Zagłębie ponad rok czekało na pieniądze za transfer. Musiała zainterweniować FIFA

Jak podaje „Przegląd Sportowy” Zagłębie Lubin wreszcie otrzymało pieniądze za transfer Filipa Jagiełły do Genoi. Włoski klub, póki co na konto Zagłębia wpłacił 800 tysięcy euro, do zapłaty mają jeszcze 700 tysięcy + odsetki.

Genoa oficjalnie zakontraktowała Polaka w styczniu ubiegłego roku. Wówczas postanowili rozłożyć kwotę na 4 raty, na co przystał polski klub. Włosi zwlekali z zapłatą dwóch pierwszych rat, więc zarząd „Miedziowych” zgłosił sprawę do FIFA, która już w lutym nakazała Włochom zapłacić 800 tys. euro plus 5% odsetek.

Zarząd Genoi nadal zwlekał, lecz jak podaje „Przegląd Sportowy” na konto Polaków wpłynęła pierwsza kwota w wysokości 800 tysięcy euro. Do bezzwłocznej zapłaty Włosi mają jeszcze 700 tys. euro oraz 5% odsetek.

Filip Jagiełło, mimo że podpisał kontrakt z Genoą w styczniu 2019 roku, to na debiut we Włoszech musiał czekać do rozpoczęcia sezonu 19/20. Wszystko przez to, że Włosi postanowili wypożyczyć Polaka z powrotem do Zagłębia tuż po jego zakontraktowaniu.

Polak w minionym sezonie zaliczył zaledwie 12 występów. Miejsce w wyjściowej jedenastce wywalczył dopiero pod koniec sezonu. Jeśli utrzyma poziom z końcówki sezonu, to nie powinien mieć problemu z utrzymaniem miejsca w pierwszym składzie swojej drużyny.

30 lat temu awansowali do ćwierćfinału Mundialu. Na nagrodę od prezydenta musieli czekać do dziś

Reprezentacja Kamerunu była pierwszym zespołem z Afryki, który dotarł do ćwierćfinału Mundialu. Roger Milla i spółka dokonali tego w 1990 roku. Na nagrodę za ten sukces musieli czekać przez 30 lat!

Reprezentanci Kamerunu z 1990 roku w nagrodę za sukces na mundialu mieli otrzymać mieszkania. Obiecał je sam prezydent – Paul Biya, który do dziś jest głową państwa. Przez 30 lat nikt więcej nie słyszał o nagrodzie, aż do czasu. W 30. rocznicę sukcesu prezydent Kamerunu zorganizował spotkanie, podczas którego podpisał odpowiedni dokument. Pojawił się również mały problem, ponieważ 3 piłkarzy z tamtej drużyny już nie żyje…

Historyczny sukces reprezentacja Kamerunu osiągnęła podczas Mundialu w 1990 roku rozgrywanego we Włoszech. Fazę grupową zakończyli na pierwszym miejscu, a w 1/8 finału zmierzyli się z Kolumbią, którą pokonali 2-1. Przygodę zakończyli na ćwierćfinale, gdzie ulegli faworyzowanej Anglii. Niewiele zabrakło, a Roger Milla i spółka doszliby jeszcze dalej! Anglikom ulegli dopiero po dogrywce.

Czystki w Juventusie! Tych trzech piłkarzy nie chce Andrea Pirlo

Wczoraj Juventus ogłosił, że nowym szkoleniowcem pierwszej drużyny zostanie Andrea Pirlo. Były piłkarz „Starej Damy” chce przebudować kadrę, wiemy, których trzech piłkarzy Włoch nie chce mieć w swojej drużynie.

Pod koniec lipca Andrea Pirlo został ogłoszony trenerem Juventusu U23. Miał to być jedynie przystanek w drodze do objęcia posady trenera pierwszej drużyny. Jak się okazało, pobyt w drużynie U23 okazał się naprawdę krótki i wczoraj 41-latek oficjalnie został ogłoszony nowym trenerem pierwszej drużyny. Na tym stanowisku zastąpił Maurizio Sarriego.

Andrea Pirlo ma swoje plany, które przedstawił zarządowi. Jak podaje jeden z włoskich dziennikarzy, 41-letni szkoleniowiec na starcie skreślił trzech piłkarzy. Są nimi Gonzalo Higuain, Sami Khedira oraz Douglas Costa.

32-letni Argentyńczyk w minionym sezonie był graczem podstawowego składu. Mimo to przez cały sezon nie zaliczył niesamowicie dobrych liczb, w 44 meczach zdobył 11 bramek. Niemiecki pomocnik w całym sezonie zagrał łącznie w zaledwie 18 meczach. Było to spowodowane kontuzjami, które trapiły 33-latka przez większość sezonu. Obu tym zawodnikom kontrakty kończą się 30 czerwca 2021 roku.

Douglas Costa, sprowadzony przez Juventus z Bayernu w 2018 roku również nie okazał się gwiazdą zespołu. W minionym sezonie podzielił los Khediry, zarówno jednego, jak i drugiego trapiły częste urazy. Przez kontuzje Brazylijczyk zaliczył zaledwie jeden mecz w Lidze Mistrzów.

Widzew rozpoczyna przygotowania do walki o Ekstraklasę! Rozgromili rywala w sparingu

Po szczęśliwym zakończeniu sezonu drugiej ligi i awansie na zaplecze Ekstraklasy Widzew nie chce się zatrzymywać. Łodzianie rozpoczęli przygotowania do rozpoczęcia sezonu 1. ligi i w meczu sparingowym pokonali Pogoń Grodzisk Mazowiecki aż 9:1.

Widzew przez większą część minionego sezonu grał na miarę oczekiwań i skrupulatnie kroczył po awans do 1. ligi. Z rytmu wybiła ich przerwa spowodowana koronawirusem, po której Widzew stracił przewagę i do samego końca drżał o awans. Koniec końców Łodzianie wywalczyli awans, lecz musieli o niego walczyć do ostatniej kolejki. Wówczas pomocną dłoń wyciągnął GKS Katowice, który w ostatnim meczu stracił punkty.

Przerwa między jednym a drugim sezonem nie jest długa, więc już 14 dni po zakończeniu sezonu 2019/2020 podopieczni Enkeleida Dobiego rozegrali pierwszy sparing. Rywalem była 3-ligowa Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Różnica klas w tym spotkaniu była aż nadto widoczna, Widzew pokonał rywali wynikiem 9:1. Podczas meczu trener Dobi testował kilku nowych zawodników.

Nowy trener Widzewa w następujących słowach skomentował wczorajsze spotkanie:

Możemy być zadowoleni z przebiegu tego meczu i całego mikrocyklu, który jest za nami. Chcemy odciąć się od zeszłego sezonu, co nie jest łatwe. Przerwa od gry była krótka, ale chcemy zostawić przeszłość za nami.

Trzeba pamiętać, że na boisku było dużo zawodników testowanych, co miało wpływ na przebieg spotkania. Cieszę się, że skończyliśmy mecz bez żadnych poważnych kontuzji, poza drobnym urazem Marcina Robaka.

W całym meczu zagrało łącznie 5 testowanych zawodników, z czego tylko jeden pozostanie w Widzewie na dłużej. Jest nim Merveille Fundambu, który wypadł najlepiej z całej piątki we wczorajszym sparingu. Na placu gry spędził 32 minuty i w tym czasie zdołał zdobyć bramkę i zaliczyć 3 asysty.

Klasa Światowa. Tak internet zareagował na kolejny świetny występ Lewandowskiego!

Za nami ostatnie mecze 1/8 finału Ligi Mistrzów, dzięki czemu znamy już komplet ćwierćfinalistów. W tej fazie rozgrywek nie zabraknie Bayernu, który awansował głównie dzięki świetnym występom Roberta Lewandowskiego. Zebraliśmy najciekawsze tweety po wczorajszym meczu Bayern – Chelsea (4-1).

Wczorajszy mecz pomiędzy Bayernem a Chelsea zakończył się zwycięstwem Bawarczyków 4-1. Robert Lewandowski brał udział we wszystkich bramkach, strzelając 2 bramki, a do tego dołożył 2 asysty. Przypomnijmy, że pierwszy mecz między tymi drużynami zakończył się wynikiem 3-0 na korzyść Bayernu i wówczas Polak również brał udział we wszystkich bramkach. Na zdobycie 13 bramek w LM Polak potrzebował zaledwie 7 meczów.

Kibice zaczynają zacierać ręce przed ćwierćfinałowym meczem Bayern – FC Barcelona. Niewątpliwie czeka nas hit! Po jednej stronie Lewandowski, który notuje sezon życia. Po drugiej natomiast Leo Messi, który nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu, co udowodnił wczorajszy mecz.

Stokowiec odpowiada na słowa Paixao! „Na pewno tej sprawy tak nie zostawię…”

Kilka dni temu Marco Paixao udzielił głośnego wywiadu dla futbolnews.pl, gdzie wypowiedział się m.in. na temat Piotra Stokowca. Portugalczyk nazwał Polaka „Wielkim rasistą”. Polski szkoleniowiec w rozmowie z Przeglądem Sportowym przedstawił swoją wersję wydarzeń.

Kilka dni temu światło dzienne ujrzał wywiad z byłą gwiazdą ekstraklasowych boisk – Marco Paixao. Najgłośniejszym wątkiem tamtego wywiadu była osoba Piotra Stokowca. Były piłkarz Lechii nie przebierał w słowach i nazwał polskiego szkoleniowca „Wielkim rasistą”.

Ludzie z zewnątrz nie widzieli tego, co działo się w szatni. Uważam Piotra Stokowca za wielkiego rasistę! W żadnym klubie, w całym moim życiu, nie miałem takich problemów z trenerem jak wtedy z nim. Już od samego początku zauważyłem jego postawę, po prostu chciał mnie wyrzucić z drużyny. Wymyślił nawet karę finansową, żeby mnie poniżyć. […] Moje ostatnie trzy miesiące w Lechii były okropne. – wyznał portugalski napastnik w wywiadzie dla futbolnews.pl

Wczoraj Przegląd Sportowy opublikował wywiad z Piotrem Stokowcem, który odpowiedział na zarzuty Portugalczyka.

Dla mnie jest to tak absurdalne i wyssane z palca, że nawet nie wiem, jak się do tego odnieść. […] Myślę, że w tym przypadku pewne granicy zostały mocno przekroczone, dlatego mocno zastanawiam się nad powzięciem kroków prawnych, bo na pewno tej sprawy tak nie zostawię.

Marco Paixao trafił do Polski w 2013 roku, kiedy dołączył do Śląska Wrocław. To głównie dzięki jego dobrym występom do Polski zawitał jego brat Flavio. Po krótkiej przygodzie w Czechach Marco ponownie wrócił do Polski, tym razem pozyskała go Lechia. Polskę opuścił 2 lata temu na rzecz tureckiego Altay, w którym drugi rok z rzędu został królem strzelców drugiej klasy rozgrywkowej w Turcji.

Historyczny mecz Pucharu Polski w Poznaniu! Najwyższa porażka w historii stała się faktem!

Rozgrywki okręgowego Pucharu Polski rządzą się swoimi prawami. Dzięki tym rozgrywkom dochodzi często do nietypowych zdarzeń. Nie inaczej było i dziś, w Poznaniu padł najwyższy wynik w historii polskich rozgrywek!

Mecz pomiędzy TPS II Winogrady a Big Show FC Poznań przejdzie do historii polskiego futbolu. W spotkaniu tych ekip padł nowy rekord Polski, jeśli chodzi o najwyższe zwycięstwo/porażkę w historii polskiego futbolu!

Zwycięstwo odniosła ekipa TPS II Winogrady, która rozgromiła zespół Big Show FC Poznań wynikiem 46:0! Rekord został ustanowiony już kilkadziesiąt minut przed końcem spotkania, na 25 minut przed upływem regulaminowego czasu gry zespół Big Show FC przegrywał już 38:0. Mecz był rozgrywany w ramach rundy wstępnej okręgowego Pucharu Polski.

MAMY TO!!!!! REKORDY POBITE! OFICJALNIE JESTEŚMY NAJGORSI NA ŚWIECIE! Big Show FC 0:46 TPS Winogrady Tak się to robi, tak się przechodzi do historii ???Łogiiiiń!!!!????

Opublikowany przez Big Show FC Niedziela, 2 sierpnia 2020

Dotychczas najwyższym zanotowanym rezultatem, był ten z 2014 roku. Wówczas rekordowe zwycięstwo zanotował KS Chełmek, który pokonał LKS Skidziń 35:0. Tamto spotkanie również odbyło się w ramach okręgowego Pucharu Polski.

Jednak nie Milik? Juventus celuje w napastnika z Premier League! To może być rekord transferowy!

Hiszpański „AS” informuje o zainteresowaniu Juventusu napastnikiem z Premier League. „Stara Dama” miałaby za niego wyłożyć 80 milionów euro.

Jeśli informacja podana przez „AS’a” się potwierdzi, oznaczałoby to rezygnację Juventusu z usług Arkadiusza Milika. Polak od kilku tygodni był łączony z przenosinami do Turynu, a teraz okazuje się, że transfer może się wysypać na ostatniej prostej.

Jeśli Juve faktycznie zrezygnuje z Milika to, tak czy inaczej Polak nie powinien mieć problemu ze znalezieniem dla siebie nowego domu. Prędzej mówiło się o przenosinach do Madrytu (Atletico), a także do Londynu (Tottenham). W obliczu napiętej sytuacji na linii Milik – zarząd Napoli pozostanie Polaka na kolejny sezon, jest raczej niemożliwe.

Odejdzie do klubu, który złoży najlepszą ofertę. Nie będzie żadnych zniżek. Jeżeli pozostanie w Napoli, to musi liczyć się z tym, że nie będzie brany często pod uwagę przez trenera Gennara Gattuso – powiedział prezydent Napoli Aurelio De Laurentiis o sytuacji Arkadiusza Milika.

Kim jest tajemniczy napastnik z Premier League? Chodzi o meksykańskiego napastnik Wolverhampton  Raula Jimeneza. 29-latek w minionym sezonie ligi angielskiej zdobył 17 bramek i zaliczył 6 asyst w 38 meczach.

Jeśli transfer dojdzie do skutku, to zostanie pobity rekord transferowy, jeśli chodzi o wydaną kwotę za meksykańskiego piłkarza. Byłby to również 4. najwyższy transfer w historii Juventusu. Większymi transferami w historii „Starej Damy” byli tylko Cristiano Ronaldo, Gonzalo Higuain, a także Mathijs de Lighta.

Na początku rozmów „Wilki” żądały za swojego napastnika 100 milionów euro. Kwota wynikała z dużego zainteresowania Meksykaninem, którego chciał pozyskać również Manchester United. Ostatecznie miało stanąć na kwocie rzędu 80 milionów.

Zdradziła go żona i co dalej? Gwiazda Atalanty rozważa zakończenie kariery!

Niepokojące informacje od rana zalewają twittera. W sieci przewija się mnóstwo komentarzy, które mówią o możliwym zakończeniu kariery przez Josipa Ilicicia!

32-latek wraz z całą Atalantą przeżywa obecnie najlepsze lata swojej kariery. W obecnym sezonie w 34 meczach zdobył 21 bramek i dołożył do tego 9 asyst. Nie da się ukryć, że Słoweniec jest jednym z głównych architektów ostatnich sukcesów Atalanty.

Od rana na twitterze pojawiła się masa niepokojących komentarzy dot. przyszłości Ilicicia. Słoweniec rzekomo rozważa zakończenie kariery i boryka się z problemami psychicznymi, które wywołała jego żona zdradzająca go z innym mężczyzną.

Josip kilka tygodni temu doznał urazu, który wykluczył go z gry w kilku następnych spotkaniach. Jego występ w sierpniowym meczu z PSG również był zagrożony, a przed kilkoma dniami trener Atalanty potwierdził, że Ilicić na pewno w tym meczu nie zagra.

Słoweniec postanowił udać się do rodzinnego kraju, lecz tam doznał szoku, gdy przyłapał żonę na zdradzie. Rzekomo 32-latek wpadł w depresję i rozważa zakończenie kariery. Póki co, nie znamy żadnych oficjalnych informacji.

 

Kibic odrzucił możliwość wygrania pieniędzy w teleturnieju. Wykazał się wielką lojalnością do klubu

Kilka dni temu internet obiegła historia kibica Borussii Moenchengladbach, który wziął udział w teleturnieju. Mężczyzna nie udzielił odpowiedzi na pytanie warte 1000 euro, mimo że znał odpowiedź.

Kibice na całym świecie bardzo często zasypują nas swoimi sposobami na okazanie lojalności do swojego klubu. Bohater tego tekstu zdołał poświęcić pieniądze za odpowiedź na pytanie w teleturnieju tylko po to, by nie wypowiedzieć nazwy rywala Borussii – FC Koeln.

Gdy kibic otrzymał pytanie warte 1000 euro postanowił nie udzielać na nie odpowiedzi, mimo że ją znał. Pytanie brzmiało: „Kto wygrał drugą ligę w 2019 roku”. Poprawną odpowiedzią było oczywiście FC Koeln, które jak wiemy, jest jednym z głównych rywali Borussii Moenchengladbach. „Nie, nie przejdzie mi to przez gardło” – westchnął Niemiec.

Jego decyzja została wychwycona przez internautów, którzy zaczęli masowo udostępniać wideo z Niemcem w roli głównej. Na film zareagowala również sama Borussia, która rozpoczęła poszukiwania mężczyzny. Po czasie dotarli do niego w celu wręczenia mu prezentu.

„To wzorowe zachowanie należy nagrodzić. Szanowny kandydacie, prosimy o kontakt. Nasz główny sponsor i my mamy coś dla ciebie” – na Twitterze napisała osoba odpowiedzialna za media w Borussii.

 

Powrót Boruca do Legii coraz bliżej? „Wiele wskazuje na to, że Król Artur wróci do Warszawy…”

Artur Boruc wróci do Legii? Jak podaje portal legia.net, wszystko wskazuje na to, że powrót Boruca do Legii jest bardzo blisko.

Po odejściu Majeckiego z szeregów Legii warszawski klub rozpoczął poszukiwania jego następcy. Poza Borucem w mediach przewijali się tacy piłkarze jak Ibrahim Sehić, Dusan Kuciak, czy Dominik Hładun. Wszystko wskazuje na to, iż zarząd Legii postawi na doświadczonego bramkarza Bournemouth.

Artur Boruc zawsze był ulubieńcem kibiców, z tego powodu z jego powrotu z całą pewnością ucieszą się kibice. Według portalu legia.net Artur Boruc wróci do Warszawy, by podpisać kontrakt z Legią do końca sezonu 2020/2021 i zakończyć w niej karierę.

Artur Boruc w Legii? Na pewno bardzo byśmy chcieli, bo to człowiek, który zawsze jest tutaj mile widziany. Jest bardzo ważną i istotną postacią dla Legii i jej historii. Problem w tym, że to mało realne. – Tak jeszcze kilka  tygodni temu na ten temat wypowiadał się Aleksandar Vuk0vić

Przypomnijmy, że 40-letni bramkarz występował w barwach Legii w latach 2000-2005. Do stołecznego klubu przyszedł z Pogoni Siedlce, a Legię opuścił na rzecz Celticu Glasgow. W barwach Legii zagrał w 77 meczach, w których aż 34 razy zachowywał czyste konto. Od 2014 roku występuje w angielskim Bournemouth, z którym kontrakt dziś dobiega końca.

Nauka pokonała piłkę nożną. Włoski piłkarz awansował do Serie B, po czym zakończył karierę

26-letni kapitan włoskiej drużyny Reggio Audace – Alessandro Spano – w minionym sezonie wywalczył ze swoją drużyną awans do Serie B. Pomimo młodego wieku postanowił porzucić karierę piłkarza.

Ostatnie dni był niesamowicie udane dla kapitana Reggio Audace. Klub 26-latka przed tygodniem pokonał w barażach o Serie B bardziej znane Bari. Prędzej w play-offach o wyższą ligę okazali się lepsi od takich klubów jak Potenza i Novara.

Na tym sukcesy Włocha w ostatnim czasie się nie skończyły. Niedługo po awansie do Serie B otrzymał tytuł magistra z ekonomii. Po tym wszystkim dowiedział się o przyznaniu mu stypendium w Chinach, które zadecydowało o jego decyzji dot. zakończenie piłkarskiej przygody.

View this post on Instagram

?

A post shared by Alessandro Spanò (@alesssandrospano) on

Alessandro Spano dołączył do Reggiany w sierpniu 2014 roku. Od tamtego czasu we włoskim klubie zagrał w 187 meczach, a największym sukcesem był tegoroczny awans do Serie B.

Alessandro Spano opublikował z tej okazji na swoim instagramie dłuższy post, w którym podzielił się swoimi przemyśleniami i przeżyciami, których doświadczył podczas całej swojej piłkarskiej przygody. Głównie wspomina młodzieńcze czasy, kiedy marzył o zostaniu profesjonalnym piłkarzem. Fragment posta, w którym mówi do siebie w 3. osobie poniżej.

Zaczniesz marzyć o zostaniu piłkarzem, ale nie wiesz, co Cię czeka. Od sierpniowych upałów do grudniowego śniegu. W ciemności, czekając na wieczorny pociąg do domu, z torbą na ramieniu większą od ciebie. Dzień po dniu będziesz wzrastać i kontynuować swoje marzenie. Teraz płonąca w Tobie ciekawość odkrywania świata stała się silniejsza, idź i rozpocznij nowy rozdział w swoim życiu.

View this post on Instagram

Ciao piccolo Ale, stai muovendo i tuoi primi passi in giardino. Hai già la maglia del Milan addosso e la palla tra i piedi. Vedo che papà non ha perso tempo. Tra qualche anno metterai le tue prime scarpette con i tacchetti e imparerai a legarti i lacci da solo. Il campo in terra dell’oratorio ti aspetta, sarà il tuo primo piccolo grande stadio. Inizierai a sognare di diventare un calciatore, ma non sai cosa ti aspetta. Dal caldo dei ritiri d’agosto alla neve di dicembre. Con il buio a farti compagnia mentre aspetti il treno della sera per tornare a casa, con quel borsone in spalla quasi più grande di te. Crescerai e continuerai a inseguire quel sogno. Giorno dopo giorno. La tua passione ti insegnerà la dedizione al lavoro, la voglia di migliorarsi e il sapersi rialzare davanti alle avversità. Non immagini neanche gli sforzi che farà la tua famiglia per accompagnarti in questo viaggio. Ma arriverà un pomeriggio in cui sarai seduto in una piccola stanza, e firmerai il tuo primo contratto. Credimi, ce la farai. Ti sembrerà che tutto accada così in fretta. Non avere mai paura, farai sempre la scelta giusta, perché sai decidere con il cuore. Dovrai preparare le valigie, andrai via di casa. Amerai una nuova città, la sua terra e la sua gente. Ti accoglierà come un figlio, diventerà casa. Vi prenderete per mano in questo viaggio e raggiungerete grandi obiettivi. Restituiscile tutto ciò che potrai, dentro e fuori dal campo. I valori che deciderai di lasciare saranno l’eredità più importante. La tua pelle e il tuo cuore saranno granata, per sempre. Troverai tante persone magnifiche. Ringraziale tutte, ti regaleranno delle emozioni indelebili. Ora quel fuoco di curiosità che arde dentro di te è diventato indomabile, e ti vuole portare alla scoperta del mondo. Forse sei matto, ma tutti i bambini sono un po’ folli. Comincia un nuovo capitolo della tua vita, ma di questo non posso svelarti ancora molto. Vai a scoprirlo, come sempre con il cuore in mano, e lasciati guidare dal destino.

A post shared by Alessandro Spanò (@alesssandrospano) on

Wejście Smoka Niezgody! Polak zdobył bramkę i dał awans swojej drużynie [WIDEO]

Minionej nocy Jarosław Niezgoda strzelił bramkę, a także wykorzystał decydującą „jedenastkę” w serii rzutów karnych podczas meczu Portland Timbers – FC Cincinnati. Dzięki temu drużyna Polaka zapewniła sobie awans do ćwierćfinału MLS.

Niezgoda zaliczył prawdziwe „Wejście smoka„, bowiem Polak pojawił się na boisku dopiero w 64. minucie meczu, a niedługo potem strzelił bramkę. 25-latek potrzebował zaledwie 3 minut, by wpisać się na listę strzelców i wyprowadzić swój zespół na prowadzenie. Polak zachował zimną krew w polu karnym i ze spokojem wykończył akcję, strzelając gola Tytoniowi.

Regulaminowe 90 minut gry nie przyniosło rozstrzygnięcia, ponieważ w 81. minucie do wyrównania doprowadził Jurgen Locadia, były zawodnik m.in. PSV. Tak więc doszło do serii rzutów karnych, w której lepsi okazali się piłkarze Portland Timbers.

Również tutaj decydujący okazał się Niezgoda, który wykorzystał karnego na wagę zwycięstwa w całym meczu. Swojej drużynie nieszczególnie pomógł Przemysław Tytoń. Polak, mimo że solidnie bronił dostępu do własnej bramki przez cały mecz, to w serii rzutów karnych po każdym strzale rywala musiał wyciągać piłkę z siatki.

W ćwierćfinale drużyna Portland Timbers zmierzy się z New York City. Na tym etapie rozgrywek mamy dwóch Polaków. Poza Jarkiem Niezgodą jest również Kacper Przybyłko, który reprezentuje barwy Philadelphia Union. Jego drużyna zagra ze Sporting Kansas City.

Lech mistrzem Polski, a Legia poza pucharami. Tabela uwzględniająca wyłącznie bramki Polaków

W ostatnich latach polskie kluby przyzwyczaiły nas do sprowadzania tzw. szrotu z zagranicy. Jedni ściągają takich piłkarzy więcej, a inni mniej. Portal ekstrastats.pl wyliczył, jak wyglądałaby tabela, gdyby liczyły się wyłącznie bramki strzelone przez Polaków.

Najwięksi przegrani takiego wyliczenia? Jest ich dwóch – Legia oraz Cracovia. W rankingu uwzględniającym wyłącznie bramki Polaków Legia straciła mistrzostwo i spadła aż na 8. miejsce w tabeli. Łącznie na ich koncie widnieje aż 19 punktów mniej. Jeszcze większym przegranym jest Cracovia, która z hukiem spadłaby z ligi. W porównaniu ze standardową tabelą Krakowanie stracili aż 9 pozycji, a do tego na ich koncie widnieje 24 punktów mniej.

Są przegrani, muszą być również wygrani. Do tego grona zaliczymy Wisłę Płock oraz ŁKS Łódź.  Ci pierwsi w rankingu ekstrastats zajmują 4. pozycję, co oznacza awans o 8 oczek w górę. Natomiast Łodzianie są drużyną, która w tym rankingu zyskała najwięcej pod względem różnicy punktów. W porównaniu ze standardową tabelą ŁKS zyskał 9 punktów, lecz mimo to nie zapewniłoby to im utrzymania.

Pełna tabela uwzględniająca wyłącznie bramki Polaków

  1. Lech Poznań
  2. Śląsk Wrocław
  3. Piast Gliwice
  4. Wisła Płock
  5. Pogoń Szczecin
  6. Zagłebie Lubin
  7. Lechia Gdańsk
  8. Legia Warszawa
  9. Raków Częstochowa
  10. Wisła Kraków
  11. Arka Gdynia
  12. Jagiellonia Białystok
  13. Górnik Zabrze
  14. ŁKS Łódź
  15. Korona Kielce
  16. Cracovia

Brazylijczyk zagra w reprezentacji Chin? Na przeszkodzie stoją przepisy FIFA

Brazylijski piłkarz Oscar jest obecnie reprezentantem Shanghai SIPG. 28-latek do tej pory rozegrał 48 meczów w barwach Canarinhos, a teraz chce zmienić obywatelstwo na chińskie!

Oscar reprezentuje barwy chińskiego klubu od 1 stycznia 2017 roku, kiedy to przyszedł za 60 mln euro z Chelsea. Brazylijczyk zdążył na dobre zadomowić się w Chinach, że pojawiła się informacja o możliwej zmianie obywatelstwa.

Nawet jeśli Oscar uzyska chińskie obywatelstwo, to na przeszkodzie w grze dla reprezentacji Chin stoją przepisy FIFA. Mówią one, iż piłkarz może zagrać wyłącznie w jednej seniorskiej reprezentacji. A jak dobrze wiemy, Oscar ma bogatą karierę w reprezentacji Canarinhos, w której zagrał 48 spotkań i zdobył 12 bramek. Po raz ostatni zagrał w listopadzie 2015 roku.

Jestem w Chinach, wszyscy widzą jak dobrze gram. Gdyby FIFA zmieniła zasady naturalizacji, rozważyłbym grę dla reprezentacji Chin.

Lubię Chiny. Myślę, że inni piłkarze, który zdecydują się na wyjazd do tego kraju, skorzystają na tym ruchu- wyznał 28-latek w rozmowie z CGTN

Oscar nie byłby pierwszym Brazylijczykiem, który zdecydowałby się na taki ruch. Najlepszym przykładem jest Elkeson, który przybył do Chin w 2013 roku i stał się gwiazdą ligi. Po czasie zmienił obywatelstwo, a co więcej, otrzymał szansę na grę w reprezentacji Chin. Choć chińska federacja mówi jednak, iż nie chcą, by ich kadra składała się głównie z Brazylijczyków.