Leo Messi ma w USA swojego prywatnego ochroniarza. To były żołnierz marynarki wojennej USA [WIDEO]

Leo Messi cieszy się ogromnym zainteresowaniem w Stanach Zjednoczonych. W celu zapobiegnięcia ewentualnej tragedii Argentyńczyk ma swojego prywatnego ochroniarza. Ten podąża za nim jak cień, nie spuszczając go z oczu nawet na moment.

Po dwóch latach spędzonych w PSG przyszła pora na zmianę klubu przez Leo Messiego. Argentyńczyk postanowił skończyć grę w Europie na rzecz nowych wyzwań i zabawy w Stanach Zjednoczonych. Związał się kontraktem z Interem Miami. Szeregi klubu zarządzanego przez Davida Beckhama zasilili także przyjaciele Messiego, czyli Jordi Alba i Sergio Busquets.

Początek amerykańskiej przygody Lionela Messiego w USA jest naprawdę olśniewający. Do tej pory rozegrał 8 oficjalnych meczów, w których zdobył 10 bramek i zanotował 3 asysty. Ze swoim nowym zespołem zwyciężył rozgrywki Leagues Cup, w których brały udział zespoły z Meksyku i USA.

Transfer Messiego wywołał niemałe poruszenie nie tylko w USA, ale i na całym świecie. Potrzebna jest mu zatem odpowiednia ochrona przez potencjalnymi napastnikami. Fakt, że największe gwiazdy sportu mają swoich prywatnych ochroniarzy nie jest niczym zaskakującym. Nie inaczej jest w przypadku omawianego Messiego.

Ochroniarzem Messiego jest były żołnierz marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. Jest on ekspertem  sztuk walki. Specjalizuje się w boksie i taekwondo. Jak widać na nagraniach, ochroniarz nie pozostawia 36-latka choćby na krok. Obserwuje co się dzieje w trakcie meczów. Podąża za nim jak cień podczas wywiadów, czy też w trakcie wręczania medali. Wszystko po to, by Leo mógł czuć się bezpiecznie.

Kamil Glik został zaoferowany Legii Warszawa. Klub odrzucił propozycję

Tego lata Kamil Glik mógł wrócić do Ekstraklasy. Piłkarz został zaoferowany Legii Warszawa. Klub odrzucił taką możliwość.

Kamil Glik pozostaje bez klubu o 1 lipca tego roku. Jego ostatnim klubem było włoskie Benevento, w którym grał od 2020 roku. W poprzednim sezonie reprezentant Polski występował w Serie B.

Rozgrywki piłkarskie w Europie rozpoczęły się już kilka tygodni temu. Kamil Glik wciąż jednak pozostaje bez klubu i poszukuje nowego pracodawcy. W ostatnim czasie piłkarz został zaoferowany Legii Warszawa! Powrót do Ekstraklasy jednak nie dojdzie do skutku, o czym poinformował Tomasz Ćwiąkała. Warszawski klub odrzucił taką możliwość ze względów sportowych. Finansowo Legia byłaby w stanie zakontraktować Glika.

W tym sezonie Legia Warszawa ma ogromne problemy w grze defensywnej. Jest to widoczne przede wszystkim w meczach na arenie międzynarodowej. W pięciu meczach eliminacji Ligi Konferencji Europy Legia straciła aż 12 bramek. Zdaniem Ćwiąkały Glik mógłby być lekarstwem na problemy stołecznego klubu.

– Wiadomo, że to nie jest wymarzony profil Runjaicia pod kątem szybkości, gry piłką i nie twierdzę, że byłby gwiazdą. Ale jako alternatywa, plan B na wypadek pożaru moim zdaniem spokojnie dałby radę. Zwłaszcza przy problemach Legii w obronie – ocenił Tomasz Ćwiąkała.

Joao Felix znów oberwał od kibiców Atletico. Tym razem zwyzywali go przy ośrodku klubu [WIDEO]

 

Ostatnie tygodnie nie są najlepsze dla Joao Felixa. Kibice Atletico ponownie zwyzywali portugalskiego piłkarza, który chciałby odejść z klubu.

Chce odejść

23-latek od dawna chce opuścić ekipę Diego Simeone. Portugalczyk otwarcie mówi o marzeniu reprezentowania barw FC Barcelony. Problem w tym, że klub z Camp Nou nie ma tyle pieniędzy, aby przeprowadzić ten transfer.

Grzegorz Krychowiak pozwał lekarza reprezentacji. Prokuratura podjęła decyzję [CZYTAJ]

Zachowanie piłkarza Atletico nie podoba się kibicom. Fani Rojiblancos regularnie obrażają Portugalczyka (ostatnio wyzywali go podczas meczu z Granadą). Teraz sytuacja się powtórzyła – fanatycy przyłapali go przy klubowym ośrodku, gdzie krzyczano do niego: „Wynoś się, sku***synu”, „Idź do Barcelony” i „Nie chcemy cię tutaj”. Wszystko uwieczniła kamera.

Źródło: Twitter

Piłkarz, który miał zarzuty może wrócić do gry. „Prowadzimy rozmowy”

Gylfi Sigurdsson może wrócić do profesjonalnego futbolu. Islandczyk, któremu w 2021 roku postawiono zarzuty o pedofilię, znalazł się na oku duńskiego Lyngby po tym, jak wycofano zarzuty.

Wróci do gry?

Gylfi Sigurdsson w 2021 roku znalazł się na świeczniku z uwagi na zarzuty o molestowanie nieletnich. Brytyjska policja informowała wówczas o zatrzymaniu gracza bez podania nazwiska. Islandzkie media potwierdziły, że chodzi o Sigurdssona (niedługo później Everton zerwał z nim umowę – przyp. red.).

Włoscy giganci chcą Kamila Grabarę. Zbliża się wielki transfer polskiego bramkarza? [CZYTAJ]

Sprawa nabrała jednak innego kierunku w kwietniu, kiedy wycofano zarzuty z powodu braku odpowiednich dowodów. Według Daily Mail piłkarz od razu wrócił do treningów i znalazł się na celowniku duńskiego Lyngby. Trener zespołu, Freyr Alexandersson ujawnił, że strony prowadzą negocjacje.

– Jest na to szansa. Prowadzimy rozmowy z Gylfim, więc jestem optymistą, że może do nas dołączyć. W tej chwili nic nie jest jednak gotowe. Damy mu trochę czasu, aby popracował jeszcze nad formą fizyczną. Sprawa się wyjaśni w ciągu dwóch-trzech tygodni – powiedział.

Przypomnijmy, że Islandczyk rozegrał swój ostatni mecz w maju 2021 roku. Jego Everton przegrał wówczas 0:5 z Manchesterem City.

Źródło: Daily Mail

Włoscy giganci chcą Kamila Grabarę. Zbliża się wielki transfer polskiego bramkarza?

Tomasz Włodarczyk poinformował o zainteresowaniu włoskich gigantów Kamilem Grabarą. Polski bramkarz wkrótce może zmienić barwy i trafić do Serie A. 

Grabara zbiera kapitalne opinie za swoje występy w Kopenhadze. W ostatnim meczu z Rakowem Częstochowa w eliminacjach Ligi Mistrzów, bramkarz ponownie zachował czyste konto, a jego drużyna wygrała 1-0. Już w najbliższą środę będzie mógł ponownie zmierzyć się z „Medalikami”, tym razem przed własnymi kibicami.

Trafi do Włoch?

Forma Grabara nie umknęła klubom z topowych lig. W ostatnich tygodniach Polaka łączono między innymi z Bayernem Monachium, gdzie w szerszej perspektywie miałby zastąpić Manuela Neuera. To jednak nie koniec plotek związanych z jego przyszłością.

Tomasz Włodarczyk w jednym z programów na antenie „Meczyków” zdradził, które kluby jeszcze interesują się 24-latkiem. W grę wchodzą włoscy potentaci.

– Kamil Grabara prawdopodobnie zostanie w FC Kopenhaga, jeśli ta przejdzie Raków i zagra w Lidze Mistrzów, ale jednocześnie może dogadać się z nowym pracodawcą. Słyszę o Bundeslidze lub którymś z trzech topowych klubów Serie A – Milan, Inter lub Juventus. Nie wiem dokładnie który – zdradził Włodarczyk. 

– Pod kątem rywalizacji o miejsce w składzie na dziś mógłby rywalizować z Yannem Sommerem. Szwajcar dołączył tego lata do Interu – dodał.

Grabara do tej pory wystąpił w 85 meczach FC Kopenhaga. Zachował w nich 39 czystych kont, zaś z drużyną dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo Danii. W CV ma także wygrany krajowy puchar.

Grzegorz Krychowiak pozwał lekarza reprezentacji. Prokuratura podjęła decyzję

Przed kilkoma tygodniami Grzegorz Krychowiak złożył zawiadomienie do prokuratury na jego byłego już wspólnika, Jacka Jaroszewskiego. Dziś otrzymaliśmy nowe wieści w tej sprawie. Prokuratura podjęła decyzję.

W lipcu tego roku światło dzienne ujrzał konflikt na linii Grzegorz Krychowiak – Jacek Jaroszewski. Panowie przez lata współpracowali w piłkarskiej reprezentacji Polski, gdzie jeden był zawodnikiem, a drugi lekarzem.

W 2022 roku obaj panowie wraz z Pawłem Bamberem utworzyli centrum medyczne „MedKlinika”. Większościowym udziałowcem spółki „Medklinika Inwestyje” został Grzegorz Krychowiak, a na czele zarządu stanął jego brat Krzysztof. Centrum medyczne było jednak zarządzane przez spółkę córkę „Medklinika”.

Kiedy konflikt wyszedł na jaw, pełnomocnik braci Krychowiaków wyznał, że Jacek Jaroszewski potajemnie odwołał Krzysztofa Krychowiaka z zarządu spółki, a w jego miejsce powołał swoją żonę i Pawła Bambera. Nowy zarząd miał sprzedać 100% udziałów Tadeuszowi Fajferowi za 5 tysięcy złotych, gdzie bracia Krychowiakowie wartość wyceniali na kilka milionów złotych. W związku z zaistniałą sytuacją Grzegorz Krychowiak przekazał, że sprawa trafiła do Prokuratury. Więcej o tym konflikcie przeczytacie TUTAJ.

Po kilku tygodniach otrzymaliśmy nowe wieści w tej sprawie. Prokuratura podjęła już decyzję. Jak przekazał portal „Interia”, Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. Uznała zarzuty braci Krychowiaków za bezpodstawne. W postanowieniu Prokuratury napisano, że „czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”. Prokuratura stwierdziła również, iż „brak jest dowodów na to, że doszło do wyrządzenia Spółce Medklinika Inwestycje Sp. z o.o. znacznej szkody majątkowej”.

„W okolicznościach przedmiotowej sprawy brak jest podstaw do przyjęcia, iż doszło do realizacji znamion czynu zabronionego z art. 296 § 2 i 3 k.k., gdyż brak jest dowodów na to, że doszło do wyrządzenia Spółce Medklinika Inwestycje Sp. z o.o. znacznej szkody majątkowej a tym bardziej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, która miałaby powstać poprzez sprzedaż 100% udziałów spółki Medklinika Sp. z o.o. początkowo Tadeuszowi Fajfer, a następnie Jackowi Jaroszewskiemu i Pawłowi Bamberowi” – przekazała Prokuratura.


źródło: interia

Kolejna bramka Mateusza Bogusza w MLS. Ależ przymierzył! [WIDEO]

Mateusz Bogusz zdobył kolejną bramkę w tym sezonie MLS. Minionej nocy jego zespół odniósł okazałe zwycięstwo 4:0.

Mateusz Bogusz trafił do MLS w marcu 2023 roku. Związał się wówczas z Los Angeles FC. Polak podpisał kontrakt do końca 2026 roku. 22-latek przeniósł się do LAFC z Leeds United. Kwota transferu wyniosła milion euro.

Trwający sezon MLS układa się naprawdę nieźle dla Los Angeles FC. Zespół z Boguszem, Chiellinim i Velą w składzie zajmuje obecnie drugie miejsce w Konferencji Zachodniej. Awans do fazy play-off jest już niemal na wyciągnięcie ręki. Do końca sezonu zasadniczego pozostało 10 meczów.

Minionej nocy Los Angeles FC pokonało Colorado Rapids na własnym stadionie. Mecz zakończył się okazałym zwycięstwem 4:0. Jedną z bramek zdobył Mateusz Bogusz. Polak wyprowadził swój zespół na prowadzenie już w 19. minucie gry. Gol zdobyty przez Polaka był naprawdę pięknej urody.

W tym roku w barwach LAFC Mateusz Bogusz rozegrał łącznie 26 meczów we wszystkich rozgrywkach. Strzelił w nich 4 bramki i zanotował 5 asyst.

Wisła Płock rozwiązała kontrakt z Dominkiem Furmanem. Zawodnik założył sprawę w sądzie

Wisła Płock zdecydowała się na jednostronne rozwiązanie umowy z Dominikiem Furmanem po tym, jak klub spadł z PKO BP Ekstraklasy. Piłkarz uznał to za działanie niezgodne z prawem. W związku z tym założył sprawę w Piłkarskim Sądzie Polubownym PZPN.

Sezon 2022/2023 zakończył się pechowo dla Wisły Płock. Nafciarze nie zdołali utrzymać się w PKO BP Ekstraklasie i spadli do Fortuna 1 ligi. W związku ze spadkiem klub z Płocka zdecydował się na jednostronne rozwiązanie umowy z Dominikiem Furmanem. Wykorzystał do tego uchwałę PZPN. Pozwala ona klubowi na jednostronne rozwiązanie kontraktu po spadku do niższej klasy rozgrywkowej za odszkodowanie w wysokości miesięcznego wynagrodzenia danego piłkarza.

Dominik Furman miał ważny kontrakt z Wisłą jeszcze przez rok. Po spadku z Ekstraklasy był skłonny nawet obniżyć swoje wynagrodzenie. Ostatecznie do rozmów o renegocjonowaniu umowy nawet nie doszło. Piłkarz opowiedział o kulisach w rozmowie z portalem meczyki.pl.

– Nikt finalnie nie rozmawiał ze mną o obniżce pensji. Byłem gotowy na duże ustępstwa, ale klub mówił tylko o rozwiązaniu kontraktu albo zgodnie z tym przepisem, albo za takim „porozumieniem stron”, że to ja jestem winny, drużyna spada, a chciwy piłkarz ucieka z tonącego okrętu. Ja chciałem zostać i pomóc drużynie. Nie pozwolono mi na to, spychano decyzję na innych i potraktowano bez szacunku, choć wcześniej wiele razy pokazywałem, że na klubie mi zależy – skomentował Dominik Furman.

Omawiany przepis dotyczy tylko polskich piłkarzy, o czym pisze portal „Meczyki”. W przypadku obcokrajowców kluby nie mogą jednostronnie rozwiązywać umowy. W przeciwnym razie kluby mogłyby przegrać sprawę w FIFA. Furman uważa, że przepis ten dyskryminuje polskich zawodników. Jego zdaniem przepis jest także niesprawiedliwy ze względu na to, że możliwość rozwiązania kontraktu ma tylko klub, zawodnik już nie. W związku z tym założył sprawę w Piłkarskim Sądzie Polubownym PZPN.

– Wprowadzone, najpewniej pod naciskiem klubów, rozwiązanie jest sprzeczne z regulacjami FIFA – przekazał adwokat prowadzący sprawę Furmana.

– Kilka lat temu prowadziłem sprawę, będąc po stronie klubu, który wykorzystując ten przepis, rozwiązał kontrakt z zawodnikiem zagranicznym. Zawodnik, pomijając organy jurysdykcyjne PZPN, które nie są uznawane przez FIFA, skierował do niej sprawę o odszkodowanie. Ta zasądziła na jego rzecz pełne wynagrodzenie za rok kontrakt – opowiedział.


źródło: meczyki.pl

Francuzi widzą Marka Papszuna w uznanym klubie. „Jest trenerem z charakterem i jasnymi pomysłami”

Portal „WebGirondins.com” wymienia Marka Papszuna w roli kandydata do objęcia Bordeaux. Francuski portal wytypował Polaka jako jednego z pięciu potencjalnych szkoleniowców zespołu.

Papszun odbuduje francuski klub?

Wraz z końcem minionego sezonu Marek Papszun pożegnał się z Rakowem Częstochowa. 49-letni szkoleniowiec do tej pory nie podjął nowej pracy. Jeszcze do niedawna wiele wskazywało na to, że Polak pozostanie poza regularnym prowadzeniem zespołu.

Artur Jędrzejczyk ofiarą stalkingu. „Ta kobieta wymaga specjalistycznej pomocy” [CZYTAJ]

Według „WebGirondins.com” Marek Papszun mógłby się podjąć pracy we Francji. Polak nie ukrywał, że chciałby spróbować za granicą, więc taka opcja mogłaby spodobać się byłemu trenerowi Rakowa. Wspomniane źródło umieściło 49-latka na liście potencjalnych pięciu szkoleniowców.

Wszystko za sprawą słabych wyników zespołu pod wodzą Davida Guiona. Według serwisu „WebGirondins.com” aktualny szkoleniowiec Bordeaux popełnia złe wybory oraz ma nieczytelny plan gry. Z kolei Papszun jest przez nich nazywany „trenerem z charakterem i jasnymi pomysłami„. Pozostałymi szkoleniowcami na liście są Julien Stephan, Phillippe Montaniera, Rubi oraz Didier Digard.

Bordeaux zajmuje 15. miejsce w drugiej lidze francuskiej. Żyrondyści zdobyli trzy punkty w trzech spotkaniach nowego sezonu.

Źródło: WebGirondins.com, Meczyki.pl

Artur Jędrzejczyk ofiarą stalkingu. „Ta kobieta wymaga specjalistycznej pomocy”

 

Artur Jędrzejczyk padł ofiarą stalkerki. Kobieta od kilkunastu miesięcy podszywa się pod obrońcę Legii Warszawa. – Potrafiła wypisywać do mojej żony, która „miała nie stawać na drodze do naszej miłości”. Do tego dochodziły „życzenia” tego, by poroniła – powiedział piłkarz.

„Jędza” i fake konto stalkerki

Artur Jędrzejczyk jest jednym z najpopularniejszych piłkarzy w PKO BP Ekstraklasie. Stało się to m.in. za sprawą jego gry w reprezentacji Polski i boiskowych kontrowersji. Piłkarz w rozmowie z TVP Sport wyznał, że od wielu miesięcy ktoś zakłada fałszywe konto pod jego nazwisko.

– To dziewczyna, kobieta. Wiem nawet, jak wygląda, bo kiedyś często pojawiała się na Legii przy okazji różnych wydarzeń i treningów. Bywała też na lotnisku i zbierała autografy, gdy wracaliśmy z meczów wyjazdowych. Mam wrażenie, że to osoba z jakąś chorobową przypadłością. Takie sprawia wrażenie. Ta kobieta wymaga specjalistycznej pomocy – powiedział „Jędza”.

Kamil Grabara pewny awansu Kopenhagi. „Prawda się obroni na boisku” [CZYTAJ]

Środowisko się nabiera

– Na zgrupowaniu reprezentacji jeden z dziennikarzy miał do mnie pretensje, że nie pojawiłem się na umówionym wywiadzie. Oczywiście wszystko zostało ustalone z tym fajkowym kontem, bo sam nic nikomu nie obiecywałem. Innym razem Szymon Marciniak podszedł do mnie i zaczął tłumaczyć jakąś sytuację. Pytał, czemu tak reaguję i wypisuję różne rzeczy w internecie. Okazało się, że dyskusja nie była moim dziełem. Musiałem wyjaśnić mu całą sytuację. Miałem wiele takich sytuacji, choćby z Michałem Listkiewiczem. Ktoś się pode mnie podszywa, pisze z ludźmi i ma z tego zabawę – dodał.

Stalkerka podszywa się pod Artura Jędrzejczyka na Facebooku. Piłkarz regularnie zgłasza fałszywe konto, jednak ona zakłada nowe i szybko zyskuje obserwujących.

Źródło: TVP Sport

Kamil Grabara pewny awansu Kopenhagi. „Prawda się obroni na boisku”

FC Kopenhaga pokonała w pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów Raków Częstochowa wynikiem 1:0. Pewny awansu swojego zespołu jest bramkarz duńskiego zespołu, Kamil Grabara.

We wtorek odbył się pierwszy mecz IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów w sezonie 2023/2024 pomiędzy Rakowem Częstochowa a FC Kopenhagą. Spotkanie rozgrywane w Sosnowcu zakończyło się wygraną Duńczyków 1:0. Jedyna bramka padła w 9. minucie meczu po nieszczęśliwym samobóju Bogdana Racovitana.

Rewanżowe starcie pomiędzy Kopenhagą a Rakowem zostanie rozegrane za tydzień w środę. Po pierwszym meczu kwestia awansu wydaje się wciąż otwarta. Jednobramkowa zaliczka nie daje gwarancji awansu. Kopenhaga jest jednak na zdecydowanie bardziej uprzywilejowanej pozycji niż Raków. Pewny awansu swojego zespołu jest Kamil Grabara.

– Ja jestem, nie chcę mówić, że święcie przekonany, ale wiem, że ten mecz troszeczkę inaczej będzie wyglądać u nas w domu. No nie ma jakiejś tam mistycznej atmosfery wokół naszego stadionu, no ale wiadomo gdzieś tam 38 tysięcy będzie na meczu. Boisko też troszeczkę będzie lepsze – stwierdził Kamil Grabara.

– No mówię, prawda obroni się na boisku. No ale skłamałbym, gdybym tu stał i powiedział, że nie przejdziemy Rakowa – podsumował 24-latek.

Kibic Lecha Poznań, który oberwał piłką w twarz, otrzymał od klubu prezent

Jeden z kibiców Lech Poznań oberwał piłką w twarz w trakcie meczu z Radomiakiem. Ucierpiały na tym jego okulary. Po kilku tygodniach klub i jedna z firm optycznych przekazały mu upominek.

30 lipca w meczu drugiej kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań mierzył się na własnym stadionie z Radomiakiem Radom. Spotkanie zostało wygrane przez gospodarzy 2:0. Gole zdobyli Ishak oraz Szymczak.

W trakcie wspomnianego meczu bolesne uderzenie otrzymał jeden z sympatyków Kolejorza. Po uderzeniu Franka Castenady z Radomiaka Radom piłką prosto w twarz oberwał Pan Marcin. Kibicowi nic się nie stało, ucierpiały tylko jego okulary. Wideo z tej sytuacji możecie zobaczyć TUTAJ. Klub dotarł do Pana Marcina już kolejnego dnia.

– Na szczęście, nic poważnego się nie stało. Nie było to przyjemne, ale ucierpiały tylko moje okulary – skomentował Pan Marcin, kibic Lecha Poznań.

Lech Poznań dotarł do poszkodowanego kibica i spotkał się z nim w siedzibie klubu na stadionie w Poznaniu. Dzięki firmie Bloch Optyk Pan Marcin otrzymał nowe okulary. Wybrał oprawki w barwach poznańskiego klubu.

– Jestem fanem od ponad dwudziestu lat, staram się regularnie pojawiać na stadionie przy Bułgarskiej. Nie zawsze się udaje, ale staram się być na każdym meczu. Czasami przyjeżdżam sam, czasami z kolegami – opowiedział kibic Kolejorza.

– Oczywiście będę się pojawiał na trybunach nadal w trakcie spotkań, ale może częściej będę wybierał miejsce na górze czwartej trybuny – zażartował.


źródło: lech poznan