W środowym meczu Serie A Sassuolo prowadzi do przerwy z Napoli 2:1. Bramkę kontaktową zdobył Piotr Zieliński, który pokonał bramkarza rywali strzałem z linii pola karnego.
https://twitter.com/FutbolRebelia/status/1367177056409239555?s=20
W środowym meczu Serie A Sassuolo prowadzi do przerwy z Napoli 2:1. Bramkę kontaktową zdobył Piotr Zieliński, który pokonał bramkarza rywali strzałem z linii pola karnego.
https://twitter.com/FutbolRebelia/status/1367177056409239555?s=20
Kiedy Wojciech Szczęsny przychodził do Juventusu musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Wówczas pierwszym bramkarzem „Starej Damy” był Gianluigi Buffon. Aktualnie sytuacja uległa zmianie i to 43-latek zasiada na ławce rezerwowych, a między słupkami mistrza Włoch stoi Polak. Wiekowy golkiper wyjawił, kiedy możemy spodziewać się odwieszenia przez niego butów na kołek.
Kariera Buffona dobiega do nieuchronnego końca. Kontrakt legendy Juventusu wygasa wraz z końcem tego sezonu, a wciąż brakuje porozumienia w sprawie jego ewentualnego przedłużenia. Jednak nawet jeśli stronom uda się dogadać, Włoch przyznaje, że zbliża się koniec pewnego rozdziału.
Na łamach „The Guardian” Buffon wyznał, że wkrótce przyjdzie czas na powiedzenie „dość”. Kiedy do tego dojdzie? Włoch zapowiedział, że najpóźniej karierę zakończy latem 2023 roku, jednak możliwe, że zrobi to wcześniej.
– To jest maksimum, naprawdę maksimum. Ale mógłbym też przestać grać za cztery miesiące – przyznał mistrz świata z 2006 roku.
43-latek już w 2018 roku zapowiedział odwieszenie butów na kołek. Finalnie rozstał się ze „Starą Damą” na rzecz PSG. Do Turynu wrócił jednak rok później. Aktualnie pełni rolę rezerwowego bramkarza. Podstawowym golkiperem Juventusu jest Wojciech Szczęsny.
Kariera Buffona trwa już prawie 20 lat. Bramkarz lwią jej część spędził w Juve, dla którego rozegrał łącznie 681 meczów. Reprezentował także barwy Parmy oraz PSG. Jest również 176-krotnym reprezentantem Włoch.
Z kadrą sięgnął po mistrzostwo świata w 2006 roku, a w 2012 został wicemistrzem Europy. W swoim piłkarskim CV ma zarówno mistrzostwa Włoch, jak i jedno mistrzostwo Francji.
Cristiano Ronaldo nie wykonuje w domu żadnych większych prac domowych. Partnerka Portugalczyka tłumaczy to troską o zdrowie swojego ukochanego.
Georgina Rodriguez oraz Cristiano Ronaldo po raz pierwszy spotkali się w 2016 roku w salonie sklepu Gucci, gdzie pracowała Argentynka. Oboje przyznają, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Oboje doczekali się potomka, jednak do tej pory wciąż nie wzięli ślubu.
– Pierwszy raz spotkaliśmy się w salonie Gucci, gdzie byłam asystentką sprzedaży. Kilka dni później spotkaliśmy się ponownie, na imprezie innej marki. Wtedy mogliśmy porozmawiać w luźnej atmosferze, poza moim środowiskiem pracy. Dla nas to była miłość od pierwszego wejrzenia – opowiadała partnerka Ronaldo w rozmowie z magazynem „Elle” w 2019 r.
Przed kilkoma dniami Georgina Rodriguez pojawiła się na okładce włoskiego tygodnika „Sportweek”. Argentynka w wywiadzie z gazetą podzieliła się wieloma ciekawymi historiami z życia prywatnego. Argentynka przytoczyła przykład żarówki, której – jak sama mówi – nigdy nie dałaby wymienić Crisowi.
– Nie ma możliwości, by wymieniał żarówkę w naszym domu. Czy gdybyś nazywał się Cristiano Ronaldo, wymieniałbyś żarówkę prawie sześć metrów nad ziemią? Mamy bardzo wysokie sufity, a on musi o siebie dbać i poświęcać się temu, co wychodzi mu najlepiej, czyli grze w piłkę. Ja zajmuję się resztą. Tym bardziej, że naprawdę lubię dbać o dom i rodzinę – mówi 27-latka na łamach włoskiej gazety.
Georgina Rodriguez:
"Changing a light bulb in Cristiano Ronaldo's house is impossible. The ceiling is about 6 metres high." pic.twitter.com/Z2DlQPl3xx
— TCR. (@TeamCRonaldo) March 2, 2021
Kolejną ciekawą sprawą z życia rodziny Cristiano Ronaldo jest gotowanie. Rodriguez przyznaje, że mają zatrudnionego kucharza, jednak co jakiś czas, sama lubi przygotować posiłek.
– On nie gotuje. Choć mamy kucharza, to lubię czasami po jego treningu przywitać go talerzem ciepłego jedzenia przygotowanym przeze mnie z miłością – wyznaje partnerka Crisa.
Selekcjoner reprezentacji Polski – Paulo Sousa – zanim wybrał się na mecz Lech-Raków, postanowił odwiedzić ośrodek treningowy w Opalenicy. Jak mówi dyrektor obiektu: „Selekcjoner był pod wrażeniem”.
Następca Jerzego Brzęczka rozpoczął swoją podróż po Polsce od wtorkowego starcia w ramach Pucharu Polski pomiędzy Lechem Poznań a Rakowem Częstochowa. Kolejnym przystankiem na drodze Paulo Sousy ma być Warszawa. Dziś o 20:30 Legia zmierzy się z Piastem Gliwice w ćwierćfinale Pucharu Polski.
👀🇵🇱
Trener reprezentacji Polski – Paulo Sousa jest na meczu @PZPNPuchar: @LechPoznan 🆚 @Rakow1921#LPORCZ pic.twitter.com/N3RGSSCCd3— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) March 2, 2021
ZOBACZ: Kapustka wróci do reprezentacji Polski? „Poczekajmy z tymi komplementami”
Zanim jednak Paulo Sousa wyjechał do Poznania, odwiedził Opalenicę. Znajduje się tam ośrodek treningowy, z którego od wielu lat korzysta reprezentacja Polski. W hotelu Remes przebywali rodacy Sousy w 2012 roku. Cristiano Ronaldo i spółka przygotowywali się w nim do Mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie.
– Trener Sousa dostał mocną rekomendację naszego hotelu przede wszystkim od swojej federacji. Poza tym zna wiele osób, które tutaj gościły, a także wie, jakie drużyny nas odwiedzały. Przyznał, że nasz ośrodek jest już znany w całej Europie – powiedział w rozmowie z PAP dyrektor obiektu – Jakub Wrobiński.
W trakcie wizyty trener Sousa wraz ze swoim sztabem przyjrzeli się boiskom, na którym będą trenować jego podopieczni. W trakcie zgrupowania reprezentacja Polski będzie miał hotel na wyłączność.
– Po wizycie nie miał żadnych uwag. Uznał, że mamy wszystko, co jest potrzebne do pracy: boiska, sprzęt sportowy, strefę masażu, wellness. Będzie też możliwość rozluźnienia się, dysponujemy bowlingiem, stołami bilardowymi. Selekcjoner był pod wrażeniem standardu naszego hotelu – opowiedział Jakub Wrobiński.
Reprezentacja Polski rozpocznie przygotowania w ośrodku w Opalenicy 24 maja. Następnie 10 lub 11 czerwca zespół Paulo Sousy wyleci do Irlandii. Tam podczas mistrzostw będą przebywać w hotelu Portmarnock Hotel&Golf Links.
źródło: PAP
Dawid Dobrasz z Głosu Wielkopolskiego poinformował, że Dariusz Żuraw pozostanie trenerem Lecha Poznań. Szkoleniowiec Kolejorza utrzyma posadę przynajmniej do końca sezonu. Pojawiły się pierwsze kandydatury na jego stanowisko.
Dziennikarz Głosu Wielkopolskiego donosi o decyzji władz Lecha Poznań w sprawie Dariusza Żurawia. Okazuje się, że trener ekipy z ulicy Bułgarskiej pozostanie na stanowisku do końca sezonu. Klub nie zamierza robić żadnych pochopnych ruchów. Żurawia ocenią na podstawie całej kampanii.
Trener Dariusz Żuraw zostaje na stanowisku. Do końca sezonu nie ma być żadnych ruchów. Za chwilę więcej.
— Dawid Dobrasz (@dobraszd) March 3, 2021
Lech Poznań od wielu miesięcy męczy. Męczy przede wszystkim swoich kibiców, ale też postronnych widzów i dziennikarzy. Swoją grą pokazuje marazm i nieumiejętne wychodzenie z dołka. W Wielkopolsce od dawna spekuluje się na temat odejścia trenera Dariusza Żurawia i dyrektora sportowego Tomasza Rząsy. Kibice względem drugiego z wymienionych wywieszali na mieście transparenty.
Przed nowym rokiem Lechowi wybaczano słabszą grę z powodu natłoku meczów. Po natłoku meczów trener tłumaczył się kontuzjami i stanem boisk. Mówił nawet, że „Lech potrzebuje jednej wygranej i ruszy”. Wcześniejsza frustracja też nie wzięła się znikąd, bowiem Rząsa otwarcie powiedział, że Kolejorz ma kadrę na trzy fronty. Tak nie było.
Liga Europy brutalnie zweryfikowała Lecha. Można również powiedzieć, że odbiła mu się czkawką. Ostatnie miejsce w tabeli LE (tutaj nie było większych oczekiwań), przegrany Puchar Polski, fatalna sytuacja w lidze. Frustracja kibiców jest jak najbardziej zasadna, jednak klub na razie zamierza wstrzymać się z decyzją. W poprzednich latach władze Kolejorza pochopnie zwalniały trenerów. Od 2018 roku klub kompletnie zmienił swoje podejście w tej kwestii i nie chce działać w emocjach.
https://twitter.com/adam_dworak/status/1367091991192952834
Informacje na temat trenera Lecha Poznań przekazał również Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl. Dziennikarz twierdzi, że władze Kolejorza zostawią Żurawia do końca sezonu, jednak w tym czasie będą prowadzić rozmowy z innymi szkoleniowcami.
– Wróble ćwierkają o Waldemarze Fornaliku, któremu kończy się kontrakt z Piastem Gliwice. Nikt tych doniesień nie potwierdza i jasne jest, że nie potwierdzi dopóki rozmowy nie byłyby na naprawdę zaawansowanym etapie. Natomiast nawet ludzie w klubie mówią nieoficjalnie: „Coś słyszałem, ale tylko tyle”. Trudno więc ocenić, czy takie informacje to na razie przymiarki, wewnętrzne rozważania i czy w ogóle realnie może dojść do zatrudnienia Fornalika. Drugim nazwiskiem na polskim rynku dostępnym od lata będzie Marcin Brosz – pisze Włodarczyk.
Swoje informacje na temat działań władz Lecha przedstawił również Radosław Nawrot z Interii. Jego zdaniem Kolejorz przeczesał rynek Beneluksu. Jednym z głośnych nazwisk trenerów z tego regionu był Besnik Hasi w Legii Warszawa (Albańczyk, który większość kariery spędził w Belgii). Jego przygoda z Ekstraklasą nie trwała jednak długo. Zwolniono go po trzech miesiącach pracy w Legii.
– Nieoficjalnie wiadomo, że Kolejorz sprawdza i sonduje rynek. Rozpytywał o potencjalnych szkoleniowców chociażby w krajach Beneluksu – donosi Nawrot.
Źródło: Głos Wielkopolski, Interia Sport, Meczyki.pl
Juventus z Wojciechem Szczęsnym w składzie pokonał Spezię 3:0. Polski bramkarz obronił rzut karny i zachował czyste konto w spotkaniu z beniaminkiem Serie A. Po meczu dostał pytanie, na temat swojej pozycji w świecie golkiperów.
Szczęsny nie musiał się wysilać we wtorkowym meczu. Kilkukrotnie pobudzał kolegów z bloku defensywnego, a w końcówce obronił rzut karny.
– Spodziewałem się takiego wykonania rzutu karnego. Wiedziałem, że Gałabinow lubi uderzać w środek bramki, więc nic było trudno zatrzymać jego strzał – cytuje polaka portal WP Sportowe Fakty.
„Szczena” otrzymał także pytanie o najlepszych pięciu bramkarzy na świecie. Dziennikarz zapytał Polaka o to, czy widzi siebie w tym gronie.
– Nie oceniam swoich występów. Staram się wykonywać swoją pracę dla Juventusu, żeby wspólnie wygrywać mecze. Kto jest najlepszy, kto jest najgorszy – takie rankingi mnie nie interesują – powiedział Sky Sports były zawodnik Arsenalu.
Źródło: Sky Sports, WP Sportowe Fakty
3 marca 2021 roku Zbigniew Boniek obchodzi swoje 65. urodziny. Z tej okazji prezes PZPN udzielił wywiadu TVP Sport, w którym wypowiedział się nt. wyboru Paulo Sousy, kondycji polskiej piłki oraz o zbliżającym się EURO.
Przed nami EURO 2020(1), które rozpocznie się za równo 100 dni. Reprezentacja Polski trafiła do grupy z: Hiszpanią, Słowacją oraz Szwecją. Prezes PZPN podzielił się swoimi oczekiwaniami przed turniejem.
– Chciałbym tego, co wszyscy – żeby reprezentacja dobrze grała, żeby nas bawiła, cieszyła, wygrywała mecze i zaszła jak najdalej. Ale wiemy doskonale, że to nie jest takie proste, bo tego samego chcą wszyscy finaliści. Na koniec wygrywa ten, kto przyjechał na mistrzostwa w najlepszej formie i miał trochę szczęścia – ocenia Zbigniew Boniek.
Zanim jednak rozpoczną się Mistrzostwa Europy, naszej reprezentacji przyjdzie rozegrać 3 mecze w eliminacjach do Mistrzostw Świata w Katarze. Prezesowi PZPN marzy się komplet punktów w marcowych meczach.
– Chciałbym dziewięciu, ale czy uda się tyle zdobyć? Ja jednak nie patrzę tylko na punkty. Ważne, żeby reprezentacja odbudowała się trochę pod względem gry, umiejętności i systemu, bo nie najlepiej to ostatnio wyglądało – przyznaje 65-latek.
Zbigniew Boniek ponownie wrócił do wyboru Paulo Sousy. Czym Portugalczyk przekonał prezesa PZPN?
– Analizując, kogo chciałbym wziąć na selekcjonera, miałem ustalone parametry. Nie mogłem szukać trenera w Polsce, bo większość z nich była już zajęta, mieli swoje projekty. Poza tym, wydawało mi się, że w zaistniałej sytuacji lepiej było wziąć kogoś zza granicy. Patrząc na CV Sousy i po rozmowie z nim, nabrałem pewności, że jest to trener, który ma doświadczenie, wie, o co chodzi, wie, „z czym to się je” i zna polskich piłkarzy – zdradza prezes Boniek.
Zbigniew Boniek został zapytany o formułę rozegrania Mistrzostw Europy. Ostatnie doniesienia mówiły o tym, że turniej może odbyć się w jednym kraju. Z kolei były reprezentant Polski jest nieco innego zdania na ten temat.
– Ci, którzy mówią, że można przenieść Euro z 12 krajów do jednego, to są ludzie, którzy nie wiedzą o czym mówią. To nie jest takie proste. To niebywale skomplikowana operacja, która kosztowałaby UEFĘ gigantyczne pieniądze. Na dzień dzisiejszy formuła 12 państw jest, według mnie, jedyną wykonalną – komentuje Boniek.
Przyszłość Erlinga Haalanda wciąż wydaje się niepewna. Co prawda Norweg ma w najbliższym sezonie nadal reprezentować barwy Borussii Dortmund, jednak polują na niego giganci futbolu. Prędzej czy później 20-latek opuści Signal Iduna Park. Real Madryt non stop monitoruje sytuację 20-latka. Zdaniem „ABC” klub z Hiszpanii poznał już cenę, jaką musiałby wyłożyć za snajpera.
Każdy klub na świecie chciałby mieć w swoich szeregach Haalanda. Młody Norweg strzelił w tym sezonie 27 goli w 27 meczach, czym bez przerwy ściąga na siebie uwagę największych tuzów piłki nożnej. Najgłośniej w kontekście 20-latka mówi się o zainteresowaniu Realu Madryt, Liverpoolu, Manchesteru City czy Juventusu.
Na tę chwilę większość mediów przekonuje, że to właśnie „Królewscy” są na przodzie wyścigu o utalentowanego napastnika. Kontrakt Haalanda z BVB wygasa dopiero w 2024 roku. W umowie zawarta jest natomiast klauzula odejścia, dzięki której napastnik może opuścić Dortmund za 75 mln euro. Aktywuje się ona latem przyszłego roku. Taka cena za 20-letniego snajpera wydaje się być promocją. Jest jednak jeden haczyk.
Przez długi okres trwania kontraktu i zawartą klauzulę duże pole do negocjacji ma Mino Raiola. Agent Norwega nie musi się aktualnie spieszyć z poszukiwaniami nowego klubu dla swojego podopiecznego. Może za to stawiać twarde warunki.
Tak właśnie zrobił w przypadku rozmów z Realem Madryt. Jak przekonują dziennikarze „ABC” Włoch miał przedstawić działaczom „Królewskim” sprawę jasno: transfer wyniesie 150 milionów euro. Ciekawie robi się, jednak kiedy zagłębimy się w podział tej kwoty.
110 mln z transakcji trafiłoby na konto BVB. Aż 30 otrzymałby sam Mino Raiola, a pozostałe 10 – pośrednicy, w tym ojciec Haalanda.
Cała operacja pochłonie zatem masę pieniędzy. Co więc przemawia za kupieniem Norwega? Wiadomo, że Real interesuje się także Kylianem Mbappe. Nawet jeśli łączna kwota za Haalanda wyniesie wspomniane 150 mln, to wciąż będzie to mniej, niż za gwiazdora PSG.
Poza tym „Los Blancos” nie potrzebują aktualnie kolejnego skrzydłowego, a takim jest Mbappe. Sam Francuz postawił ostatnio warunek zarówno „Królewskim”, jak i swojemu aktualnemu klubowi. 22-latek chce grać wyłącznie jako lewoskrzydłowy.
Erwin Tumuri kolejny raz przeżył katastrofę komunikacyjną. Pierwszą z nich był wypadek samolotu z zawodnikami Chapecoense. Niedawno doszło do kolejnego przykrego zdarzenia w jego życiu. Tumuri brał udział w wypadku autobusu. Zginęło 21 osób, jednak Boliwijczyk wyszedł z tego cało.
W katastrofie lotniczej z 2016 roku zginęło aż 71 osób. Można więc uznać, że Erwin Tumuri ma szczęście do przeżywania takich zdarzeń. Tym razem Boliwijczyk ocalał w poważnym wypadku autobusu. Do zdarzenia doszło w okolicy boliwijskiego miasta Ivirgarzama. W maszynie przebywały 52 osoby, pojazd spadł ze wzgórza, a autobus zjechał ponad 100 metrów.
W wypadku zginęło 21 osób, a pilot wyszedł z tego zdarzenia bez szwanku. Siostra Erwina Tumuriego, Lucia opowiedziała boliwijskim mediom o stanie zdrowia swojego brata.
– Erwin czuje się dobrze, dzięki Bogu. Rozmawiałam z nim. To wszystko dzięki Bogu, który ciągle o nas dba – cytuje Boliwijkę portal Sport.pl.
Tumuri był jednym z sześciu ocalałych w katastrofie lotniczej, a teraz przeżył poważny wypadek autobusu. Trzeba przyznać, że Boliwijczyk ma dużo szczęścia w nieszczęściu. Godnym uwagi jest fakt, że sam pilot stwierdził, iż czuje się bardzo dobrze. Według poszkodowanego doskwiera mu tylko problem z kolanem i zadrapania.
Źródło: Sport.pl
Wojciech Szczęsny zachował czyste konto po raz szósty w tym sezonie Serie A. We wtorkowy wieczór Polak nie dał się pokonać piłkarzom Spezii, którzy w doliczonym czasie gry otrzymali rzut karny.
Tenemos un arquero Top 3 en el mundo, no tengo dudas de eso. No es tan espectacular como otros pero es una garantía siempre. Dejar el marco en 0 hoy y atajar el penal es un premio a su consistencia.
Grande Szczesny 👏👏👏#ForzaJuve #FinoAllaFine pic.twitter.com/XDDjGRrgd6
— Juventus México 🇲🇽 ⚪️⚫️ (@Juve_MX) March 2, 2021
Wtorkowa porażka Lecha Poznań w Pucharze Polski z Rakowem Częstochowa niemal definitywnie pogrzebała szanse Lecha na awans do europejskich pucharów. Kibice Kolejorza, lekko mówiąc, nie są zachwyceni.
Po fatalnym starcie w Ekstraklasie praktycznie jedyną możliwością dla Lecha, by zakwalifikować się do europejskich pucharów, było wygranie Pucharu Polski. Piłkarze Dariusza Żurawia ze starcia z Rakowem wracają jednak na tarczy i jedyne co im pozostaje, to walka w lidze.
Na koniec – ważne jest to, co przed chwilą podkreślił @janekx89. Trudno, by Lech zżymał się na arbitra, skuteczność i inne tego typu czynniki. Raków rozjechał od A do Z. Piłkarsko i taktycznie. Mogą być słabsze okresy, ale założenia ciągle te same. #LPORCZ
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) March 2, 2021
30 października 2018 r. – Raków pokonuje Lecha 1:0 i kończy marzenia Kolejorza o zdobyciu Pucharu Polski
2 marca 2021 r. – Raków pokonuje Lecha 2:0 i (w zasadzie) zamyka Kolejorzowi drogę do europejskich pucharów
Historia zatoczyła koło #LPORCZ
— Paweł Jonik (@pawel_jonik) March 2, 2021
W ostatnich tygodniach coraz głośniej mówi się, o możliwym zwolnieniu trenera Żurawia. Najbardziej domagają się tego kibice, którzy jeszcze kilka miesięcy temu byli zachwyceni pracą 48-latka.
Bilet dla Żurawia i reszty uśmiechniętych kolegów z zarządu. Ile można udawać, że deszcz pada jak plują w twarz? #LPORCZ pic.twitter.com/78sY2Yueid
— Ta Ruda (@ruda_malgorzata) March 2, 2021
A czy dzisiaj Poznań będzie czerwony? Bo aż jestem ciekaw, co się wydarzy, jeśli Dariusz Żuraw utrzyma posadę.#LPORCZ #PucharPolski
— Dominik Stachowiak (@D__Stachowiak) March 2, 2021
Jeśli Lech chce na trenera kogoś, kto będzie wolny od lipca, to sytuacja jest niezręczna, bo zostawienie DŻ do końca sezonu (co obstawiam, przy braku opcji z klubu na tr. tymczasowego) będzie męczące dla wszystkich. Coś jak 4 miesiące pracy na wypowiedzeniu, co wam będę opowiadał
— Bartosz Nosal (@Numer_10) March 2, 2021
-Panie Dariuszu! Kategoria puchary.
– Jeszcze raz przeciwnik.#LPORCZ pic.twitter.com/45xcdOygGu— Paweł Ożóg (@Pawel_Ozog) March 2, 2021
Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami, na meczu pojawił się Paulo Sousa. Selekcjoner reprezentacji Polski obserwował spotkanie pod kątem powołań na zbliżające się zgrupowanie. Aż sami jesteśmy ciekawi, kto trafił do notesu trenera.
Nie zdziwiłbym się, gdyby Sousa nie wrócił już na trybuny w drugiej połowie. #LPORCZ
— Oskar Mochnik (@Oskar_M04) March 2, 2021
Udało nam się podejrzeć notatki Paulo Sousy.#LPORCZ pic.twitter.com/u8m6ERfXdr
— Ananasy z Ekstraklasy (@Ananasy_z_Essy) March 2, 2021
Paulo Sousa próbujący zrozumieć z trybun taktykę Dariusza Żurawia. #LPORCZ pic.twitter.com/l3b16T7vH6
— Ekstraklasa Trolls (@eklasaTrolls) March 2, 2021
Pięknie Puchacz podsumował umiejętności trenerskie Żurawia. https://t.co/KLpCiWtFWC
— Bartosz Biskup (@bartbiskup90) March 2, 2021
Prawdę mówi Tymoteusz Puchacz w Polsacie Sport: "Raków był od nas dużo lepszy i taktycznie, i piłkarsko. (…) Musimy zacząć od tego, byśmy powiedzieli sobie, że gramy źle". Mówi prawdę, tylko marne to pocieszenie dla kibiców Lecha.
— Bartosz Nosal (@Numer_10) March 2, 2021
Puchacz w wypowiedzi pomeczowej się nie pierdoli.Chyba trener nie będzie zadowolony 😆😆😆
— Wojciech Kowalczyk (@W_Kowal) March 2, 2021
Dariusz Żuraw uważa, że Lech ma słabsze momenty. Mamy z trenerem różne pojęcie czasu.
— Dominik Stachowiak (@D__Stachowiak) March 2, 2021
Żuraw: "Nie rozważam dymisji. Nie jestem takim człowiekiem, żeby się poddać, będę walczył"
Gdzieś to już słyszałem…
— Mikołaj Kortus (@MikolajKortus) March 2, 2021
lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka
Obecne prawa do pokazywania Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy obowiązują do końca tego sezonu. Zbigniew Boniek opublikował wpis na twitterze, mówiący o tym, że prawa do transmisji rozgrywek europejskich w Polsce zostały już przyznane.
Najważniejsze klubowe rozgrywki w Europie od sezonu 2018/2019 możemy oglądać na sportowych kanałach Polsatu, a wcześniej prawa posiadała stacja Canal Plus. Obecna licencja obowiązuje do końca sezonu 2020/2021. Na przełomie lutego oraz marca miał odbyć się przetarg w celu wyłonienia telewizji odpowiedzialnej za transmisję rozgrywek w Polsce od kolejnego sezonu.
Zbigniew Boniek zdradził na twitterze, że prawa do transmisji europejskich rozgrywek w latach 2021-2024 w Polsce zostały już przyznane. Prezes PZPN nie napisał jednak, kto wygrał przetarg.
Prawa tv do @ChampionsLeague i @EuropaLeague w Polsce na okres 2021-24 przyznane. Śpijcie spokojnie, komunikaty w odpowiednim momencie⚽️⚽️
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) March 2, 2021
Nie wiadomo jeszcze, czy walkę o prawa ponownie wygrał Polsat, czy może dojdzie do zmiany. Do tweeta Zbigniewa Bońka za pomocą gifa odniósł się dyrektor TVP Sport. Krótki film przedstawia scenę z kuchni. Jak wiemy, nieodłącznym elementem Ligi Mistrzów w Polsacie był właśnie kącik kulinarny. Ponadto tweeta prezesa PZPN polubił Tomasz Hajto – ekspert Polsatu Sport. Czyżby miało to oznaczać kolejną wygraną Polsatu? Jeśli tak się stanie, to kibice z pewnością nie będą szczególnie zadowoleni. Jednak najpierw poczekajmy na oficjalne informacje w tej sprawie.
— Marek Szkolnikowski (@mszkolnikowski) March 2, 2021
Tite udzielił ostatnio obszernego wywiadu dla serwisu „FIFA.com”. Selekcjoner reprezentacji Brazylii wybrał w nim trójkę najlepszych piłkarzy na świecie. Zdaniem 59-latka Robert Lewandowski nie jest aktualnie najlepszy. Przed Polakiem umieścił jednego zawodnika.
W roku 2020 napastnik Bayernu nie miał sobie równych. „Lewy” z klubem wygrał wszystko, a sam zgarnął multum indywidualnych nagród. Wielokrotnie to 32-latka uznawano za najlepszego piłkarza minionego roku.
Przypomnijmy, że Hansi Flick poprowadził Bayern do zwycięstwa w Bundeslidze, Pucharze Niemiec i Lidze Mistrzów. Wygrał także Klubowe Mistrzostwa Świata, Superpuchar Niemiec i Superpuchar Europy. Tym samym Bawarczycy zostali drugą drużyną w historii, która zdobyła sekstet.
Ogromna w tym zasługa Roberta Lewandowskiego. Polak był królem strzelców zarówno w niemieckiej lidze, jak i krajowym pucharze. Także w Champions League nie miał sobie równych.
Mimo doskonałego roku Polaka selekcjoner reprezentacji Brazylii nie ceni sobie jego umiejętności tak bardzo, jak Neymara. Jego zdaniem to właśnie lider PSG zasłużył obecnie na miano najlepszego piłkarza na świecie.
– Moja trójka jest taka, na jaką głosowałem w plebiscycie FIFA The Best. Najpierw Neymar, drugie miejsce dla Roberta Lewandowskiego, a trzecie dla Kevina De Bruyne – przyznał Tite w rozmowie z „FIFA.com”.
– Zanim Neymar złapał kontuzję, był w fantastycznej formie, nawet jak na swoje standardy. Lewandowski to znakomity napastnik. De Bruyne jest w stanie robić rzeczy, których inni nie potrafią. Jego improwizacja i determinacja sprawiają, że uwielbiam patrzeć na jego grę – wyjaśnił swój wybór.
Tite stwierdził również, że Alisson był najlepszym bramkarzem minionego roku. Jego zdaniem Brazylijczyk przewyższał zarówno Oblaka, Ter Stegena i Neuera.
– Czy Alisson jest w najlepszej trójce na świecie? Nie mam co do tego wątpliwości, jestem stuprocentowo przekonany. Ale żeby powiedzieć, że jest numerem jeden, musiałbym dokładnie przyjrzeć się wszystkim bramkarzom, aby ich porównać. Mogę powiedzieć, że przez ostatni rok był najlepszy, grał lepiej od Ter Stegena, Oblaka i Neuera – zaznaczył.
Jakub Moder jest już na Wyspach od dłuższego czasu. 21-letni pomocnik w rozmowie z Canal+ wskazał największą różnicę pomiędzy Ekstraklasą a Premier League. Przede wszystkim obie ligi odbiegają od siebie umiejętnościami piłkarskimi zawodników.
Pomocnik dogadał się w sprawie transferu do Brighton w październiku. Nie trafił jednak do Anglii od razu. „Mewy” postanowiły wypożyczyć go najpierw z powrotem do Lecha, gdzie miał pozostać do końca sezonu. Finalnie klub z Premier League zdecydował się na skrócenie jego pobytu w Polsce, a Moder wyleciał na Wyspy w styczniu.
W rozmowie z Canal+ pomocnik przyznał, że przyzwyczajenie się do nowych realiów nie było dla niego łatwe. Wyjazd do Anglii był sporym przeskokiem względem gry w Ekstraklasie.
– To duża różnica. Najbardziej zauważalna jest pod względem piłkarskim. Jakość zawodników stoi na najwyższym poziomie – przyznał Moder.
Na szczęście, przed transferem 21-latek zebrał doświadczenie przez regularną grę w Lechu w Ekstraklasie i Lidze Europy. Udało mu się przecież także zadebiutować w reprezentacji Polski.
– Nie mówię, że nie byłem gotowy, bo myślę, że nie miałem takiego problemu. Zrobiło na mnie jednak fajne wrażenie, że każdy zawodnik, czy to młody z akademii, czy to ktoś będący teoretycznie dalej od składu, ma niesamowitą jakość. Widać to na każdym treningów. Od każdego piłkarza mogę się czegoś nauczyć – dodał.
W minioną sobotę Moder zaliczył swój debiut w Premier League. Polak pojawił się w końcówce przegranego meczu z WBA. Dla pomocnika był to dopiero drugi występ w barwach Brighton. Wcześniej zagrał w pucharowym spotkaniu z Leicester City. Wtedy na boisku pojawił się także Michał Karbownik.
Josep Maria Bartomeu i jego współpracownik usłyszeli zarzuty. Obu panom grozi kara pozbawienia wolności nawet do 6 lat.
W poniedziałkowy poranek do biur Barcelony wtargnęła policja. Śledczy prowadzili przeszukiwania pod kątem sprawy „Barca Gate”. W związku ze wspomnianą aferą zatrzymano w sumie cztery osoby z prezydentem Bartomeu na czele. Josep Maria Bartomeu oraz jego były doradca Jaume Masferrer zostali już wypuszczeni z aresztu po tym, jak odmówili składania zeznań.
Bartomeu i Masferrer odmawiają składania zeznań przed sądem. [Victor Navarro]
— BarcaInfo (@_BarcaInfo) March 2, 2021
Sędzia podjął decyzje o tymczasowym zwolnieniu Bartomeu i Masferrera z zarzutami. [RAC1]
— BarcaInfo (@_BarcaInfo) March 2, 2021
Zarówno Josep Maria Bartomeu jak i Jaume Masferrer zdołali już usłyszeć stawiane im zarzuty. Chodzi o „działanie na szkodę klubu” oraz „korupcję”. Za pierwszy z wymienionych czynów grozi do 6 lat więzienia, z kolei za korupcję maksymalna kara wynosi 4 lata pozbawienia wolności.
Tak jak się można było spodziewać. Bartomeu i Masfarrer z zarzutami działania na szkodę klubu (grozi za to max 6 lat) oraz korupcji gospodarczej (grożą za to max 4 lata).
Klub nie jest w tej sprawie oskarżony, a wręcz przeciwnie – pokrzywdzony. https://t.co/5r5QcXVDLC
— Michał Gajdek (@michalgajdek) March 2, 2021