jeśli Jill Ellis podpisze umowę z DC United, zostanie pierwszą kobietą-trenerem w MLS!

Nagły zwrot akcji w sprawie Arkadiusza Milika! Zaskakująca możliwość

Telenowela związana z Arkadiuszem Milikiem trwa w najlepsze! 26-latek ostatnie tygodnie z pewnością spędzał w oczekiwaniu na zimowe okienko transferowe i możliwość odejścia z SSC Napoli. Pojawiła się jednak możliwość… przedłużenia umowy z Napoli.

Wiemy, jaka jest aktualnie sytuacja Arka Milika w swoim klubie. W letnim okienku transferowym nie udało mu się zmienić klubu, a jeszcze prędzej nie zdecydował się na przedłużenie umowy z obecnym klubem. Właśnie z tego powodu 26-letni napastnik nie znalazł się w kadrze zespołu na rozgrywki klubowe. Polak musi się przemęczyć jeszcze przez co najmniej dwa miesiące, gdyż w styczniu otworzy się okienko transferowe i będzie mógł zmienić klub.

Pierwsze tygodnie nowego sezonu były dla Polaka naprawdę ciężkie. Poza tym, że nie mógł on liczyć na grę w oficjalnych meczach, to nawet nie miał możliwości wspólnego trenowania z pierwszym zespołem Napoli. Dopiero Przed kilkoma dniami Gennaro Gattuso wyciągnął do Arka pomocną dłoń.

Wydawać by się mogło, że 26-latek doczeka do stycznia i wtedy po prostu zmieni klub. Przed kilkoma dniami dotarły jednak do nas nowe informacje, które mówią, że doszło do spotkania, w którym brał udział Milik z menedżerem, prezes Napoli, a także dyrektor sportowy. Jak podaje włoski Tuttosport, na spotkaniu miało dojść do rozmowy nt. przedłużenie umowy. Polak miał tej opcji nie wykluczać.

https://twitter.com/MondoNapoli/status/1322885231343472641

„Leo Messi zastraszał sędziego”. Były arbiter zabiera głos ws. akcji z meczu Barcelona – Dep. Alaves

Były hiszpański sędzia, Juan Andujar Oliver twierdzi, że Lionel Messi powinien wylecieć z boiska w meczu z Deportivo Alaves. Według Olivera Argentyńczyk zastraszał sędziego.

FC Barcelona zremisowała w sobotę z Deportivo Alaves. Katalończycy nie rozpoczęli najlepiej tego sezonu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, jednak warto sprawdzić w jaki sposób wicemistrzowie Hiszpanii stracili bramkę po fatalnym błędzie Neto.

Kilka minut później sędzia Alejandro Hernandez Hernandez nie podyktował rzutu karnego dla Barcelony po faulu na de Jongu. Piłkarze Blaugrany byli niezadowoleni z tego faktu, a Leo Messi dobitnie pokazał wyraz swojej frustracji. Argentyńczyk kopnął piłkę w stronę arbitra. Było blisko tego, by atakujący Barcelony trafił w Hernandeza. Messi otrzymał za ten incydent żółtą kartkę, jednak Juan Andujar Oliver twierdzi, że kara powinna być zdecydowanie surowsza.

Powinien zostać wyrzucony z boiska, mimo że piłka nie trafiła sędziego. Takim zachowaniem chciał zastraszyć sędziego, a to zasługuje na bezpośrednią czerwoną kartkę.

Oto wideo z całego zdarzenia:

https://twitter.com/adcevalloss/status/1322650713621733376

James Rodriguez będzie miał kolegę z Realu Madryt? „Everton zainteresowany…”

Według doniesień brytyjskich mediów, pomocnik Realu Madryt Isco może dołączyć do Evertonu w zimowym oknie transferowym. W grę wchodzi wypożyczenie z opcją wykupu.

Niedawno trener Królewskich, Zinedine Zidane miał zakomunikować hiszpańskiemu pomocnikowi, że jego dni w Madrycie są policzone. Były gracz Malagi nie łapie minut w Realu w związku z tym coraz częściej mówi się o jego przenosinach.

Według „Sunday Mirror” Isco może dołączyć do swojego byłego trenera i kolegi z drużyny, Carlo Ancelottiego i Jamesa Rodrigueza. Obaj panowie urzędują obecnie na Goodison Park.

Madrytczycy przedstawili podobno swój plan w jaki chcą pozbyć się 28-letniego pomocnika. Królewscy chcieliby zimą wypożyczyć Hiszpana do klubu, który pokryje całą pensję zawodnika do końca sezonu, by później go wykupił.

Początkowo mówiło się o transferze Isco do Juventusu czy Arsenalu. Teraz stan rzeczy się zmienił, bowiem w Evertonie Hiszpan spotkałby swoich byłych współpracowników z Santiago Bernabeu. Odpowiedź na pytanie, czy Isco trafi na Goodison Park poznamy zapewne w ciągu kilku tygodni.

Druga liga hiszpańska nie była jedyną opcją dla Bogusza. „Miałem oferty z…”

Mateusz Bogusz udzielił wywiadu portalowi „angielskieespresso.pl”. W rozmowie opowiedział o swoich przenosinach z Leeds United do drugiej ligi hiszpańskiej. Utalentowany Polak zdradził jednak, że w grze były także zespoły z innych lig.

Bogusz jest uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia. Pomocnik dotychczas rozwijał swoje umiejętności pod okiem Marcelo Bielsy w Leeds United, jednak przez brak minut uznano, że powinien zmienić otoczenie. Polak odszedł z Pawi na zasadzie rocznego wypożyczenia do beniaminka La Liga 2, UD Logrones.

19-latek zdradził w rozmowie, iż w grze o zawodnika było więcej drużyn. Wśród zainteresowanych ekip znalazły się również kluby z Ekstraklasy.

La Liga 2 stoi moim zdaniem na dobrym poziomie. Miałem też inne opcje, ale nie uważam, żeby był to dziwny kierunek. Miałem oferty z Serie B, Ligue 1, także z Championship. Zdecydowałem jednak, że Hiszpania będzie dla mnie odpowiednim miejscem. Miałem oferty z Legii Warszawa i Wisły Kraków. Była to dla mnie ostateczna opcja, gdyby nie wyszło z zagranicą. Nie chciałem wracać do Polski. Póki co czuję się na siłach, żeby tutaj zaistnieć – mówi Bogusz na łamach „angielskieespresso.pl”.

Utalentowany pomocnik odniósł się również do swojej sytuacji w Leeds. Polak twierdzi, że zaufał dyrektorowi sportowemu Pawi, który powiedział mu, że z Hiszpanii wróci silniejszy.

Nie wiem, czy to prawda, ale podobno trener Bielsa chciał, żebym został. Czekałem do ostatniego dnia okna transferowego, bo nie miałem od niego zgody na odejście. Zaufałem dyrektorowi sportowemu. Powiedział mi, że to dobry temat, że wierzy we mnie i wrócę silniejszy. On też się zna z właścicielem albo dyrektorem sportowym Logrones. Skoro zezwolił mi na odejście z klubu, a na początku nie chcieli na to się zgodzić, to znaczy, że nie puściłby mnie byle gdzie. Wierzę, że to będzie dobra decyzja – zakończył.

Mateusz Bogusz dołączył do Leeds United w styczniu 2019 roku. 19-latek jest wychowankiem Ruchu Chorzów.

Grosicki o sytuacji w kadrze: Trener Brzęczek wręcz nie ma prawa…

Wiemy, jaka jest sytuacja Kamila Grosickiego w WBA, a jaka jest pozycja Arka Milika w Napoli. O ile napastnik naszej reprezentacji nie został w ogóle zgłoszony przez swój klub do rozgrywek, o tyle „Grosik” ostatecznie znalazł się w 25-osobowej kadrze WBA do rozgrywek Premier League. Piłkarz West Bromu udzielił wywiadu serwisowi weszło.com, gdzie poruszył wiele ciekawych kwestii.

O miejsce w pierwszym składzie swojego klubu nie będzie Grosickiemu jednak łatwo, gdyż w ostatnich tygodniach miał problem, by załapać się, chociażby do meczowej 18-stki. Jeśli przez najbliższe dwa miesiące jego pozycja w klubie nie ulegnie poprawie, to zapewne w styczniu 32-latek zmieni klub. O ile nie spóźni się o kilka sekund jak w przypadku niedoszłego transferu do Nottingham.

– Dokumenty podpisałem na pięć minut przed końcem okienka i nie wiem, kto ten problem zrobił. Ale nie chcę nikogo za to winić. Tak musiało być. Podkreślę: od samego początku nie było tak, że ja bardzo chciałem odejść z West Bromwich Albion. […] Ja swoje dokumenty podpisałem może nie najwcześniej, ale na tyle wcześnie, by resztę papierów zdążyć wysłać. O problemie dowiedziałem się pięć minut po zamknięciu okienka – zdradza Kamil Grosicki w rozmowie z weszło.com.

Jak wiemy, w obecnym sezonie Kamil Grosicki nie mógł liczyć na regularną grę w swoim klubie. W Premier League nie zagrał przez choćby minutę, jedynym jego występem jest 55 minut w EFL Cup. Reprezentant Polski jest jednak pełen optymizmu i wierzy, że niedługo dostanie szansę.

– Wiem, że teraz dostanę swoją szansę i jestem przekonany: wykorzystam ją. Nieraz miałem ciężkie sytuacje w klubach i udowadniałem swoją wartość. Po prostu oby ta szansa przyszła jak najszybciej. Wierzę, że jestem potrzebny zespołowi. Wszyscy będą zadowoleni, że mimo takich zawirowań zostałem w klubie – wyznaje Kamil.

Jak już wspomnieliśmy, sytuacji zarówno Kamila, jak i Arka Milika nie jest zbyt kolorowa. O ile piłkarz WBA widzi światełko w tunelu, o tyle Arek nie ma co liczyć na grę w Napoli. O sytuacji w kadrze Grosicki mówi następująco:

– Jeśli czy ja, czy on nie będziemy grać, to trener Brzęczek wręcz nie ma prawa powoływać zawodników, którzy nie grają. I nieważne, ile zrobili dla kadry. Zawodnik, który nie gra w klubie, nie może myśleć o kadrze, bo reprezentacja to nie jest hobby. Tylko wielki zaszczyt.

Jak wiemy, w minionym okienku transferowym pojawił się temat możliwego przyjścia Grosickiego na Łazienkowską. 32-latek potwierdza wcześniejsze doniesienia.

– Były rozmowy. Miałem problem, bo w Championship trener Bilić dwukrotnie nie zabrał mnie na mecz. Wtedy zadzwonił trener Vuković i powiedział, że chciałby takiego zawodnika jak ja ściągnąć. Było więc wstępne zainteresowanie, również z mojej strony. […] A czy w styczniu byłbym zainteresowany… Kiedyś byłem w Legii, przez problemy osobiste mi nie wyszło, kto wie, co w przyszłości się wydarzy. Natomiast obecnie dla mnie najważniejsza jest walka o miejsce w składzie West Bromu.

Całą rozmowę z Kamilem Grosickim przeczytacie tutaj.

Kucharczyk o swojej przyszłości: „Chcę do Legii wrócić jedynie po to, żeby…”

Michał Kucharczyk – aktualny piłkarz Pogoni Szczecin – w rozmowie z Interią wypowiedział się nt. swojej przyszłości, a także wrócił do rozstania z Legią. – Nie chcę rozmawiać o tym człowieku! – w ten sposób opisał współpracę z Vukoviciem.

Od samego początku, gdy w lipcu 2019 roku Kucharczyk odchodził z Legii, decyzja zawodnika i klubu budziła wiele znaków zapytania. Po kilku tygodniach na jaw wyszła rzekoma kłótnia na linii Kucharczyk-Vuković. Więcej na ten temat powiedział sam Aleksandar Vuković w niedawno opublikowanym wywiadzie.

Wręcz na samym początku wywiadu piłkarz Pogoni otrzymał pytanie dot. Aleksandara Vukovicia. Odpowiedź mówi wiele.

– Od razu utnę ten temat. Nie chcę rozmawiać o tym człowieku! – powiedział w rozmowie z „Interia Sport”.

– Mógłbym powiedzieć kilka słów za dużo, a jest mi to do niczego niepotrzebne – dodał Michał.

Na pytanie dot. swojej przyszłości oraz o możliwym powrocie do Legii odpowiedział bez wahania.

– Chcę do Legii wrócić jedynie po to, żeby się normalnie pożegnać. Tak jak przystało na zawodnika, który spędził tam dziewięć lat i zostawił dla tego klubu tyle zdrowia. Ale też z uwagi na to, co udało nam się wspólnie osiągnąć – mówię o drużynie, nie tylko o sobie. Chciałbym, żeby to pożegnanie było godne, a nie tak… na odwal się. Odpowiadam szczerze, tak jak czuję – wyznał 29-latek.

O najpiękniejszym dniu w karierze piłkarskiej:

– Nie jestem w stanie tego stwierdzić tego tak od razu. Musiałbym się chyba dłużej zastanowić. Ale jeśli miałbym wybrać tak na szybko, to byłaby to bramka strzelona na 1-1 z Dundalk cztery lata temu. Ona dała nam wprawdzie tylko remis, ale to był zwycięski remis, bo gwarantował nam awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów – stwierdził piłkarz Pogoni.

Mamy pierwszą ofiarę drugiej fali pandemii. W tym kraju w piłkę już nie pograją

Wczoraj poznaliśmy pierwszą piłkarską ofiarę drugiej fali pandemii. Jeden z europejskich związków podjął decyzję o zawieszeniu, a zarazem o zakończeniu krajowych rozgrywek. Który kraj będzie następny?

Islandzki związek piłki nożnej oficjalnie ogłosił przerwanie krajowych rozgrywek. Sezon ligowy nie zostanie dokończony, więc poznaliśmy już mistrza (Valur) oraz spadkowiczów (Fjölnir i Grótta) najwyższej klasy rozgrywkowej. Stawkę na przyszły sezon uzupełnią Keflavík i Leiknir.

Z tej decyzji nie jest zadowolony KR Reykjavik, który sądzi, że decyzja nie jest zgodna z prawem związkowym.

 

Ciekawą rozmowę na ten temat przeprowadził portal Sport.pl z Piotrem Giedykiem, pasjonatem islandzkiej piłki. Mówi on m.in. o tym, co dzieje się na Islandii nie tylko w świecie sportu.

– Sytuacja w Islandii miała się już dwa tygodnie temu coraz lepiej. W zeszłym tygodniu jednak nastąpił zwrot i znowu przybyło nowych infekcji. Od soboty obowiązują surowsze obostrzenia, które wymierzono również w uprawianie sportu. Całkowicie go zakazano – przekazał Piotr Giedyk.

– Większość postulowała, by kontynuować rozgrywki ligowe oraz Puchar Islandii. Napięty terminarz nie daje większych możliwości, gdyż oficjalnym terminem zakończenia sezonu piłkarskiego jest 1 grudnia. Od 2 grudnia przystępujemy do sezonu 2021. To jest oficjalny powód, natomiast również warunki atmosferyczne przyczyniłyby się prawdopodobnie do kolejnych sytuacji, gdzie odwoływane byłyby mecze.

Sezon został przerwany i zakończony w trakcie trwania rozgrywek, więc o końcowym miejscu w tabeli zadecydowała średnia punktów na mecz.

– Większość klubów chciała grać dalej. Nie chodzi nawet o pozycje ligowe, ale o chęć rywalizacji i – co jest chyba najważniejsze – straty finansowe z powodu braku meczów. O tabeli ligowej decyduje średnia punktów. To oznacza, że mistrzem został Valur – mówi Giedyk.

Islandia w kwestii koronawirusa woli dmuchać na zimne. Do tej pory zrobili łącznie ponad 370 000 testów, gdzie liczba mieszkańców wynosi 360 000, pod tym względem są w światowej czołówce. Do tej pory na Islandii z powodu wirusa zmarło 13 osób, gdzie dla porównania w Polsce co dzień umiera ponad 200.

Prezes Bayernu porównał legendę do Lewandowskiego. „Robert nie ma tego co Mueller”

Honorowy prezes Bayernu, Uli Hoeness na łamach niemieckich mediów porównał Roberta Lewandowskiego do Gerda Muellera. 68-latek wskazał słabość polskiego napastnika.

Robert Lewandowski strzelił 10 goli w pięciu meczach Bundesligi. Polak strzela bramkę w bieżącym sezonie ligi niemieckiej średnio co 37 minut. W związku z tym zaczęto dyskutować na temat możliwości pobicia rekordu Gerda Muellera, który dotychczas jako jedyny przebił barierę strzelenia 40 bramek w sezonie ligowym.

Głos w tej sprawie zabrał Uli Hoeness, prezes Bayernu Monachium. Niemiec uważa, że Lewandowski nie ma takiego instynktu jakim dysponował Mueller.

Lewandowski to świetny napastnik, być może rzeczywiście strzeli w jednym sezonie więcej goli niż Mueller. Ale on nie zdobywa bramek klatką, kolanem czy inną częścią ciała.

Lewandowski nie ma instynktu, jakim dysponował Gerd – przyznał 68-latek na łamach Muenchner Merkur.

Muellerowi było wszystko jedno, w jaki sposób pośle piłkę do bramki. A Robert trafia najczęściej nogą, kiedy dobrze przymierzy.

Robert Lewandowski dołączył do Bayernu Monachium w 2014 roku. Od tego czasu zagrał dla Bawarczyków 298 spotkań, w których zdobył 256 bramek.