Kapitalny sezon polskiego napastnika w Holandii. Świetne statystyki w fatalnym klubie

Kacper Kostorz, który był do niedawna uznawany za wielki polski talent, odbił się od Ekstraklasy. Obecnie przeżywa jednak swój najlepszy sezon w karierze. Na zapleczu Eredivisie radzi sobie świetnie i strzela gola za golem. 




24-letni już piłkarz ma za sobą kilka polskich klubów. W 2019 roku trafił do Legii Warszawa z Podbeskidzia, w którym w 60 meczach strzelił 3 gole i zanotował asystę. Dla stołecznej drużyny rozegrał jednak już tylko 15 spotkań i strzelił dwa gole oraz dołożył ponownie asystę. Ostatecznie większość pobytu w stolicy spędził na wypożyczeniach.




Na jakiś czas wrócił nawet do Podbeskidzia, a po drodze trafił też do Miedzi Legnica. Legia zdecydowała się finalnie na rezygnację z napastnika, a zgłosiła się po niego Pogoń Szczecin. „Portowcy” zdecydowali się jednak również go wypożyczyć. Początkowo Kostorz trafił do Korony Kielce i… holenderskiego Den Bosch.

Sezon życia

Właśnie w barwach klubu z Eerste Divisie 24-latek zyskał swoją najlepszą w dotychczasowej karierze formę. Jak na razie rozegrał w bieżącym sezonie 20 meczów i strzelił 8 goli. Na koncie ma także 4 asysty. Ostatnio zrobiło się głośno o jego trafieniu piętą.

Warto przy tym zaznaczyć, że Kostorz takie statystyki notuje w jednej z najgorszych ekip Eerste Divisie. Den Bosch zajmuje dopiero 18. miejsce w tabeli z zaledwie 15 punktami na koncie. Strzelili również tylko 22 bramki, a aż 8 z nich było autorstwa Polaka. Niewykluczone, że wypożyczenie do Holandii będzie dla Kostorza przepustką do powrotu do silniejszych klubów Ekstraklasy i wywalczenie sobie pierwszego składu.

Bułka odniósł się do słów Grabary. „Gra w reprezentacji to dla mnie coś więcej niż gra w klubie”

Marcin Bułka odniósł się do ostatnich słów Kamila Grabary odnośnie gry w reprezentacji Polski. Bramkarz OGC Nice stwierdził, że dla niego gra w narodowych barwach jest zdecydowanie ważniejsza niż w klubie.




Przed kilkoma tygodniami na kanale „Foot Truck” pojawił się wywiad z Kamilem Grabarą. 24-latek poruszył m.in. temat hierarchii na pozycji bramkarza w reprezentacji Polski. Przyznał on wprost, że rola trzeciego bramkarza mu nie odpowiada. Powiedział, że po prostu mu się nie chce być trzecim w hierarchii na tej pozycji. Dodał także, że mając na uwadze duży natłok meczów wolałby po prostu mieć cztery dni wolnego. Tę wypowiedź znajdziecie TUTAJ.




Teraz do powyższych słów Kamila Grabary odniósł się jego rówieśnik, Marcin Bułką. Robiący w tym sezonie we Francji ogromną furorę Bułka na łamach „Meczyków” skomentował słowa Grabary. Przedstawił także swoją perspektywę na kwestię hierarchii w bramce reprezentacji Polski.

–  To jest jego preferencja. Jeżeli tak uważa, to OK – skomentował słowa Grabary Bułka.

– Ja, gdy zostałem dowołany do kadry, to cieszyłem się z tego. Gra w reprezentacji to dla mnie coś więcej niż gra w klubie. I raczej się to u mnie nie zmieni. Chcę być w kadrze, chcę rywalizować, chcę grać. Jeżeli dostaję szansę, to pakuję się i lecę – przyznał Marcin Bułka.

– Nie jestem tam po to, by podawać piłki, tylko po to, by rywalizować. Idę po to, by być numerem jeden, a to, że jest to w zasięgu – to druga sprawa – uzupełnił.




W tym sezonie francuskiej Ligue 1 Marcin Bułka rozegrał 17 meczów. Wpuścił w nich zaledwie 9 bramek. Aż 11-krotnie notował czyste konto. Po najnowszej aktualizacji wartości rynkowych na portalu „Transfermarkt” 24-latek jest wyceniany na 15 milionów euro.





źródło: meczyki.pl

Wielka inwestycja Cristiano Ronaldo legnie w gruzach? Portugalczyk może stracić fortunę

Cristiano Ronaldo zainwestował jakiś czas temu w hotel. Zapowiada się jednak, że jego wkład zostanie utopiony. Przebudowa budynku nadal się nie rozpoczęła, choć miała… dobiegać końca. 




Portugalczyk miał zamiar przebudować zabytkową kamienicę w centrum Manchesteru i uczynić z niej hotel. Wszelkie potrzebne pozwolenia otrzymał w grudniu 2020 roku. W sumie zatrudnienie w nim, według planów, znaleźć miało nawet 900 osób.

Utopiona fortuna

Ronaldo zainwestował w generalne przebudowanie budynku, które z kolei planowano zakończyć jeszcze w bieżącym roku. „The Sun” podaje jednak, że… prace nawet się nie zaczęły. Kamienica pozostaje tak samo pusta, jak miało to miejsce w ostatnich kilkunastu latach.




Planowano przeprowadzić całkowitą renowację na zewnątrz oraz wewnątrz budynku. Jak na razie nie zrobiono jednak nic. Sama kamienica natomiast grozi zawaleniem. W środku mają wisieć kable, a podłogi wręcz się rozpadać.




Przed Ronaldo jednak jeszcze większy problem – pozwolenie na przebudowę wygasło w grudniu. Oznacza to, że Portugalczyk, w przypadku dalszego zainteresowania inwestycją, musiałby liczyć się z kolejnymi, ogromnymi kosztami, aby uzyskać potrzebne zgody.




Co ciekawe, nie była to pierwsza taka inwestycja 37-latka. Piłkarz posiada już hotele w Lizbonie czy Nowym Jorku, a nawet na Maderze. Plany budowy nowego obiektu w Manchesterze zakładały stworzenie czterogwiazdkowego kurortu ze 151 pokojami. Obiekt miał również zawierać dwa bary, taras widokowy czy salę gimnastyczną.

PZPN nie był przeciwko meczu z Rosją w barażach o mundial? Zaprotestowali piłkarze

Reprezentacja Polski w marcu 2022 roku miała zagrać dwa mecze barażowe (z Rosją i Szwecją lub Czechami) o awans na mistrzostwa świata w Katarze. Finalnie zagrali tylko jeden – ze Szwecją, ze względu na atak Rosji na Ukrainę. Jak się okazuje, pierwotna decyzja PZPN w tej sprawie była zupełnie inna. 




Ostatnie kilka dni, tygodni, a nawet miesięcy, to wyciek kolejnych skandalicznych informacji o działaniach obecnego PZPN-u. W ostatnim czasie na światło dzienne wyszło przykładowo, że działacze związku mieli do Kataru sprowadzać alkohol. Tomasz Włodarczyk twierdził nawet, że „pito niemal bez przerwy. Po pokojach i nie tylko”.

Mecz z Rosją miał się odbyć

Na tym jednak nie koniec. Tomasz Włodarczyk w programie „Pogadajmy o piłce” poddał w wątpliwość sytuację z początku zeszłego roku. Wówczas PZPN świetnie wyszedł z zaplanowanego meczu barażowego z Rosją. Spotkanie zbiegło się z wybuchem wojny na Ukrainie, na co związek zareagował zdecydowanie – odmówił gry ze „Sborną”, ale… na ich terenie.




Pierwsze oświadczenie dotyczyło zgody na mecz na neutralnym terenie. To dopiero piłkarze mieli zawetować starcie, czym zmusili federację do reakcji.




– Za kulisami piłkarze szykowali osobne oświadczenie, nie zgadzając się z PZPN-em, że absolutnie nie będą grali z Rosją w żadnej formie. I ten komunikat dotarł do Cezarego Kuleszy w ostatniej chwili. W piątek miał się ukazać komunikat piłkarzy, że nie zgadzają się z PZPN-em i nie będą grali z Rosją na żadnych warunkach. Nie zgodzili się na to przede wszystkim Wojciech Szczęsny i Tomasz Kędziora, którzy mają żony Ukrainki. Był ogromny sprzeciw wobec tej decyzji PZPN-u i oficjalnie oni w ostatniej chwili zmienili tę decyzję na ostrzejszą, że nie grają w ogóle. Żeby nie rozjechać się z piłkarzami – opisał Włodarczyk. 

Ostatecznie z Rosją faktycznie nie zagraliśmy. Zmierzyliśmy się natomiast ze Szwecją, którą pokonaliśmy 2-0 i awansowaliśmy na mundial.

Zmiany właścicielskie w Manchesterze United. „Jesteśmy zachwyceni zawarciem umowy”

Manchester United przekazał informacje w sprawie sprzedaży części udziałów. Nowym współwłaścicielem angielskiego klubu został prezes firmy INEOS, Sir Jim Ratcliffe. Reszta udziałów pozostanie w rękach Glazerów.




25% dla Ratcliffe’a

Doniesienia w sprawie sprzedaży Manchesteru United pojawiały się już od wielu miesięcy. Już w zeszłym roku rodzina Glazerów chciała pozbyć się części udziałów. Chętny do przejęcia całego klubu był katarski fundusz. Amerykanie woleli jednak sprzedać tylko ułamek praw do Czerwonych Diabłów.




Kwiatkowski ostro o rozstaniu z PZPN. „Forma pozostawiała wiele do życzenia” [CZYTAJ]

Klub poinformował, że nowym współwłaścicielem został prezes firmy INEOS. Mowa o Sir Jimie Ratcliffie, który zarządza również francuskim OGC Nice. Według podanych przez Manchester United informacji inwestor ma zarządzać operacjami w sekcji piłkarskiej. Ponadto Ratcliffe zadeklarował się na inwestycje w wysokości 300 mln dolarów.




– Jesteśmy zachwyceni zawarciem umowy z Sir Jimem Ratcliffem i INEOS. W ramach przeglądu strategicznego z listopada 2022 roku postanowiliśmy przyjrzeć się różnym alternatywom, które pomogą Manchesterowi United, koncentrując się na zapewnieniu sukcesów naszym drużynom męskim, żeńskim i młodzieżowym. Sir Jim i INEOS wniosą do klubu bogate doświadczenie komercyjne, a także znaczne zaangażowanie finansowe – czytamy w komunikacie klubu.





Źródło: Manchester United, Przegląd Sportowy Onet

Kwiatkowski ostro o rozstaniu z PZPN. „Forma pozostawiała wiele do życzenia”

Jakub Kwiatkowski był niedawno gościem w Kanale Sportowym. Były pracownik Polskiego Związku Piłki Nożnej porównał Cezarego Kuleszę i Zbigniewa Bońka w roli prezesa federacji.




Porównanie prezesów

PZPN niedawno zwolnił Jakuba Kwiatkowskiego. Były team manager i rzecznik prasowy reprezentacji Polski w Kanale Sportowym porównał rządy federacji pod wodzą Zbigniewa Bońka i Cezarego Kuleszy. Kwiatkowski mocno skomentował działania drugiego z wymienionych.




– Ta kadencja aktualnego prezesa przebiega troszeczkę ze wspólnym mianownikiem – pokazania, że jest się lepszym niż Boniek. Pytanie, kto był lepszy w tej sytuacji, wspominając to, jak się żegnano z Tobą, a jak ze mną – powiedział do Tomasza Iwana, który rozstał się z kadrą jeszcze za czasów poprzedniego prezesa.

Hiszpański dziennikarz dosadnie o Robercie Lewandowskim. „Nie jest już nietykalny” [CZYTAJ]




Jakub Kwiatkowski ma za złe Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej styl, w jakim go pożegnano. Były rzecznik prasowy federacji nie otrzymał żadnego powodu wypowiedzenia. Jego zdaniem Zbigniew Boniek żegnał się z pracownikami w zdecydowanie lepszym stylu.

– Pamiętam, jak prezes Boniek żegnał Jerzego Brzęczka. Poczekał do nowego roku, żeby nie robić tego typu rzeczy przed świętami. Tutaj postanowiono inaczej. Forma pozostawiała wiele do życzenia. Ani dziękuję, ani niczego, ani jakie były powody. No OK… – podsumował „Kwiatek”.





Źródło: Kanał Sportowy

Hiszpański dziennikarz dosadnie o Robercie Lewandowskim. „Nie jest już nietykalny”

Alfredo Martinez, hiszpański dziennikarz stacji „Onda Cero”, skomentował obecną sytuację Roberta Lewandowskiego. Według jego słów pozycja polskiego napastnika w FC Barcelonie nie jest już taka pewna jak wcześniej.




Pierwszy sezon Roberta Lewandowskiego w FC Barcelonie można uznać za udany. Katalończycy sięgnęli po mistrzostwo Hiszpanii, a Polak był jedną z kluczowych postaci swojego zespołu. Niejednokrotnie w pojedynkę rozstrzygał o losach meczu. W sumie w poprzednim sezonie zdobył 33 bramki w 46 meczach.




Drugi sezon w Barcelonie dla Lewandowskiego nie jest jednak już aż tak udany. W dotychczasowych 21 meczach tego sezonu Polak zdobył 9 bramek. W porównaniu z poprzednim sezonem gra Lewego wygląda dużo gorzej.




W poprzednim sezonie Lewandowski był jedną z głównych postaci w FC Barcelonie. Teraz ta sytuacja się już jednak odmieniła. Hiszpański dziennikarz, Alfredo Martinez, skomentował obecną sytuację, w której znajduje się polski napastnik. Dziennikarz stwierdził, że pozycja Lewego nie jest już aż tak niepodważalna. W klubie miało pojawić się niezadowolenie z dyspozycji Roberta. Niewykluczony jest chociażby transfer do Arabii Saudyjskiej.

– W Barcelonie mówią, że Robert Lewandowski nie odejdzie w letnim okienku transferowym. Rzeczywistość jest jednak inna. Robert nie jest już nietykalny. U części osób w klubie i zarządzie narasta niezadowolenie z dyspozycji Polaka. To wszystko jest do tego stopnia, że nie można wykluczyć jego odejścia w letnim okienku transferowym – np. do Arabii Saudyjskiej – przekazał Alfredo Martinez.

– Dużo będzie zależeć od samego Roberta, ponieważ musi zgodzić się na taki ruch, ale za jego odejściem pojawia się coraz więcej głosów. Powiedziano mi, że w imieniu klubu rozmawiali z arabskim agentem (wszystkie transfery do Arabii Saudyjskiej muszą odbywać się przez pośrednika w kraju), aby zbadać możliwość transferu w czerwcu do arabskiego klubu. Uważam, że Pini Zahavi też o tym myśli – uzupełnił.




Świąteczny spot Legii Warszawa. „Zróbmy razem coś dobrego” [WIDEO]





Legia Warszawa opublikowała świąteczny spot. Wraz z materiałem wideo stołeczny klub poinformował o możliwości adoptowania psa o imieniu Bueno.

Legia zachęca do adopcji

Wicemistrzowie Polski opublikowali świąteczny spot. Legia Warszawa umieściła w materiale wideo nietypowego bohatera. Mowa o psie – Bueno. Klub w komunikacie na oficjalnej stronie informuje o potrzebie znalezienia domu dla czworonoga.




„Powiedziałem, że mamy dużą wtopę”. Nieporozumienie w polskiej kadrze podczas EURO 2016 [CZYTAJ]

Oto jego treść:



– Głównym aktorem spotu jest Bueno – pies z Fundacji Sejsza. Bueno to pies niezwykły – wyjątkowo pogodny, serdeczny i o specjalnych potrzebach – jest niewidomy. Potrzebuje człowieka, który będzie miał pełną gotowość do tego, by stać się dla niego najlepszym i najczulszym przewodnikiem. Wzrok Bueno prawdopodobnie można było uratować. Kiedyś, ale wtedy ten pies żył na łańcuchu, a jego rolą było pilnowanie podwórka. Teraz jest na to za późno. Bueno nie widzi nic. Pies jest wrażliwy na głos opiekuna, hasła i pracę smyczą – w ten sposób opowiadamy mu świat. Bueno nigdy nie mieszkał w domu. Jest zaszczepiony, odrobaczony i zabezpieczony przed kleszczami. Jeśli Bueno będzie potrzebował specjalistycznego leczenia po adopcji, pomożemy. Piesek przyjmuje leki na serce i je też chętnie zagwarantujemy przyszłej rodzinie – czytamy w komunikacie Legii Warszawa. 

– Jak dobrze wiemy – okres świąteczno-noworoczny to specjalny, jedyny w swoim rodzaju i magiczny czas. Zróbmy razem coś dobrego w te święta i spełnijmy marzenie psa Bueno. Dajmy mu to, co dla każdego psa jest najważniejsze – dom i kochającą rodzinę! Każde podanie dalej informacji zwiększy szansę na adopcje. Fundacja Sejsza akceptuje zgłoszenia tylko i wyłącznie od osób, dla których pies jest członkiem rodziny – mieszka w domu/mieszkaniu – dodano.

Spot Legii Warszawa i link do adopcji psa:




Legia Warszawa zajmuje aktualnie piąte miejsce w PKO BP Ekstraklasie. Podopieczni Kosty Runjaicia uzbierali 32 punkty w 19 kolejkach. Największym sukcesem klubu w dobiegającym do końca 2023 roku był zdecydowanie triumf w Pucharze Polski oraz awans z grupy Ligi Konferencji Europy.

Źródło: Legia Warszawa

„Powiedziałem, że mamy dużą wtopę”. Nieporozumienie w polskiej kadrze podczas EURO 2016

Tomasz Iwan w Kanale Sportowym opowiedział o organizacyjnej wtopie ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej podczas EURO 2016. Były pracownik sztabu Adama Nawałki zdradził, że kadra zapomniała zabrać skrzyni ze sprzętem na mecz z Irlandią Północną.




Pomyłka na EURO

Występ reprezentacji Polski na EURO 2016 jest wspominany z wielkim sentymentem. Podopieczni Adama Nawałki doszli do ćwierćfinału tego turnieju. Okazuje się jednak, że polski sztab podczas zgrupowania popełnił kilka wpadek.




Absolutna bomba transferowa Rakowa? Mistrz Polski może pobić rekord całej Ekstraklasy! [CZYTAJ]

W zespole Adama Nawałki znajdował się między innymi Tomasz Iwan. Były reprezentant Polski opowiedział o gafie sztabu wspomnianego szkoleniowca. Biało-Czerwoni przed meczem grupowym z Irlandią Północną mogli skorzystać tylko z jednego kompletu strojów. W praktyce porwana koszulka oznaczałaby zejście zawodnika z boiska i tym samym grę w osłabieniu.




– Jedziemy na mecz, jesteśmy na miejscu i okazuje się, że nie zabrano skrzyni ze sprzętem. Gramy tylko w jednym komplecie koszulek. Nie było możliwości ściągnięcia strojów, one były w naszej bazie treningowej – powiedział Tomasz Iwan w „Kanale Sportowym”.

– Idę do Kuby Błaszczykowskiego, do „Lewego” i mówię im o całej sytuacji, bo w przerwie nie mogliśmy zmienić koszulek! Powiedziałem, że mamy dużą wtopę. Jest jeden zestaw koszulek, musimy z tego wybrnąć. Na farcie wszystko poszło – podsumował.




Źródło: Kanał Sportowy

Absolutna bomba transferowa Rakowa? Mistrz Polski może pobić rekord całej Ekstraklasy!

Już niebawem otwiera się zimowe okno transferowe. Niewykluczone, że do Ekstraklasy trafią bardzo ciekawi zawodnicy. Według szwedzkich mediów Raków Częstochowa może ściągnąć zawodnika, który pobije rekord transferowy całej ligi. 




Najdroższym zawodnikiem, który kiedykolwiek trafił do naszej ligi jest Ali Gholizadeh. Irańczyk trafił do Lecha Poznań latem bieżącego roku za nieco ponad 1,5 mln euro. Zaledwie po sześciu miesiącach rekord ten może zostać pobity.

Hit transferowy

Według szwedzkich mediów rekord może pobić Raków Częstochowa. Szwedzki portal „Fotbollskanalen” podaje, że działacze „Medalików” poważnie interesują się Jeppe Okkelsem z Elfsborga. Duńczyka wycenia się na 3 mln euro. Jeśli nawet zostałby ściągnięty za nieco mniejszą kwotę, to i tak najpewniej pobije rekord, który należy do zawodnika Lecha Poznań.




Co ważne, odejście Okkelsa jest o tyle prawdopodobne, że on sam chce zmienić klub. Obecna umowa 24-latka z Elfsborgiem wygasa wraz z końcem przyszłego roku i nie chce jej przedłużać. Dla Szwedów jest to więc ostatni dzwonek, aby zarobić na swoim piłkarzy jakiekolwiek pieniądze.

 Skrzydłowy ma za sobą bardzo dobrą rundę jesienną. W 30 meczach ligi szwedzkiej strzelił 11 goli i zanotował 6 asyst. Jego drużyna natomiast wywalczyła wicemistrzostwo kraju. W swojej dotychczasowej karierze 24-latek rozegrał natomiast dla Elfsborga ponad 200 meczów, w których może się pochwalić 42 bramkami.

„Wiemy, jacy będą kandydaci” – Koźmiński ujawnił, kto może zastąpić Kuleszę jako prezesa PZPN!

W PZPN nadchodzą wielkie zmiany. Ostatni rok był naznaczony licznymi kompromitacjami federacji, począwszy od wyników sportowych reprezentacji, na wtopach wizerunkowych kończąc. To może oznaczać, że na stanowisku prezesa związku może dojść do zmiany. Według Marka Koźmińskiego znani są już potencjalni następcy. 




Wiele działo się wokół PZPN w ciągu mijającego roku. Afer nie brakowało również w ostatnich miesiącach. Przypomnijmy, że Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl podał zaskakujące informacje o wwożeniu alkoholu przez działaczy na mundial w Katarze. Ponownie zaogniło to atmosferę wokół federacji.

Nowi kandydaci

Wśród wszystkich z tych afer przewija się Cezary Kulesza, który jest prezesem PZPN od 2021 roku. Kadencja 52-latka dobiega końca w 2025 roku, ale nie wiadomo, czy będzie ubiegać się o kolejną. Co więcej, jego pozycja w środowisku miała znacząco spaść. Przeciwko niemu ma także zyskiwać na silne rosnąca opozycja.




W programie meczyki.pl „Pogadajmy o piłce” na YouTube Marek Koźmiński, odniósł się do trwającej kadencji Kuleszy. Co ciekawe zdradził on nazwiska działaczy, którzy mogą ubiegać się przy następnych wyborach o zastąpienie obecnego prezesa.

– Już wiemy, jacy będą kandydaci. To już jest pewne. Będą to Wojciech Cygan, Adam Kaźmierczak i Paweł Wojtala – poinformował Koźmiński.




– To są trzy osoby, które pracują obecnie w zarządzie PZPN. Ale to są dobrzy ludzie, na pewno nie należą do tego grona działaczy, które krytykujemy. To są na pewno postaci anty-Kulesza, tylko oni tego nie pokazują – zaznaczył. 




– Oni są w obecnym PZPN i w jakimś stopniu są obrzygani błotkiem [afer], ale oni go nie zrobili. Znam ich i to są dobrzy ludzie – podsumował. 




Podczas programy Koźmiński nie określił jednoznacznie, czy sam zamierza ponownie wystartować w wyborach. W 2021 roku rywalizował z Kuleszą o posadę szefa związku, którą finalnie przegrał na ostatniej prostej. Niewykluczone, że jeśli nie będzie ubiegać się o prezesurę, to stanie się częścią opozycji.




– Według naszych ustaleń może być częścią opozycji wobec Cezarego Kuleszy. Ten ma przed 2024 rokiem duży ból głowy. Jeśli reprezentacja Polski w marcu nie awansuje na EURO, będzie to dla niego kolejny potężny problem. A dla jego przeciwników ostateczny sygnał, że czas na zmianę – czytamy na meczyki.pl.

Kompletnie nieudany występ piłkarza Atletico. Sędzia wyrzucił go po czterech minutach [WIDEO]

Atletico mierzyło się w sobotę z Sevillą. Podopieczni Diego Simeone pokonali ekipę z Andaluzji (1:0). Podczas spotkania doszło jednak do kuriozalnej sytuacji.




Wyrzucony chwilę po wejściu




Ekipa prowadzona przez Diego Simeone prowadziła z Sevillą 1:0, kiedy na boisko wszedł Caglar Söyüncü. Turecki piłkarz miał pomóc madryckiej drużynie w utrzymaniu korzystnego wyniku. Pech chciał, że niedługo po wejściu sędzia pokazał mu czerwoną kartkę.

Nowe informacje ws. poszukiwań trenera Lecha Poznań. Kolejne rynki pod lupą [CZYTAJ]




Były piłkarz Leicester City zagrał we wspomnianym meczu tylko cztery minuty. Wszystko przez ostry faul od tyłu na Ocamposie. Los Colchoneros musieli więc ponad 20 minut grać w mniejszej liczbie zawodników.

Atletico Madryt ostatecznie pokonało Sevillę 1:0





Źródło: Twitter

Nowe informacje ws. poszukiwań trenera Lecha Poznań. Kolejne rynki pod lupą

Niedawno Lech Poznań zwolnił Johna van den Broma, którego do końca sezonu zastąpił Mariusz Rumak. Władze Kolejorza rozglądają się za nowym szkoleniowcem. Według Antoniego Bugajskiego poznaniacy są zainteresowani Maciejem Skorżą oraz kandydatami z Niemiec i Bałkanów.




Gdzie szuka Lech?

Mariusz Rumak zastąpił Johna van den Broma po ostatniej tegorocznej kolejce PKO BP Ekstraklasy. Szkoleniowiec będzie jednak pracował z zespołem Lecha Poznań tylko do końca bieżącego sezonu.




Podolski odrzucił gigantyczne pieniądze. „Zapytałem wtedy siebie: czego chcę?” [CZYTAJ]




W związku ze zmianami władze Kolejorza poszukują nowego szkoleniowca. Do niedawna wiele mówiło się o tym, że poznaniacy spoglądają na trenerów ze Skandynawii. Według Antoniego Bugajskiego Piotr Rutkowski i spółka badają również rynek niemiecki i bałkański.




Dziennikarz Przeglądu Sportowego dodał także, że jedyną polską opcją jest Maciej Skorża. Jego zatrudnienie jest jednak mało prawdopodobne. 51-letni szkoleniowiec niedawno rozstał się z Urawa Red Diamonds z prywatnych powodów.

Źródło: Przegląd Sportowy

Podolski odrzucił gigantyczne pieniądze. „Zapytałem wtedy siebie: czego chcę?”

Lukas Podolski był gościem w podcaście „FC Köln”. Były reprezentant Niemiec wypowiedział się na temat lukratywnej oferty, jaką dostał podczas swojej kariery piłkarskiej.




Odrzucił wielkie pieniądze

Lukas Podolski podczas piłkarskiej kariery bronił barw wielu potężnych marek. Były reprezentant Niemiec grał m.in. dla Interu, Arsenalu, Bayernu czy Galatasaray. Aktualnie doświadczony zawodnik broni barw Górnika Zabrze.




Firma byłego piłkarza Arsenalu warta 40 razy więcej niż… majątek Cristiano Ronaldo! [CZYTAJ]

Podolski był niedawno gościem podcastu „FC Köln”. 38-letni piłkarz Górnika Zabrze opowiedział o ofertach kontraktu od Manchesteru City, HSV i Borussii Dortmund.




– W 2007 roku, gdy byłem w Bayernie Monachium, prowadziłem negocjacje z Manchesterem City. Chcieli przekonać mnie do zmiany klubu. To był czas, gdy zaczęli budować City, które jest teraz. Miałem oferty z innych klubów z Bundesligi. Hamburg chciał mnie dwa razy ściągnąć, Borussia Dortmund też mnie chciała – powiedział „Poldi”.

Były reprezentant Niemiec przyznał również, że otrzymał oferty z Francji oraz Juventusu. Pojawiła się także oferta z Chin.




– Mógłbym tam pojechać i zarabiać 50 milionów rocznie. Zapytałem wtedy siebie: czego chcę? Mam dzieci, rodzinę. Chcę się dobrze bawić i grać w piłkę nożną, normalnie żyć, a nie gonić za wszystkim – dodał.

Ta propozycja jednak nie wzbudziła jego zainteresowania. Lukas Podolski zakończył swoją wypowiedź deklaracją, że w przyszłości wróci na trybuny FC Köln jako kibic. To właśnie w tym zespole „Poldi” grał najwięcej w swojej karierze. Były reprezentant Niemiec uzbierał tam 181 występów.

Źródło: FC Köln, Sport.pl