Hiszpanie chwalą Szczęsnego. „Nieoczekiwany gość stał się kluczem do zwycięstwa”

Hiszpańskie media rozpisują się o Wojciechu Szczęsnym. Polak swoim występem w meczu FC Barcelona z Athletikiem w Superpucharze Hiszpanii udowodnił, że jest bramkarzem najwyższej klasy.

Zaskakująca zmiana w składzie i świetny mecz Polaka

Wojciech Szczęsny niespodziewanie znalazł się w wyjściowej jedenastce FC Barcelony na mecz półfinałowy z Athletikiem. Polak zastąpił Inakiego Penę. Decyzja trenera była efektem dyscyplinarnym wobec Hiszpana, który spóźnił się na zbiórkę drużyny. Jak zauważyło „Mundo Deportivo”, ta decyzja mogła być przełomowa dla polskiego bramkarza.

Zobacz także: Udany mecz Wojciecha Szczęsnego! Polak chwalony za granicą [REAKCJE]

Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla Barcelony, a Szczęsny odegrał w tym kluczową rolę. Polak po raz kolejny zachował czyste konto, co zdarzyło się dopiero drugi raz w tym sezonie w dwóch meczach z rzędu.

Hiszpańska prasa podkreślała, że Szczęsny był nie tylko pewnym punktem w bramce, ale także aktywnie uczestniczył w grze defensywnej, wielokrotnie wychodząc poza pole karne, aby neutralizować zagrożenia.

– Nieoczekiwany gość stał się kluczem do zwycięstwa. Szczęsny był bardzo uważny przez 90 minut. Wielokrotnie wychodził przed pole karne w najczystszym stylu ter Stegena, wybijał piłkę głową lub nogami w akcjach, które mogły stwarzać zagrożenie. Było nawet kilka sytuacji, w których bramkarz przedwcześnie opuścił pole karne i początkowo popełniał błąd, ale szybko wiedział, jak go skorygować i zniwelować zagrożenia Athleticu. W jednej z nich wykazał się szybkością samego Inakiego Williamsa – napisali w „Mundo Deportivo”.

Po tak udanym występie rodzi się pytanie, czy Wojciech Szczęsny zasłużył na miejsce w wyjściowym składzie na finał Superpucharu. Dziennikarze zastanawiają się, czy Hansi Flick zdecyduje się dać kolejną szansę Polakowi, czy wróci do Inakiego Peny.

Zobacz także: Wojciech Szczęsny vs Athletic Bilbao. Kompilacja kapitalnych interwencji [WIDEO]

– Teraz zadaniem Hansiego Flicka będzie zadecydowanie, czy Inaki Pena wróci do wyjściowego składu w niedzielnym wielkim finale przeciwko Mallorce lub Realowi Madryt, czy też Szczęsny zaliczył występ godny ponownego wyjścia na boisko w decydującym meczu o pierwszy tytuł w sezonie – pisze „Mundo Deportivo”.

Drugi półfinał pomiędzy Realem Madryt a Mallorcą odbędzie się już w czwartek, 9 stycznia, o godz. 20:00. Zwycięzca tego starcia zmierzy się z Barceloną w finale, który zaplanowano na niedzielę, 12 stycznia, również na godz. 20:00.

Źródło: Mundo Deportivo, Sport.pl

Legia chciała sprowadzić reprezentanta Polski! To byłby hit transferowy

Legia Warszawa myślała o wzmocnieniu składu Karolem Świderskim. Mariusz Piekarski potwierdził, że klub kontaktował się w sprawie transferu. Jednak zbyt wysokie koszty sprawiły, że stołeczny zespół musiał zrezygnować z tej opcji. Takie doniesienia przekazał Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego Onet”.

Legia priorytetowo poszukuje napastnika

Warszawski klub intensywnie szuka nowego napastnika po nieudanych ruchach transferowych z lata. Zarówno Jean-Pierre Nsame, jak i Migouel Alfarela nie spełnili oczekiwań podczas rundy jesiennej.

W ostatnich tygodniach w mediach pojawiały się różne nazwiska potencjalnych wzmocnień. Karol Świderski wydawał się najciekawszym kandydatem.

Legia kontaktowała się z agentem Świderskiego, by dowiedzieć się, czy istnieje możliwość potencjalnego transferu do polskiej ligi.

Ustalenia Łukasza Olkowicza z Przeglądu Sportowego Onet potwierdził agent piłkarza, Mariusz Piekarski. „Tak, Legia kontaktowała się z nami” – stwierdził.

Świderski nosi się z zamiarem opuszczenia Charlotte FC, a media spekulowały o jego możliwym powrocie do Hellasu Verona. Piekarski jednak zdementował te doniesienia. Agent podkreślił, że zawodnik nadal analizuje swoje opcje.

Na ten moment nie ma możliwości na transfer Świderskiego do Legii

Według doniesień Przeglądu Sportowego Onet transfer Świderskiego do Legii Warszawa nie dojdzie do skutku z powodu wysokich kosztów. Charlotte FC oczekuje za piłkarza około 3 milionów euro.

Dodatkowo, zarobki Świderskiego w Major League Soccer wynoszą około 2,2 miliona dolarów rocznie, co znacząco przewyższa standardy finansowe w Ekstraklasie.

Karol Świderski w przeszłości grał w Jagiellonii Białystok, gdzie wystąpił w 128 meczach. Zdobył w tym czasie 25 bramek i zanotował 9 asyst.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

(fot. Janusz Partyka/ Legia.com)

Boniek przejechał się po rządach Kuleszy. Mocne słowa byłego prezesa PZPN

Zbigniew Boniek w mocnych słowach skomentował dotychczasowe działania Cezarego Kuleszy w Polskim Związku Piłki Nożnej. Wiele wskazuje na to, że wygrana Kuleszy w nadchodzących wyborach nie będzie taka prosta do osiągnięcia.

Afery z udziałem PZPN-u

Cezary Kulesza objął stanowisko w 2021 roku. Choć ostatnie miesiące były relatywnie udane, nie można zapomnieć o kontrowersjach, które rzuciły cień na działalność federacji. Mowa tutaj m.in. o zatrudnieniu ochroniarza Dominika G., oskarżonego o związki z grupą przestępczą, skandalu z Mirosławem Stasiakiem w Kiszyniowie, czy nieudanym zatrudnieniu selekcjonera Fernando Santosa.

Nie można również zapominać o kwestiach takich, jak np. niewpuszczanie kibiców Wisły Kraków na mecze wyjazdowe czy niespełnione obietnice z przepisem młodzieżowca. Wszystkie te kwestie mogą wpłynąć na poziom poparcia dla Kuleszy w zbliżających się wyborach.

Ostre słowa Bońka

Były prezes Zbigniew Boniek, który odszedł ze stanowiska po dwóch kadencjach, pozostawał dotąd neutralny wobec działań swojego następcy. Ostatnio jednak zdecydował się na ostrą krytykę. Na kanale Prawda Futbolu nie szczędził gorzkich słów.

– Jak patrzę na te wybory, to bym zapytał: co wy żeście zrobili przez cztery lata? Oprócz tego, że macie budżet 60-70 mln większy dzięki spółkom skarbu państwa, bo poukładaliście się z politykami i dali wam pieniądze – stwierdził.

Boniek wytknął również współpracę PZPN z agencją reklamową Publicon. Były piłkarz Juventusu stwierdził, że firma nie posiada doświadczenia na poziomie wymagań związku.

Kluby zdecydują?

Zdaniem Bońka w nadchodzących wyborach kluczową rolę odegrają kluby ekstraklasy i pierwszej ligi, które odpowiadają za 60-70 proc. głosów.

– Jeżeli nie będą za obecnym prezesem, to Czarka nie ma, taka jest prawda. One stanowią prawie 40 głosów, do tego trzy-cztery wojewódzkie związki… – ocenił.

Były prezes federacji podkreślił także, że baronowie PZPN są podzieleni i ich wpływ na wyniki wyborów może być mniejszy niż w poprzednich latach.

Pominięty na gali

Na koniec Boniek odniósł się do grudniowej gali 105-lecia PZPN, gdzie według niego próbowano umniejszyć jego rolę w historii polskiej piłki nożnej.

– Oni żyją małymi tematami. Zapomnieli pokazać gola Bońka na gali 105-lecia, zapomnieli, że była drużyna Janusza Wójcika, która zdobyła srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie…. To wynikało z ich zawiści – podsumował.

Źródło: Prawda Futbolu, Sport.pl

Zaskakujące kulisy transferu Klicha. Mógł trafić do Cracovii

Według doniesień Interii Sport transfer Mateusza Klicha do Cracovii był bardzo bliski finalizacji. Na drodze stanęły jednak przepisy panujące w Major League Soccer. Łukasz Olkowicz z Przeglądu Sportowego dodaje jednak, że przeszkodą były także kwestie finansowe.

Hitowy transfer nie doszedł do skutku

Transfer Mateusza Klicha do Cracovii miał być jednym z najgorętszych wydarzeń zimowego okienka transferowego w polskiej Ekstraklasie. Po 13 latach gry w zagranicznych klubach wychowanek Tarnovii miał wrócić do klubu, w którym rozpoczęła się jego poważna kariera. Jednak zamiast wielkiego powrotu, 35-letni pomocnik postanowił kontynuować swoją przygodę w MLS, gdzie podpisał kontrakt z Atlantą United.

Mateusz Klich zadebiutował w Ekstraklasie jeszcze jako nastolatek, a dobre występy w barwach Cracovii otworzyły mu drzwi do reprezentacji Polski. Zagrał w niej jeszcze zanim ukończył 21 lat. Tuż po debiucie w biało-czerwonych barwach wyjechał za granicę, gdzie trafił do VfL Wolfsburg.

Choć w Bundeslidze nie zabłysnął, to później rozwinął skrzydła w holenderskiej Eredivisie. Bronił tam barw PEC Zwolle i Twente Enschede. Prawdziwy rozkwit kariery Klicha nastąpił w Leeds United. Po trudnym początku i krótkim powrocie do Holandii, pomocnik stał się kluczowym zawodnikiem drużyny. Pomógł Pawiom w awansie do Premier League. W angielskiej ekstraklasie rozegrał 82 spotkania, z kolei w reprezentacji Polski wystąpił 41 razy.

Po zakończeniu przygody z Leeds Klich przeniósł się do DC United. Podpisał wówczas dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia. W MLS rozegrał 63 mecze. Strzelił w tym czasie sześć bramek. Niedawno mógł jednak trafić do Cracovii.

Mógł trafić do Cracovii

Według doniesień Interii Sport pierwsze rozmowy między Klichem a Pasami rozpoczęły się już pół roku temu. Klub z Krakowa chciał sprowadzić pomocnika po zakończeniu sezonu w MLS. Zawodnik miał być ogromnym wzmocnieniem dla drużyny walczącej o podium Ekstraklasy.

Wspomniane źródło przekonuje, że na początku grudnia transfer wydawał się niemal pewny. Cracovia planowała już nawet organizację podróży dla Klicha do Polski. Jednak w ostatniej chwili do gry wkroczyła Atlanta United, która zaoferowała DC United wybór w pierwszej rundzie draftu oraz możliwość dodatkowej płatności w przypadku przedłużenia kontraktu na 2026 rok.

Na drodze stanęły przepisy i finanse

Zgodnie z zasadami obowiązującymi w MLS, jeśli nowy klub wyrówna ofertę obecnego zespołu zawodnika, piłkarz nie ma wyboru i musi przejść do nowej drużyny. To właśnie te regulacje sprawiły, że transfer do Cracovii nie doszedł do skutku.

Nieco inne światło na tę sprawę rzuca Łukasz Olkowicz. Dodatkowym czynnikiem miała być także różnica w oczekiwaniach finansowych. Dziennikarz Przeglądu Sportowego wyjaśnił, że Cracovia i Klich nie zdołali porozumieć się w tej kwestii.

– Prezes Dróżdż nie chce tworzyć kominów płacowych. Woli zaoszczędzić – powiedział Olkowicz na kanale Meczyki.pl.

Mateusz Klich pozostaje w MLS jako zawodnik Atlanty United. Według Interii Sport w krakowskim klubie na razie nie ma planów, by za rok ponownie starać się o sprowadzenie piłkarza.

Źródło: Interia Sport, Meczyki.pl

Luis Suarez z bohaterskim gestem. Włączył się w ratowanie mężczyzny

Luis Suárez w minioną sobotę udowodnił, że bohaterstwo nie ogranicza się do murawy. W urugwajskiej miejscowości Ciudad de la Costa piłkarz odegrał kluczową rolę w akcji ratunkowej mężczyzny, który groził popełnieniem samobójstwa. Dzięki zaangażowaniu Urugwajczyka i służb sprawa zakończyła się pomyślnie po trwających 20 godzin negocjacjach.

Kontrowersyjny zawodnik w nowym świetle

Luis Suárez przez lata wzbudzał liczne kontrowersje. Trzykrotne ugryzienie rywali przylgnęło do niego jako element jego boiskowego temperamentu. Jednak z wiekiem i doświadczeniem Suárez spokorniał. Świadczy o tym m.in. jego zachowanie sprzed kilku dni.

Do zdarzenia doszło w piątkowy wieczór, kiedy 49-letni mężczyzna wspiął się na sześciometrowe drzewo z liną zawiązaną wokół szyi. Groził, że odbierze sobie życie, jeśli nie pojawi się jego partnerka. Mężczyzna był objęty zakazem zbliżania się w związku z przemocą domową.

Na miejscu przez wiele godzin trwały negocjacje, w które włączyły się zarówno służby ratunkowe, jak i organizacje pozarządowe. Przypadkowo w okolicy spacerował Luis Suárez wraz z żoną. Widząc dramatyczną sytuację, postanowił zaangażować się w pomoc. W rozmowie z przedstawicielami mediów Andrea (reprezentująca organizację pozarządową) opowiedziała o wkładzie Suáreza.

– Suarez podszedł i wspólnie staraliśmy się w empatyczny sposób porozmawiać, aby nie przedłużać sytuacji. Dzięki wspólnym wysiłkom, około godziny 17:30 w sobotę, mężczyzna zgodził się zejść z drzewa – stwierdziła.

Mężczyzna po zejściu z drzewa został przekazany Specjalnej Jednostce ds. Przemocy Domowej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Tam zostanie poddany profesjonalnej ocenie i objęty niezbędną pomocą.

Źródło: X

Messi odpuścił spotkanie z prezydentem USA. Nie pojawił się na ceremonii wręczania wyjątkowego medalu

Lionel Messi zdobył kolejne indywidualne wyróżnienie. Argentyńczyk został uhonorowany Prezydenckim Medalem Wolności. To najwyższe cywilne odznaczenie w Stanach Zjednoczonych przyznawane za wybitne osiągnięcia w różnych dziedzinach życia. Messi jednak nie pojawił się na ceremonii. Inter Miami wydał oświadczenie wyjaśniające tę nieobecność.

Medal od Bidena

Prezydencki Medal Wolności przyznaje prezydent Stanów Zjednoczonych. Wyróżnienie wręcza osobom, które w szczególny sposób wpłynęły na rozwój kultury, nauki, sztuki, pokoju na świecie czy innych kluczowych dziedzin. W gronie wyróżnionych w przeszłości znaleźli się m.in. papież Jan Paweł II, Michael Jordan, Steven Hawking czy Walt Disney. Medal przyznaje się zarówno obywatelom USA, jak i cudzoziemcom.

W 2025 roku Prezydenckim Medalem Wolności odznaczono aż 19 osób. Wśród nich znaleźli się m.in.:

  • Bono – muzyk i działacz społeczny,
  • Hillary Clinton – była sekretarz stanu,
  • Michael J. Fox – aktor i działacz na rzecz walki z chorobą Parkinsona,
  • Earvin „Magic” Johnson – koszykarz i filantrop,
  • Jane Goodall – światowej sławy etolog i antropolog.

Do tego grona dołączył również Lionel Messi. Jego działalność charytatywna i wpływ na młodzież oraz społeczności na całym świecie przyniosły mu wspomniane wyróżnienie.

Pomimo tego wyróżnienia Messi nie pojawił się na ceremonii. To oczywiście wywołało spekulacje. Inter Miami wydał oficjalne oświadczenie, które rzuca światło na tę sytuację. W komunikacie podkreślono, jak wielkim zaszczytem dla Messiego było otrzymanie Prezydenckiego Medalu Wolności. Wyjaśniono również, dlaczego nie mógł uczestniczyć w uroczystości:

– Przed wydarzeniem Messi przekazał Białemu Domowi, że otrzymanie tego odznaczenia jest dla niego ogromnym zaszczytem. Jednak ze względu na konflikt w harmonogramie i wcześniejsze zobowiązania nie mógł uczestniczyć w uroczystości. Docenił ten gest i zaznaczył, że ma nadzieję na spotkanie w najbliższej przyszłości.

Messi został odznaczony nie tylko za swoje dokonania sportowe, ale również za działalność poza boiskiem. Kapitan Interu Miami od lat angażuje się w liczne inicjatywy dobroczynne. Fundacja Leo Messiego wspiera programy zdrowotne i edukacyjne dla dzieci na całym świecie. Jest także Ambasadorem Dobrej Woli UNICEF.

Źródło: Inter Miami, Interia Sport, X (Twitter)

Grosicki o proteście piłkarzy Pogoni. „Jest mi bardzo przykro”

Kamil Grosicki krótko skomentował zamieszanie dotyczące protestu piłkarzy Pogoni Szczecin. Kapitan Portowców wyraził swój smutek, że musiało dojść do takiej sytuacji.

Piłkarze Pogoni Szczecin protestują

4 stycznia 2025 roku miał być dniem, w którym zawodnicy Pogoni Szczecin wznowią treningi po przerwie zimowej. Planowane na godzinę 16:00 zajęcia rozpoczęły się jednak z opóźnieniem. Ich przebieg również odbiegał od normy. Po krótkim spacerze na murawie zawodnicy wrócili do szatni. Dlaczego?

Przed planowanym treningiem doszło do spotkania piłkarzy z władzami klubu. Według informacji przekazanych przez portal pogonsportnet.pl, decyzja o proteście zapadła bezpośrednio po rozmowach z zarządem. Głównym powodem tego kroku były narastające problemy finansowe klubu. Zawodnicy Pogoni wielokrotnie nie otrzymywali wynagrodzenia na czas. A to wywołało frustrację w drużynie.

Po wspomnianym „treningu” głos w mediach zabrał kapitan zespołu. Kamil Grosicki nie krył rozczarowania sytuacją w klubie.

– Jest mi bardzo przykro, że doszło do takiej sytuacji – powiedział Grosicki.

Sytuację finansową Pogoni dodatkowo komplikuje brak porozumienia w sprawie przejęcia klubu. W transakcję miał być zaangażowany kanadyjski biznesmen, Alex Haditaghi. Negocjacje, które miały przynieść stabilizację finansową, zakończyły się jednak fiaskiem. Haditaghi otwarcie mówił w mediach o szczegółach rozmów. To z kolei wywołało niezadowolenie wśród obecnych włodarzy klubu.

Teraz ten brak porozumienia oznacza, że Pogoń musi nadal samodzielnie zmagać się z problemami finansowymi, a to nawarstwia problemy. Kłopoty związane z pieniędzmi to nie jedyne wyzwanie stojące przed Portowcami. Pod względem sportowym zespół również nie zachwyca. Po rundzie jesiennej drużyna zajmuje ósme miejsce w tabeli.

Źródło: pogonsportnet.pl

Zimowe porządki w Lechu Poznań. Kilku zawodników może opuścić Kolejorza

Niels Frederiksen mocno zaznacza swoje oczekiwania wobec kadry Lecha Poznań przed nadchodzącą rundą wiosenną. W programie Okno Transferowe na antenie Meczyków padło sporo informacji na temat tego, że Duńczyk nie widzi przyszłości w klubie dla czterech zawodników. Piąty może zostać wypożyczony.

Piłkarze na wylocie z Lecha

Pierwszym zawodnikiem, którego chce się pozbyć Kolejorz to Adriel Ba Loua. Iworyjski skrzydłowy nie spełnił oczekiwań sztabu szkoleniowego i kibiców. Według doniesień Sebastiana Staszewskiego zawodnik cieszy się zainteresowaniem klubów z Rosji, Azerbejdżanu, Turcji, Ukrainy oraz dwóch zespołów PKO Ekstraklasy.

Przypomnijmy, że zawodnik dołączył do Lecha w 2021 roku za ponad 1 milion euro. Wówczas na jego transfer mocno naciskał Maciej Skorża. Teraz wiele wskazuje na to, że Iworyjczyk opuści Poznań.

Loncar, Andresson i Hoffmann

Stjepan Loncar to kolejny piłkarz, który nie zdołał zaistnieć w pierwszym składzie Lecha. Bośniacki pomocnik nie spełnił wymagań trenera i ma opuścić klub w najbliższych tygodniach.

W jego miejsce do Lecha może trafić talent z Islandii – Gisli Thordarson. 20-letni zawodnik z Vikingura ma wzmocnić środek pola.

Problemy z formą dotyczą także bocznych obrońców Lecha Poznań. Elias Andersson oraz Ian Hoffmann nie przekonali trenera Nielsa Frederiksena. W przypadku tego pierwszego możliwy jest powrót do Skandynawii ze względu na sytuację rodzinną – takie informacje padły w programie Okno Transferowe na antenie Meczyków.

Co z Szymczakiem?

Ostatnim zawodnikiem z wahającą się przyszłością w Kolejorzu jest Filip Szymczak. Polak zaliczył przeciętną rundę jesienną. Zaledwie dwa zdobyte gole nie spełniły oczekiwań zarówno sztabu, jak i kibiców.

Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się jego wypożyczenie. W gronie zainteresowanych klubów wymienia się Koronę Kielce oraz GKS Katowice. Według Tomasza Włodarczyka to właśnie beniaminek jest faworytem do pozyskania Szymczaka.

Dla zawodnika i obu klubów wygląda to na najlepsze rozwiązanie. Lech regularnie wypożycza zawodników w tym kierunku i zazwyczaj wychodzi z tego zadowolony, GKS potrzebuje napastnika, a Szymczak musi złapać rytm meczowy, aby odnaleźć formę przed mistrzostwami Europy do lat 21.

Według doniesień Włodarczyka więcej informacji w sprawie napastnika Kolejorza powinniśmy spodziewać się w następnym tygodniu.

Przygotowania Lecha do sezonu

Lech Poznań rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej. Klub wznowił treningi i już 6 stycznia wyrusza na zgrupowanie do Turcji. W kadrze na obóz zabraknie Adriela Ba Louy i Loncara.

Według doniesień Dawida Dobrasza na treningu pojawił się nieobecny od dawna Filip Dagerstal. Szwed nie pracował jednak z pełnym obciążeniem. Ali Gholizadeh z kolei został na siłowni i pracował z fizjoterapeutą.

Dobrą wiadomością dla fanów Kolejorza jest jednak powrót Alexa Douglasa do treningów z pełnym obciążeniem.

Źródło: Meczyki.pl (Dawid Dobrasz, Tomasz Włodarczyk), Sebastian Staszewski

Nietypowy incydent przed meczem Afrykańskiej Ligi Mistrzów. Piłkarze odmówili wejścia do autokaru [WIDEO]

W Afrykańskiej Lidze Mistrzów doszło do niecodziennego incydentu tuż przed meczem czwartej kolejki. Young Africans z Tanzanii podejmą na swoim stadionie kongijskie Mazembe, a wydarzenia poprzedzające to spotkanie wywołały spore poruszenie. Wszystko przez zawodników, którzy nie chcieli wejść do autokaru.

Kontrowersje przed starciem Young Africans z Mazembe

Środowe przybycie drużyny Mazembe do Tanzanii nie przebiegło zgodnie z planem. Zaraz po wyjściu z terminala lotniskowego zawodnicy odmówili wejścia do autokaru podstawionego przez gospodarzy. Powód? Kongijski zespół uznał, że podróż tym pojazdem mogłaby być ryzykowna w kontekście zbliżającego się meczu.

Aby uniknąć potencjalnych problemów, piłkarze Mazembe skorzystali z pomocy swoich kibiców, którzy zorganizowali dla nich alternatywny środek transportu. Zamiast autokaru gospodarzy, zawodnicy odjechali do hotelu wynajętymi małymi busami.

Mazembe i Young Africans, znajdują się w dolnej części tabeli grupy A Afrykańskiej Ligi Mistrzów. Kongijski zespół zgromadził do tej pory dwa punkty, natomiast Tanzanii udało się zdobyć zaledwie jedno „oczko”. Spotkanie odbędzie się w sobotę, 4 stycznia o godzinie 14:00.

Źródło: Afrykański Futbol

Media z Hiszpanii zgodne. Padła data potencjalnego debiutu Szczęsnego w Barcelonie

Wojciech Szczęsny jest o krok od debiutu w barwach Barcelony. Polak ma szansę po raz pierwszy stanąć między słupkami w sobotnim meczu Pucharu Króla przeciwko UD Barbastro.

Polak zadebiutuje w Barcelonie?

Wszystko wskazuje na to, że Wojciech Szczęsny w sobotę po raz pierwszy wystąpi w bramce Barcelony. Hiszpańskie media zapowiadają, że polski bramkarz dostanie swoją szansę w meczu Pucharu Króla przeciwko czwartoligowemu UD Barbastro.

Według medialnych doniesień Hansi Flick, chce dać szansę zawodnikom, którzy dotąd rzadko pojawiali się na boisku.

– Jedynym zawodnikiem, który jeszcze nie zadebiutował, jest Wojciech Szczęsny – przypomina gazeta Mundo Deportivo.

– Wszystko jest gotowe do oficjalnego debiutu Szczęsnego w FC Barcelonie. Jeśli Hansi Flick nie zmieni zdania, to Polak będzie miał możliwość rozegrania pierwszego meczu już w sobotę w Pucharze Króla – podkreśla z kolei Sport.

Polski bramkarz dołączył do zespołu na początku października. Nie rozegrał jednak jeszcze ani jednej minuty w oficjalnym meczu. Pomimo deklaracji gotowości do gry, Flick konsekwentnie stawiał na Inakiego Penę. I to nawet mimo kilku gorszych występów wychowanka klubu.

Spekulacje na temat debiutu Szczęsnego pojawiały się już przy okazji ligowych spotkań oraz meczów Ligi Mistrzów. Jednak dopiero teraz Polak ma realną szansę, aby zaprezentować swoje umiejętności.

Po meczu z UD Barbastro Duma Katalonii uda się do Rijadu, gdzie w ramach Superpucharu Hiszpanii zmierzy się w półfinale z Athletikiem.

Źródło: PAP, Mundo Deportivo, Sport

Lech Poznań wypożyczy wychowanka? Miałby walczyć o utrzymanie

Według doniesień portalu Sportowy Poznań, Korona Kielce jest zainteresowana wypożyczeniem Filipa Szymczaka. Dla wychowanka Kolejorza byłaby to dobra opcja, aby zebrać więcej minut na boisku.

Lider Ekstraklasy wypożyczy wychowanka?

Lech Poznań rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej ekstraklasy z jednym celem – zdobyć mistrzostwo Polski. Pomimo dobrego początku sezonu ostatnie wyniki zespołu pozostawiły wiele do życzenia. Dwa kolejne mecze bez wygranej sprawiły, że przewaga nad Rakowem Częstochowa stopniała do zaledwie dwóch punktów.

Podopieczni Nielsa Frederiksena będą musieli wzmocnić skład w zimowym oknie transferowym, aby skutecznie walczyć o tytuł. Jednak równocześnie pojawiają się spekulacje o możliwych odejściach z drużyny. Według portalu Sportowy Poznań Filip Szymczak wzbudza zainteresowanie klubów walczących o utrzymanie w ekstraklasie.

Słodko-gorzka runda w wykonaniu Lecha Poznań

Runda jesienna nie była dla Lecha w pełni udana. O ile wygrana z Legią Warszawa była jednym z najważniejszych momentów sezonu, o tyle drużyna szybko roztrwoniła zdobyte punkty.

Porażki z Puszczą Niepołomice, Górnikiem Zabrze i remis z Piastem Gliwice zostawiły kibiców Kolejorza w średnich humorach na zimę. Dodatkowo na niekorzyść Lecha działa wczesne odpadnięcie z Pucharu Polski po porażce z Resovią Rzeszów.

Spojrzenie na transfery

Tomasz Rząsa ma zatem powody zarówno do zadowolenia, jak i rozczarowania. Transfery Alexa Douglasa i Patrika Walemarka okazały się wartościowe, ale inne decyzje – w tym zakontraktowanie Bryana Fiabemy, Stjepana Loncara czy Iana Hoffmanna są do tej pory niewypałami. Fiabema w 17 meczach ligowych nie zdobył ani jednej bramki.

Korona szuka piłkarzy

Co ciekawe, Korona Kielce przygląda się Norwegowi, który dołączył do Kolejorza w minionym oknie transferowym. Według portalu Sportowy Poznań, kielczanie przyglądają się również Filipowi Szymczakowi, którego chcieliby wypożyczyć.

Szymczak również w ostatnich miesiącach nie przekonywał kibiców Kolejorza swoją formą, a przenosiny do klubu walczącego o utrzymanie mogłoby mu pomóc w regularnej grze. To właśnie wychowanek Lecha ma być głównym celem ekipy z Kielc.

Jednocześnie Korona prowadzi rozmowy w sprawie wzmocnienia innych pozycji. Według serwisu emkielce.pl kielecka drużyna sondowała m.in. możliwość pozyskania Bena Ledermana, który jednak najprawdopodobniej podpisze kontrakt z GKS-em Katowice.

Kogo sprowadzi Lech?

Lech także nie pozostaje bierny na rynku transferowym. „Przegląd Sportowy Onet” informował niedawno, że klub złożył ofertę za Gisliego Thordarsona z Vikingura Reykjavik. Piłkarzem interesują się także Legia Warszawa i Raków Częstochowa.

Lech Poznań rozpocznie rundę wiosenną 31 stycznia meczem z Widzewem Łódź.

Źródło: Sportowy Poznań, Przegląd Sportowy Onet, emkielce.pl

Pogoń wciąż nie zapłaciła Bałtykowi Koszalin za Kozłowskiego. „Zawarliśmy porozumienie”

Pogoń Szczecin wciąż nie uregulowała pełnej kwoty należnej Bałtykowi Koszalin za transfer Kacpra Kozłowskiego do Brighton & Hove Albion. Czwartoligowy klub czeka na brakujące środki. Miały one być wypłacone w ratach, ale jedna z nich nie dotarła w terminie.

Wciąż nie zapłacili Bałtykowi Koszalin

W 2022 roku Pogoń Szczecin dokonała głośnego transferu. Portowcy sprzedali wówczas Kacpra Kozłowskiego do Brighton & Hove Albion za około 11 milionów euro. Był to jeden z najbardziej lukratywnych transferów w historii klubu. Miał przynieść zyski nie tylko Pogoni, ale również Bałtykowi Koszalin – macierzystemu klubowi piłkarza. Zgodnie z umową, 10% kwoty transferu miało trafić na konto czwartoligowego Bałtyku.

Pomimo upływu dwóch lat rozliczenia związane z transferem nie zostały zakończone. Jak poinformował prezes Bałtyku, Dariusz Płaczkiewicz, klub nadal nie otrzymał wszystkich należnych środków. Płatności zostały rozłożone na raty, jednak październikowa transza nie została przekazana na konto czwartoligowca.

– Ten rok był też dla nas trudny ze względu na sytuację finansową naszego partnera, klubu Pogoń Szczecin. Jako poważni partnerzy, zawarliśmy porozumienie przesuwając ich zobowiązania na przyszły rok. W grudniu podpisaliśmy umowę o współpracy pomiędzy Akademią Piłkarską Pogoni Szczecin i Bałtykiem Koszalin. Oby te złożone podpisy jeszcze bardziej zacieśniły nasze partnerstwo – powiedział Płaczkiewicz.

Pogoń Szczecin zmaga się aktualnie z trudnościami finansowymi. Według Daniela Trzepacza z portalu pogonsport.net dotychczasowe raty były regulowane. Wspomniane źródło dodaje jednak, że ostatnia płatność (przypadająca na październik) nie została zrealizowana.

Sam Kacper Kozłowski mimo wielkich nadziei wiązanych z jego transferem do Brighton nie zdołał zadebiutować w barwach klubu Premier League. Po wypożyczeniach do belgijskiego Union Saint-Gilloise i holenderskiego Vitesse polski pomocnik zmienił otoczenie.

Wychowanek Bałtyku Koszalin trafił do tureckiego Gaziantepu na zasadzie definitywnego transferu. W Turcji Kozłowski radzi sobie dobrze. Zdobył trzy gole i zanotował cztery asysty w rundzie jesiennej. Warto jednak dodać, że Polak stracił część sezonu przez kontuzję.

Źródło: pogonsport.net, X

fot. Royale Union Saint-Gilloise

FC Barcelona szuka nowych kucharzy po sugestii Lewandowskiego. Są jednak ograniczeni finansowo

Hansi Flick zareagował na skargę Roberta Lewandowskiego dotyczącą jakości jedzenia w FC Barcelonie. Klub rozpoczął rekrutację nowego szefa kuchni, aby sprostać wymaganiom zawodników. Na przeszkodzie stoją jednak finanse.

Skarga Lewandowskiego na catering w FC Barcelonie

Minione lato przyniosło istotne zmiany w FC Barcelonie, zarówno na boisku, jak i poza nim. Hansi Flick szybko wprowadził swoje porządki. Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem.

Jak podaje „Sport”, Robert Lewandowski zgłosił niezadowolenie z jakości jedzenia dostarczanego przez firmę cateringową podczas wyjazdów.

Polak zwrócił uwagę na nieodpowiednio ugotowane jajka. Hansi Flick nie zignorował uwag swojego kluczowego zawodnika i natychmiast przekazał sprawę zarządowi klubu.

Ci rozpoczęli proces rekrutacji nowego szefa kuchni. Proces wyboru nowego szefa kuchni został powierzony zespołowi specjalistów.

W jego skład wchodzą Alejandro Echevarría, dyrektor sportowy – Deco oraz dietetyczka Silvia Tremoleda. Ostatnią z nich zatrudniono w 2021 roku po jej pracy w Manchesterze City.

Barcelona musi jednak uwzględnić swoje ograniczenia finansowe podczas rozmów z kandydatami, co dodatkowo komplikuje proces.

Źródło: Sport

Polak z Championship nabrał wiatru w żagle. Kolejny pokaz formy skrzydłowego

Przemysław Płacheta pokazuje, że odbudował formę po trudnym początku w Oxford United. Polak zanotował asystę przy zwycięskim golu w rywalizacji z Millwall i cały czas wzmacnia swoją pozycję w zespole.

Trudne początki i odbudowa formy

Po letnim transferze ze Swansea do Oxford United, początki Płachety w nowym klubie były dalekie od idealnych. W pierwszych ośmiu występach nie zdobył bramki ani asysty, a dodatkowo musiał pauzować ponad dwa miesiące z powodu kontuzji.

Przełom nastąpił 26 grudnia podczas meczu z Cardiff. Były zawodnik Śląska Wrocław zaliczył bramkę i asystę. Wówczas jego zespół wygrał 3:2. Jak się później okazało, skuteczność nie była przypadkowa.

W kolejnym meczu zdobył gola przeciwko Plymouth Argyle, a teraz dołożył asystę w starciu z Millwall. W 57. minucie meczu z Millwall Płacheta popisał się precyzyjnym podaniem do Rubena Rodriguesa, który otworzył wynik meczu.

Był to jedyny gol w tym spotkaniu, a Oxford United wygrało 1:0. Dzięki temu zespół Polaka awansował na 18. miejsce w tabeli Championship.

W 69. minucie Płacheta został zmieniony przez Hidde ter Avesta.

Przed zespołem Polaka następne wyzwanie już 4 stycznia. Oxford United zmierzy się na wyjeździe z Preston.

Kamil Grosicki załamany sytuacją Pogoni Szczecin. „Cały czas wierzę”

Pogoń Szczecin stoi przed trudnym wyzwaniem finansowym, które stawia przyszłość klubu pod znakiem zapytania. W sprawie tej sytuacji wypowiedział się Kamil Grosicki, który wypowiedział się na temat aktualnej sytuacji w rozmowie z Danielem Trzepaczem z portalu pogonsportnet.pl.

Zerwane negocjacje

Problemy finansowe Pogoni Szczecin miały zostać rozwiązane poprzez zmianę właściciela klubu. Główną rolę w rozmowach odegrał kanadyjski biznesmen Alex Haditaghi, który osobiście przyjechał do Szczecina, by negocjować warunki przejęcia.

Nadzieje na porozumienie były wysokie, jednak świąteczny okres przyniósł rozczarowanie. Haditaghi ogłosił, że nie udało się osiągnąć kompromisu z wierzycielami klubu.

Według jego relacji niechęć do renegocjacji warunków spłaty zadłużenia uniemożliwiła finalizację transakcji. Kilka dni po tym ogłoszeniu sytuacja uległa zmianie. Rozpoczęły się kolejne rozmowy dotyczące przejęcia klubu, co na chwilę rozbudziło nadzieje kibiców. Jednak, jak podał portal Goal.pl, Haditaghi definitywnie zrezygnował z planów zakupu „Dumy Pomorza”.

W tej trudnej sytuacji głos zabrał Kamil Grosicki. W rozmowie z Danielem Trzepaczem piłkarz nie ukrywał rozczarowania, ale zaznaczył, że nadal wierzy w lepszą przyszłość klubu.

– Jestem załamany tym, co się dzieje, ale cały czas wierzę, że ten nowy rok będzie dla nas lepszy niż poprzedni – powiedział Grosicki.

Na koniec 2024 roku Pogoń Szczecin zajmuje ósme miejsce w Ekstraklasie. Drużyna powróci do ligowych zmagań w lutym, kiedy to zmierzy się z Zagłębiem Lubin.

Źródło: Daniel Trzepacz, Goal.pl