NEWSY I WIDEO

Polski pojedynek w Premier League! Mateusz Klich pokonuje Fabiańskiego [WIDEO]

Przed momentem rozpoczął się „polski mecz” w Premier League. Pierwszą bramkę ujrzeliśmy już w szóstej minucie spotkania, gdy Mateusz Klich pokonał z jedenastu metrów Łukasza Fabiańskiego. Leeds na ten moment prowadzi z WHU 1:0. Warto zaznaczyć, że pierwsza jedenastka została obroniona przez polskiego bramkarza, jednak sędzia nakazał powtórzyć rzut karny.

Prezes Wolfsbergera dotrzymał słowa. Oto, co musiał zrobić po wyjściu z grupy LE

Wolfsberger AC jest jedną z rewelacji tegorocznych rozgrywek Ligi Europy. Trzecia drużyna zeszłego sezonu ligi austriackiej sprawiła nie lada niespodziankę i zakończyła fazę grupową na 2. miejscu za Dinamo Zagrzeb, wygrywając w ostatniej kolejce z Feyenoordem 1:0. 

Pieniądze nie grają

„Wilki” przegrały jedynie dwa mecze z mistrzem Chorwacji, który nie odniósł ani jednej porażki w grupie. Po drodze Austriacy zdołali pokonać dwukrotnie Feyenoord oraz wygrać i zremisował z CSKA Moskwa. Jeśli spojrzymy na wyceny kadr całej czwórki, dojdziemy do prostego wniosku — pieniądze nie grają.

Kadrę rosyjskiego klubu wycenia się na 138 mln euro (ostatnie miejsce!) natomiast Feyenoordu na prawie 105 mln. Skład Dinamo Zagrzeb wart jest w granicach 75 mln, natomiast Wolfsberger wyceniono na… 13,75 mln!
Tym bardziej należą im się gratulacje.

Prezes chyba sam nie wierzył

Pan Dietmar Riegler, „głowa” klubu z austriackiej Bundesligi chyba do końca nie ufał swoim piłkarzom. Założył się on bowiem, że jeśli „Wilki” wyjdą ze swojej grupy LE to… Zgoli włosy! Cóż, zakład to zakład, Wolfsberger z grupy wyszedł więc słowa trzeba dotrzymać. Tak też się stało, a zdjęcie z tego zajścia możecie zobaczyć poniżej.

Źródła zdjęć: Sky Sport Austria

Znowu to zrobił! Dziennikarz Canal+ drugi raz wkręcił piłkę do bramki! [WIDEO]

Jeszcze kilka dni temu internet obiegło nagranie, w którym Żelisław Żyżyński, dziennikarz Canal+, wkręca piłkę do bramki z okolic rzutu rożnego. Dziś ponownie postanowił popisać się swoją techniką i sprawdzić swoją powtarzalność.

„Niektórzy twierdzą, że kręcę, że piłka się wcale nie wkręciła. No to zobaczmy, czy jest ta powtarzalność” – Mówi dziennikarz na nagraniu, po czym idealnie wkręca piłkę do siatki.

Co ciekawe, nie była to jednorazowa sytuacja z udziałem dziennikarza Canal+. Przed kilkoma dniami również w podobny sposób popisał się swoją techniką. Wideo z tej sytuacji możecie zobaczyć klikając TUTAJ.

„Nie chce być inaczej” – krótko skomentował.

Kandydat na prezydenta FC Barcelony jasno o Messim: „Jego miejsce jest na Camp Nou”

Pozostanie lub odejście Messiego z Barcelony jest od kilku miesięcy najgłośniejszym tematem w Katalonii. Pikanterii dodają mu wybory na nowego prezydenta FC Barcelony. Victor Font, jeden z kandydatów, otwarcie przyznaje, że z nim za sterami Argentyńczyk nie opuści Camp Nou.

Niekończąca się saga

W sprawie transferu Messiego w ostatnim czasie pojawiło się mnóstwo plotek, domysłów i newsów, niemających nic wspólnego z prawdą. Już pół roku temu otwarcie mówiono o konflikcie z Bartomeu, jednak ostatecznie udało się załagodzić sytuację, a 33-latek postanowił nie opuszczać klubu. W powietrzu czuć jednak było, że nie wszystko jest takie kolorowe, a skrzydłowy przy najbliższej okazji wolałby odejść.

Trwające kampanie wyborcze spowodowały, że kolejni kandydaci przekrzykują się w obietnicach i ogłaszają nowe pomysły, które mają zapewnić im poparcie kibiców.

Pizza i tatuaż dla każdego. Tak kandydat na prezydenta zbiera poparcie.

Messi jako karta przetargowa

Victor Font postanowił nie bawić się w półśrodki. Działacz zapewnia kibiców, że jest w stanie przekonać Messiego do pozostania w klubie. Czuje, że może tego dokonać dzięki własnemu projektowi i atutom sportowym.

„Jestem przekonany, że dzięki stworzeniu ekscytującego i długoterminowego projektu, Messiego uda się przekonać do pozostania i skończenia kariery w Barcelonie. Przekonamy go do tego atutami sportowymi. To najlepszy zawodnik w historii sportu, nasz kapitan i jego miejsce jest na Camp Nou” – wyznał Font.

Nie ma dużo czasu

48-latkowi nie zostało za dużo czasu. Na początku czerwca kontrakt skrzydłowego z klubem wygasa. Oznacza to, że już od stycznia będzie mógł rozmawiać z innymi zespołami o ewentualnej współpracy.
Chętnych na podebranie Messiego Blaugranie nie brakuje. Od dawna mówi się o zainteresowaniu, chociażby szejków z PSG i Manchesteru City.

Jerzy Brzęczek o dymisji z posady selekcjonera. „Media zrobiły na mnie nagonkę, a dziennikarze powtarzają tylko negatywne rzeczy”

Selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek udzielił wywiadu Robertowi Błońskiemu z Przeglądu Sportowego. 49-latek wyznał dziennikarzowi, że nigdy nie rozważał dymisji ze stanowiska szkoleniowca kadry.

Jerzy Brzęczek nie ma dobrej prasy. Dziennikarze mu nie ufają, a czasami wręcz domagają się jego odejścia. Wszystko za sprawą obawy przed zawaleniem mistrzostw Europy oraz eliminacji do mistrzostw świata w Katarze.

Świadomy swoich pomyłek

Były trener Wisły Płock zdaje sobie sprawę, że popełnia błędy. Szkoleniowiec dodaje jednak, że stara się z nich wyciągać odpowiednie wnioski.

Zdaję sobie sprawę, że prowadzenie reprezentacji wiąże się z presją i wymaganiami. Byłem i jestem gotowy na krytykę, choć uważam, że w moim przypadku jest większa niż dotykała poprzedników. Nie mam z tym problemu także dlatego, że czuję wsparcie kibiców – przyznaje Brzęczek.

Dziennikarze dostrzegają pozytywne rzeczy, ale powtarzają tylko te negatywne. We Włoszech zagraliśmy fatalnie, to nie był moment, w którym mogliśmy walczyć z nimi o zwycięstwo. Uważam jednak, że między nami, a światową czołówką nie ma aż tak wielkiej różnicy, jak się wydaje – stwierdza na łamach Przeglądu Sportowego szkoleniowiec.

Dymisja: „Nie widzę ani jednego powodu”

Trener reprezentacji Polski odniósł się także do pytania o dymisję. Selekcjoner nie widzi powodów, dla których miałby odejść z kadry biało-czerwonych. O takie doniesienia obwinia media, które zrobiły na niego nagonkę. Brzęczek uważa, że rezultaty go bronią.

Nie widzę ani jednego powodu, dla którego miałbym odejść. Nagonkę na mnie zrobiły media. Gdyby rzeczywistość była taka, że nie zrealizowałbym wyznaczonych celów, nie spełniał wymogów, drużyna nie robiłaby tego, co powinna, wyniki byłyby bardzo złe – odszedłbym. Ale naprawdę nie mam powodów do rezygnacji. Bywałem niezadowolony, jednak patrząc z obiektywnej perspektywy, bronią mnie rezultaty.

Juventus może pozyskać Pogbę… pozbawiając się Cristiano Ronaldo. Szokujące doniesienia dziennikarza

Według Miguela Delaneya z The Independent, Juventus może rozważyć wymianę Cristiano Ronaldo na Paula Pogbę.

Przyszłość francuskiego zawodnika Manchesteru United nie jest znana, jednak wiele wskazuje na to, że opuści on klub z Old Trafford. Jego agent Mino Raiola przyznał w wywiadzie dla Tuttosport, że Pogba nie jest szczęśliwy w Manchesterze.

Powrót do Turynu lub praca z rodakiem

Media podłapały temat i zaczęły spekulować na temat potencjalnych przenosin Francuza. Wśród zainteresowanych mają znajdować się Juventus oraz Real Madryt.

Dojdzie do wymiany?

Dyrektor sportowy Starej Damy Fabio Paratici przyznał, że Turyn wciąż kocha Pogbę. Według doniesień wspomnianego dziennikarza może dojść do transferu pomocnika w szokujący sposób. Mówi się o wymianie za Cristiano Ronaldo.

W ostatnich dniach rozmawiałem z różnymi ludźmi, bo przygotowywałem tekst na temat sytuacji Pogby.

Jego przyszłość jest powiązana z Cristiano Ronaldo. Juventus naprawdę mógłby być zainteresowany taką wymianą – mówi  Delaney.

To nie jest niemożliwe. Juventus chciałby grać bardziej zespołowo. Próbował do tego doprowadzić Maurizio Sarri, teraz robi to Andrea Pirlo, ale z Ronaldo na pokładzie to bardzo trudne. Jego styl gry nie pasuje do takiego podejścia – stwierdza dziennikarz The Independent.

Legenda może powrócić do miasta

Przypomnijmy, że transfer Cristiano Ronaldo do Manchesteru United oznaczałby jego powrót. „CR7” bronił już barw Czerwonych Diabłów w latach 2003-2009 pod wodzą sir Alexa Fergusona. Z klubem z Old Trafford zdobył wiele tytułów, m.in. Ligę Mistrzów czy trzy mistrzostwa Premier League.

Lucky Loser w Totolotku

W ten weekend będzie co obstawiać! Trzecia paczka w Totolotku kryje w sobie bonus aż na 3 ligi! Decyzją Mikołaja 12-go i 13-go grudnia bez ryzyka zagrasz hiszpańską LaLigę, polską 1 Ligę oraz turecką Super Lig!

Obstaw mecze w promocji Lucky Loser (szczegóły promocji TUTAJ) za min. 25 PLN i nie martw się o wynik – jeśli przegrasz, otrzymasz bonus 25 PLN!

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Zasady:
– Promocja obowiązuje wyłącznie w dniach 12-13.12.20 (SB-ND)
– Postaw min. 25 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 25 PLN
– Na kuponie wyłącznie  LALIGA, polska 1 LIGA  i/lub turecka SUPER LIG
– Bonus ważny 7 dni
– Obrót 1 raz po kursie min. 2.00
– Bonus ważny na dowolny sport
– Bonus nie może być wykorzystany na zakłady systemowe
– Użytkownik może skorzystać jeden raz w każdym kanale (Internet/Punkt naziemny)
– Promocja dla nowych i obecnych graczy

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Ranking UEFA został zaktualizowany! Polska liga najniżej w historii…

UEFA zaktualizowała ranking lig europejskich po zakończeniu faz grupowych Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy. Lech Poznań do ostatniego meczu walczył o awans na wyższe lokaty, jednak koniec końców pozostaliśmy na niskiej 30. pozycji.

Lech Poznań kończy zmagania w Lidze Europy

Wczoraj zakończone zostały zmagania w fazie grupowej Ligi Europy. Tym samym swoją przygodę w obecnym sezonie europejskich pucharów zakończył Lech Poznań. W tym sezonie Kolejorz wielokrotnie nas zaskakiwał i chyba nawet najwięksi optymiści nie wierzyli w awans poznaniaków do fazy grupowej Ligi Europy. Lech miał wyjątkowo utrudnione zadanie, bo musiał zaczynać kwalifikacje do LE od 1. rundy! Podopieczni Żurawia są 13. klubem w historii, któremu udała się ta sztuka.

ZOBACZ: Tyle Lech Poznań zarobił na grze w Lidze Europy. Czy to wystarczy na odjechanie w lidze?

Ranking UEFA po fazie grupowej

Po zakończeniu faz grupowych europejskich pucharów w tym sezonie ekstraklasa zajmuje 30. miejsce w rankingu lig europejskich i z tej pozycji będziemy startować w przyszłym sezonie. Polska liga w rankingu UEFA gorzej jeszcze nie wyglądała, obecna trzydziesta pozycja jest najgorszym wynikiem w historii.

W fazie grupowej każde punkty Lecha były na wagę złota, nawet jeden remis więcej dałby nam 29. lokatę. Tym bardziej szkoda, że mecz z Benfiką został potraktowany przez trenera Żurawia nieco po macoszemu. Jak już wspomnieliśmy, remis w którymkolwiek z przegranych meczów dałby 29. pozycję, a jedno zwycięstwo więcej pozwoliłoby awansować aż na 27. miejsce! To pozwoliłoby trzem polskim zespołom rozpoczynać kwalifikacje do Ligi Konferencji UEFA od drugiej rundy.

FOT. kassiesa.home

ZOBACZ: Lech Poznań dopina kolejny transfer! Agent czeskiego obrońcy już w Poznaniu!

Co to dla nas oznacza?

Brak większej liczby punktów zaboli w przyszłym sezonie nie tylko Lecha (o ile się zakwalifikuje do pucharów), ale również pozostałe polskie kluby. Oznacza to, że trzy nasze kluby rozpoczną eliminacje Ligi Konferencji UEFA od pierwszej rundy w sezonie 2022/23.

 

 

 

Najdrożsi piłkarze, którzy w 2021 roku mogą odejść za darmo. Wielkie nazwiska

Rok 2021 zapowiada się interesująco w piłkarskim świecie. Już ostatni okres w FC Barcelonie pokazał nam, że nawet Leo Messi nie musi być uwiązany do jednego klubu i rozważał odejście z Katalonii. Pod koniec trwającego sezonu może znowu być gorąco, gdyż wielu piłkarzom wygasają kontrakty z obecnymi zespołami. Wśród nich są naprawdę wielkie nazwiska.

Nie jest zaskoczeniem, że 1. miejsce okupuje kapitan FC Barcelony, który mimo 33 lat na karku jest dalej wyceniany na 100 mln euro przez Transfermarkt. Mając na uwadze, że 6-krotny zdobywca Złotej Piłki był gotowy opuścić klub już zeszłego lata, wydaje się, że jego odejście z Hiszpanii jest przesądzone.

Neymar chce powrotu Messiego. Od tego zależy jego przyszłość w PSG.

 

Na liście widnieje wiele dużych nazwisk i doświadczonych zawodników, którzy przydaliby się w niejednym zespole. O ile obecność Messiego nie powinna dziwić, tak dosyć szokujący wydaje się widok nazwiska Sergio Ramosa. Z drugiej strony w kontekście 34-letniego obrońcy mówiono o ewentualnym opuszczeniu Madrytu na rzecz, chociażby PSG. Pytanie jednak, czy Florentino Perez dopuści do odejścia niekwestionowanego lidera defensywy i całego zespołu.

Co ciekawe, w zestawieniu znalazł się także jeden Polak. O kogo chodzi? Niektórzy pewnie już się domyślają, jednak sprawdźcie listę, żeby upewnić się, czy macie rację.

Pełna lista znajduje się na następnych stronach

Była gwiazda reprezentacji Brazylii skazana na 9 lat więzienia

Sąd w Mediolanie odrzucił apelację Robinho i jego pracowników, w związku z wyrokiem skazującym Brazylijczyka na 9 lat więzienia. Były piłkarz m.in. Realu Madryt miał brać udział w zbiorowym gwałcie przed siedmioma laty.

Robinho trafi do więzienia?

Robinho w 2013 roku miał uczestniczyć w grupowym gwałcie na młodej Albance. Kobieta miała wówczas świętować 23. urodziny w jednym z mediolański lokali. Śledztwo rozpoczęło się już w 2014 roku, a sprawa trwa aż do dnia dzisiejszego.

Zeznania Brazylijczyka i Albanki znaczącą się różnią. Robinho przyznaje, że faktycznie doszło między nimi do stosunku, ale za zgodą kobiety i był to wyłącznie seks oralny. Kobieta natomiast zeznaje, że miała zostać upita i siłą wykorzystana seksualnie. Całą grupę mężczyzn skazano w 2017 roku. Brazylijczyk nie pojawił się na  ostatniej rozprawie, gdzie podtrzymano wyrok dziewięciu lat więzienia. Piłkarz zapowiada, że będzie odwoływał się do Trybunału Kasacyjnego, który jest ostatnią instancją włoskiego systemu sądownictwa.

– Werdykt sądu jest dobrym przykładem ochrony kobiet i pokazuje, że system działa, gdy jest to konieczne – powiedział adwokat Albanki cytowany przez włoskie media.

–  To było doskonale przeprowadzone śledztwo. Jestem bardzo zadowolony z wyroku, szczególnie z perspektywy ofiary – dodaje prokurator Cuno Tarfusser.

Odrzucenie odwołania Brazylijczyka przez sąd

Wczoraj Sąd Apelacyjny w Mediolanie odrzucił apelację adwokatów piłkarza. Prawnicy Robinho twierdzili, iż nie dało się udowodnić, że kobieta została wykorzystana i że nie wyraziła zgody na stosunek z sześcioma mężczyznami. Przekonywali też, że Brazylijczyk uprawiał z kobietą wyłącznie seks oralny i że Albanka była uzależniona od alkoholu, co przedstawiano na 42 fotografiach. Całe odwołanie liczyło w sumie ponad 60 stron i 19 załączników.

To czy Robinho trafi do więzienia, nie jest do końca pewne. 36-latek aktualnie przebywa w Brazylii, która nie zgadza się na ekstradycję swoich obywateli. Brazylijczyk będzie mógł zostać aresztowany na terenie Unii Europejskiej, jeśli Włosi ogłoszą międzynarodowy nakaz aresztowania.

Robinho w październiku podpisał kontrakt z Santosem, którego jest wychowankiem. Przygoda w nowym-starym klubie po kilku dniach dobiegła końca. Umowa została rozwiązana z powodu fali krytyki, która spadła na klub po zakontraktowaniu 36-latka. Główny sponsor klubu poinformował o zakończeniu współpracy z klubem, tłumacząc tę decyzję szacunkiem do swoich klientek.

Piotr Zieliński zdradził, co doradzał mu Gattuso. Dzięki temu zdobył pięknego gola

W czwartek, w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Europy Napoli zremisowało 1:1 z Realem Sociedad. Było to wyjątkowe spotkanie dla Piotrka Zielińskiego, którego gol nie dość, że dał awans ekipie spod Wezuwiusza do fazy pucharowej, to jeszcze oznajmił, że został ojcem. Jakby tego było mało, bramka Polaka pozwoliła mu zapisać się w historii.

Pierwszy gol

Bramka Zielińskiego była PIERWSZYM trafieniem na Stadionie im. Diego Armando Maradony. Do zmiany nazwy stadionu doszło bowiem tydzień temu. Od tamtej pory Napoli nie miało okazji zagrać na własnym obiekcie (6. grudnia roznieśli Crotone 4-0, jednak mecz odbył się na wyjeździe).

Gol Piotrka cieszy zatem podwójnie. Pamiętajmy też, że Polak przeżywa swój świetny okres. Od kiedy wrócił z kwarantanny po zakażeniu koronawirusem notuje genialne występy i zbiera doskonałe recenzje.

Fantastyczne trafienie Zielińskiego możecie zobaczyć TUTAJ.

Rady od Gattuso

Pomocnik przyznał, że zdobycie tej bramki nie byłoby możliwe, gdyby nie wskazówki trenera, Gennaro Gattuso. To właśnie Włoch często radził Zielińskiemu, żeby próbował uderzyć na bramkę.

„Mam nadzieję, że zdobędę więcej bramek. Trener Gattuso ciągle mi powtarza, że muszę częściej strzelać” – przyznał po meczu.

„Strzelenie gola to zawsze przyjemność. Tym bardziej, że była to pierwsza bramka na stadionie Diego Maradony. Jestem zadowolony z bramki, ale to wynik jest najważniejszy. Awansowaliśmy do następnej rundy. Jesteśmy szczęśliwi z tego powodu. To był nasz główny cel w Lidze Europy” – dodał Zieliński.

Piotrek w tym sezonie rozegrał 11 meczów. Czwartkowy gol był jego drugim trafieniem, natomiast na koncie ma także 3 asysty. W niedzielę będzie mieć następną okazję do pokazania się na własnym stadionie. Wówczas, 13. grudnia Napoli podejmie Sampdorię.

Brzęczek o rozmowie z Lewandowskim. „Wszystko sobie wyjaśniliśmy zaraz po zgrupowaniu”

Jerzy Brzęczek pojawił się w czwartek na konferencji prasowej podczas której odpowiadał na pytania dziennikarzy. Selekcjoner sprostował temat jakim była cisza Roberta Lewandowskiego po spotkaniu z Włochami. Brzęczek wyznał, że po zgrupowaniu porozmawiał z kapitanem biało-czerwonych.

JAK PORADZI SOBIE POLSKA W ELIMINACJACH? OBSTAW W BETFAN

Z KODEM „ESATROLLS” 600zł BEZ RYZYKA

Lepsze stosunki trenera z Robertem Lewandowskim

Po meczu z Italią wielu Polaków doszukiwało się konfliktu na linii Lewandowski-Brzęczek. Jeszcze wcześniej selekcjoner wspomniał w książce pt. „W grze”, że napastnik Bayernu miał dystans do jego nominacji na trenera reprezentacji. Z czasem jednak złapali ze sobą lepszy kontakt. Brzęczek wypowiada się o „Lewym” w samych superlatywach, a jako przykład sugestii co do gry podaje sytuacje jakie przydarzały się w Bayernie Monachium.

Robert jest najlepszym piłkarzem na świecie. Najskuteczniejszym strzelcem Bayernu Monachium. Podam jako przykład jego słowa z przeszłości, kiedy zdarzało mu się krytykować władze Bayernu i ich politykę. Legendy tego klubu.

Czy panowie po tych słowach nie mają dobrych relacji? Czy nie osiągają wspólnych sukcesów? Właśnie kończą jeden z najlepszych dwunastu miesięcy w historii. W piłce na najwyższym poziomie zdarzają się różne momenty – lepsze i gorsze.

Każdy wie, jaką pozycję ma Robert. Jakie ma ambicje i cele, dlatego po nieudanym meczu kadry może odreagować w taki sposób. On ma prawo do swojego zdania, a ja to zdanie chcę znać – cytuje Brzęczka portal meczyki.pl.

Rozmowa po listopadowym zgrupowaniu

Po listopadowych meczach z Włochami i Holandią, Jerzy Brzęczek odbył długą rozmowę z kapitanem zespołu. Trener chciał poznać punkt widzenia Lewandowskiego. Były szkoleniowiec m.in. Wisły Płock wspomina, że często rozmawia z zawodnikami. Według Brzęczka rozmowy na linii trener-piłkarze są najlepszym kluczem do osiągnięcia porozumienia.

Chcieliśmy porozmawiać o naszej współpracy. Mamy do siebie wzajemny szacunek. Ja też byłem kapitanem. Rozmawiałem ze swoimi trenerami. To normalna rzecz. Podzieliliśmy się spostrzeżeniami na temat tego co dzieje się na boisku i poza nim.

Rozmawiam z Robertem i innymi doświadczonymi zawodnikami. Nie ma innej drogi niż nić porozumienia na linii trener-piłkarze. Nawet jeśli mój plan na dane spotkanie będzie idealny na papierze, nie wykonam go z pomocą zawodników. To musi być także ich plan.

Ogromna motywacja Lewandowskiego

Według selekcjonera biało-czerwonych, Robert Lewandowski był bardzo zmotywowany przed meczem z Włochami. Napastnik Bayernu jest bardzo ambitnym piłkarzem, przez co gdy tylko pojawiła się okazja na wygranie Ligi Narodów ten włączył jeszcze większe obroty. Wymowny wywiad z TVP Sport Brzęczek sprowadza właśnie do tego. Selekcjoner uważa, że z Lewandowskiego mogła wyjść frustracja po słabszym meczu.

Jeszcze nigdy nie widziałem Roberta tak zaangażowanego w trening jak przed tym meczem. Widać, że po dobrym październiku zdawał sobie sprawę, że mamy szansę na zwycięstwo w Lidze Narodów. Mało kto się spodziewał, że znajdziemy się w takiej sytuacji. Dlatego po tak słabym spotkaniu pewnie wyszła frustracja. Co jest zrozumiałe, jak jesteś ambitny.

Tyle Lech Poznań zarobił na grze w Lidze Europy. Czy to wystarczy na odjechanie w lidze?

Zarówno faza grupowa Ligi Mistrzów, jak i Ligi Europy dobiegła końca. Klasycznie swojego przedstawiciela w elicie nie mieliśmy, za to na niższym stopniu dzielnie starał się walczyć Lech Poznań. Przy czym „starał” się okazało się idealnym określeniem.

Pozostał głównie niesmak

Po 6 meczach w fazie grupowej „Kolejorz” kończy przygodę w Europie jedynie z… trzema punktami na koncie. Pokonać udało im się tylko Standard Liege w 3. kolejce. Poza tym same porażki, 6 goli strzelonych i 14 straconych.

Mając w pamięci dobry start, robi się naprawdę szkoda, że nie udało się ugrać choćby remisu z Rangersami czy Benfiką. Ten krótki epizod pokazał nam jednak dokładnie, gdzie nasze miejsce w szeregu.

Boli również fakt, że drugi mecz ze Standardem spokojnie był do wygrania, jednak Lech przegrał go na własne życzenie. Tracenie goli w końcówce w pewnym momencie weszło piłkarzom „Kolejorza” w krew.

Za to lidze raczej nie odjadą

Wiadomo oczywiście, że Lech nie grał w Lidze Mistrzów, jak Legia w 2016 roku i nie mógł zarobić takich samych pieniędzy, jednak… kwota nie zwala z nóg nawet jak na warunki Ligi Europy.

4,57 mln euro – dokładnie tyle zarobił jedyny przedstawiciel polskiego podwórka na arenie międzynarodowej. Czy to mało, czy to dużo? Wystarczy spojrzeć, że za Jakuba Modera otrzymali prawie 3 razy tyle. Czy coś więcej trzeba dodawać?

Dziennikarz przeanalizował rozmowy z Paryża! Kto tak naprawdę jest winny?

Napięcie wokół wtorkowego meczu pomiędzy PSG a Besaksehirem nie maleje. Spotkanie przerwano z powodu rasistowskiego zachowania jednego z sędziów. Rumuński dziennikarz ujawnił rozmowę pomiędzy arbitrami.

„Nie” dla rasizmu

Wtorkowe spotkanie pomiędzy PSG a Besaksehirem zostało przerwane już w 15. minucie, kiedy to jeden z sędziów miał powiedzieć o asystencie trener gości per „negru” (z rumuńskiego „czarny”). Obie drużyny zeszły z boiska w ramach protestu, a spotkanie dokończono następnego dnia. Obecnie w internecie, jak i poza nim, trwa śledztwo, co tak naprawdę wydarzyło się w Paryżu.

„Daj mu kartkę! Temu czarnemu!”

Emanuel Rosu, rumuński dziennikarz, przez 3 godziny analizował wszystkie rozmowy, jakie wyłapały mikrofony. Wszystko zaczęło się w 10. minucie, kiedy to trener gości miał pretensję arbitra, że ten za szybko pokazał żółtą kartkę.

To nie koszykówka! To był dopiero pierwszy faul! Nie jesteśmy w Rumunii, my jesteśmy Turkami – krzyczał Buruk do sędziego technicznego

Następnie słychać rozmowę, która wywołała całą burzę. Według Rosu te słowa wypowiedział sędzia liniowy, a nie techniczny, jak początkowo przypuszczano.

Daj mu kartkę! Temu czarnemu! Podejdź tam i zobacz, kim jest ten czarny. Nie można się tak zachowywać – miał powiedzieć rumuński arbiter

Ławka Besaksehiru myślała, że słowa te padły z ust sędziego technicznego, dlatego został on zaatakowany.

W moim kraju Rumunia jest cygańska! Ale ja nie mogę powiedzieć „cygańska” – miał krzyczeć Buruk

To Liga Mistrzów, a nie liga rumuńska! – krzyczał jeden z asystentów trenera gości


TROLLNEWSY I MEMY