NEWSY I WIDEO

Były piłkarz Liverpoolu trafi do Ekstraklasy? Trzy kluby zainteresowane

Jak podają zagraniczne media, Jon Flanagan znalazł się orbicie zainteresowań trzech polskich klubów. Anglik reprezentuje obecnie barwy Charleroi.

Flanagan blisko transferu do Ekstraklasy

Według zagranicznych źródeł Jon Flanagan wzbudził zainteresowanie Jagiellonii Białystok, Górnika Zabrze i Zagłębia Lubin. Najbliżej mu jednak do klubu z Podlasia, który kontaktował się z byłym piłkarzem m.in. Liverpoolu.

Zmarnowany talent

Anglik swoją przygodę z piłką nożną rozpoczął w szkółce Liverpoolu, gdzie był uznawany za duży talent. Flanagan rozegrał w sumie 46 spotkań na poziomie Premier League, jednak nie zdołał przebić się na stałe do pierwszego składu Liverpoolu. W swoim CV ma nawet występ w reprezentacji Anglii, w której zadebiutował w 2014 roku.

W tym sezonie bez gry

W 2018 roku ostatecznie opuścił „The Reds” na rzecz Glasgow Rangers, jednak po dwóch latach klub ze Szkocji postanowił nie przedłużać z nim umowy. W listopadzie został zakontraktowany przez Charleroi, gdzie do tej pory nie zdołał zadebiutować.

W Belgii liczą na to, że jeszcze podczas tego okienka znajdzie się chętny na angielskiego obrońcę. Flanagan nie rozegrał choćby minuty w oficjalnym meczu dla Charleroi, a jest on niemałym obciążeniem dla klubowego budżetu.

Dawid Kownacki wyprowadza Fortunę na prowadzenie! Trzeci gol Polaka w sezonie [WIDEO]

Dawid Kownacki w meczu 2. Bundesligi pomiędzy FC Erzgebirge a Fortuną Dusseldorf strzelił bramkę otwierającą wynik. Dla Polaka był to dopiero trzeci ligowy gol w tym sezonie.

Nasz napastnik dostał świetne podanie od Moralesa i zachował zimną krew do samego końca. Mimo próby przeszkodzenia piłkarzowi bramkarz nie wygrał z nim pojedynku „sam na sam”.

Na zapleczu niemieckiej ekstraklasy Kownacki zbyt często nie strzela. Wcześniej 23-latek zdołał ukłuć jedynie Darmstad (4 grudnia), a także Wurzburger (26 września).

Piotr Świerczewski doradza Arkadiuszowi Milikowi. „Gdybym miał pewność, że przejdę do Juve, to bym poczekał”

Piotr Świerczewski udzielił wywiadu Onetowi Sport. Były reprezentant Polski stwierdził, że na miejscu Milika poczekałby na transfer do Juventusu.

– Gdybym miał stuprocentową pewność, że przejdę do Juventusu, to bym poczekał bez względu na wszystko – mówi „Świr”.

– Olympique Marsylia to dobry krok, ale zdecydowanie lepsze jest przejście do Juventusu Turyn. „Stara Dama” to jednak półka wyżej, niż drużyna z Francji – cytuje 48-latka portal meczyki.pl.

Rezerwa czy granie?

Były zawodnik m.in. Marsylii czy Lecha Poznań zastanawia się jaką rolę pełniłby w Juventusie Arkadiusz Milik. Według „Świra” gdyby Włochom zależało na Polaku, to wtedy zapłaciliby za niego odpowiednią kwotę.

– Trzeba też sobie zadać pytanie, czy Arek Milik będzie grał w Juventusie, czy będzie jedynie rezerwowym? Nie wiem, może jest taki dobry. Myślę, że gdyby Juventusowi naprawdę zależało na Arku, to jego właściciele byliby w stanie wyłożyć za Polaka kilkanaście milionów euro – kontynuuje Świerczewski.

– Moim zdaniem w Marsylii Milik by grał i miałby lepszy status niż w Juventusie. Według mnie Olympique jest lepszym klubem niż Napoli, a już na pewno lepszym, niż ławka rezerwowych – kończy.

Polak czeka na transfer

Arkadiusz Milik nie zagrał w bieżącym sezonie ani minuty. Wszystkie spotkania klubu ogląda z perspektywy trybun. Jego umowa z Napoli wygasa wraz z końcem czerwca 2021 roku.

Nietypowy kontrakt byłego piłkarza Realu Madryt. Będzie otrzymywał wypłatę w kryptowalutach

Hiszpański piłkarz David Barral 15 stycznia podpisał kontrakt z Internacional de Madrid. Tym samym stał się pierwszym piłkarzem, który będzie otrzymywał pensję w kryptowalutach.

37-letni Barral jest już raczej bliżej końca, aniżeli początku swojej, bądź co bądź, bogatej w doświadczenia kariery. Hiszpan w wieku 19 lat trafił do szkółki Realu Madryt, jednak nie zdołał przebić się do pierwszej drużyny. W późniejszym okresie swojej przygody z piłką reprezentował barwy m.in. Apoelu Nikozja, Granady, czy emirackiego Al-Dharfa.

Nietypowa umowa w 3. lidze hiszpańskiej

Hiszpan pozostawał bez klubu od lipca ubiegłego roku. Po niespełna 6 miesiącach bez klubu zgłosił się po niego klub z 3. ligi hiszpańskiej – DUX Internacional de Madrid. W kontrakcie zawartym przez obie strony znalazł się zapis dot. należnemu piłkarzowi wynagrodzenia. Pensja będzie wypłacana 37-latkowi w formie kryptowalut.

fot. DUX Internacional de Madrid

Rosyjska telewizja sportowa zakazała używania ponad 100 angielskich słów

Rosyjska stacja telewizyjna oficjalnie wprowadziła zakaz używania ponad 100 słów z języka angielskiego. Powodów takiej decyzji możemy się tylko domyślić.

MATCH TV zakazuje używania angielskich słów

Powyższe zakazy zostało wprowadzone w telewizji MATCH TV, a wpływ na to miał szef Gazpromu – Aleksiej Miller. Stacja powstała pod koniec 2015 roku z inicjatywy… Władimira Putina.

Wśród zakazanych słów znalazły się m.in. coach, derby, loser, performance oraz restart. Jednym ze słów, które nadal można używać jest „broadcasting”.

– Są zalecenia dla komentatorów, by przestali używać anglicyzmów. To jest wynik dyskusji wszystkich osób zaangażowanych w tworzenie treści – przyznała jedna z prezenterek.

Transfer Milika na ostatniej prostej. Kluby doszły do porozumienia

Według włoskich mediów przenosiny Milika do Olypique’u Lyon są już na ostatniej prostej. Kluby dogadały się między sobą, a finalizacja transferu może się odbyć już w sobotę.

Koniec sagi Milika?

Arkadiusz Milik nie przedłużył kontraktu z Napoli, przez co nie został zgłoszony do żadnych rozgrywek. Jeśli 26-latek marzy o wyjeździe na Mistrzostwa Europy, musi w końcu zacząć grać. W grę wchodziły już transfery do m.in. Juventusu, Atletico Madryt, Tottenhamu czy Sevilii; jednak wszystkie rozmowy zakończyły się fiaskiem. W końcu na horyzoncie pojawił się Olympique Marsylia.

Trener Andre Villas-Boas już wcześniej traktował Milika jako swój priorytet transferowy. Mimo tego, że OM i Napoli doszły do porozumienia, to Milik odrzucił ofertę, ponieważ wolałby latem trafić do Juventusu. Ostatecznie 26-latek doszedł do porozumienia z francuskim klubem.

Według informacji Sportitalia Napoli i Olympique Marsylia doszły w piątek do porozumienia. Dziennikarze ustalili, że Azzurri mają otrzymać 8-9 milionów euro za sam transfer, a do tego 3-4 milionów euro w przyszłych bonusach.

Jeśli chodzi o Milika, to według ustaleń dziennikarzy Polak ma zarabiać 4 miliony euro rocznie. Kwota ta może się powiększyć o różne premie. Kontrakt miałby obowiązywać do 2025 roku.

– Po odrzuceniu propozycji na 7 mln euro z bonusami, Marsylia, dzięki porozumieniu osiągniętemu z graczem, zdecydowała się podjąć kolejną próbę i podbić ofertę – informuje portal calciomercato.com

 

Ferguson żałuje, że nie kupił aktualnego piłkarza Liverpoolu. „Przegapiłem dobrego gracza”

Jordana Hendersona można już powoli zaliczać do legend Liverpoolu. Anglik reprezentuje „The Reds” od 2011 roku, jednak niewiele brakowało, żeby nigdy do nich nie dołączył. W przeszłości był blisko Manchesteru United.

KTO WYGRA BITWĘ O ANGLIĘ? OBSTAW W BETFAN!

Z KODEM „ESATROLLS” ZAKŁAD 600ZŁ BEZ RYZYKA! 

Pomocnik na Anfield trafił z Sunderland za 18 mln euro. Do tej pory 30-latek rozegrał dla mistrza Anglii 384 spotkania. Zanotował w nich 30 goli i 51 asyst. Dla kibiców „The Reds” stanowi już jedną z ikon klubu.

Mógł reprezentować rywala

Jak się okazuje, Henderson mógł nigdy nie zostać piłkarzem Liverpoolu. Sir Alex Ferguson przyznaje, że w przeszłości miał na oku pomocnika i chciał sprowadzić go na Old Trafford.

– Prawdziwa historia była taka, że byliśmy gotowi złożyć za niego ofertę, kiedy grał dla Sunderlandu. Rozmawiałem ze Stevem Brucem. Nasi skauci oraz medycy powiedzieli, że nie są zadowoleni z jego stylu biegania – Wyznał Szkot.

Legendarny trener zdradził także, dlaczego do transferu nie doszło. Szkoleniowiec posłuchał finalnie rad swoich doradców, którzy odradzali mu ściągnięcie Anglika.

– Powiedzieli, że przez to może być podatny na kontuzje. Mi zależało, żeby gracze zawsze byli dostępni. Ale uwielbialiśmy Jordana jako piłkarza. Udowodnił to teraz – Mówił Ferguson.

„Przegapiłem dobrego gracza”

Z perspektywy czasu były szkoleniowiec przyznaje, że popełnił błąd słuchając swoich doradców. Szkot stwierdza, że przegapił bardzo dobrego zawodnika.

– Wszystkie historie, które o nim słyszę, dają mi do zrozumienia, że przegapiłem naprawdę dobrego gracza – Wyrzuca sobie 79-latek.

Peszko opowiada o swojej przyjaźni z Lewandowskim. „Miałem łzy w oczach”

Sławomir Peszko udzielił wywiadu dla „niezalezna.pl”. Były reprezentant Polski opowiedział w nim między innymi o swoich relacjach z Robertem Lewandowskim. Wrócił także do początków ich znajomości.

Zarówno 35-latek, jak i napastnik Bayernu trafili do Lecha Poznań przed rozpoczęciem sezonu 2008/09. Niemal od razu znaleźli wspólny język. Sławomir Peszko wrócił w wywiadzie do tamtego okresu.

Przeciwieństwa się przyciągają

Aktualnie piłkarzy łączy przyjaźń. Obaj często mówili, że darzą się wzajemną sympatią, a ich relacja cementowała się już za czasów gry w Lechu. Skrzydłowy zauważa, że mimo dobrego kontaktu sporo ich różniło.

– W tym samym czasie przyszliśmy do Lecha Poznań. Wiadomo, jak to nowi, trzymaliśmy razem. Chyba się polubiliśmy. Potem na wyjazdach i zgrupowaniach mieszkaliśmy w jednym pokoju. Wspólne występy cementowały znajomość. Z każdym tygodniem byliśmy sobie bliżsi – Mówił piłkarz Wieczystej dla „niezalezna.pl”.

– Ja jestem jak ogień, a „Lewy” jak woda. Robert koncentrował się na celu, jaki sobie wyznaczył, nie chciał popełnić błędu. A mnie jak usiadł diabeł na ramieniu i podszeptywał do ucha, to zdarzało mi się go posłuchać – Dodał.

„Było mnóstwo śmiechu”

Peszko wspomniał o treningach pod okiem Franciszka Smudy. Zdradził także, że Lewandowski nie miał z ówczesnym szkoleniowcem łatwego życia.

– Za Franka Smudy w Lechu trochę się działo. Na treningach podczas gierki trener zazwyczaj kazał grać Robertowi przeciwko twardemu jak skała Manuelowi Arboledzie. „Lewy” w ten sposób miał nabierać siły i mocy. A jak nie dawał rady w starciu fizycznym, to musiał szukać sposobu, żeby oszukać obrońcę sprytem. Jak chłopaki weszli w zwarcie, to koszulki na szwach pękały. Było z tego mnóstwo śmiechu – Opowiadał 35-latek.

Rozstanie nie było końcem znajomości

Częstotliwość spotkań Peszki z Lewandowskim znacząca zmniejszyła się w 2010 roku. Wówczas Lewandowski podpisał kontrakt z Borussią Dortmund. Kilka miesięcy później skrzydłowy także opuścił Lecha, jednak na rzecz FC Koeln. Mimo rozstania wciąż utrzymywali kontakt.

– Odwiedzaliśmy się w Niemczech, gadaliśmy przed meczami Koeln i Borussii. Razem z rodzinami spędzaliśmy wspólnie wakacje. Nasze Anie też szybko złapały ze sobą dobry kontakt – Przyznał Peszko.

– Gadamy cały czas. A jak nie może odebrać telefonu, to przysyła sms, że zaraz oddzwoni. I to robi. Miałem łzy w oczach i byłem strasznie dumny, kiedy obejrzałem filmik nagrany w szatni Bayernu po wygraniu Ligi Mistrzów. I słowa Roberta: – „Peszkin! Zobacz! Wreszcie się udało zdobyć to, na co tak długo czekaliśmy!” – Zakończył były reprezentant Polski.

Wojciech Szczęsny ostro o Arsenalu. „Jest dramat. Oglądam tylko skróty, bo więcej nie daję rady”

Wojciech Szczęsny na łamach Foot Trucka wypowiedział się na temat Arsenalu. Golkiper Juventusu, który jest kibicem Kanonierów stwierdził, że już nie daje rady oglądać meczów swojej ulubionej drużyny.

– Jest dramat. Meczów Arsenalu już nie oglądam. Oglądam tylko skróty, bo więcej nie daję rady. Najgorsze jest to, że wydaje mi się, że oni nie najgorzej grają w piłkę. Ale ile można oglądać, jak na sześć meczów jest jedno zwycięstwo – mówi „Szczena” w odcinku Foot Trucka.

– Potencjał w Arsenalu jest dużo większy niż w Juventusie. Bez porównania. Tylko trzeba jeszcze w piłkę grać… To dla mnie ciężki temat. Gdybym mówił o tym tylko jako były piłkarz Arsenalu, to robiłbym to bardzo chętnie. Ale mówię cały czas jako kibic – dodał Szczęsny.

Fatalne położenie

Kanonierzy zajmują 11. miejsce w tabeli Premier League. Po 18 kolejkach mają 24 punkty. Do liderującego Manchesteru United, który ma mecz mniej tracą 12 punktów.

Całość wywiadu z Wojciechem Szczęsnym:

Najdroższe piłkarki kobiecej Bundesligi. Ich ceny nie są nawet ułamkiem cen piłkarzy

„Transfermarkt” od lat analizuje rynek transferowy w męskim futbolu. Jego podstrona „Soccerdonna.de” pierwszy raz wyceniła piłkarki z kobiecej Bundesligi. Wartości zawodniczek nawet w najmniejszym stopniu nie równają się męskim odpowiednikom.

Przypomnijmy tylko, jak wygląda wycena piłkarzy na najwyższym szczeblu niemieckich rozgrywek. Na samym szczycie zestawienia figuruje duet z BVB w postaci Haalanda i Sancho (obydwaj wycenieni na 100 mln euro). Za nimi natomiast kolejni piłkarz tacy, jak Serge Gnabry Joshua Kimmich czy Alphonso Davies, których wycenia się kolejno na 90 mln, 85 mln i 80 mln euro.

Przepaść

Jak pisaliśmy we wstępie, między piłkarzami i piłkarkami jest ogromna dysproporcja. Ranking, jaki utworzyła „Soccerdonna.de” nawet w najmniejszym stopniu nie nawiązuje walki z męskim odpowiednikiem. Oczywiście, składa się na to bardzo dużo czynników, w których skład wchodzi choćby popularność sportu i zawodniczek. Jednak mimo świadomości, od czego te różnice zależą — wciąż robią wrażenie.

Lena Oberdorf jest najwyżej wycenioną piłkarką w kobiecej Bundeslidze. Jej wartość portal „Soccerdonna.de” ocenił na… 250 tysięcy euro. Nie, nie pomyliliśmy się w zapisie.

Co jednak ciekawe, zawodnika Wolfsburga ma raptem 19 lat, a już przewodzi w takim rankingu. Zresztą ma przewagę 50 tysięcy euro nad swoją koleżanką z klubu. Mowa o 25-letniej Dominique Janssen wycenionej na 200 tysięcy.

Sprawdź TOP10 najdroższych piłkarek w kobiecej Bundeslidze:

Brak opisu.

Znamy wycenę Ewy Pajory

Na stronie „Soccerdonna.de” możemy również odnaleźć naszą reprezentantkę na niemieckich boiskach. Ewa Pajor wyceniona została na 125 tysięcy euro, czyli taką samą kwotę jak ulokowane kolejno na dziewiątym i dziesiątym miejscu Laura Freigang oraz Nicole Billa.

Zbliża się koniec sagi transferowej Milika? „Oferta Marsylii zainteresowała władze Napoli”

La Gazetta dello Sport przedstawiła nowe szczegóły dotyczące sytuacji Arkadiusza Milika. Polak na pewno nie trafi do Atletico ze względu na transfer Moussy Dembele. Oferta Marsylii wzbudziła zainteresowanie władz Napoli.

Koniec sagi transferowej?

Według doniesień włoskiego źródła Olympique Marsylia złożyła ofertę za Arkadiusza Milika. „Francuski klub ma zapłacić za Polaka 10 mln euro plus 5 mln w formie bonusów” – cytuje portal sport.pl. Jak informuje „LGdS” oferta miała zainteresować działaczy z Neapolu.

– W ostatnich godzinach dyrektor sportowy Napoli rozmawiał z dyrektorem sportowym Marsylii. Olympique zapłaci za Milika 10 mln euro. Do tego zostanie doliczone kolejne 5 mln w formie bonusów dotyczących indywidualnych osiągnięć zawodnika i wyników całego zespołu. Oferta wzbudziła zainteresowanie władz Napoli i jej prezesa – informuje włoska gazeta.

– Marsylia to dobre miejsce dla Milika, który już wyraził chęć przejścia do klubu. Jeśli nie pojawią się żadne przeszkody w ciągu najbliższych kilku godzin, transakcja może dojść do skutku. Zawodnik chciałby wrócić do gry, ponieważ jednym z jego celów jest udział w EURO 2020 z reprezentacją Polski – oceniają dziennikarze La Gazetta dello Sport.

Duże zainteresowanie

Umowa Arkadiusza Milika wygasa wraz z końcem bieżącego sezonu. Wcześniej łączono go m.in. z West Hamem, Juventusem, Atletico, Tottenhamem czy Betisem. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 22 miliony euro.

Dariusz Mioduski „wpędził klub w gigantyczną spiralę zadłużenia”. 170 milionów długu

Zadłużenia w największych klubach w Europie to naturalna sprawa. W Ekstraklasie również nie ma od tego wyjątków, o czym wielokrotnie informowali piłkarscy eksperci. Krzysztof Stanowski w piątkowym „STANOwisku” wziął pod lupę długi Legii Warszawa. Nie wygląda to kolorowo.

W swoim programie dziennikarz mówił także o Lechu Poznań, jednak to właśnie problemy stołecznego klubu są najbardziej interesujące. Jak na razie w zimowym okienku warszawiacy nie poczynili żadnych wzmocnień. W zamian tego z drużyny Czesława Michniewicza kilku piłkarzy odeszło, a kilku kolejnych znajduje się na liście „do sprzedania”.

Mocno przewietrzona szatnia

Legia zaczyna się mocno uszczuplać. Z klubem pożegnali się już Domagoj Antolić, Paweł Stolarski, William Remy czy Maciej Rosołek, co znacząco zmniejsza pole manewru w rotacjach składem. Co gorsza, odszedł także Michał Karbownik, który mógł obskoczyć kilka pozycji na boisku.

-Legia na razie jest jeszcze totalnie w lesie. Odszedł Karbownik – mobilny zawodnik, odszedł Antolić – dość pożyteczny piłkarz, odszedł Stolarski, Remy, Rosołek, ma odejść Kante. Generalnie się bardzo, bardzo uszczupliło. Możemy rozpatrywać każdego z tych zawodników osobno, żaden nie był idealny. Ale przynajmniej dało się go wstawić do składu. A dzisiaj? Na dwa tygodnie przed ligą? – Mówi Stanowski.

Właściciel „Weszło!” odniósł się także do Radosława Kucharskiego. Dyrektorowi sportowemu Legii oberwało się za brak transferów do klubu.

-Legia jest jedyny znanym mi klubem europejskim, który co okno transferowe w pewien sposób eksponuje swojego dyrektora sportowego. Wrzucane są jakieś jego zdjęcia, filmiki, na których chodzi w ciemnych okularach i mówi 'będzie dobrze, będą transfery’. Wszyscy się tym podniecają, jakby od czegoś innego był zatrudniony w klubie. Teraz nie robi transferów, ale też: ciemne okulary i „będzie dobrze” – Kontynuował.

Krytyka ze strony Stanowskiego nie ominęła także Dariusza Mioduskiego. Właściciel mistrza Polski jest główną przyczyną braku nowych nazwisk w szeregach Legii. Biznesmen miał wpędzić klub w niemałe długi.

-Tak to jest, jak nazywasz się Legia Warszawa i musisz szukać piłkarzy za darmo albo prawie za darmo, ponieważ twój prezes przez ostatnie pięć lat wpędził klub w tak gigantyczną spiralę zadłużenia, że dzisiaj zobowiązania Legii wynoszą jakieś 170 milionów złotych. Ale już latem Dariusz Mioduski rozpocznie swój kolejny autorski projekt, bo ta rewolucja kadrowa posunie się jeszcze dalej l- Zakończył Stanowski.

Lucky Loser Premier League w Totolotku!

Nadchodzący weekend w Totolotku będzie stał pod znakiem promocji Lucky Loser na Premier League! Nadchodząca kolejka zapowiada się niezwykle emocjonująco, a prawdziwą ucztą powinno być spotkanie wicelidera z liderem czyli Liverpool kontra Manchester United!

Obstaw mecze w promocji Lucky Loser (szczegóły promocji TUTAJ) za min. 25 PLN i nie martw się o wynik – jeśli przegrasz, otrzymasz bonus 25 PLN!

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Zasady:
– Promocja obowiązuje wyłącznie w dniu 16 – 17.01.21 (SB-ND)
– Postaw min. 25 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 25 PLN
– Na kuponie wyłącznie Premier League
– Promocja dla nowych i obecnych graczy

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Kurs 30.00 na zwycięstwo Liverpoolu? To możliwe!

Już w najbliższą niedzielę oczy sympatyków futbolu zwrócą się w kierunku Anglii, a konkretnie Anfield, gdzie Liverpool podejmie Manchester United. Faworytem zdaniem bukmacherów jest ekipa gospodarzy, jednak jeśli ktoś zamierza postawić na zwycięstw The Reds, to powinien zastanowić się nad najnowszą promocją!

Bardzo ciekawą ofertę zaproponował Noblebet, który dla nowo zarejestrowanych osób proponuje kurs na zwycięstwo Liverpoolu z Manchesterem United aż 30.00! Co należy zrobić, aby spełnić warunki promocji?

Zarejestruj się w Noblebet i odbierz bonus od trzech pierwszych depozytów do 2000 zł. Tuż po rejestracji przez pierwszy miesiąc grasz bez podatku! Kliknij TUTAJ!

  1. Zarejestruj się i wpłać minimum 20zł.
  2. Obstaw wygraną Liverpoolu w meczu Premier League Liverpool – Manchester United (17.01.2021 17:30) za dokładnie 1 PLN brutto (0.88 PLN netto).
  3. W przypadku wygranej Liverpoolu wygrywasz 26.40 PLN (0.88*30).
  4. Po meczu środki własne powiększane są automatycznie wg wzoru stawka*kurs na kuponie (przykładowo: 0.88*2.00 = 1.76 PLN).
  5. W poniedziałek 18.01 do godz. 17:00 otrzymasz dodatkowe środki na konto bonusowe. Wysokość bonusu = kwota 26.40 PLN – wygrane rozliczone automatycznie (przykładowo: 26.40 – 1.76 = 24.64 PLN bonusu).

Zarejestruj się w Noblebet i odbierz bonus od trzech pierwszych depozytów do 2000 zł. Tuż po rejestracji przez pierwszy miesiąc grasz bez podatku! Kliknij TUTAJ!

Nenad Bjelica selekcjonerem reprezentacji Polski? „Teraz nie jestem zainteresowany”

Nenad Bjelica opowiedział na łamach HNTV o możliwości objęcia posady trenera reprezentacji Polski. Chorwat przytoczył również historię o tym, że dzwonił do niego Zbigniew Boniek.

Reprezentacja? Jeszcze nie teraz

Teraz nie jestem zainteresowany objęciem posady selekcjonera reprezentacji Polski, ponieważ trenuję NK Osijek. Mój kontrakt obowiązuje jeszcze przez 2,5 roku, dlatego teraz nie jestem zainteresowany, ale w przyszłości może taka opcja się pojawić – cytuje Chorwata portal sport.tvp.pl.

Kontakt od Zbigniewa Bońka

Piętnaście, może dwadzieścia dni temu dzwonił do mnie prezes PZPN-u, ale w innej sprawie. Zadzwonił, bo jeden z włoskich klubów o mnie pytał, a on nie wiedział, czy jestem związany z Osijekiem długą umową, stąd ten kontakt – mówi Bjelica.

Prezes Boniek wspomniał, że reprezentacja Polski nie grała ostatnio na miarę swoich możliwości, a presja mediów jest duża. Wiem, jak trudno pracuje się w Polsce z tego powodu. Myślę, że oczekiwania są większe, niż możliwości reprezentacji – dodał 49-letni szkoleniowiec.

NK Osijek zajmuje drugie miejsce w lidze chorwackiej. Do liderującego Dinama Zagrzeb nie traci ani punktu, jednak ekipa ze stolicy ma lepszy bilans bramkowy. Dodatkowo były klub Damiana Kądziora ma do rozegrania dwa zaległe mecze.


TROLLNEWSY I MEMY