Były kapitan Legii wstawił się za Borucem po brzydkim zagraniu. „Padł, jakby Artur go znokautował”

W ostatnim meczu Legii Warszawa Artur Boruc otrzymał czerwoną kartkę za uderzenie zawodnika Warty Poznań. Jacek Kazimierski, były bramkarz „Wojskowych” twierdzi, że 40-latek nie powinien wylecieć z boiska w związku z tą sytuacją.

Przypomnijmy, że w ubiegłą niedzielę Legia Warszawa rozegrała na własnym stadionie spotkanie w ramach 21. kolejki Ekstraklasy. Podopieczni Aleksandara Vukovicia przegrali z Wartą Poznań 0:1, a w 72. minucie czerwoną kartę otrzymał Artur Boruc. Doświadczony bramkarz uderzył we własnym polu karnym Dawida Szymonowicza.

Po interwencji systemu VAR arbiter podyktował rzut karny, którego „Zielonym” nie udało się jednak wykorzystać. Boruc zachował się nieelegancko również podczas opuszczania murawy. Kapitan Legii w nerwach odepchnął jednego z operatorów kamery, który nieopatrznie wszedł mu w drogę.

Legenda broni Boruca

Na temat całego zamieszania wypowiedział się Jacek Kazimierski, były kapitan Legii oraz reprezentant Polski. Dla stołecznego klubu grał w latach 1978-1987. Później pracował jako trener bramkarzy w kadrze narodowej (m.in. z Borucem). Według 62-latka sędzia nie powinien pokazać czerwonej kartki golkiperowi mistrzów Polski.

– Może i Artur trochę przesadził, ale na boisku zdarzają się różne rzeczy. W zasadzie żadnej krzywdy mu nie zrobił. Są przecież sytuacje, że ktoś komuś wjeżdża dwoma nogami i łamie kości. A tu? Wybryk i już – powiedział Kazimierski.

– Ani go Artur nie uderzył, ani nie chciał mu nic zrobić. Tamten trochę „przypajacował”. Padł, jakby Artur go znokautował  – ocenił. 

– Tak. Szymonowicz zrobił show i tak wyszło. Wiadomo, w dobie VAR takie zagrania są nie do przyjęcia. Sędziowie mają obowiązek karać po takich akcjach. Dla mnie to jednak przewinienie na żółtą, a nie czerwoną kartkę – podsumował.