Kamil Piątkowski mógł trafić do Lecha Poznań, ale zostawiono mu furtkę. „Jeśli nie chcesz dołączyć, to w porządku”

Kamil Piątkowski jest bohaterem hitowego w ostatnich dniach transferu. Polak od lata dołączy do RB Salzburg, a Raków Częstochowa zarobi na nim ponad 5 milionów euro. Dariusz Dziekanowski w felietonie dla Przeglądu Sportowego napisał dlaczego piłkarz nie trafił do Lecha Poznań.

Zrobili za mało?

Lech Poznań słynie z doskonałej akademii i ogromnej siatki skautingowej w celu poszukiwania odpowiednich talentów. Kolejorz przejechał się jednak na Kamilu Piątkowskim. Ówczesny trener Ivan Djurdjević zostawił wychowankowi Zagłębia Lubin otwartą furtkę, ten jednak zmienił zdanie i po testach w Poznaniu próbował swojego szczęścia w Rakowie.

– Piątkowski oparł się pokusom ze strony słynniejszych firm niż Red Bull Salzburg i doszedł do wniosku, że ważniejsze od pieniędzy będzie większe prawdopodobieństwo regularnych występów w dość solidnej europejskiej drużynie. Ale kwota transferu mimo wszystko jest szokująco wysoka – Raków dostanie za niego 6 milionów euro. Dla klubu to interes życia.

– Po drodze do Częstochowy nie poznali się na nim w Lechu, gdzie był na testach. Ale stwierdzenie ówczesnego trenera Kolejorza Ivana Djurdjevicia „jeśli chcesz, możesz do nas dołączyć, ale jeśli nie, to w porządku” nie było – i nic dziwnego – wystarczającą zachętą dla zawodnika – pisze Dziekanowski na łamach Przeglądu Sportowego.

Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 2.5 mln euro. 20-latek zagrał w bieżącym sezonie 14 spotkań.

Źródło: Przegląd Sportowy, Weszło!, 90minut.pl