Niemieckie media komentują kontuzję Lewandowskiego. „Co za szok”

We wtorek stało się jasne, że Roberta Lewandowskiego czeka długa przerwa od gry. Bayern Monachium wydał oficjalny komunikat, w którym przekazał, że Polak wypada na aż cztery tygodnie. Wywołało to spore poruszenie w niemieckiej prasie.

Kapitan reprezentacji Polski urazu doznał w meczu z Andorą. W 62. minucie jeden z rywali upadł mu na nogę po zamieszaniu w polu karnym. Chwilę później 32-latek siedział już na ławce rezerwowych z obłożonym lodem kolanem, a w jego miejscu pojawił się Karol Świderski.

Choć początkowo PZPN na czele ze Zbigniewem Bońkiem zapewniali, że kontuzja nie potrwa dłużej niż dziesięć dni, sprawdziły się najczarniejsze scenariusze. We wtorek Lewandowski przeszedł szczegółowe badania po powrocie do Monachium. Wykazały one jednoznacznie, że nie ma szans na występ z RB Lipsk. Opuści także szereg kolejnych spotkań Bawarczyków, wraz z dwumeczem z PSG w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

„Co za dramat!”

Diagnozę Lewandowskiego komentują niemieckie media. W prasie naszych zachodnich sąsiadów dominuje szok, a także współczucie skierowane do Bayernu i jego kibiców.

– O godz. 17:07 we wtorek pojawiła się diagnoza, która wstrząsnęła wszystkimi kibicami Bayernu. Drużyna z Monachium musi obejść się bez swojego najważniejszego zawodnika w najważniejszej fazie sezonu. Co za szok. Co za dramat! Cele Bayernu na ten sezon są zagrożone – napisano w „Abendzeiitung”.

– Początkowo szacowano przerwę na 5-10 dni. A teraz szok po dalszych badaniach w Monachium: najlepszy piłkarz świata będzie nieobecny znacznie dłużej – dodaje również „Bild”.

Kontuzja Lewandowskiego znacznie utrudnia możliwe pobicie przez Polaka rekordu Gerda Mullera. Polak miał już prostą drogę do zdobycia 40 bramek w tym sezonie Bundesligi. „Kicker” spekuluje jednak, że w przypadku powrotu 32-latka na trzy ostatnie ligowe mecze, musiałby aż sześciokrotnie pokonać bramkarzy rywali.

Polacy zignorują „Black Lives Matter”? Boniek: „Jestem przeciwko takim akcjom”

Akcja „Black Lives Matter” jest chyba już znana na całym świecie. Także w futbolowym świecie jest już o niej od dłuższego czasu głośno. Piłkarze wielu klubów przed meczami klękają na znak solidarności z akcją. Pojawił się nawet pomysł, żeby taki sam gest wykonali reprezentanci Polski przed meczem z Anglią. Zbigniew Boniek odniósł się jednak do niego krytycznie.

Klękanie przed spotkaniami w Premier League stało się już niemal codziennością. Akcja „Black Lives Matter” zdobywa popularność nie tylko na angielskich boiskach. Piłkarze wykonują symboliczny gest również przed meczami w innych europejskich rozgrywkach, czy meczach reprezentacji.

Polacy dołączą do Anglików?

Raczej na pewno zobaczymy podobną sytuację w wykonaniu piłkarzy Garetha Southgate’a. Pytanie tylko, czy „Biało-Czerwoni” dołączą do swoich rywali i także uklękną przed pierwszym gwizdkiem na Wembley. Boniek w programie „Sekcja Piłkarska” dosyć krytycznie odniósł się do takiego pomysłu. Jednocześnie przyznał, że póki co ten temat nie był poruszany w obozie naszej kadry.

– Nie wiem. Na razie na zgrupowaniu ten temat się nie pojawił. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać. Tyle było ważniejszych tematów, bardziej niebezpiecznych, także to jest ostatni temat, który nas interesuje – stwierdził prezes PZPN.

– Jestem absolutnie przeciwko takim akcjom. To jest bowiem populizm, bo za tym nic nie idzie. Piłkarze czasem klękną, a jakby się niektórych z nich spytać, dlaczego klęczą, to nawet by nie wiedzieli – dodał Boniek.

Zobacz inne ciekawe teksty przed meczem Anglia – Polska:

Oficjalnie. Robert Lewandowski nie zagra z Anglią. Kontuzja kapitana Polaków

Krychowiak zakażony koronawirusem. Wciąż może zagrać na Wembley

Jan Tomaszewski krytykuje Paulo Sousę. „Lewandowski przeszkadzał Zielińskiemu”

Robert Mazurek zapytał Bońka o ustalanie składu Polski. Mocna odpowiedź

Krychowiak zakażony koronawirusem. Wciąż może zagrać na Wembley

Kolejne złe wieści przed meczem z Anglią. Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy reprezentacji Polski poinformował, że Grzegorz Krychowiak i Kamil Piątkowski otrzymali pozytywne wyniki testów na obecność koronawirusa. On sam także otrzymał taki wynik.

W poniedziałek do mediów „Łączy nas Piłka” przekazała, że Robert Lewandowski doznał kontuzji, która wykluczy go z meczu na Wembley. Napastnik wróci do Monachium, gdzie przejdzie dalszą rehabilitację. Wieczorem, tego samego dnia otrzymaliśmy również pierwsze informacje o zakażeniach koronawirusem w kadrze.

Nie wszystko stracone

Zakażonymi kadrowiczami okazali się Grzegorz Krychowiak i Kamil Piątkowski. O ile w sytuacji piłkarza Rakowa wszystko raczej przesądzone, o tyle ten pierwszy wciąż ma szanse na występ przeciwko Anglii.

Krychowiak wcześniej przeszedł już koronawirusa. Pozytywny wynik testu nie jest zatem niczym wiążącym. Jakub Kwiatkowski poinformował, że PZPN rozpoczął już rozmowy z UEFĄ w sprawie pomocnika Lokomotivu.

Oprócz dwójki zawodników zakażenia pojawiły się jeszcze w sztabie kadry. Kwiatkowski poinformował, że to on otrzymał pozytywny wynik. Reszta jego współpracowników dostała wyniki negatywne.

https://twitter.com/KwiatkowskiKuba/status/1376796919230513152

W tej sytuacji doszło do kontuzji Lewandowskiego. Kamery uchwyciły ten moment [WIDEO]

Kontuzja Roberta Lewandowskiego poruszyła całą Polskę. Uraz kapitana wykluczył go z udziału w najbliższym meczu z Anglią na Wembley. Z zapisów kamer ze spotkania z Andorą wiemy, w jakiej sytuacji doszło do uszkodzenia więzadła 32-latka.

Lewandowski doznał kontuzji więzadła pobocznego w prawym kolanie. Swoim specjalistycznym okiem ocenił ją także doktor Robert Śmigielski. Kapitana „Biało-Czerwonych” czeka nawet dwutygodniowa przerwa.

Kamery uchwyciły moment kontuzji

W 62. minucie Polacy mieli rzut rożny. Zamieszanie w polu karnym Andory przełożyło się bezpośrednio na uraz Roberta Lewandowskiego. 32-latek starał się walczyć o piłkę, jednak jeden z rywali upadł na jego nogę. Chwilę później na boisku zastąpił go Karol Świderski.

Kiedy snajper schodził z murawy na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Sztab Paulo Sousy natychmiastowo opatrzył kolano kapitana lodem.

Pesymistyczne słowa cenionego lekarza o Lewandowskim. „Przerwa może się wydłużyć nawet do sześciu tygodni”

W poniedziałek rano spadła na nas informacja o kontuzji Roberta Lewandowskiego. Kapitan reprezentacji Polski nie pojedzie z drużyną na Wembley na środowy mecz z Anglią. Zamiast tego wróci do Monachium, gdzie będzie kontynuować rehabilitację. Ceniony lekarz, doktor Robert Śmigielski w rozmowie z „WP Sportowe Fakty” ocenił uraz 32-latka. Jego prognozy nie są optymistyczne.

Przypomnijmy, że Robert Lewandowski opuścił w 63. minucie z grymasem bólu murawę stadionu Legii Warszawa. Przedwcześnie zakończone występ przeciwko Andorze spowodował uraz kolana. Badania wykazały, że snajper uszkodził więzadło poboczne w prawym kolanie.

Miał zagrać z Lipskiem

Od rana media w Polsce, ale i w Niemczech podają rozbieżne informacje o stanie zdrowia Lewandowskiego. PZPN początkowo pisał o rehabilitacji, która potrwa 5-10 dni. Z kolei Maciej Iwański na swoim Twitterze twierdził, że sytuacja jest dużo poważniejsza.

Zdaniem dziennikarza „TVP Sport” w najgorszym przypadku mogłoby być zagrożone nawet Euro. Jego domniemania szybko wyjaśnił Zbigniew Boniek. Prezes polskiej federacji uspokoił nastroje i zapowiedział, że Lewandowski będzie nawet gotowy na najbliższy mecz Bayernu Monachium z RB Lipsk w Bundeslidze.

Pauza się wydłuży?

Doktor Robert Śmigielski, który jest specjalistą w dziedzinie ortopedii i traumatologii nie zgadza się z Bońkiem. Członek Komisji Medycznej Polskiego Komitetu Olimpijskiego w rozmowie z „WP Sportowe Fakty” wyjaśnił, ile może potrwać absencja „Lewego”.

– Robert Lewandowski to bardzo ważny piłkarz zarówno dla kadry, jak i klubu, więc sądzę, że rehabilitacja rozpocznie się równolegle z leczeniem. Przy naciągnięciach więzadeł, w najbardziej optymistycznym wariancie, pauza wyniesie dwa tygodnie – stwierdził Śmigielski.

– Gdyby jednak leczenie przebiegało z zakłóceniami, przerwa może się wydłużyć nawet do sześciu tygodni. To jednak wariant mocno pesymistyczny – zaznaczył. 

Dłuższa rehabilitacja Lewandowskiego oznaczałaby kłopoty dla Bayernu. Już teraz pod znakiem zapytania stoi występ Polaka przeciwko RB Lipsk, jednak jeśli potwierdzi się czarny scenariusz, to 32-latek opuści pierwszy mecz z PSG w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Oficjalnie. Robert Lewandowski nie zagra z Anglią. Kontuzja kapitana Polaków

Spełnił się czarny scenariusz kibiców reprezentacji Polski. Robert Lewandowski w meczu z Andorą doznał kontuzji, która wykluczy go z najbliższego meczu z Anglią na Wembley.

Przez kilka dni przed rozpoczęciem zgrupowania toczyły się zażarte rozmowy między działaczami Polskiego Związku Piłki Nożnej a niemiecką federacją. Udało się wynegocjować udział Lewandowskiego w meczu z Anglią, jednak wszystko poszło na marne.

Lewandowski wróci do klubu

Na portalu „Łączy nas Piłka” pojawiła się informacja o urazie kapitana reprezentacji Polski. 32-latek spotkanie z Andorą zakończył przedwcześnie. Kiedy w 63. minucie napastnik opuszczał murawę stadionu Legii Warszawa na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Sztab kadry od razu zaczął opatrywać jego kolano, co wzbudziło niepokój wśród kibiców. W poniedziałek rano dostaliśmy oficjalne stanowisko Polskiego Związku Piłki Nożnej.

– Badania kliniczne i obrazowe wykazały uszkodzenie więzadła pobocznego prawego kolana. Krótki czas pozostający do kolejnego meczu kadry wyklucza udział kapitana reprezentacji w tym spotkaniu. Wiązałoby się to ze zbyt dużym ryzykiem pogłębienia urazu – czytamy na „Łączy nas Piłka”.

Robert Lewandowski wróci zatem do Monachium, gdzie przejdzie dalszą rehabilitację. PZPN dodał także, że leczenie tego typu urazu potrwa od pięciu do dziesięciu dni.

Robert Mazurek zapytał Bońka o ustalanie składu Polski. Mocna odpowiedź

W porannej rozmowie Roberta Mazurka na antenie „RMF FM” gościem był Zbigniew Boniek. Prezesa PZPN dziennikarz zapytał między innymi o ustalanie składu przez Paulo Sousę. Padło także pytanie o najbliższy mecz z reprezentacją Anglii na Wembley.

Polacy mają już za sobą dwa mecze pod wodzą nowego selekcjonera. Debiutanckie spotkanie z Węgrami zakończyło się remisem (3-3), zaś drugie z Andorą zwycięstwem (3-0). Teraz Sousę czeka ciężka przeprawa z faworytem naszej grupy, a więc Anglią.

„Mamy problemy”

Mimo zwycięstwa z Andorą ciężko wyobrazić sobie optymizm wśród kibiców. Reprezentacja Polski nie pokazała najpiękniejszej gry z niżej notowanymi rywalami. Boniek na pytanie o środowy mecz odpowiedział dosyć zachowawczo.

– Z Anglią będziemy grali inaczej. Nie przypominam sobie, żebyśmy kiedyś wygrali na Wembley. Oprócz szczęśliwego remisu, gdy mogliśmy przegrać 1:8, a dzięki wspaniałej grze Tomaszewskiego osiągnęliśmy coś historycznego. Jedziemy do Anglii zdając sobie sprawę, że drużyna angielska jest mocna, jest faworytem nie tylko tego spotkania, ale tej grupy. Dzisiaj żyjemy w takich czasach, że wszystko jest ubierane w tony, powiedziałbym, dramatyczne. Jak nie wygrasz z Andorą 5:0, 6:0, to znaczy, że mecz był słaby – przyznał prezes PZPN w rozmowie z Mazurkiem.

Niedzielne spotkanie opiewało w kilka groźnych sytuacji dla naszych kadrowiczów. Reprezentanci Andory grali twardo i często nie powstrzymywali się od ostrych wejść. Boniek poinformował, że niektórzy z „Biało-Czerwonych” narzekają na drobne urazy.

– Mamy pewne problemy, bo nasi przeciwnicy grali szalenie ostro. Ilość fauli, i to takich specjalnych, była bardzo duża. Mamy kilku piłkarzy, którzy mają drobne urazy, to m.in. Robert Lewandowski. Miejmy nadzieję, że dzisiaj się to wszystko pozytywnie zakończy. Jak nie, to będziemy musieli grać takimi zawodnikami, jacy będą do dyspozycji – stwierdził.

„Bądźmy poważni”

Mazurek postanowił wypomnieć Bońkowi fakt, że ten rozmawia z Paulo Sousą nawet kilka razy dziennie. Dziennikarz postanowił bezogródek zapytać prezesa o to, kto ustala skład Polaków.

– To nie Zbigniew Boniek ustala kto będzie grał i jaką obrać taktykę? – zapytał.

– Niech będzie pan poważny. Jest poniedziałek rano – bądźmy poważni – odparł stanowczo Boniek.

Paulo Sousa szykuje ofensywną taktykę na Andorę. Wszystkie działa wytoczone

Z niecierpliwością czekamy na drugi mecz Polaków pod wodzą nowego selekcjonera. Paulo Sousa w swoim debiucie zremisował z reprezentacją Węgier (3-3) i zdecydowanie miał nad czym myśleć przez ostatnie dni. Nasi kadrowicze mieli spore problemy w defensywie. Portugalczyk przed spotkaniem z Andorą zapowiadał jasno, że celuje wyłącznie w zwycięstwo. Czy zatem doczekamy się zmian formacji i personaliów? Według „Onetu” – jak najbardziej tak.

O ile ofensywa „Biało-Czerwonych” spisała się nieźle w starciu z Węgrami, o tyle nasza obrona wyglądała już nieco gorzej. Tam czeka nas kilka zmian, chociaż sam trzon kadry pozostanie raczej nietknięty.

Defensywa

Między słupkami naszej reprezentacji pewne miejsce ma Wojciech Szczęsny. Paulo Sousa mówił już na ten temat na sobotniej konferencji prasowej. Portugalczyk zresztą jeszcze przed startem eliminacji zapowiedział, że będzie skrupulatnie stawiać na bramkarza Juventusu.

Jeśli chodzi o obrońców doświadczymy pewnej zmiany. Z informacji „Onetu” wynika, że w miejsce Michała Helika, który ma sobą kiepski występ w Budapeszcie, wskoczy Paweł Dawidowicz. Pozostałymi stoperami pozostaną Jan Bednarek oraz Bartosz Bereszyński, jak w poprzednim spotkaniu.

Wahadła i druga linia

Wahadłowi, którymi wyjdziemy na Andorę nie będą już Arkadiusz Reca i Sebastian Szymański. W ich miejsca wejdą najpewniej Kamil Jóźwiak i Maciej Rybus. Obaj świetnie spisali się po wejściu na murawę Puskas Areny. Dość powiedzieć, że skrzydłowy Derby County chwilę po wejściu zaliczył asystę, a minutę później strzelił bramkę.

W środku pola zobaczymy ten sam duet z poprzedniego meczu. Piotr Zieliński i Grzegorz Krychowiak dalej będą dzielić między sobą zadania ofensywne i defensywne.

Trójka napastników

Co ciekawe, ustawienie z drugiej połowy meczu z Węgrami chyba na dobre spodobało się Paulo Sousie. Według „Onetu” na Andorę Portugalczyk zamierza od początku wyjść z trzema napastnikami z przodu. Oprócz Roberta Lewandowskiego, którego występ oficjalnie został potwierdzony, zobaczymy także Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka.

Podział zadań pomiędzy naszymi strzelbami będzie natomiast dosyć wyraźny. To kapitan „Biało-Czerwonych” będzie najbardziej obciążony. „Lewy” będzie schodzić nieco głębiej do środka boiska, aby pomóc przy rozgrywaniu piłki. Z kolei Piątek z Milikem będą częściej pod bramką rywali, w celu finalizacji akcji.

Z tego, co podał „Onet” jasno wynika, że Sousa zdecyduje się na zmianę formacji. Przy taktyce 3-4-3 zdołaliśmy odrobić straty z Węgrami. Z dużo niżej notowanym rywalem, kiedy to my będziemy faworytami, Portugalczyk chciałby od początku postawić własne warunki.

Źródło: Onet.pl

Cristiano Ronaldo rzucił opaską i opuścił boisko. „Cały naród został skrzywdzony” [WIDEO]

Reprezentacja Portugalii zremisowała z Serbią (2-2) w meczu eliminacji mistrzostw świata. W doliczonym czasie gry Cristiano Ronaldo mógł zapewnić swojej drużynie zwycięstwo, jednak sędzia nie uznał jego bramki.

Choć goście wygrywali po pierwszej połowie z gospodarzami dwoma bramkami, w drugiej odsłonie meczu dali sobie wyrwać prowadzenie. W doliczonym czasie gry do samego końca drżeli o wynik, a rywale napierali.

W ostatnich minutach doliczonego czasu goście mogli wyrwać zwycięstwo rzutem na taśmę. Piłkę obok Marko Dmitrovicia posłał Cristiano Ronaldo. Futbolówka po jego strzale zmierzała do bramki, ale na ratunek pędził jeszcze Stefan Mitrović.

Serb zdołał wybić piłkę wślizgiem, jednak zrobił to już za linią bramkową. Mimo tego gol kapitana Portugalczyków nie został uznany.

Rzucona opaska

Ronaldo nie chciał pogodzić się z taką decyzją arbitra. Ruszył do sędziów z protestami i pokazywał, że piłka wpadła do bramki gospodarzy całym obwodem. Na nic się to jednak nie zdało.

W przypływie złości 36-latek postanowił opuścić murawę przed ostatnim gwizdkiem. Portugalczyk był na tyle wściekły, że schodząc z boiska rzucił opaskę kapitańską. Wcześniej dostał jeszcze żółtą kartkę za swoje protesty.

https://twitter.com/ElForastero1982/status/1375926193036333061

Cały naród skrzywdzony

Ronaldo po zakończonym meczu opublikował wpis na Instagramie, w którym zapewniał, że szanuje bycie kapitanem narodowej reprezentacji. Portugalczyk jednocześnie zaznaczył, że jego zachowanie podyktowało krzywdzące zachowanie sędziów.

– Bycie kapitanem reprezentacji Portugalii to jeden z największych zaszczytów i przywilejów w moim życiu. Daję i zawsze będę dawał wszystko dla mojego kraju – to nigdy się nie zmieni. Ale są sytuacje, z którymi trudno sobie poradzić. Szczególnie, gdy czujemy, że cały naród został skrzywdzony. Podniesiemy nasze głowy i stawimy czoła kolejnemu wyzwaniu. Naprzód, Portugalio! – napisał 36-latek.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Cristiano Ronaldo (@cristiano)

Co za wejście Niemczyckiego do kadry! Zatrzymał Lewandowskiego na pierwszym treningu [WIDEO]

Karol Niemczycki otrzymał awaryjne powołanie na zgrupowanie reprezentacji Polski w miejsce Łukasza Skorupskiego. Bramkarz Cracovii ma już za sobą pierwszy trening w narodowych barwach, na którym zaimponował, broniąc rzut karny Roberta Lewandowskiego.

Skorupski otrzymał w sobotę pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Taka sytuacja zmusiła Paulo Sousę do wysłania dodatkowego powołania. Z obiegu wypadł mu bowiem trzeci bramkarz. Poza Wojciechem Szczęsnym w odwodzie został tylko Łukasz Fabiański.

Ostatecznie wybór padł na Karola Niemczyckiego z Cracovii. Jakiś czas temu Krzysztof Stanowski poinformował, że młody golkiper nie był pierwszym wyborem portugalskiego selekcjonera. Początkowo trener chciał postawić na Kamila Grabarę, jednak na wyjazd do Warszawy nie pozwolił mu jego klub, Aarhus.

Dobry początek

Okazuje się, że Niemczycki może okazać się świetnym wyborem Sousy. 21-latek ma już za sobą pierwszy trening w narodowej reprezentacji, na którym wykazał się świetnym instynktem. Golkiper stanął naprzeciwko Roberta Lewandowskiego i obronił jego rzut karny.

Bramkarz Cracovii doskonale „wyczuł” intencje kapitana, co jest niezwykle trudnym zadaniem. Piłkarz Bayernu Monachium znany jest ze swojego niebywale precyzyjnego wykonywania „jedenastek”, więc dla młodego piłkarza musiało być to piękne przeżycie.

– Dzwonię do dziadka, do babci, do trenera, że Robertowi karnego złapałeś – śmiał się na nagraniu na Twitterze „Łączy nas Piłka” Zbigniew Boniek.

Dwóch pewniaków na mecz z Andorą. „Normalnie tego nie robię”

Reprezentacja Polski w niedzielę na stadionie Legii Warszawa podejmie reprezentację Andory. Dla „Biało-Czerwonych” będzie to drugie spotkanie eliminacji mistrzostw świata w Katarze. Wcześniej Polacy zremisowali 3-3 z Węgrami. 

Drugi mecz w rozpoczętych w czwartek eliminacjach odbędzie już na „naszym terenie”. Paulo Sousa zdradził, których piłkarzy na pewno zobaczymy od początku niedzielnego starcia. Dla Portugalczyka będzie to okazja do pierwszego zwycięstwa za sterami kadry.

Bez lekceważenia rywali

Chociaż spotkanie z Andorą zapowiada się na najłatwiejsze spośród pozostałych marcowych starć Polaków, nie ma mowy o braku szacunku. Sousa na konferencji przedmeczowej zauważa, że dla rywali nawet jedna bramka będzie dużym sukcesem i powodem do radości. Dlatego jego podopieczni muszą od początku do końca zachować czujność i koncentrację.

– Musimy skupić się na najbliższym meczu, on pod wieloma względami nie będzie łatwy. Dla rywali zwycięstwem byłaby choćby jedna bramka, są bardzo agresywni na boisku, więc musimy być na to dobrze przygotowani – kontrolować emocje i grać tak szybko, jak to możliwe – zaznaczył w sobotę Portugalczyk.

Dziennikarze byli także ciekawi, czy Robert Lewandowski dostanie odpoczynek po trudnej przeprawie w Budapeszcie. Selekcjoner zapowiedział jednak, że kapitan kadry na stadionie Legii wyprowadzi do boju resztę zawodników.

– Normalnie tego nie robię, najpierw zwracam się do piłkarzy i mówię im, kto wystąpi. Ale mogę ujawnić, że Robert Lewandowski zagra od początku przeciwko Andorze – wyjawił.

Wojciech Szczęsny także pozostanie w pierwszym składzie reprezentacji Polski. Golkiper Juventusu zebrał sporo krytycznych opinii po spotkaniu z Węgrami. Sousa nie chce jednak po jednym meczu zmieniać swojej koncepcji i dalej będzie na niego stawiać.

– Będą też nowi zawodnicy, zrobimy kilka zmian w składzie. Podczas meczu zobaczymy, co się wydarzy i ewentualnie podejmiemy decyzje w trakcie spotkania. Jeżeli chodzi o Szczęsnego, to on będzie na boisku – ujawnił szkoleniowiec.

Nikolić nadal zakochany w Legii Warszawa. „Tylko nie mów, że Lechowi” [WIDEO]

Nemanja Nikolić był zawodnikiem Legii przez półtora roku. Węgier sięgnął w Ekstraklasie dwukrotnie po mistrzostwo Polski oraz jeden raz – po Puchar Polski. W sezonie 2015/16 był także królem strzelców Ekstraklasy. Jak się okazuje, napastnik wciąż pamięta swoją przygodę z Warszawą. Dał temu przykład w zakulisowej relacji ostatniego meczu Węgry – Polska.

Przypomnijmy, że w czwartek w Budapeszcie „Biało-Czerwoni” zremisowali po szalonym meczu ze swoimi bratankami (3-3). Polacy dwukrotnie musieli gonić wynik, jednak udało im się wywieźć ze stolicy rywali jeden punkt. Na kanale „Łączy nas Piłka” pojawiła się relacja z tamtego spotkania.

„Nie mów, że Lechowi”

Zza kulisowego materiału mieliśmy okazję obejrzeć odprawę przedmeczową Paulo Sousy, reakcja na trafienia oraz… pewną rozmowę. Mianowicie chodzi o moment, w którym piłkarze schodzili już z boiska. Wówczas obok siebie szli Bartosz Bereszyński, wraz z Nemanją Nikoliciem. Wtem podszedł do nich kamerzysta, a następnie zbił „żółwika” z 31-letnim napastnikiem.

– Nadal kocha Warszawę – zaśmiał się Bereszyński.

– Nadal, bardzo – podkreślił Nikolić, po czym dodał – I zawsze będę kibicował Legii.

– Pamiętam Cię z Ekstraklasy – powiedział autor nagrania.

– Jakiemu klubowi kibicujesz? – spytał z kolei Nikolić.

– Tylko nie mówi mi, że Lechowi, jak on – zaśmiał się Węgier wskazując na obrońcę reprezentacji Polski.

Nikolić w naszym kraju nie tylko zdobył kilka trofeów. W barwach Legii łącznie strzelił 55 bramek, a także dołożył 11 asyst. Co więcej, został wybrany piłkarzem roku 2016 w Ekstraklasie.

Niemczycki nie był pierwszym wyborem Sousy. Portugalczyk chciał innego bramkarza

W wyniku podwyższonej temperatury Łukasza Skorupskiego Paulo Sousa musiał wysłać dodatkowe powołania. Na zgrupowanie reprezentacji Polski dołączy Karol Niemczycki. Bramkarz Cracovii dołączy do kadrowiczów przed meczami z Andorą i Anglią. Według Krzysztofa Stanowskiego to jednak nie on był pierwszym wyborem Portugalczyka.

Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem eliminacji mistrzostw świata Sousa ogłosił szeroką kadrę reprezentacji Polski. Znalazło się na niej czterech bramkarzy, w tym Bartłomiej Drągowski. Na ostatecznej liście nie znalazł się golkiper Fiorentiny. Okazuje się, że ze zgrupowania odpadnie także Łukasz Skorupski.

Bramkarz Bolognii zmaga się z problemami zdrowotnymi. Poczuł się źle już podczas meczu z Węgrami. Miał także podwyższoną temperaturę, a obecnie oczekuje na wynik testu na obecność koronawirusa, które mają nadejść w nocy.

Awaryjne powołanie

Taka sytuacja zmusiła Sousę do dowołania innego bramkarza. Okazał się nim być Karol Niemczycki z Cracovii. Krzysztof Stanowski poinformował jednak, że to nie 21-latek był pierwszym wyborem Portugalczyka.

Początkowo selekcjoner chciał dać szansę Kamilowi Grabarze. Jego kandydaturę przekreślił z kolei klub, w którym występuje na co dzień. Aarhus nie zgodził się na wyjazd Polaka na zgrupowanie. Czemu? Był to przywilej duńskiego zespołu. Klub miał prawo odmówić udziału 22-latka w zgrupowaniu, jeśli nie dostał sygnału dwa tygodnie wcześniej.

Były reprezentant Polski skrytykował Sousę za jedną decyzję. „To był błąd”

Debiut Paulo Sousy jako selekcjonera był połowicznie udany. Z jednej strony Polacy w Budapeszcie przegrywali już dwiema bramkami, jednak „Biało-Czerwonym” udało się wyciągnąć wynik (3-3). Portugalczyk zebrał również niejednakowe oceny.

Rozpoczęcie eliminacji mistrzostw świata Polska zaczęła od remisu z Węgrami. Choć kadrowicze przegrywali już 0-2, to dzięki dobrym zmianom Sousy udało się uratować końcowy wynik. Dla gości bramki strzeliła dwójka rezerwowych – Krzysztof Piątek i Kamil Jóźwiak, a także Robert Lewandowski. Warto odnotować, że skrzydłowy Derby County zanotował przy golu kontaktowym asystę.

Kulejąca defensywa

50-latek mimo niezłego pokazu w ofensywie zebrał negatywne opinie za grę obronnym swoich podopiecznych. Swoją ocenę za decyzję Sousy wyraził między innymi Tomasz Kłos. 69-krotny reprezentant Polski skrytykował Portugalczyka w „TVP Sport” za zestawienie defensywy.

– Byłem bardzo zdziwiony brakiem Kamila Glika. To był błąd. Nie wiem, czym kierował się nowy selekcjoner. Widać było, jak osobowość Glika wpływa na zespół. Jan Bednarek prezentuje się zupełnie inaczej u jego boku, a inaczej z Michałem Helikiem – stwierdził Kłos.

– Zastanawiam się, czy Sousa aż tak dobrze zna charakterystykę tych zawodników, że zdecydował się na tak odważną zmianę w taktyce. Teraz nie ma na to przecież czasu. Rozumiem, że pojawił się nowy trener, który chce sprawdzić inne warianty. Gdy jednak podpisywał kontrakt to musiał zdawać sobie sprawę, w jakiej sytuacji jest drużyna – podkreślił.

Zobacz także:

„Więcej emocji, niż w całej kadencji Brzęczka”. Twitter komentuje debiut Paulo Sousy

Według Kłosa Helik ostatecznie ucierpiał przez decyzję Sousy. Pamiętajmy, że dla stopera Barnsley był to debiutancki występ w narodowych barwach.

– Musiał wejść „w buty” tak doświadczonego piłkarza jak Glik. Być może gra dobrze w Anglii, ale taką decyzją zrobiono mu krzywdę. Można było dać mu szansę w meczu z Andorą, mniej wymagającym rywalem. Teraz został rzucony na głęboką wodę. Jeden, drugi czy trzeci błąd może mocno skomplikować jego karierę w kadrze – podsumował.

Oficjalnie! Kolejny reprezentant Anglii nie zagra z Polską. Dołączył do Rashforda.

Reprezentacja Anglii do meczu z Polską przystąpi w podwójnym osłabieniu. Według dziennikarza „The Times” Gareth Southgate oprócz Marcusa Rasfhorda nie będzie mógł skorzystać także z Bukayo Saki.

Od łatwego zwycięstwa z San Marino Anglicy rozpoczęli zmagania w naszej grupie eliminacyjnej do mundialu. „Synowie Albionu” gładko pokonali zdecydowanie słabiej notowanych rywali 5-0.

W spotkaniu tym zabrakło zarówno Marcusa Rashforda, jak i Bukayo Saki. Jeśli chodzi o lidera Manchester United sytuacja jasna była już wcześniej. Wiadomo, że 23-latek opuści również spotkania z Albanią i Polską. 

Niepewności do końca

W przypadku Saki absencja w meczu z San Marino nie była jeszcze wyznacznikiem jego nieobecności w kolejnych spotkaniach. Henry Winter z „The Times” poinformował jednak, że kontuzja piłkarza Arsenalu ostatecznie wyklucza jego udział także w starciu z „Biało-Czerwonymi”.

– Bez niespodzianki. Marcus Rashford oraz Bukayo Saka wypadli z meczów reprezentacji Anglii przeciwko Albanii, oraz Polsce. Nie powinni zostać powołani – napisał Winter.

– To trudny sezon, trzeba radzić sobie z kontuzjami, piłkarze potrzebują odpoczynku. To sprawiedliwe wobec klubów. Na dodatek Anglia potrzebuje ich świeżych na EURO – dodał dziennikarz.

W najbliższą niedzielę Anglicy zagrają z Albanią. Tego samego dnia Polacy podejmą na własnym obiekcie Andorę. Na środę zaplanowano z kolei bezpośrednie starcie obu reprezentacji. Mecz odbędzie się o 20:45 na Wembley.