Były trener Lecha przejmie Legię po Goncalo Feio? To byłoby głośne zatrudnienie

Nadal nie możemy jednoznacznie stwierdzić, kto w przyszłym sezonie poprowadzi Legię Warszawa. Według informacji portalu meczyki.pl, do „Wojskowych” przymierzany jest… Nenad Bjelica.




Przyszłość Goncalo Feio stoi pod znakiem zapytania. Choć sezon zbliża się do zakończenia, nadal nie wiadomo czy Portugalczyk będzie pracować w Legii w kolejnych rozgrywkach. Nie znamy także nazwiska jego potencjalnego następcy.

Z Lecha do Legii?

W ostatnich dniach mówiło się głównie o dwóch kandydatach. Do Legii przymierzano Aleksieja Szpilewskiego i Eugena Polanskiego. Co ciekawe, według Tomasza Włodarczyka, jedną z opcji ma też być Nenad Bjelica.




– Z tego, co słyszę, Nenad Bjelica dobrze zna się z Fredim Bobiciem. Ten miał kiedyś nawet pomysł sprowadzenia go do jednego z klubów, w którym pracował. Ostatnio mieli zjeść wspólnie obiad. Bjelica miałby rozważyć taką propozycję. Jeśli chodzi o pracę w Polsce, to pod uwagę bierze tylko Lecha i Legię – przekazał dziennikarz portalu meczyki.pl.

– Do tego Bjelicę na polskim rynku reprezentuje Ivica Vrdoljak – dziś agent, a kiedyś zasłużony piłkarz Legii, kolega z drużyny Żewłakowa – dodał.

Bjelica ostatnio pracował w Dinamie Zagrzeb, ale rozstał się z klubem 29 grudnia. Wcześniej pracował w Unionie Berlin, ale w Polsce znany jest najbardziej z prowadzenia Lecha Poznań w latach 2016-2018.

Pululu trafi do Hiszpanii? Klub z LaLiga złożył ofertę za napastnika Jagiellonii

Afimico Pululu najprawdopodobniej odejdzie z Jagiellonii Białystok. Napastnik robi furorę na rynku transferowym i zwraca na siebie uwagę kolejnych klubów. Według nowych informacji, uwagę na piłkarza zwróciło Rayo Vallecano.

Pululu świetnie prezentował się w bieżącym sezonie przede wszystkim w Lidze Konferencji. 26-latek w tych rozgrywkach strzelił aż 8 goli w 12 meczach. Dobrze radzi sobie jednak również w Ekstraklasie, w której 7 razy trafiał do siatki w 26 występach.




Hiszpański kierunek?

Nie da się ukryć, że najprawdopodobniej Jagiellonia nie zdoła utrzymać swojego utalentowanego napastnika. Pululu miał jakiś czas temu trafić na celownik Udinese. Teraz zainteresować się miała nim jeszcze ekipa z Hiszpanii.




Mowa konkretnie o Rayo Vallecano. Według dziennikarza Arturo Diaza, klub jest pod wrażeniem gry 26-latka właśnie w Lidze Konferencji. Wstępnie oferować mieli za piłkarza trzy miliony euro, jednak Jagiellonia oczekuje przynajmniej pięciu.

UEFA rozdaje pieniądze klubom. Lech dostanie najwięcej w Polsce!

UEFA rozda spore pieniądze klubom. Będą to środki za piłkarzy, którzy grają w swoich reprezentacjach. Spośród polskich zespołów, najwięcej dostanie Lech Poznań.

Niemal ćwierć miliarda euro dla 900 klubów – tyle zamierza przeznaczyć UEFA w ramach premii z rozgrywek międzynarodowych w z ostatnich 4 lat. Drużyny otrzymają dodatkowe fundusze od federacji za piłkarzy, którzy grali w swoich reprezentacjach w latach 2020-2024 w rozgrywkach Ligi Narodów, eliminacji Euro 2024 oraz na samym turnieju.

Legia poza czołówką

W Ekstraklasie największą kasę od UEFA otrzyma Lech Poznań. Mówimy konkretnie o 526 tysiącach. Za „Kolejorzem” uplasowała się Cracovia z kwotą 305 tys., zaś na trzeciej pozycji – Pogoń Szczecin (265 tys.). Pełna lista w zaokrągleniu:

  • Stal Mielec – 84 tys. euro
  • GKS Katowice – 3 659
  • Górnik Zabrze – 157 tys.
  • Jagiellonia Białystok – 144 tys.
  • Korona Kielce – 7 300
  • Lechia Gdańsk – 62 tys.
  • Legia Warszawa – 190 tys.
  • Puszcza Niepołomice i Motor Lublin – 15 tys.
  • Piast Gliwice – 54 tys.
  • Raków Częstochowa – 260 tys.
  • Widzew Łódź – 70 tys.
  • Śląsk Wrocław – 44 tys.
  • Zagłębie Lubin – 66 tys.

Jeśli chodzi o czołówkę rankingu, największą kwotę od UEFA dostanie Manchester City (około 5 mln euro). Drugi w kolejce znalazł się Real Madryt (4,79 mln), a trzeci Inter Mediolan (4,65).

Dotkliwe kary dla Legii po Lidze Konferencji. UEFA była bezlitosna

Legia Warszawa została ukarana za zachowanie kibiców podczas meczu z Chelsea. „Wojskowi” muszą zapłacić wysoką grzywnę. Dodatkowo zamknięta zostanie Żyleta.




Polskie kluby odpadły z Ligi Konferencji Europy na poziomie ćwierćfinałów. Teraz UEFA postanowiła ukarać Legię za zachowanie kibiców.

Drakońskie kary

W sumie mówimy tu o naprawdę srogich karach, nałożonych na klub. Legia będzie musiała zapłacić 22 tysiące euro za blokowanie przejść przez kibiców podczas domowego meczu z Molde.

Dużo bardziej dotkliwa jest jednak inna kara. Legia została ukarana grzywną w wysokości aż 100 tysięcy euro za zachowanie kibiców w pierwszym meczu z Chelsea. Na tę kwotę złożyło się: 80 tys. za użycie środków pirotechnicznych oraz 20 tys. za obraźliwe przyśpiewki.




Jakby tego było mało, użycie pirotechniki przełożyło się na… jeszcze jedną karę. Żyleta zostanie zamknięta na kolejny domowy mecz Legii w europejskich pucharach.

Wieczysta Kraków zgłosiła się do Jana Urbana. Oferta była atrakcyjna, ale niewystarczająca

Jan Urban miał dostać ofertę pracy w Wieczystej Kraków. Były szkoleniowiec Górnika Zabrze miał jednak odrzucić propozycję.




Kilka dni temu media obiegła dość zaskakująca informacja. Jan Urban miał zostać zwolniony z Górnika Zabrze. Nie minęło wiele czasu, a plotki okazały się prawdziwe. Obecnie szkoleniowiec pozostaje bez zatrudnienia, jednak wkrótce może się to zmienić.

Większe ambicje

W kontekście Urbana wciąż dużo mówi się o Legii Warszawa, gdzie miałby zastąpić Goncalo Feio. Żywy pozostaje także temat pracy 62-latka w reprezentacji Polski. Z tym może być natomiast trudno, dopóki prezesem PZPN pozostanie Cezary Kulesza.




Jak się okazuje, to nie jedyne stanowiska, na których mógłby pracować Urban. Według Sebastiana Staszewskiego, do trenera zgłosiła się Wieczysta Kraków. Szkoleniowiec miał otrzymać atrakcyjną ofertę z 2-ligowca, lecz zdecydował się ją odrzucić.

Fot. Screen | X | Sebastian Staszewski

Kozubal zdecydowanie o mobbingu w Lechu Poznań. Jasne stanowisko

Antoni Kozubal stanowczo odniósł się do plotek o złej atmosferze w szatni Lecha Poznań. Medialne doniesienia sugerowały, że starsi zawodnicy źle traktują młodszych kolegów.




Lech Poznań miał na początku rundy wiosennej słabszy moment. Kiepskie wyniki były pożywką dla rosnących wokół drużyny plotek. Według jednej z nich w szatni „Kolejorza” miały narastać konflikty między młodszymi a starszymi zawodnikami.

„Broń Boże”

Mówiło się wręcz o mobbingu stosowanym przez weteranów względem młodych piłkarzy. Do plotek odniósł się Antoni Kozubal. Ten stanowczo zaprzeczył jakimkolwiek konfliktom. Zapewnił nawet, że jest wręcz przeciwnie.




– Nie, nie, nie… Broń Boże. Jesteśmy mega dobrze wspierani przez starszą gwardię. Myślę, że nie mogłem lepiej trafić, jeśli chodzi o szatnię – podkreślił Kozubal.

Kozubal jest w bieżącym sezonie jednym z ważniejszych zawodników Lecha. Zagrał w 29 meczach, w których strzelił jednego gola i zanotował dziewięć asyst.

W meczu Puszcza – Radomiak padły tylko 3 celne strzały. Czemu? Bo było za wcześnie, a pogoda była za dobra

Okazuje się, że pogoda to dość duży problem dla zawodników Ekstraklasy. Tak przynajmniej tłumaczył mało porywającą grę, jeden z zawodników Puszczy Niepołomice.




W poniedziałek Ekstraklasa rozpoczęła granie od 12:15. Pierwszym starciem tego dnia był mecz między Puszczą Niepołomice a Radomiakiem Radom. Zawodnicy nie porwali jednak tłumu. Przez 90 minut w sumie obie drużyny oddały zaledwie trzy celne strzały.

Pogoda była zła

Jeden z piłkarzy Puszczy postanowił wytłumaczyć ospałą grę. Hubert Tomalski stwierdził, że winę za słabe widowisko ponoszą pogoda i godzina rozpoczęcia meczu. Warto jednak zaznaczyć, że obecnie pod Krakowem odczuwamy 23 stopnie.

– Powiem szczerze, pogoda nie jest łatwa do grania i ta godzina… – stwierdził dla „Canal+ Sport”.

Wojciech Szczęsny dostał nietypowy prezent na urodziny. „Palacz”

Wojciech Szczęsny 18 kwietnia obchodził 34. urodziny. Po ostatnim meczu FC Barcelony wyprawił z tej okazji imprezę. Dostał na niej nietypowy prezent.




Szczęsny jest piłkarzem Barcelony niemal od początku bieżącego sezonu. Blaugrana ściągnęła go z emerytury w obliczu kontuzji Marca-Andre Ter Stegena. Wydaje się, że Polak może zostać w klubie także na kolejny sezon.

Nietypowy prezent

Poza wysokim poziomem sportowym, Szczęsny jest kojarzony w Barcelonie z paleniem papierosów. Po meczu z Celtą (4-3), bramkarz wyprawił imprezę urodzinową. Wręczono mu na niej kapelusz z napisem… „palacz”.

Angielskie media rozjechały Chelsea. Brutalne oceny po porażce z Legią

Legia w czwartek sprawiła niemałą niespodziankę. „Wojskowi” wygrali z Chelsea na Stamford Bridge. Choć nie przełożyło się to na wynik całego dwumeczu, utarli nosa anglikom, którzy obecnie nie mają życia w rodzimych mediach.




Legia Warszawa wczoraj pożegnała się z Ligą Konferencji. Sprawiła tym samym miłą niespodziankę swoim kibicom. Postawiła się faworyzowanej Chelsea i zdołała pokonać ją na jej stadionie 2-1.

Miazga

Na murawie Stamford Bridge widać było masę zaangażowania, jaką włożyła w grę Legia. Nie można jednak tego samego powiedzieć o Chelsea. „The Blues” zawiedli swoich kibiców, co ma odzwierciedlenie w pomeczowych ocenach.

Brytyjskie media zrównały z ziemią przede wszystkim Filipa Joergensena. Bramkarz miał wiele bardzo niepewnych interwencji i jakby tego było mało, już na samym początku meczu sprokurował rzut karny. Ten z kolei został wykorzystany przez Pekharta.

– Wyglądał na totalnie pozbawionego pewności siebie, mijał się z dośrodkowaniami, ze wszystkim miał problemy – oceniło bramkarza „The Sun”, przyznając mu „jedynkę”.

Bardzo nisko został oceniony także Cole Palmer. Jeszcze niedawno napastnik był liderem Chelsea z prawdziwego zdarzenia. W meczu z Legią był jednak kompletnie niewidoczny, więc oceniono go na „trójkę”.




– Gdyby to był mecz z początku sezonu, miałby dwa gole po pięciu minutach. (…) Obecnie naprawdę zawodzi, trudno to oglądać zważywszy na jego niepodważalną jakość piłkarską – czytamy.

Brutalnie oceniono także innych napastników Chelsea. Oberwało się Christopherowi Nkunku czy Nicolasowi Jacksonowi.

– Niewidzialny zawodnik, zero wkładu w grę – napisała redakcja „The Chelsea Chronicle” o Jacksonie.

Suchej nitki na całej drużynie nie zostawił jej były zawodnik, Joe Cole. Na antenie „TNT Sports” przejechał się po standardach, jakie zapanowały w drużynie Enzo Mareski.

– Standardy tej grupy piłkarzy spadły mocno poniżej tego, jak powinny wyglądać. Piłka nie chodziła wystarczająco szybki, nie było energii w pressingu, wyglądali jak zespół od początku czekający na koniec meczu. To najgorszy występ tego zespołu jaki widziałem – podsumował.

Niebywały sezon polskich klubów w Europie! Tak wygląda ranking UEFA. Byliśmy o włos od jeszcze wyższego miejsca

Świetna kampania Legii i Jagiellonii w Lidze Konferencji, przełożyła się na ranking UEFA. Polska zajmuje w nim długo wyczekiwane, 15. miejsce. Było jednak blisko, żebyśmy znaleźli się jeszcze wyżej.




Cóż to był za sezon polskich klubów w europejskich pucharach. Legia i Jagiellonia dotarły aż do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Tam zostali zatrzymani dopiero przez takie marki, jak Chelsea i Real Betis. A i tak w obu przypadkach możemy mówić o naprawdę wyrównanej walce.

Upragnione punkty

Dzięki świetnym występom swoich przedstawicieli, Ekstraklasa pierwszy raz w historii znalazła się na 15. miejscu w rankingu UEFA. To daje nam możliwość wystawienia w 2026 roku aż pięciu przedstawicieli do walki w Europie – dwóch w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, dwóch w Lidze Konferencji i jednego w Lidze Europy.




W sumie na przestrzeni całego sezonu 2024/25, Polska dopisała do rankingu 11,750 pkt. Za same czwartkowe mecze Jagiellonii i Legii dopisaliśmy kolejno: 0,250 pkt. (remis z Betisem) i 0,500 pkt. (wygrana z Chelsea).

Co więcej, niewiele brakowało, a Polska znalazła by się jeszcze wyżej. Do 14. pozycji, którą zajmuje Szkocja, zabrakło zaledwie 0,550 pkt. Wiadomo już, że nikt naszego kraju nie zdoła w tym sezonie wyprzedzić. Dania, Szwajcaria czy Izrael, nie mają już swoich przedstawicieli w Europie.

Screen: transfermarkt.de.

Piękne słowa Lo Celso po meczu z Jagiellonią. „Nie byłem zaskoczony. Nie miało być łatwo”

Jagiellonia zremisowała w czwartek z Betisem (1-1) rewanżowe spotkanie w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Duma Podlasia odpadła tym samym z rozgrywek, ale zaimponowała rywalom. Grę mistrzów Polski docenił Giovani Lo Celso.




Za nami bardzo udany sezon polskich klubów w europejskich pucharach. Zarówno Legia, jak i Jagiellonia, pożegnały się z Ligą Konferencji dopiero na etapie ćwierćfinału.

„Nie byłem zaskoczony”

Białostoczanie przegrali pierwszy mecz z Betisem 0-2. W rewanżu udało im się wywalczyć remis na własnym stadionie (1-1), ale to nie wystarczyło do sprawienia niespodzianki. Grę Jagiellonii docenił jednak Giovani Lo Celso.




– Za nami bardzo trudny mecz z rywalem, który gra bardzo dobrą piłkę, na swoim stadionie wygląda zupełnie inaczej. Cieszymy się, że przez cały czas kontrolowaliśmy to spotkanie i zrobiliśmy kolejny krok w kierunku wielkiego finału – przyznał Argentyńczyk w rozmowie z „TVP Sport”.

– Nie byłem zaskoczony dobrą grą Jagiellonii, ponieważ wiedziałem, że zaprezentuje się zupełnie inaczej. Wiedzieliśmy, że rywal na swoim stadionie jest w stanie naciskać przez cały mecz. Nie miało być łatwo. Najważniejsze, że mieliśmy wszystko pod kontrolą i nie musieliśmy martwić się o wynik. W drugiej połowie znaleźliśmy przestrzenie, byliśmy w stanie dłużej utrzymać się przy piłce i tworzyć sytuacje – dodał.

– Atmosfera na stadionie była świetna. Słyszeliśmy doping kibiców przez 90 minut. O całej otoczce spotkania mogę mówić tylko dobrze – podsumował Lo Celso.

Jagiellonia wciąż pozostaje w grze o obronę historycznego mistrzostwa Polski. Do liderującego w tabeli Ekstraklasy Rakowa, „Duma Podlasia” traci cztery punkty. Wcześniej trzeba jednak wyprzedzić jeszcze Lecha Poznań, który ma więcej o zaledwie jedno „oczko”.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.