Złe wieści dla Arka Milika. Marsylia bliska pozyskania bramkostrzelnego napastnika

Arkadiusza Milika czeka trudny okres na Stade Velodrome. Polak w ostatnim czasie wypadł ze składu Olympique Marsylii, a zimą prawdopodobnie nie zmieni barw klubowych. Na domiar złego Francuzi zamierzają sfinalizować transfer innego snajpera, w postaci Cedrica Bakambu. 

Przypomnijmy, że Milik był niedawno bohaterem całkiem głośnej sagi. Według włoskiej oraz francuskiej prasy jego transfer sondował Juventus. Wszystko posypało się jednak przez wygórowane żądania Marsylii za reprezentanta Polski. OM oczekiwało bowiem minimum 20 milionów euro, na co nie zamierzał zgodzić się ani Juventus, ani żaden inny europejski klub.

Poważny konkurent

Brak transferu zimą oznaczał jedno – Milik mu zostać na Stade Velodrome i walczyć o miejsce w składzie. Działacze Marsylii nie zamierzają mu tego ułatwiać i pracują nad ściągnięciem nowego napastnika. W przeszłości grał już w Europie.

Mowa o Cedricu Bakambu, który w 2018 roku opuścił Villarreal za 40 milionów euro i przeniósł się do Beijing Guoan. W Chinach zdobył 45 goli w 66 występach, dokładając jeszcze 19 asyst. Od 1 stycznia reprezentant Demokratycznej Republiki Kongo pozostaje jednak bez klubu.

Sytuację ma zamiar wykorzystać Olympique Marsylia. Według Matteo Moretto ze „Sky Sports” 30-latek może podpisać kontrakt na 2,5 sezonu. Dziennikarz powołał się na doniesienia „L’Equipe”.

Jeśli Bakambu faktycznie trafi na Stade Velodrome, to sytuacja Milika stanie się jeszcze trudniejsza. Polak w tym sezonie ma spore problemy z odnalezieniem formy. Po powrocie po kontuzji dobre występy zaliczał jedynie w Pucharze Francji. W Ligue 1 strzelił zaledwie jednego gola w 10 meczach.

Mocne słowa pod adresem Edena Hazarda. „To tylko gość, który się spasł”

Belgijski polityk posłał bardzo nieeleganckie słowa pod adresem Edena Hazarda. Jean-Marie Dedecker, bo o nim mowa, nazwał piłkarza Realu Madryt „małym spaślakiem”. W przeszłości był on trenerem olimpijskiej kadry judo. 

Eden Hazard ma sporo problemów. Od kiedy trafił do Hiszpanii, nie potrafił wejść na poziom, jaki prezentował w Chelsea. Dodatkowo od dawna boryka się z nawracającymi kilogramami. Cyklicznie internet obiegają zdjęcia Belga zmagającego się z nadwagą, gdy nadchodzi okres przygotowawczy i przerwa w rozgrywkach piłkarskich.

Ostre słowa

W piłkarza Realu Madryt uderzył ostatnio belgijski polityk Jean-Marie Dedecker. Burmistrz miasta Middelkerke, zaś w przeszłości trener olimpijskiej kadry judo nie przebierał w słowach w rozmowie z „Krant van West-Vlaanderen”. 69-latek nazwał Hazarda „spaślakiem”.

Media cały czas na niego narzekają, a to tylko gość, który się spasł – grzmiał polityk.

Uważam, że w Katarze niczego nie ugramy. Liderzy nie są już w takiej formie, jak kiedyś. Przekroczyli swój szczyt i schodzą w dół. Kevin De Bruyne, Romelu Lukaku czy Dries Mertens są rezerwowymi. To starzejąca się generacja. Chciałbym się mylić, ale myślę, że mam rację – dodał pesymistycznie.

Łukasz Fabiański zdradził plany na koniec kariery. „Chciałbym, ale zobaczymy, co będzie”

Łukasz Fabiański w najbliższą środę zaliczy swój 300. występ na poziomie Premier League. Polski bramkarz udzielił z tej okazji wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”. Zdradził w nim, między innymi, swoje plany na zakończenie kariery. Czy wróci do Polski? 

West Ham podejmie jutro Norwich City i jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to Fabiański stanie w bramce „Młotów”. Dla 36-latka będzie to trzysetny występ w Premier League. W swoim CV golkiper ma grę na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Anglii dla Arsenalu oraz Swansea City. Na Wyspach zadebiutował w sezonie 2007/08.

Plany na przyszłość?

Z okazji dobicia do tak okazałej liczby występów Fabiański udzielił wywiadu „Przeglądu Sportowemu”. Podzielił się w nim emocjami, jakie mu obecnie towarzyszą.

– Czuję ogromną dumę. Z co najmniej dwóch powodów. Pierwszy – to duży sukces, biorąc pod uwagę, jak trudne miałem początki w Anglii. Drugi – mam świadomość, że niewielu jest polskich piłkarzy, którzy mogą się pochwalić taką liczbą meczów rozegranych w pięciu czołowych ligach Europy. Dobicie do bariery trzystu występów było moim małym celem przed tym sezonem i cieszę się, że za chwilę go zrealizuję – przyznał.

36-latek zdradził również, jakie ma plany odnośnie zakończenia kariery. „Fabian” zapowiedział, że na razie nie myśli jeszcze o swoim ostatnim spotkaniu. Gdy jednak do tego dojdzie, to chciałby pozostać w Anglii.

– Chciałbym zakończyć karierę w Anglii. Ale zobaczymy, co będzie, bo życie potrafi zweryfikować wszelkie cele. Nie zamierzam jednak za daleko wybiegać w przyszłość. Chcę godnie siebie reprezentować i grać na odpowiednio wysokim poziomie – stwierdził.

– Jeśli tak się stanie, nikt nie powinien patrzeć na mnie przez pryzmat wieku tylko umiejętności. Mam kilka dobrych wzorców pod tym względem: Edwin Van der Sar, Brad Friedel, Mark Schwarzer. Było kilku bramkarzy, którzy grali przez długie lata – dodał Polak.

Brutalne wejście w 1. minucie meczu PNA. To powinna być czerwona kartka [WIDEO]

Kamerun pokonał reprezentację Burkina Faso (2-1) w pierwszym meczu tegorocznego Pucharu Narodów Afryki. Już w drugiej minucie spotkania jeden z piłkarzy gości mógł wylecieć z boiska z czerwoną kartką. Steeve Yago dopuścił się bardzo ostrego wejścia.

https://twitter.com/PoorEPLreferees/status/1480212999503818764?fbclid=IwAR0IbwVryM5S_97h6v3dYVJPx0CS5T_yJ4wuaEhZkcKgAN77HNOa169IksQ

Na szczęście dla zawodnika faul zakończył się tylko żółtym kartonikiem. Gdyby jednak takie wejście nastąpiło w dalszej fazie meczu, niewykluczone, że Yago nie dokończyłby spotkania.

 

Puchacz już w Turcji. Ogłoszenie wypożyczenia kwestią czasu [WIDEO]

Tymoteusz Puchacz w niedzielę wieczorem pojawił się w Turcji. W Trabzonie ma oficjalnie zasilić szeregi Trabzonsporu. Polak zmieni klub na zasadzie wypożyczenia z Unionu Berlin. 

Od dawna pojawiały się informacje o potencjalnej zmianie pracodawcy przez Puchacza zimą. 22-latek nie łapał się do składu Unionu i wyraźnie odstawiał poziomem od reszty zespołu. Na braki taktyczne Polaka miał mocno narzekać Urs Fischer, trener stołecznej ekipy.

Wypożyczenie kwestią czasu

Mimo wszystko berlińczycy nie chcieli na dobre pozbywać się „Puszki”. Zdecydowano więc o wysłaniu go na wypożyczenie. Najprawdopodobniej padnie na turecki Trabzonspor, o którym informacje pojawiały się już od kilku tygodni.

Kluby porozumiały się między sobą jakiś czas temu. W niedzielę wieczorem pojawiło się, natomiast nagranie, gdzie widać Puchacza wsiadającego do autokaru w Trabzonie. Oficjalne ogłoszenie wypożyczenia jest zapewne kwestią czasu.

Lewandowski odniósł się do poszukiwań nowego selekcjonera. „To musi być osoba, która zna reprezentację”

Trwają poszukiwania nowego selekcjonera dla reprezentacji Polski. Na razie nadal nie wiadomo, kto obejmie kadrę przed meczem barażowym z Rosją. Robert Lewandowski odniósł się do sprawy po wygraniu plebiscytu na Sportowca Roku w Polsce. 

Cezary Kulesza ma ręce pełne roboty. Prezes PZPN musi jak najszybciej znaleźć nowego selekcjonera, który poprowadzi kadrę w barażach o mistrzostwa świata. W gronie potencjalnych kandydatów znajduje się wielu szkoleniowców, zarówno z kraju, jak i z zagranicy.

Co na to kapitan?

O wybór nowego selekcjonera zapytano Roberta Lewandowskiego. 33-latek odebrał wczoraj statuetkę dla Najlepszego Sportowca Roku w Polsce w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Po gali odbył rozmowę z Aldoną Marciniak i Maciejem Szmigielskim.

– W tym momencie, zważywszy na to, że mamy 2-3 treningi przed pierwszym meczem, przede wszystkim to musi być osoba, która zna reprezentację. Chyba Polak byłby osobą, która by szybciej do nas dotarła. Zawsze jak jest trener zagraniczny, to trzeba trochę czasu, żeby zrozumieć język, nie jakim mówi, ale język ciała, język piłkarski – stwierdził Lewandowski.

– Zobaczymy, jaka będzie decyzja, ale myślę, że polski trener wiedziałby jak najszybciej do nas dotrzeć, jak nas zmotywować i powiedzieć, w którym kierunku chcemy iść i jak mamy grać. To jest moje osobiste zdanie, ale prezes będzie wybierał i jego decyzję poznamy w swoim czasie – dodał.

Kapitan „Biało-Czerwonych” odniósł się również do możliwe powrotu Adama Nawałki. Szanse byłego selekcjonera kadry z lat 2014-2018 wciąż są bardzo wysokie. Głównie ze względu na to, że doskonale zna reprezentację. Jak podkreśla sam Lewandowski – wspólnie przeżyli wiele pięknych momentów.

– Przeżyliśmy wiele fantastycznych momentów i tego się nie zapomina. My doceniamy cały ten czas, który spędziliśmy z trenerem Nawałką, te dobre momenty, chociaż oczywiście skończyło się tymi słabszymi. Ale sport jest po to, żeby wyciągać wnioski, uczyć się na błędach. Nie ma idealnego sukcesu. Jest parę też innych kandydatur, to jest ból głowy prezesa Kuleszy, ale ma spokój i to jest najważniejsze przy podejmowaniu takiej decyzji – powiedział „Lewy”.

Trudny mecz

Mecz barażowy z Rosją będzie miał wielki ciężar. Sama stawka spotkania może przytłaczać, natomiast historia również nie jest nam przychylna. Ze „Sborną” zagramy bowiem w Moskwie na Łużnikach. W przyszłości „Biało-Czerwoni” nigdy nie byli w stanie pokonać tam naszych marcowych rywali.

– Historia jest po to, żeby ją zmieniać. Sam ją w poprzednim roku kilka razy zmieniłem. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie, jeśli chodzi o baraże. Wiem, że w tym meczu będzie wiele podtekstów, pewnie także tych politycznych. My musimy skupić się na tych sportowych – podkreślił.

– Podsumowując tę karuzelę trenerów – niezależnie od tego co się dzieje, ważne, żeby później drużyna wygrywała. Tego nam życzę – skwitował 33-latek.

Szpakowski chce polskiego selekcjonera w kadrze. Wskazał dwa nazwiska. Jedno zaskakuje

Nadal nie wiadomo, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. W gronie kandydatów pojawiają się zarówno nazwiska szkoleniowców z krajowego podwórka, jak i zagranicznych fachowców. Według Dariusza Szpakowskiego to właśnie w tej pierwszej grupie powinniśmy szukać następcy Paulo Sousy.

Reprezentacja Polski w marcu podejmie Rosję w meczu barażowym o wyjazd na mistrzostwa świata. Na razie jednak „Biało-Czerwoni” pozostają bez selekcjonera, po tym, jak kadrę opuścił Paulo Sousa na rzecz Flamengo. Obecnie PZPN skupia się na poszukiwaniach nowego trenera.

Trzeba postawić na Polaka?

Głos w sprawie nowego selekcjonera zabrał Dariusz Szpakowski. Zdaniem komentatora Cezary Kulesza nie powinien już stawiać na zagranicznych specjalistów. 70-latek wskazał dwa nazwiska, które przede wszystkim należy wziąć pod uwagę.

– Polska piłka stoi przed arcytrudnym wyborem. Niech prezes rozmawia, dzwoni, pyta doradców. Oby to pozwoliło nam awansować na mundial – ocenił dla „TVP Sport”.

– Myślę, że nie powinniśmy teraz spoglądać w kierunku zagranicznego trenera. Adam Nawałka i Jerzy Brzęczek mogliby objąć kadrę. Oni znają polskie realia i zawodników. Najwięcej przemawia za Adamem, który potrafiłby to poukładać – dodał.

– Mam nadzieję, że na dwa spotkania i z tym efektem, o którym marzymy, czyli grą w Katrze. Zdecydowanie jestem za polską opcją – podsumował Szpakowski.

Stępiński z kolejnym golem na Cyprze! Polak strzelił 6 bramkę w tym sezonie [WIDEO]

Mariusz Stępiński znowu daje o sobie znać. Polski napastnik strzelił bramkę w wygranym meczu Arisu z Achas (2-1). Dla snajpera był to szósty gol w tym sezonie ligi cypryjskiej. 

Trafienie 26-latka otworzyło wynik spotkania 15. kolejki Protathlima A’ Kategorias. Stepiński w 29. minucie popisał się ładnym strzałem głową, dzięki któremu umieścił piłkę w siatce Achas. Polak w bieżącym sezonie zdobył sześć goli w 16 występach dla Arisu Limassol. W dorobku ma także trzy asysty.

 

Kulesza postawi na zagranicznego selekcjonera? Dziś ma się spotkać z włoską legendą

Cezary Kulesza postawi na zagranicznego selekcjonera? Według Sebastiana Staszewskiego w Warszawie dojdzie do spotkania prezesa PZPN z Fabio Cannavaro! Mistrz świata z 2006 roku wysuwa się na jednego z głównych faworytów do poprowadzenia reprezentacji Polski w barażach do mistrzostw świata. 

Karuzela z trenerami, mogącymi objąć naszą kadrę powiększa się z dnia na dzień. Jednym z pierwszych szkoleniowców, wymienianych w tym temacie był jednak Fabio Cannavaro. Wówczas kandydatura Włocha wydawała się natomiast dosyć abstrakcyjna, a sam Kulesza miał dążyć do zatrudnienia polskiego trenera.

Zmiana nastawienia?

Wiele wskazuje na to, że ostatecznie wydarzenia nieco zmieniły jednak jego pogląd. Według niedawnych informacji „Przeglądu Sportowego” Adam Nawałka, który był do tej pory faworytem do poprowadzenia reprezentacji, zraził do siebie prezesa związku. Wszystko przez medialne doniesienia o jego negocjacjach z federacją Kosowa w sprawie prowadzenia tamtejszej drużyny narodowej. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Niewykluczone, że poza Nawałką Kulesza nie widzi wielu kandydatów na stanowisko selekcjonera „Biało-Czerwonych” wśród rodzimych szkoleniowców. Możliwe, że z tego powodu zdecyduje się na skorzystanie z usług zagranicznego trenera. A tych przecież nie brakuje.

Media non stop podają nowe nazwiska uznanych szkoleniowców, którzy wyrażali chęć objęcia reprezentacji Polski. Wśród nich miał być także Fabio Cannavaro, który był właściwie jednym z pierwszych wymienianych w tym temacie. I to właśnie o Włochu jest obecnie najgłośniej. Według Sebastiana Staszewskiego w sobotę ma nawet dojść do spotkania Cezarego Kuleszy z mistrzem świata z 2006 roku. Tematem rozmowy będzie ewentualne prowadzenie naszej drużyny.

Probierz żąda rozwiązania kontraktu z Termaliką. Nie poprowadził ani jednego treningu

Raptem dwa dni temu Termalica ogłosiła, że nowym trenerem drużyny został Michał Probierz, a ten już żąda rozwiązania kontraktu. Szkoleniowiec nie poprowadził nawet jednej jednostki treningowej. 

Wydawało się, że wszystko jest jasne i Probierz pomoże Bruk-Betowi w walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Jak się jednak okazało – nasza liga nadal lubi zaskakiwać. Według doniesień „Przeglądu Sportowego” w sobotę do klubu miało wpłynąć pismo o rozwiązanie kontraktu. Podpisanego dwa dni temu.

Rozczarowanie

Co się wydarzyło w tak krótkim czasie? Zdaniem osoby z otoczenia Michała Probierza, szkoleniowca miała mocno rozczarować sytuacja drużyny. Z relacji wynika, że przy ustalaniu kontraktu określono pewne wymagania. Najwidoczniej Termalica ich nie spełniła.

– Kompletnie inne były ustalenia przy podpisywaniu umowy. Chciał i był gotowy pomóc klubowi, pieniądze były dla niego sprawą drugorzędną. Ale poczuł się bardzo rozczarowany. Jeśli tak to wyglądało na początku pracy, strach pomyśleć, co byłoby dalej – cytuje „Przegląd Sportowy” osoby z otoczenia trenera.

Probierz chce rozwiązać kontrakt za porozumieniem stron. Jeśli klub nie zgodzi się na żądanie szkoleniowca, to sprawa może zejść na drogę sądową.

Świerczok odejdzie z Nagoya Grampus? Polak ma problem

Jakub Świerczok zakończy swoją przygodę z Nagoya Grampus? W japońskim klubie zmienił się dyrektor sportowy, który nie widzi Polaka i kilku innych zawodników w swojej wizji. Wszystko ma się wyjaśnić w niedalekiej przyszłości. 

Jakiś czas temu Świerczok podpadł władzom ligi japońskiej. Badania antydopingowe wykazały bowiem, że etatowy reprezentant Polski zażywał nielegalne substancje przed spotkaniem. Póki co napastnika jedynie zawieszono, aż do wyjaśnienia sprawy.

Poważne kłopoty

Okazuje się jednak, że to nie koniec problemów 29-latka. „Interia” podaje, że niebawem snajper może opuścić Nagoyę Grampus. Wszystko przez zmianę dyrektora sportowego, który nie widzi Polaka w swojej wizji.

Świerczok ma się znaleźć na liście piłkarzy, który w niedalekiej przyszłości mają opuścić klub. Stanie się tak, nawet jeśli sprawa z dopingiem zakończy się zwycięstwem napastnika.

Nowy sportowy dyrektor, którym został były reprezentant kraju Motohiro Yamaguchi, pozbywa się wszystkich zawodników, których sprowadził poprzedni dyrektor. Świerczok jest drogim zawodnikiem na utrzymaniu Nagoyi, więc jest na celowniku, żeby się go pozbyć. Na jego przykładzie pokazują, jak poprzednie kierownictwo marnowało pieniądze. Z klubem już pożegnał się włoski szkoleniowiec Massimo Ficcadenti oraz siedmiu graczy – pisze „Interia”, cytując swojego informatora z Japonii. 

29-latek w barwach Nagoya wystąpił łącznie 21 razy. Strzelił 12 bramek we wszystkich spotkaniach. Do Azji przeniósł się latem ubiegłego roku z Piasta Gliwice za 2 miliony euro.

Tak Lewandowski zareagował na odejście Sousy. Kapitan zdradził swoje odczucia [WIDEO]

Robert Lewandowski w końcu skomentował odejście Paulo Sousy z reprezentacji Polski. Mateusz Borek z „Viaplay” po meczu Bayernu Monachium z Borussią M’Gladbach (1-2) zapytał napastnika o odczucia związane z całą sytuacją. „Lewy” nie krył swojego rozczarowania. – To był dla mnie szok – mówił.

Paulo Sousa rozstał się z reprezentacją stosunkowo niedawno. Portugalczyk postanowił rozwiązać kontrakt i opuścić kadrę przed marcowym spotkaniem barażowym z Rosją o wyjazd na mistrzostwa świata. 51-latek odszedł do Flamengo.

„Szok, niedowierzanie i rozczarowanie”

Długo trzeba było czekać, aż odejście Sousy skomentują piłkarze. Najbardziej jednak liczono, że głos zabierze w tej sprawie Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski nie chciał natomiast robić tego przez media społecznościowe.

W końcu udało się jednak dowiedzieć, jakie odczucia towarzyszyły 32-latkowi, gdy dowiedział się o decyzji byłego już selekcjonera. Zapytał go o nie Mateusz Borek po przegranym spotkaniu Bayernu Monachium z Borussią M’Gladbach (1-2).

– Pomyślałem, „czy to prawda?”. Szok, rozczarowanie. Bez żadnych wcześniejszych informacji. Nie dostałem żadnego sygnału, nie rozmawiałem z nim. To był dla mnie szok, niedowierzanie i wielkie rozczarowanie. Ta informacja dotarła do mnie, jak lądowałem w Dubaju. Byłem w ferworze dojazdu do hotelu i nie patrzyłem na telefon. Dopiero po jakimś czasie ktoś z rodziny czy z przyjaciół powiedział, że jest taka informacja. A ja dopiero później zobaczyłem, o co chodzi i sam zastanawiałem się, czy to jakieś medialne ploteczki, czy faktycznie jest coś na rzeczy. I dzień później to się stało już oficjalnie – powiedział po chwili namysłu na antenie „Viaplay”.

– Byłem w Dubaju, więc nie czułem potrzeby, żeby dzwonić do trenera. To nie jest moja decyzja, tylko jego. To, w jaki sposób zostało to rozwiązane, pozostawia wiele do życzenia. I chyba w całej tej sytuacji to jest najgorsze. Z drugiej strony ja jestem zawodnikiem, który już dwa dni później myśli co zrobić, żeby było dobrze. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – dodał po pytaniu o to, czy miał jakikolwiek kontakt z Paulo Sousą po ogłoszeniu jego decyzji. 

Adam Nawałka wywołał gniew PZPN-u. Jego szanse na objęcie reprezentacji zmalały?

Adam Nawałka powodem burzy w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej. Powodem mają być ostatnie doniesienia o jego zainteresowaniu reprezentacją Kosowa. Choć były selekcjoner zdementował plotki o potencjalnym podjęciu pracy na Bałkanach, Cezary Kulesza miał nie do końca mu uwierzyć. 

Niedawno największy dziennik w Kosowie „Koha Ditore” podał, że Adam Nawałka złożył swoje CV w tamtejszej federacji piłkarskiej. 64-latek miał być zainteresowany prowadzeniem reprezentacji tego kraju. Równolegle jednak pojawiały się informacje o możliwym powrocie szkoleniowca do naszej kadry.

Szybko pojawił się komentarz Nawałki w tej sprawie. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” zaprzeczył, aby prowadził jakiekolwiek rozmowy z kosowską federacją. – Nie ma i nigdy nie było tematu objęcia Kosowa – cytował portal.

Brak wiary

Choć Nawałka szybko zareagował, to w siedzibie PZPN cała sytuacja miała wywołać małe trzęsienie ziemi. Cezary Kulesza miał bowiem mocno zdenerwować się na byłego selekcjonera. Według „Przeglądu Sportowego” prezes potraktował takie zagrywki, jako próbę umocnienia pozycji szkoleniowca w negocjacjach ws. powrotu do kadry.

– W siedzibie polskiego związku zrobiło się gorąco. Nie ze strachu, że ktoś może nam podebrać trenera, a ze złości. Zinterpretował to jednoznacznie jako próbę umocnienia przez Nawałkę pozycji w negocjacjach. Widział takie kombinacje nie raz, nie dwa, więc nie z nim takie numery – opisano w „PS”.

Do tej pory 64-latek był faworytem do ponownego objęcia reprezentacji Polski. Dziennik twierdzi, że całe zamieszanie sprawiło, iż Kulesza patrzy teraz na Nawałkę dużo mniej przychylnym okiem. Mimo to szanse trenera na zastąpienie Paulo Sousy nadal stoją bardzo wysoko.

Dosadna wypowiedź Vukovicia o Emrelim. „Dziś nie wiem, kim on jest”

Aleksandar Vuković na łamach „Przeglądu Sportowego” skomentował sytuację Mahira Emreliego. Azer zamiesza odejść z Legii, rozwiązując kontrakt z winy klubu. Trener „Wojskowych” nie krył rozczarowania postawą swojego piłkarza. 

Pod koniec ubiegłego roku doszło do nieprzyjemnej sytuacji z udziałem kibiców warszawskiej drużyny. Po kolejnej porażce udali się oni za autokarem Legii, aby następnie pobić zawodników za fatalną dyspozycję w tym sezonie. Najmocniej dostało się Luquinhasowi oraz Emreliemu.

Brazylijczyk postanowił, że nie chce odchodzić z Polski i zamierza dalej bronić barw mistrzów Polski. Ten drugi natomiast stwierdził, że nie widzi swojej przyszłości przy Łazienkowskiej.

W ostatnim czasie podjął kroki, które mają doprowadzić do rozwiązania kontraktu z winy klubu. Wystosował w tym celu pismo, gdzie zawarto przewinienia, jakich dopuściła się Legia. Wniosek Azera został jednak odrzucony, zaś sytuacja stanęła w martwym punkcie.

„Dziś nie wiem, kim jest Emreli”

Aleksandar Vuković na łamach „Przeglądu Sportowego” nie krył swojego rozczarowania postawą 24-latka. Serb krótko po objęciu Legii postanowił porozmawiać z Emrelim, aby nakłonić go do pozostania w Warszawie. Sygnały, jakie wysyłał wówczas Azer były jasne – chce zostać i dalej grać w stolicy.

Teraz jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej. „Vuko” sam do końca nie rozumie, dlaczego Emreli zachował się w ten sposób i z dnia na dzień zmienił zdanie.

– Mówiłem w grudniu, że po pierwszej rozmowie z Mahirem miałem pozytywne odczucia na jego temat, wywarł na mnie dobre wrażenie. Umówiliśmy się, że widzimy się w styczniu, zawodnik był pozytywnie nastawiony. Obecna sytuacja i zmiana jego podejścia każą zadać sobie pytanie, o co chodzi z zawodnikiem, który najpierw zapowiada gotowość do treningów w styczniu i walkę o miejsce w składzie, a później całkowicie zmienia zdanie – przyznał Serb.

– Są w życiu sytuacje, w których poznajemy, kto jakim jest człowiekiem. Ja wiem, jaki jest Luquinhas [Brazylijczyk był drugim po Emrelim pobitym zawodnikiem przez kibiców Legii i też nosił się z zamiarem odejścia – przyp. red.], dziś natomiast nie wiem, kim jest Emreli – dodał.

Potwierdzenie wypożyczenia Puchacza kwestią czasu? Stanowski: „Jest porozumienie”

Tymoteusz Puchacz jedną nogą w Trabzonsporze? Krzysztof Stanowski napisał na Twitterze, że Turcy porozumieli się z Unionem Berlin w sprawie wypożyczenia polskiego obrońcy. Teraz pozostała tylko zgoda samego zawodnika. 

22-latek nie może zaliczyć wyjazdu z Polski do udanych. Puchacz od opuszczenia Lecha Poznań gra bardzo niewiele. W barwach Unionu przez całą rundę jesienną nie zagrał ani razu w Bundeslidze. Jedyne szanse, jakie otrzymywał od Ursa Fischera, były spotkaniami Ligi Konferencji Europy. W rozgrywkach wystąpił siedmiokrotnie, notując dwie asysty.

Łapanie formy w Turcji

Powodem takiej sytuacji miało być słabe przygotowanie taktycznie Puchacza oraz jego braki w grze defensywnej. Szkoleniowiec Unionu miał spędzić z zawodnikiem dużo czasu, aby przedstawić mu swoją wizję. Starania nie przyniosły jednak efektu, a Fischer stracił cierpliwość.

Dlatego też ekipa z Berlina pracuje nad wypożyczeniem reprezentanta Polski. Według niedawnych informacji Trabzonspor wykazywał spore zainteresowanie 22-latkiem. Turcy chcieli pozyskać obrońcę na zasadach odpowiadających Unionowi.

Teraz wydaje się, że formalności powoli dobiegają końca. Krzysztof Stanowski napisał na Twitterze, że kluby są już „po słowie” i dogadały się między sobą. Do pełni szczęścia brakuje zatem najprawdopodobniej zgody samego piłkarza.

– Jest porozumienie między Unionem Berlin i Trabzonsporem w sprawie Puchacza – napisał dziennikarz.