Nowe informacje w sprawie Haalanda. Szef ochrony klubu zabrał głos.

W weekend internet opanowało nagranie, jak Erling Haaland zostaje wyrzucony z klubu nocnego. Szef ochrony dyskoteki, z której norweski napastnik został wyrzucony, podał powód takiej decyzji.

Po udanym sezonie w Borussi Dortmund Erling Haaland postanowił wypocząć w rodzinnych stronach. W miniony weekend w social mediach pojawił się filmik, jak norweski napastnik kłóci się z ochroniarzem nocnego klubu w Stavanger. Piłkarz musiał opuścić lokal.

Szef ochrony klubu nocnego w Stavanger zabrał głos i opowiedział, co zadziało się pod klubem. Wyjaśnił, że całe zajście zostało szybko wyjaśnione, a zawodnik BVB nie ponosi winy za zaistniałą sytuację.

Erling nie był pijany. Po rozmowie na zewnątrz klubu wykazał pełne zrozumienie dla całej sytuacji i chętnie współpracował. Ze względu na obecne przepisy dotyczące koronawirusa, pracownicy ochrony byli świadomi tłumu, który wytworzył się wokół Haalanda. Fani nie chcieli przestać tłoczyć się wokół niego, prosząc o zdjęcia i rozmawiając z piłkarzem. W końcu presja stała się tak wielka, że nie mieliśmy innego wyjścia. Musieliśmy poprosić go o odejście – wyjaśnia Christopher Naesheim, szef ochrony klubu

W Norwegii od połowy czerwca możliwe jest organizowanie imprez, w których uczestniczy nie więcej, niż 200 osób. Ci, którzy nie mieszkają w jednym gospodarstwie domowym, muszą zachować odległość co najmniej metra, dlatego właśnie tłok przy Haalandzie stał się problematyczny.

Kacper Polaczyk