Przyjrzeliśmy się rywalom Lecha w Lidze Europy. Jest się czego bać?

Wszystko jest już jasne! Swoich rywali w fazie grupowej poznał Lech Poznań, który trafił do grupy D wraz z Benficą, Standardem Liege oraz Glasgow Rangers. Solidne europejskie marki, jednak bez żadnego hegemona. Mogło być gorzej, mogło być lepiej. Przyjrzeliśmy się wszystkim przeciwnikom Kolejorza i oceniliśmy szanse na awans. Zapraszamy!

Benfica Lizbona

Przegląd oponentów Lecha rozpoczynamy od zespołu, który był losowany z pierwszego koszyka. Marka portugalskiego klubu oraz jego kadra sprawia, że zachodnioeuropejski klub stawiany jest w roli faworyta do awansu z „polskiej” grupy. Zarząd Benfici prężnie działał w letnim okienku transferowym nad sprowadzeniem wielu gwiazd. Co prawda nie udało się im ściągnąć do siebie Edinsona Cavaniego, ale wzmocnienia i tak robią wrażenie. Do Lizbony przeprowadzili się tacy piłkarze jak Jan Vertonghen, Nicolas Otamendi, czy Everton. Benfica od lata regularnie występuje w europejskich rozgrywkach, jak nie w Lidze Mistrzów, to w Lidze Europy. Raczej są faworytem grupy.

Droga do Ligi Europy

Benfica obrała dość nietypową drogę, by dotrzeć do fazy grupowej. W eliminacjach do tych rozgrywek nie zagrali ani jednego meczu. Spotkanie, które zadecydowało o zakwalifikowaniu do Ligi Europy, odbyło się 15 września. Wówczas Portugalczycy uznali wyższość PAOK-u Saloniki, a mecz odbył się w ramach el. Ligi Mistrzów. Porażka z Grekami wyeliminowała ich z walki o Ligę Mistrzów i przekierowała ich prosto do fazy grupowej Ligi Europy.

Forma w Lidze

Encarnados udanie rozpoczęli zmagania o mistrzostwo Portugalii. Po dwóch kolejkach mają na swoim koncie komplet punktów i bilans bramkowy 7:1. Daje im to obecnie drugie miejsce w tabeli, tuż za FC Porto.

Lucky Loser La Liga w Totolotku!

W ten weekend czeka nas prawdziwa hiszpańska uczta! W dwa dni zostanie rozegrane aż 10 meczów, a wśród nich takie hity jak: Atletico Madryt – Villarreal, Levante – Real Madryt i prawdziwe danie główne – Barcelona – Sevilla. Zawodników z Andaluzji czeka bardzo trudne zadanie – ich ostatnie ligowe zwycięstwo na Camp Nou miało miejsce w 2002 roku. Czy faworyci zgarną całą pulę?

Już teraz obstaw mecze w promocji Lucky Loser (szczegóły promocji TUTAJ) za min. 25 PLN i nie martw się o wynik – jeśli przegrasz, otrzymasz bonus 25 PLN!

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Zasady:
– Promocja obowiązuje wyłącznie w dniach 3-4.10 (SB-ND)
– Postaw min. 25 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 25 PLN
– Na kuponie wyłącznie hiszpańska LA LIGA
– Bonus ważny 14 dni
– Obrót 1 raz po kursie min. 2.00
– Bonus ważny na dowolny sport
– Bonus nie może być wykorzystany na zakłady systemowe
– Użytkownik może skorzystać jeden raz w każdym kanale (Internet/Punkt naziemny)
– Promocja dla nowych i obecnych graczy

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Grupy Ligi Europy zostały rozlosowane! Czy Lech Poznań da radę? [REAKCJE]

Przed chwilą UEFA rozlosowała wszystkie grupy tegorocznej Ligi Europy. Lech Poznań, jako jedyna ekstraklasowa drużyna, będzie reprezentować Polskę zagranicą. Nic dziwnego, że Kolejorzowi kibicuje prawie cały kraj.

Lech Poznań w tym sezonie musi pokazać, że polskie boiska, to nie miejsce na żarty. Zwłaszcza, że kibicuje im prawie cały kraj. Trzeba przyznać, że Kolejorz trafił na dość wyrównaną grupę.

Twitter zawrzał zaraz po losowaniu. W internecie pojawiło się wiele wpisów na temat grupy Lecha oraz szansach na grę w kolejnych rundach.

W internecie pojawiły się wspomnienia z ostatnich występów Kolejorza w Lidze Europy.

Oczywiście nie można pompować balonika, tylko trzeba przyznać, że to nie będzie łatwe zadanie. Przed Lechem nie lada wyzwanie.

Warto dodać, że Lech Poznań jako pierwsza polska drużyna zaczęła eliminacje już w I rundzie i awansowała do fazy grupowej. Miejmy nadzieję, że na tym nie poprzestaną.

Lech Poznań zbije fortunę za grę w Europie. A w kieszeni jeszcze młodzi zawodnicy

Kolejorz pokonał w czwartek zespół Charleroi w czwartej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Dzisiaj pozna kolejnych rywali w grupie. To nie koniec dobrych informacji dla kibiców Lecha, bowiem klub zarobił sporo pieniędzy podczas europejskiej przygody.

Za awans do fazy grupowej Ligi Europy, Kolejorz otrzyma 5 milionów euro z tytułu praw telewizyjnych. Za przejście eliminacji, w których poznaniacy pokonali kolejno Valmierę, Hammarby, Apollon i Charleroi – Lech Poznań dostał 4 miliony euro.

Księgowi Kolejorza mogą być zadowoleni, że Legia Warszawa nie awansowała do fazy grupowej LE. Z uwagi na fakt, że Lech będzie jedyną polską drużyną w pucharach, nie będzie musiał się dzielić pieniędzmi z praw telewizyjnych. W ten sposób Lech zamiast połowy, zarobi całe 5 milionów euro z tego tytułu.

To nie koniec zarabiania

Lech Poznań może zarobić jeszcze więcej pieniędzy. Wszystko dlatego, że wyniki w grupie Ligi Europy są również premiowane. Za każde zwycięstwo Lechici będą otrzymywać 570 tys. euro, a za remis 190 tys. euro.

Ponadto, Lech ma nadal w swojej stajni znakomitych piłkarzy. Są nimi grający wczoraj Tymoteusz Puchacz (strzelił gola na 0:2), Jakub Kamiński, Jakub Moder czy Filip Marchwiński. W kadrze klubu pozostają również Tymoteusz Klupś, Filip Szymczak czy Michał Skóraś. Powoli do zespołu wprowadzani są kolejni kandydaci na perełki Akademii Lecha Poznań.

To oznacza, że oprócz zarobków za prawa telewizyjne, awans, wyniki w grupie – Kolejorz może jeszcze sporo zarobić na zawodnikach. Utalentowani gracze Lecha będą teraz mogli pokazać się skautom z najlepszych lig. Być może wkrótce któryś z młodych piłkarzy Lecha pobije rekord transferowy Ekstraklasy.

Losowanie grup Ligi Europy odbędzie się w piątek o godzinie 13:00. Lech Poznań znajduje się w czwartym koszyku.

Kolejna oferta za Jakuba Modera! Lech wyśmiał propozycję

Dzięki awansowi do fazy grupowej LE wartość piłkarzy Lecha z pewnością pójdzie w górę, Poznaniacy prędzej czy później dużo zarobią. Po wczorajszym sukcesie pojawiła się pierwsza oferta za Jakuba Modera, lecz Lech szybko ją odrzucił.

Jak podaje Piotr Koźmiński z Super Expressu, do zarządu Lecha wpłynęła oferta za Jakuba Modera z kraju naszych wschodnich sąsiadów – Ukrainy. Dynamo Kijów, które awansowało do Ligi Mistrzów, szuka wzmocnień i zaproponowali 4 miliony euro za 21-letniego pomocnika. 

Nie trzeba było długo czekać, a Maciej Henszel – rzecznik prasowy Lecha – zdementował temat. Lekko mówiąc, Dynamo taką ofertą się wyłącznie ośmieszyło. Już prędzej do władz Kolejorza wpływały oferty za Modera, które opiewały na wiele więcej. A jak wiemy, Lech oczekuje za Kubę 10 milionów euro.

Już kilka tygodni temu za Modera oferowano 6 milionów euro. Od tamtego czasy doszedł występ w reprezentacji Polski, a w niedalekiej przyszłości Kubę czeka regularna gra w fazie grupowej Ligi Europy. To wszystko sprawia, że jego wartość na rynku szybko pójdzie w górę. Aktualnie transfermarkt wycenia Polaka na 3 miliony euro. Jak wspomnieliśmy, Lech oczekuje co najmniej 10 milionów.

Tak cieszyli się piłkarze Lecha z awansu! Jest moc

Piłkarze Lecha Poznań udowodnili, że są najlepszą polską drużyną w tym sezonie, pokonali Charleroi 2:1 i jako jedyna drużyna z Ekstraklasy zagrają w fazie grupowej europejskich pucharów. Nic dziwnego, że zawodnicy po meczu nie kryli radości.

Piłkarze Lecha zostawili kawał życia w eliminacjach do Ligi Europy, więc nie ma się co dziwić, że awans dał im tyle radości. Zawodnicy Kolejorza zaczęli świętowanie już na murawie.

https://twitter.com/Hubert__Michno/status/1311742836287692800?s=20

Z radością nie krył się także trener Dariusz Żuraw, który wraz ze swoimi podopiecznymi świętował w szatni.

Piłkarze pamiętają jednak, że sezon dopiero się zaczął i już przygotowują się do następnego meczu…

który zagrają z Piastem Gliwice. Niedzielny rywal złożył Lechowi gratulacje na Twitterze.

 

Awans Lecha, klęska Legii. Tak zareagowali internauci!

Z pewnością mieszane uczucia pojawiają się u polskich kibiców po dzisiejszych meczach o Ligę Europy. Na początku pojawiła się radość i euforia po zwycięstwie Lecha, a następnie przyszło nam przełączyć kanał na mecz Legii. Jak na wyniki polskich klubów zareagowali polscy kibice? Zapraszamy na przegląd najciekawszych tweetów.

Po meczu Lecha:

Dzisiejszy wieczór rozpoczął się naprawdę dobrze! Lech Poznań narzucił swój styl w starciu Charleroi i, pomimo niepewnej gry w obronie, wygrał pierwszą połowę 2:0. Goręcej zrobiło się w drugiej połowie, gdy Belgowie otrzymali rzut karny, a kilka minut później strzelili na 2:1. Emocje spotęgowała czerwona kartka dla Satki, przez którą do końca drżeliśmy o wynik spotkania.

Z pewnością kluczowa dla przebiegu meczu okazała się interwencja Filipa Bednarka. 28-letni bramkarz uratował swoją drużynę Lecha, jak obronił rzut karny w 51. minucie meczu.

https://twitter.com/VIPMaxwell/status/1311745031770906624

Nie zabrakło również braku wykończenia w kluczowych sytuacjach tak jak ta w doliczonym czasie gry. Na szczęście nie miało to wpływu na końcowy wynik spotkania…

Reakcje nt. meczu Legii na kolejnej stronie.

Niecodzienna sytuacja w Pucharze Polski. Trener zagrał przeciwko…swoim zawodnikom

Dariusz Pietrasiak, były zawodnik z ekstraklasowych boisk, trenuje obecnie OKS Opatów. Szkoleniowiec w ramach Pucharu Polski zagrał przeciwko swojej drużynie w barwach Oldboys KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.

W środę podczas okręgowego Pucharu Polski w województwie świętokrzyskim zmierzyły się ze sobą dwie drużyny – Oldboys KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i OKS Opatów. Ekipa gości pokonała gospodarzy 4:2. W spotkaniu brał udział Dariusz Pietrasiak, który reprezentował niegdyś barwy m.in. Śląska Wrocław.

Dariusz Pietrasiak w 2016 roku zakończył karierę piłkarską i został szkoleniowcem. Były reprezentant Polski jest obecnie trenerem OKS Opatów, który występuje na IV-ligowych boiskach. Przy okazji Pietrasiak występuję w barwach oldboyów KSZO Ostrowca Świętokrzyskiego, w którym kończył swoją profesjonalną karierę.

Do czego zmierzamy? Podczas środowego spotkania Pucharu Polski doszło do niespotykanej rzeczy. Dariusz Pietrasiak wystąpił w barwach Oldboys KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, przeciwko w drużynie, której jest trenerem. To chyba pierwszy taki przypadek na świecie, gdzie szkoleniowiec rywalizuje ze swoimi zawodnikami w oficjalnym spotkaniu.

https://twitter.com/polczyk_foto/status/1311682905102573574?s=20

Były piłkarz Legii narzeka na jej kibiców. „To źle, to jeszcze gorzej…”

Arvyas Novikovas przez rok występował w barwach Legii Warszawa. Litwin nie wspomina jednak dobrze kibiców Wojskowych.

Arvas Novikovas w 2019 roku przeszedł z Jagielloni Białystok do Legii Warszawa. W stołecznym klubie Litwin rozegrał 25 spotkań zdobył 4 gole i zanotował 6 asyst. Przygodę z Wojskowymi zakończył w sierpniu tego roku i przeniósł się do tureckiego Erzurumsporu.

Litwin zaliczył dobry start w nowym klubie, już po 3 meczach ma już 2 gole i asystę. Pochwał w jego stronę nie szczędzą nawet kibice Legii Warszawa.

Niekiedy coś lub kogoś docenia się po czasie. Kiedy byłem w Legii, nic im się nie podobało. To źle, to jeszcze gorzej, a tamto już w ogóle dno… Nieważne, czy byłem zdrowy, chory czy kontuzjowany – wszystko było nie tak, nic nie pasowało – stwierdził Arvyas w rozmowie z Przeglądem Sportowym

Novikovas przyznaje, że wpływ na jego występy w Legii miały liczne kontuzje. Litwin sporo zarzuca lekarzom Wojskowym.

Bo ileż można leczyć jedno i to samo? Ten sam mięsień łydki. Trzy razy trzeba było go naprawiać. „A to jest to, a może to?” – słyszałem od lekarza. A kiedy już niby byłem zdrowy, otrzymałem zezwolenie na trening, poszedłem i znowu ten sam mięsień się rozwalił. Poza tym, że znowu czekał a mnie przerwa, denerwowałem się, bo ktoś naprawdę mógł odnieść wrażenie, że celowo coś kręcę z tymi kontuzjami . A chciałem jak najszybciej wracać, rwałem się do grania. Dostawałem pozwolenie na powrót i znowu. No… załamka – przyznał Novikovas

https://twitter.com/PCzarnecki83/status/1311666994601623554?s=20

 

Orlando Sa ponownie zagra w Legii? „Jeśli będzie taka okazja”

Orlando Sa obecnie reprezentuje barwy Malagi. Portugalczyk w rozmowie dla magazynu Cafe Puchary przyznał, że chętnie wróciłby do Warszawy, aby reprezentować barwy Legii.

Portugalczyk przyjechał do Warszawy, żeby zostać gwiazdą, lecz nie wykorzystał pełni swoich możliwości. Orlando Sa spierał się z trenerem Hennigiem Bergiem, a po jednej z kłótni poszedł do władz klubu i postawił ultimatum – albo on, albo szkoleniowiec. Portugalczyk musiał więc poszukać nowego klubu.

Byłem jak Ferrari w garażu. Tylko on nie potrafił mnie z niego wyprowadzić – stwierdził Orlando Sa

https://twitter.com/parfjanowicz/status/1311611614387466240?s=20

Mimo ekscesów z Bergiem, Orlando Sa bardzo dobrze wspomina czasy, gdy występował na Łazienkowskiej.

Pewnego dnia chciałbym wrócić do ekstraklasy. To nie sekret, że w moim sercu wciąż jest Legia. Choć grałem w wielu miejscach na świecie, tacy kibice są tylko w Warszawie. To tam na meczach jest najlepsza atmosfera. Jeśli będzie taka okazja, to z pewnością wrócę na Łazienkowską – przyznał Portugalczyk

Orlando Sa również stwierdził, że Legia co roku grałaby w europejskich pucharach, gdyby mieli z kim rywalizować w PKO Ekstraklasie.

By wskoczyć na wyższy poziom, Legia musi myśleć dalej, niż o mistrzostwie Polski. W ekstraklasie wystarczy jej być dobrą, a w Europie musi być doskonała. Bez mocnych rywali w lidze nie będzie w stanie przygotować się do zmagań w pucharach. A szczególnie w Lidze Mistrzów – zakończył rozmowę z Radosławem Przybyszem i Marcinem Żewłakowem

https://twitter.com/sport_tvppl/status/1311606438113038338?s=20

Oficjalnie: Komisja Dyscyplinarna podjęła decyzję ws. Neymara i Gonzaleza

Ligue de Football Professionnel ogłosiła, że Neymar i Gonzalez nie podlegną żadnej karze za rasistowskie obelgi podczas meczu PSG – OM.

Mecz pomiędzy Paris Saint-Germain, a Olympique Marsylia był zacięty od samego początku. Na boisku wiele razy dochodziło do niesportowych starć. Ostatecznie to goście wygrali to spotkanie. W końcówce doszło jednak do sporej przepychanki.

Angel di Maria opluł Alvaro Gonzaleza, a później wyszła z tego ogromna bójka. W konsekwencji boisko musiało opuścić aż pięciu zawodników. Czerwone kartki zobaczyli Layvin Kurzawa, Leandro Paredes, Neymar, Jordan Amavi i Darío Benedetto.

Kilka dni później wspomniana wyżej Komisja Dyscyplinarna miała wznowić śledztwo w sprawie rasistowskich okrzyków na boisku. Zamieszani w całą sprawę byli Alvaro Gonzalez i Neymar. Brazylijczyk podobno nazwał gracza OM, Hirokiego Sakaiego „chińskim gó**em”. Gonzalez z kolei skierował do Neymara następujące słowa: „ty jeb*** małpo”.

Zgromadzone materiały nie potwierdziły zarzutów wobec obu piłkarzy. Komisja zdecydowała się nie wyciągać żadnych konsekwencji i odstąpili od kary. Wspomniani zawodnicy powinni być uradowani, bowiem groziło im nawet do 20 meczów zawieszenia.

Wiemy w których koszykach będą drużyny. Losowanie grup Ligi Mistrzów już dziś

Poznaliśmy już wszystkich uczestników tegorocznej edycji Champions League. Poprzez eliminacje do turnieju awansowało sześć drużyn. Są nimi Dynamo Kijów, Ferencvaros, Olympiakos, Red Bull Salzburg, FC Midtjylland i FK Krasnodar.

Wiemy również jak drużyny będą rozrzucone na koszyki podczas czwartkowego losowania grup, które odbędzie się w Nyonie. Zaplanowano je na godzinę 17.

Faza grupowa Ligi Mistrzów rozpocznie się 20 października. Będzie trwać przez sześć tygodni, do 9 grudnia. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i UEFA nie zawiesi rozgrywek, to finał odbędzie się w Stambule na Ataturk Olympic Stadium. Spotkanie to ma rozegrać się 29 maja.

Podczas czwartkowej ceremonii UEFA wręczy komuś tytuł piłkarza roku w Europie. Wiele wskazuje na to, iż będzie to Robert Lewandowski. Wśród nominowanych do tej nagrody znajdują się również Manuel Neuer oraz Kevin de Bruyne.

Oto podział na koszyki przed losowaniem grup Ligi Mistrzów:

Koszyk pierwszy

  • Bayern Monachium (triumfator poprzedniej LM)
  • Sevilla (wygrany Ligi Europy)
  • Real Madryt
  • Liverpool
  • Juventus
  • Paris Saint-Germain
  • Zenit St. Petersburg
  • FC Porto

Koszyk drugi

  • FC Barcelona
  • Atletico Madryt
  • Manchester City
  • Manchester United
  • Szachtar Donieck
  • Borussia Dortmund
  • Chelsea
  • Ajax Amsterdam

Koszyk trzeci

  • Dynamo Kijów
  • Red Bull Salzburg
  • RB Lipsk
  • Inter
  • Olympiakos
  • Lazio
  • FK Krasnodar
  • Atalanta

Koszyk czwarty

  • Lokomotiw Moskwa
  • Olympique Marsylia
  • Club Brugge
  • Borussia Monchengladbach
  • Istanbul Basaksehir
  • FC Midtjylland
  • Stade Rennes
  • Ferencvaros

Miał być następcą Pelego. Teraz zarabia na pozdrawianiu ludzi

Freddy Adu był uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników na świecie. W piłce mu nie wyszło, zawodowo nie gra w nią od dwóch lat. Teraz znalazł jednak nietypowy sposób na zarabianie.

Kilkanaście lat temu Freddy’ego Adu uznawano za największy talent świata. Nie bez powodu jako 14-latek podpisał on kontrakt z Nike warty milion dolarów. Urodzony w Ghanie zawodnik przeprowadził się w wieku ośmiu lat do Stanów Zjednoczonych. Jako nastolatek trafił do D.C. United, a później bronił barw tego zespołu w MLS.

Następnie przeniósł się do Benfici, jednak jego kariera nie potoczyła się najlepiej. Amerykanin nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań i tułał się na wypożyczeniach w coraz słabszych klubach. W 2017 roku był blisko przejścia do Sandecji Nowy Sącz. Transfer jednak odwołano po przeprowadzeniu badań medycznych.

Teraz „Nowy Pele” zarabia w nietypowy sposób. Amerykanin jest bowiem gwiazdą w aplikacji Cameo. W tymże medium składa życzenia urodzinowe za pieniądze.

fot. Twitter/ Freddy Adu

Bayern szuka zastępcy dla Lewandowskiego. Solidna kandydatura

W kadrze Bayernu Monachium ze świecą szukać zmiennika dla Roberta Lewandowskiego. Polak czasem potrzebuje czasu, by odpocząć, dlatego zarząd Bawarczyków od pewnego czasu wyruszył na poszukiwania napastnika na rynku transferowym.

Odkąd Robert Lewandowski trafił do klubu z Monachium, Bayern nie musi się martwić o znakomitego napastnika, który zagwarantuje co najmniej 30 bramek w sezonie. Gorzej jest, jeśli spojrzymy na głębię składu. Poza Robertem w kadrze Bayernu jedynym nominalnym napastnikiem jest Joshua Zirkzee, jednak Holendrowi brakuje jeszcze ogrania na poziomie Bundesligi, a co dopiero mówić o arenie międzynarodowej.

Jak podaje Christian Falka z niemieckiego dziennika BILD, dyrektor sportowy Bayernu zgłosił się do agencji menadżerskiej, która reprezentuje Andreja Kramaricia. Chorwat w Bayernie miałby oczywiście pełnić rolę zmiennika dla Roberta Lewandowskiego.

29-latek wydaje się logicznym wyborem ze strony Bawarczyków. Sezon 20/21 jest dla Kramaricia szóstym z rzędu na poziomie Bundesligi. W pięciu z sześciu sezonów ligi niemieckiej, Andrej strzelał co najmniej 12 bramek dla swojego zespołu. Obecny sezon rozpoczął fenomenalnie! W dwóch spotkaniach strzelił już 5 bramek.

Arkadiusz Milik blisko ponownej współpracy z byłym trenerem. Dyrektor sportowy Napoli potwierdza

Według włoskiego Tuttosport, Arkadiusz Milik jest blisko transferu do Premier League. Dyrektor sportowy Napoli potwierdza te doniesienia i zapewnia korzystne rozwiązanie dla obu stron do końca okna transferowego.

 Tuttosport donosi, iż nowym klubem Arkadiusza Milika będzie Everton. Napoli wcześniej oczekiwało za Polaka minimum 50, a potem 40 milionów euro, jednak teraz zeszli z ceny. Milika będą w stanie sprzedać za 25 milionów euro.

Anglicy na początku wahali się czy wydać takie pieniądze na polskiego napastnika. Wiele wskazuje dojdzie do tego transferu, mimo wysokich żądań Polaka. Arkadiusz Milik chce bowiem zarabiać około 5 milionów euro rocznie.

26-latka widziałby u siebie również Carlo Ancelotti, który współpracował z Polakiem w Neapolu. Obecny trener Evertonu zdecydowanie stawiał na Milika we Włoszech.

Prawdopodobieństwo transferu Milika przed końcem okna transferowego jest dość spore. Oto wypowiedź dyrektora sportowego Napoli, Cristiano Giuntolego na temat potencjalnych przenosin Polaka.

Jestem optymistą. Znajdziemy rozwiązanie, którego zadowoli zarówno nas, jak i jego.

Arkadiusz Milik broni barw Napoli od 2016 roku. W 122 spotkaniach zdobył 48 bramek i zanotował 5 asyst. Niestety, to podczas pobytu we Włoszech Polak dwukrotnie zerwał więzadła w kolanie.