Tak zachował się Szczęsny po kompromitacji z Mołdawią. Rzucił jedno zdanie do dziennikarzy

Wojciech Szczęsny nie chciał stanąć przed kamerami po fatalnym występie w meczu z Mołdawią. Zamiast tego rzucił w kierunku dziennikarzy jedno zdanie. 

Dramatycznie zakończył się trzeci mecz reprezentacji Polski w Kiszyniowie. Mimo prowadzenia 2-0 po pierwszej połowie Mołdawia zdołała po zmianie stron odwrócić losy meczu i wygrała finalnie 3-2. Kadrze Fernando Santosa nie pomogła postawa Wojciecha Szczęsnego. Bramkarz puścił trzy gole, przy których mógł zachować się zdecydowanie lepiej.

„Nic do powiedzenia”

Po kompromitacji tylko Piotr Zieliński i Jan Bednarek mieli odwagę stanąć przed dziennikarzami „TVP”. Pozostali piłkarze starali się przemknąć niezauważenie do szatni. W korytarzu redaktorom innych stacji udało się nawiązać krótkie rozmowy z Jakubem Kamiński, Jakubem Kiwiorem i Robertem Lewandowskim.

Skory do rozmowy nie był jednak Wojciech Szczęsny. Zamiast tego rzucił w kierunku dziennikarzy jedno, bardzo wymowne zdanie.

– Nie mam nic do powiedzenia po takim meczu – cytuje bramkarza kadry portal sport.pl.

Wspomniane źródło dodaje także, że piłkarz Juventusu był jednym z ostatnich, który wsiadł do autokaru kadry. Po nim do pojazdu weszli jeszcze tylko Arkadiusz Milik oraz Fernando Santos. Portugalczyk po meczu potrzebował ponoć jeszcze wypalenia papierosa w samotności.

Po trzech meczach eliminacji mistrzostw Europy „Biało-Czerwoni” mają tylko trzy punkty i zajmują dopiero 4. miejsce przed Wyspami Owczymi. W tabeli wyprzedza nas Mołdawia, Albania i Czechy.