Eden Hazard odejdzie z Realu Madryt? Klub stracił do niego cierpliwość

Eden Hazard od początku swojej przygody z Realem Madryt zdecydowanie zawodzi. „Królewscy” tracą już cierpliwość do skrzydłowego i zdecydowali się na podjęcie drastycznych kroków. Według mediów Belg został wystawiony na listę transferową. 

Kiedy w 2019 roku Hazard przechodził do Realu, odchodził z Chelsea jako gwiazda Premier League. Obecnie zupełnie zmieniło się postrzeganie Belga. 30-latek miewa bowiem problemy z wagą, wahania formy oraz jest notorycznie kontuzjowany.

Największym problemem jest natomiast kwota, jaką na Hazarda wydał Real. Skrzydłowy kosztował bowiem 115 mln euro, a on sam był kreowany na następcę Cristiano Ronaldo na Santiago Bernabeu.

Wielki niewypał

Ostatecznie transfer okazał się totalną wpadką. Belg obecnie nie gra właściwie żadnej istotnej roli w drużynie „Królewskich”. Carlo Ancelotti rzadko daje szanse 30-latkowi. Hazard uzbierał w tym sezonie zaledwie 487 minut, w których zanotował jedną asystę.

Nic więc dziwnego, że Florentino Perez stracił już do niego cierpliwość. Według „ABC” reprezentant Belgii trafił na listę transferową. Ostatnio pojawiały się plotki o zainteresowaniu nim ze strony Chelsea lub Newcastle United. Jeśli do klubu wpłynie oferta za Hazarda, to Real z pewnością ją rozpatrzy.

Wielki powrót do Premier League? Antonio Conte blisko przejęcia Tottenhamu!

Tottenham na razie pozostaje bez trenera, po tym jak w poniedziałek poinformowano o zwolnieniu Nuno Espirito Santo. Okazuje się, że Portugalczyka na stanowisku może zastąpić Antonio Conte. Między Włochem a londyńskim klubem pozostały do dogadania jedynie szczegóły. 

„Koguty” pod wodzą Santo spisywały się fatalnie. Łącznie 47-latek prowadził Tottenham w siedemnastu meczach we wszystkich rozgrywkach. Na żadnym froncie jednak szczególnie nie zachwycił. W Premier League „Totki” zajmują dopiero 9. miejsce, zaś w grupie Ligi Konferencji — trzecie.

Człowiek od zadań specjalnych

W poniedziałek władze Tottenhamu poinformowały o zwolnieniu Portugalczyka. Według większości informacji nowym szkoleniowcem „Kogutów” ma zostać Antonio Conte.

Włoscy dziennikarze twierdzą, że w najbliższym czasie 52-latek powinien podpisać kontrakt. Conte zawitał już w Londynie, gdzie ustala ostatnie szczegóły porozumienia.

Messi zdradził plany na przyszłość. „Chciałbym zostać dyrektorem sportowym”

Leo Messi tego lata opuścił FC Barcelonę, którą zamienił na Paris Saint-Germain. Argentyńczyk zmienił klub ze względu na problemy finansowe Blaugrany. Od początku jednak mówił, że pewnego dnia powróci na Camp Nou.

Kilka miesięcy temu Messi przeszedł do PSG na zasadzie wolnego transferu. Barcelona nie mogła odnowić jego umowy przez swoje problemy finansowe. Choć 34-latek obniżał swoje oczekiwania do minimum, to i tak Joan Laporta był bezradny.

Do Paryża Argentyńczyk przychodził jak król, witany z każdej strony. Wszyscy uważali, że z nim w składzie PSG pozamiata konkurencję na wszystkich frontach. Na razie jednak Messi zdecydowanie zawodzi.

Wróci do domu?

Poza brakiem skuteczności i generalnie słabymi występami Messiego nawiedzają urazy, przez które opuszcza pojedyncze spotkania paryżan. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, media coraz częściej spekulują nad ewentualnym powrotem Argentyńczyka do FC Barcelony.

Takie właśnie pytanie zadał 34-latkowi dziennikarz katalońskiego „Sport”. Messi oznajmił, że faktycznie myśli o takim rozwiązaniu.

– Tak, zawsze mówiłem, że chciałbym jak najbardziej pomóc klubowi. Chciałbym w pewnym momencie zostać dyrektorem sportowym – stwierdził.

– Czy to będzie w Barcelonie, czy gdzieś indziej? Tego nie wiem. Jeśli będzie taka możliwość, chciałbym wrócić do klubu, aby dać z siebie wszystko, ponieważ kocham Barcelonę – przyznał Messi.

– Chcę, aby Barca nadal miała się dobrze, by się rozwijała i pozostała jedną z najlepszych drużyn na świecie. Nie wiem, co to się stanie, gdy wygaśnie mój kontrakt w PSG. Wiem na pewno, że kiedyś wrócę w Barcelonie, by tam mieszkać. Moja żona i ja tego chcemy – podsumował.

Bolesne słowa Allegriego. Trener ocenił sytuację Juventusu. „Jesteśmy drużyną środka tabeli”

Juventus przegrał w sobotę kolejny mecz, tym razem z Hellasem Verona (1-2). Gorzko po spotkaniu wypowiedział się Massimiliano Allegri. Szkoleniowiec „Starej Damy” bez ogródek podsumował sytuację zespołu. 

Od początku sezonu Juve gra poniżej oczekiwań. Obecnie „Bianconerri” zajmują dopiero 8. miejsce w Serie A. W sobotę ponownie zawiedli kibiców, przegrywając z Hellasem Verona.

Zespół środka tabeli

Poza ostatnią porażką z Hellasem „Stara Dama” niedawno poniosła klęskę w rywalizacji z Sassuolo. Massimiliano Allegri na pomeczowej konferencji stwierdził, że obecnie Juventus jest obecnie drużyną środka tabeli.

– W tej chwili słowa nie mają znaczenia. Jesteśmy w złej sytuacji. Musimy pogodzić się z faktem, że jesteśmy drużyną środka tabeli. Możemy wyjść z tego dzięki większej determinacji i jakości – przyznał gorzko.

– Poradzimy sobie. Nie ma sensu użalać się nad sobą. To nie pomoże. Trzeba skupić się na tym, co musimy zrobić. Wtedy wszystko ułoży się samo – dodał.

Allegri uważa, że jego podopieczni powinni podchodzić do rywali z większym respektem.

– Mamy dobry skład, ale w piłce nie zawsze wszystko idzie tak, jak powinno. Musimy reagować z dumą i determinacją. Noszenie koszulki Juventusu nie daje nam gwarancji, że będziemy wygrywać z drużynami z środka tabeli – przyznał.

– Naszym błędem było założenie, że jesteśmy lepsi od Werony. Tak nie jest. Musimy być realistami – podsumował Włoch.

Michał Kucharczyk ocenił sytuację Legii. Wskazał, co spowodowało kryzys

Legia Warszawa obecnie znajduje się w strefie spadkowej Ekstraklasy. Choć do końca sezonu zostało jeszcze sporo czasu, to jednak taka dyspozycja mistrzów Polski napawa niepokojem ich kibiców. Sytuację swojej byłej drużyny skomentował Michał Kucharczyk. 

Kilka dni temu, po kolejnej porażce w lidze Czesław Michniewicz przestał pełnić funkcję szkoleniowca „Wojskowych”. Jego obowiązki przejął dotychczasowy opiekun rezerw, Marek Gołębiewski. Z nim za sterami Legia pokonała trzecioligowy Świt Skolwin w Pucharze Polski.

Co zawiniło?

Zdaniem wielu osób Michniewicz został zwolniony za szybko, nie dostając szansy na wyjście z kryzysu. Głównej winy słabej formy upatrywano także w decyzjach podejmowanych przez szkoleniowca. Według Michała Kucharczyka to nie do końca była prawda. „Kuchy” stwierdził, że przede wszystkim zawiedli działacze, budując skład.

„Nie może być tak, że Polacy stanowią 25 procent drużyny. W Legii najlepiej radziliśmy sobie wtedy, gdy te proporcje nie były zachwiane” – ocenił były zawodnik mistrzów Polski.

„Teraz w szatni Legii głos może zabrać trzech Polaków, reszta to młodzi chłopcy, którzy dopiero wchodzą do zespołu. To wpływa także na nastroje wśród kibiców. Z kim mają się utożsamiać i identyfikować? Jest Boruc, „Jędza” i Wieteska” – dodał „Kuchy”.

Wraz z kryzysem Legii pojawiły się plotki, że w klubie są piłkarze, którzy przekładają imprezy, nad dobro drużyny.

– Trochę zabawne jest to, że takie rzeczy zawsze pojawiają się w chwili, gdy zespół przegrywa. Przy zwycięstwach takie kwestie w ogóle nie wychodzą na jaw. Według mnie to zwykłe szukanie problemów – skomentował.

Kucharczyk obecnie występuje w Pogoni Szczecin. W niedzielę będzie mieć okazję zagrać przeciwko swojemu byłemu klubowi. „Portowcy” zagrają bowiem z Legią.

 

AS Roma przedłużyła kontrakt Nicoli Zalewskiego! Polak na dłużej w klubie

Nicola Zalewski przedłużył kontrakt z AS Romą! Rzymianie aktywowali klauzulę zawartą w umowie 19-latka. Polak w stolicy Włoch pozostanie do 2025 roku. 

Zalewski należy do jednych z najbardziej obiecujących polskich talentów. Nic dziwnego, skoro swoje umiejętności pokazywał już w młodzieżowych drużynach AS Romy. Swoją szansę otrzymał także w reprezentacji Polski, kiedy powołał go do niej Paulo Sousa.

Diament zostaje w Rzymie

Na talencie Zalewskiego poznali się oczywiście działacze „Giallorossich”. Jose Mourinho na początku sezonu zapewniał nawet 19-latka, że będzie na niego stawiać w tegorocznych rozgrywkach. W klubie dostrzeżono jego nieprzeciętne umiejętności.

Z tego też powodu władzom Romy zależy na zatrzymaniu pomocnika na Stadio Olimpico. Dotychczasowa umowa nastolatka z klubem wiązała go do 2024 roku. Zawarto w niej jednak klauzulę, automatycznie przedłużająca kontrakt o kolejny rok. Jak podał Gianluca Di Marzio – Rzymianie skorzystali z tej opcji.

Lewandowski bawi się z obrońcami Unionu. Polak mógł zaliczyć kosmiczną asystę [WIDEO]

Robert Lewandowski zachwyca w meczu z Unionem Berlin. Polak zanotował dublet, ale nie tylko strzelaniem robi furorę w dzisiejszym meczu. Mógł także zaliczyć nieziemską asystę. 

Bayern prowadzi 2-0 z Unionem po dwóch trafieniach Lewandowskiego. 33-latek był o włos cudownej asysty, jednak jego podania nie wykorzystał Sane. Poniżej możecie zobaczyć, jak snajper świetnie poradził sobie z obrońcami stołecznego klubu.

Lewandowski ustrzelił dublet z Unionem! Piękny strzał z rzutu wolnego [WIDEO]

Robert Lewandowski znowu strzela jak na zawołanie! Polak dwukrotnie pokonał bramkarza Unionu Berlin i wyprowadził Bayern na prowadzenie. Najpierw wykorzystał rzut karny, a następnie pięknie przymierzył z rzutu wolnego.

Kiedy Cash odbierze polski paszport? Podano konkretną datę

Matty Cash oficjalnie posiada już polskie obywatelstwo. Na razie nie może jednak występować w naszej reprezentacji, gdyż nie otrzymał jeszcze paszportu. Ta sytuacja ma się zmienić w przyszłym tygodniu.

Choć generalnie proces przyznawania obywatelstwa Cashowi uległ zakończeniu w największej części, to wciąż pozostały pewne formalności. Aby 24-latek mógł rozpocząć swoją przygodę z reprezentacją Polski, zostały do dopełnienia ostatnie szczegóły.

Debiut w listopadzie

Cash posiada już polskie obywatelstwo, jednak nie otrzymał paszportu. To ma się z kolei zmienić na początku przyszłego tygodnia.

Portal „Interia” podaje, że w poniedziałek do ambasady w Londynie wpłyną dokumenty potwierdzające obywatelstwo Casha. To te same papiery, które podpisał kilka dni temu Konstanty Radziwiłł, wojewoda mazowiecki. Jeszcze tego samego dnia zawodnikowi wystawiony zostanie paszport tymczasowy. Sam paszport będzie do odebrania we wtorek.

Dzięki temu dokumentowi Cash będzie mógł występować w reprezentacji Polski. Do czasu wyrobienia normalnego paszportu będzie się także posługiwać tymczasowym dokumentem.

Oczywiście nadal jednym z warunków koniecznych do spełnienia, aby 24-latek zagrał dla „Biało-Czerwonych” jest poświadczenie angielskiej federacji, że Cash nie zagrał w ich kadrze. Anglicy muszą przedstawić potrzebne papiery przed FIFA.

Mateusz Borek nie wręczyłby Złotej Piłki Lewandowskiemu! Ma swojego faworyta

Kto zdobędzie Złotą Piłkę za rok 2021? Według Mateusza Borka… nie będzie to Robert Lewandowski! Dziennikarz uważa, że prestiżowe wyróżnienie trafi w ręce innego zawodnika. 

„France Football” wyniki plebiscytu ogłosi za miesiąc, 29 listopada. Wówczas na gali w paryskim Theatre du Chatelet, najlepszemu piłkarzowi ostatnich 12 miesięcy wręczona zostanie Złota Piłka.

Nie Lewandowski?

Według wielu dziennikarzy, ekspertów, kibiców czy nawet bukmacherów, spore szanse na wygranie głosowania ma Robert Lewandowski. Polak od dłuższego czasu utrzymuje się w światowej czołówce i dla wielu to właśnie on jest głównym faworytem.

Poza nim jednak wciąż są inni mocni kandydaci. Mowa tu między innymi o Messim, Benzemie czy Jorginho. To właśnie ten ostatni przez długi czas wymieniany był jako pewny zwycięzca plebiscytu. Podobnego zdania jest Mateusz Borek.

– Kto? Jorginho. Bo wygrał Ligę Mistrzów i mistrzostwo Europy. Ja mówię trochę prowokacyjnie. Bo pamiętam czas, gdy Złotą Piłkę dostawał Fabio Cannavaro, obrońca reprezentacji Włoch – stwierdził dziennikarz na antenie „Kanału Sportowego”.

– Patrząc na to, że defensywny pomocnik nie ma szans, by zdobyć 100 bramek w roku, spoglądam na osiągnięcia piłkarza. A ten zawodnik wygrał Champions League i Euro – dodał.

– I Jorginho nie był piłkarzem wchodzącym. Był zawodnikiem fundamentalnym i w piłce klubowe, i w reprezentacyjnej. Ja wiem, że to nie ta pozycja, co ludzie kochają, bo to za mało bramek, za mało asyst. Kto trochę się zna na tej grze, to jednak wie, że jest parę miejsc na boisku, że niekoniecznie trzeba strzelać, by być wielkim – podsumował komentator.

Czesław Michniewicz wyjedzie z Polski? „Dobrze włada językiem, będziemy się o to starać”

Gdzie będzie pracować Czesław Michniewicz po rozstaniu z Legią Warszawa? Agent szkoleniowca, Mariusz Piekarski w rozmowie z „Radiem RDC” wyznał, że jego podopieczny myśli o wyjechaniu do zagranicznej ligi. 

Legia Warszawa zwolniła Czesława Michniewicza kilka dni temu, po blamażu z Piastem Gliwice. Wówczas mistrzowie Polski przegrali aż 1-4. Obecnie trener nie znalazł nowego pracodawcy, jednak może się to zmienić w niedalekiej przyszłości.

Zagraniczny (polski) trener?

Możliwe, że Michniewicz okaże się jednym z niewielu polskich szkoleniowców, którzy wyjechali pracować poza granicami kraju. Mariusz Piekarski, reprezentujący interesy 51-latka zdradził bowiem, że jego podopieczny myśli nad wyjazdem do Rosji.

– Trener dobrze włada językiem rosyjskim, więc będziemy się o to starać – przyznał agent w rozmowie z „Radiem RDC”.

Dodatkowo Piekarski zaznaczył, że pracę Michniewicza przy Łazienkowskiej należy oceniać generalnie pozytywnie. Jakby nie potoczyła się końcówka jego przygody z Legią, to jednak wprowadził ją ponownie do europejskich rozgrywek.

– Rozmawialiśmy często, patrząc na to, jak zespół wygląda. Wyszło jak wyszło. Jestem zadowolony z tego, co udało się osiągnąć. Kiedy polecałem Czesława Michniewicza Dariuszowi Mioduskiemu, to mówiłem, że tylko on może wrócić do grupy Ligi Europy. Mistrzostwa zdobywane „taśmowo” już nie cieszyły. Te zwycięstwa bez gry w europejskich pucharach były deficytowe – stwerdził.

Mocne słowa Vukovicia o Kowalczyku. „Jest autorytetem jeśli chodzi o kwestie alkoholowe”

W ostatnich dniach wiele mówiło się o Legii Warszawa. Tematem ostatnich rozmów na jej temat bynajmniej nie była jednak forma sportowa. Medialną zawieruchę zaczął Wojciech Kowalczyk, który stwierdził, że w klubie znajduje się grupa imprezujących piłkarzy. Mistrzowie Polski zdążyli już wydać oświadczenie, odnoszące się do słów „Kowala”. Swoje zdanie zdradził także Aleksandar Vuković, były trener „Wojskowych”.

Legia Warszawa przeżywa bardzo trudny okres. Stołeczny klub zajmuje dopiero 15. miejsce w tabeli Ekstraklasy, a na początku tego tygodnia zwolniono jej dotychczasowego trenera, Czesława Michniewicza. Szkoleniowca na stanowisku zastąpił Marek Gołębiewski.

Liga Europy łatwiejsza

Choć istotnie Legii fatalnie idzie na ligowym podwórku, to zdecydowanie lepiej radzi sobie na europejskiej scenie. Po trzech meczach Ligi Europy ma na koncie sześć punktów i jest liderem swojej grupy. Aleksandar Vuković na łamach „Magazynu Sportowego RDC” pochwalił swój były klub za występy w tych rozgrywkach.

– Dyskutujemy na ten temat od lat. To ewidentny problem dla polskich klubów. Odpowiedź nie jest taka prosta. Historia moja i Czesława Michniewicza to dwie różne kwestie. Nie będę wnikał w szczegóły. Na pewno wielkie słowa uznania za to, że Legia jest w grupie Ligi Europy i ma sześć punktów. Można debatować, czy nawet przy takim układzie nie da się dalej znaleźć sensu pracy z tym trenerem. Nigdy nie jest to sprawa zero-jedynkowa – stwierdził „Vuko”.

Przypomnijmy, że w okresie swojej pracy Serb także musiał zmagać się z grą na kilku frontach.

– To był okres, gdzie sześć-siedem kolejek w Ekstraklasie już rozegraliśmy i mieliśmy straty punktowe. Miałem to szczęście, że w tych meczach gdzie, trzeba było postawić na zmienników wyskoczyło kilku, którzy później stanowili o sile tej drużyny. Gdybyśmy przełożyli parę spotkań, to może Michał Karbownik nie dostałby tej szansy – dodał.

Alkoholowy autorytet

Pomijając jednak wyniki w Lidze Europy, Legia ostatnio przeżywa trudny okres. Atmosfera wokół klubu zrobiła się bardzo napięta, głównie ze względu na plotki o obecności w drużynie „grupy imprezowej”.

Wojciech Kowalczyk w programie „Liga Minus” stwierdził, że kilku piłkarzy lubi urządzać sobie libacje alkoholowe. Dodatkowo „Kowal” zapewnia, że są to informacje, na które może znaleźć dowody i świadków. Legia wydała niedawno oświadczenie, w którym grozi 49-latkowi skierowania sprawy do sądu. Tę sprawę także skomentował Aleksandar Vuković.

– Jeżeli grupa jest, to powinny być większe dowody niż zdjęcie, które pojawiło się w internecie. Wiem, że powstało w lipcu i dorobiono teorię, że to po niedawnym meczu. Pojawia się dużo sensacyjnych rzeczy, które mogą psuć atmosferę jeszcze bardziej. Słabe jest też to, że wszystko nagle pojawia się przed kolejnym spotkaniem w lidze. Wcześniej, kiedy nie było tak źle pod względem sportowym to wszystko było w porządku. Ta osoba jest autorytetem jeśli chodzi o kwestie alkoholowe, ale nie o dyscyplinę – skomentował Serb.

 

Robert Lewandowski faworytem bukmacherów do wygrania Złotej Piłki! Wyprzedził Messiego

Choć do gali Złotej Piłki pozostał jeszcze miesiąc, to już teraz budzi ona wielkie emocje. Tym bardziej że jednym z największych faworytów do jej wygrania jest Robert Lewandowski. W czwartek Polak zanotował kolejny sukces w tym kierunku. Stał się bowiem głównym kandydatem do triumfu w głosowaniu według bukmacherów, wyprzedzając Leo Messiego!

Galę „France Football” zaplanowano na 29 listopada. Wówczas wyłoniony zostanie między innymi najlepszy piłkarz 2021 roku. Wśród nominowanych do zdobycia Złotej Piłki znalazł się oczywiście Robert Lewandowski. To właśnie Polaka wymienia się od dłuższego czasu jako jednego z murowanych faworytów do sięgnięcia po tę prestiżową nagrodę.

Najniższe kursy

Sprawa nie jest jednak taka prosta. Wysokie szanse na triumf mają bowiem także Karim Benzema, Lionel Messi czy Jorginho, a ostatnio sporo się mówi również o Mohamedzie Salahu. Natomiast to napastnik Bayernu Monachium jest od niedawna głównym faworytem bukmacherów.

Obecnie kursy na zwycięstwo Polaka wahają się w okolicach 1,5. Jest to więc najniższy kurs spośród wszystkich nominowanych. Do tej pory liderem bukmacherów był Messi, jednak sytuacja uległa zmianie w czwartek rano.

Co ciekawe, jeszcze 24 godziny temu szanse Argentyńczyka były zdecydowanie wyższe. Messiemu przyznawano 44 proc. szans na zgarnięcie siódmej Złotej Piłki w karierze, podczas gdy Lewandowskiemu dawano 38 proc.

Doszło zatem do diametralnej zmiany, jednak oczywiście nie bez przyczyny. Wpływ na takie wahanie miał ostatni wyciek rzekomych wyników plebiscytu. Według niego za miesiąc z nagrody cieszyć się będzie mógł kapitan reprezentacji Polski.

Co za słowa o Musiałowskim! 18-letni Polak porównany do Edena Hazarda

Mateusz Musiałowski zbiera pochwały w Liverpoolu. Ostatnio robi się coraz głośniej o 18-latku, który powoli ociera się o seniorską drużynę „The Reds”. Dziennikarz „Liverpool Echo” porównał go z Edenem Hazardem.

We wtorek pojawiły się informacje o możliwym debiucie Musiałowskiego w pierwszej drużynie Jurgena Kloppa. Do tej pory młody Polak grał w zespole U23, lecz pojawiła się szansa jego występy przeciwko Preston w EFL Cup.

Ostatecznie nic jednak z tego nie wyszło. 18-latka zabrakło nie tyle w wyjściowej „jedenastce” Liverpoolu, ile nawet na ławce rezerwowych.

Polski Hazard?

Nie zmienia to natomiast faktu, że Musiałowski to wielki talent tak Liverpoolu, jak i reprezentacji Polski. Prędzej czy później zadebiutuje w dorosłej drużynie, co potwierdzają także liczne zachwyty kibiców i dziennikarzy z Wysp.

Na łamach „TVP Sport” krótkiego komentarza dotyczącego skrzydłowego udzielił Keifer McDonald. Dziennikarz „Liverpool Echo” zdradził, kogo mu przypomina 18-latek.

– Przypomina mi Hazarda. Oczywiście przed nim bardzo daleka droga, nie da się w tym momencie przewidzieć, jak bardzo zbliży się do niego umiejętnościami, ale przede wszystkim chodzi mi o styl gry. Potrafi dryblować, ma świetny balans ciałem, gra bardzo bezpośrednio. Oglądam dużo meczów U23, obrońcy często nie bardzo wiedzą, jak sobie z nim poradzić. Jego atutem jest też dobry strzał nie tylko z prawej, ale również z lewej nogi – zaznaczył McDonald.

– Z tego co wiem, to miał być uwzględniony w letnich przygotowaniach pierwszej drużyny, ale kontuzja pokrzyżowała plany. Gdyby nie to, to pewnie wtedy miałby już okazję złapać minuty w pierwszej drużynie. Jeśli robiłby ogromne postępy, to potrafię sobie wyobrazić, że w przyszłym sezonie zostanie wypożyczony do klubu z Championship, choć bardziej prawdopodobne wydaje mi się to w rozgrywkach 2023-24. Nikt się na pewno nie zamierza spieszyć – podsumował.