Dlatego Raphinha wściekł się na sędziego. Ustalono, co mu powiedział

Hiszpańskie media trąbią o wybuchu Raphinhi podczas meczu z Betisem (1-1). Brazylijczyk był wściekły na prowadzącego spotkanie, Jesusa Gila Manzano. Ujawniono, co powiedział.




FC Barcelona tylko zremisowała z Betisem (1-1) w sobotnim meczu La Ligi. Po ostatnim gwizdku Raphinha wprost wybuchł gniewem. Brazylijczyka nie był w stanie uspokoić ani Hansi Flick, ani Marc-Andre Ter Stegen.

„Nie mów mi”

Raphinha był wściekły na sędziów, którzy prowadzili mecz. Całą złość skierował z kolei na głównego arbitra, Jesusa Gila Manzano. Według katalońskiego „Sportu”, zawodnikowi chodziło przede wszystkim o słowa, jakich używał sędzia.




– Nie mów mi, żebym się zamknął! Jesteś źle wychowany! – krzyczał Raphinha.

Dziennikarze dodali także, że sytuacja nie wpłynęła negatywnie na relacje Brazylijczyka z Ter Stegenem i Flickiem. Nie poniosło się to także dalej po reszcie drużyny.

Smokowski opowiedział o konflikcie ze Stanowskim i odejściu z Kanału Sportowego. „Bardzo źle się stało” [WIDEO]

Tomasz Smokowski był w przeszłości jednym z czterech współtwórców Kanału Sportowego. Otworzył go wraz z Mateuszem Borkiem, Michałem Polem i Krzysztofem Stanowskim. O swoim odejściu z projektu opowiedział na antenie „Meczyków”.




Po odejściu Stanowskiego z Kanału Sportowego, ekipa założycieli zaczęła powoli się wykruszać. W ślad za byłym kolegą poszedł we wrześniu 2024 roku Tomasz Smokowski. Dziennikarz zrobił sobie przerwę.

„Tutaj nie było inaczej”

Ostatnio widzowie mogli jednak znowu zobaczyć Smokowskiego na antenie Kanału Sportowego. Wystąpił w Hejt Parku prowadzonym przez Michała Pola, gdzie opowiedział nieco o tym, co się u niego działo. Ostatnio odwiedził z kolei „Meczyki”. Na łamach portalu opowiedział o odejściu z projektu i konflikcie ze Stanowskim.




– Jesteśmy tylko ludźmi. Czy znasz jakiegoś dziennikarza sportowego, który nie miałby ego? Myślę, że sam fakt występowania przed kamerą świadczy o jakimś ego, bo inaczej niezręcznie byłoby występować. W Canal+ miałem takich pod sobą ze stu – każdy myśli o sobie jak najlepiej i ma do tego pełne prawo. Tutaj nie było inaczej – przyznał „Smok”.

– Myślę, że tarcia zawsze są wśród ludzi. Jesteśmy z czterech różnych środowisk, co było wielkim plusem na starcie – każdy z nas przyciągnął za sobą grupę widzów, którzy poszli za nim. Każdy z naszej czwórki był szefem w pewnym momencie, teoretycznie Mati nie był, ale wiadomo, że szara eminencja Polsatu i wiele rzeczy było tak, jak Mati powie. Teraz spotykają się czterej goście, gdzie w środowiskach, w których funkcjonowali wcześniej zazwyczaj ich zdanie było zdaniem wiążącym. A teraz musieliśmy się dogadywać. Mówiliśmy o tym wcześniej: “Panowie – wyciągnijmy brudy na stół, jeszcze przed startem wszystkiego. Pogadajmy jeśli będzie dwa dwa w głosach i jakiś pomysł nie zostanie przeforsowany. Co będzie jeśli np. duża marka samochodowa będzie chciała żeby np. Mati był ich twarzą i reklamował się na antenie Kanału Sportowego, co wtedy, jak się dzielimy zyskami”. Nigdy coś takiego nie miało miejsca, ale taki pomysł mi wpadł wtedy do głowy – dodał.

– Gdzieś tam się poróżniliśmy. Bardzo źle się stało, że potem to zostało pokazane w taki sposób, że było kilka dram w internecie – to było bardzo złe i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę – dodał, zapytany o kwestie pieniężne.

Cytowany fragment od [24:14]:

Ter Stegen wypowiedział się o Szczęsnym. Piękne słowa Niemca

Marc-Andre Ter Stegen nie kryje swojego zachwytu nad Wojciechem Szczęsnym. Polski bramkarz zaimponował Niemcowi swoimi dotychczasowymi występami w FC Barcelonie.




We wrześniu Ter Stegen doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry niemal na cały sezon 2024/25. FC Barcelona postanowiła poszukać zastępstwa. W tym celu ściągnięto z emerytury Wojciecha Szczęsnego.

„Bardzo pomaga”

Szczęsny przez długi czas nie mógł jednak nawet zadebiutować w Blaugranie. W styczniu udało mu się odmienić sytuację i wygrał rywalizację z Inakim Peną na dobre. Obecnie to właśnie Polak jest pierwszym wyborem Hansiego Flicka.

Do tej pory Szczęsny ani razu nie zaznał smaku porażki w Barcelonie. Pod wrażeniem Polaka są kibice, koledzy z drużyny, sam Flick i Ter Stegen. Wracający do zdrowia bramkarz w rozmowie z „Mundo Deportivo” wychwalał kolegę z drużyny.




– Szczęsny gra bardzo dobrze. Ma wyjątkową osobowość i doświadczenie. Nie chodzi tylko o to, jakim jest bramkarzem, ale też człowiekiem. Bardzo pomaga młodszym zawodnikom w drużynie. Od początku łączą nas dobre relacje, nawet jeszcze przed tym, jak dołączył do Barcelony – powiedział Ter Stegen.

– Moja sytuacja? Pomysł jest taki, żebym mógł wrócić do gry w tym sezonie. Jeśli wszystko będzie w porządku, porozmawiam z trenerem i zobaczymy, co będzie najlepsze dla wszystkich – dodał.

Młody kibic poprosił gracza Liverpoolu o zdjęcie. Nagle kompletnie go rozbroił [WIDEO]

W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z Curtisem Jonesem. Z gracza Liverpoolu zakpił jeden z młodych kibiców.




Minionej środy Liverpool wygrał derby z Evertonem (1-0). „The Reds” umocnili przewagę nad drugim w tabeli Arsenalem. Obecnie pewnie zmierzają po mistrzostwo Anglii z przewagą aż 12 punktów nad „Kanonierami”.

„Kopites”

Cały mecz na murawie w barwach Liverpoolu rozegrał Curtis Jones. 24-latek zebrał całkiem niezłe noty za swój występ. Dzień po derbach w mediach społecznościowych pojawił się z kolei film z jego udziałem.

Materiał został nagrany przez młodego kibica, który natknął się na Jonesa na jednej ze stacji benzynowych. Anglik zapozował do zdjęcia z fanem, a ten zaczął go nagrywać.




W pewnym momencie krzyknął: „Kopites są debilami!”, co odnosiło się do przydomka kibiców Liverpoolu. Jones zareagował na całą sytuację śmiechem, po czym wrócił do swojego samochodu.

Wróci wielki Widzew? Nowy właściciel zapowiada duże rzeczy. „Show musi być”

W niedalekiej przyszłości, Widzew Łódź może przejść przez spore zmiany. Robert Dobrzycki na łamach „Przeglądu Sportowego Onet” zdradził część swoich planów.




Przedsiębiorca niedawno został nowym właścicielem łódzkiego klubu. Nie ukrywa przy tym swoich kibicowskich konotacji.

Wróci wielki Widzew?

Jako kibic Widzewa, Dobrzycki chciałby przywrócić mu jego dawną chwałę. Mówił o tym otwarcie w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”.

– Z punktu widzenia biznesowego to dobrze prowadzony klub i to miało olbrzymi wpływ na decyzję, by wejść do Widzewa. Ale też w znacznym stopniu kierowałem się sercem – zaznaczył biznesmen.

– Chcę, by Widzew wrócił wyżej niż w tej chwili, w historii, by wróciły lata 90., 80. Nie mogę tego gwarantować, ale liczę na to, że pomogę swoimi możliwościami – dodał.




Według medialnych informacji, Widzew może przeznaczyć nawet cztery miliony euro na transfery. Do tej kwestii także odniósł się Dobrzycki.

– Teraz czas na zmiany sportowe, w krótkim okresie. Co do organizacyjnych, będziemy się przyglądać. Na pewno sport na pierwszym miejscu, tutaj trzeba robić spore zmiany w krótkim okresie i one zaczęły się już wydarzać. I są pozytywne, idą w dobrym kierunku – oznajmił.

– Show też jest logiczny, ale najważniejszy jest wynik sportowy. To musi być wyważone. Jeśli będzie ktoś z nazwiskiem, a będzie wciąż miał jakość, to nie będziemy się tego bać. Show i marketing musi być, ale najważniejszy jest sport – podsumował.

Boniek vs Kulesza na Twitterze. Wpisowe przepychanki byłego i obecnego prezesa PZPN. „Po jaką cholerę kandydował?”

Zbigniew Boniek starł się na Twitterze z Cezarym Kuleszą. Zaiskrzyło pomiędzy działaczami po wyborach w UEFA.




Cezary Kulesza brał niedawno udział w wyborach do komitetu wykonawczego UEFA. Wcześniej w szeregach tego organu przez dwie kadencje zasiadał Zbigniew Boniek. Obecnemu prezesowi PZPN nie udało się jednak powtórzyć sukcesu swojego poprzednika.

Spięcie

Po nieudanych wyborach Kulesza opublikował wpis na Twitterze. Podkreślił w nim, że mimo braku wygranej, jest gotowy do pełnej współpracy z organizacją. Spotkało się to z reakcją Zbigniewa Bońka.




– Nie wiem kto to Prezesowi pisze, byłem totalnie oddalony od tych wyborów, ale czytając ten wpis, to narzuca mi się proste pytanie- to po jaką cholerę kandydował? – pytał Boniek.

Na odpowiedź zdecydował się obecny prezes PZPN. Kulesza tłumaczył, że tchórzostwem byłoby w tym przypadku nie spróbowanie swoich sił w starcie. Przypomniał przy tym, jak Boniek przegrał kiedyś w wyborach z Grzegorzem Lato i nie przeszkodziło mu to później w ostatecznym przejęciu stołka.

– Zbyszek tchórzostwem byłoby nie spróbować! Po to startowałem, żeby się dostać. To jasne. Delegaci wybrali inaczej – przyjmuje to ze zrozumieniem i w swoim wpisie przedstawiłem, jak to widzę. Wzmocnienie relacji z wieloma federacjami jest dobrym rezultatem samego faktu, że podjąłem rękawice. Sam mówiłeś „nic się nie stało” jak przegrałeś za pierwszym podejściem z Grześkiem. W kolejnych wyborach odniosłeś dwa zwycięstwa. Nie dostałem się, ale wynik nie jest powodem do wstydu. Gratuluję owocnych dwóch kadencji i dzięki za Twoje zaangażowanie w Komitecie Wykonwczym. Łączy Nas Piłka 🙂 – opowiedział Kulesza. [pisownia oryginalna]

Kamil Grosicki otrzymał bardzo atrakcyjną propozycję kontraktu. Został jednak lojalny wobec Pogoni Szczecin

Kamil Grosicki mógł odejść z Pogoni Szczecin. Na ofercie miał lukratywną ofertę z… Wieczystej Kraków. O szczegółach poinformował Tomasz Hajto.

Pogoń we wtorek awansowała do finału Pucharu Polski po wyeliminowaniu Puszczy Niepołomice. Na Stadionie Narodowym „Portowcy” zmierzą się z Legią Warszawa. Będzie to kolejna szansa na zdobycie historycznego, pierwszego trofeum w historii klubu.




Oferta odrzucona

Liderem „Dumy Pomorza” wciąż pozostaje doświadczony Kamil Grosicki. Skrzydłowy mógł jednak zimą odejść ze Szczecina. Według Tomasza Hajty, zawodnik otrzymał bardzo atrakcyjną ofertę z Wieczystej Kraków. Propozycja transferu zbiegła się z problemami finansowymi Pogoni.




– Miał bardzo konkretną propozycję z Wieczystej Kraków. W styczniu mógł tam odejść, kiedy w Pogoni było potężne zamieszanie i nie płacili piłkarzom – powiedział Hajto na antenie „Polsatu Sport”.

– To była bardzo konkretna oferta, dużo lepsza finansowo od jego zarobków w Pogoni. On jednak został w Pogoni, utożsamia się z tym klubem i akceptuje to wszystko – dodał.

Reprezentacja Polski awansowała w rankingu FIFA. Wyprzedzili… wykluczoną reprezentację

Reprezentacja Polski awansowała o jedno miejsce w rankingu FIFA. „Biało-Czerwoni” zajmują obecnie 34. miejsce. Wyprzedzili tym samym reprezentację Rosji.




Po marcowych zgrupowaniach doszło do przetasowań w rankingu FIFA. Na samym szczycie obyło się jednak bez zmian. Pierwsze miejsce nadal zajmuje Argentyna, która powiększyła przewagę nad resztą stawki, dzięki zwycięstwom z Urugwajem i Brazylią.

Roszady

Za plecami „Albicelestes” zameldowała się natomiast Hiszpania, która zrzuciła na 3. pozycję wicemistrzów świata – Francję. Kolejne miejsca zajmują niezmiennie Anglicy i Brazylijczycy.

Do przetasowań doszło natomiast na 6. pozycji. Holendrzy zamienili się z Portugalią. Dalej, na ósmym, dziewiątym i dziesiątym miejscu znajdują się: Belgia, Włochy i Niemcy. 11. lokatę zajmują natomiast Chorwaci, którzy pukają do pierwszej topowej dziesiątki.




Reprezentacja Polski dzięki dwóm marcowym zwycięstwom awansowali na 34. miejsce. „Biało-Czerwoni” po wygranych z Litwą i Maltą wyprzedzili Rosję. Choć „Sborna” została wykluczona z rozgrywek międzynarodowych, to jej mecze towarzyskie wciąż są liczone do ogólnoświatowego rankingu.

Kibice Jagiellonii bojkotują Superpuchar. Wskazano dwa powody tej decyzji

Kibice Jagiellonii zdecydowali w sprawie Superpucharu Polski. Mecz z Wisłą zostanie przez nich zbojkotowany. Powody decyzji otwarcie przedstawił Adam Tołoczko ze Stowarzyszenia Kibiców Jagiellonii Białystok.




W środę na Stadionie Narodowym czeka nas mecz o Superpuchar Polski. Zmierzą się w nim Jagiellonia i Wisła Kraków. Pierwsza z drużyn wygrała w poprzednim sezonie mistrzostwo, a druga – Puchar Polski.

Bojkot

Według przepisów, Superpuchar powinien odbyć się jednak na stadionie obecnego mistrza Polski. Spotkania w Białymstoku odmówili natomiast przedstawiciele Wisły. Wobec tego wydarzenie przeniesiono do Warszawy.




To z kolei spotkało się ze sprzeciwem kibiców Jagiellonii, którzy zamierzają dokonać bojkotu, o czym mówili otwarcie. W rozmowie z tvpsport.pl szerzej o całej akcji opowiedział jeden z członków Stowarzyszenia Kibiców Jagiellonii Białystok, Adam Tołoczko.

– Głównym powodem jest odebranie Jagiellonii meczu w Białymstoku. PZPN „zagroził” Jagiellonii wielomilionowymi karami z tego tytułu, gdyby Jagiellonia nie wpuściła kibiców Wisły Kraków. Padły argumenty, że jak Wiślacy nie wejdą, to mecz się nie odbędzie. Nie rozumiemy, dlaczego nasz klub miałby ponieść konsekwencje nierozegrania meczu i wszystkich kosztów organizacyjnych z tym związanych. Do tego przeniesiono mecz na Stadion Narodowy – tłumaczył Tołoczko.

– Chodzi tu o to, że kibice Wisły nie przystąpili do tzw. paktu kibiców o nieużywaniu sprzętu. Sympatycy wszystkich klubów w Polsce na to przystali z wyjątkiem kibiców Wisły. Konsekwencją tego jest, że nie tylko Jagiellonia, ale również inne kluby w Polsce bojkotują kibiców Białej Gwiazdy. Nasze zdanie jest podobne. Nie mamy wobec kibiców z Krakowa większych problemów, nie musimy się lubić, ale uważamy, że takie kwestie, jak zakaz używania ostrych narzędzi powinny być priorytetem w porozumieniu kibiców z całej Polski – dodał.

Brutalne podsumowanie Lecha Poznań. „Połowa zespołu się nie nadaje. Tutaj nie ma drużyny”

Lech Poznań znacząco oddalił się od tytułu mistrza Polski. Po ostatniej wpadce ze Śląskiem Wrocław (1-3), szanse na wygranie Ekstraklasie w bieżącym sezonie spadły bardzo mocno. Podobnie uważa Michał Goliński.




Ostatnia kolejka Ekstraklasy była bardzo interesująca. Wpadki zaliczyli kolejno Jagiellonia Białystok (0-1 z Lechią) i Lech (1-3 ze Śląskiem). Okazję wykorzystał z kolei Raków, który wygrał pewnie z Zagłębiem Lubin (2-0) i ma obecnie komfortową sytuację w tabeli.

„Błędy powinny się skończyć”

Na łamach „TVP Sport” ukazał się wywiad z Michałem Golińskim. Były pomocnik Lecha Poznań został zapytany między innymi o wiarę w mistrzostwo dla „Kolejorza”. Nie ukrywał sceptycyzmu w tej kwestii.

– Nie straciłem całkowicie wiary w mistrzostwo po spotkaniu ze Śląskiem, ale po wczorajszym meczu Rakowa z Zagłębiem już tak. Raków wygrał z Zagłębiem 2:0 i myślę, że ten zespół już tego nie wypuści – podkreślił.




Goliński spróbował zdiagnozować także problemy Lecha. Głównym ma być niezrównoważony skład i brak jakościowych zmienników.

– Jeśli oni sami w zespole nie potrafią się zmobilizować na takie mecze, jak ten ostatni ze Śląskiem czy Jagiellonią, to coś chyba jest nie tak – zauważył 5-krotny reprezentant Polski.

– Trzeba też otwarcie sobie to powiedzieć, że połowa tego zespołu nie nadaje się na grę w Lechu Poznań. Jeżeli my mówimy o tym, że mają problem z presją, to o co oni chcą grać? Trzeba jasno sobie powiedzieć to, że tutaj nie ma drużyny – dodał.

Lech po porażce ze Śląskiem znajduje się na 3. miejscu w tabeli, z 50 punktami. Jagiellonia wyprzedza „Kolejorza” o 1 punkt. Raków natomiast na fotelu lidera spoczywa z 55 „oczkami”.

Haditaghi pewny po awansie do finału Pucharu Polski. „Przełamiemy klątwę”

Pogoń Szczecin zagra w finale Pucharu Polski. Po wygranej z Puszczą Niepołomice (3-0), „Portowcy” ponownie wystąpią na Stadionie Narodowym. Alex Haditaghi jest przekonany, że tym razem uda się wygrać trofeum.

Pogoń rok temu była bliska zdobycia Pucharu Polski. Na Stadionie Narodowym „Duma Pomorza” uległa jednak Wiśle Kraków (1-2). W bieżącym sezonie klub znowu ma szansę na zdobycie tego trofeum. Na etapie półfinału odprawili Puszczę (3-0).

„Przełamiemy klątwę”

Przed spotkaniem w Niepołomicach Haditaghi pochwalił się wypłaceniem piłkarzom zaległych pensji. W sumie miało to być około 9 milionów złotych, w tym na wynagrodzenie dla pracowników. Spłacono również 19 mln długu.

– Skąd się wzięły te pieniądze? Z ciężkiej pracy, z 25 lat mojej ciężkiej pracy. Nie mam żadnych innych inwestorów, to pieniądze z mojego konta. Warto to robić, ponieważ mamy wyjątkowy zespół. W perspektywie długoterminowej to dobra inwestycja – oznajmił nowy właściciel Pogoni.

Trudno nie zakochać się w polskim futbolu. Macie cudowną ligę, fani są wspaniali, stadiony również. Wasz kraj jest piękny i powinniście być z tego dumni – dodał.

Przełamiemy klątwę. Zrobimy to. Wierzę w ten zespół ze względu na jego charakter. Wiele razy ten klub znajdował się na krawędzi, mógł zbankrutować, stracić wszystko, ale zawsze potrafił przetrwać. Pogoń jest pełna wojowników, nie mówię tylko o piłkarzach, ale też trenerach, pracownikach, wszystkich członkach klubu. Cel na ligę? Chcemy zakończyć w czołowej trójce – podsumował Haditaghi.

Gikiewicz wyrzucony ze stażu Legii. Poszło o obraźliwe przyśpiewki sprzed lat

Łukasz Gikiewicz niedawno został przyjęty na staż w Legii Warszawa. Portal Legia.net oznajmiło jednak, że współpraca błyskawicznie się zakończyła. Wszystko przez przeszłość zawodnika.




37-latek ma w swoim CV masę egzotycznych klubów. W ostatnim czasie skupił się jednak na graniu w Polsce. Tułał się po niższych ligach, reprezentując między innymi barwy KTS-u Weszło czy KS-u Raszyn.

Szybka współpraca

Gikiewicz niedawno postanowił rozpocząć staż w Legii Warszawa. Spotkało się to jednak ze sprzeciwem kibiców. Gdy napastnik w sezonie 2011/12 grał jeszcze w Śląsku Wrocław, śpiewał obraźliwe przyśpiewki w kierunku „Wojskowych”.




Według portal Legia.net, o tej historii nie wiedział Marek Śledź. Dyrektor akademii Legii gdy tylko się o niej dowiedział – zakończył staż Gikiewicza.

Mateusz Borek wskazał faworyta do zastąpienia Michała Probierza. „Byłby wyśmienitym selekcjonerem”

Przyszłość Michała Probierza w reprezentacji Polski jest niepewna. Mateusz Borek wskazał swojego faworyta na następnego selekcjonera.




Reprezentacja Polski ma za sobą marcowe zgrupowanie, zakończone dwoma zwycięstwami w eliminacjach mistrzostw świata. Mimo wygranych na „Biało-Czerwonych” spadłą fala krytyki. Wszystko przez mizerny styl, jaki pokazali przeciwko Litwie i Malcie.

Idealny następca?

Wielu już w tym momencie domaga się natychmiastowej zmiany selekcjonera. Michał Probierz nie ma już takiego kredytu zaufania, jaki udzielono mu po Euro 2024. Na razie trudno spodziewać się, aby Cezary Kulesza dokonał zmiany, jednak Mateusz Borek pokusił się o wskazanie swojego faworyta, którym okazał się Jan Urban.




– Uważam, że to bardzo dobry trener. Byłby wyśmienitym selekcjonerem i jest fantastycznym człowiekiem – przyznał Borek w programie „Moc Futbolu”.

Na razie Urbanowi najbliżej wydaje się być do Legii Warszawa. W mediach przewija się teoria, że szkoleniowiec ma być następcą Goncalo Feio. Potencjalną posadę miałby przejąć w przyszłym sezonie.

Legia znalazła następcę Goncalo Feio? Możliwy powrót po wielu latach

Goncalo Feio nie będzie trenerem Legii w przyszłym sezonie. Według medialnych informacji Portugalczyk rozstanie się z „Wojskowymi” po zakończeniu bieżących rozgrywek. Działacze z Łazienkowskiej mieli znaleźć już nawet następcę.




Feio pracuje w Legii jako pierwszy trener od kwietnia 2024 roku. Współpraca nie układa się jednak po myśli klubu. Legioniści na razie zawodzą w Ekstraklasie, w której zajmują dopiero 5. miejsce i tracą już 11 punktów do liderującego Rakowa.

Nowy-stary trener

W stolicy ma obecnie panować dość nerwowa atmosfera. Przyszłość Goncalo Feio stoi pod sporym znakiem zapytania. Media przekonują jednak, że skłania się ona ku zwolnieniu Portugalczyka.




„Football Scout” przekazał, że Legia szuka kandydatów do zastąpienia Feio w przyszłym sezonie. Jednym z nich ma być dobrze znany w Warszawie Jan Urban. Kontrakt obecnego trenera Górnika Zabrze wygasa wraz z końcem bieżącego sezonu.

Gdyby faktycznie doszło do przejścia Urbana do Legii, mówilibyśmy o powrocie. Szkoleniowiec pracował w Warszawie w sezonach 2011/12-2012/13.

Cezary Kulesza zaniepokojony po słowach Roberta Lewandowskiego. Prezes PZPN boi się zgrzytów w kadrze

Robert Lewandowski udzielił wywiadu po meczu z Maltą w marcu. Słowa kapitana „Biało-Czerwonych” poniosły się szerokim echem. Według portalu meczyki.pl, zareagować miał na nie nawet Cezary Kulesza.




Reprezentacja Polski w marcu odniosła dwa zwycięstwa w eliminacjach mistrzostw świata. „Biało-Czerwoni” pokonali 1-0 Litwę oraz 2-0 Maltę. Po tym drugim spotkaniu, Robert Lewandowski skrytykował grę drużyny oraz podkreślił, że w kadrze brakuje młodych, wyróżniających się zawodników.

– Ostatnio rozmawiałem z chłopakami: „Zobaczcie, mamy mecze z Litwą i Maltą, na zgrupowaniu powinno być minimum pięciu 18-, 19- czy 20-latków. A poza Kacprem Urbańskim nie było żadnego”. To też pokazuje, że musimy skupić się na tym materiale, który mamy i rozwinąć go na 110 procent. I wyciągnąć z tego jak najwięcej – apelował Lewandowski.

Reakcja z góry

Na słowa kapitana reagował już Michał Probierz. Po części przyznał Lewandowskiemu rację. Wypowiedź poniosła się na tyle szerokim echem, że według portalu meczyki.pl, zareagować miał także Cezary Kulesza. Prezes PZPN miał się zaniepokoić, a nawet obawiał się zgrzytów na kolejnym zgrupowaniu.




– Cezary Kulesza pytał otoczenie Roberta Lewandowskiego o słowa kapitana kadry w rozmowie z TVP. Prezes PZPN chciał wyjaśnić całą sytuację, by nie było żadnego napięcia na następnym zgrupowaniu – oznajmił Tomasz Włodarczyk w „Programie Piłkarskim” na antenie „Meczyków”.

Reprezentacja Polski kolejne mecze rozegra w czerwcu. Najpierw „Biało-Czerwoni” zmierzą się towarzysko z Mołdawią (06.06), a następnie w ramach eliminacji MŚ z Finlandią (10.06).

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.