NEWSY I WIDEO

Radomiak znalazł kibica z nagrania. „Trwają wewnętrzne procedury”

 

W miniony weekend podczas meczu Ekstraklasy doszło do sporego skandalu. Kibic Radomiaka Radom krzyknął do reanimowanego kibica Widzewa Łódź słowa: „zdychaj k**wo”. Według najnowszych informacji wspomniany człowiek został zidentyfikowany.




Znaleziony

Radomiak Radom w miniony weekend pokonał Widzew Łódź w wyjazdowym spotkaniu. Maciej Kędziorek w swoim debiucie zaliczył zwycięstwo 3:0. Podczas spotkania doszło jednak do sporego skandalu.

Lewandowski z niezłą średnią goli na mecz. Tylko trzech piłkarzy wykręciło lepszy wynik [CZYTAJ]




Kibic RTS-u wymagał reanimacji. Po komunikacie spikera jeden z fanów gości krzyknął do niego „zdychaj k**wo”. Wszystko zostało udokumentowane. Niedługo później kibic Widzewa zmarł, a Radomiak wziął się za znalezienie sprawcy.




– Klub Radomiak S.A. bada autentyczność nagrania, które od sobotniego wieczora widnieje w internecie. Jeśli film okaże się prawdziwy, niezwłocznie zidentyfikujemy widoczną na nagraniu osobę i zostanie on ukarany dożywotnim zakazem stadionowym – napisał Radomiak Radom w mediach społecznościowych.

https://twitter.com/1910radomiak/status/1731289378352247087

Sprawa zainteresowała dziennikarzy portalu „Interia Sport”. Dziennikarze po kilku dniach zgłosili się z prośbą o aktualizację sytuacji do rzecznika prasowego. Według Damiana Markowskiego osoba z nagrania została zidentyfikowana.




– Nie byłem przy tym, ale z tego co wiem, autentyczność została potwierdzona. Teraz trwają wewnętrzne procedury. To nie jest tak, że można z dnia na dzień nałożyć zakaz stadionowy. Działamy w tym kierunku, ale chcemy też porozmawiać z tym mężczyzną i jesteśmy w kontakcie ze stowarzyszeniem naszych kibiców. Nie jest tak, że pod publiczkę ogłosiliśmy działanie, a nic nie robimy. Sprawa jest delikatna – powiedział rzecznik prasowy Radomiaka Radom.

Źródło: Interia

Lewandowski z niezłą średnią goli na mecz. Tylko trzech piłkarzy wykręciło lepszy wynik

 

Robert Lewandowski od wielu tygodni jest krytykowany przez hiszpańskie media. Kataloński Sport postanowił wziąć Polaka w obronę. Dziennikarze wzięli pod uwagę średnią strzelanych bramek.




Niedoceniony?

Robert Lewandowski po mundialu w Katarze nie przypomina siebie. Reprezentant Biało-Czerwonych ma problemy z wykończeniem akcji. Kibice FC Barcelony frustrują się, widząc jego grę. Słabszą formę Polaka zauważyły również hiszpańskie media.




Łukasz Fabiański znowu zagra w Lidze Mistrzów? Może zastąpić kontuzjowanego bramkarza! [CZYTAJ]

Nieco inną retorykę przyjął jednak kataloński Sport. Wspomniane źródło porównało Roberta Lewandowskiego z innymi piłkarzami FC Barcelony pod względem średniej goli na mecz.

Polak ma aktualnie średnią na poziomie 0,65 gola na spotkanie w barwach FC Barcelony. Dla porównania lepsze wyniki osiągnęli tylko Luis Suarez (0,69), Leo Messi, (0,86) oraz Ronaldo Nazario (0,96).




Co ciekawe, identyczną średnią jak Lewandowski mieli Samuel Eto’o czy Diego Maradona. Polak jest więc lepszy od takich gwiazd jak Zlatan Ibrahimović, Romario, David Villa czy Thierry Henry.

Robert Lewandowski w bieżącym sezonie zanotował 17 występów dla FC Barcelony. W tym czasie 8 razy trafił do siatki rywali oraz 4 asystował przy bramkach kolegów. Jego umowa z Blaugraną obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 30 mln euro.




Źródło: Sport

Kuriozalna sytuacja w kobiecej Lidze Narodów. Wysoka przegrana byłaby korzystna dla jednej reprezentacji

Wysoka porażka kluczem do sukcesu? Taka absurdalna sytuacja może być na rękę reprezentacji Szkocji kobiet w piłkarskiej Lidze Narodów. 




Holenderki, Angielki, Belgijki oraz Szkotki rywalizują między sobą w grupie A Ligi Narodów. Obecnie szansę na pierwsze miejsce mają już tylko trzy pierwsze reprezentacje. W grupie panuje jednak dość niecodzienna sytuacja.

Potrzebna wysoka porażka

Zarówno reprezentacja Holandii, jak i Anglii mają po 9 punktów, zdobytych w 5 meczach. O jedno „oczko” mniej mają natomiast Belgijki. Szkotki nie grają już zatem w zasadzie o nic.




Chociaż właśnie nie do końca. Szkotkom byłaby bowiem na rękę… porażka z Angielkami, z którymi zmierzą się w ostatniej kolejce. Wszystko przez Igrzyska Olimpijskie, na które awansują dwie najlepsze drużyny turnieju finałowego Ligi Narodów. Jeśli awans wywalczy Anglia, to na turnieju wystąpi jako Wielka Brytania. Oznaczałoby to wówczas możliwość powołania dla reprezentantek Szkocji.




Gdyby zatem Anglia awansowała do turnieju finałowego Ligi Narodów, to powalczyłaby o wejście na IO. Na ten moment razem z Holenderkami mają tyle samo punktów, jednak te drugie mają więcej strzelonych goli. Angielki musiałyby zatem nie tylko pokonać Szkotki, ale pokonać je wysoko.




Bilans bramkowy prezentuje się następująco: Holandia 10:6 (+4), Anglia 9:8 (+1). Bilans meczów bezpośrednich jest remisowy, wobec czego o awansie decydowałby bilans bramkowy.

Selekcjoner Albanii ocenił grupę z Hiszpanią, Włochami i Chorwacją. „Brakuje Argentyny i Brazylii”

Reprezentacja Albanii wywalczyła bezpośredni awans na Euro 2024, zajmując pierwsze miejsce w grupie przed Czechami i Polską. Nasi niedawni rywale trafili do zdecydowanej grupy śmierci. Na turnieju w Niemczech zagrają z Hiszpanią, Włochami i Chorwacją. Selekcjoner Albanii wprost skomentował losowanie. 




Przed startem eliminacji mistrzostw Europy raczej nikt nie zakładał, że Albania skończy na pierwszym miejscu. A tymczasem nie tylko im się to udało, ale również odnotowali zaledwie jedną porażkę. Sylvinho, brazylijski selekcjoner „Orłów” stworzył sprawnie działającą maszynę, która nie daje rywalom łatwej gry na murawie.

Grupa śmierci

Na samym turnieju zapowiada się jednak gigantycznie ciężka rywalizacja. Albania trafiła do grupy śmierci razem z Hiszpanią, Włochami i Chorwacją. Albańskie media wprost komentowały losowanie, jako najgorsze z możliwych. Ich selekcjoner natomiast nie narzeka. Sylvinho wprost stwierdził, że dla jego drużyny każda grupa byłaby trudna, więc nie ma sensu się załamywać.




– Brakuje tylko Argentyny i Brazylii! Nie ma jednak, co narzekać. Dla Albanii każde losowanie byłoby piekłem. Na Euro nie ma słabych rywali, ponieważ grają tam drużyny, które mają sporo doświadczenia z gry na tego typu turniejach. Nasi rywale będą faworytami, ale tak też było z Polską i Czechami – powiedział Brazylijczyk, cytowany przez tvarenasport.ba.




– W Niemczech żyje wielu Albańczyków i miło ich będzie zobaczyć na stadionie. W Albanii jest wiele entuzjazmu. Zakończyliśmy eliminacje przed Polską i Czechami, a teraz musimy pokazać naszą jakość na Euro, chociaż nie będzie to łatwe – dodał, tym razem dla hiszpańskiej „Marki”.




Dla Albanii będzie to drugi wielki turniej w historii. Ostatnio grali na Euro 2016, gdzie do 89. minuty opierali się Francuzom (przegrali zaledwie 1-2), przegrali ze Szwajcarią (0-1) i pokonali Rumunię (1-0). Na tym zakończyli swój udział w turnieju. W Niemczech czeka ich jeszcze trudniejsza grupa i bardzo możliwe, że tym razem nie zdobędą nawet punktu.

Łukasz Fabiański znowu zagra w Lidze Mistrzów? Może zastąpić kontuzjowanego bramkarza!

Zaskakujące informacje na temat Łukasza Fabiańskiego przekazali dziennikarze „The Mirror”. Polak ma być brany pod uwagę przez władze Newcastle United do zastąpienia kontuzjowanego Nicka Pope’a. Mógłby tym samym ponownie zagrać w lidze Mistrzów!




Łukasz Fabiański ma problemy z regularną grą w bieżącym sezonie. Podstawowym bramkarzem West Hamu jest Alphonse Areola, natomiast Polak raczej przesiaduje mecze na ławce. Dostał szanse dwukrotnie w Pucharze Ligi oraz czterokrotnie w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy.

Powrót do Ligi Mistrzów?

W związku z nielicznymi szansami na grę, dziennikarze „The Mirror” uważają, że Fabiański może realnie myśleć o odejściu z West Hamu. Podsuwają więc Newcastle, które zmaga się z problemem na pozycji bramkarza. Kontuzji doznał niedawno Nick Pope, a więc podstawowy golkiper „Srok”. Anglik ma pauzować do kwietnia, wobec czego ekipa z St. James’ Park musi poszukać godnego następcy.




Fabiański to jeden z najbardziej konsekwentnych bramkarzy w Premier League. 38-latek wciąż jest zdolnym bramkarzem, a jego obecność pomogła West Hamowi uniknąć spadku w ostatnich sezonach, a przede wszystkim pomogła reprezentacji Polski dotrzeć do ćwierćfinału Euro 2016. Fabiański wyraził swoje niezadowolenie z decyzji trenera Davida Moyesa. Odchodząc i grając regularnie w Newcastle na dobrym poziomie istnieje więc szansa na udowodnienie, że trener się mylił – napisano w „The Mirror”.




Choć bieżący sezon nie jest dla Fabiańskiego zbyt udany, to łącznie w West Hamie ma się czym pochwalić. Dla „Młotów” od 2018 roku rozegrał 182 spotkania, 48 razy zachowując czyste konto. Jego obecna umowa z klubem obowiązuje do czerwca 2024 roku.

Nowy dyrektor sportowy Rakowa ma się czym chwalić. Odkrył wielki talent, ma uznane marki w CV

Raków Częstochowa w ostatnim czasie intensywnie szukał nowego dyrektora sportowego. Kiedy wielkimi krokami zbliża się zimowe okno transferowe, klub znalazł odpowiedniego kandydata. Do ekipy mistrzów Polski dołączył dziś Samuel Cardenas, który ma kilka ciekawych klubów w swoim CV. 




Krótko po zakończeniu letniego okna transferowego z Rakowem pożegnał się Robert Graf. Podczas współpracy, która trwała dwa lata, częstochowianie osiągnęli historyczne dla swojego klubu sukcesy. W minionym sezonie zdobyli mistrzostwo Polski.

Nowy kandydat

Latem Raków przeprowadził sporą ofensywę transferową i ściągnął aż 12 zawodników, w tym między innymi Johna Yeboaha, Sonny’ego Kittela czy Łukasza Zwolińskiego. Mimo to Michał Świerczewski zdecydował się na rozstanie z Grafem, choć nigdy nie wyjaśniono oficjalnie takiej decyzji. W kuluarach natomiast mówiło się o braku transferu klasowego napastnika, a także o chęci szukania bardziej niekonwencjonalnych transferów.




5 grudnia Raków oficjalnie poinformował o zakontraktowaniu nowego dyrektora sportowego. Został nim Samuel Cardenas, który wcześniej pracował już w Schalke czy Southampton w podobnych rolach. Ostatnio był natomiast szefem skautingu w Gent.




To właśnie on był odpowiedzialny za sprowadzenia do belgijskiego klubu Gifta Orbana, znanego przede wszystkim w Polsce kibicom Pogoni Szczecin. Nigeryjczyk załadował „Portowcom” hat-tricka w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Obecnie 21-latek ma już 5 goli w fazie grupowej LKE i w jego kontekście głośno mówi się o możliwym transferze do Premier League. Gent ściągało go za 3 mln euro z drugoligowego Stabaek, a obecnie wycenia się go na przynajmniej 20 mln.




Wracając jednak do Cardenasa – posiada on podwójne obywatelstwo – meksykańskie i niemieckie. Biegle mówi w czterech językach, a na karku ma 28 lat, co uczyni go najmłodszym dyrektorem sportowym w Ekstraklasie. Ofertę z Rakowa miał zaakceptować w minionym tygodniu, a ostatnie starcie „Medalików” ze Śląskiem Wrocław (1-1), oglądał już z poziomu trybun.

Stanowski o formie Lewandowskiego. „Wiek nie jest decydujący. W październiku 2022 roku przestawiło mu się coś w głowie”

 

Robert Lewandowski od dłuższego czasu nie pokazuje pełni swoich umiejętności. Krzysztof Stanowski w rozległym wpisie na Twitterze przedstawił swój pogląd na sytuację polskiego napastnika FC Barcelony.




Piłka się go nie słucha

Robert Lewandowski przez ostatnie tygodnie jest regularnie krytykowany przez hiszpańskie media. Kapitan reprezentacji Polski po Mistrzostwach Świata w Katarze zdecydowanie obniżył swoje loty w FC Barcelonie.




Legia odwołała się od decyzji UEFA. Kara finansowa została zredukowana [CZYTAJ]

W minionej kolejce ligi hiszpańskiej Polak miał okazję na strzelenie kilku bramek. Wszystkie zmarnował. Sytuacja wokół Roberta Lewandowskiego skusiła Krzysztofa Stanowskiego do opublikowania przemyśleń. Były dziennikarz Kanału Sportowego we wpisie na Twitterze przedstawił swój punkt widzenia na legendarnego Polaka.

Właściciel portalu Weszło uważa, że problemy Roberta Lewandowskiego nie leżą w tym, że się starzeje. Krzysztof Stanowski sądzi, iż kapitanowi reprezentacji Polski coraz bardziej zaczyna przeszkadzać brak odpowiedniej techniki.




– Dziwią mnie tak jednoznaczne głosy, że Robert Lewandowski to już na pewno będzie tylko szedł w dół, bo jest stary (35 lat). Jednocześnie nie zauważyłem głosów rok czy dwa lata temu, że brakuje mu etyki treningu czy profesjonalizmu, raczej stawiano go za wzór w tym elemencie. Po prostu nagle koło jego nazwiska pojawiły się inne cyferki i już przekaz: teraz to nie będzie dobrze grał, wiadomo. Zlatan mógł, ale on nie będzie – zaczął Stanowski.

– Ale dlaczego nie będzie? W jaki sposób konkretnie wiek się na nim odbił? Stracił moc? Szybkość? W jakim stopniu następuje utrata mocy lub szybkości między 33. a 35. rokiem życia, jeśli człowiek jest w profesjonalnym treningu i bez ciężkich urazów? O całe 5 procent, 10? 3? Ile? Bo przecież nie o 25. I czy w ogóle? – zapytał.

– Lewandowski gra słabo, ale czy to musi być kwestia wieku? W meczu z Atletico mógł strzelić cztery gole – czy nie strzelił ich, bo jest stary? Moim zdaniem staruch nie doszedłby do tych okazji. Gdyby wszystkie wykorzystał – miałby drugą młodość? Czy on odstaje i wygląda na boisku jak oldboy pomiędzy młodzieniaszkami, czy też po prostu przestała się go słuchać piłka w kluczowych momentach – odskakuje przy przyjęciu albo nie leci w bramkę po strzale? Bo moim zdaniem jeśli to drugie, to wiek nie jest decydujący i przyczyn należy szukać gdzie indziej – dodał dziennikarz.

– Mniej więcej w październiku 2022 „przestawiło mu się coś w głowie” i zaczął grać zdecydowanie gorzej, ostatnie 2-3 mecze przed mundialem już miał słabiutkie. Ale to nie przez wiek. Nie zestrzał się o 10 lat w tydzień. Nie wiem, czy wróci do wielkiego grania, czy nie. Ale wiem, że argument wieku to prymitywne alibi. Można nim odfajkować i zamknąć dyskusję. Istnieje szansa, że gość już się nie odkręci, więc i alibi przypadkiem przetrwa próbę czasu – stwierdził.

– Zresztą, jeśli o wiek chodzi, to chyba powinno to być dla mediów weryfikowalne: wystarczy sprawdzić, ile biega w czasie meczu, w jakim tempie, ile robi sprintów, można pewnie spróbować wejść w szczegóły jak czas reakcji itd. Wszystkie „fizyczne” odpowiedzi są na talerzu – zakończył Stanowski.




Robert Lewandowski w bieżącym sezonie zanotował 17 występów dla FC Barcelony. W tym czasie 8 razy trafił do siatki rywali oraz 4 asystował przy bramkach kolegów. Jego umowa z Blaugraną obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 30 mln euro.

Źródło: Twitter (Krzysztof Stanowski)

Legia odwołała się od decyzji UEFA. Kara finansowa została zredukowana

Władze Legii Warszawa odwołały się od decyzji UEFA sprzed kilku tygodni. Europejska federacja uwzględniła odwołanie polskiego klubu i postanowiła zredukować karę finansową.




Pod koniec października UEFA ogłosiła karę wymierzoną w stronę Legii Warszawa. Podstawą sankcji był domowy mecz Legii z Aston Villą (3:2). Europejska federacja postanowiła ukarać Legię karą finansową w łącznej wysokości 41 tysięcy euro. Więcej o tej decyzji UEFA pisaliśmy TUTAJ.




Na karę dla Legii złożyło się kilka czynników. Po pierwsze, było to blokowanie przejść, za co Legia miała zapłacić 16 tysięcy euro. Kolejnym powodem kary były zamknięte bramy ewakuacyjne, kara za to przewinienie wyniosła 15 tysięcy euro. Ostatnim z elementów składowych było użycie środków pirotechnicznych przez kibiców, kara została oszacowana na 10 tysięcy euro.




Legia postanowiła odwołać się od decyzji Komisji Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA (CEDB). Odwołanie zostało uwzględnione przez wspomniany organ. Anulowana karę za użycie środków pirotechnicznych (10 tys. euro) i za zamknięcie bram ewakuacyjnych (15 tys. euro). W związku z tym Legia została zobligowana jedynie do zapłaty 16 tysięcy euro za blokowanie ciągów komunikacyjnych i przejść.





źródło: uefa

Leo Messi ze specjalnym traktowaniem na treningach FC Barcelony. „To brzmi szalenie, ale to prawda”




Jean-Clair Todibo wypowiedział się na temat współpracy z Lionelem Messim w FC Barcelonie. 23-letni Francuz zdradził, że na treningach z Argentyńczykiem panowały specjalne zasady.

Niestandardowe zasady




Jean-Clair Todibo w rozmowie w jednym z programów Ligue 1 ujawnił kulisy treningów z Lionelem Messim. Francuz, który reprezentował FC Barcelonę w latach 2019-2021 zdradził, że na zajęciach z Argentyńczykiem panowały specjalne zasady. Miały one na celu jego ochronę.

Erling Haaland może zostać ukarany. Pokłosie reakcji Norwega na kontrowersyjną decyzję sędziego [CZYTAJ]

Według 23-latka zawodnicy nie mogli dotykać Lionela Messiego.




– W Barcelonie nie pozwalali nam dotykać Leo Messiego podczas treningu. To brzmi szalenie, ale to prawda. Musieliśmy zachować ostrożność. To normalne, ponieważ jest najlepszy, a my nie chcieliśmy go skrzywdzić. To było logiczne – powiedział Jean-Clair Todibo.




Źródło: Twitter

Erling Haaland może zostać ukarany. Pokłosie reakcji Norwega na kontrowersyjną decyzję sędziego

Erling Haaland może zostać ukarany przez Angielski Związek Piłki Nożnej. Jest to związane z reakcją piłkarza Manchesteru City na kontrowersyjną decyzję sędziego w meczu z Tottenhamem.




W niedzielę Manchester City podejmował na własnym stadionie Tottenham. Niewątpliwy hit 14. kolejki Premier League zakończył się remisem 3:3. Po tym meczu The Citizens zajmują 3. miejsce w tabeli, z kolei Spurs znajdują się na 5. lokacie.




Hitowy mecz nie obył się jednak bez kontrowersji. W roli głównej wystąpił sędzia wspomnianego meczu, Simon Hooper. W doliczonym czasie gry faulowany był Erling Haaland. Norweg szybko jednak wstał z murawy i kontynuował akcję. Sędzia przyznał Manchesterowi przywilej korzyści. Halaand zagrał prostopadłą piłkę do jednego ze swoich kolegów, który wyszedł do sytuacji niemalże sam na sam z bramkarzem rywali. W tym samym momencie sędzia postanowił… przerwać akcję.




Po gwizdku sędziego natychmiast ruszył do niego Erling Haaland. Norwega wyraził swoje niezadowolenie z tej decyzji, co można zaobserwować także poprzez jego żwawą gestykulację. Nawet po zakończeniu meczu grymas nie schodził z twarzy Erlinga.




Niedługo po meczu Erling udostępnił na Twitterze film z tą akcją i podpisał go „wtf”. Dziś Norweg udostępnił także mema ze swoją twarzą wyciętą z momentu, kiedy kłóci się z sędzią.

Jak się jednak okazuje, Erling może zostać teraz ukarany. Taką wiadomość przekazał „ESPN”. Dziennikarze piszą, że angielska federacja może ukarać piłkarza za krytykowanie pracy sędziów. Mowa o wspomnianym wpisie na Twitterze z dopiskiem „wtf”. W regulaminie FA jest specjalny punkt, który mówi o krytycznych komentarzach w mediach społecznościowych. Póki co nie wiadomo jednak, jaka kara może spotkać piłkarza, jeżeli w ogóle zostanie ona na niego nałożona.


źródło: espn

Robert Lewandowski na wylocie z FC Barcelony? Bardzo złe wieści z Hiszpanii

Hiszpańskie media zastanawiają się nad dalszą przyszłością Roberta Lewandowskiego. Joao Alvarez z „El Chiringuito” twierdzi, że Polak najbliższego lata może odejść z FC Barcelony. Powodem jest jego słaba dyspozycja w ostatnich miesiącach. 




FC Barcelona wygrała ostatni mecz z Atletico Madryt (1-0). Kolejne nieudane spotkanie zaliczył natomiast Robert Lewandowski. Polak ponownie nie trafił do siatki, mimo wielu dogodnych okazji.

Szybka sprzedaż?

Teraz zaskakujące informacje przekazało „El Chiringuito”, a konkretniej dziennikarz – Joao Alvarez. Jego zdaniem jesteśmy świadkami początku końca Lewandowskiego w Barcelonie. Klub już teraz ma myśleć o potencjalnej sprzedaży kapitana reprezentacji Polski.




– Gdybym miał strzelać, to Lewandowski nie przejdzie latem okresu przygotowawczego z Barceloną. Obniżył jakość w meczach, ale widać to też podczas treningów. Klub poważnie myśli o jego sprzedaży latem i jest to powód wewnętrznych sporów. Pamiętajmy jednak, że jego pensja rośnie z każdym sezonem, a oferty z Arabii Saudyjskiej są dla Barcelony atrakcyjne – powiedział Alvarez. 

W kontekście wyjazdu do Arabii Saudyjskiej o Lewandowskim mówiło się już wcześniej w tym roku. Nie przypuszczano jednak, że może się to wydarzyć tak szybko, gdyż jego kontrakt z Barceloną obowiązuje jeszcze do 2026 roku. Nieco wcześniej mówiło się natomiast, że Lewandowski chciałby końcówkę kariery spędził w MLS.




W bieżącym sezonie „Lewy” ma na koncie zaledwie osiem goli w siedemnastu występach. W ostatnich pięciu meczach strzelił natomiast tylko dwa gole. Oba padły z Deportivo Alaves.

Katalońskie media uderzają w Lewandowskiego. „Tym razem nie mógł narzekać”

Katalońskie media powoli tracą cierpliwość do bezbarwnych występów Roberta Lewandowskiego. Polak rozczarował ponownie, tym razem w meczu z Atletico Madryt (1-0). Dziennikarze nie zostawiają na nim suchej nitki. 




Robert Lewandowski od kilku miesięcy znajduje się w słabej formie. Od września 35-latek strzelił zaledwie dwa gole, co wzmaga dyskusje wokół jego osoby. Problemem jest przede wszystkim rażący brak skuteczności, który towarzyszy ostatnio Polakowi.

Wina „Lewego”?

Katalońskie media początkowo dawały czas Lewandowskiemu, sugerując, że problemem nie jest on sam, ale również forma kolegów. Mówiono, że kapitan reprezentacji Polski nie otrzymuje za wielu podań, stąd brak dogodnych okazji strzeleckich. W meczu z Atletico Madryt miał jednak mnóstwo okazji na przełamanie, ale mimo to nie był w stanie pokonać Jana Oblaka.




„Sport” w swojej relacji meczowej ocenił Lewandowskiego na „5” w dziesięciostopniowej skali. Była to najniższa nota w całym zespole Blaugrany. W tekście napisano z kolei, że Polak jest „nie do poznania”.

– Miał trzy czyste szanse, ale nie był w stanie oddać strzału w światło bramki. Obrońcy Atletico faulowali go wiele razy – napisano w podsumowaniu. 




Dużo ostrzej potraktowało go „Mundo Deportivo”, które wprost napisało, że problemem Lewandowskiego nie jest niewielka liczba podań. Tych bowiem w meczu z Atletico otrzymał on bardzo dużo.

– Tym razem nie mógł narzekać na brak serwisu. Dostał nawet cztery dobre okazje, ale w jednej sytuacji bardziej wybił piłkę niż strzelił na bramkę – czytamy. 

Mocne oskarżenia Leśnodorskiego w stronę Mioduskiego. „Lobbował, żeby nakładano na nas kary”

Bogusław Leśnodorski w rozmowie z Paweł Paczulem wytoczył poważne oskarżenia przeciwko Dariuszowi Mioduskiemu. Głównie zarzuca mu działanie na niekorzyść Legii. Obecny właściciel miał popierać nakładane kary. 




Ostatnio bardzo głośno jest o Legii Warszawa, ale niekoniecznie ze względu na wyniki. Więcej mówi się o sprawach poza sportowych. Kilka tygodni temu doszło do awantury w Alkmaar po meczu z AZ, a ostatnio przy okazji meczu z Aston Villą, kibice „Wojskowych” starli się z policją z Birmingham.

Kpiny i szydera

Bogusław Leśnodorski w rozmowie z Pawłem Paczulem wrócił do sytuacji z Holandii. Zakpił on w niej z Dariusza Mioduskiego, który uczestniczył w przepychankach z policją. Został przy tym poszturchiwany przez służby.




– Prezes klubu nie powinien specjalnie kozakować, bo cena, którą zapłaci za to klub, jest za wysoka. Można wyjść na ulicę, dostać z liścia, kopa w tyłek i się popłakać – to nie jest wielkie bohaterstwo. Było dużo zachwytu nad tym, ale nie wiem, czym tam się zachwycać – powiedział na antenie „Weszło” Leśnodorski. 




– Może jest w naszej kulturze coś takiego, że jak wyjdziesz i ktoś ci przyłoży z plaskacza, to jesteś bohaterem. Nie czuję tego. W ogóle tego nie rozumiem. A tego płaczu – to już zupełnie. Jeśli idziesz się bić, to musisz się liczyć, że możesz dostać. Później nie płaczesz – dodał.




– Jak jesteś szefem klubu, to jego dobro, a nie własne emocje i ambicje są na pierwszym miejscu. Jeśli wiesz, że klub zapłaci za to cenę, a ty chwilę się pogrzejesz w reflektorach sławy, że dostałeś kopa w tyłek, to jest to wątpliwe – podsumował były prezes Legii.

Działanie na niekorzyść?

Dalej w rozmowie Leśnodorski wytoczył poważne oskarżenia w stronę swojego dawnego wspólnika. Kiedy on sam pracował w Legii (2012-2017), „Wojskowi” regularnie grali w Europie. Wówczas także dochodziło do różnych sytuacji, które odbijały się na klubie. Leśnodorski twierdzi, że w tamtych czasach Mioduski działał na niekorzyść stołecznej drużyny.




– Lobbował za tym, żeby nakładano na nas kary i to dość wysokie. Albo żeby ich nie anulowano – mówiąc wprost. Dzwonił do różnych dość wysoko postawionych działaczy, nawet reprezentujących Polskę w strukturach międzynarodowych. Prosił, żeby nie pomagać klubowi w tamtej sytuacji. Nie stawiam tez, mówię o pewnym zdarzeniu, o którym wiele osób wie. To było wiele lat temu, nie ma co z tego robić tajemnicy – oznajmił.




– Może teraz wydawało mu się, że jeżeli prasa pisze, że jest wysoko postawionym działaczem UEFA czy zrobił sobie ileś zdjęć z byłymi piłkarzami i ludźmi ze struktur, to ta organizacja będzie słuchać, co ma do powiedzenia. Tak nie jest. To jest jednak sport. Jeśli regularnie grasz w Lidze Mistrzów, jesteś rozpoznawalny w Europie, to jesteś traktowany poważnie. Jeśli raz na kilka raz grasz w Lidze Konferencji i od razu jest z tego afera i zamieszanie, to nie traktują cię poważnie – przyznał. 

Mocny apel Wojciecha Kowalczyka ws. meczów w Ekstraklasie. „Niech piłkarze przestaną babrać się w śniegu”

Wojciech Kowalczyk wystosował mocny apel odnośnie rozgrywania meczów Ekstraklasy przy zimowej aurze. Były reprezentant Polski zaapelował o to, by nie narażać zdrowia piłkarzy poprzez rozgrywanie meczów w ekstremalnych warunkach.




Zima zawitała do Polski

W ostatnich kilkunastu dniach do Polski dotarła zima, której towarzyszą obfite opady śniegu. W związku z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi odwołano spotkanie bieżącej kolejki PKO BP Ekstraklasy między Stalą Mielec a ŁKS-em Łódź. Po kilkunastu minutach gry przerwano z kolei mecz Piast Gliwice – Puszcza Niepołomice.




Mecze w śniegu

Część spotkań bieżącej kolejki rozegrano pomimo nie najlepszych warunków do gry w piłkę. Najwięcej kontrowersji wzbudził mecz Korony Kielce z Lechem Poznań. Przed rozpoczęciem meczu murawa wyglądała jeszcze nie najgorzej, jednak wraz z upływem czasu na boisku było coraz więcej śniegu, a mecz piłkarze kończyli z białym puchem po same kostki. Mimo to spotkanie zostało dograne do końca.




Apel Kowalczyka

To właśnie pojedynek Korony z Lechem wywołał wiele emocji wśród kibiców, którzy w krytycznych słowach wypowiadali się odnośnie sensu rozgrywania meczu w takich warunkach. Mocny apel wystosował także Wojciech Kowalczyk. Były reprezentant Polski, a obecnie ekspert, poprosił o to, by nie narażać zdrowia piłkarzy i przekładać mecze, kiedy pogoda nie pozwala na grę w normalnych warunkach.

– Chcemy się bawić w poważną piłkę, to się bawmy. Ale nie narażajmy zdrowia piłkarzy – zaapelował Wojciech Kowalczyk.

– Te mecze, które miały się odbyć i się niepotrzebnie odbyły – a mówię tu o meczu w Kielcach – powinien być przełożony. (…) Mamy tyle terminów, niech piłkarze przestaną babrać się w śniegu. To nie są dzieci, które lepią bałwanki, tylko niech zaczną grać na normalnych płytach – podkreślił były reprezentant Polski.

– Narażamy piłkarzy, tych meczów się nie da oglądać. Najlepiej odbębnić swoje, powiedzieć „cześć, na razie”, tylko co z tego ma kibic, który zapłacił abonament za oglądanie telewizji, w której nie dało się tego oglądać – zauważył popularny „Kowal”.




Selekcjoner rywali Biało-Czerwonych nie chciał rozmawiać z polskimi mediami. „Nie ma po co, bo nie ma ich na turnieju”

Reprezentacja Polski poznała potencjalnych rywali w grupie na Mistrzostwach Europy w Niemczech. Jeden z przedstawicieli przeciwników odmówił rozmowy z polskimi mediami.




Znamy potencjalnych rywali

Reprezentacja Polski powalczy o awans na EURO poprzez baraże. Podopieczni Michała Probierza w przypadku promocji na turniej zagrają w grupie z Francją, Austrią i Holandią. Ciekawe kulisy z losowania zdradził Jakub Pobożniak z TVP Sport.




Dziennikarz przyznał, że wszyscy porozmawiali w strefie mieszanej poza jednym wyjątkiem. Selekcjoner reprezentacji Austrii, Ralf Rangnick nie zamierzał rozmawiać z polskimi mediami, ponieważ Biało-Czerwonych nie ma na turnieju.

Skandaliczne zachowanie kibica Radomiaka. Życzył śmierci kibicowi Widzewa [WIDEO]




– Po losowaniu grup Euro 2024 w strefie mieszanej porozmawiali wszyscy. Z jednym wyjątkiem. Ralf Rangnick stwierdził, że z polskimi dziennikarzami rozmawiać nie ma po co, bo Polski na turnieju też nie ma. Ałć – napisał dziennikarz na Twitterze.

Zdecydowanie bardziej otwarty był szef austriackiej federacji. Klaus Mitterdorfer w miłych słowach wypowiedział się o stosunkach z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, a potencjalny mecz nazwał przyjacielskim.




– Chciałbym, żeby to Polska przeszła baraże. To dobra drużyna, która na to zasługuje. Mamy bardzo mocną więź i nić porozumienia pomiędzy nacjami i naszymi federacjami. Chcemy zagrać z przyjaciółmi, bo to byłoby dla nas jak mecz przyjaźni – powiedział Mitterdorfer.

Źródło: tvpsport.pl


TROLLNEWSY I MEMY