Saudyjczycy profesjonalizują trzecią ligę. Tyle można w niej zarobić

Saudyjczycy nie przestają zaskakiwać swoim rozmachem. Państwo postanowiło zwiększyć zainteresowanie rozgrywek, inwestując w amatorskie zespoły z trzeciej ligi.




Saudyjczycy profesjonalizują trzecią ligę

Arabia Saudyjska od wielu miesięcy sprowadza do siebie największe gwiazdy futbolu. Przypomnijmy jednak, że nie każdy, kto zdecydował się na transfer na Bliskich Wschód, jest obecnie zadowolony. Jordan Henderson planuje wrócić do Europy, a Ajax wyraził wstępne zainteresowanie.




Właściciel Rakowa poszerzy działalność? Może przejąć zagraniczny klub! [CZYTAJ]

Takie sytuacje jednak nie blokują Arabów. Saudyjczycy nie chcą się zatrzymać na promowaniu najlepszej ligi. Planują rozwijać także niższe szczeble rozgrywek i zachęcają potencjalnych zawodników za pośrednictwem platformy FutbolJobs.

Oferta obejmuje wynagrodzenie od trzech do czterech tysięcy euro miesięcznie oraz własne mieszkanie. Dyrektor FutbolJobs, Valentin Botella Nicolas stwierdził, że ogłoszenie cieszy się sporym zainteresowaniem.




– Odzew, jaki otrzymaliśmy, był wprost przytłaczający. Można to policzyć na podstawie tysięcy codziennych interakcji, e-maili, wpisów w mediach społecznościowych czy wiadomości na WhatsAppie z prośbami o informacje dotyczące tej konkretnej oferty – powiedział.




Najbardziej poszukiwanymi zawodnikami są środkowi obrońcy, skrzydłowi i napastnicy. Brakuje również członków sztabów szkoleniowych, fizjoterapeutów i masażystów. Arabowie szukają również piłkarek.

Wspomniane działania są najprawdopodobniej spowodowane staraniem się Arabii Saudyjskiej o poprawę wizerunku w świecie futbolu i nie tylko. Wspomniane państwo kandyduje bowiem do organizacji Mistrzostw Świata w 2034 roku.

Źródło: MARCA, Meczyki.pl

Właściciel Rakowa poszerzy działalność? Może przejąć zagraniczny klub!

Słowackie media donoszą o możliwym rozszerzeniu działalności Michała Świerczewskiego, właściciela Rakowa Częstochowa. Zgodnie z plotkami Świerczewski miałby objąć jeden ze słowackich klubów.




Michał Świerczewski jest właścicielem Rakowa Częstochowa od 2015 roku. Jest kibicem tego klubu od lat 90′. Jak sam mówi, prowadzenie klubu piłkarskiego jest dla niego połączeniem pasji z realizacją marzeń. Prowadząc Raków, osiągnął z nim wiele sukcesów. Najpierw wprowadził ten klubu do Ekstraklasy, a następnie zdobył mistrzostwo Polski i zakwalifikował się do europejskich pucharów.




Prowadzenie Rakowa Częstochowa nie jest jedyną działalnością Michała Świerczewskiego. W 2002 roku wraz ze swoimi kolegami założył firmę x-kom. Obecnie jest prezesem spółki. Od 2011 roku x-kom jest sponsorem Rakowa Częstochowa.




Jeden ze słowackich profili na Twitterze podał, jakoby Michał Świerczewski był zainteresowany objęciem jednego z klubów na Słowacji. Mianowicie chodzi o FC Tatran Presov. Klub ten występuje obecnie w drugiej lidze słowackiej. Po rundzie jesiennej zajmuje drugie miejsce w ligowej tabeli, co daje udział w barażach o awans do słowackiej ekstraklasy.




Powyższą informację podał profil „Futbalove Zakulisie”. Miał on uzyskać tę informację od kilku polskich źródeł. Póki co nie ma jednak jeszcze żadnych poważniejszych informacji w tej sprawie. Póki co należy na tę sprawę wyłącznie jako ciekawostkę, choć nie należy nic wykluczać.

Kotwica rozwiązała umowę z Rzeźniczakiem. Niecodzienna przyczyna decyzji

Kotwica Kołobrzeg zdecydowała się rozwiązać umowę z Jakubem Rzeźniczakiem, donosi portal „meczyki.pl”. Klub postanowił złożyć jednostronne wypowiedzenie kontraktu.




Przed startem sezonu 2023/2024 Jakub Rzeźniczak został piłkarzem Kotwicy Kołobrzeg. Środkowy obrońca opuścił Ekstraklasę na rzecz klubu z II ligi. Na jesieni 37-latek był podstawowym piłkarzem Kotwicy. Wystąpił w 16 z 20 możliwych do rozegrania meczów. W części spotkań pełnił nawet funkcję kapitana.




W grudniu Jakub Rzeźniczak udzielił niezwykle kontrowersyjnego wywiadu. Piłkarz pojawił się w programie „Dzień Dobry TVN”, gdzie w ohydny sposób wypowiedział się na temat swojej córki z poprzedniego związku. Wprost stwierdził, że nie chce mieć ze swoją córką kontaktu.

Nie mam kontaktu z córką i to jest moja decyzja. Nie chcę się powtarzać i nie chcę do tego wracać. Po prostu nie czuję żadnej więzi po tym wszystkim, co się wydarzyło, co się stało. Chcę być szczery, nie chcę mydlić oczu. Były próby zbudowania więzi, ale się nie udały. Próbowanie co chwilę jest złe dla Inez, a tak jest jasna sytuacja mówił w grudniu Jakub Rzeźniczak.




Jak się okazuje, występ Jakuba Rzeźniczaka spowodował rozwiązanie jego kontraktu z Kotwicą Kołobrzeg. Portal „Meczyki” podaje, że klub postanowił jednostronnie rozwiązać umowę zawodnika. Za powód wskazano wspomniany wyżej występ piłkarza w programie telewizyjnym. Według władz Kotwicy piłkarz „w sposób rażący naruszył postanowienia Kodeksu Etycznego Polskiego Związku Piłki Nożnej (zasadę etyki piłkarskiej, fair play, szacunku, życzliwości, a także zachowania poczucia godności), a także w sposób rażący naruszył postanowienia kontraktu”.




AKTUALIZACJA:

Kotwica Kołobrzeg wydała oficjalny komunikat w tej sprawie. Klub potwierdził powyższe doniesienia o rozwiązaniu kontraktu z piłkarzem. Klub wprost skrytykował zachowanie swojego byłego już zawodnika.

„Miejski Klub Piłkarski Kotwica Kołobrzeg oświadcza, że wypowiedzi udzielone przez Pana Jakuba Rzeźniczaka w programie „Dzień Dobry TVN” są niezgodne z etycznymi wartościami prezentowanymi przez środowisko Klubu. Z uwagi na łączenie Pana Jakuba Rzeźniczaka z Kotwicą Kołobrzeg, Klub wyraża swój głęboki sprzeciw i dezaprobatę do zaistniałej sytuacji.
Klub zawsze kierował się szacunkiem, uczciwością i życzliwością względem swoich pracowników, kibiców, a także rywali na boisku. Chcemy i dążymy do tego, aby wszyscy ludzie związani z Klubem byli kojarzeni z wartościami jakie przyświecają nam w Kotwicy.
Jesteśmy świadomi, że wypowiedzi, zwłaszcza publiczne, mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie psychiczne oraz wizerunek osób których dotyczą.
Nasz Klub zdaje sobie sprawę z możliwych konsekwencji wpływu publicznych wypowiedzi osób na zdrowie i samopoczucie innych osób. Dlatego też nigdy nie spotka się z naszą aprobatą wypowiedź, która może naruszyć spokój, zdrowie psychiczne lub jakiekolwiek inne dobra.
Klub zawsze będzie kierował się zasadami i regułami sportu takimi jak fair play, uczciwość, sprawiedliwość, szacunek, życzliwość i koleżeństwo, rzetelność, wytrwałość, honor, godność i lojalność, kultura i gościnność, solidarność i wierność, a także odpowiedzialność.
Jakiekolwiek naruszenie zasad, którymi się kierujemy zawsze spotka się z naszym wyraźnym sprzeciwem.
Dlatego też z uwagi na fakt, iż wypowiedzi Pana Jakuba Rzeźniczaka w ocenie Klubu naruszają wymienione standardy, Klub podjął decyzję, aby oficjalnie wyrazić swój sprzeciw i dezaprobatę do zaistniałej sytuacji.”


źródło: meczyki.pl

Piłkarz klubu z Ligi Mistrzów urodził się cztery lata po śmierci matki. Teraz stanie przed komisją w celu wyjaśnienia wieku

Według doniesień portalu „beIN Sports” Guelor Kanga został wezwany na przesłuchanie przez Komisję Dyscyplinarną Afrykańskiej Konfederacji Piłki Nożnej. Zawodnik miał wyjaśnić podejrzenia dotyczące fałszywych danych w jego dowodzie.




Piłkarz z podrobionym dowodem?

Media dotarły do informacji, które podają w wątpliwość zgodność daty urodzenia Guelora Kangi. „33-latek” w rzeczywistości ma być o wiele starszy, niż twierdzi. Gdyby naprawdę miał tyle lat, ile podaje, to musiałby się urodzić kilka lat po śmierci matki.

Złota Piłka w rękach Speeda. Streamer zapytał Ronaldo, czy jest ojcem Cristiano [WIDEO]




Guelor Kanga ma w swoim CV niezłe europejskie drużyny. Pomocnik w 2013 roku trafił do FK Rostów z rodzimego Gabonu. W 2018 roku przeszedł do Crvenej Zvezdy. W międzyczasie odszedł do Sparty Praga i ponownie trafił do stolicy Serbii w 2020 roku. To właśnie z tym klubem zdobył najwięcej trofeów i zagrał w Lidze Mistrzów.

W ostatnim czasie wokół pomocnika Crvenej Zvezdy pojawiło się sporo zamieszania. Komisja Dyscyplinarna Afrykańskiej Konfederacji Piłki Nożnej wezwała go na przesłuchanie ws. potwierdzenia wieku. Kanga twierdzi, że urodził się 1 września 1990 roku. W sprawie pojawiło się jednak wiele dowodów podających to w wątpliwość.




Obserwowany od lat

Media przyjrzały się gabońskiemu piłkarzowi w 2021 roku. Wówczas mówiło się o tym, że mógł sfałszować tożsamość i w rzeczywistości być Kongijczykiem o imieniu i nazwisku Guelor Kiaku Kiaki Kiangani. Kilka dni temu oskarżono go o posługiwanie się fałszywymi danymi.

Wszystko przez doniesienia „beIN Sports”. Źródło twierdzi, że nie ma takiej możliwości, żeby urodził się 1 września 1990 roku, ponieważ cztery lata wcześniej zmarła jego matka. Po wspomnianych doniesieniach CAF postanowiła wznowić śledztwo w tej sprawie.




Według doniesień mediów piłkarz belgradzkiego klubu stanie niedługo przed komisją dyscyplinarną. Tam odpowie na pytania dotyczące tej kwestii.

Źródło: beIN Sports

Złota Piłka w rękach Speeda. Streamer zapytał Ronaldo, czy jest ojcem Cristiano [WIDEO]

 

Streamer znany pod pseudonimem „Speed” spotkał się z Luisem Nazario de Lima. Ronaldo pokazał mu w swoim domu Złotą Piłkę oraz odpowiedział na pytanie, czy jest ojcem Cristiano Ronaldo.




Speed w domu Ronaldo

Speed nie przestaje zaskakiwać. Streamer niedawno znalazł się na gali Złotej Piłki, gdzie szczekał po ogłoszeniu zwycięstwa Leo Messiego. Podczas tej samej uroczystości zagadywał do portugalskich piłkarzy Manchesteru City, podając się za ich rodaka.




FC Barcelona rozstanie się z Nike? Konkurencyjna firma robi podchody pod giganta [CZYTAJ]

Tym razem amerykański streamer udał się do domu Ronaldo Nazario. Podczas rozmowy przy stole internetowy twórca spytał legendarnego Brazylijczyka o to, czy jest ojcem Cristiano Ronaldo. Pytanie wywołało spory uśmiech u byłego piłkarza.

– Jesteś tatą Ronaldo? – zapytał Speed.

– Co masz na myśli? – odparł Brazylijczyk.

– Masz to samo nazwisko co Ronaldo, jesteś jego ojcem? – ponowił Amerykanin.

– Jestem tym pierwszym Ronaldo – odpowiedział.

– Dokładnie. Jesteś pierwszym Ronaldo, więc jesteś ojcem Ronaldo? – spytał twórca internetowy.

– On jest oryginalnym Ronaldo – usłyszał Speed od siedzącego obok przyjaciela 47-latka.

– Wiedziałem to! – podsumował Speed, który poszedł wyściskać Brazylijczyka.

Złota Piłka w rękach Speeda

Teraz internetowy twórca spotkał się z Luisem Nazario de Lima. Brazylijczyk pokazał mu w swoim domu Złotą Piłkę, dał mu ją nawet potrzymać, co wywołało wzruszenie streamera. Podczas prezentacji nagrody za plebiscyt wywiązała się dyskusja.




– Cristiano i Messi mają zdecydowanie więcej ode mnie, ale mam dwie takie – powiedział Ronaldo w kontekście nagród Złotej Piłki.

– Nie, Ronaldo ma więcej. Nie Messi. Okej? – zapytał Speed.

– Nie lubisz Messiego? – odparł 47-latek.

– Nie, nie lubię Messiego. Dlaczego? Bo jest niski i słaby. Ronaldo jest lepszy. No weź bracie, wiesz, że Cristiano Ronaldo jest lepszy. Jesteś ojcem Ronaldo, to Twój syn. Musisz go wspierać – powiedział streamer.

– Uwielbiam ich obu – odpowiedział Ronaldo, wywołując śmiech u Speeda z powodu dyplomatycznej odpowiedzi.




Speed jest wielkim fanem Cristiano Ronaldo. Amerykanin kilka miesięcy temu spełnił swoje marzenie i spotkał Portugalczyka po meczu reprezentacji z Bośnią i Hercegowiną. Wszystko udokumentowały kamery.

FC Barcelona rozstanie się z Nike? Konkurencyjna firma robi podchody pod giganta

Według medialnych doniesień współpraca Nike z FC Barceloną dobiega końca. „Más que pelotas” twierdzi, że w 2028 roku nowy kontrakt z Blaugraną może podpisać inny producent, Puma.




Rekordowe pieniądze?

Puma sponsoruje między innymi Manchester City, AC Milan, Borussię Dortmund, reprezentację Austrii, Szwajcarii i Czech. Niemiecka firma ma również umowę z Neymarem, Jackiem Grealishem, Kingsleyem Comanem, Christianem Pulisiciem i Kaiem Havertzem.




Tragiczne przeżycia polskiego piłkarza. „Pojechałem do Niemiec, żeby rozpoznać zwłoki” [CZYTAJ]

Puma wydaje na sponsoring City Group około 65 milionów rocznie. Ich umowa obowiązuje do 2029 roku. Według medialnych doniesień niemiecka firma miałaby wydać znacznie większe pieniądze na współpracę z FC Barceloną.




Według gazety „Sport” Nike kwota płacona Blaugranie wynosi między 105 mln euro a 155 mln euro za sezon. W rzeczywistości „tylko” 66 mln odpowiada dochodom ze sponsoringu.

Nowe doniesienia ws. sponsoringu przekazało „Más que pelotas”. Według wspomnianego źródła w Nike panuje niepokój ze względu na zaangażowanie Pumy. Marka ma jednak zabezpieczenie w postaci klauzuli, która nie pozwoli FC Barcelonie na łatwe rozwiązanie umowy, która obowiązuje do 2028 roku.




Władze Dumy Katalonii uważają, że klub powinien otrzymywać zdecydowanie więcej, niż przewiduje kontrakt z Nike. Barcelona ma pracować nad potencjalnym wyjściem z umowy. Według „Más que pelotas” klub miałby podjąć współpracę z Pumą od sezonu 2025/2026. Jeśli byłoby to możliwe, FC Barcelona rozważyłaby jeszcze wcześniejsze podpisanie umowy.

Źródło: Más que pelotas, Sport, blaugrana.pl

fot. fcbarcelona.com

Tragiczne przeżycia polskiego piłkarza. „Pojechałem do Niemiec, żeby rozpoznać zwłoki”

Michał Janota udzielił obszernego wywiadu Tomaszowi Ćwiąkale. Były piłkarz Feyenoordu opowiedział o traumatycznych przeżyciach z 2015 roku.

Tragedia piłkarza

Michał Janota swego czasu był uznawany za jeden z największych polskich talentów. Dzisiaj piłkarz ma 33-lata i poszukuje klubu po rozwiązaniu kontraktu z Podbeskidziem Bielsko-Biała.




Podczas przerwy od regularnej gry były piłkarz Feyenoordu był gościem w podcaście Tomasza Ćwiąkały. 33-latek wypowiedział się tam na temat zdarzeń z przeszłości. Między innymi wspominał grze w młodzieżowym zespole Feyenoordu.

Przełomowe wieści ws. Bartosza Slisza! Zawodnik wybrał nowy klub. Wiadomo, ile może zarobić Legia [CZYTAJ]




W rozmowie pojawił się również czas na osobiste kwestie. Michał Janota opowiedział o tragedii rodzinnej, która dotknęła go w 2015 roku. 33-latek zdradził okoliczności śmierci jego brata, który był pracownikiem na statku.

Cała sytuacja miała miejsce niedługo po śmierci jego ojca. Wówczas Janota był piłkarzem Górnika Zabrze.




– Brat pływał na statku. Pamiętam, że trener Ojrzyński nie wziął mnie wtedy do osiemnastki meczowej. Oni pojechali, a ja rozmawiałem z bratem wieczorem. Coś przerywało, więc powiedziałem, że następnego dnia zadzwonię. Rano poszedłem do sklepu i dzwoni do mnie średni brat i mówi, że prawdopodobnie Krzysiek nie żyje. Ja blady, szybko w auto, zadzwoniłem do trenera i opowiedziałem, jaka jest sytuacja – powiedział 33-latek.

Podczas trasy piłkarz poinformował matkę oraz żonę brata o zaistniałym zdarzeniu. Dodatkowo Michał Janota musiał pojechać do Niemiec z bratem w celu identyfikacji.




– Pojechałem z bratem do Niemiec, żeby rozpoznać zwłoki. Ciało było spalone, więc nie chcieli go nam pokazać. Powiedzieli, że nie ma na to szans. Rozpoznałem brata, bo miał na sobie dres Feyenoordu. Spytali o to i powiedziałem, że to na pewno on. Potem był pogrzeb, wróciłem do Zabrza i robiłem swoje. Dla mnie piłka to była odskocznia w tamtym momencie i dużo mi pomogła. Ja też uważam, że psychicznie jestem mocny – podsumował Janota.

Źródło: Tomasz Ćwiąkała (YT)

Przełomowe wieści ws. Bartosza Slisza! Zawodnik wybrał nowy klub. Wiadomo, ile może zarobić Legia

Portal meczyki.pl podaje, że Bartosz Slisz dokonał wyboru w kwestii swojego nowego klubu. Pomocnik Legii Warszawa zdecydował, że chce przejść do Atlanty United. Stołeczni mają na nim zarobić ponad 3 miliony dolarów. 




Slisz od dłuższego czasu należy do najważniejszych piłkarzy Legii. Tylko w bieżącym sezonie rozegrał aż 33 mecze. Strzelił w nich jednego gola i zanotował trzy asysty. Ma także na koncie pierwsze mecze w reprezentacji Polski, w której do tej pory zagrał sześciokrotnie.

Kierunek: Stany!

Wszystko złożyło się na spore zainteresowanie 24-latkiem na rynku transferowym. Do Legii spływały oferty z wielu klubów, ale najczęściej mówiono o ekipach z Serie A i MLS. Jak na razie nie było jednak wiadomo, na jaki kierunek zdecyduje się sam zawodnik, któremu niebawem wygasa kontrakt.




Według informacji portalu meczyki.pl wreszcie doszło do przełomu. 24-latek miał zgodzić się na odejście do Atalanty United i to jeszcze tej zimy. Na całej transakcji Legia ma zarobić około 3,5 mln dolarów.




– 24-latka nie było na środowym treningu warszawiaków. Obecnie dopinane są ostatnie formalności związane z przeprowadzką, do której dojdzie już tej zimy – napisano na portalu. 

Były piłkarz Premier League wpadł w finansowe tarapaty. Kilkanaście lat temu jego majątek wyceniano na 12 mln funtów

„The Sun” poinformowało o sytuacji byłego piłkarza Premier League. Emile Heskey, którego majątek wyceniano na 12 milionów funtów, stanął w obliczu bankructwa.




Zmiana poziomu życia

Emile Heskey zakończył piłkarską karierę w 2016 roku. Przed zawieszeniem butów na kołku bronił barw Leicester City, Liverpoolu, Birmingham, Wigan, Aston Villi, Boltonu czy australijskiego Newcastle.




Podczas przygody z piłką 45-latek uzbierał łącznie 516 spotkań w Premier League. Zanotował w tym czasie 110 trafień oraz 43 asysty. Były reprezentant Anglii po karierze pozostał przy futbolu.

Brazylijczyk w polskiej kadrze? To możliwe! Rozpoczął naukę języka polskiego [CZYTAJ]

Aktualnie jest dyrektorem ds. piłki nożnej w kobiecym zespole Leicester City. Pomaga również w młodzieżowych drużynach reprezentacji Anglii. Wszystko na papierze wygląda w porządku. Typowa kariera piłkarza i pozostanie w branży.




Okazuje się jednak, że Emile Heskey wpadł w poważne tarapaty. Według „The Sun” 45-latek ma problemy finansowe, mimo tego, że w 2009 roku jego majątek wyceniano na 12 mln funtów. Źródło twierdzi, że Heskey stoi aktualnie w obliczu bankructwa.

Według angielskiej prasy były piłkarz nie odprowadzał podatków, pracując w latach 2017-2020 jako specjalista ds. rozwoju piłki nożnej. Jego zadłużenie sięgnęło 92 tysięcy funtów. Sprawą zainteresowało się HMRC. Organizacja rządowa odpowiedzialna za zbieranie podatków założyła mu sprawę w sądzie, wcześniej karząc go grzywną w wysokości 42 tys. funtów.




Dziennik przekonuje, że jego bar, który prowadzi z żoną, został zamknięty z długami w wysokości 163 tys. funtów. HMRC ogłosiła pozew po tym, gdy opinia publiczna dowiedziała się, iż Heskey brał udział w programie inwestycyjnym dla celebrytów.

Źródło: The Sun

Brazylijczyk w polskiej kadrze? To możliwe! Rozpoczął naukę języka polskiego

Gabriel Knesowitsch rozpoczął naukę języka polskiego. Urodzony w Brazylii piłkarz ma polskie korzenie i chciałby zagrać w naszej reprezentacji.




W ostatnich miesiącach mieliśmy wysyp piłkarzy urodzonych za granicą, którzy chcieliby zagrać w polskiej reprezentacji ze względu na swoje korzenie. Póki co na ewentualne nowe twarze w biało-czerwonych barwach będziemy musieli jeszcze poczekać. Ostatnim po części naturalizowanym piłkarzem w polskiej reprezentacji był Matty Cash. Wcześniej takich przypadków było jednak zdecydowanie więcej.




Wkrótce do grona potencjalnych kandydatów do gry w reprezentacji Polski może dołączyć Gabriel Knesowitsch. Jest to 20-letni obrońca urodzony w Brazylii. Obecnie reprezentuje barwy Cuiabá Esporte Clube. W poprzednim sezonie występował na zapleczu brazylijskiej ekstraklasy.




Gabriel Knesowitsch ma polskie korzenie. Portal „sport.tvp.pl” dowiedział się, że dziadkowie ze strony jego ojca są Polakami. Ma on także korzenie niemieckie i austriackie. Przyznał, że myśli o grze w polskiej drużynie narodowej, jednak do tej pory nie otrzymał żadnego kontaktu z polskiej federacji.

– Dziadkowie ze strony ojca są Polakami, dziadek ze strony ojca jest Austriakiem, dziadek ze strony matki był Niemcem – ujawnił Gabriel Knesowitsch.

Myślałem już o grze w reprezentacji Polski, ale do tej pory nie miałem żadnego kontaktu z federacji – powiedział 20-latek.

Gabriel uzyskał już polski paszport. Co więcej, zaczął się on uczyć języka polskiego. Rozpoczął kurs, który planuje skończyć w tym roku.




20-latek jest rozchwytywany przez europejskie kluby. Wcześniej możliwy był transfer do takich klubów jak chociażby Atalanta czy Sampdoria. W rozmowie z „sport.tvp.pl” przyznał jednak, że te transfery nie doszyły do skutku ze względów formalnych.


źródło: sport.tvp.pl

Santiago Hezze uzyskał polski paszport. Czy zagra w reprezentacji Polski?

Santiago Hezze uzyskał ostatnio polski paszport. Rękę na pulsie trzyma Polski Związek Piłki Nożnej, który monitoruje sytuację tego piłkarza.




Przed kilkoma dniami „Przegląd Sportowy Onet” informował o staraniach Santiago Hezze w kontekście uzyskania polskiego paszportu. 22-letni Argentyńczyk miał złożyć wniosek o polskie obywatelstwo na prośbę klubu, w którym występuje, Olympiakosu Pireus. Wszystko przez limit graczy spoza Unii Europejskiej obowiązujący w lidze greckiej.




Santiago Hezze odnalazł swoje europejskie korzenie w Polsce. Babcia 22-latka urodziła się w Polsce. Jak przekazał portal „Meczyki”, procedura uzyskiwania polskiego obywatelstwa przez Hezze zakończyła się powodzeniem.




Sytuację Santiago Hezze monitoruje Polski Związek Piłki Nożnej. Zdaniem „Meczyków” polska federacja już wcześniej znała tego piłkarza, jednak ze względu na brak odpowiednich dokumentów nie zwracano na niego większej uwagi. To się miało zmienić po uzyskaniu przez niego polskiego obywatelstwa, który uprawnia go do gry w reprezentacji Polski.

– Polski Związek Piłki Nożnej zna tego zawodnika, ale do tej pory nie zwracał na niego większej uwagi. Wszystko rzecz jasna przez brak stosownych dokumentów. (…) Na razie nie ma tematu gry Hezze dla reprezentacji Polski. Po przekazaniu wieści nt. paszportu powiedziano nam jednak, że federacja zainteresuje się tym tematem – czytamy na „meczyki.pl”.




Santiago Hezze jest wychowankiem argentyńskiego CA Huracan. Latem ubiegłego roku trafił do greckiego Olympiakosu Pireus za 4 miliony euro. Obecnie portal „Transfermarkt” wycenia go na dwa razy tyle.

W tym sezonie Santiago Hezze rozegrał 21 meczów we wszystkich rozgrywkach dla Olympiakosu. Jest jedną z głównych postaci swojego zespołu. W przeszłości rozegrał mecz dla młodzieżowej reprezentacji Argentyny. Nie zadebiutował jednak nigdy w seniorskiej drużynie tego kraju.


źródło: Przegląd Sportowy Onet, meczyki.pl