NEWSY I WIDEO

Jarosław Kaczyński wypowiedział się na temat zakazu pisania o Bońku. „To przebija komunistyczną cenzurę”

Jarosław Kaczyński nie zgadza się z zakazem pisania o Zbigniewie Bońku. Prezes PiSu twierdzi, że to sprzeczne z konstytucją i przebija komunistyczną cenzurę.

Przypomnijmy, że kilka dni temu sędzia Rafał Wagner z Sądu Okręgowego w Warszawie wydał wyrok. Zgodnie z nim, dziennikarz „Gazety Polskiej” Piotr Nisztor przez rok ma zakaz dodawania treści związanych ze Zbigniewem Bońkiem.

Dziennikarz w swoich artykułach wątpił w funkcjonowanie w otoczenie prezesa PZPN. Boniek wyszedł na drogę sądową z Nisztorem. Domagał się sądowego wyroku dotyczącego zakazu publikowania treści na jego temat.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich skrytykowało decyzję sądu. Głos w tej sprawie zabrał nawet Jarosław Kaczyński. Prezes PiS nie zgadza się z decyzją sędziego Wagnera.

To w pewnych aspektach przebija komunistyczną cenzurę. Ta decyzja jest wręcz niebywała, sprzeczna z konstytucją i ze zdrowym rozsądkiem. Mamy do czynienia ze sprawą wymagającą reakcji i niebezpieczną dla wolności słowa w Polsce. Trzeba z całą mocą protestować wobec takich praktyk, bo one z demokracją nie mają nic wspólnego – powiedział Kaczyński portalowi niezalezna.pl

Szef PZPN został potraktowany jako osoba korzystająca z jakichś niebywałych przywilejów, jakby był obywatelem, któremu należą się specjalne prawa i specjalne traktowanie.

W Gazecie Polskiej zarzucano Bońkowi m.in. powiązania z SB. Wszystkie teksty utworzył Piotr Nisztor. Zbigniew Boniek po ogłoszeniu wyroku wydał oświadczenie w którym pisze:

Formą zabezpieczenia jest nałożenie na wydawców i autora publikacji zakazu rozpowszechniania precyzyjnie określonych w postanowieniach sądów tez i informacji na mój temat, m.in. co do niegospodarnego sposobu zarządzania przeze mnie związkiem oraz rzekomych powiązań mojej osoby z prześladowcami papieża Jana Pawła II oraz esbecją.

Wiceprezes PZPN broni Jerzego Brzęczka. „Graliśmy z topową drużyną”

Wiceprezes PZPN, Marek Koźmiński wypowiedział się na temat krytyki wobec Jerzego Brzęczka na portalu Sport.pl w rozmowie z Bartłomiejem Kubiakiem. Kandydat na następnego prezesa związku broni selekcjonera argumentując to trudnym rywalem.

Na początku Koźmiński wypowiedział się na temat pomeczowych słów Jerzego Brzęczka. Przypomnijmy, że były trener Wisły Płock twierdził, iż jest zadowolony po spotkaniu z Holandią.

Trudno być zadowolonym, jeśli przegrywasz spotkanie. Ale może zacznijmy od tego, że słowa selekcjonera zostały trochę wyrwane z kontekstu. On nie miał na myśli tego, że jest zadowolony z całego meczu, a z jego fragmentów, z pewnych założeń taktycznych, które realizowała drużyna. Taka była idea tej wypowiedzi.

Te słowa były trochę niefortunne, ale jeszcze raz podkreślam: one zostały źle odczytane przez media. Zbyt dosłownie. I nie, wcale teraz nie bronię selekcjonera. Znam Jurka od lat, od dawien dawna jest moim kolegą, ale nie uważam, że on potrzebuje do obrony Koźmińskiego czy kogokolwiek innego. A nie potrzebuje dlatego, że w moim odczuciu broni się sam. Jako trener. Wynikami, sukcesami. Przegrał w piątek z Holandią, ale jak spojrzymy na ostatnie osiem lat tej kadry, to przeciwnikiem Polski na takim poziomie były tylko reprezentacje Niemiec i Portugalii. Kolejnym była teraz Holandia.

W następnej części wywiadu Marek Koźmiński stwierdził, że Holandia jest zespołem ze ścisłego topu. Wiceprezes PZPN uważa, że ich kadra jest zdecydowanie lepsza od polskiej.

Uważam, że graliśmy z jedną z czterech najlepszych reprezentacji na naszym kontynencie. Niemcy, Hiszpania, Francja i właśnie Holandia – to jest w tej chwili TOP 4. Graliśmy w piątek z bardzo dobrą drużyną, byliśmy słabsi i zasłużenie przegraliśmy. Ale to też nie było takie spotkanie, w którym Holendrzy – tak po sportowemu – jechali z nami i robili, co chcieli. Zdominowali grę, a my się broniliśmy.

– Graliśmy z topową drużyną, a chyba co poniektórzy pomylili przeciwników, bo myśleli, że przylecimy do Holandii i z nią spokojnie wygramy, będziemy prowadzić grę. Tylko że ta Holandia ma siedmiu-ośmiu zawodników, którzy grają w najlepszych klubach na świecie. A my? Dla nas strata kilku zawodników, a nawet jednego, to jest bardzo dużo. Holendrzy aż tak tych ubytków nie odczuwają.

Yaya Toure usunięty z charytatywnego meczu za… mało śmieszny żart

Jeszcze nie doszło do charytatywnego meczu, a już wiadomo, że Yaya Toure w nim nie zagra. Wszystko to przez niesmaczny żart na drużynowym Whatsappie.

Unicef co roku organizuje specjalny mecz charytatywny Soccer Aid, w którym biorą udział piłkarze oraz celebryci z całego świata. Podczas spotkania zbierane są pieniądze na różne cele związane z pomocą dzieciom. W tę niedzielę taki mecz odbędzie się na Old Trafford, a wśród zawodników, którzy wezmą udział w meczu, był Yaya Toure. Iworyjczyk został usunięty z drużyny po tym, jak zaproponował… grupową orgię.

Według informacji The Sun Yaya Toure najpierw wysłał na grupę filmik, na którym znajdowała się naga kobieta, a następnie zaproponował sprowadzenie 19 prostytutek dla całej drużyny. Warto dodać, że Iworyjczyk ma żonę oraz trójkę dzieci.

Wszyscy w ekipie byli zniesmaczeni wiadomościami, jakie wysyłał nam Toure. Przekonywał nas, że może sprowadzić takie kobiety jak te z filmu do hotelu. Było to haniebne zachowanie – napisano w jednym z tabloidów

Yaya Toure opublikował oświadczenie na swoim Twitterze. Były zawodnik Manchesteru City przeprasza za swoje zachowanie i tłumaczy, że miał to być tylko głupi żart. Najwyraźniej nie wszystkim się on spodobał.

Muhar odpoczywa podczas przerwy reprezentacyjnej. Problem w tym, że na boisku [WIDEO]

Podczas przerwy reprezentacyjnej Karlo Muhar nie traci czasu i jeździ na mecze z drugą drużyną Lecha. Problem w tym, że Chorwat nie prezentuje pełni swojej możliwości i drepcze po boisku. Podczas dzisiejszego spotkania Muhar kilka razy odpuścił pressing na zawodnikach Hutnika Kraków, z czego jedna taka sytuacja została zamieniona na bramkę.

Nowa odsłona eFootball PES nadchodzi! Co ciekawego przygotowało dla nas Konami?

Nowa odsłona eFootball PES już za kilka dni trafi na sklepowe półki. Z racji 25-lecia Konami przygotowało dla graczy kilka niespodzianek.

EFootball PES 21 SEASON UPDATE trafi na sklepowe półki już 15 września. Twórcy ze studia Konami przygotowali kilka niespodzianek dla graczy z racji nadchodzącego 25-lecia. W grze będzie można zagrać Manchesterem United z 1998 roku, Arenalem z 2002 roku czy Barceloną z sezonu 2005/2006. Autorzy dodali również do rozgrywki Wembley – legendarny angielski stadion Na okładce PESa 2021 pojawi się Leo Messi, co nie powinno nikogo dziwić, ponieważ Konami od kilku lat prowadzi ścisłą współpracę z Dumą Katalonii.

Jeżeli ktoś nie miał możliwości rozegrać własnych Mistrzostw Europy, to nic straconego. Oficjalna licencja EURO 2020 pojawi się także w Football PES 2021 SEASON UPDATE, dzięki czemu będziemy mogli przez kolejny rok walczyć o najważniejsze reprezentacyjne trofeum na Starym Kontynencie.

Dla wszystkich tych, którym znudziły się już ligi angielska, hiszpańska czy włoska, Konami przygotowało coś specjalnego. W nowej odsłonie gry znajdziemy między innymi kluby z Brazylii, Argentyny czy Chile. Dodatkowy będziemy mogli sprawdzić nasze umiejętności w Azjatyckiej Lidze Mistrzów.

Grę eFootball PES 2021 możecie kupić TUTAJ

Izraelska prasa: Nowy napastnik wzmocni Lecha

Lech Poznań wzmacnia kadrę na sezon 2020/2021. Według izraelskiej prasy Lech Poznań wypożyczy napastnika Maccabi Hajfa, Mohamada Awada.

W ostatnich tygodniach do Poznania sprowadzono Jana Sykorę ze Slavii Praga, Mikaela Ishaka z FC Nuernberg, Filipa Bednarka z Heerenveen oraz Alana Czerwińskiego z Zagłębia Lubin. Wszystko wskazuje na to, że to nie koniec wzmocnień Kolejorza w tym okienku transferowym. Do stolicy Wielkopolski wkrótce ma bowiem dołączyć Mohamad Awad z izraelskiego Maccabi Hajfa.

Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to 23-latek dołączy do wicemistrza Polski już w przyszłym tygodniu. Portal one.co.il informuje, że w grę wchodzi wypożyczenie. Podobno skauci Lecha Poznań obserwowali Awada już od wielu miesięcy.

Według prasy z Izraela 23-latek chce spróbować szczęścia w innej lidze, a Lech nie zapłaci za jego wypożyczenie. Być może Kolejorz wywalczy klauzulę wykupu napastnika za 1.5 miliona euro. To samo źródło donosi również, że poznaniacy chcieli Suna Menachema, lewego obrońcę Maccabi. Jego pozyskanie wiązałoby się jednak z opłatą transferową.

Mohamad Awad w barwach Maccabi Haifa zagrał 91 razy. W tym czasie zdobył 17 bramek oraz zaliczył 8 asyst.

Pomyłka w zespole Włochów! Trener wystawił nie tego piłkarza, którego chciał

Wczoraj poza meczem reprezentacji Polski z Holandią odbył się drugi mecz w naszej grupie. Włosi zmierzyli się z Bośniakami, a w zespole Roberto Manciniego doszło do kuriozalnej pomyłki! W pierwszym składzie zagrał nie ten piłkarz, którego chciał trener.

Wyobraźcie sobie, że trener ma swojego faworyta na daną pozycję, a w wyniku nieokreślonego błędu w protokole znajduje się nazwisko innego piłkarza. Po tym, co wydarzyło się we wczorajszym meczu reprezentacji Polski, wcale bym się nie zdziwił jakby taka sytuacja miała miejsce w drużynie Jerzego Brzęczka. Ale tym razem to nie „Wuja” zawinił a sztab reprezentacji Włoch.

Włoscy kibice, a także dziennikarze wpadli w osłupienie już kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu, gdy ujrzeli wyjściowy skład Azzurri. Zabrakło w nim Giorgio Chielliniego, którego zastąpił Francesco Acerbi. Jak się później okazało, nie była to decyzja trenera, a po prostu wkradł się błąd w protokole meczowym, którego nie dało się już odkręcić.

Byłem bez okularów – tłumaczył się po meczu Roberto Mancini. Najprawdopodobniej do błędu doszło podczas wypełniania protokołu meczowego przez osobę za to odpowiedzialną. Selekcjoner kadry Włoch początkowo nie spostrzegł błędu, którego ciężko było później odkręcić.

To moja wina. Pokazali mi skład, gdy nie miałem założonych okularów i po prostu powiedziałem, że jest w porządku. Nie zauważyłem, że był tam Acerbi, a nie Chiellini.

Messi przerwał milczenie! Mocny wywiad Argentyńczyka

Po długim czasie Leo Messi postanowił przerwać milczenie i poinformować kibiców, że zostaje na następny sezon w FC Barcelonie. Przy okazji Argentyńczyk opowiedział o sytuacji, jaka spotkała go w klubie.

4 września okazał się decydujący w sprawie Leo Messiego. Od rana w internecie pojawiło się wiele informacji na temat możliwej przyszłości Argentyńczyka. Dzień od zaczął się od listu wysłanego do władz ligi przez ojca Messiego, w którym napisał, że jego syn ma prawo rozwiązać umowę i odejść z klubu za darmo.

Wszystko wskazywało na to, że sprawa najprawdopodobniej zakończy się w sądzie. Władze Dumy Katalonii nie miały zamiaru odpuścić i cały czas domagały się 700 milionów euro za Leo Messiego. Przed godziną 16 argentyńskie media poinformowały, że Atomowa Pchła zostaje w Blaugranie, a oświadczenie, które napisał jego ojciec, miało pokazać, że kapitan Barcelony działa wbrew swojej woli.

Po długim czasie milczenie przerwał Leo Messi, który udzielił długiego wywiadu dla goal.com. Argentyńczyk zapowiedział, że ma zamiar wypełnić umowę do końca, lecz po jej zakończeniu odejdzie z klubu za darmo.

Zawsze stawiam klub na pierwszym miejscu. Pieniądze? Każdego roku mogłem wyjechać i zarabiać więcej. To była trudna decyzja. Chciałem zwycięskiego projektu i zdobywania tytułów z klubem, aby nadal rozwijać jego legendę. Prawda jest taka, że od dawna nie było tu projektu ani niczego takiego. Tylko żonglują nazwiskami i łatają dziury – skomentował

Kiedy przekazałem decyzję mojej rodzinie, zaczął się dramat. Wszyscy płakali, moje dzieci nie chciały wyjeżdżać z Barcelony ani zmieniać szkoły. Chcę rywalizować na najwyższym poziomie, zdobywać tytuły, grać o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Można w niej wygrywać lub przegrywać, to bardzo trudne rozgrywki, ale musisz konkurować. Tak nie było ani w Rzymie, ani w Liverpoolu, ani w Lizbonie – powiedział

Argentyńczyk przyznał, że w ostatnim czasie nie dogadywał się z zarządem, który za wszelką cenę starał się utrudnić mu odejście z klubu.

Byłem pewien, że jestem wolnym piłkarzem. Prezes zawsze mówił, iż mogę podjąć decyzję na koniec sezonu. W czerwcu rywalizowaliśmy w lidze i tylko z tego powodu zostanę w klubie. Bartomeu zakomunikował mi, że jedynym sposobem na odejście jest zapłacenie 700 milionów euro. To niemożliwe. Nigdy nie poszedłbym do sądu przeciwko FC Barcelonie, to klub, który kocham, który dał mi wszystko – stwierdził

Mam zamiar nadal grać w Barcelonie i moje nastawienie nie zmieni się bez względu na to, jak bardzo chcę wyjechać. Dam z siebie wszystko, zawsze chcę wygrywać. Właściwie nie wiem, co się teraz stanie. Jest nowy trener i nowy pomysł. To dobrze, ale musimy zobaczyć, jak zareaguje na to zespół i czy pozwoli nam to rywalizować – przyznał

Wysłanie burofaxu było oficjalnym potwierdzeniem, że chcę wyjechać. Przez cały rok mówiłem o tym prezesowi. Powtarzał mi: „kiedy kończy się sezon, zdecydujesz czy zostaniesz, czy odejdziesz”. Nigdy nie ustalał żadnej daty. Nie dotrzymał słowa. Nie chciałem narobić żadnego bałaganu, po prostu podjąłem decyzję i o tym poinformowałem – zakończył

 

Eden Hazard na podium najdroższych transferów? Miał kosztować…

Według Het Laatste Nieuws, Real Madryt kupił Edena Hazarda za 160 milionów euro. Wcześniej podawano jednak, że Królewscy wydano na Belga 100 milionów euro + bonusy. Jeśli informacje wspomnianego źródła są prawdziwe, Hazard będzie trzecim najdroższej sprzedanym piłkarzem na ziemi.

Los Blancos walczyli o skrzydłowego Chelsea długie lata. Dopiero w momencie, gdy jego umowa z londyńczykami dobiegła końca, przypuścili oni konkretny atak, zakończony powodzeniem. Kapitan reprezentacji Belgii dołączył do Królewskich latem 2019 roku. Gdy przybył na Estadio Santiago Bernabéu otrzymał trykot z numerem 7.

Hazard od razu po transferze przyznał, że spełniło się jego marzenie z dzieciństwa.  Tym wprawił w ekscytację fanów, którzy przybyli na stadion, aby go powitać. Wtedy nie przypuszczano, że zanotuje jeden z najgorszych sezonów w karierze.

Były zawodnik Chelsea przez całą kampanię zmagał się z urazami. Ostatecznie udało mu się wystąpić w 22 spotkaniach, w których zaliczył jednego gola i siedem asyst. Nikt w Madrycie nie ukrywa jednak, że to dopiero początek przygody Belga z Królewskimi.

Tymczasem „Het Laatste Nieuws” opublikowało niedawno informację, że Belg kosztował mistrzów Hiszpanii więcej niż podawały media. Nie 100 (120-147 z bonusami), a 160 milionów euro (płatne w trzech ratach). Wówczas podkreślano, że oba kluby nie chcą publikacji tych kwot. Nikt by się nie dowiedział, gdyby nie AFC Tubize.

Jest to belgijska ekipa, w której Hazard spędził kiedyś dwa lata. Dzięki temu należy jej się ekwiwalent w wysokości 800 tysięcy euro. Wiadomo to dlatego, że koreańska firma o podobmej nazwie próbowała wyłudzić pieniądze od banku. Wszczęto postępowanie, na drodze którego ustalono powyższą kwotę.

Tym samym, Eden Hazard będzie teraz uznawany za trzeciego najdrożej sprzedanego piłkarza w historii. Więcej kosztowali tylko Kylian Mbappé (180 milionów euro) oraz Neymar (222 miliony euro).

Lucky Loser w Totolotku na Ligę Narodów!

Startuje nowy sezon reprezentacyjny! Już w pierwszym pojedynku Biało-Czerwonych czeka trudne wyzwanie – w Amsterdamie zagrają z finalistą pierwszej edycji Ligi Narodów – Holandią. Jak poradzi sobie nasza kadra bez kapitana Roberta Lewandowskiego? Obstaw ten i wiele innych meczów za 25 zł, a w przypadku niepowodzenia Totolotek zwróci Ci stawkę na konto bonusowe!

Jakie są zasady tej promocji?
– Promocja obowiązuje wyłącznie w dniach 04-06.09 (PT-ND)
– Postaw min. 25 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 25 PLN
– Na kuponie wyłącznie LIGA NARODÓW, mecze rozgrywane w czasie trwania promocji
– Bonus ważny 14 dni
– Obrót 1 raz po kursie min. 2.00
– Bonus ważny na dowolny sport
– Bonus nie może być wykorzystany na zakłady systemowe
– Użytkownik może skorzystać jeden raz w każdym kanale (Internet/Punkt naziemny)
– Promocja dla nowych i obecnych graczy

Więcej szczegółów TUTAJ.

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Znamy zastępcę Lewandowskiego! W takim składzie Polska może zagrać z Holandią

Po 10 miesiącach przerwy swój mecz rozegra reprezentacja Polski. Na pierwszy ogień rywal z najwyższej półki – Holandia. Znamy potencjalny skład reprezentacji Polski, czy da on nam zwycięstwo?

Reprezentacja Polski ostatni mecz rozegrała 19 listopada 2019 roku. Czy względem tamtego meczu czekają nas rewolucje w składzie? Raczej nie, największym nieobecnym rzecz jasna jest Robert Lewandowski, który odpoczywa po zwycięstwie w Lidze Mistrzów.

Szczęsny – Piszczek, Bednarek, Glik, Reca – Grosicki, Góralski, Krychowiak, Szymański, Zieliński – Lewandowski. Jak łatwo się domyślić, nie jest to skład na dzisiejszy mecz. W takim zestawieniu zagraliśmy po raz ostatni, kogo dziś może zabraknąć?

Lewandowski odpoczywa po Lidze Mistrzów. Łukasz Piszczek zakończył reprezentacyjną karierę. Arek Reca leczy uraz. Jacek Góralski jest obecny na zgrupowaniu, lecz nie wydaje się faworytem do wystąpienia w wyjściowej jedenastce. Cała reszta zawodników powinna pojawić się na murawie również dziś.

Jak więc przedstawia się potencjalny skład na dzisiejszy mecz? Nasze przewidywania poniżej:

Wojciech Szczęsny – Tomasz Kędziora, Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus – Kamil Grosicki, Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich, Piotr Zieliński, Sebastian Szymański – Arkadiusz Milik

Piłkarzowi Rakowa odcięło prąd! Łotysz poczuł się jak w MMA [WIDEO]

Skandalicznego czynu dopuścił się we wczorajszym meczu Ligi Narodów Vladislavs Gutkovskis. Łotysz pod wpływem emocji uderzył rywala, za co natychmiastowo otrzymał czerwoną kartkę.

25-latek na co dzień reprezentuje barwy Rakowa Częstochowa. Jak widać na nagraniu, Łotysz nie wytrzymał emocji i wyładował swoją złość na rywalu. Dla takich zachowań nie ma żadnych wytłumaczeń, czerwona kartka jak najbardziej zasłużona. Teraz czekamy, na ile meczów otrzyma on zawieszenie.

Mimo że łotewska piłka nigdy nie należała do najmocniejszych, to nie da się ukryć, że teraz sięgnęła dna. Męczyli się wczoraj niesamowicie, przez 90 minut nie potrafili strzelić choćby jednej bramki pół-amatorskiej Andorze. Choć na 90 minutach się nie kończy, bowiem ostatnie 3 spotkania pomiędzy Andorą a Łotwą kończyły się wynikami 0-0.

Swoje karygodne zachowanie Vladislavs Gutkovskis od razu próbował wytłumaczyć na twitterze. Poniżej całe oświadczenie:

Dziś zagrałem swój pierwszy mecz w reprezentacji od wielu miesięcy, ale nie tak wyobrażałem sobie ten powrót. W 71. minucie wydarzyło się coś, czego sam nie jestem w stanie wyjaśnić. Przepraszam moich kolegów z drużyny, trenerów, a także Was – kibiców za to, że osłabiłem zespół swoim bezmyślnym zachowaniem. Jestem ambitnym i walecznym sportowcem, a na boisku zostawiam całe swoje serce. Przede wszystkim jednak jestem profesjonalistą. To, co zrobiłem, było kompletnie niepotrzebne i zapewnia, że już nigdy więcej się nie powtórzy. – pisze na twitterze Gutkovskis

Polska może zostać mistrzem świata? Wszystko zależy od jutrzejszego meczu!

W piątkowy wieczór nasza reprezentacja zmierzy się z Holandią w ramach Ligi Narodów. Jeśli Polacy wygrają jutrzejsze spotkanie, to po raz pierwszy w historii zostaną… mistrzami świata!

W 2003 roku Paul Brown postanowił wybrać własnego mistrza świata w piłce nożnej. Brytyjski dziennikarz za pomocą systemu knock-out, którego używa się m.in. w profesjonalnym boksie, prześledził historię futbolu od pierwszego międzynarodowego meczu pomiędzy Anglią a Szkocją do dzisiejszych czasów.

Według jego obliczeń obecnym mistrzem świata jest Holandia, która zdobyła tytuł 6 września 2019 roku dzięki zwycięstwu nad Niemcami. Od tamtego czasu reprezentacja Niderlandów wygrała jedno spotkanie i 6-krotnie remisowała.

Jutro w Amsterdamie reprezentacja Polski stanie przed szansą odebrania Holendrom tytułu najlepszej drużyny globu. Poprzednio nasza drużyna dzierżyła ten tytuł dwukrotnie – w 1982 i 1989 roku. Poza nami nieoficjalnymi mistrzami świata było aż 48 reprezentacji!

Mocny wpis Zbigniewa Bońka po odebraniu pucharu Groclinowi. „Trzeba mieć zrytą głowę…”

Zbigniew Boniek odniósł się do komentarzy dotyczących odebrania tytułu Groclinowi Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Klub wywalczył Puchar Polski w 2005 roku.

– Trzeba mieć zrytą głowę, aby mówić, że odebranie komuś Pucharu Polski to jakiś sukces – napisał na Twitterze Prezes PZPN.

W czerwcu 2019 roku Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieście wydał wyrok w sprawie korupcji. Chodziło o spotkanie pomiędzy Groclinem Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski, a Zagłębiem Lubin. Mecz wygrali wówczas Wielkopolanie, którzy pokonali lubinian 2:0. W lipcu tego 2020 roku wyrok w tej sprawie zapadł także w Wydziale Odwoławczym Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Wtedy skazano byłego menedżera klubu, Władysława K. na 15 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu i 3,5 tys. grzywny. W związku z tym PZPN podczas środowego posiedzenia zdecydował się odebrać Groclinowi Puchar Polski, którego zdobył w sezonie 2004/2005.

Jak informuje PZPN, przy podejmowaniu decyzji kierowano się „realizacją uprawnienia statutowego PZPN do podejmowania działań zmierzających do zapewnienia realizacji reguł fair play oraz uczciwej rywalizacji sportowej”. Wyroki sądu potwierdziły że w finale Pucharu Polski w sezonie 2004/2005 doszło oszustwa sportowego.


TROLLNEWSY I MEMY