Marciniak o swoim stalkerze: „Wyciągał zdjęcia mojej żony z Facebooka”

W niedzielę Szymon Marciniak gościł w programie Pogadajmy o piłce. Arbiter podczas transmisji na YouTube na kanale Meczyki zdradził, że on i jego rodzina padli ofiarą stalkera.

Szymon Marciniak godnie reprezentuje Polski Związek Piłki Nożnej na arenie międzynarodowej. Nie zdobył on co prawda żadnego gola, lecz ma za sobą naprawdę udany sezon. Polski arbiter otrzymał wiele dobrych not, poprowadził półfinał Ligi Mistrzów Liverpool – Villareal, a także otrzymał nominację na zbliżające się Mistrzostwa Świata w Katarze.

John van den Brom po podpisaniu kontraktu z Lechem Poznań: „Musimy być gotowi na mecz z Karabachem” [CZYTAJ]

Rosnąca popularność oraz fakt wykonywania niezbyt lubianego w Polsce zawodu mają swoje negatywne strony. 41-latek w programie Pogadajmy o piłce realizowanym przez kanał Meczyki na platformie YouTube poruszył temat pewnej osoby, która podszywa się pod niego w social mediach. Użytkownik regularnie tworzył konta z danymi arbitra, publikował zdjęcia jego rodziny, a także wypowiadał się w jego imieniu.

Bramkarz Liverpoolu może trafić do Radomiaka Radom. „Sprawa jest na bardzo zaawansowanym etapie” [CZYTAJ]

– Pozdrawiam serdecznie sympatycznego kolegę, bo już cię mają prawie. Nie mam czasu, żeby aż tak bardzo się w to bawić, chociaż wiele dobrych dusz zgłosiło się do tego, żeby to zrobić, ale niewiele z nich jest grzecznymi chłopcami. Chciałem to zrobić bardziej oficjalnie i już dostałem informację od organów ścigania, że za chwileczkę kolega będzie znany – powiedział  Marciniak.

– Zgłaszane było do Instagrama wielokrotnie. Gdzieś wyciągał zdjęcia mojej żony z Facebooka, takie z przeszłości. To nie było nic związanego ze mną i sędziowaniem. Zrobiło się to trochę chore, bo podając się za mnie komentował sytuacje, gdzie – wiadomo – nigdy bym sobie na to nie pozwolił, to po pierwsze. Po drugie – komentował czasami nieumiejętnie – zdradził.

– To było apogeum, jak umówił się z Przemkiem Rudzkim na wywiad po finale Pucharu Polski. Przemek do mnie wysłał SMS-a: „Za ile się widzimy?”, bo już był pod hotelem. Przeszło mi przez myśl, że to niemożliwe, żeby aż tak ten ktoś poszedł tak daleko. Zaczęliśmy się z Przemkiem kontaktować, zdzwoniliśmy się i rzeczywiście – czekał pod hotelem. To już zaczynało być chore i trzeba było zareagować. Zgłaszanie do Instagrama nic nie dawało – zakończył arbiter.

Szokujące słowa prezesa francuskiej federacji. Mbappe chciał zakończyć karierę w kadrze [CZYTAJ]

fot. Kacper Polaczyk/Polczyk FOTO

Kacper Polaczyk