NEWSY I WIDEO

Legenda Bayernu grzmi po porażce z PSG. „Ta drużyna nie ma już jakości”

Bayern Monachium przegrał pierwszy mecz ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów z PSG (3-2). Bawarczycy mieli multum sytuacji na odwrócenie wyników spotkania, jednak to paryżanie wrócili do Francji z korzystnym wynikiem. W gorzkich słowach o grze podopiecznych Hansiego Flicka wypowiedział się Lothar Matthaus.

PSG na prowadzenie na Allianz Arenie wyszło już w 3. minucie. Dwójkową akcję przeprowadzili Neymar i Kylian Mbappe, po czym ten drugi pokonał Manuela Neuera. Jeszcze przed przerwą Brazylijczyk dodał drugą asystę, tym razem przy trafieniu Marqiniosa.

Zanim strony zeszły do szatni kontaktowego gola dołożył Choupo-Moting. W drugiej połowie Bayern wyrównał po bramce Thomasa Mullera, jednak do głosu doszedł jeszcze raz Mbappe. Francuz ustrzelił dublet w ostatnich minutach meczu i ustalił wynik.

„Nie ma jakości, jak rok temu”

Krytycznie o grze Bayernu wypowiedział się Lothar Matthaus. Legendarny piłkarz stwierdził, że „Die Roten” brakuje jakości, którą mieli w zeszłorocznych rozgrywkach. Były stoper skrytykował politykę transferową Bawarczyków.

– Sarr, Roca i Costa to nie są zawodnicy pokroju Bayernu Monachium. Ta drużyna nie ma już takiej jakości, jaką miała w zeszłym roku – stwierdził Matthaus na antenie „Sky”.

Trzeba jednak pamiętać, że Flick miał sporo problemów przed meczem z PSG. Trener Bayernu nie mógł skorzystać między innymi z Roberta Lewandowskiego czy Serge’a Gnabry’ego. Na ławce w środę usiadło raptem siedmiu rezerwowych zawodników. Wśród nich byli też Douglas Costa czy Marc Roca.

– Praktycznie nie odgrywają żadnej roli w zespole Flicka – powiedział legendarny piłkarz o wspomnianej dwójce.

Nic nie zostało przyklepane

Matthaus jednocześnie zaznacza, że sprawa awansu wciąż pozostaje otwarta. Według niego PSG miało na Allianz sporo szczęścia, którego zabraknie w rewanżu. Zdaniem Niemca rywalom z Francji pomogło „żałosne i frywolne marnowanie okazji” przez piłkarzy Bayernu.

Drugie spotkanie ćwierćfinałowe „Die Roten” z paryżanami zaplanowano na 13 kwietnia. Tym razem obie ekipy spotkają się na Parc des Princes.

Piłkarz wściekły na zamieszanie przy ławce Bayernu Monachium. „Zmień go człowieku!”

Bayern Monachium przegrał z Paris Saint-Germain w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów. Hansi Flick musiał zmienić w pierwszej połowie aż dwóch piłkarzy. Joshua Kimmich pospieszał trenera co do jednej ze zmian.

Sugestia piłkarza

W pierwszej części spotkania boisko musieli opuścić Leon Goretzka i Niklas Süle. Pierwszy z nich grał z urazem przez kilka minut. Z tego faktu nie był pocieszony Joshua Kimmich, który sygnalizował trenerowi szybszą zmianę.

– Zmień go człowieku! – krzyczał były zawodnik RB Lipsk do szkoleniowca Bawarczyków.

Flick zrobił zamieszanie

Goretzka sygnalizował przymus opuszczenia boiska jeszcze przed utratą drugiej bramki. Flick początkowo kazał się rozgrzewać Boatengowi. Po chwili jednak zmienił zdanie i wpuścił na plac gry Alphonso Daviesa.

Będzie ciężko o odrobienie strat

Spotkanie Bayernu Monachium z Paris Saint-Germain zakończyło się wynikiem 2:3. Rewanż tego starcia zaplanowano na 13 kwietnia (wtorek). Wiemy, że w tym meczu również zabraknie Roberta Lewandowskiego, który nabawił się urazu podczas meczu Polski z Andorą.

Źródło: Twitter

Jamie Carragher zna język polski? Anglik tłumaczy wywiad Lewandowskiego [WIDEO]

W środę Robert Lewandowski był gościem w studio na kanale CBS Sports. Podczas rozmowy jedna z dziennikarek zdradziła, że Jamie Carragher w przeszłości uczył się języka polskiego. Sami oceńcie, jak były piłkarz Liverpoolu poradził sobie z tłumaczeniem wywiadu napastnika Bayernu Monachium.

 

Oficjalnie: Robert Lewandowski rozwiał wątpliwości ws. powrotu na rewanż z PSG

Spełnia się najczarniejszy scenariusz kontuzji Roberta Lewandowskiego. Polski napastnik potwierdził, że nie zdąży się wykurować na rewanż Bayernu Monachium z PSG w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

O urazie kolana Lewandowskiego powiedziano już chyba wszystko. Początkowo 32-latek miał wrócić do gry zaledwie po 5-10 dniach, jednak szybko zweryfikowane nadzieje kibiców. Diagnoza z Monachium mówiła jasno: powrót najwcześniej za dwa tygodnie. Najpóźniej – za cztery. W najgorszym przypadku zagrożone Euro.

Kylian Mbappe o przerwie Roberta Lewandowskiego. „Nie lubię się cieszyć kontuzjami innych, ale dla nas to dobra wiadomość”

Najczarniejszy scenariusz

W ostatnim czasie znowu zaczęły płynąć dobre wieści w sprawie kapitana reprezentacji Polski. Według niemieckich mediów Lewandowski mógłby wrócić nawet na rewanż z PSG w Lidze Mistrzów, który zaplanowano na 13 kwietnia.

Niestety, zdementował to sam zawodnik. 32-latek na antenie „Sky Sports” przed pierwszym spotkaniem Bayernu z paryżanami przyznał, że nie zdąży wyleczyć kontuzji. Tym samym Bawarczycy będą musieli sobie poradzić w całym dwumeczu bez swojego najlepszego napastnika.

– To nie jest fajne uczucie – stwierdził Lewandowski przed kamerami telewizji.

 

Zaskakujące kulisy przedłużenia kontraktu przez De Bruyne. Belg opierał się na statystykach

Kevin De Bruyne zdecydował się przedłużyć kontrakt z Manchesterem City do 2025 roku. Belg przy negocjacjach z przedstawicielami klubu opierał się m.in. na statystykach dot. jego wpływu na grę całego zespołu. Więcej szczegółów dostarczył nam brytyjski „The Athletic”.

De Bruyne na dłużej w Manchesterze City!

W środę, 7 kwietnia podano informację, o przedłużeniu umowy 29-letniego Kevina De Bruyne z Manchesterem City. Belgijski pomocnik zdecydował się przedłużyć umowę do końca czerwca 2025 roku, a do tego zdołał wywalczyć podwyżkę. Negocjacje na linii klub-piłkarz rozpoczęły się na początku sezonu i dobiegł końca w tym tygodniu. Warto zaznaczyć, że piłkarz sam negocjował przedłużenie kontraktu, bez udziału agenta. O wszystkich kulisach negocjacji między klubem a piłkarzem poinformował „The Athletic”.

– Odkąd dołączyłem co City w 2015 roku, czuję się jak w domu. Kocham fanów, moja rodzina zaaklimatyzowała się w Manchesterze, a ja sam rozwinąłem się jako piłkarz – skomentował piłkarz.

Belg ważnym ogniwem zespołu Pepa Guardioli

Kevin De Bruyne reprezentuje barwy „The Citizens” od 2015 roku. Od tamtej pory w niemal każdym sezonie Belg był wyróżniającą się postacią swojego zespołu. W ciągu sześciu niepełnych sezonów wystąpił w 255 oficjalnych spotkaniach. Zdobył w nich 65 bramek oraz zanotował aż 105 asyst! Jak podaje „The Athletic”, wpływ Belga na grę całego zespołu Pepa Guardioli miał duże znaczenie w rozmowach ws. przedłużenia umowy.

Brytyjski portal podaje, że pierwotna oferta przedstawiona przez klub dalece odbiegała od oczekiwań Belga. Po przekalkulowaniu wszystkich premii wyszło, że na mocy nowej umowy piłkarz zarabiałby mniej niż obecnie. Pierwsza propozycja nie przestraszyła Kevina, który jednak chciał, by wynagrodzenie odzwierciedlało jego wpływ na grę całego zespołu.

Chęć dalszego wygrywania

De Bruyne miał ogromną wiedzę nt. swojej wartości. W ostatnich miesiącach zlecił zespołowi analityków, by ci przeanalizowali jego wkład w zespół i realne szanse na przyszłe sukcesy klubu. Wyniki utwierdziły go w przekonaniu, że jest integralną częścią zespołu, a ponadto uświadomił sobie, że nie chciałby grać w żadnym innym klubie.

Kolejnym „żądaniem” piłkarza, było przekonanie go, że klub zrobi wszystko, by w najbliższej przyszłości walczyć o wszystkie możliwe trofea. De Bruyne rozmawiał z przedstawicielami klubu, którzy poinformowali go o planach dot. transferów. Belg miał być usatysfakcjonowany tym, co usłyszał.

źródło: The Athletic

Jamie Carragher w ostrej wymianie zdań. „Jak możesz tego nie rozumieć?”

W studiu CBS Sports doszło do ostrej wymiany zdań po meczu Manchesteru City z Borussią Dortmund. Jamie Carragher poróżnił się z Micahem Richardsem w kontekście oceny jednej z kluczowych akcji w meczu.

Za wcześnie zagwizdał

Dyskusja dotyczyła sytuacji z 37. minuty spotkania Manchesteru City z Borussią Dortmund. Jude Bellingham zaatakował Edersona i odebrał mu piłkę. Pomocnik BVB miał przed sobą pustą bramkę, jednak rumuński sędzia Ovidiu Hategan przerwał grę. Arbiter uznał, iż młody Anglik za ostro wszedł korkami w bramkarza The Citizens.

– Rozmawiamy o VAR i o tym, jak w ten sposób psujemy grę, odbierając sędziemu kontrolę nad wydarzeniami na boisku – powiedział po spotkaniu były obrońca Manchesteru City, Micah Richards.

– Chryste Panie. Już wiem, dlaczego nie chciałbyś VAR-u. Bo byłoby 2:2. To nonsens, niecodzienna sytuacja, ale zdarza się zbyt często – odpowiedział 32-latkowi Jamie Carragher.

Wyjaśnienie Carraghera

Na tym dyskusja się nie zakończyła. Były piłkarz Obywateli zwrócił uwagę byłemu zawodnikowi Liverpoolu, że tylko dla niego ta sytuacja jest nienormalna. Carragher nie pozostał mu dłużny, przerywając 32-latkowi, odpowiedział:

– Jak Ty możesz tego nie rozumieć? To jest najbardziej dziwaczna rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem. Jeśli sędzia uznałby to za faul, to nie byłoby problemu. Ale czy on nie wie, że jeśli użyje gwizdka, to jednocześnie eliminuje pomoc ze strony VAR? – odrzekł Richardsowi poirytowany Anglik.

Przypomnijmy, że do interwencji VAR potrzebne jest dokończenie akcji. Gdy sędzia zagwiżdże np. przed strzeleniem bramki (tak jak w tym przypadku), gol nie zostanie zaliczony. Nawet gdyby był słuszny, ponieważ dochodzi wówczas do przerwania akcji.

Rewanżowy mecz obu drużyn odbędzie się 14 kwietnia w Dortmundzie.

Źródło: Sport.pl

Sławomir Peszko ocenił Paulo Sousę. „Zarzuciłbym mu bajerowanie”

Sławomir Peszko był ostatnio gościem u Kuby Wojewódzkiego w jego programie na antenie „TVN”. Piłkarz Wieczystej Kraków wypowiedział się na temat ostatnich meczów reprezentacji Polski i pierwszym wrażeniu, jakie zrobił na nim Paulo Sousa.

Polacy mają już za sobą pierwsze zgrupowanie pod wodzą nowego selekcjonera. „Biało-Czerwoni” zremisowali na start eliminacji mistrzostw świata z Węgrami (3-3), a następnie pokonali Andorę (3-0). W ostatnim marcowym meczu kadra Sousy przegrała z Anglią (2-1).

Póki co ciężko oceniać Portugalczyka. Widać na pewno, że stara się wprowadzić pewne zmiany i zaszczepić swoją filozofię zawodnikom.

Peszko nie kupuje „bajerowania”

W dziennikarskim środowisku pojawiło się sporo krytycznych głosów po debiutanckim zgrupowaniu Paulo Sousy. W gronie malkontentów znalazł się także Sławomir Peszko. Piłkarz Wieczystej nie ukrywa, że Portugalczyk nie porwał go swoimi wypowiedziami i charyzmą.

– Sousa nie do końca mnie zauroczył tymi słowami, wywiadami… Okej, jest odważny – wystawia napastników, są nowe twarze w kadrze… Ale też nie wiem, czy to odwaga, czy desperacja jak z Węgrami. Zarzuciłbym mu bajerowanie. Dziwię się dziennikarzom sportowym, że dają się nabrać na taką bajerkę. Że on z systemu 3-5-2 przejdzie na 4-4-2, płynnie w dodatku… Do mnie to jakoś nie trafia tak szczególnie – stwierdził w programie Kuby Wojewódzkiego.

– Dobrze wygląda w garniturze, dobrze się wypowiada, fajnie to wygląda. Ale brakowało przełożenia tych wywiadów na boisko. Żeby to przełożyć na mecz od pierwszej minuty, a nie gdy jest już nóż na gardle – dodał.

– Widać było nieobecność Roberta Lewandowskiego, który potrafi utrzymać piłkę z przodu, dać wsparcie innym piłkarzom i szansę, by podeszli wyżej – podkreślił także Peszko.

Tymoteusz Puchacz już prawie w Unionie Berlin. Zwiedził siedzibę klubu

Zbliża się czas finalizacji transferu Tymoteusza Puchacza. 22-letni lewy obrońca ma zmienić Lecha Poznań na Union Berlin.

Zbroją się na nowy sezon

Według niemieckiego Bilda młodzieżowy reprezentant Polski zwiedził Berlin i siedzibę Unionu. Źródło przekonuje, że klub ze stolicy Niemiec ma dopięte już dwa transfery. Mowa o Tymku Puchaczu i Paulu Jaeckelu z Greuther Fürth.

Poznanie nowego otoczenia

Dziennikarze Bilda przekonują, że 22-latek odwiedził stadion Unionu, spotkał się z Ursem Fischerem (trener) oraz Oliverem Ruhnertem (dyrektor sportowy). To standardowa zagrywka ze strony klubu. Piłkarze dołączający do drużyny bardzo często są zapraszani na obiekt, żeby mogli zobaczyć przyszłe miejsce pracy.

Ma być godnym następcą

Tymoteusz Puchacz w Unionie ma zastąpić Christophera Lenza. 26-latek po sezonie przenosi się do Eintrachtu Frankfurt. Przypomnijmy, że 22-latek miał propozycję z innego klubu Bundesligi latem 2020 roku. Ostatecznie jednak został w Poznaniu. Dzięki temu otrzymał zezwolenie na transfer w kolejnym roku.

– Ofertę złożyło Mainz, ale klub chciał, żebym został. Ja też przed sezonem byłem na to zdecydowany – mówił w październiku piłkarz Lecha Poznań.

Zobacz również: Klub z Bundesligi zainteresowany Tymkiem Puchaczem! Ten zespół raczej nie dostałby „w trąbę” od Lecha

Źródło: TVP Sport

VAR nie działa, sędziowie do wymiany. Poświąteczny wtorek z Ligą Mistrzów

We wtorek rozegrano pierwsze ćwierćfinały Ligi Mistrzów. Zawiodła nie tylko taktyka Liverpoolu, ale także technologia VAR oraz sędziowie.

Wina boiska treningowego?

W jednym wtorkowych spotkań Liverpool przegrał z Realem Madryt 1:3. Choć Jurgen Klopp przyznał, że jego zespół zasłużył na porażkę, to nie omieszkał się wspomnieć o postawie sędziego Brycha oraz boisku, na którym grali.

– To dzisiaj było czymś dziwnym, naprawdę trudnym, sytuacja ze stadionem była inna, ale Anfield to przynajmniej prawdziwy stadion i to będzie dla nas dobre. To prawda, że od dawna gramy przy pustych stadionach, ale to jest coś zupełnie innego. To jest boisko treningowe. To tak, jak gdybyśmy my odwiedzili Manchester United i grali na ich boisku treningowym. To coś zupełnie innego od tego, co przeżywaliśmy wcześniej – powiedział 53-letni Niemiec.

ZOBACZ: Jurgen Klopp narzeka na sędziego i zwraca uwagę na stadion Realu. „To jest boisko treningowe”

Jedną rzecz szkoleniowcowi The Reds trzeba przyznać – co do Felixa Brycha miał trochę racji. Niemiecki arbiter nie użył gwizdka, gdy Sadio Mane wychodził na czystą pozycję oraz nie podyktował karnego, gdy Ozan Kabak faulował Karima Benzemę.

A w Manchesterze…

W drugim wtorkowym ćwierćfinale Manchester City wygrał z Borussią Dortmund 2:1. Sędzia Ovidiu Hategan z mocnym akcentem wszedł w to spotkanie. Arbiter na początku meczu podyktował abstrakcyjny rzut karny, który został anulowany po obejrzeniu przez niego powtórki.

Kontrowersyjną sytuacją jest również faul Bellingham na Edersonie. Piłkarz Borussi przechwycił piłkę i skierował ją do bramki, jednak arbiter przerwał grę, zanim futbolówka wtoczyła się do siatki. Przez szybko podjętą decyzję Hategan nie mógł obejrzeć sytuacji na VARze.

– Jestem przekonany, że odebrałem piłkę zgodnie z przepisami. To frustrujące, że w czasach, gdy mamy dookoła tyle kamer, sędzia gwizdnął przed moim strzałem, odbierając sobie możliwość wideoweryfikacji – powiedział po meczu 17-latek z Borussii Dortmund.

Jakby absurdalnych sytuacji było mało, to po meczu jeden z asystentów Ovidiu’ego Hategana poprosił Erlinga Haalanda o autograf.

Nie tylko Puchacz. Kolejny piłkarz Lecha na celowniku klubów z Bundesligi

Tymoteusz Puchacz nie jest jedynym zawodnikiem Lecha, który znalazł się na celowniku niemieckich klubów. Tomasz Włodarczyk z „meczyki.pl” podaje, że do zarządu wpłynęły zapytania o Mikaela Ishaka.

We wtorek pojawiły się pierwsze informacje o ofercie za Puchacza. Według dziennikarza Lech otrzymał konkretną propozycję od Unionu Berlin. To właśnie klub ze stolicy naszych zachodnich sąsiadów ma być liderem wyścigu o zakontraktowanie 22-letniego wychowanka „Kolejorza”.

Ishak na celowniku

Poza lewym obrońcą Lech niebawem może stracić również napastnika. Zdaniem Tomasza Włodarczyka wspomniany już Union Berlin i Mainz zabiegają o wykupienie Mikaela Ishaka.

Snajper po transferze do Polski pokazał się z bardzo dobrej strony. Jego prawdziwą wizytówką stały się jednak występy w Lidze Europy, gdzie, mimo krótkiej przygody, zdołał strzelić pięć bramek. Dwukrotnie pokonywał bramkarza Benfiki, zaś trzykrotnie – Standardu Liege.

Mimo dużego zainteresowania klubów z Bundesligi sam 28-latek ponoć nie chce odchodzić z Poznania. Włodarczyk dodaje przy okazji, że sam Lech również nie jest skory do pozbywania się napastnika. Jednocześnie dziennikarz podkreśla, że wiele może się zmienić po zakończeniu bieżącego sezonu, jeśli Lech nie awansuje do europejskich pucharów.

Szwed w tym sezonie zanotował 28 występów. Licząc wszystkie rozgrywki ma na koncie także 17 trafień i jedną asystę.

Jurgen Klopp narzeka na sędziego i zwraca uwagę na stadion Realu. „To jest boisko treningowe”

Real Madryt pokonał Liverpool 3:1 w pierwszym ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Trener gości, Jurgen Klopp po spotkaniu ocenił, że było to dziwne doświadczenie, ponieważ stadion przypominał bardziej arenę treningową.

Słuszny wynik

Niemiecki szkoleniowiec Liverpoolu po meczu ocenił spotkanie. Według byłego trenera Borussii Dortmund The Reds nie zasłużyli na zwycięstwo.

– Uważam, że nie zasłużyliśmy dzisiaj na zwycięstwo. Nie zagraliśmy wystarczająco dobrze i to może jest moje główne zmartwienie, o tym teraz myślę. Czy zasługiwaliśmy na coś więcej niż 1:3? Nie jestem pewny – ocenił Klopp.

Zarzuty do sędziego

53-latek ostro skomentował pracę arbitra głównego. Zdaniem Jurgena Kloppa sędzia uczepił się jego zawodnika. Niemiec zdradził, że po meczu porozmawiał z arbitrem i przekazał mu swoje uwagi.

– Nie rozumiem, co robił sędzia. Dla mnie to było coś osobistego, bo ocenił to jako nurkowanie czy coś takiego, a od tamtej pory gdy tylko Sadio padał, niczego nie dostawał. To nie jest w porządku. To powiedziałem mu po meczu, że moim zdaniem nie był w porządku wobec Sadio.

Szuka wymówki?

Jurgen Klopp miał nietypowe spostrzeżenia po spotkaniu. Przede wszystkim zwrócił uwagę na fakt, że stadion, na którym rozgrywano spotkanie, jest obiektem treningowym.

– To dzisiaj było czymś dziwnym, naprawdę trudnym, sytuacja ze stadionem była inna, ale Anfield to przynajmniej prawdziwy stadion i to będzie dla nas dobre. To prawda, że od dawna gramy przy pustych stadionach, ale to jest coś zupełnie innego. To jest boisko treningowe. To tak, jak gdybyśmy my odwiedzili Manchester United i grali na ich boisku treningowym. To coś zupełnie innego od tego, co przeżywaliśmy wcześniej – zakończył 53-letni Niemiec.

Źródło: realmadryt.pl

WIOSENNY BONUS 500 PLN w Noblebet

Od wtorku (06.04.2021 od 10:00) do niedzieli (11.04.2021 do 23:59) Noblebet będzie oferował bonus reload 50% do 500 PLN (z mnożnikiem) pod nazwą: WIOSENNY BONUS 500 PLN.

Bonus w zakładce “Wpłata” widoczny będzie dla wszystkich graczy, którzy dokonali minimum jednego depozytu.

Co zrobić, aby skorzystać z bonusu?

  1. Dokonaj wpłaty za minimum 10 PLN zaznaczając bonus “WIOSENNY BONUS 500 PLN” – dostępny w zakładce WPŁATA.
  2. Po wybraniu bonusu otrzymasz 5% swojego depozytu, z mnożnikiem kursu całkowitego “x10”.
  3. Przygotuj zakład kombinacyjny o kursie łącznym 3.00 lub większym (minimalny kurs 1.30 na każdą z selekcji), a następnie aktywuj swój kupon klikając pole “Wygrane x10”.

Regulamin i szczegóły promocji znajdziecie TUTAJ.

Zarejestruj się w Noblebet i odbierz bonus od trzech pierwszych depozytów do 2000 zł. Po rejestracji przez pierwszy miesiąc grasz bez podatku! Kliknij TUTAJ.

Zbigniew Boniek podsumował swoją karierę prezesa: „Uważam, że odmieniłem PZPN”

We wtorek Zbigniew Boniek był gościem w jednym z programów Radia ZET. Prezes PZPNu wypowiedział się m.in. na temat najbliższego EURO, relacji z Jerzym Brzęczkiem, a także o swojej przyszłości.

To koniec

Wielkimi krokami zbliża się koniec prezesury Bońka w PZPNie. 65-latek w 2012 roku przejął związek po Grzegorzu Lato. Za kadencji „Zibiego” biało-czerwoni dotarli do ćwierćfinału EURO 2016, zagrali na Mundialu 2018 oraz awansowali na Mistrzostwa Starego Kontynentu, które ze względu na pandemię koronawirusa odbędą się w tym roku.

Trochę się człowiek do tej roli przyzwyczaił, ale nie za mocno. Nie jestem człowiekiem, który w tym dniu będzie czuł się zagubiony. Wręcz przeciwnie, na pewno znajdę sobie swoje miejsce w życiu. Od początku wiedziałem, że to nie jest funkcja na całe życie. Mojemu następcy zostawię zupełnie inny związek, który inaczej funkcjonuje, wszystko zmieniliśmy od A do Z. Jeżeli ktoś jeszcze potrafi to wszystko ulepszyć, to będę pierwszy do pomocy. Uważam, że odmieniłem PZPN powiedział Boniek w rozmowie z Damianem Michałowskim.

Dziennikarz Radia ZET zapytał Bońka o ewentualną kandydaturę na stanowisko prezydenta UEFA. Ten jednak stanowczo zaprzeczył.

Ja się do tego nie nadaję. W ogóle nie ma takiej opcji. Myślę, że nie dałbym sobie rady. Mój angielski nie jest perfekcyjny, a na tym stanowisku musiałbym mówić w tym języku jak po polsku. Mówię w innych językach. No i to jednak trochę polityka, a mnie polityka nigdy za bardzo nie interesowała. Lubię konkretne wyzwania i konkretną pracę. Jeżeli miałbym pozostać przy piłce, bardziej bym się widział w pracy codziennej w jakiś klubie czy coś w tym rodzaju – stwierdził prezes PZPNu.

Co z Euro?

Za kilka miesięcy rozpoczną się Mistrzostwa Europy. W środę pojawiła się informacja, że na mecz Hiszpania – Polska zostaną wpuszczeni kibice.

– Nie widzę przeszkód, dla których 25-30 proc. kibiców nie wejdzie na trybuny. Jest protokół, który jasno mówi, w jaki sposób kibice powinni wchodzić na stadiony i jakie są zasady. W zeszłym roku na polskich stadionach było 25-30 proc. fanów na trybunach i nie słyszałem żadnej opinii, że jakiś mecz był ogniskiem koronawirusa – przyznał „Zibi”.

Szkolenie dla Brzęczka

W styczniu Zbigniew Boniek dokonał szokujących zmian. Prezes zdecydował się na zwolnienie Jerzego Brzęczka, a w jego miejsce zatrudnił Paulo Sousę.

– Dzięki temu, że Brzęczek był selekcjonerem, mógł nabrać większego doświadczenia. Mam absolutny szacunek do niego i uważam, że przed sobą ma jeszcze sporo rzeczy do zrobienia. Jak ktoś jest prezesem, musi mieć odwagę podjąć decyzję, która nie jest popularna. Ja Jurka szanuję i wydaje mi się, że mamy dobre relacje. Jest mi przykro, że tak się stało, ale taka była potrzeba, gramy dalej – podsumował 65-latek.

Świetne wieści przed Euro! Kibice wrócą na trybuny w meczu Hiszpania – Polska

Kibice wejdą na stadion San Mames w Bilbao, gdzie odbędzie się mecz Polski z Hiszpanią! Władze obiektu dostały pozwolenie na zapewnienie 25 proc. pojemności dla widzów. Tym samym na trybunach zasiądzie aż 13 tysięcy osób!

Wielkimi krokami zbliża się inauguracja mistrzostw Europy 2020.prezę przełożono z czerwca zeszłego roku po wybuchu pandemii koronawirusa. Do dziś nie wiadomo, jak obecna sytuacja przełoży się na najważniejszy turniej Starego Kontynentu, w kontekście kibiców. Pojawił się jednak promyk nadziei.

Fani wrócą na trybuny

Dobre wieści przekazało w środę hiszpańskie radio COPE. Z ich informacji wynika, że na stadion San Mames w Bilbao wpuszczone zostanie 13 tysięcy kibiców. Zapełnią oni 25 proc. pojemności obiektu. Informacja nie jest na razie oficjalna, ale UEFA jeszcze dzisiaj ma otrzymać pełną dokumentację w tej sprawie.

Są to świetne wiadomości także dla polskich kibiców. Swój mecz na San Mames rozegrają bowiem „Biało-Czerwoni”. W ramach 2. kolejki zmagań na Euro zmierzą się oni z Hiszpanią. Odbędzie się on 19 czerwca.

Powrót kibiców na stadiony Premier League możliwy jeszcze w tym sezonie! Wiemy, ilu fanów wejdzie na obiekt

Według doniesień brytyjskiego „Daily Mail” kibice z Wysp mogą wrócić na trybuny jeszcze w tym sezonie Premier League. Ostateczną decyzję w tej sprawie w maju ogłosi premier Boris Johnson.

Kilka tygodni temu minął rok od rozpoczęcia pandemii koronawirusa. W ostatnich miesiącach na rynek została wprowadzona szczepionka przeciw COVID-19, jednak zanim zdecydowana większość społeczeństwa przyjmie ten środek, minie jeszcze sporo czasu. Wciąż nie wiemy, ilu kibiców będzie mogło wejść na trybuny podczas nadchodzących Mistrzostw Europy.

W połowie marca brytyjski rząd informował, że pierwszą dawkę szczepionki na Wyspach przyjęło ponad 25 milionów osób. Przed kilkoma dniami w mediach przewijała się informacja, że liczba zaszczepionych przekroczyła 37 milionów. Tak więc pod tym względem sytuacja w Wielkiej Brytanii wydaje się być z dnia na dzień coraz lepsza.

Kiedy kibice wrócą na stadiony?

Brytyjski dziennik „Daily Mail” podaje, że rząd planuje wpuścić kibiców na stadiony klubów Premier League w maju na dwie ostatnie kolejki rozgrywek. Głos w tej sprawie 10 maja ma zabrać Boris Johnson. Decyzja premiera będzie głównie zależeć od sytuacji epidemiologicznej.

– Kluby Premier League planują powrót kibiców na mecze w maju, jeśli premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zapali zielone światło – pisze „Daily Mail”.

Ile osób wejdzie na obiekty?

Na stadionach o pojemności powyżej 40 tysięcy miejsc mogłoby wejść maksymalnie 10 tysięcy kibiców. Z kolei na mniejszych obiektach na trybuny zostałoby wpuszczone 25% całkowitej liczby miejsc.


TROLLNEWSY I MEMY