NEWSY I WIDEO

Bayer Leverkusen mistrzem Niemiec! Ogromna radość kibiców [WIDEO]

Bayer Leverkusen mistrzem Niemiec! Aptekarze przerwali serię mistrzostw Bayernu Monachium. W Leverkusen nastała ogromna euforia!




W niedzielne popołudnie Bayer Leverkusen podejmował na własnym obiekcie Werder Brema. Podopieczni Xabiego Alonso bez większych problemów pokonali swoich rywali aż 5:0. To zwycięstwo zapewniło Bayerowi mistrzostwo Niemiec w sezonie 2023/2024. Po 29 rozegranych kolejkach Bayer wciąż jest niepokonany w lidze niemieckiej. Do końca sezonu pozostało 5 kolejek.

Tegoroczne mistrzostwo Niemiec jest pierwszym triumfem Bayeru w historii ich występów w Bundeslidze. Tym samym przerwana została seria krajowych mistrzostw Bayernu Monachium. Bawarczycy wygrywali Bundesligę w ostatnich 11 sezonach.

Po dzisiejszym triumfie w Leverkusen nastąpiła ogromna euforia. Kibice obecni na stadionie Bayeru dali upust swoim emocjom, masowo wbiegając na murawę jeszcze przed zakończeniem meczu. Jako że była to 91. minuta gry, sędzia postanowił zakończyć mecz, nie doliczając dodatkowego czasu.




Radość udzieliła się nie tylko kibicom, ale oczywiście także samym piłkarzom i członkom sztabu Bayeru. Na mediach społecznościowych Aptekarzy pojawiła się cała masa materiałów z udziałem świętujących piłkarzy i trenerów.

Dziennikarz z Turcji o Sebastianie Szymańskim. „Zdecydowanie przekroczył oczekiwania”

Arda Erol udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Dziennikarz tureckiego serwisu Fanatik wskazał trzy zespoły, które są poważnie zainteresowane sprowadzeniem Sebastiana Szymańskiego z Fenerbahce.

 

Rozchwytywany

Pierwsza część sezonu w wykonaniu Sebastiana Szymańskiego wyglądała bardzo dobrze. Świetna forma reprezentanta Polski została doceniona przez skautów wielkich klubów. W związku z dobrą dyspozycją byłego piłkarza Dynama Moskwa pojawiły się spekulacje na temat jego kolejnych przenosin.

Arda Erol w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty opowiedział o odczuciach kibiców Fenerbahce względem polskiego pomocnika. Dziennikarz tureckiego portalu Fanatik zdradził również nazwy klubów, które widziałyby Szymańskiego u siebie.

 

– Nie strzelił gola w ostatnich 12-13 meczach, ale nadal ma 12 goli i 15 asyst. Zdecydowanie przekroczył oczekiwania, szczególnie jeśli chodzi o występ w pierwszej połowie sezonu. Oprócz zdobywania bramek na pierwszy plan wysunął się także jego wkład w obronę. Jego waleczna gra i ambicja bardzo podobają się fanom – powiedział Arda Erol.

– Szymański jest bardzo produktywnym zawodnikiem w ataku. Strzela gole i asystuje. Odgrywa także kluczową rolę w wywieraniu presji na drużynę rywali, co jest najważniejszym planem Fenerbahce Stambuł w tym sezonie. Bardzo dobrze wykorzystuje stałe fragmenty gry. Pomaga wrócić i bronić się podczas meczu. Jeśli chodzi o charakter, jest bardzo popularnym zawodnikiem w drużynie – dodał dziennikarz tureckiego Fanatik.

– Nie można powiedzieć, że w ostatnich tygodniach radził sobie dobrze pod względem punktacji, ale nadal jest jednym z ulubionych zawodników trybun. Musi poprawić siłę fizyczną, co przy metodach treningowych stosowanych w naszym kraju nie będzie łatwe. To może być największy problem zawodników ligi tureckiej. […] Ma 24 lata i nigdy nie grał w tak czołowym turnieju, jak Liga Mistrzów. EURO 2024 będzie dla niego dużą szansą na pokazanie się. Jeśli pozostanie w przyszłym sezonie, zagra w Lidze Mistrzów. Kluby pokroju Manchesteru City, Realu Madryt, czy Bayernu Monachium to nierealny scenariusz na transfer, ale myślę, że może grać dla takich drużyn jak Tottenham, Napoli czy Leverkusen. Jeśli będzie oferta za 25-30 mln euro, to Szymański być może zostanie sprzedany – podsumował.

Portal transfermarkt.de wycenia Sebastiana Szymańskiego na 20 mln euro. Jego umowa z tureckim Fenerbahce obowiązuje do końca czerwca 2027 roku. 24-latek w przeszłości bronił barw Feyenoordu, Dynama Moskwa i Legii Warszawa.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Probierz powołał go do reprezentacji. Jego reakcja mówi wiele: „Zacząłem skakać ze szczęścia”

Dominik Marczuk pojawił się na minionym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Piłkarz Jagiellonii Białystok opowiedział o swoich odczuciach po telefonie od Michała Probierza z wieścią o powołaniu.

 

Odkrycie sezonu

Dominik Marczuk pokazuje się z bardzo dobrej strony w bieżącym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Świetna forma młodego piłkarza zaowocowała docenieniem ze strony Michała Probierza. Selekcjoner reprezentacji Polski zaprosił go na zgrupowanie reprezentacji.

 

21-latek nie zagrał jednak w meczu z Estonią, a przed spotkaniem przeciwko Walii odesłano go do kadry młodzieżowej. Mimo to było to dla niego duże przeżycie.

– Byłem bardzo podekscytowany, byłem zadowolony. Szkoda, że nie udało się zadebiutować, ale też rozumiem, o jaką stawkę były te mecze. Myślę, że jeszcze przyjdzie czas na debiut, gdy będę dalej ciężko pracował. Rodzice byli ze mnie bardzo dumni, gdy dowiedzieli się o powołaniu. Mnie o tym poinformował Michał Probierz. Gdy skończyłem z nim rozmawiać, to zacząłem w mieszkaniu skakać ze szczęścia – powiedział Marczuk w rozmowie z TVP Sport.

– Nie, jeszcze nie, byłem krótko na zgrupowaniu. Było to też moje pierwsze zgrupowanie. Byłem zestresowany, nikogo nie znałem. Ale przełamałem pierwsze lody i wiem, że na kolejnym zgrupowaniu będzie mi łatwiej – dodał.

Źródło: TVP Sport

Tomasz Hajto ostro o Goncalo Feio: „On był nigdzie, żeby się wypowiadać!” [WIDEO]

Goncalo Feio został nowym trenerem Legii Warszawa. Portugalczyk ma dobrą opinię w Polsce, a większość kibiców i ekspertów uznaje go za bardzo utalentowanego i oddanego pracy fachowca. Odmienne zdanie ma jednak Tomasz Hajto, który nie szczędził pod jego adresem gorzkich słów. 




Feio do tej pory pracował już w kilku uznanych polskich klubach. Na koncie ma Legię (wcześniej jako analityk), Raków Częstochowa czy Wisłę Kraków. W roli pierwszego trenera zadebiutował z kolei w Motorze Lublin, z którym awansował do 1. ligi i utrzymywał się w czubie tabeli. Obecnie prowadzi z kolei Legię, już jako główny szkoleniowiec.

„On był nigdzie”

Głównie za sprawą świetnej pracy, jaką wykonał w Motorze, Feio zyskał spory rozgłos i renomę na naszym podwórku. Z Lublina jednak odchodził w atmosferze skandalu, przez co zyskał łatkę furiata. Mimo to wciąż podkreśla się jego warsztat i talent do prowadzenia drużyn.

Z superlatywami, jakimi obsypywany jest Feio nie zgadza się natomiast Tomasz Hajto. Były reprezentant Polski w programie „Cafe Futbol” dość ostro wypowiedział się o nowym trenerze Legii.

– Sprzedał narrację, że jest mega fachowcem, że jest mega profesjonalny, się lubi z kimś pokłócić. Taki jest mój odbiór jako Polaka. Nie ma argumentu, żeby kogoś przekonać do swojej wizji. Życzę sobie, żeby był bardziej powściągliwy w swoich wypowiedziach. Niech nie uczy nas, Polaków, co my mamy robić i co jest profesjonalizmem – apelował.




– On był nigdzie, żeby się wypowiadać, kto jest profesjonalistą. Nie trenował z TOP 100 szkoleniowcami w Europie, tylko gdzieś był, nawet nie wiem gdzie.  Prosiłbym, żebyśmy się nim nie jarali. Ktoś się wypowiada, że on jest najlepszy taktycznie. Po czym my to wnosimy? Po jego gadaniu? Dostał szansę w Legii. Życzę mu i Jackowi Zielińskiemu, żeby to była rewelacyjna decyzja. Jeden zasługuje na szansę, żeby go trzymać w klubie po sześciu porażkach, inni nie. My nie doceniamy trenerów realnie. Jest wielu w Polsce trenerów, którzy powinni dostać w Legii pracę. Przyszedł uczeń do Legii, uczy się, by być trenerem – dodał Hajto. 

Co za reakcja! Ochroniarz Messiego błyskawicznie wparował na murawę [WIDEO]

Ochroniarz Leo Messiego nie odstępuje Argentyńczyka nawet na krok! W ostatnim meczu Interu Miami natychmiast wparował na murawę, zanim akcję przerwał sędzia.




Minionej nocy swoje starcie rozgrywał Inter Miami. Rywalem zespołu Davida Beckhama był Sporting Kansas City. Zwycięsko z tego starcia wyszedł Inter Miami, który odniósł zwycięstwo wynikiem 3:2.



W trakcie meczu gra musiała zostać przerwana. Powodem był nieproszony gość na murawie, który natychmiast pobiegł w kierunku Leo Messiego. Sytuacja miała miejsce w doliczonym czasie gry.

Podczas każdego meczu Leo Mesiemu towarzyszy jego prywatny ochroniarz. Nie inaczej było i tym razem. Kiedy na boisko wbiegł kibic, ochroniarz argentyńskiego piłkarza natychmiast wparował na murawę. Nie czekał nawet na gwizdek arbitra.

Były piłkarz Lecha Poznań uderza w Mariusza Rumaka. „Grają tak obrzydliwie, że słońce w Arizonie zaszło”

Dariusz Formella skomentował na Twitterze konferencję prasową Mariusza Rumaka po meczu z Puszczą Niepołomice. – Chłop ma najlepszą kadrę w lidze, przeciwko Puszczy grają tak obrzydliwie, że słońce w Arizonie zaszło – napisał.

W sobotę Lech Poznań rozgrywał wyjazdowe spotkanie z Puszczą Niepołomice. Ku zaskoczeniu wielu kibiców Ekstraklasy zwycięsko z tego starcia wyszła Puszcza. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem ekipy z Niepołomic wynikiem 2:1.




Krytyka

Po meczu na Lech Poznań spadła ogromna fala krytyki ze strony kibiców Kolejorza. Największym winą za ostatnią słabą formę Lecha obarczono Mariusza Rumaka. W mediach społecznościowych pojawiła się masa negatywnych komentarzy w kierunku 46-letniego trenera.

Konferencja Rumaka

Tuż po zakończeniu meczu Mariusz Rumak pojawił się na konferencji prasowej. Niestety, ale trener Kolejorza nie wypadł na niej najlepiej. Wybrane fragmenty na Twitterze opublikował Hubert Michnowicz.

Mariusz Rumak mówił m.in. o tym, że jego zespół swoim sobotnim występem zawiódł wszystkich. Został także zapytany o jego pomeczową rozmowę z kibicami. Odpowiedział, że to, co się tam wydarzyło, powinno zostać między nimi. Następnie powiedział, że Lech nadal będzie walczył o mistrzostwo Polski, po czym niejako sobie zaprzeczył, mówiąc, że taka gra, jak w meczu z Puszczą, nie pozwoli na wygranie mistrzostwa.




Komentarz Formelli

Na powyższe wideo odpowiedział były podopieczny Mariusza Rumaka, Dariusz Formella. Były piłkarz Lecha nie ważył słów i skrytykował konferencję trenera Rumaka.

Piłkarze Lecha rozmawiali ze swoimi kibicami. Ci krzyczeli: „Gdzie jest Rumak?” [WIDEO]

Lech Poznań po raz kolejny w tym sezonie stracił punkty. Tym razem Kolejorz przegrał z Puszczą Niepołomice. Po meczu piłkarze rozmawiali ze swoimi kibicami.

Za nami starcie Puszczy Niepołomice z Lechem Poznań. Zwycięsko z tego starcia wyszła Puszcza, która niespodziewanie pokonała faworyzowaną drużynę z Poznania. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1 dla Puszczy.

Po zakończeniu meczu kibice Kolejorza byli mocno niezadowoleni. Szczególnie ci, którzy specjalnie wybrali się na stadion do Krakowa. W związku z kolejną porażką Lecha, po ostatnim gwizdku sędziego sympatycy Kolejorza ucięli sobie dłuższą pogawędkę ze swoimi piłkarzami. Początkowo w rozmowie nie uczestniczył Mariusz Rumak.




Kibice Lecha mieli skandować: „Gdzie jest Rumak?”. Ostatecznie trener Lecha wyszedł do kibiców. Po materiałach zamieszczonych w mediach społecznościowych ciężko póki co stwierdzić, co było tematem rozmów. Poza oczywistym, czyli nie najlepszą formą Kolejorza.




https://twitter.com/azbestfactory/status/1779201852971663538?t=AgZS5UtQUqpTO5WZcEzQTA

„To nie są ustalone rozegrania”. Tak Mariusz Rumak tłumaczył stałe fragmenty Puszczy

Mariusz Rumak był świadomy mocnych stałych fragmentów gry Puszczy Niepołomice. Mimo to szkoleniowiec Kolejorza nie znalazł sposobu na ochronę swojej drużyny przed utratą bramki. Przed meczem atut Puszczy diagnozował w ten sposób: „Po prostu piłka spada w polu karnym i zaczyna być niebezpiecznie”.




W sobotnie popołudnie Puszcza Niepołomice mierzyła się z Lechem Poznań. Faworytem tego starcia była ekipa z Poznania. Mimo to trzy punkty na swoje konto zainkasowała Puszcza. Spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy wynikiem 2:1.

Puszcza wyszła na prowadzenie w tym meczu już w 7. minucie gry. Niedługo później tablica z wynikiem wskazywała prowadzenie gospodarzy 2:0. W 23. minucie bramkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zdobył Artur Craciun.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1779177116602360041

W tym sezonie Puszcza jest naprawdę groźna ze stałych fragmentów gry. Świadomy atutu swojego rywala był trener Lecha Poznań, Mariusz Rumak. Mimo to nie potrafił on przygotować swojego zespołu na uniknięcie utraty gola właśnie po stałym fragmencie gry. Przed meczem Rumak diagnozował atut Puszczy tym, że po dośrodkowaniu piłka spada w polu karnym i po prostu zaczyna być niebezpiecznie. Po prostu.

– Jest to zespół, który gra powtarzalnie. Bardzo mocne stałe fragmenty gry, wyrzuty z autów, po których Puszcza strzeliła siedem bramek. To nie się jakieś ustalone rozegrania, schematy. Po prostu piłka spada w polu karnym i zaczyna być niebezpiecznie. A najtrudniej jest zapanować nad chaosem – powiedział przed meczem Mariusz Rumak.

https://twitter.com/Oskar_M04/status/1779176397312782526




To, że atutem Puszcza Niepołomice są stałe fragmenty gry, to nie ulega wątpliwości. Mówią o tym przede wszystkim statystyki. Część z nich, powołując się na „StatsBomb”, przedstawił Tomasz Ćwiąkała.

Jeszcze przed meczem z Lechem Puszcza zdobyła 8 goli po stałych fragmentach gry w tym sezonie, co daje czwarty wynik w lidze. Pod względem oczekiwanych bramek po SFG Puszcza zajmowała trzecie miejsce w lidze. Po SFG zespół z Niepołomic oddał w sumie 116 strzałów, co jest czwartym wynikiem w lidze.

https://twitter.com/cwiakala/status/1779196657483100508


fot. Twitter

Absurd w Bundeslidze. Rzut karny, gol i… anulowana akcja [WIDEO]

Do absurdalnych scen doszło w Bundeslidze. Podczas meczu imienniczek, Borussii M’Gladbach i Borussii Dortmund sędzia… odwołał wykorzystany rzut karny. 




BVB wygrała mecz ze swoją imienniczką 2-1. Wynik został ustalony jeszcze w pierwszej połowie, kiedy dwukrotnie do bramki trafił Marcel Sabitzer, a gola kontaktowego strzelił Maximilian Wober. Rezultat mógł jednak wyglądać inaczej.

Absurd

Drugi gol Sabitzera był z rzutu karnego, Austriak mógł dopisać sobie kolejne trafienie, gdy sędzia po zmianie stron odgwizdał kolejną „jedenastkę”. I tak też się stało – pomocnik Borussii znów pokonał Jonasa Omlina, a BVB prowadziła 3-1. Ale tylko przez chwilę.




Sędzia Florian Badstuebner użył gwizdka, zatrzymał grę i podbiegł do monitora VAR. Obejrzał akcję, po której podyktował rzut karny, po czym… odwołał przyznaną „jedenastkę”, a co za tym idzie również gola.

Na całą sytuację zareagowała masa niemieckich, ale również polskich ekspertów i kibiców. Komentarza nie omieszkała dodać również sama Borussia, której zawodnicy i tak dali wyraz swojemu niezadowoleniu na murawie. Oficjalny profil klubu dodał wpis z popularnym memem, który wyśmiał arbitra.

Niepokojące informacje o Neymarze z czasów PSG. Oskarżony o uderzenie kolegi na treningu

Pobyt Neymara w PSG został prześwietlony przez dziennikarzy „L’Equipe”. Francuscy redaktorzy wzięli pod lupę Brazylijczyka, skupiając się na czasach jego gry w Paryżu. Niektóre szczegóły są naprawdę przykre. 




Neymar został w 2017 roku wykupiony przez PSG z Barcelony za olbrzymią kwotę 222 mln euro. Z miejsca transfer stał się najdroższym w historii. Po sześciu latach Brazylijczyk odszedł z Francji i obecnie jest piłkarzem saudyjskiej Al-Hilal.

Problemy i bójki

Kiedy PSG kupowało Neymara, wydawało się, że projekt zasilany katarskimi pieniędzmi może faktycznie odnieść upragniony sukces. Niestety, poza krajowymi wyróżnieniami, paryżanie nie zdołali wygrać żadnego europejskiego trofeum. Mało tego, sam Brazylijczyk, choć miał prowadzić drużynę po wspomniane trofea, wiele meczów przepuścił z powodu różnorakich problemów zdrowotnych.

Nie tylko to było jednak problematyczne w kontekście 32-latka. W zeszłym sezonie Neymar miał sprawiać problemy na treningach, jak relacjonuje „L’Equipe”. Pokłócił się między innymi z asystentem ówczesnego trenera PSG – Christophe’a Galtiera. Widzieć to mieli również inni piłkarze.




W trakcie innych zajęć miało z kolei dojść do bójki. Neymar miał się zetrzeć z Ismaelem Gharbim, który odebrał Brazylijczykowi piłkę.

– Na treningach Neymar był też okropny wobec Vitinhi. Vitinha zaprzeczał temu, bo jest dobrym chłopcem i nie chciał żadnych problemów, ale kilka razy też został obrażony – twierdzi anonimowa osoba z klub. 

Dziennikarze dodatkowo nie pierwszy raz potwierdzają, że Neymar ma poważny problem z alkoholem. 32-latek miał czasem przychodzić pijany na treningi.

Japończyk zdradził szokujące kulisy z polskiego drugoligowca. Brak pieniędzy i groźby od władz klubu

Kentaro Arai opowiedział o swoim czasie w KKS-ie Kalisz. Japończyk w rozmowie z TVP Sport przyznał, że nie był to najlepszy moment jego kariery z uwagi na zachowanie klubu.

 

Japończyk oszukany przez polski klub?

Kentaro Arai dołączył latem 2023 roku do KKS-u Kalisz. Spędził tam jedynie siedem miesięcy. 25-letni pomocnik z Japonii nie wspomina jednak nalepiej tego okresu. Piłkarz opowiedział o swoich odczuciach w rozmowie z TVP Sport.

Japończyk przyznał, że przez zaległości finansowe ze strony klubu bardzo trudno było mu żyć. Jednocześnie zabroniono mu mówić o trudnej sytuacji.

 

– Długo trzymałem to w sobie, bo kocham kibiców KKS Kalisz i ten klub, ale dłużej już nie mogłem. Do dziś nie otrzymałem swoich pieniędzy. Pięć dni przed końcem okienka transferowego kazano mi szukać nowego klubu. Mój kontrakt był jeszcze ważny pół roku. Chciałem zostać, ale gdybym to zrobił, to ani bym nie grał, ani nie otrzymywał pieniędzy – powiedział Arai.

– Przez trzy miesiące nie dostawałem wypłaty. Nie miałem pieniędzy na życie. Gdyby nie pomoc kibiców, to nie przetrwałbym. Dziękuję im z całego serca. […] Gdy dobijali się do mnie dziennikarze i pytali o problemy w klubie, to powiedziano mi, bym siedział cicho, bo inaczej nie dostanę pieniędzy i nie będę grał. Byłem przerażony. Nie rozumiałem tego – dodał Japończyk.

– Gdy pytałem, co z pieniędzmi, za każdym razem słyszałem od prezesa Roberta Trzęsały, że będą na koncie za tydzień. I tak w kółko. Nawet gdy odszedłem, to do niego zadzwoniłem. I co powiedział? Że pieniądze będą za tydzień. Jak się okazało, to jego już nie było, a na dodatek zablokował mój numer – podsumował 25-latek, który nie broni barw już tego klubu.

Kentaro Arai po KKS-ie Kalisz bronił barw Stomilu Olsztyn. Aktualnie pozostaje bez klubu.

Źródło: TVP Sport

Dopiero co był bohaterem. Szymański mocno krytykowany przez tureckie media. „Znów nie był w stanie”

Sebastian Szymański w ostatnich tygodniach zdecydowanie spuścił z tonu, jeżeli chodzi o jego formę. Polski pomocnik znalazł się na celowniku tureckich mediów, które postanowiły go skrytykować. Tym razem dostało mu się za ostatni mecz Fenerbahce. 




Szymański trafił do Turcji przed rozpoczęciem bieżącego sezonu za 10 mln euro, co okazało się znakomitym transferem dla obu stron. 24-latek świetnie wpasował się do nowego zespołu i podbił serca kibiców. Do tej pory rozegrał łącznie 48 meczów, strzelił w nich 12 goli i zanotował 16 asyst.

„Znów nie był w stanie”

Ostatnie tygodnie jednak nie są w wykonaniu reprezentanta Polski najlepsze. Ostatniego gola strzelił 10 stycznia. W tym czasie zanotował natomiast trzy asysty, ale to wciąż poniżej poziomu, jaki prezentował od początku swojej gry w Fenerbahce.

Zniżkę formę zauważono także w mediach. Tureccy dziennikarze coraz częściej skupiają się na gorszych statystykach Polaka i wytykają mu mniejszą skuteczność. W bardzo mocnych słowach do Szymańskiego odniósł się Serdar Ali Celikler, ekspert znad Bosforu.




– Szymański znów nie był w stanie strzelić gola. Ostatnią bramkę zdobył dwa miesiące temu. Sezon Super Lig wchodzi w decydującą fazę, a ten od tygodni nie strzelił gola. Łatwo jest pokonać bramkarza Zimbru – przyznał, choć popełnił błąd, bo ostatni raz Szymański trafił w meczu z Konyasporem. Spotkanie odbyło się nie dwa, a cztery miesiące temu. 

Kosta Runjaić nie będzie rozpaczać po Legii. Rozmawia z niemieckim klubem

Kosta Runjaić nie powinien długo rozpaczać po zwolnieniu z Legii Warszawa. Niemiec ma być jednym z faworytów do objęcia Herthy Berlin. Rozmowy mają już trwać. 




Mijający tydzień zaczął się od potężnego trzęsienia ziemi w Legii. Najpierw zwolniono Kostę Runjaicia, a następnie zatrudniono w jego miejsce Goncalo Feio. Portugalczyk jeszcze niedawno prowadził Motor Lublin w 1. Lidze, do której sam go wprowadził.

Spokojna przyszłość

Obecnie Runjaić pozostaje zatem bezrobotny, choć formalnie jego kontrakt z Legią wciąż obowiązuje. W mediach pojawiła się nawet informacja, że klub wypłaci swojemu byłemu trenerowi wszystkie pensje aż do końca sezonu 2025/26. Miesięcznie Niemiec inkasował 30 tysięcy euro.




52-latek długo może jednak bezrobotny nie zostać. Okazuje się, że podjął już pierwsze rozmowy z potencjalnym nowym pracodawcą. Dominik Schreiber przekazał, że już kilka tygodni temu do Runjaicia miała odezwać się Hertha Berlin, z której po sezonie odejdzie Pal Dardai.

Cezary Kowalski opuszcza Polsat Sport. Zaskakująca nowa rola

Po wielu latach spędzonych w redakcji Polsatu Sport Cezary Kowalski zdecydował się na zmianę miejsca pracy. Od teraz dziennikarz będzie pracował w PZPN.




Cezary Kowalski był związany z telewizją Polsat od końca lat 90-tych ubiegłego wieku. W Polsacie Sport zajmował się przede wszystkim piłką nożną. Występował w programach piłkarskich, a także komentował mecze. W programie „Cafe Futbol” prowadził legendarny już cykl „Cezary z Pazurem”.

Ponad 20-letnia przygoda Kowalskiego w Polsacie dobiega jednak końca. O nadchodzącym odejściu „Cezarego z Pazurem” poinformował Mateusz Borek. Nowym miejscem pracy Czarka Kowalskiego będzie Polski Związek Piłki Nożnej! Obejmie on stanowisko doradcy zarządu PZPN ds. komunikacji.

Pazur będzie już teraz drapał gdzie indziej. Konkretnie w piłkarskiej centrali. Cezary Kowalski po latach pracy odchodzi z Polsatu Sport. Zostanie doradcą zarządu PZPN do spraw komunikacji. Powodzenia od całej ekipy Kanału Sportowego – przekazał Mateusz Borek.




https://twitter.com/BorekMati/status/1778802536331239514?t=NlDjAIRjSwsIC9EcYOZIYQ&s=19&fbclid=IwAR2S39LN43wMrRGD2grw0cP86Q1Z1qHe21T6PgV-8Pw6mmmy7lweRhYvb5E_aem_AZ7zYRUon_RXRzX4l2N-vny7FCqZ7GroqFHqeMJEcOuWY8Q7RQhP3xy_3tn3_pG-3cWXg_WcSTwM_e2WIKqXhbcU

Lineker domaga się zmian w europejskich pucharach. „To nie jest sprawiedliwe”

Gary Lineker wypowiedział się na temat potencjalnych zmian w zasadach europejskich rozgrywek. Anglik uważa, że obecny regulamin w pucharach jest niesprawiedliwy.

 

Lineker chce zmian

W minione dni odbyły się mecze Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji. Podczas spotkań było wiele emocji. Niewykluczone, że w rewanżach dojdzie do dogrywek.

 

W związku z tym Gary Lineker przedstawił swój pogląd na regulamin dotyczący dodatkowych 30 minut gry. Anglik jest zwolennikiem likwidacji dogrywek ze względu na niesprawiedliwość.

– Obecnie w przypadku dogrywki gospodarz rewanżu ma dodatkowe pół godziny gry przed własnymi kibicami. To przewaga, której żadna z drużyn mieć nie powinna. Zwłaszcza w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Podam przykład: jeśli Bayern zremisuje w rewanżu z Arsenalem, to dostanie kolejne pół godziny gry u siebie. To nie jest sprawiedliwe – powiedział Lineker.

Anglik proponuje inne rozwiązanie. Według niego w przypadku remisu w dwumeczu powinno dojść od razu do rzutów karnych, bez dodatkowych 30 minut gry. Z pewnością pomysł byłego piłkarza spotkałby się z przychylnością części osób ze środowiska. Wielu trenerów mówi o zbyt dużej eksploatacji zawodników w trakcie sezonu.

Źródło: Daily Mail, Meczyki.pl


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.