Mohamed Salah najlepszym piłkarzem na świecie? Jurgen Klopp nie ma wątpliwości

Liverpool łatwo poradził sobie z Watfordem, wygrywając aż 5-0. Świetny występem w barwach „The Reds” popisał się Mohamed Salah. Komplementów pod adresem Egipcjanina nie szczędził Jurgen Klopp.

Liverpool bez większych problemów dopisał sobie kolejne trzy punkty w ósmej kolejce Premier League. Watford uległ na własnym stadionie przyjezdnym aż 5-0. Duży wpływ na wynik miał Mohamed Salah.

Choć to Roberto Firmino popisał się hat-trickiem, to Egipcjanin także miał udany występ. Najpierw asystował przy bramce Sadio Mane, zaś w 54. minucie przeprowadził fenomenalną akcję, przypominając niemal Leo Messiego z najlepszych lat.

Nie ma lepszych?

Porównanie do Argentyńczyka nie pojawiło się tu z przypadku. Wielu angielskich ekspertów porównywało Salaha do gwiazdy PSG. Pod wrażeniem występu Egipcjanina był także Jurgen Klopp.

– Dajcie spokój, kto jest lepszy od Salaha w tej chwili? Nie ma nikogo lepszego… i to jest jasne – stanowczo stwierdził szkoleniowiec Liverpoolu.

– To nie jest coś, o czym wiem od wczoraj. On jest w takiej formie już od jakiegoś czasu. Najpierw znakomita asysta, potem wyjątkowy gol. On jest na szczycie, wszyscy to widzimy – zaznaczył.

– Nie musimy mówić o tym, co Ronaldo i Messi zrobili dla światowej piłki nożnej i jak długo dominowali. W tej chwili najlepszy jest jednak Salah – podsumował Niemiec.

Mauro Icardi zdradził Wandę Nara? Wymowna wiadomość: „Kolejna rodzina, którą zniszczyłeś dla dzi*ki”

Mauro Icardi rozstał się z Wandą Nara? Takie wnioski mogą nasuwać się po ostatnich wydarzeniach na instagramowym profilu żony zawodnika PSG. 

Związku Icardiego z Wandą nikomu raczej nie trzeba przedstawiać. W przeszłości kobieta była w związku małżeńskim z Maxi Lopezem. W 2013 roku ich małżeństwo się jednak zakończyło, na co duży wpływa miał… Mauro Icardi, wówczas przyjaciel zawodnika.

Koniec związku?

Wiele wskazuje na to, że obecnie piłkarz PSG i Wanda mają między sobą konflikt. Kobieta usunęła ze swojego konta na Instagramie wszystkie zdjęcia z mężem, zaś na relacji dodała wymowny wpis.

– Kolejna rodzina, którą zniszczyłeś dla dzi*ki – napisała Wanda.

Skauci z zagranicy obejrzą mecz Legii z Lechem. Których piłkarzy będą obserwować?

W niedzielę przy ulicy Łazienkowskiej odbędzie się hitowe starcie w Ekstraklasie. Legia Warszawa podejmie brylujący w tym sezonie Lech Poznań. Ranga spotkania przyciąga skautów z wielu europejskich klubów. 

„Kolejorz” prezentuje wysoką formę od startu rozgrywek 2021/22. Obecnie podopieczni Macieja Skorży zajmują 2. miejsce w tabeli Ekstraklasy, lecz do tej pory okupowali fotel lidera. Wyprzedza ich jedynie Lechia Gdańsk, która w sobotę wygrała swój mecz z Termaliką. Różnica między ekipami wynosi zaledwie jeden punkt.

Legia natomiast spisuje się znacznie poniżej oczekiwań. Mistrzowie Polski zajmują dopiero 15. miejsce, tuż przed strefą spadkową. „Wojskowi” mają co prawda dwa mecze zaległe, jednak w ośmiu rozegranych spotkaniach uzyskali zaledwie 9 punktów.

Prestiżowe starcie

Tak czy inaczej, spotkanie Legii i Lecha zawsze budzi olbrzymie emocje. Nie inaczej jest w tym przypadku, mimo gorszej dyspozycji mistrzów Polski. Hitowe spotkanie Ekstraklasy to także szansa dla skautów z zagranicznych klubów.

Piotr Koźmiński z „WP Sportowe Fakty” przekazał, że na trybunach przy Łazienkowskiej zasiąda między innymi obserwatorzy z Niemiec. Skauci Herthy Berlin i Hoffenheim mają w planach przyjrzeć się bliżej poczynaniom Mahira Emrelego. Mówi się także o zainteresowaniu ze strony Borussii M’Gladbach.

W Warszawie zawitają również osoby z Lille, które chcą obejrzeć Jakuba Kamińskiego i Mikaela Ishaka. Z podobnymi celami stawi się prawdopodobnie skaut Fiorentiny.

Dodatkowo dziennikarz wspomniał, że mecz oglądać będą przedstawiciele z nieco mniejszych klubów. Jednym z nich ma być FC Midtjylland, zaś drugim – Slavia Praga.

Robert Lewandowski trenował indywidualnie. Polak walczy o powrót do formy [WIDEO]

„Sky Sports” puściło nagranie z indywidualnego treningu Roberta Lewandowskiego. 33-latek odbył specjalną sesję, na której pracował na wykończeniem. 

Lewandowski w ostatnim czasie nie strzelił gola w trzech meczach z rzędu. Zaciął się w spotkaniu z Eintrachtem Frankfurt, a następnie do siatki nie trafił w spotkaniach z San Marino i Albanią. Wcześniej zdobył dublet w Lidze Mistrzów, jednak przeciwko drużynie Furth w Bundeslidze także nie ustrzelił bramki.

Specjalny trening

Taka passa „Lewemu” nie zdarza się często. Naturalne więc jest, że wywołała ona u niego sporą frustrację. Ambicja 33-latka nie pozwala mu bezczynnie patrzeć na zniżkę formy. Napastnik odbył w piątek indywidualny trening.

Kamery „Sky Sports” nagrały, jak snajper wykonuje polecenia trenera, a następnie staje w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem. Wszystko po to, aby w najbliższym meczu z Bayerem Leverkusen odblokować się i ponownie zacząć trafiać do bramki.

Paulo Sousa wyjeżdża do Anglii nie tylko dla Casha. Weźmie udział w spotkaniu PZPN

Paulo Sousa pojawi się na mecz Aston Villi z Wolverhampton. Do tej pory wydawało się, że Portugalczyk wybiera się do Anglii, aby obejrzeć występ Matty’ego Casha. Poza tym miał później spotkać się z piłkarzem, starającym się o polski paszport. Okazuje się jednak, że nie jest to jedyny cel selekcjonera.

Cash od jakiegoś czasu stara się o otrzymanie obywatelstwa. 24-latek chciałby występować w biało-czerwonych barwach i niebawem wszelkie formalności zostaną dopięte.

W celu sprawdzenia na żywo możliwości piłkarza Aston Villi do Anglii wybiera się Paulo Sousa. Portal meczyki.pl informował o tym w piątek, dodając, że Portugalczyk odbędzie również spotkanie z prawym obrońcą.

Napięty grafik

Tomasz Włodarczyk dodaje, że nie jest to jedyny cel podróży selekcjonera. Szkoleniowiec weźmie także udział w spotkaniu organizowanym przez PZPN w ambasadzie RP w Londynie. Będzie mógł tam porozmawiać z młodymi zawodnikami, na co dzień i trenującymi na Wyspach.

Jak podaje dziennikarz „Meczyków”, spotkanie organizowane jest w ramach kolejnej odsłony projektu „Gramy dla Polski”. Włodarczyk wyjaśnił, na czym będzie ono polegać.

– Podczas takiego spotkania trenerzy i skauci PZPN rozmawiają z zaproszonymi piłkarzami i piłkarkami polskiego pochodzenia, którzy na co dzień mieszkają za granicą – czytamy w artykule.

Artur Wichniarek o formie Lewandowskiego: „Robert nie przyzwyczaił się do niestrzelania goli”

Robert Lewandowski w ostatnim czasie znalazł się w nieco gorszej formie. 33-latek nie strzelił bramki w trzech spotkaniach z rzędu, co rzadko mu się zdarza. Nad sytuacją Polaka w felietonie dla „Przeglądu Sportowego” pochylił się Artur Wichniarek. 

Snajper Bayernu Monachium przyzwyczaił nas do swojej regularności. Lewandowski w zeszłym sezonie pobił rekord Gerda Mullera, zaś w obecnych rozgrywkach kontynuował swoją strzelecką passę. W ostatnim czasie coś się jednak zacięło.

Kryzys?

Od trzech meczów 33-latek nie był w stanie umieścić piłki w siatce. Zarówno w meczu Bayernu z Eintrachtem (1-2) oraz w dwóch spotkaniach reprezentacji Polski: z San Marino (5-0) i Albanią (1-0). Ostatni raz, kiedy „Lewy” zanotował bramkę miał miejsce 29 września. Wówczas w Lidze Mistrzów dwukrotnie ustrzelił Dynamo Kijów (5-0).

Z tego powodu niemieckie media zaczęły pisać o kryzysie Lewandowskiego. „Sport Bild” sugerował, że Polak nie jest zadowolony z sytuacji w klubie oraz jest sfrustrowany zainteresowaniem Bawarczyków Erlingiem Haalandem. Władze „Die Roten” zdążyły już jednak zdementować te doniesienia.

Głos w sprawie domniemanego kryzysu zabrał także Artur Wichniarek. W felietonie dla „Przeglądu Sportowego” były piłkarz tłumaczył sytuację kapitana reprezentacji Polski.

– Widać wyraźnie, że Robert nie przyzwyczaił się do niestrzelania goli. Obecna sytuacja go zaskakuje. Było widać, że Robert bardzo chciał przełamać niemoc strzelecką. Z drugiej strony, nie jest tak, że Polak ma słabe wejście w sezon, wręcz przeciwnie – napisał.

– Lewy nie ma kryzysu, tylko znalazł się w sytuacji, do której ani siebie, ani nas nie przyzwyczaił. Nie zdobył bramki w trzech kolejnych meczach kadry i w dwóch spotkaniach Bundesligi, co jest rzadkością. Nie sądzę, żeby ten dwumecz miał decydować o przyznaniu Złotej Piłki. Jeśli miałoby tak być, to uważam, że trzeba by schować ten plebiscyt do szafy – dodał.

Mimo gorszej formy Lewandowski i tak prowadzi w tabeli strzelców Bundesligi. 33-latek strzelił siedem bramek w trwających rozgrywkach, podobnie jak Erling Haaland. Norweg zaciął się w tym samym momencie co snajper Bayernu.

Zapowiedziano strajk sędziów! Arbitrzy atakują Polski Związek Piłki Nożnej

Sędziowie oficjalnie ogłosili strajk przeciwko Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Arbitrzy protestować będą z powodu niezadowolenia z podwyżek i braku należytej ochrony prawnej. Wszystko opisano w oświadczeniu na profilu „Strajk Sędziów Piłkarskich” na Facebooku.

Sędziowie prowadzący mecze na profesjonalnym szczeblu mają zapewnione komfortowe warunki pracy. Choć narażeni są na duży stres, to w związku z tym otrzymują całkiem niezłe wynagrodzenie. Dużo gorzej ma się natomiast sytuacja niżej.

Dosyć

Arbitrzy, którzy prowadzą nieprofesjonalne mecze oraz traktują ten zawód jako dodatek mogą jednak narzekać. Często są także ofiarami ataków słownych lub cielesnych, czy to ze strony zawodników, czy to działaczy klubów.

W związku z powyższym grupa sędziów zdecydowała się zejść z PZPN-em na wojenną ścieżkę. W mediach społecznościowych ogłoszono strajk.

– Protest Sędziów Piłki Nożnej odbędzie się w dniach 30-31 października 2021 roku. Ma to na celu zasygnalizowanie problemu jakim są skandalicznie niskie stawki sędziowskie, które w porównaniu do zarobków corocznie tracą na wartości praktycznie od 2003 roku. Obiecane podwyżki o 30-40 zł od 2022 roku nie satysfakcjonują nikogo, a rosnące koszty (w tym paliwo po 6 zł) sprawiają, że z miesiąca na miesiąc ubywa sędziów i obserwatorów w niższych ligach. Ponadto w ostatnim czasie nasilająca się agresja do sędziów i fala hejtu wylewana przez działaczy sprawia, że sędziowie nie chcą sędziować meczów – napisano na profilu „Strajk Sędziów Piłkarskich” na Facebooku.

– Sytuacja jaka nastąpi w dniach 30-31.10.2021 roku nie jest żadnym buntem, a jedynie koniecznością przekazania opinii publicznej i nieświadomym działaczom skali problemu. Nie jest to również inicjatywa przedstawicieli władz sędziowskich tylko głos sfrustrowanych sędziów piłkarskich. Arbitrzy to większości pasjonaci, którzy pragną z najwyższą fachowością prowadzić zawody piłkarskie, ciągle doskonaląc swój warsztat. Chcą za to otrzymywać adekwatne do bieżących zarobków wynagrodzenie – dodano.

Żądania

Sędziowie mają do Związku kilka postulatów. O tym także napisano w oświadczeniu.

– Proszę nie identyfikować z akcją żadnych konkretnych osób a problem nie pojawił się wczoraj tylko narasta od kilku lat! Postulaty jakie wnosimy to:

– Zdecydowana i adekwatna do rosnących zarobków podwyżka ekwiwalentów od 1 stycznia 2022 roku,

– Ochrona prawna i związkowa dla sędziów piłkarskich w związku z wydarzeniami jakie miały miejsce w ostatnim czasie(naruszenie nietykalności cielesnej sędziów), tzn. radykalne zwiększenie kar za takie zachowanie.

– Udział przedstawiciela sędziów w spotkaniu z PZPN w partycypowaniu przy tworzeniu nowych stawek od 2022 roku.

W oczekiwaniu na reakcję PZPN – Sędziowie Piłkarscy – podsumowano.

PSG wytypowało następcę Mbappe. Oferują największą pensję w klubie

Przyszłość Kyliana Mbappe nadal budzi spore emocje. Paris Saint-Germain ma świadomość, że ich największy gwiazdor planuje w najbliższym czasie zmienić klub. Z tego powodu szukają dla niego następcy. 

Być może jeszcze nie zimą, ale latem Mbappe pożegna się z PSG. Już podczas ostatniego okienka bardzo głośno było o ewentualnym transferze 22-latka. Piłkarz jasno zadeklarował, że chce odejść z Francji i przenieść się do Realu Madryt.

Choć póki co działacze paryżan zablokowali transfer, to za kilka miesięcy nie będą w stanie zatrzymać piłkarza. W czerwcu 2022 roku wygasa jego kontrakt z klubem. Wówczas będzie mógł przenieść się do Madrytu na zasadzie wolnego transferu.

Gwiazda za gwiazdę?

PSG musi zatem szukać sobie następcy dla utalentowanego Francuza. Takiego prawdopodobnie już sobie upatrzyli. Santi Aouna z „FootMercato” twierdzi, że głównym kandydatem i przodującym nazwiskiem na liście życzeń paryżan jest Erling Haaland.

Klub prawdopodobnie rozpoczął już rozmowy z agentem Norwega, a więc Mino Raiolą. Wstępnie mówi się o istnie bajońskiej ofercie dla zawodnika. 21-latkowi oferowany jest dwuletni kontrakt z możliwością przedłużenia o kolejne dwa lata.

Na mocy umowy napastnik Borussii Dortmund zarabiałby aż 42 mln euro rocznie, nie uwzględniając premii! Tym samym stałby się najlepiej opłacam piłkarzem na Parc des Princes.

Bartomeu uważa, że gdyby dalej był prezesem, to Messi by nie odszedł. „Ze mną to by się nie stało”

Josep Maria Bartomeu nie jest już prezesem FC Barcelony od niemal roku. Jego posadę przejął po wygraniu wyborów Joan Laporta, który obecnie mierzy się z ogromnymi problemami. Główną winę za taki stan rzeczy ponosi właśnie jego poprzednik. W ostatnim czasie Bartomeu udzielił kilku wypowiedzi dla „Sportu” oraz dla „Mundo Deportivo”.

Na kilka miesięcy przed końcem kadencji, w październiku zeszłego roku Bartomeu podał się do dymisji. Od tamtej pory 58-latek nie udzielał się medialnie, aż do teraz.

Obrona od zarzutów

Wobec byłego prezesa Barcelony kibice mieli wiele zarzutów. Przede wszystkim jednak obwiniali go za fatalną politykę transferową i bezmyślne zarządzanie klubową kasą. Po jego nieudolnych transferach Blaugrana zmaga się z gigantycznymi problemami finansowymi.

Sam Bartomeu nie widzi jednak swojej winy w obecnym stanie Dumy Katalonii. Według 58-latka głównym powodem opłakanej pozycji Barcelony jest pandemia koronawirusa. Dodatkowo uważa, że gdyby pozostał na stanowisku, to Leo Messi nigdy nie opuściłby Camp Nou.

– Jako prezes klubu nie chciałem, żeby Messi odszedł i robiłem wszystko, co było możliwe, aby Leo nie opuścił klubu. Pozwolili mu odejść i wydaje mi się, że to zła decyzja i błąd. Ze mną w klubie to by się nie stało. Granie bez Messiego oznacza, że wiele rzeczy musi się zmienić – stwierdził Bartomeu.

– Koeman jest przygotowany do roli trenera, ale trzeba mieć cierpliwość, aby zbudować drużynę bez najlepszego zawodnika na świecie. Myślę, że mamy w składzie wielu utalentowanych, młodych zawodników. To jasne, że w tym sezonie musimy walczyć o mistrzostwo i Puchar Króla – dodał.

– Koeman przyszedł do klubu w bardzo trudnym momencie, po bolesnej porażce, i przyjął na siebie duże wyzwanie. W swoim pierwszym sezonie spisał się bardzo dobrze, wygrał Puchar Króla. Nie zwyciężyliśmy w lidze, ale nadal nie wiem dlaczego. Wydawało mi się to dziwne po wspaniałym sezonie, jaki mieliśmy – podsumował 58-latek.

Paulo Sousa zarobił już połowę tego, co Brzęczek. Gigantyczne wynagrodzenie Portugalczyka

Paulo Sousa za pracę z reprezentacją Polski zarabia krocie. Portugalczyk i jego sztab już teraz zarobił ponad 6 milionów złotych. A na tym przecież nie koniec.

W styczniu Sousa został wybrany nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Na stanowisku zmienił Jerzego Brzęczka i z automatu stał się najlepiej opłacanym szkoleniowcem „Biało-Czerwonych” w historii.

Nikt nie dostał tak dużo

Portugalczyk w kontrakcie ma zapisaną miesięczną pensję w wysokości 70 tysięcy euro, co daje w przeliczeniu prawie 320 tysięcy złotych. Dla porównania Jerzy Brzęczek otrzymywał 160 tys., zaś wynagrodzenie Adama Nawałki wahało się w granicach od 80 do 120 tysięcy zł.

Jedynie Leo Beenhakker może rywalizować z Sousą pod kątem wynagrodzenia. Holender zarabiał w 2008 roku 75 tysięcy euro miesięcznie, jednak wówczas kurs waluty wynosił 3,21, a nie tak jak obecnie, 4,57.

Krocie za zwycięstwo

Powyższe informacje pochodzą z artykułu Macieja Kmity z „WP Sportowe Fakty”. Dziennikarz wyliczył także, ile PZPN kosztuje jedno zwycięstwo Paulo Sousy.

– Jedna wygrana za jego kadencji kosztuje PZPN średnio 576 tys. zł, podczas gdy Brzęczkowi za jeden triumf federacja wypłacała 369 tys. zł, a Nawałce – 209 tys. – napisał Kmita.

Przez całą swoją kadencję Adam Nawałka otrzymał od PZPN łącznie 5,44 mln zł. Jerzy Brzęczek łącznie zainkasował z kolei 4,43 mln. Natomiast w przypadku Paulo Sousy już teraz mówi aż o 2,88 mln zł.

Źródło: „WP Sportowe Fakty” – Maciej Kmita

Łukasz Piszczek o grze w III lidze: „Nie mogę wymieniać się koszulką po każdym meczu”

Łukasz Piszczek od jakiegoś czasu dumnie występuje w koszulce LKS-u Goczałkowice-Zdrój. Na łamach sport.pl były reprezentant Polski opowiedział o swoich odczuciach związanych z grą w III lidze.

1 lipca Piszczek zakończył swoją wieloletnią przygodę z Borussią Dortmund. Nie skończył jednak kariery, a zamiast tego powrócił do Polski! 36-latek związał się z III-ligowym LKS Goczałkowice-Zdrój, klubem ze swoich rodzinnych stron.

Poziom gry

Doświadczony obrońca dobrze radzi sobie w rodzimym zespole. W rozmowie ze sport.pl zdradził, jak rywale reagują na grę przeciwko niemu.

– Na razie jestem pozytywnie zaskoczony, boiska są dobrze przygotowane i można pograć w piłkę. Rywale? Różnie reagują, ale najbardziej mi odpowiada, gdy są skoncentrowani na grze i chcą dać z siebie maksa. Wtedy mogę się sprawdzić na ich tle. Po meczu mogą mówić, że Piszczek był dobry albo słaby. Ale nie ja jestem najważniejszy, tylko drużyna, która na razie radzi sobie całkiem nieźle i to jest najistotniejsze – ocenił Piszczek.

Nie wymienia się koszulkami

36-latek opowiedział także, że przeciwnicy często chcą dostać jego koszulkę po meczu. Niestety, często musi odmawiać. Dlaczego?

– Miałem już kilka zapytań, ale nie gram już w Borussii Dortmund i nie mogę wymieniać się koszulką po każdym meczu. W Goczałkowicach mamy ograniczony asortyment, dlatego wymiana koszulek nie wchodzi w grę – wyjaśnił.

Ekipa Piszczka zdobyła aż 32 punkty w 12 meczach III ligi. Taka dyspozycja pozwoliła LKS-owi na zajęcie pozycji lidera rozgrywkowej tabeli.

– Do końca sezonu jest jeszcze daleko. Każdy mecz traktujemy jak nowy rozdział, nie patrzymy na tabelę ani na klasę rywala. W każdym meczu chcemy grać swoją piłkę i prezentować poziom, który sobie założyliśmy. W tym sezonie gramy trochę inaczej niż w poprzednim, ale rywale już znają nasze mocniejsze i słabsze strony. Nie jest łatwo wygrywać co tydzień – stwierdził Piszczek.

Niemieckie media miażdżą Kownackiego. „Czy Fortuna dostanie te marne 1,5 mln euro?”

Niemieckie media oceniły sytuację Dawida Kownackiego w Fortunie Duesseldorf. Dziennikarze bardzo ostro odniosły się do jego transferu z Sampdorii. Mówią o „katastrofie”.

Pod koniec stycznia 2019 roku Kownacki trafił do Fortuny w ramach wypożyczenia z Sampdorii. Niemcy po roku zdecydowali się wykupić Polaka, płacąc za niego siedem milionów euro. Tym samym 24-latek stał się najdroższym piłkarzem w historii klubu z Duesseldorfu.

Regres

Z „Kownasiem” wiązano spore nadzieje. Polak zaczął jednak regularnie łapać kontuzje i opuszczać kolejne spotkania Fortuny. Nad sytuacją napastnika pochylił się nawet „Bild”, który ocenił jego pozycję w klubie. Dziennikarze w artykule poświęconym byłemu piłkarzowi Lecha Poznań wprost nazywają jego transfer „katastrofą”, zaś jego samego – „największym przegranym”.

W artykule zwrócono także uwagę na drastyczny spadek wartości 24-latka. Jeszcze w maju bieżącego roku „Transfermarkt” wycenił go na 3 mln euro. Obecnie jego wartość jest o połowę niższa, a warto pamiętać, że gdy przychodził do Duesseldorfu jego wartość oscylowała wokół 9 mln!

– Czy Fortuna kiedykolwiek dostanie, chociażby te marne 1,5 mln euro za Kownackiego? Już latem bezskutecznie próbowano znaleźć na niego kupca. Jego wartość prawdopodobnie będzie nadal spadać, a Fortunie grozi całkowita strata pieniędzy – pisze „Bild”.

W tym sezonie Kownacki zagrał w sumie 6 razy. Pięciokrotnie wystąpił w 2. Bundeslidze. Jedno spotkanie dołożył w Pucharze Niemiec. Strzelił w nim bramkę oraz zanotował asystę.

Pod koniec września Polak ponownie doznał kontuzji. Tym razem zerwał więzadło poboczne w kolanie, co ponownie wykluczyło go z gry w Fortunie.

Partnerka Jese próbowała go przejechać. Skończyło się na urazie stopy… [WIDEO]

Jese we wtorek nie wziął udziału w treningu wraz z resztą drużyny Las Palmas. Piłkarz doznał urazu stopy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że spowodowała go… jego partnerka, próbując przejechać go samochodem.

W przeszłości z Jese wiązano wielkie nadzieje. Często wymieniano go w kontekście zostania jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Jego kariera zaczęła jednak zbaczać w niewłaściwym kierunku. Obecnie piłkarz bardziej ceni sobie życie towarzyskie, zaś z jego przygód często korzystają portale plotkarskie.

Ostra kłótnia

Ostatnio było podobnie. Jese nie wziął udziału w treningu drużyny Las Palmas z powodu urazu stopy. Jak się okazało kontuzję spowodowała jego partnerka.

Hiszpan wraz z Aurah Ruiz wybrał się na koncert do Gran Canaria Arena. Przed wyjściem z koncertu między parą doszło do kłótni. Kobieta była tak wściekła, że poszła do samochodu, po czym… próbowała przejechać 28-latka. Sytuację nagrał jeden ze znajomych piłkarza.

Jese w tym sezonie rozegrał 9 meczów dla Las Palmas. Strzelił w nich trzy bramki oraz zanotował cztery asysty. Według „Canarias7” piłkarz wróci do gry w ten weekend na derbowy mecz przeciwko CD Tenerife.

Niepokojące wieści z Niemiec. Robert Lewandowski zirytowany i przygnębiony

Robert Lewandowski znany jest ze swoich wielkich ambicji. Polak ciągle się rozwija i stara się doskonalić swoje, i tak już wysokie umiejętności. Dziennikarze „Sport Bild” piszą, że w ostatnim czasie 33-latek jest nieszczęśliwy i poirytowany.

We wtorek zakończyło się październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Ani w meczu z San Marino (5-0), ani w rywalizacji z Albanią (1-0) do siatki rywali nie trafił Robert Lewandowski. Tym samym napastnik przedłużył swoją strzelecką niemoc do trzech spotkań (ostatnie dwa gole strzelił Dynamo Kijów w Lidze Mistrzów).

Irytacja

Takiej passy kapitan „Biało-Czerwonych” nie miał już od dawna. Naturalnym jest fakt, że wywołuje ona u niego frustrację. Tym bardziej, biorąc pod uwagę gigantyczne ambicje i oczekiwania, jakie stawia względem siebie 33-latek.

„Sport Bild” pochylił się nieco nad sytuacją Lewandowskiego. Dziennikarze przekonują, że w ostatnim czasie sprawiał on wrażenie przygnębionego. Polak jeszcze w klubie miał wyglądać na zatroskanego jeszcze przed wyjazdem na zgrupowanie kadry.

– Przed wyjazdem na drugą w tym sezonie przerwę reprezentacyjną, Robert Lewandowski sprawiał wrażenie, jakby go coś dręczyło i przygnębiało. Zmiana nastroju była zauważalna zarówno przez kolegów z zespołu, jak i przez sztab szkoleniowy Bayernu – pisali dziennikarze.

W dużej mierze za taki stan Lewandowskiego odpowiada jego przerwana passa bramek strzelanych w Bundeslidze. Julian Nagelsmann miał nawet pocieszać piłkarza po meczu z Furth.

– W głowie Polaka krąży wiele różnych myśli, co ma związek z jego wielkimi ambicjami. Zakończenie passy bramkowej w meczu z Fuerth znacząco popsuło mu humor. Lewy był zirytowany do tego stopnia, że jeszcze na boisku, Nagelsmann pocieszał swojego gracza po meczu – czytamy.

– Nawet w spotkaniu z Eintrachtem Frankfurt (porażka 2:1), Lewandowski sprawiał wrażenie wycofanego. Wewnętrznie 33-latek narzekał, że nie potrafił wykorzystać podań i nie był wystarczająco zaangażowany w grę. Są też inne powody, które wpływają na zły nastrój Polaka – podkreśla „Sport Bild”.

Sytuacja kontraktowa

Dziennikarze „Sport Bild” wskazali możliwy powód złego poczucia Lewandowskiego. Niemieccy redaktorzy uważają, że może to mieć związek z przyznaniem władz Bayernu do zainteresowania Erlingiem Haalandem.

– Jednym z głównych powodów, który mocno zirytował Roberta Lewandowskiego, były wypowiedzi Hasana Salihamidzica w programie „Doppelpass”, który podkreślił, że klub przygląda się sytuacji Erlinga Haalanda i jego dalszej przyszłości w Borussii Dortmund – czytamy.

– Słowa dyrektora sportowego FCB nie przypadły do gustu Lewandowskiego, który zaczął na poważnie zastanawiać się nad swoją przyszłością. Odejście latem 2022 roku nie jest już wykluczone dla Roberta, choć jego umowa obowiązuje do końca czerwca 2023 roku – dodano.

Obecnie nie wiadomo, jak dalej potoczy się sytuacja „Lewego”. 33-latek niebawem wróci jednak do Monachium po przerwie reprezentacyjnej. W najbliższych dniach powinny także zapaść decyzje Bayernu odnośnie przyszłości Polaka. Dziennikarze podkreślają, że ewentualne przedłużenie kontraktu przez napastnik pozwoli mu oczyścić umysł i skupić się na grze.

– Wewnątrz klubu pojawiają się głosy domagające się szybkiej decyzji w sprawie Lewandowskiego. Jedno jest pewne – jeśli Lewy przedłuży umowę w najbliższych miesiącach, to będzie miał wolną głowę, będzie czuł respekt i będzie mógł skupić się na najlepszych występach – zaznaczono.

Źródło: „Sport Bild”
Tłumaczenie: Twitter // Gabriel Stach

Wojciech Szczęsny, niczym szef! Tak zareagował na zachowanie albańskich kiboli [WIDEO]

Reprezentacja Polski pokonała Albanię (1-0) po bramce Karola Świderskiego. Niestety cały mecz przebiegał w dosyć nerwowej atmosferze. Na boisku padał dużo fauli, lecz nie tylko na murawie sporo się działo.

Kiedy w 77. minucie Świderski strzelił bramkę po asyście Mateusza Klicha, z trybun zajmowanych przez „kibiców” gospodarzy na murawę rzucano różne przedmioty. Były to między innymi butelki czy zapalniczki. Trafiony został nawet strzelec gola, więc sędzia przerwał spotkanie.

Zawodnicy obu reprezentacji zeszli z boiska do szatni. Wszystko trwało około 20 minut, po czym arbiter wznowił mecz. Piłkarz kontynuowali rywalizację, jednak pod groźbą walkowera dla Polski, jeśli sytuacja się powtórzy.

Szczęsny szef

W meczu nie padły już żadne bramki, a „Biało-Czerwoni” utrzymali swoje prowadzenie. Pod koniec spotkania ponownie puściły nerwy albańskim „kibicom”. Gdy Wojciech Szczęsny chciał wznowić grę z piątego metra, obok niego wylądowała zapalniczka. Golkiper podniósł ją, po czym zaczął ironicznie bić brawo.

To jednak nie było wszystko. Dwie minuty później sędzia zakończył mecz, co ponownie zdenerwowało kiboli. W pole karne Szczęsnego pofrunęły kolejne przedmioty, w tym butelki z wodą. Bramkarz ponownie zachował stoicki spokój. Podniósł jedną z butelek i uszczknął sobie z niej łyka.