NEWSY I WIDEO

Stanowski o formie Lewandowskiego. „Wiek nie jest decydujący. W październiku 2022 roku przestawiło mu się coś w głowie”

 

Robert Lewandowski od dłuższego czasu nie pokazuje pełni swoich umiejętności. Krzysztof Stanowski w rozległym wpisie na Twitterze przedstawił swój pogląd na sytuację polskiego napastnika FC Barcelony.




Piłka się go nie słucha

Robert Lewandowski przez ostatnie tygodnie jest regularnie krytykowany przez hiszpańskie media. Kapitan reprezentacji Polski po Mistrzostwach Świata w Katarze zdecydowanie obniżył swoje loty w FC Barcelonie.




Legia odwołała się od decyzji UEFA. Kara finansowa została zredukowana [CZYTAJ]

W minionej kolejce ligi hiszpańskiej Polak miał okazję na strzelenie kilku bramek. Wszystkie zmarnował. Sytuacja wokół Roberta Lewandowskiego skusiła Krzysztofa Stanowskiego do opublikowania przemyśleń. Były dziennikarz Kanału Sportowego we wpisie na Twitterze przedstawił swój punkt widzenia na legendarnego Polaka.

Właściciel portalu Weszło uważa, że problemy Roberta Lewandowskiego nie leżą w tym, że się starzeje. Krzysztof Stanowski sądzi, iż kapitanowi reprezentacji Polski coraz bardziej zaczyna przeszkadzać brak odpowiedniej techniki.




– Dziwią mnie tak jednoznaczne głosy, że Robert Lewandowski to już na pewno będzie tylko szedł w dół, bo jest stary (35 lat). Jednocześnie nie zauważyłem głosów rok czy dwa lata temu, że brakuje mu etyki treningu czy profesjonalizmu, raczej stawiano go za wzór w tym elemencie. Po prostu nagle koło jego nazwiska pojawiły się inne cyferki i już przekaz: teraz to nie będzie dobrze grał, wiadomo. Zlatan mógł, ale on nie będzie – zaczął Stanowski.

– Ale dlaczego nie będzie? W jaki sposób konkretnie wiek się na nim odbił? Stracił moc? Szybkość? W jakim stopniu następuje utrata mocy lub szybkości między 33. a 35. rokiem życia, jeśli człowiek jest w profesjonalnym treningu i bez ciężkich urazów? O całe 5 procent, 10? 3? Ile? Bo przecież nie o 25. I czy w ogóle? – zapytał.

– Lewandowski gra słabo, ale czy to musi być kwestia wieku? W meczu z Atletico mógł strzelić cztery gole – czy nie strzelił ich, bo jest stary? Moim zdaniem staruch nie doszedłby do tych okazji. Gdyby wszystkie wykorzystał – miałby drugą młodość? Czy on odstaje i wygląda na boisku jak oldboy pomiędzy młodzieniaszkami, czy też po prostu przestała się go słuchać piłka w kluczowych momentach – odskakuje przy przyjęciu albo nie leci w bramkę po strzale? Bo moim zdaniem jeśli to drugie, to wiek nie jest decydujący i przyczyn należy szukać gdzie indziej – dodał dziennikarz.

– Mniej więcej w październiku 2022 „przestawiło mu się coś w głowie” i zaczął grać zdecydowanie gorzej, ostatnie 2-3 mecze przed mundialem już miał słabiutkie. Ale to nie przez wiek. Nie zestrzał się o 10 lat w tydzień. Nie wiem, czy wróci do wielkiego grania, czy nie. Ale wiem, że argument wieku to prymitywne alibi. Można nim odfajkować i zamknąć dyskusję. Istnieje szansa, że gość już się nie odkręci, więc i alibi przypadkiem przetrwa próbę czasu – stwierdził.

– Zresztą, jeśli o wiek chodzi, to chyba powinno to być dla mediów weryfikowalne: wystarczy sprawdzić, ile biega w czasie meczu, w jakim tempie, ile robi sprintów, można pewnie spróbować wejść w szczegóły jak czas reakcji itd. Wszystkie „fizyczne” odpowiedzi są na talerzu – zakończył Stanowski.




Robert Lewandowski w bieżącym sezonie zanotował 17 występów dla FC Barcelony. W tym czasie 8 razy trafił do siatki rywali oraz 4 asystował przy bramkach kolegów. Jego umowa z Blaugraną obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 30 mln euro.

Źródło: Twitter (Krzysztof Stanowski)

Legia odwołała się od decyzji UEFA. Kara finansowa została zredukowana

Władze Legii Warszawa odwołały się od decyzji UEFA sprzed kilku tygodni. Europejska federacja uwzględniła odwołanie polskiego klubu i postanowiła zredukować karę finansową.




Pod koniec października UEFA ogłosiła karę wymierzoną w stronę Legii Warszawa. Podstawą sankcji był domowy mecz Legii z Aston Villą (3:2). Europejska federacja postanowiła ukarać Legię karą finansową w łącznej wysokości 41 tysięcy euro. Więcej o tej decyzji UEFA pisaliśmy TUTAJ.




Na karę dla Legii złożyło się kilka czynników. Po pierwsze, było to blokowanie przejść, za co Legia miała zapłacić 16 tysięcy euro. Kolejnym powodem kary były zamknięte bramy ewakuacyjne, kara za to przewinienie wyniosła 15 tysięcy euro. Ostatnim z elementów składowych było użycie środków pirotechnicznych przez kibiców, kara została oszacowana na 10 tysięcy euro.




Legia postanowiła odwołać się od decyzji Komisji Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA (CEDB). Odwołanie zostało uwzględnione przez wspomniany organ. Anulowana karę za użycie środków pirotechnicznych (10 tys. euro) i za zamknięcie bram ewakuacyjnych (15 tys. euro). W związku z tym Legia została zobligowana jedynie do zapłaty 16 tysięcy euro za blokowanie ciągów komunikacyjnych i przejść.





źródło: uefa

Leo Messi ze specjalnym traktowaniem na treningach FC Barcelony. „To brzmi szalenie, ale to prawda”




Jean-Clair Todibo wypowiedział się na temat współpracy z Lionelem Messim w FC Barcelonie. 23-letni Francuz zdradził, że na treningach z Argentyńczykiem panowały specjalne zasady.

Niestandardowe zasady




Jean-Clair Todibo w rozmowie w jednym z programów Ligue 1 ujawnił kulisy treningów z Lionelem Messim. Francuz, który reprezentował FC Barcelonę w latach 2019-2021 zdradził, że na zajęciach z Argentyńczykiem panowały specjalne zasady. Miały one na celu jego ochronę.

Erling Haaland może zostać ukarany. Pokłosie reakcji Norwega na kontrowersyjną decyzję sędziego [CZYTAJ]

Według 23-latka zawodnicy nie mogli dotykać Lionela Messiego.




– W Barcelonie nie pozwalali nam dotykać Leo Messiego podczas treningu. To brzmi szalenie, ale to prawda. Musieliśmy zachować ostrożność. To normalne, ponieważ jest najlepszy, a my nie chcieliśmy go skrzywdzić. To było logiczne – powiedział Jean-Clair Todibo.




Źródło: Twitter

Erling Haaland może zostać ukarany. Pokłosie reakcji Norwega na kontrowersyjną decyzję sędziego

Erling Haaland może zostać ukarany przez Angielski Związek Piłki Nożnej. Jest to związane z reakcją piłkarza Manchesteru City na kontrowersyjną decyzję sędziego w meczu z Tottenhamem.




W niedzielę Manchester City podejmował na własnym stadionie Tottenham. Niewątpliwy hit 14. kolejki Premier League zakończył się remisem 3:3. Po tym meczu The Citizens zajmują 3. miejsce w tabeli, z kolei Spurs znajdują się na 5. lokacie.




Hitowy mecz nie obył się jednak bez kontrowersji. W roli głównej wystąpił sędzia wspomnianego meczu, Simon Hooper. W doliczonym czasie gry faulowany był Erling Haaland. Norweg szybko jednak wstał z murawy i kontynuował akcję. Sędzia przyznał Manchesterowi przywilej korzyści. Halaand zagrał prostopadłą piłkę do jednego ze swoich kolegów, który wyszedł do sytuacji niemalże sam na sam z bramkarzem rywali. W tym samym momencie sędzia postanowił… przerwać akcję.




Po gwizdku sędziego natychmiast ruszył do niego Erling Haaland. Norwega wyraził swoje niezadowolenie z tej decyzji, co można zaobserwować także poprzez jego żwawą gestykulację. Nawet po zakończeniu meczu grymas nie schodził z twarzy Erlinga.




Niedługo po meczu Erling udostępnił na Twitterze film z tą akcją i podpisał go „wtf”. Dziś Norweg udostępnił także mema ze swoją twarzą wyciętą z momentu, kiedy kłóci się z sędzią.

Jak się jednak okazuje, Erling może zostać teraz ukarany. Taką wiadomość przekazał „ESPN”. Dziennikarze piszą, że angielska federacja może ukarać piłkarza za krytykowanie pracy sędziów. Mowa o wspomnianym wpisie na Twitterze z dopiskiem „wtf”. W regulaminie FA jest specjalny punkt, który mówi o krytycznych komentarzach w mediach społecznościowych. Póki co nie wiadomo jednak, jaka kara może spotkać piłkarza, jeżeli w ogóle zostanie ona na niego nałożona.


źródło: espn

Robert Lewandowski na wylocie z FC Barcelony? Bardzo złe wieści z Hiszpanii

Hiszpańskie media zastanawiają się nad dalszą przyszłością Roberta Lewandowskiego. Joao Alvarez z „El Chiringuito” twierdzi, że Polak najbliższego lata może odejść z FC Barcelony. Powodem jest jego słaba dyspozycja w ostatnich miesiącach. 




FC Barcelona wygrała ostatni mecz z Atletico Madryt (1-0). Kolejne nieudane spotkanie zaliczył natomiast Robert Lewandowski. Polak ponownie nie trafił do siatki, mimo wielu dogodnych okazji.

Szybka sprzedaż?

Teraz zaskakujące informacje przekazało „El Chiringuito”, a konkretniej dziennikarz – Joao Alvarez. Jego zdaniem jesteśmy świadkami początku końca Lewandowskiego w Barcelonie. Klub już teraz ma myśleć o potencjalnej sprzedaży kapitana reprezentacji Polski.




– Gdybym miał strzelać, to Lewandowski nie przejdzie latem okresu przygotowawczego z Barceloną. Obniżył jakość w meczach, ale widać to też podczas treningów. Klub poważnie myśli o jego sprzedaży latem i jest to powód wewnętrznych sporów. Pamiętajmy jednak, że jego pensja rośnie z każdym sezonem, a oferty z Arabii Saudyjskiej są dla Barcelony atrakcyjne – powiedział Alvarez. 

W kontekście wyjazdu do Arabii Saudyjskiej o Lewandowskim mówiło się już wcześniej w tym roku. Nie przypuszczano jednak, że może się to wydarzyć tak szybko, gdyż jego kontrakt z Barceloną obowiązuje jeszcze do 2026 roku. Nieco wcześniej mówiło się natomiast, że Lewandowski chciałby końcówkę kariery spędził w MLS.




W bieżącym sezonie „Lewy” ma na koncie zaledwie osiem goli w siedemnastu występach. W ostatnich pięciu meczach strzelił natomiast tylko dwa gole. Oba padły z Deportivo Alaves.

Katalońskie media uderzają w Lewandowskiego. „Tym razem nie mógł narzekać”

Katalońskie media powoli tracą cierpliwość do bezbarwnych występów Roberta Lewandowskiego. Polak rozczarował ponownie, tym razem w meczu z Atletico Madryt (1-0). Dziennikarze nie zostawiają na nim suchej nitki. 




Robert Lewandowski od kilku miesięcy znajduje się w słabej formie. Od września 35-latek strzelił zaledwie dwa gole, co wzmaga dyskusje wokół jego osoby. Problemem jest przede wszystkim rażący brak skuteczności, który towarzyszy ostatnio Polakowi.

Wina „Lewego”?

Katalońskie media początkowo dawały czas Lewandowskiemu, sugerując, że problemem nie jest on sam, ale również forma kolegów. Mówiono, że kapitan reprezentacji Polski nie otrzymuje za wielu podań, stąd brak dogodnych okazji strzeleckich. W meczu z Atletico Madryt miał jednak mnóstwo okazji na przełamanie, ale mimo to nie był w stanie pokonać Jana Oblaka.




„Sport” w swojej relacji meczowej ocenił Lewandowskiego na „5” w dziesięciostopniowej skali. Była to najniższa nota w całym zespole Blaugrany. W tekście napisano z kolei, że Polak jest „nie do poznania”.

– Miał trzy czyste szanse, ale nie był w stanie oddać strzału w światło bramki. Obrońcy Atletico faulowali go wiele razy – napisano w podsumowaniu. 




Dużo ostrzej potraktowało go „Mundo Deportivo”, które wprost napisało, że problemem Lewandowskiego nie jest niewielka liczba podań. Tych bowiem w meczu z Atletico otrzymał on bardzo dużo.

– Tym razem nie mógł narzekać na brak serwisu. Dostał nawet cztery dobre okazje, ale w jednej sytuacji bardziej wybił piłkę niż strzelił na bramkę – czytamy. 

Mocne oskarżenia Leśnodorskiego w stronę Mioduskiego. „Lobbował, żeby nakładano na nas kary”

Bogusław Leśnodorski w rozmowie z Paweł Paczulem wytoczył poważne oskarżenia przeciwko Dariuszowi Mioduskiemu. Głównie zarzuca mu działanie na niekorzyść Legii. Obecny właściciel miał popierać nakładane kary. 




Ostatnio bardzo głośno jest o Legii Warszawa, ale niekoniecznie ze względu na wyniki. Więcej mówi się o sprawach poza sportowych. Kilka tygodni temu doszło do awantury w Alkmaar po meczu z AZ, a ostatnio przy okazji meczu z Aston Villą, kibice „Wojskowych” starli się z policją z Birmingham.

Kpiny i szydera

Bogusław Leśnodorski w rozmowie z Pawłem Paczulem wrócił do sytuacji z Holandii. Zakpił on w niej z Dariusza Mioduskiego, który uczestniczył w przepychankach z policją. Został przy tym poszturchiwany przez służby.




– Prezes klubu nie powinien specjalnie kozakować, bo cena, którą zapłaci za to klub, jest za wysoka. Można wyjść na ulicę, dostać z liścia, kopa w tyłek i się popłakać – to nie jest wielkie bohaterstwo. Było dużo zachwytu nad tym, ale nie wiem, czym tam się zachwycać – powiedział na antenie „Weszło” Leśnodorski. 




– Może jest w naszej kulturze coś takiego, że jak wyjdziesz i ktoś ci przyłoży z plaskacza, to jesteś bohaterem. Nie czuję tego. W ogóle tego nie rozumiem. A tego płaczu – to już zupełnie. Jeśli idziesz się bić, to musisz się liczyć, że możesz dostać. Później nie płaczesz – dodał.




– Jak jesteś szefem klubu, to jego dobro, a nie własne emocje i ambicje są na pierwszym miejscu. Jeśli wiesz, że klub zapłaci za to cenę, a ty chwilę się pogrzejesz w reflektorach sławy, że dostałeś kopa w tyłek, to jest to wątpliwe – podsumował były prezes Legii.

Działanie na niekorzyść?

Dalej w rozmowie Leśnodorski wytoczył poważne oskarżenia w stronę swojego dawnego wspólnika. Kiedy on sam pracował w Legii (2012-2017), „Wojskowi” regularnie grali w Europie. Wówczas także dochodziło do różnych sytuacji, które odbijały się na klubie. Leśnodorski twierdzi, że w tamtych czasach Mioduski działał na niekorzyść stołecznej drużyny.




– Lobbował za tym, żeby nakładano na nas kary i to dość wysokie. Albo żeby ich nie anulowano – mówiąc wprost. Dzwonił do różnych dość wysoko postawionych działaczy, nawet reprezentujących Polskę w strukturach międzynarodowych. Prosił, żeby nie pomagać klubowi w tamtej sytuacji. Nie stawiam tez, mówię o pewnym zdarzeniu, o którym wiele osób wie. To było wiele lat temu, nie ma co z tego robić tajemnicy – oznajmił.




– Może teraz wydawało mu się, że jeżeli prasa pisze, że jest wysoko postawionym działaczem UEFA czy zrobił sobie ileś zdjęć z byłymi piłkarzami i ludźmi ze struktur, to ta organizacja będzie słuchać, co ma do powiedzenia. Tak nie jest. To jest jednak sport. Jeśli regularnie grasz w Lidze Mistrzów, jesteś rozpoznawalny w Europie, to jesteś traktowany poważnie. Jeśli raz na kilka raz grasz w Lidze Konferencji i od razu jest z tego afera i zamieszanie, to nie traktują cię poważnie – przyznał. 

Mocny apel Wojciecha Kowalczyka ws. meczów w Ekstraklasie. „Niech piłkarze przestaną babrać się w śniegu”

Wojciech Kowalczyk wystosował mocny apel odnośnie rozgrywania meczów Ekstraklasy przy zimowej aurze. Były reprezentant Polski zaapelował o to, by nie narażać zdrowia piłkarzy poprzez rozgrywanie meczów w ekstremalnych warunkach.




Zima zawitała do Polski

W ostatnich kilkunastu dniach do Polski dotarła zima, której towarzyszą obfite opady śniegu. W związku z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi odwołano spotkanie bieżącej kolejki PKO BP Ekstraklasy między Stalą Mielec a ŁKS-em Łódź. Po kilkunastu minutach gry przerwano z kolei mecz Piast Gliwice – Puszcza Niepołomice.




Mecze w śniegu

Część spotkań bieżącej kolejki rozegrano pomimo nie najlepszych warunków do gry w piłkę. Najwięcej kontrowersji wzbudził mecz Korony Kielce z Lechem Poznań. Przed rozpoczęciem meczu murawa wyglądała jeszcze nie najgorzej, jednak wraz z upływem czasu na boisku było coraz więcej śniegu, a mecz piłkarze kończyli z białym puchem po same kostki. Mimo to spotkanie zostało dograne do końca.




Apel Kowalczyka

To właśnie pojedynek Korony z Lechem wywołał wiele emocji wśród kibiców, którzy w krytycznych słowach wypowiadali się odnośnie sensu rozgrywania meczu w takich warunkach. Mocny apel wystosował także Wojciech Kowalczyk. Były reprezentant Polski, a obecnie ekspert, poprosił o to, by nie narażać zdrowia piłkarzy i przekładać mecze, kiedy pogoda nie pozwala na grę w normalnych warunkach.

– Chcemy się bawić w poważną piłkę, to się bawmy. Ale nie narażajmy zdrowia piłkarzy – zaapelował Wojciech Kowalczyk.

– Te mecze, które miały się odbyć i się niepotrzebnie odbyły – a mówię tu o meczu w Kielcach – powinien być przełożony. (…) Mamy tyle terminów, niech piłkarze przestaną babrać się w śniegu. To nie są dzieci, które lepią bałwanki, tylko niech zaczną grać na normalnych płytach – podkreślił były reprezentant Polski.

– Narażamy piłkarzy, tych meczów się nie da oglądać. Najlepiej odbębnić swoje, powiedzieć „cześć, na razie”, tylko co z tego ma kibic, który zapłacił abonament za oglądanie telewizji, w której nie dało się tego oglądać – zauważył popularny „Kowal”.




Selekcjoner rywali Biało-Czerwonych nie chciał rozmawiać z polskimi mediami. „Nie ma po co, bo nie ma ich na turnieju”

Reprezentacja Polski poznała potencjalnych rywali w grupie na Mistrzostwach Europy w Niemczech. Jeden z przedstawicieli przeciwników odmówił rozmowy z polskimi mediami.




Znamy potencjalnych rywali

Reprezentacja Polski powalczy o awans na EURO poprzez baraże. Podopieczni Michała Probierza w przypadku promocji na turniej zagrają w grupie z Francją, Austrią i Holandią. Ciekawe kulisy z losowania zdradził Jakub Pobożniak z TVP Sport.




Dziennikarz przyznał, że wszyscy porozmawiali w strefie mieszanej poza jednym wyjątkiem. Selekcjoner reprezentacji Austrii, Ralf Rangnick nie zamierzał rozmawiać z polskimi mediami, ponieważ Biało-Czerwonych nie ma na turnieju.

Skandaliczne zachowanie kibica Radomiaka. Życzył śmierci kibicowi Widzewa [WIDEO]




– Po losowaniu grup Euro 2024 w strefie mieszanej porozmawiali wszyscy. Z jednym wyjątkiem. Ralf Rangnick stwierdził, że z polskimi dziennikarzami rozmawiać nie ma po co, bo Polski na turnieju też nie ma. Ałć – napisał dziennikarz na Twitterze.

Zdecydowanie bardziej otwarty był szef austriackiej federacji. Klaus Mitterdorfer w miłych słowach wypowiedział się o stosunkach z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, a potencjalny mecz nazwał przyjacielskim.




– Chciałbym, żeby to Polska przeszła baraże. To dobra drużyna, która na to zasługuje. Mamy bardzo mocną więź i nić porozumienia pomiędzy nacjami i naszymi federacjami. Chcemy zagrać z przyjaciółmi, bo to byłoby dla nas jak mecz przyjaźni – powiedział Mitterdorfer.

Źródło: tvpsport.pl

Skandaliczne zachowanie kibica Radomiaka. Życzył śmierci kibicowi Widzewa [WIDEO]

 

Radomiak Radom pokonał Widzew Łódź 3:0. Mecz odbywany na stadionie RTS-u był jednak owiany tragedią i skandalicznym zachowaniem jednego z przyjezdnych fanów.




Tragiczne wiadomości

Podczas spotkania jeden z kibiców gospodarzy wymagał reanimacji. Wówczas przerwano spotkanie, w tym samym momencie spiker wygłaszał odpowiednie komunikaty. Jeden z przyjezdnych kibiców Radomiaka nie do końca zrozumiał powagę sytuacji.




Rzecznik Lecha o warunkach w Kielcach: „To, że ten mecz się odbył, jest skandalem” [CZYTAJ]

Krzyczał bowiem skandaliczne słowa: „zdychaj k**wo”. Wszystko uwieczniły kamery i miejmy nadzieję, że ten człowiek zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.




Po meczu Widzew Łódź przekazał tragiczne informacje: „Przekazujemy smutne wieści. Pomimo błyskawicznej reakcji służb i podjęcia akcji ratunkowej, kibic Widzewa Łódź, który zasłabł na stadionie, zmarł w szpitalu. Ślemy wyrazy współczucia i łączymy się w bólu z bliskimi„.





Źródło: Twitter

Rzecznik Lecha o warunkach w Kielcach: „To, że ten mecz się odbył, jest skandalem”




Lech Poznań pokonał Koronę Kielce w wyjazdowym meczu PKO BP Ekstraklasy. Więcej niż o wyniku sobotniego starcia mówi się o warunkach pogodowych. Rzecznik Kolejorza w mocnych słowach opisał przymus gry w trudnych okolicznościach.

Piłka śnieżna




Lech Poznań w sobotnim meczu PKO BP Ekstraklasy pokonał Koronę Kielce. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył Kristoffer Velde. Nagranie z tego zdarzenia umieszczamy poniżej. Wszystko dlatego, żeby zobrazować, jak wyglądały warunki meczowe.

Koszmarna grupa Polaków na EURO 2024. „Pierwszy raz od dawna przegrane losowanie” [REAKCJE]

Wielu kibiców i ekspertów podczas spotkania dziwiło się, dlaczego ten mecz w ogóle się odbył. Warunki atmosferyczne z pewnością odbiegały od tych bezpiecznych, o czym przekonał się m.in. Adriel Ba Loua (zszedł z urazem – przyp. red.)

Swój głos oburzenia po meczu przedstawił Maciej Henszel. Rzecznik prasowy Lecha Poznań w ostrych słowach skomentował przymus grania sobotniego meczu na stadionie w Kielcach.

– Czy cieszę się z 3 pkt w Kielcach? Tak. Ale to, że ten mecz się odbył, jest skandalem. Tak, SKANDALEM. W Gliwicach warunki były lepsze lub porównywalne i przerwano grę. Tutaj był jakiś dziwny upór. Niezrozumiałe – napisał na Twitterze.

W następnym spotkaniu Lech Poznań zmierzy się przeciwko Arce Gdynia. Podopieczni Johna van den Broma pojadą do Trójmiasta, aby rozegrać mecz w ramach Pucharu Polski.




Źródło: Twitter




Koszmarna grupa Polaków na EURO 2024. „Pierwszy raz od dawna przegrane losowanie” [REAKCJE]

Szczęście nie sprzyjało reprezentacji Polski podczas losowania fazy grupowej EURO 2024. O awans do fazy pucharowej będzie niezwykle ciężko, najpierw trzeba się jednak na to EURO dostać. Zebraliśmy komentarze kibiców i dziennikarzy po dzisiejszym losowaniu.




W sobotni wieczór odbyło się losowanie fazy grupowej Mistrzostw Europy 2024. Ceremonia przyniosła kilka ciekawych rozstrzygnięć. Na grupę „śmierci” wygląda grupa „B” – znalazły się w niej Hiszpania, Włochy, Chorwacja i Albania. Niewiele słabsza jest „polska” grupa. Rywalami Polaków mogą być Holandia, Francja i Austria.




Żeby myśleć o grze na Mistrzostwach Europy trzeba się najpierw do nich dostać. Polska musi wygrać dwa mecze w marcowych barażach. Jeśli uda się przejść baraże, Polaków czeka bardzo trudne zadanie w fazie grupowej. W pierwszym meczu Polacy zagrają w Hamburgu z Holandią. Następnie w Berlinie podejmą Austrię. Na koniec fazy grupowej na Polaków będzie czekać Francja, a spotkanie mogłoby się odbyć w Dortmundzie.




Większość reakcji kibiców i dziennikarzy jest taka sama – Polaków czeka koszmarnie ciężkie zadanie. Zebraliśmy najciekawsze komentarze w tym temacie, które pojawiły się na Twitterze.




Legia Warszawa odpowiedziała Aston Villi. „Przedstawiciele angielskiego klubu kilkukrotnie złamali regulamin UEFA”

 

Legia Warszawa opublikowała komunikat w związku z zamieszaniem podczas meczu w Birmingham. Stołeczny klub odpowiedział na oświadczenie angielskiej Aston Villi, która zarzuciła im brak pomocy w kwestii bezpieczeństwa.




Zamieszanie w Birmingham

Legia Warszawa w miniony czwartek przegrała w Birmingham z lokalną Aston Villą. Podopieczni Kosty Runjaicia nie mieli jednak wsparcia kibiców. Fani stołecznego klubu nie mogli wejść na trybuny.

Piłkarz Górnika Zabrze wytłumaczył się ze swojej czerwonej kartki. Nazwał sędziego frajerem [CZYTAJ]




Angielski klub udostępnił Polakom 890 wejściówek. Legioniści liczyli jednak na 2100 wejściówek, co stało się kością niezgody. Ostatecznie na trybuny nie weszli kibice, zaproszeni przez Legię goście oraz zarząd.

Pod bramami stadionu doszło do starć polskich kibiców z lokalną policją. Aston Villa w swoim oświadczeniu zarzuciła Legii Warszawa brak zaoferowania pomocy w kwestii bezpieczeństwa. Stołeczny klub nie pozostał dłużny i odpowiedział następującym komunikatem:




Zgodnie z regułami UEFA oraz prawem powszechnym Aston Villa F.C. jako gospodarz wraz z miejscowymi służbami odpowiada za zapewnienie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa: na stadionie, oraz w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Przed meczem z Aston Villą F.C. podkreślaliśmy, że bierzemy odpowiedzialność jedynie za te osoby, które wejdą na sektor gości na podstawie przekazanych nam biletów. Żaden klub nie może odpowiadać za zachowanie niezidentyfikowanych osób, nieposiadających wejściówek na mecz.

Nasi pracownicy pojawili się w Birmingham wcześniej, niż jest to powszechnie przyjęte i byli w bieżącym kontakcie z angielskim klubem, UEFA oraz lokalną policją. Wielokrotnie tłumaczyliśmy stronie brytyjskiej, co należy zrobić, by na obiekcie oraz poza nim było bezpiecznie. W oficjalnych odpowiedziach brytyjska policja zapewniała nas, że jest świadoma potencjalnych zagrożeń. Niestety wskutek działań i zaniechań klubu Aston Villa F.C doszło wczoraj do eskalacji negatywnych wydarzeń. Nie przyjmując naszych konstruktywnych uwag i sugestii, to gospodarze ponoszą pełną odpowiedzialność za zaistniałą sytuację.

Przedstawiciele angielskiego klubu kilkukrotnie złamali regulamin UEFA – najpierw odmawiając przyznania wynikającej z regulaminu liczby 2 100 biletów (5% pojemności stadionu), a następnie zmieniając wcześniejsze ustalenia dotyczące przyznania 1700 wejściówek i zmniejszając ostatecznie ich liczbę do 890. Działania te doprowadziły do eskalacji napięcia.

Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na emocje wynikające z faktu poniesienia wysokich kosztów związanych z podróżą i zakwaterowaniem w Anglii przez dużą liczbę osób tak z Polski, jaki i zamieszkałych w Wielkiej Brytanii, które zadeklarowały chęć obecności na stadionie w następstwie porozumienia międzyklubowego z dnia 21 września. Służby brytyjskie – co naturalne – miały o tym fakcie pełną wiedzę. Respektując odpowiedzialność gospodarzy za bezpieczeństwo, my lojalnie komunikowaliśmy brytyjskie ograniczenia w naszych oświadczeniach klubowych.

Ze względu na brak możliwości autoryzacji i weryfikacji odbiorców biletów Legia Warszawa zwróciła je do klubu gospodarzy. Stanowczo podkreślamy, że żadna z zatrzymanych przez policję osób nie posiadała wejściówki na czwartkowy mecz. Dlatego też protestujemy przeciwko obarczaniu Legii Warszawa odpowiedzialnością za czwartkowe wydarzenia na terenie miasta Birmingham.

Od wielu lat podczas meczów rozgrywanych na stadionie Legii Warszawa kibice gości oraz przedstawiciele oficjalnych delegacji przyjmowani są w sposób bezpieczny. Wielokrotnie podkreślano nasz profesjonalizm i zaangażowanie w zakresie opieki nad fanami drużyn przyjezdnych, o czym przekonali się w obecnym sezonie m.in. przedstawiciele Aston Villi F.C, Zrinjskiego Mostar czy FK Austrii Wiedeń.

Jako klub zawsze będziemy przestrzegać najwyższych standardów, zgodnie z regulaminem UEFA. Takiego samego postępowania oczekujemy od przedstawicieli innych klubów. Jesteśmy gotowi i otwarci na dalsze przedstawienie organom UEFA dowodów dot. zachowania i pracy policji brytyjskiej oraz klubu Aston Villa F.C.

Legia Warszawa wciąż musi powalczyć o wyjście z grupy Ligi Konferencji Europy. W szóstej kolejce fazy grupowej podopieczni Kosty Runjaicia zmierzą się z AZ Alkmaar u siebie.




Źródło: Legia Warszawa

Piłkarz Górnika Zabrze wytłumaczył się ze swojej czerwonej kartki. Nazwał sędziego frajerem

Erik Janža otrzymał czerwoną kartkę za słowa skierowane do sędziego. Po meczu tłumaczył się, że słowo „frajer” użył po słoweńsku, a to nie miało mieć żadnego negatywnego wydźwięku.




W piątkowy wieczór Górnik Zabrze podejmował na własnym stadionie Pogoń Szczecin. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 1:0. Jedyną bramkę w tym meczu zdobył Lawrence Ennali. Górnikowi udało się to spotkanie wygrać, nawet pomimo tego, że mecz musieli kończyć w osłabieniu.




W 70. minucie wspomnianego meczu czerwoną kartkę otrzymał Erik Janža. Górnik musiał kończyć to spotkanie, grając w dziesięciu. Po meczu dowiedzieliśmy się, za co Słoweniec wyleciał z boiska. Jak się okazało, piłkarz użył obraźliwych słów w kierunku arbitra. Spotkanie to prowadził Jarosław Przybysz.




Po meczu Erik Janža wytłumaczył się ze swojej czerwonej kartki na antenie „Canal+”. Słoweniec przyznał, że powiedział sędziemu, że ten jest frajerem. Sęk w tym, że piłkarz użył tego słowa w swoim ojczystym języku. Po słoweńsku „frajer” ma oznaczać coś w stylu „gość”. Piłkarz dodał, że nie miał nic złego na myśli. Nie wiedział, co w Polsce oznacza to słowo.




Kolejny klub chce Piotra Zielińskiego! Trafi pod skrzydła legendarnego trenera?

Przyszłość Piotra Zielińskiego stoi pod znakiem zapytania od jakiegoś czasu. W kolejce po reprezentanta Polski ustawiło się już kilka klubów, a według tuttomercatoweb.com właśnie dołączył kolejny. 




29-latek nadal pozostaje piłkarzem Napoli, choć jego przyszłość nie jest wciąż ustalona. Umowa zawodnika obowiązuje tylko do końca sezonu, co podsyca plotki o zmianie barw.

Rzym?

Na razie strony nie doszły do porozumienia. Dotychczas media informowały, że Zielińskim zainteresowane są władze Juventusu i Interu. Co ciekawe, do tej dwójki miała dołączyć także AS Roma.




Tuttomercatoweb.com podaje, że rzymski klub jest fanem umiejętności Polaka, a jego transfer znacznie podniósłby siłę drugiej linii ekipy Jose Mourinho. 29-latek raczej bez problemu wskoczyłby do składu, gdzie prym wiedzie trójka Lorenzo Pellegrini, Bryan Cristante i Leandro Paredes. Dodatkowo Renato Sanches często zmaga się z problemami zdrowotnymi.




Zieliński może pochwalić się dorobkiem trzech goli i trzech asyst w tym sezonie. Potrzebował do tego 18 meczów.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.