Wenger porównał Szczęsnego i Fabiańskiego. „On do Arsenalu trafił za wcześnie”

Swojego czasu w Arsenalu w tym samym momencie występowali Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny. Wówczas obu naszych bramkarzy prowadził Arsene Wenger. Francuski szkoleniowiec udzielił wywiadku „WP Sportowe Fakty”, w którym porównał obu golkiperów. 

Szczęsny trafił do Londynu w 2006 roku. Rok później do drużyny „Kanonierów” przybył z kolei Łukasz Fabiański. Z pierwszym Wenger miał okazję pracować do 2015 roku, zaś drugi odszedł do Swansea City rok wcześniej.

Wiele różnic

Na łamach „WP Sportowe Fakty” Francuz podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat wspomnianej dwójki. Obu różniło bardzo wiele, lecz posiadali ogromne umiejętności.

– Polska potrafi „produkować” świetnych bramkarzy, a ja miałem okazję z niektórymi pracować. No cóż, faktycznie, to dwaj wartościowi bramkarze, ale inni. Również pod względem charakteru. Łukasz, jak mówiłem, typ introwertyka, a Wojciech odwrotnie – ekstrawertyk. Szczęsny lepsze warunki fizyczne, ale Fabiański wspaniały technicznie – przyznał w rozmowie z Piotrem Koźmińskim.

Z tej dwójki wiekszą karierę w Arsenalu zrobił zdecydowanie Wojciech Szczęsny, który przez lata bronił dostępu do bramki „Kanonierów”. Skoro Fabiański nie odstawał od młodszego kolei umiejętnościami, to co zaważyło, że był drugi w hierarchii?

– Natomiast porównując ich karierę w Arsenalu, chciałbym podkreślić jedną, istotną rzecz. Szczęsnemu było jednak o wiele łatwiej – podkreślił. – Proszę spojrzeć na to, jak oni przychodzili do Arsenalu. Wojtek miał zupełnie inne wejście. Przyjechał tu jako nastolatek, dorastał z Arsenalem. Miał bardzo dużo czasu, żeby się tego klubu nauczyć, zaaklimatyzować w nim. Tymczasem dla Łukasza to był skok na głęboką wodę. W młodym jak na bramkarza wieku. O tym też trzeba pamiętać – analizował francuski szkoleniowiec.

Dobry człowiek

Choć kolejność była po stronie Szczęsnego, to Wenger nie ukrywa, że z Fabiańskim pracowało mu się bardzo dobrze. Nazywa go wręcz jednym z jego ulubionych zawodników.

– To jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy, z jakimi kiedykolwiek pracowałem. Piłkarsko miał i ma wszystko. Panowanie nad piłką, technika, inteligencja, szybkość reakcji. To bramkarz kompletny. A przy tym hiper inteligentny, świadomy tego, czego od sportowca oczekuje się w nowoczesnym futbolu. Mówię o tak zwanym „prowadzeniu się”, odżywianiu i wszystkim, co ma wpływ na formę zawodnika. Powiem więc jeszcze raz: to jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy, z jakimi pracowałem. I dodam jeszcze jedno: jeden z moich ulubionych. Również za to, jakim jest człowiekiem. A jest po prostu człowiekiem dobrym – przyznał.

– Nie pomyliliśmy się co do oceny piłkarskich umiejętności Łukasza. Tu zdania nie zmienię nigdy. Natomiast, gdy teraz o tym myślę, to wydaje mi się, że on do Arsenalu trafił za wcześnie. Miał wtedy 22 lata. Dla niego przeskok z Legii był duży i nagły. Przypuszczam, że gdyby przyszedł do nas w wieku 26-27 lat, gdy bramkarz jest już ukształtowany, to jego kariera w naszym klubie potoczyłaby się lepiej. Na pewno rolę odegrało też to, jak sam do tego podchodził. Według mnie miał tendencję do zbytniego obwiniania się za popełnione błędy. Wręcz się tym torturował. Brał to wszystko mocno, chyba za mocno do siebie. Przez to nie było mu łatwo – podsumował Wenger.