NEWSY I WIDEO

„Nie chciałem już więcej trenować De Gei”. Szokujące wyznanie byłego trenera Manchesteru United

„Nie chciałem już więcej trenować De Gei”. W takich słowach swoje odejście z Old Trafford skomentował Emilio Alvarez. Hiszpan był trenerem bramkarzy w angielskim klubie.

Emilio Alvarez pełnił funkcję trenera bramkarzy Manchesteru United od lipca 2016 roku do września 2019 roku. Alvarez bardzo dobrze się dogadywał oraz miał bliskie relacje z Davidem De Geą. Rodak Alvareza wielokrotnie chwalił sobie współpracę z 58-latkiem.

Na jesieni ubiegłego roku Daily Mail stwierdził, że przyczynami zwolnienia mogły być słabe wyniki, a także relacje pomiędzy hiszpańskim trenerem a pozostałymi bramkarzami, które stawały się coraz bardziej napięte.

Według rozmowy ukazanej na portalu goal.com Manchester nie zwolnił Alvareza. Hiszpan z własnej woli opuścił Old Trafford. Alvarez poprosił o spotkanie, na którym zaoferowano mu nowy kontrakt, lecz on sam odrzucił propozycję kontraktu.

To nieprawda, że Manchester United mnie zwolnił. Kiedy De Gea przedłużył umowę, zarząd również mi zaproponował nowy kontrakt. To ja poprosiłem o spotkanie z klubem, abym mógł powiedzieć im, że chcę opuścić klub.

Powiedziałem im, że odchodzę nie dlatego, że chcę odejść z Manchesteru. Chciałem przestać trenować Davida De Geę.

A o co tak naprawdę poszło? David De Gea negocjował i podpisał nową umowę z United za plecami Alvareza. Mimo że 58-latek od początku swojej przygody w Anglii pracował nad przedłużeniem jego umowy.

Po prawie 3 latach ciężkiej pracy i wielu spotkań dot. przedłużenia jego umowy i próby uczynienia Davida najlepiej zarabiającym piłkarzem na świecie dowiedziałem się, że podpisał umowę za moimi plecami. Uznałem to za brak lojalności.

Zapytałem Davida, dlaczego nic mi nie powiedział. Odpowiedział, że kazano mu, nikomu nic nie mówić. To miało na mnie ogromny wpływ. Rozumiem mój zawód, nie możesz pomóc komuś się rozwijać, jeśli nie masz do niego pełnego zaufania i dlatego zdecydowałem się opuścić United.

Atak na właściciela włoskiego klubu! Zażądali od niego…

Massimo Cellino, właściciel Brescii, padł ofiarą ataku włoskich złodziei. Oprawcom spodobał się jego zegarek.

Włoski portal „Il Giorno” informuje, że do zdarzenia doszło w niedzielne popołudnie w miejscowości Padenghe. Do prezesa Brescii zbliżyło się dwóch oprawców na motocyklu, po czym zażądali od 63-latka jego zegarka.

Cellino nie uległ napastnikom i podjął próbę ucieczki. Napastnicy odpuścili próbę pościgu, lecz mimo to, Cellino przypłacił ucieczkę zdrowiem. Prezesowi Brescii udało się uniknąć strat materialnych, lecz podczas ucieczki uderzył w drzwi samochodu. Włoch udał się do szpitala, gdzie stwierdzona u niego uraz nosa.

Nie jest to pierwszy atak na celebrytów w wykonaniu chuliganów we Włoszech. Całkiem niedawno złodzieje zaatakowali Samu Castillejo i Bryana Cristante. W poprzednich latach ofiarami ataków byli m.in. Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński. Pierwszemu skradziono zegarek, a w przypadku Piotrka ucierpiała głównie jego dziewczyna, której skradziono samochód.

Ronaldo Junior ma problemy z prawem? Sprawę bada policja

10-letni syn Cristiano Ronaldo wpadł w tarapaty. Policja bada nagranie, na którym chłopiec bawi się na skuterze wodnym. Problem w tym, że taka rozrywka jest dozwolona tylko dla dorosłych.

Cristiano Ronaldo Junior spędza wakacje na Maderze wraz z siostrą swojego taty – Elmą Aveiro. Ciocia chłopaka na swoim profilu na Instagramie opublikowała nagranie, na którym widać, jak 10-latek bez opieki osoby dorosłej szaleje na skuterze wodnym. Nie był do tego uprawniony, ponieważ, nie ukończył 18 roku życia i nie posiadał specjalnej licencji, czego wymaga portugalskie prawo.

Wideo szybko zniknęło z mediów społecznościowych, jednak w internecie nic nie ginie. Za takie lekkomyślne zachowanie grozi kara od 250 do 2500 funtów. Policja bada, do kogo należał skuter z nagrania.

 

Płacheta odejdzie ze Śląska? Angielski klub chce Polaka u siebie!

Przemysław Płacheta już tego lata może odejść ze Śląska Wrocław. Według portalu weszlo.com polskim skrzydłowym mocno interesuje się jeden ze spadkowiczów Premier League – Norwich City.

22-letni pomocnik po transferze z Podbeskidzia Bielsko-Biała do Śląska Wrocław prezentuje się bardzo dobrze. 8 bramek i 5 asyst w 34. spotkaniach, do tego jeszcze imponująca gra sprawiają, że młodzieżowym reprezentantem Polski interesuje się coraz więcej zagranicznych klubów. W kwietniu Płacheta trafił na listę zainteresować Olympiakosu, a teraz do walki o zawodnika Śląska dołączył się kolejny klub.

Według portalu weszlo.com pozyskaniem Przemysława Płachety zainteresowane jest Norwich City. Mimo tego, że Kanarki dopiero co opuściły Premier League, to byłby dobry kierunek transferowy dla młodzieżowego reprezentanta Polski. Trener Daniel Farke znany jest z elastycznego podejścia do taktyki i wprowadzania nowych zawodników do składu. Niemiecki szkoleniowiec stawia na atak pozycyjny i błyskawiczny odbiór piłki, co ma za zadanie zmęczyć rywali, a szybki skrzydłowy, jakim jest Płacheta, sprawdziłby się u niego idealnie.

Kariera Przemysława Płachety toczy się coraz szybciej. Rok temu pomocnik mógł trafić do Legii Warszawa, lecz zdecydował się na grę w barwach Śląska Wrocław. Patrząc na liczby, jakie wykręcił do tej pory, można powiedzieć, że był to dobry wybór, ponieważ w stołecznym klubie raczej nie miałby tyle okazji do grania.

 

Piłkarz Atletico nauczył rywala szacunku. Nie pozwolił mu… [WIDEO]

Ciekawą sytuację zarejestrowały kamery podczas meczu Atletico-Betis. W czasie gdy piłkarze obu drużyn schodzili do szatni, czujni pozostali piłkarze gospodarzy.

Na nagraniu nie widać, by którykolwiek z piłkarzy “Los Colchoneros” nadepnął na herb znajdujący się na murawie. Co więcej, podopieczni Diego Simeone nie pozwolili nadepnąć na niego piłkarzom Betisu. U zawodników Atletico zdecydowanie widać szacunek dla symboli klubowych, co się ceni.

Wszedł w pole karne, jak gorący nóż w masło! Niesamowita akcja obrońcy Realu [WIDEO]

Ferland Mendy, piłkarz Realu Madryt, zdobył  bramkę po niesamowitym rajdzie. Samodzielnie przedostał się z piłką w pole karne rywali, pomimo że był w otoczeniu kilku rywali. Rajd zakończył mocnym strzałem z ostrego kąta.

https://twitter.com/khaizcfc/status/1282769733864038401?s=21&fbclid=IwAR3ePekuFNUqXx6DSP_9P20OMZMvC7LYX5v9EfoGWxxI6lLvDrke4eUmMTU

Lech Poznań znalazł następcę Gytkjaera? Jutro ma przejść testy medyczne!

Zdaniem niemieckiego „Bilda” Mikael Ishak zasili szeregi Lecha Poznań. 27-letni Szwed występował w minionym sezonie w barwach FC Nuernberg.

Umowa Szweda z niemieckim klubem obowiązywała do 12 lipca 2020 roku. Tak więc od dziś 27-latek jest wolnym agentem, a tym samym polski klub nie wyłoży za niego ani złotówki.

Pod koniec czerwca polskie media obiegła informacja o zainteresowaniu Ishakiem ze strony Lecha i Legii. Poza polskimi klubami jego usługami były zainteresowane również kluby z 2. Bundesligi. Jednak wszystko wskazuje na to, że wyścig o zakontraktowanie Szweda wygra Lech.

Według informacji podanych przez „Bilda” Lech wygrał wyścig o pozyskanie Ishaka, a ten już jutro ma pojawić się w Poznaniu, by podpisać kontrakt. Umowa miałaby obowiązywać do 30 czerwca 2023 roku.

W minionym sezonie Ishak reprezentował barwy FC Nuernberg na drugim szczeblu rozgrywek w Niemczech. Łącznie zagrał w 11 meczach ligowych, w których zdobył 1 bramkę. Piłkarz z takimi liczbami raczej nie zastąpi w pełni Gytkjaera, choć Lech w tej sytuacji praktycznie nic nie traci, bowiem nie zapłaci on za Szweda choćby złotówki.

Nowe informacje w sprawie Haalanda. Szef ochrony klubu zabrał głos.

W weekend internet opanowało nagranie, jak Erling Haaland zostaje wyrzucony z klubu nocnego. Szef ochrony dyskoteki, z której norweski napastnik został wyrzucony, podał powód takiej decyzji.

Po udanym sezonie w Borussi Dortmund Erling Haaland postanowił wypocząć w rodzinnych stronach. W miniony weekend w social mediach pojawił się filmik, jak norweski napastnik kłóci się z ochroniarzem nocnego klubu w Stavanger. Piłkarz musiał opuścić lokal.

Szef ochrony klubu nocnego w Stavanger zabrał głos i opowiedział, co zadziało się pod klubem. Wyjaśnił, że całe zajście zostało szybko wyjaśnione, a zawodnik BVB nie ponosi winy za zaistniałą sytuację.

Erling nie był pijany. Po rozmowie na zewnątrz klubu wykazał pełne zrozumienie dla całej sytuacji i chętnie współpracował. Ze względu na obecne przepisy dotyczące koronawirusa, pracownicy ochrony byli świadomi tłumu, który wytworzył się wokół Haalanda. Fani nie chcieli przestać tłoczyć się wokół niego, prosząc o zdjęcia i rozmawiając z piłkarzem. W końcu presja stała się tak wielka, że nie mieliśmy innego wyjścia. Musieliśmy poprosić go o odejście – wyjaśnia Christopher Naesheim, szef ochrony klubu

W Norwegii od połowy czerwca możliwe jest organizowanie imprez, w których uczestniczy nie więcej, niż 200 osób. Ci, którzy nie mieszkają w jednym gospodarstwie domowym, muszą zachować odległość co najmniej metra, dlatego właśnie tłok przy Haalandzie stał się problematyczny.

Hitowy transfer Legii? Był gwiazdą reprezentacji Polski podczas EURO 2016

Legia Warszawa, po zdobyciu mistrzowskiego tytułu, nie zamierza się zatrzymywać. W wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Dariusz Mioduski przyznał, że do klubu może trafić 5-6 zawodników.

Mówiąc „hitowy transfer Legii” mieliśmy oczywiście na myśli zakontraktowanie Bartka Kapustki. O potencjalnym transferze Kapustki do Legii mówiło się już przed rozpoczęciem sezonu 2019/2020. Wtedy temat ucichł, lecz teraz wraca jak bumerang. Głos na temat transferu zabrał sam prezes klubu.

Bartek ma jeszcze kontrakt z Leicester, ale to idealny przykład piłkarza, który co najmniej rok temu powinien był zagrać w Legii. Gdyby chciał się u nas odbudować, zapraszamy.

Wspomniane 5-6 transferów jest również uzależnione od ostatecznego budżetu na transfery, a budżet jest głównie uzależniony od potencjalnego odejścia Karbownika, na którym Legia może zarobić do 10 milionów euro. Kolejnym czynnikiem warunkującym, to ile ostatecznie będzie wynosił budżet, jest awans do europejskich pucharów. Jak podkreśla Mioduski, awans jest niezbędny.

Mamy to wpisane w budżet, puchary są niezbędne, byśmy szli do przodu. Nie zrobimy postępu, łatając dziurę transferami. […] Bez tego trudno byłoby nam spiąć budżet.

Jeśli nie sprzedamy Michała Karbownika, to budżet będzie niewielki. Transfer to nie tylko kwota płacona klubowi, ale też pensja piłkarza, premia za podpis. Z powodu pandemii straciliśmy ponad 20 milionów zł, ale jesteśmy w stanie podziałać na rynku transferowym.

Dodatkowo w wywiadzie prezes Legii wypowiedział się nt. potencjalnych transferów z polskiej ligi.

Damjan Bohar? Raczej nikt nie zapłaci za niego miliona euro.
Przemysław Płacheta? Już prawie był u nas. Mieliśmy niemal wszystko dogadane, ale ostatecznie się nie udało.
Jorge Felix? Na polską ligę to fantastyczny zawodnik, ale czy jest w stanie grać na wyższym poziomie pod względem przygotowania fizycznego i intensywności?
Dusan Kuciak? Dobry bramkarz i jedna z opcji, ale nie wiem, czy transfer jest możliwy do przeprowadzenia, bo Słowak ma kontrakt z Lechią.

Poza tym Dariusz Mioduski zdradził pozycje, które wymagają koniecznego wzmocnienia. Wśród priorytetów znajdują się bramkarz (z powodu odejścia Majeckiego) oraz napastnik (kontuzja Kante).

PSG szykuje się do powrotu Ligi Mistrzów. Nie dali żadnych szans sparingpartnerowi

PSG po długiej przerwie wróciło na boisko. W niedzielę rozegrali spring z drugoligowym Le Havre, które pokonali aż 9:0.

Ostatnie oficjalne spotkanie PSG rozegrało 11 marca, kiedy to wyeliminowali Borussię Dortmund z Ligi Mistrzów. Później wszystkie możliwe rozgrywki zostały przerwane z powodu pandemii koronawirusa. Francuzi, w przeciwieństwie do innych krajów, postanowili, że rozgrywek nie dokończą. 

Okazało się to jednak zbyt pochopną decyzją, ponieważ po kilku tygodniach od decyzji stwierdzono, że sezon można było dokończyć, jak to zrobiły inne ligi. Ostatecznie potwierdzono, że Puchar Ligi oraz Puchar Francji zostaną rozegrane pod koniec lipca, a reszta drużyn wróci do grania w przyszłym sezonie.

PSG i Olympique Lyon to wyjątki od zasady, ponieważ w sierpniu zagrają w Lidze Mistrzów. Mistrzowie Ligue 1 zmierzą się w ćwierćfinale z Atalantą Bergamo, natomiast drużyna z Lyonu ma do rozegrania zaległy rewanż 1/8 finału z Juventusem.

W niedzielny wieczór PSG po raz pierwszy od czterech miesięcy pojawiło się na murawie i to przed pięcioma tysiącami osób, które przyszły na stadion drugoligowego Le Hevre.

Paryżanie potraktowali sparing z drugoligowcem bardzo poważnie, ponieważ mecz rozpoczęli naprawdę mocnym składem. Nie ma się co dziwić, że już po pierwszej połowie na tablicy wyników było 5:0 dla gości. Drugą część spotkania Thomas Tuchel przeznaczył dla rezerwowych. Jedynym piłkarzem, który cały mecz spędził na ławce rezerwowych był… Marcin Bułka.

Koszmarna kontuzja reprezentanta Polski! Doznał wstrząśnienia mózgu i trafił do szpitala

We wczorajszym meczu z Hajdukiem Split Damian Kądzior zderzył się z jednym z rywali. Obrażenie okazały się na tyle poważne, iż konieczne było przetransportowanie Polaka do szpitala.

Do sytuacji doszło w 50. minucie derbowego meczu z Hajdukiem Split. Kądzior wyskoczył do piłki i zderzył się ze Stanko Juriciem. Jak się okazało, kontuzja była na tyle poważna, że Polak nie był w stanie kontynuować gry i został przewieziony do szpitala. Podczas zderzenia Polak doznał wstrząśnienia mózgu, a do tego ma złamany nos.

Nie wiadomo, kiedy Polak wróci do gry, lecz najprawdopodobniej jest to dla niego koniec sezonu. Do końca rozgrywek w Chorwacji pozostały 2 kolejki, a ciężko sobie wyobrazić, by trener ryzykował pogorszeniem zdrowia u piłkarza.

Damian Kądzior na dobre zadomowił się w Chorwacji. Obecny sezon był dla niego jednym z lepszych w karierze. Dzięki zdobytemu mistrzostwu kraju, w przyszłym sezonie powalczy z Dinamem o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Nie zabrakło również nagród indywidualnych, jeden z chorwackich portali wybrał Polaka najlepszym graczem Dinama tego sezonu, więcej o tym pisaliśmy tutaj.

Ronaldinho nie wróci szybko do Brazylii! Sąd odrzucił wniosek Brazylijczyka

Ronaldinho przebywa obecnie w Paragwaju, gdzie trwa jego areszt domowy. Prawnicy Brazylijczyka chcieli, by gwiazdor wrócił do Brazylii, lecz paragwajski sąd pozostał nieugięty.

Ronaldinho wraz ze swoim bratem trafili do paragwajskiego więzienia 6 marca. Powodem zatrzymania było posługiwanie się fałszywymi dokumentami. Obrońcy braci de Assis Moreira utrzymują, że bracia nie byli świadomi tego, że ich dokumenty są fałszywe.

https://twitter.com/FutbolBible/status/1237742268930494464

Po 32 dniach pobytu w areszcie sąd zezwolił na opuszczenie więzienia, dzięki wpłaceniu kaucji w wysokości 1.6 miliona dolarów. Opuszczenie więzienia nie było równoznaczne z zakończeniem aresztu. Bracia nadal muszą kontynuować osadzenie w jednym z hoteli, gdzie są pod nadzorem policjantów.

Prawnicy 40-latka chcieli, by piłkarz wraz z bratem opuścili areszt w Paragwaju i udali się do ojczyzny. Sąd w Asuncion nie przystał na taką propozycję i odrzucił wniosek.

Jak poinformowała agencja AFP, w tej sprawie zatrzymano już 18 osób. Większość z nich to funkcjonariusze służb imigracyjnych oraz policjanci. Wszystko ma być powiązane z grupą przestępczą, która zajmowała się m.in. praniem brudnych pieniędzy, fałszowaniem dokumentów oraz handlem narkotykami.

Nieprawdopodobna sytuacja w lidze rumuńskiej! Bramkarz obronił 2 karne i… wyleciał z boiska

W meczu pomiędzy Petrolulem Ploiesti a Rapidem Bukareszt potrzeba było aż trzech rzutów karnych, aby grę można było kontynuować. Wszystko przez jeden przepis, który przez wiele lat był martwy.

Chyba nie trzeba nikomu przedstawiać przepisu, który trochę pomógł nam odpaść z EURO 2016. Chodzi o zapis mówiący o tym, że bramkarz podczas rzutu karnego musi pozostać przynajmniej jedną nogą na linii bramkowej. Świat piłkarski niedawno przypomniał sobie o tej regule.

W lidze rumuńskiej doszło do dość szokującej sytuacji. Sędzia podyktował tam 3 rzuty karne i to jeden po drugim. Powód? Bramkarz nie zastosował się do przepisu i nie pozostał na linii bramkowej, przez co wyleciał z boiska.

Cała sytuacja trwała 9 minut. Pierwszy rzut karny bramkarz Rapidu obronił, lecz nie stał na linii bramkowej – sędzia zadecydował o żółtej kartce dla golkipera i powtórzeniu jedenastki. Za drugim razem było to samo, z tym, że 19-latek musiał opuścić boisko, ponieważ obejrzał czerwony kartonik. Przy trzecim karnym zawodnik Rapidu Bukareszt nie dał rady psychicznie i uderzył ponad bramką. Wartą dodać, że do każdej jedenastki podchodził inny gracz klubu ze stolicy Rumunii.

Chyba obie drużyny miały tego dnia niemoc strzelecką, bo pomimo tylu okazji mecz zakończył się wynikiem 0:0. Dobrze, że na tym meczu nie było kibiców. Kto wie, co by się wtedy działo na trybunach.


TROLLNEWSY I MEMY