NEWSY I WIDEO

Tajemnicze wpisy Zbigniewa Stonogi. Oberwało się Jagiellonii Białystok

Zbigniew Stonoga zamieścił na swoim profilu tajemnicze wpisy. Są one związane bezpośrednio z Jagiellonią Białystok. Ciężko jednak stwierdzić, o co dokładnie chodzi.

W piątek na profilu Zbigniewa Stonogi pojawił się tajemniczy wpis. Niespodziewanie był on poświęcony Jagiellonii Białystok. Pan Zbigniew wystosował publiczne pytanie w stronę władz klubu, dlaczego po raz drugi z rzędu akredytacji na mecz Jagi nie otrzymał Antoni Stonoga. Zasugerował on, że wpływ na taką decyzję mogły mieć odmienne upodobania polityczne.

– Zwracam się z uprzejmą prośbą do Zarządu Klubu Jagiellonia Białystok o udzielenie odpowiedzi na pytanie dlaczego drugi raz odmówiliście Państwo akredytacji dla Antoniego Stonogi. Czy kwestie upodobań politycznych większości Podlasian miały na to wpływ? – zapytał Zbigniew Stonoga.

 




Na profilu „Gazeta Stonoga” chwilę później ukazała się odpowiedź władz Jagiellonii Białystok. Klub odpowiedział, że wpływ na odmowę udzielenia akredytacji dla Antoniego Stonogi ma duże zainteresowanie meczami Jagi w ostatnim czasie. Zbigniew Stonoga ustosunkował się do tej odpowiedzi pisząc, iż chętnie odkupi wideo z meczu pokazujące trybunę prasową.




Niedługo później pojawił się kolejny wpis na profilu „Gazeta Stonoga”. Z wpisu dowiadujemy się o chęci odkupienia informacji o ewentualnych nieprawidłowościach w funkcjonowaniu Jagiellonii Białystok.

Niesamowita innowacja w trakcie transmisji finału Pucharu Danii. Widok niczym z FM’a [WIDEO]

Widzowie oglądający finał Pucharu Danii byli świadkami niespotykanego widoku. Na widzów czekały innowacyjne rozwiązania technologiczne, mające na celu polepszenie komfortu oglądania wydarzenia. Widok był wielce przybliżony do tego, co można zaobserwować w grach piłkarskich typu Football Manager.




Podobnie jak w Polsce, tak i w Danii, znamy już zwycięzcę krajowego pucharu. W Danii górą był Silkeborg, który pokonał w finale Aarhus. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:0 dla Silkeborg. Było to dopiero drugie krajowe trofeum w historii tego klubu.




Duńscy nadawcy finałowego starcia przygotowali nie lada gratkę dla kibiców oglądających mecz przed telewizorem. Podczas transmisji widzowie mogli ujrzeć motywy kojarzące się z grami piłkarskimi. Między innymi nazwisko nad piłkarzem posiadającym piłkę, czy też mini mapę obrazującą ustawienie wszystkich graczy na boisku.

Były kadrowicz ocenił szansę Polski na Euro 2024. „To jest nasz sufit”

Reprezentacja Polski w czerwcu zagra na Euro 2024. Awans przyszedł jednak „Biało-Czerwonym” w mękach. Udało się go wywalczyć dopiero po barażach. Nie napawa to optymizmem przed zbliżającym się turniejem. Marcin Żewłakow nie ukrywa, że nie ma większych oczekiwań. 




Od mundialu w Katarze reprezentacja Polski nie zaliczyła dobrego okresu. Zatrudnienie Fernando Santosa okazało się tragicznym pomysłem. Dopiero za kadencji Michała Probierza drużyna zdaje się odzyskała radość z gry i powoli wraca do optymalnej dyspozycji.

Na Euro bez oczekiwań?

Teoretycznym dowodem zmiany na lepsze jest wywalczony niedawno awans na Euro 2024. „Biało-Czerwonym” nie przyszło to jednak łatwo. Po fatalnym meczach grupowych w barażach udało się nam pokonać Estonię i Walię. Na samym turnieju będzie natomiast dużo ciężej.

W grupie Polacy zmierzą się z Holandią, Austrią oraz Francją. Pesymistycznie na nadchodzące spotkania patrzy Marcin Żewłakow. Były kadrowicz nie ukrywa, że nie wierzy w drużynę Probierza. Otwarcie powiedział o tym w „Kanale Sportowym”.




– Czekają nas trzy finały. Niestety za dużo optymizmu nie mam. Zszedłem z oczekiwań – powiedział Żewłakow. 

– Mam wrażenie, że nasza reprezentacja jest w stanie zakwalifikować się na turniej, ale to nasz sufit. Czy jesteśmy w stanie coś z tego wyrwać? Obawiam się, że nie – podsumował. 

Na Twitterze znaleziono stare nagranie Marciniaka z herbem Realu Madryt. Kontrowersje wokół Polaka [WIDEO]

Po meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium w półfinale Ligi Mistrzów zgęstniała atmosfera wokół Szymona Marciniaka. Polak został wzięty na celownik po kontrowersyjnej decyzji, którą podjął w końcówce spotkania. Wprost mówi się, że arbiter „pomógł” Realowi awansować do finału. Internet obiegło teraz nagranie, które miałoby sugerować, że jest on kibicem „Królewskich”. 




W finale tegorocznej edycji Ligi Mistrzów zobaczymy starcie Borussii Dortmund z Realem Madryt. Awans pierwszej z ekip był niemałym zaskoczeniem. „Królewscy” jednak również nie dotarli do niego bez niespodzianek.

Kibic?

Najwięcej wydarzyło się oczywiście w dopiero co zakończonej rywalizacji z Bayernem Monachium. Decydujący mecz obu drużyn na Santiago Bernabeu sędziował Szymon Marciniak. Arbiter podjął w końcówce kontrowersyjną decyzję, za co w mediach do tej pory jest ostro krytykowany. Kibice wyciągają teraz przeciwko Polakowi różne materiały.




Jednym z nich, sugerującym, że Marciniakowi zależało na awansie Realu do finału, ma być nagranie sprzed roku. Widać na nim arbitra wraz ze swoimi asystentami, a w tle pojawia się kosmetyczka Realu Madryt. Zdaniem części internautów to oczywisty dowód na to, że Marciniak kibicuje „Królewskim” i mógł celowo podjąć decyzję na ich korzyść.

Wielki talent z USA z profesjonalnym kontraktem. „Manchester City zapewnił sobie prawo do transferu 14-latka”

Cavan Sullivan podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt z Philadelphią Union. 14-letni talent amerykańskiej piłki przyciągnął uwagę skautów Manchesteru City.

 

Młody piłkarz z profesjonalnym kontraktem i zainteresowaniem Obywateli

Według Fabrizio Romano, angielski klub zapewnił sobie prawo do jego transferu, gdy tylko osiągnie pełnoletność. Obecnie Sullivan występuje w barwach Philadelphii Union, która dąży do stworzenia mu jak najlepszych warunków rozwoju. Klub podpisał z nim umowę do końca grudnia 2028 roku.

„Nie mamy wątpliwości, jaki wpływ będzie miał na klub”

Informację o podpisaniu kontraktu po raz pierwszy podał Tom Bogert z „The Athletic”. Niedługo później potwierdziła ją sama Philadelphia Union za pośrednictwem mediów społecznościowych.

 

– Jego zaawansowane piłkarskie IQ w połączeniu z umiejętnością czytania zagrań, podawania piłki i zdobywania punktów pokazuje, jak wysoki będzie jego sufit. Jesteśmy niesamowicie zadowoleni, że doszliśmy do porozumienia w sprawie dołączenia Cavana w ramach jego pierwszego profesjonalnego kontraktu i nie mamy wątpliwości, jaki wpływ będzie miał na klub – powiedział dyrektor sportowy Philadelphii, Ernst Tanner.

Może pobić rekord

Jeśli Sullivan zadebiutuje w Major League Soccer przed 29 lipca, stanie się najmłodszym zawodnikiem w historii tych rozgrywek. Obecny rekord należy do Juliana Halla z New York Red Bull, który zadebiutował w wieku 15 lat, 11 miesięcy i 28 dni.

Sullivan, grający na pozycji ofensywnego pomocnika, jest związany z klubem od 10. roku życia. Ma na swoim koncie występy zarówno w akademii, jak i w zespole rezerw.

Źródło: The Athletic, Philadelphia Union, transfery.info

Adam Nawałka miał wiele ofert pracy. Żadnej nie wykorzystał. Trener miał ważne powody

Adam Nawałka od rozstaniem z Lechem Poznań w 2019 roku nie objął żadnej innej drużyny. Jak podaje portal meczyki.pl szkoleniowiec nie mógł jednak narzekać na brak zainteresowania. Spływać miały do niego oferty z egzotycznych kierunków. 

66-latek zaliczył świetną kadencję w reprezentacji Polski, z którą wyjechał na Euro 2016 i mistrzostwa świata 2018. Ta pierwsza impreza była szczególnie udana dla „Biało-Czerwonych”, który zaliczyli historyczny awans z grupy i dotarli do ćwierćfinału.




Nawałka postanowił odejść z kadry w 2018 roku po bardzo słabym mundialu w Rosji. Długo bezrobotny jednak nie został, bo już po kilku miesiącach objął Lecha Poznań. Z „Kolejorzem” nie zawojował jednak Ekstraklasy. Ta przygoda potrwała bardzo krótko, bo Nawałka poprowadził poznaniaków tylko w 11 meczach.

Egzotyczne oferty

Od tamtej pory Nawałka nie zdecydował się na objęcie jakiekolwiek drużyny. Okazuje się jednak, że na zainteresowanie nie mógł narzekać. W ciągu pięciu lat od zwolnienia z Lecha, 66-latek miał otrzymać sporo ofert z egzotycznych kierunków. Portal meczyki.pl podaje, że do Polaka odzywały się kadry Cypry i Armenii, które chciały zatrudnić go jako selekcjonera.

Ponadto nie brakowało również ofert klubowych. Zainteresowanie miały wykazywać ekipy z Chin, Indii czy Arabii Saudyjskiej. Nawałka nie skorzystał natomiast z żadnej z tych opcji i wątpliwe, aby w najbliższym czasie miał jeszcze wrócić do pracy. Tym bardziej, że trenerowi ma ponoć nie dopisywać zdrowie.




-W tej chwili wydaje się jednak, że Nawałka raczej nie wróci już na ławkę. Jest jeden powód, dla którego to mało prawdopodobne. W ostatnim czasie 66-latka hamuje zdrowie. Odzywają się stare kontuzje, co nie pozwalałoby mu w pełni zaangażować się w projekt – czytamy na portalu meczyki.pl.

Maciej Rybus ponownie rozwścieczył Polaków. Piłkarz wziął udział w rosyjskim święcie [WIDEO]

W internecie zawrzało po pojawieniu się zdjęć z obchodów rosyjskiego Dnia Zwycięstwa. Na materiałach widać, że w uroczystości wziął udział Maciej Rybus. Polak ponownie znalazł się pod ostrzałem mediów, a w szczególności kibiców. 




Rybus od 2017 roku gra w Rosji. Wtedy został piłkarzem Lokomotivu Moskwa, do którego trafił z Olympique Lyon. Później grał również dla Spartaka Moskwa, a obecnie jest zawodnikiem Rubina Kazań.




34-latek bardzo naraził się polskim kibicom po wybuchu wojny na Ukrainie. W związku z rosyjską agresją, piłkarze, którzy występowali w klubach z tego kraju, mogli zmienić barwy poza oknem transferowym. Z tego zapisu skorzystało kilku Polaków, ale nie Rybus. Wraz z rodziną postanowił zostać w Rosji, czym rozpalił prawdziwą burzę.

Dzień Zwycięstwa

Rybus nie poprawia swojej sytuacji z biegiem czasu. Niedawno udzielił wywiadu, po którym internet ponownie zapłonął. W czwartek stało się podobnie, jednak nie za sprawą żadnej wypowiedzi. Poszło o udział Polaka w rosyjskim Dniu Zwycięstwa. Rubin Kazań udostępnił materiały z uroczystości w mediach społecznościowych. Na części z nich widać Rybusa.

Na krążących po internecie zdjęciach widać, że do kurtki piłkarza została przypięta wstążka św. Jerzego. Ma ona na celu upamiętnienie żołnierzy, który podczas II Wojny Światowej walczyli za Rosję. Na jednym ze zdjęć widać również, jak Rybus składa kwiaty pod pomnikiem, który powstał z tej samej intencji.

Lechia nie dostanie licencji na grę w Ekstraklasie? Niepokojące informacje dot. lidera 1. Ligi

Lechia Gdańsk nie miała większych problemów w tym sezonie 1. Ligi i pewnie zmierza po bezpośredni awans do Ekstraklasy. Okazuje się jednak, że gdańszczanie mogą mieć problem z powrotem do elity. Wszystko przez kłopoty związane z licencją. 




W ubiegłym sezonie Lechii nie udało się utrzymać w Ekstraklasie, z której finalnie spadła. Obecnie drużyna prowadzona przez Szymona Grabowskiego pewnie zmierza po bezpośredni awans, okupując fotel lidera. Patrząc więc na same poczynania Lechii na boisku można śmiało stwierdzić, że szybko wróci do krajowej elity.

Nie będzie kolorowo

Mimo niemal pewnego awansu do Ekstraklasy okazuje się, że Lechia ma problemy z otrzymaniem licencji. Portal meczyki.pl dowiedział się, że Komisja ds. Licencji Klubowych Polskiego Związku Piłki Nożnej może nie przyznać jej klubowi za niespełnienie przynajmniej jednego z kryteriów Podręcznika Licencyjnego.

– W niedługim czasie można spodziewać się oficjalnego komunikatu PZPN w tej sprawie, który ostatecznie wszystko wyjaśni. Gdański klub będzie mógł odwołać się do Komisji Odwoławczej ds. Licencji Klubowych Polskiego Związku Piłki Nożnej – czytamy na meczyki.pl.




Warto wspomnieć, że Lechia będzie mieć pięć dni na odwołanie od doręczenia decyzji. W podobnej sytuacji rok temu znalazł się Piast Gliwice. Wówczas odwołanie się przyniosło skutek i śląski klub otrzymał licencję na grę w Ekstraklasie.

Były sędzia broni decyzji Marciniaka. „Jestem natomiast zaskoczony, że podniósł chorągiewkę tak szybko”

W meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium doszło do sporej kontrowersji w samej końcówce. Asystent liniowy Szymona Marciniaka podniósł chorągiewkę przy bramkowej akcji Bawarczyków. O sprawie wiele mówiło się w mediach. Głos w tym temacie zabrał również były sędzia, Rafał Rostkowski.

 

To mogło zaważyć

W końcówce meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium doszło do sporego zamieszania. Bramkowa akcja Bawarczyków została przerwana przez podniesioną chorągiewkę Tomasza Listkiewicza.

Według dostępnych analiz i danych spalony faktycznie był. W tej sytuacji arbiter działał jednak tylko ludzkim okiem. Wielu ekspertów uważa, że liniowy powinien poczekać z decyzją o podniesieniu chorągiewki.

Takie zdanie przedstawił między innymi były sędzia, Rafał Rostkowski. Były międzynarodowy arbiter w rozmowie z Kanałem Sportowym opowiedział o tej sytuacji ze swojej perspektywy.

 

– Generalnie uważam, że decyzja o nieuznaniu gola dla Bayernu jest prawidłowa, natomiast jestem zaskoczony, że Tomek Listkiewicz był tego aż tak pewien, że podniósł chorągiewkę tak szybko – powiedział w Kanale Sportowym Rafał Rostkowski.

Źródło: Kanał Sportowy

Otoczenie Bayernu wściekłe na Szymona Marciniaka. „To by się nigdy nie wydarzyło po stronie Realu Madryt”

Tuż po zakończeniu meczu piłkarze Bayernu Monachium wypowiedzieli się na temat kontrowersyjnej sytuacji z końcówki spotkania. Na Szymona Marciniaka spadły liczne słowa krytyki.

Znamy już zestaw finalistów tegorocznej Ligi Mistrzów! O trofeum powalczą Borussia Dortmund i Real Madryt. W półfinale BVB pokonało PSG, z kolei Real rozprawił się z Bayernem Monachium.

Kontrowersja

Wczorajszego wieczoru byliśmy świadkami niezwykle emocjonującego starcia między Realem Madryt a Bayernem Monachium. Niestety, nie obyło się ono bez kontrowersji. W samej końcówce meczu Bayern zdobył bramkę na 2:2, jednak dosłownie chwilę wcześniej Szymon Marciniak odgwizdał spalonego. Wydaje się, że decyzja polskiego sędziego była słuszna. Mimo to na Polaka spadła ogromna fala krytyki.




Krytyka

Otoczenie Bayernu zarzuca Szymonowi Marciniakowi przede wszystkim to, że przerwał on akcję. Nawet jeśli był spalony to – ich zdaniem – sędzia powinien był pozwolić dokończyć akcję, a dopiero potem ewentualnie anulować bramkę. Zebraliśmy część komentarzy osób z otoczenia niemieckiego klubu krytykujących polskiego arbitra.

Matthijs de Ligt

„Nie chcę mówić, że Real ma zawsze przy sobie sędziów, ale dziś zrobili oni różnicę.”

„Myślę, że wszyscy znamy przepisy. Jeśli spalony nie jest oczywisty, musisz puścić grę! Taka jest zasada! To jest lekka hańba. Bramka Joselu była zdobyta niemal ze spalonego i kontynuowano grę, dlaczego nie zrobiono tak w naszej sytuacji?”




Max Eberl

„Sędzia gwizdnął. Oznacza to, że asystent VAR nie może już interweniować. Sędzia powiedział, że to był jego błąd. Gówno nam to teraz daje.”

Thomas Tuchel

„”Wydaje mi się to oczywiste. To nie tylko moja opinia. To co się stało, to bez wątpienia jest przeciwne do zasad nowoczesnego futbolu.”

„To jest półfinał, tu nie ma czasu na przeprosiny. To nie czas na dwa duże naruszenia przepisów, a następnie przepraszanie.”

„To jakaś katastrofa. Absolutna katastrofa i oczywiste naruszenie zasad futbolu. Zasada jest taka, że akcja musi być kontynuowana. Pierwszy błąd popełnił sędzia liniowy, a drugi arbiter główny.”

„To by się nigdy nie wydarzyło po stronie Realu Madryt.”

Reprezentacja Polski dostanie premie za wyniki na Euro 2024? Minister sportu potwierdza!

Sławomir Nitras, czyli obecny minister sportu, w odpowiedzi dla „TVP Sport” przyznał, że nie są przewidziane żadne dodatkowe premie dla piłkarzy na Euro 2024. Jedyne bonusy, jakie mogą otrzymać zawodnicy należą do PZPNu. Podczas nadchodzącego turnieju zespół nie powinien być więc podzielony.

Po mundialu w Katarze w 2022 roku głównym tematem wokół kadry była afera premiowa, która całkowicie przyćmiła historyczne wyjście z grupy „Biało-Czerwonych”. W całym tym zamieszaniu chodziło o premię, jaką mieli otrzymać kadrowicze za awans do 1/8 mistrzostw świata. Obiecać je miał sam Mateusz Morawiecki, ówczesny premier.




Afera miała już kilka swoich wersji i wielu piłkarzy zabierało w niej głos. Komentował ją także Czesław Michniewicz czy Jakub Kwiatkowski, którzy pracowali wtedy z kadrą. Teraz jednak i tak nie dowiemy się już jaka była prawda.

Nie będzie powtórki

Zdaje się, że w najbliższym czasie nie zobaczymy już podobnej sytuacji. „TVP Sport” wystosowało zapytanie do obecnego ministra sportu, Sławomira Nitrasa, czy przewidziane są jakiekolwiek premier od rządu dla piłkarzy za dobry wynik na Euro 2024. Polityk zdecydowanie zaprzeczył, podkreślając, że premie dla kadry pozostają w dziedzinie działań PZPNu. Wbił przy okazji szpilkę w Mateusza Morawieckiego.

Premia jest domeną PZPN. My się w to nie mieszamy. Uważam, że wszystko, co złe w ostatnich latach, co działo się wokół reprezentacji, zaczęło się od tych nieszczęsnych premii Morawieckiego – cytuje Nitrasa portal tvpsport.pl.

Premier zrobił wielką krzywdę całemu zespołowi. Namieszał wszystkim w głowach. Pieniądze są kwestią delikatną i nikt z nas nie jest obojętny na pieniądze. Morawiecki namieszał drużynie w głowach, bo ona powinna zająć się piłką. Nikt inny nie popełni już tego błędu pychy. My trzymamy się przepisów prawa – dodał.




Jest związek, ma swoje pieniądze i niech wszystko się tam odbywa. Nie jest rolą ministra sportu ani premiera ustalać albo rozdawać premie. My pochylamy się nad sportowcami, którzy potrzebują pomocy i wsparcia. Proponujemy rozwiązania systemowe i nie biegamy z czekami, nie przypisujemy się do sukcesu piłkarzy. Jeżeli taki będzie, to uznamy to za ich sukces, a reprezentacji zawsze kibicujemy – podsumował minister sportu. 

Łukasz Gikiewicz nie zgadza się z zatrudnieniem Goncalo Feio. „Polak nigdy takiej szansy nie dostanie”

Łukasz Gikiewicz skomentował zatrudnienie Goncalo Feio w Legii Warszawa. 36-latkowi nie podoba się to, że taką szansę otrzymał Portugalczyk, a nie Polak.




Goncalo Feio objął stery w Legii Warszawa 10 kwietnia tego roku. Portugalczyk przejął schedę chwilę po zwolnieniu Kosty Runjaicia. Przez niespełna miesiąc pracy Feio poprowadził Legię w czterech meczach. Dwa z tych spotkań kończyły się remisem. Portugalczyk zanotował jedno zwycięstwo i jedną porażkę.

Decyzję o zatrudnieniu Goncalo Feio skrytykował Łukasz Gikiewicz. 36-latek w rozmowie z „TVP Sport” z żalem stwierdził, że takiej szansy nigdy nie dostanie młody trener z Polski. Z jego wypowiedzi można wywnioskować, że jest w nim pewne poczucie niesprawiedliwości. Gikiewicz zarzuca Feio przede wszystkim brak doświadczenia. Nie podoba mu się to, że tak wiele osób zachwyca się jego warsztatem trenerskim.

–  Robię kurs UEFA A w Szkole Trenerów i o Goncalo Feio słyszałem pozytywne rzeczy dotyczące jego umiejętności, warsztatu. Może się komuś narażę tymi słowami, ale czy my nie możemy jednak znaleźć Polaka w tym samym wieku, który jest perspektywiczny i dać mu szansę w takim klubie, jak Legia? Wydaje mi się, że Polak nigdy takiej szansy nie dostanie – skomentował Łukasz Gikiewicz.

– Feio przyjechał z Portugalii, nauczył się polskiego i wszyscy cmokamy „och, ach, jaki to jest trener”. On prowadził tylko Motor Lublin. Nie został zweryfikowany nawet na poziomie Ekstraklasy, a już od razu dostał Legię – uzupełnił 36-latek.

– Odkąd objął klub, to nie zauważyłem nic nowego w grze Legii. Zawsze jak zmieniasz trenera, to zawodnicy jeżdżą na dupie, walczą o kontrakty, a tam nic się nie zmieniło, a nawet jest gorzej, niż było. Z tymi zachwytami, że jest najlepszym trenerem, to bym się wstrzymał – dodał.





źródło: tvp sport

Kosmiczne statystyki Polaka w rezerwach klubu Bundesligi. Liczby robią ogromne wrażenie

Fenomenalne liczby na niemieckich boiskach notuje Maik Lukowicz. 29-latek na co dzień występuje w rezerwach Werderu Brema.




Maik Lukowicz urodził się w niemieckiej Bremie. Ma on jednak polskie korzenie. Występował nawet w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Nie zdołał się jednak nigdy przebić do seniorskiej reprezentacji. Wszak seniorska piłka klubowa nie ułożyła się po jego myśli.

Całą klubową karierę seniorską Maik spędził w Niemczech. Jest wychowankiem Werderu Bremu. Nie zdołał jednak nigdy przebić się do pierwszej drużyny Werderu. Obecnie występuje w rezerwach tego klubu.

Zespół Polaka występuje obecnie na piątym poziomie rozgrywkowym w Niemczec. Bilans Lukowicza robi ogromne wrażenie. Wystąpił on w 29 meczach ligowych. Zdobył w nich – niebagatela – 50 (!) bramek.




Pełen podziwu jest także bilans drużyny Maika. Po 29 kolejkach druga drużyna Werderu jest niepokonana. Ba, nie zanotowała ona nawet remisu! Bilans bramkowy także budzi podziw. 211 goli strzelonych przy zaledwie 16 straconych bez wątpienia robi wrażenie.

Ciekawy kandydat na trenera Lecha Poznań. Nowe doniesienia z obozu Kolejorza

Lech Poznań wraz z końcem rundy jesiennej pożegnał się z Johnem van den Bromem. Wiemy, że Mariusz Rumak jako tymczasowy trener popracuje tylko do końca sezonu. W związku z tym klub szuka nowego szkoleniowca.

 

Kiepski sezon Lecha

Lech Poznań w bieżącym sezonie nie rozpieszcza swoich fanów. Drużyna zaliczyła kilka przygnębiających porażek. Zespół odpadł również na wczesnym etapie eliminacji do Ligi Konferencji z niżej notowanym rywalem – Spartakiem Trnawa.

Wraz z końcem minionej rundy klub pożegnał się z Johnem van den Bromem. Jego miejsce zajął Mariusz Rumak, który będzie pełnił funkcję szkoleniowca do końca sezonu. W związku z tym Lech poszukuje nowego trenera na kolejną kampanię.

 

Zaskakujący kandydat

Według medialnych doniesień Kolejorz szuka nowego szkoleniowca w krajach Beneluksu. Nowe informacje w kwestii poszukiwań przekazał Piotr Koźmiński z portalu WP Sportowe Fakty. Według wspomnianego dziennikarza ekipa z Poznania bierze pod uwagę Pascala Jansena.

– Jednym z trenerów, który trafił na radar Lecha, jest Pascal Jansen, Holender, mający również brytyjskie obywatelstwo. Jansen przez ostatnie lata prowadził AZ Alkmaar. […] Kiedy zaczęliśmy dopytywać kolegów po fachu w Holandii, jakie są plany tego szkoleniowca, to usłyszeliśmy, że Jansen ma sporo zapytań/ofert z lepszych lig niż polska – czytamy na portalu WP Sportowe Fakty.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Marciniak przed wielką szansą. „Dobry mecz Realu z Bayernem może to spowodować”

Michał Listkiewicz udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Były sędzia wróży wielkie wyróżnienie dla Szymona Marciniaka na nadchodzącym EURO 2024.

 

Finał nie dla Marciniaka

Wiele wskazuje na to, że Szymon Marciniak nie będzie sędzią głównym w tegorocznym finale Ligi Mistrzów. Według Michała Listkiewicza i innych ekspertów ten honor przypadnie do Anthony’ego Taylora.

Michał Listkiewicz w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty przyznał jednak, że dobra dyspozycja polskiego sędziego w środowym meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium może mu dać wielkie wyróżnienie na EURO 2024.

 

Dostanie mecz otwarcia?

– Szymon sędziował już finał przed rokiem, nie bądźmy zachłanni. Półfinał to wciąż wielka sprawa, zwłaszcza tak wymagający. Jest to potwierdzenie jego wielkiej formy i klasy. Absolutnie więc nie przejmowałbym się tym, że nie będzie go w finale. Wciąż jest numerem 1 i ostatnie nominacje to potwierdzają – powiedział.

– Marciniak ma u Rosettiego świetne notowania. Gdy czasami z nim rozmawiam, to zawsze powtarza, że najmocniejszym asem w jego talii jest właśnie Szymon. Dobry mecz Realu z Bayernem może spowodować chociażby, że Marciniak na EURO dostanie mecz otwarcia. To bowiem jeden z najtrudniejszych meczów turnieju. To on wyznacza pewne trendy sędziowskie i opinie o arbitrach na cały turniej – dodał Listkiewicz.

Mecz Realu Madryt z Bayernem Monachium odbędzie się 8 maja. Środowe spotkanie na Estadio Santiago Bernabeu zaplanowano na godzinę 21:00.

Źródło: WP Sportowe Fakty


TROLLNEWSY I MEMY