NEWSY I WIDEO

Milik odniósł się do plotek transferowych z jego udziałem. „To medialne wymysły”

Arkadiusz Milik udzielił wywiadu telewizji Canal+. Polski napastnik zdementował plotki, jakoby po sezonie miał opuścić Olympique Marsylia. Milik jest wdzięczny OM za szansę w trudnym momencie swojej kariery.

Odpowiedział na medialne doniesienia

Media od wielu tygodni spekulują na temat kolejnego transferu Arkadiusza Milika. W ostatnim czasie mówiło się, iż Marsylia, która wypożyczyła Polaka z obowiązkiem wykupu, sprzeda go po sezonie za ponad 12 milionów euro jeśli tylko przyjdzie taka oferta. Medialne doniesienia szybko zdementował prezes Olympique Marsylia, Pablo Longoria.

Milik również nie pozostał dłużny i wypowiedział się w tym gorącym dla prasy temacie. Polak wyjaśnił także swoje słowa z wywiadu dla L’Equipe. Kibice negatywnie odebrali jego wypowiedź o marzeniach.

– Pytano mnie o to, jakie są moje marzenia. A ja jestem bardzo ambitnym człowiekiem i cały czas chcę się rozwijać, iść do przodu. Moje słowa zostały błędnie zinterpretowane – przyznał Polak w rozmowie z Canal+.

– Transfer już w letnim oknie transferowym? To medialne wymysły. Jestem bardzo szczęśliwy w Marsylii i nigdy nie powiedziałem, że chcę zmienić klub. Kiedy byłem w trudnym momencie swojej kariery, Olympique Marsylia dał mi szansę. Jestem za to bardzo wdzięczny – dodał Milik.

Arkadiusz Milik zagrał w bieżącym sezonie w 13 spotkaniach. W tym czasie strzelił 6 bramek oraz zanotował jedną asystę. Według portalu transfermarkt.de 27-latek jest warty 22 miliony euro.

Źródło: Sport.pl, Canal+

Makana Baku o atmosferze panującej w Warcie Poznań. „Pierwszy raz doświadczyłem czegoś takiego”

Makana Baku udzielił wywiadu Piotrowi Koźmińskiemu z portalu WP Sportowe Fakty. Niemiecki skrzydłowy Warty Poznań opowiedział o atmosferze w ekipie Zielonych. Wypożyczony z Kilonii piłkarz zdradził plany dotyczące swojej przyszłości.

Pierwszy raz doświadczył takiej atmosfery

Warta Poznań uchodzi za niespodziankę tego sezonu PKO BP Ekstraklasy. Ogromny wpływ na ten fakt ma doskonała atmosfera, jaka panuje w szatni Zielonych.

– Czegoś takiego doświadczyłem w mojej krótkiej jeszcze karierze po raz pierwszy. Nigdzie indziej, w żadnym innym zespole, nie było tak świetnej atmosfery, jaka jest w Warcie – mówił w rozmowie z WP Sportowe Fakty Makana Baku.

O kolorycie szatni Warty wielokrotnie wspominał Łukasz Trałka, który jest pewnym punktem w środku pola beniaminka PKO BP Ekstraklasy. Zieloni nie kryją się ze zwyczajami z szatni.

Nietypowy prezent dla drugiego bramkarza Warty

W ostatnim tygodniu furorę w sieci zrobiło nagranie z urodzin Daniela Bielicy. Wypożyczony z Górnika Zabrze piłkarz otrzymał prezent w postaci… koguta.

Zapytany przez trenera co zrobi ze wspomnianym zwierzęciem odpowiedział „będę go zjadł” nawiązując do legendarnych słów Prejuce’a Nakoulmy.

Baku też dostał nietypowy prezent

Makana Baku obchodził urodziny 8 kwietnia. Piłkarz również przekonał się o kreatywności szatni Warty Poznań. Zawodnicy Zielonych sprezentowali Niemcowi… pluszowego węża. Dlaczego akurat to zwierzę? To wyjaśnił Piotr Tworek: „Panowie, Maki bardzo boi się węży. Od dzisiaj będziesz mógł się do niego przytulać”.

Co dalej?

Baku w rozmowie z dziennikarzem WP Sportowe Fakty zdradził również plany na swoją przyszłość. Niemiec z kongijskimi korzeniami imponuje swoją formą, przez co może wzbudzić zainteresowanie bogatszych klubów z Ekstraklasy.

– Jeszcze nie wiem, jaka będzie moja przyszłość. W tym momencie myślę przede wszystkim o tych ostatnich spotkaniach, będziemy się bili o czwarte miejsce. Natomiast co będzie później… Myślę, że wszystkie scenariusze są możliwe. Również taki, że to będą moje dwa ostatnie mecze w Warcie – stwierdził skrzydłowy Zielonych.

– Oferty od czołowych polskich klubów? Rozważyłbym, tak jak wspomniałem, wszystkie scenariusze są możliwe. Nie chcę się zamykać na tę, czy tamtą opcję, czegoś tu deklarować na „nie”. Po sezonie wrócę do Niemiec i zobaczymy co się pojawi na stole – uzupełnił Baku.

Makana Baku dołączył do Warty Poznań w ostatnim zimowym oknie transferowym. Od tego czasu wystąpił w 11 spotkaniach, w których zdobył 5 bramek oraz zaliczył 2 asysty.

Portal transfermarkt.de wycenia 23-latka na 600 tysięcy euro. Zawodnik obecnie przebywa w Warcie na zasadzie wypożyczenia z niemieckiego Holstein Kiel.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Gorący doping na ulicach Londynu! Kibice Chelsea przekazali wsparcie swoim zawodnikom

W czwartkowy wieczór Chelsea mierzy się z Realem Madryt w ramach półfinału Ligi Mistrzów. Przed meczem kibice The Blues zebrali się na ulicach Londynu, aby wesprzeć swoich ulubieńców.

Po finał!

Pierwszy półfinał Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt a Chelsea zakończył się wynikiem 1:1. W lepszej sytuacji są The Blues, którzy do czwartkowego rewanżu przystąpili ze z golem zdobytym na wyjeździe. Kibice z niebieskiej części Londynu wierzą, że ich ulubieńcy są wstanie po raz drugi wznieść trofeum Ligi Mistrzów.

Aby przekazać swoje wsparcie, fani Chelsea zebrali się na ulicach stolicy Anglii. Kibice odpalili race oraz prowadzili gorący doping, a to wszystko na oczach zawodników The Blues, którzy akurat przejeżdżali autokarem

UEFA przygotowała na Euro specjalny protokół covidowy. Selekcjoner musi mieć w gotowości 13-stu zawodników

Już za kilka tygodni rozpoczną się długo wyczekiwane Mistrzostwa Europy. UEFA przygotowała protokół rozgrywania meczów, który bierze pod uwagę pandemię koronawirusa.

Większe pole manewru

Nie dwudziestu trzech a dwudziestu sześciu zawodników może mieć do dyspozycji każdy selekcjoner na Euro 2020. Tak wyniku z regulaminu rozgrywania spotkań, który UEFA przygotowała uwzględniając pandemię koronawirusa. A co, jeśli piłkarze zostaną poddani kwarantannie, bądź trafią do izolacji?

Aby spotkanie odbyło się w czasie, selekcjoner musi mieć do dyspozycji dwunastu zawodników z pola oraz jednego bramkarza. Jeśli uzbieranie takiej liczy graczy okaże się niemożliwe, spotkanie może zostać przesunięte o 48 godzin, a nawet przeniesione do innego kraju. Jeśli nie uda się przenieść meczu, UEFA może ukarać dany zespół walkowerem.

Mistrzostwa Europy 2020 rozpoczną się 11 czerwca, a spotkanie finałowe zostanie rozegrane 11 lipca. Biało-czerwoni zmierzą się w grupie z Słowakami, Hiszpanami i Szwedami, a swoje mecze rozegrają w Sankt Petersburgu, Sevilli i… Sankt Petersburgu.

Krystian Bielik wrócił do treningów z piłką! O EURO może jednak tylko pomarzyć [WIDEO]

Krystian Bielik opublikował na swoim instagramie film, na którym zaprezentował ćwiczenie z użyciem piłki. Do powrotu do gry jednak jest jeszcze bardzo daleko.

Trzykrotny reprezentant Polski 30 stycznia tego roku zerwał więzadło krzyżowe w kolanie w meczu z Bristol City. A warto zaznaczyć, że w ubiegłym roku Polak doznał tej samej, bolesnej kontuzji. Wówczas wrócił do regularnej gry po około 10 miesiącach i natychmiast stał się wyróżniającą postacią swojego zespołu.

– To bardzo smutna wiadomość. Wszyscy jesteśmy zdruzgotani. Krystian będzie teraz potrzebował dużo czasu, by wrócić do pełnej sprawności. Zrobimy wszystko, by wrócił jeszcze silniejszy – mówił Wayne Rooney.

Kiedy Bielik wróci do gry?

Biorąc pod uwagę to, że przy ostatniej niemal identycznej kontuzji pauzował 10 miesięcy, to o występie na nadchodzącym EURO może jedynie pomarzyć. Wielu ekspertów mówi, że Krystian może nawet nie wrócić na boisko do końca tego roku.

Krystian Bielik trenuje z piłką!

Krystian z pewnością chce jak najszybciej wrócić do pełnej sprawności. Dziś opublikował film, na którym widać, jak trenuje z piłką. Jak sam pisze, nagranie tego wideo zajęło mu trochę czasu. – Nie zamierzam kłamać. Nagranie tego filmu zajęło mi trochę czasu, ale praktyka czyni mistrza – napisał.

– Szybka aktualizacja dla tych wszystkich, którzy mnie wspierali przez ten trudny czas. Moja rehabilitacja przebiega dobrze. Czuję się coraz lepszy i silniejszy – napisał Krystian Bielik na swoim instagramie.

– Dziękuję za miłe wiadomości. Wrócę silniejszy niż kiedykolwiek. W ten weekend będę wspierał chłopaków z drużyny najlepiej, jak tylko będę mógł – dodał Polak.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Krystian Bielik (@krystianbielik)

Bomba transferowa. PSG znalazło alternatywę za Mbappe? Gwiazda Liverpoolu kandydatem

Wciąż nie wiadomo, jak potoczy się przyszłość Kyliana Mbappe. Francuz nadal nie podpisał nowej umowy z PSG, co frustruje zarząd mistrzów Francji. Na domiar złego paryżanie kolejny raz nie zdobędą Ligi Mistrzów, a to może bezpośrednio zaważyć na decyzji 22-latka.

Na temat Mbappe powstało już wiele plotek i teorii. Media przebąkiwały o kolejnych ofertach przedłużenia umowy z PSG, które młody gwiazdor odrzucał. Według informacji francuskich dziennikarzy piłkarz czekał na ruch ze strony Realu Madryt. Brak awansu do finału Ligi Mistrzów w tym sezonie także może się dobić negatywnie na relacjach skrzydłowego z klubem.

Poszukiwania następcy

Niepewna sytuacja z ich największą gwiazdą skłania zarząd PSG do szukania dla niego następcy. Jakiś czas temu pojawiły się doniesienia o zakończonych poszukiwaniach. W razie odejścia Mbappe ze stolicy Francji do Paryża miałby trafić Jadon Sancho z Borussii Dortmund. 

Aktualnie temat nieco przycichł, jednak „Le Parisien” w środę zrzuciło bombę. Z ich informacji wynika, że Mohamed Salah nie będzie chciał pozostawać na kolejny sezon w Liverpoolu i może zmienić barwy klubowe. To właśnie na Egipcjaninie swój wzrok mieli skupić szejkowie z PSG.

Gdyby taki transfer miał dojść do skutku potrzebne by były ogromne pieniądze. Kontrakt 28-latka z Liverpoolem wygasa dopiero w czerwcu 2023 roku, co stawia „The Reds” w dobrej sytuacji negocjacyjnej. Ponadto, portal „Transfermarkt” wycenia skrzydłowego na 110 mln euro i bardzo prawdopodobne, że mniej więcej takiej kwoty zażyczą sobie mistrzowie Anglii.

Aż siedmiu piłkarzy na wylocie z Bayernu. „Sport Bild” opublikował listę nazwisk

Bayern Monachium najbliższego lata może przejść rewolucję kadrową. Według niemieckich mediów wielu piłkarzy Bawarczyków znalazło się na liście do opuszczenia klubu. O kogo dokładnie chodzi?

Jakiś czas temu Bayern oficjalnie potwierdził zakontraktowanie Juliana Nagelsmanna. Przyjście nowego szkoleniowca było pokłosiem decyzji Hansiego Flicka o odejściu z Monachium najbliższego lata. Ze zmianą trenera wiążą się także korekty w drużynie. Tych, jak się okazuje, będzie całkiem sporo.

7 piłkarzy na wylocie

Na chwilę obecną wiadomo, że mistrzom Niemiec mocno zależy na wzmocnieniu defensywy. W tym celu potwierdzono już dogadanie się z Lipskiem w sprawie pozyskania Dayota Upamecano. Do mediów wyciekła również informacja o zainteresowaniu Bayernu Achrafem Hakimim. Marokańczyk byłby cennym ogniwem na prawej stronie obrony, gdzie aktualnie są widoczne braki.

Na razie najwięcej wiadomo jednak o piłkarzach, którzy po sezonie rozstaną się z klubem. Mowa o Davidzie Alabie, Jeromie Boatengu oraz Javim Martinezie. „Sport Bild” dotarł dodatkowo do listy z kolejnymi nazwiskami, które latem mogą rozstać się z Monachium.

Według gazety znaleźli się na niej:

  • Corentin Tolisso
  • Niklas Sule
  • Bouna Sarr
  • Adrian Fein
  • Michael Cuisance
  • Joshua Zirkzee
  • Jann-Fiete Arp

Obecnie nie wiadomo, jaka przyszłość czeka wymienioną siódemkę. W najbliższym czasie ich sytuacja powinna się jednak wyjaśnić.

Tak Zidane przemówił do piłkarzy przed rewanżem z Chelsea. „Oni są do tego przyzwyczajeni”

Przede wszystkim agresywność – tak można podsumować założenia Zinedine’a Zidane’a na rewanżowy mecz z Chelsea w półfinale Ligi Mistrzów. Kamery „El Chiringuito” nagrały fragment przemowy Francuza do swoich zawodników. 

Pierwsze starcie między „Królewskimi” a „The Blues” zakończyło się remisem (1-1). Takie rozstrzygnięcie oznaczało zaś, że żadna z drużyn nie uchodzi za wyraźnego faworyta do przejścia do finału rozgrywek. W środowy wieczór wszystko wyjaśni się na murawie Stamford Bridge.

„To właśnie to nas tu doprowadziło”

Podczas wtorkowego treningu Zidane zorganizował przemowę dla swoich podopiecznych. Francuz nawoływał przede wszystkim do agresywnego podejścia do rywali. To właśnie na tym elemencie skupił się najbardziej w rozmowie z piłkarzami.

– Musicie być bardzo agresywni. Oni są do tego przyzwyczajeni. Bardzo agresywni… – zaznaczył Zidane, uchwycony przez kamery „El Chiringuito”.

– Pamiętajcie, żeby mieć piłkę, grać nią i cieszyć się tym. To właśnie to nas tu doprowadziło. Real Madryt był i jest tym – dodał Francuz.

Taki styl jest Realowi jak najbardziej potrzebny. „Królewscy” muszą rewanż w Londynie wygrać lub zremisować stosunkiem minimalnie 2-2. Każdy inny rezultat daje Chelsea wejściówkę do finału.

Tam z kolei czeka już Manchester City, który dzień wcześniej pokonał PSG 2-0. Ekipa Pepa Guardioli po raz pierwszy historii klubu awansowała do finału Champions League. Także dla Guardioli jest to pierwszy taki mecz za sterami „Obywateli”.

Bramkarz Borussii Mönchengladbach ostrzega Lewandowskiego. „Dałbym mu ten rekord, ale nie w ten weekend”

Yann Sommer wypowiedział się na temat najbliższego meczu Borussii Mönchengladbach z Bayernem Monachium. Szwajcarski golkiper Źrebaków ostrzegł Roberta Lewandowskiego, który walczy o pobicie rekordu Gerda Muellera.

Już w najbliższą sobotę dojdzie do spotkania Bayernu Monachium z Borussią Mönchengladbach. Walczący o pobicie rekordu Gerda Muellera Robert Lewandowski ma na swoim koncie 36 bramek strzelonych w tym sezonie Bundesligi. Do wyrównania niesamowitego osiągnięcia legendarnego Niemca Polakowi brakuje czterech goli.

Zobacz również: Robert Lewandowski zabrał głos w sprawie pobicia rekordu. „Decydujące będzie to…”

Pobije rekord Muellera?

O ambicji pobicia rekordu doskonale wie bramkarz Źrebaków, Yann Sommer. Golkiper życzy „Lewemu” pobicia rekordu, jednak ostrzega go, że nie chce, by stało się to w ten weekend.

– Rekord byłby wisienką na torcie jego niesamowitej kariery. Od lat gra na niezmiennie wysokim poziomie i jest kluczowym graczem w tej wspaniałej drużynie. Jest bardzo dobry w zamykaniu akcji i nieprzewidywalny w swoich działaniach. Muszę działać szybko i podejmować dobre decyzje. Dałbym mu ten rekord, ale nie w ten weekend – przyznał w rozmowie z sport1.de.

Robert Lewandowski w bieżącym sezonie rozegrał dla Bawarczyków 37 spotkań. W tym czasie strzelił 43 bramki oraz zanotował 8 asyst. Według portalu transfermarkt.de w bieżącej kampanii Polak strzela średnio co 72 minuty. Wspomniane źródło wycenia Polaka na 60 milionów euro.

Zobacz również: Niepewna przyszłość Lewandowskiego. Bayern otrzymał ofertę sprzedaży Polaka

Źródło: WP Sportowe Fakty, Sport1.de

Lukaku zmienił zdanie. Lewandowski już nie jest najlepszym piłkarzem?

Kilka tygodni temu Romelu Lukaku przyznał, że najlepszym piłkarzem na świecie jest Robert Lewandowski. Belg po czasie jednak zmienił zdanie. Najlepszym napastnikiem na świecie wybrał kogoś innego.

Romelu Lukaku zagościł w programie La Tribune, gdzie opowiedział o ostatnich tygodniach w jego życiu. Przypomnijmy, że Belg przeżywał niedawno niesamowite chwile, bowiem jego drużyna zapewniła sobie mistrzostwo Włoch. Inter po dziewięciu latach dominacji Juventusu zdobył scudetto.

Skupienie na reprezentacji

Znaczący wkład w zdobycie tego trofeum miał były napastnik Manchesteru United, który nie ukrywał swojej radości podczas wywiadu. Belg przyznał jednak, że teraz skupia się na innym celu.

– W tej chwili jestem bardzo szczęśliwy, ale już skupiam się na mistrzostwach Europy – mówil Lukaku w programie La Tribune.

Benzema najlepszym napastnikiem

Dziennikarze zapytali belgijskiego piłkarza o najlepszego napastnika na świecie. Lukaku bez zawahania się wskazał na zawodnika Realu Madryt.

– Kto jest najlepszym napastnikiem na świecie? Bez wątpienia Karim Benzema – stwierdził snajper Interu.

Zmienił zdanie?

Co w tym dziwnego? Prawie dwa miesiące temu Lukaku wypowiedział się na temat Roberta Lewandowskiego. Wówczas uznawał go za najlepszego piłkarza na świecie.

– Uwielbiam jego etykę pracy i to, jak gra! Prawdziwy profesjonalista – twierdził wówczas Belg.

Bilans Romelu Lukaku w bieżącym sezonie to 41 występów, 27 bramek i 9 asyst. Jego umowa z Interem obowiązuje do 30 czerwca 2024 roku. Według portalu transfermarkt.de Lukaku jest warty 90 milionów euro.

Zobacz również: Znowu iskrzy na linii Lukaku – Ibrahimović. Wymowna zaczepka Belga po wygraniu Serie A

Źródło: Onet Sport, La Tribune

Juventus szuka chętnych na Szczęsnego. Evertonu nie stać, a BVB nie chce tyle płacić…

Ciąg dalszy problemów Wojciecha Szczęsnego! Widmo rozstania 31-latka z Turynem staje się coraz bardziej realne. „La Gazzetta dello Sport” podaje, że Juventus nie wiąże już swojej przyszłości z Polakiem. 

Od jakiegoś czasu we włoskiej prasie zaczęły pojawiać się wiadomości dotyczące Szczęsnego. Z informacji tamtejszych dziennikarzy wynika, że „Stara Dama” zamierza zastąpić swojego obecnego bramkarza młodszym Gianluigim Donnarummą. Co więcej, działacze Juve mają być już po słowie z Mino Raiolą, a więc agentem golkipera Milanu.

Na spotkaniu ustalono wstępne warunki dotyczące transferu. Najważniejszym z nich jest odejście Szczęsnego. Media we Włoszech dodają, że zainteresowane nim są kluby z Premier League.

Definitywny koniec

„La Gazzetta dello Sport” idzie teraz o krok dalej. Prasowy gigant z Półwyspu Apenińskiego podaje, że Juventus postanowił ostatecznie rozstać się ze Szczęsnym. W ten sposób działacze zamierzają spełnić postawiony przez Raiolę warunek i zapewnić sobie transfer Donnarummy.

„Bianconeri” rozpoczęli już poszukiwania chętnego na wykupienie 31-latka. Bramkarza przedstawiono, chociażby Borussii Dortmund. BVB nie chce jednak opłacać tak wysokiej pensji, jaką Szczęsny pobiera w Turynie. Na mocy kontraktu obowiązującego do czerwca 2024 roku za sezon gry Polak inkasuje około siedmiu milionów euro za sezon gry.

W środę pojawiła się także pierwsza kandydatura z Premier League. Angielskie i włoskie media podały, że Everton chciałby kupić Szczęsnego, jednak w tym wypadku znowu problem może grać cena. Tym razem chodzi o samą kwotę odstępnego. „The Toffies” są gotowi zapłacić nie więcej niż 10 mln euro za reprezentanta Polski.

Kamil Grosicki liczy na wyjazd na EURO! „Każdego dnia ciężko trenuję, żeby dostać powołanie”

Kontrakt Kamila Grosickiego z WBA dobiega końca i wszystko wskazuje na to, że Polak zmieni klub po tym sezonie. Na ten moment 32-latek nie chce wracać do Polski, a zamierza kontynuować swoją przygodę za granicą. Pomimo braku regularnej gry w klubie piłkarz liczy na wyjazd na EURO, o czym opowiedział w rozmowie ze swoim sponsorem „Solektro”.

Grosicki pojedzie na EURO?

Obecny sezon Kamil Grosicki może spisać na straty. A szkoda, bo w ostatnich latach był on kluczową postacią reprezentacji Polski, jednak teraz, gdy nie gra regularnie, zespół Paulo Sousy może wiele stracić. W obecnym sezonie Premier League Polak zagrał w 3 (!) meczach na 34 możliwych. Mimo to piłkarz wierzy, że otrzyma powołanie na EURO.

– Bardzo bym chciał zagrać na Mistrzostwach Europy, jest to moje marzenie. Każdego dnia ciężko trenuję, żeby dostać powołanie. Wydaje mi się, że Paulo Sousa mi ufa – wyznał Kamil Grosicki.

Czas na zmianę klubu

Jak już wspomnieliśmy, „Turbo Grosik” nie należy do najbardziej kluczowych piłkarzy WBA. W związku z tym Polak nie powinien przedłużyć wygasającego w czerwcu kontraktu. Piłkarz przyznał, że mógł odejść w zimę, jednak po prostu ten pomysł nie wypalił. W styczniu mówiło się o powrocie do Pogoni Szczecin, a teraz sam piłkarz potwierdził, że był blisko powrotu do naszego kraju.

– Moja przygoda z WBA dobiega końca, a ja będę wolnym zawodnikiem. Po EURO, a może przed podpiszę kontrakt z nową drużyną – zdradził piłkarz.

– Na razie będę koncentrował się na graniu za granicą. Kiedyś może do Polski wrócę. Chciałem w styczniu, ale niestety nie udało się. Zostawmy to bez komentarza – dodał.

Tak więc zmiana otoczenia jest niemal przesądzona. Grosiki zdradził, jakie kluby są nim zainteresowane. Jak się okazuje, w przyszłym sezonie Polak będzie mógł występować poza Europą.

– Dostaję telefony z krajów arabskich, Ameryki i Turcji. Wydaje mi się, że z klubami z tych krajów będę w najbliższej przyszłości rozmawiał. Są one najbardziej mną zainteresowane – powiedział Grosicki.

Zamieszanie po półfinale Ligi Mistrzów. Marco Verratti obrażony przez sędziego

Manchester City we wtorek pierwszy raz w swojej historii awansował do finału Ligi Mistrzów. „Obywatele” po dwóch golach Riyada Mahreza pokonali PSG (2-0) i zameldowali się w ostatniej fazie rozgrywek. Po ostatnim gwizdku Marco Verratti wyjawił, że sędzia użył w jego kierunku wulgarnych słów. Włoch nie krył swojego oburzenia.

Choć dwumecz Manchesteru z PSG był kreowany na jeden z najbardziej wyrównanych, to ekipa Pepa Guardioli przekonująco go wygrała. Paryżanie ulegli w sumie Anglikom aż 4-1. Oprócz Mahreza, który łącznie strzelił mistrzom Francji trzy bramki spora w tym zasługa Rubena Diasa. Stopera wybrano najlepszym piłkarzem rewanżowego meczu.

Dzięki wygranej „Obywatele” pierwszy raz zagrają w finale Ligi Mistrzów. Mają także spore szanse na zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach. W środę poznają swojego rywala do walki o trofeum. Będzie nim ktoś z dwójki Real Madryt – Chelsea.

„Pie*dol się”

W meczu nie brakowało oczywiście emocji. Podobnie zresztą, jak i kontrowersji. Marco Verratti wyjawił po spotkaniu, że sędzia użył w jego kierunku wulgarnych słów, które nie powinny nigdy wypłynąć z ust arbitra.

– Sędzia powiedział mi „pier*dol się”  – zdradził Włoch.

– Jeśli ja tak powiem, pauzuję 10 meczów. Dużo rozmawiam z sędziami, ale nigdy im tak nie mówię – dodał pomocnik PSG.

Jeśli Verratti mówił prawdę, to Bjorn Kuipers może mieć spore problemy. Zajściem może zainteresować się UEFA i wyciągnąć konsekwencje wobec Holendra.

Achraf Hakimi na celowniku Nagelsmanna. Potężne wzmocnienie prawej obrony

Póki co jedynym potwierdzonym piłkarzem, który trafi do Bayernu jest Dayot Upamecano. Francuz opuści latem RB Lipsk i przeniesie się do Monachium, podobnie jak jego aktualny szkoleniowiec Julian Nagelsmann. Niebawem możemy jednak poznać nazwisko kolejnego zawodnika, którego zakontraktują Bawarczycy.

Od oficjalnego ogłoszenia Nagelsmanna nowym opiekunem Bayernu minęło już kilka dni. Niedawno pojawiły się także informacje o pierwszych ruchach 33-latka. Według relacji niemieckich mediów na oku szkoleniowca znalazł się Georginio Wijnaldum.

Dalsze wzmocnienia

Na tym jednak przebudowa składu się nie skończy. We wtorek do sieci trafiły przecieki ze spotkania Nagelsmanna z zarządem Bayernu. Strony miały uzgodnić wizję nowego trenera, zaś on sam przedstawić swój dokładny plan na sezon.

Ustalono, że priorytetem będzie zwiększenie elastyczności. Co to dokładnie oznacza? Nagelsmann chce, aby Bayern płynniej przechodził do grania trójką obrońców. Dodatkowo takim systemem mistrzowie Niemiec mogą także coraz częściej zaczynać spotkania pod wodzą 33-latka. W celu usprawnienia nowej formacji potrzeba odpowiednich wykonawców.

I tutaj pojawia się nowe nazwisko na liście życzeń Bayernu, a więc Achraf Hakimi. Manuel Bonke, niemiecki dziennikarz podaje, że klub bacznie monitoruje sytuację Marokańczyka, który wręcz idealnie wpasowałby się w wizję Nagelsmanna. Po prawej stronie defensywy rzeczywiście brakuje wybieganego i silnego zawodnika. 22-latek wydaje się być doskonałym uzupełnieniem układanki.

Pytanie natomiast, jak kluby dogadają się odnośnie kwoty odstępnego. Hakimi trafił bowiem do Interu raptem we wrześniu zeszłego roku, i to za 45 mln euro. Jego kontrakt z nowymi mistrzami Włoch obowiązuje jeszcze przez cztery lata.

Robert Gumny porównał przygotowanie w Augsburgu i Lechu. „Tu jest to robione w mądry sposób”

Robert Gumny był gościem w programie Bundestalk na antenie Kanału Sportowego. Wychowanek Lecha Poznań porównał trening w Niemczech do tego w Polsce. Obrońca przyznał, że nie miał łatwych początków w Augsburgu.

Ciężki moment na zmianę otoczenia

Robert Gumny zmienił Lecha Poznań na Augsburg w letnim oknie transferowym 2020 roku. Polak długo przebijał się do składu ekipy z Bawarii, o czym powiedział w programie Bundestalk na antenie Kanału Sportowego.

– Augsburg wziął mnie w ciemno. Nie byłem wtedy po całym sezonie, rozegrałem kilka meczów w Lechu i poszedłem do Niemiec. Tutaj odbudowywałem swoją formę. Poszedłem po kontuzji i było brutalnie – stwierdził obrońca Augsburga.

Zobacz również: Robert Gumny o słowach Rafała Gikiewicza. „Ja nie wypowiedziałbym się w podobnym tonie o koledze z drużyny”

Różnice w przygotowaniu

Gumny porównał intensywność treningową w Polsce i w Niemczech. Według wychowanka Lecha Poznań w Augsburgu robią to w mądry sposób. Przygotowania w Lechu nie dawały mu tyle siły w weekendowych meczach.

– W pierwszych miesiącach, jak robiliśmy treningi dla tych, którzy nie grali, to chciało mi się wymiotować. Takich treningów nie miałem w Polsce, ale musiałem się do tego przyzwyczaić. To jest inny rodzaj zmęczenia. Po treningu jesteś wykończony, ale w weekend masz siłę, by dać sobie 100% – wyjaśnił wychowanek Kolejorza.

– W Lechu Poznań mieliśmy obóz przygotowawczy z pewnym trenerem, to trzeba było wchodzić tyłem po schodach, bo łydek nie czuliśmy, ale to się nie przekładało na mecze. Tu jest to robione w mądry sposób – dodał Gumny.

Zobacz również: Lech znalazł następcę Puchacza? Piłkarz Górnika Zabrze może trafić do Poznania


TROLLNEWSY I MEMY