Reprezentant Szwecji nie boi się o swoje bezpieczeństwo. „Jest blisko, ale czuję się spokojny”

We wtorek w Chorzowie odbędzie się finał baraży i wyjazd na mistrzostwa świata między Polską a Szwecją. Goście początkowo obawiali się przyjazdu do naszego kraju, ze względu na sytuację za wschodnią granicą. Ze szwedzkiej prasy płynie jednak obecnie dobry przekaz. 

Wojna Rosji z Ukrainą spowodowała spore problemy w świecie sportu. Zarówno kluby, jak i reprezentacja kraju Władimira Putina została wykluczona z europejskich rozgrywek, organizowanych przez UEFĘ. Podobnie postąpiła FIFA, która ukarała „Sborną” walkowerem, dzięki czemu Polska automatycznie awansowała do finału baraży.

We wtorek odbędzie się spotkanie pomiędzy „Biało-Czerwonymi” a reprezentacją Szwecji, która pokonała w czwartek Czechów (1-0 po dogrywce). Do Chorzowa obawiali się przylecieć kibice gości, ze względu na wojnę na wschodzie. Ostatecznie na trybunach Stadionu Śląskiego zasiądzie około 250 szwedzkich kibiców.

Alarm w prasie

Podobne odczucia mieli także piłkarze naszych rywali oraz tamtejsza prasa. Jeszcze na kilka dni przed rozpoczęciem marcowego zgrupowania pojawiały się głosy niezadowolenia płynące ze Skandynawii. Szwedzi chcieli nawet, aby FIFA zmieniła lokalizację rozegrania meczu, ale finalnie nic z tego nie wyszło.

Obecnie niepokój w szwedzkiej prasie został dodatkowo zwiększony. Odnotowano bowiem ataki bombowe, jaki miały miejsce we Lwowie, około 70 kilometrów od polskiej granicy.

– Tak więc Polska – Szwecja zostanie rozegrany na Stadionie Śląskim w Chorzowie na południu Polski, nieco ponad 300 km od granicy z Ukrainą. W sobotę pobliski Lwów został kilkakrotnie zbombardowany przez rosyjskie pociski manewrujące – napisano w „Aftonbladet”.

„Czuję się spokojny”

O obawy związane z nadchodzącym meczem zapytano nawet jednego z reprezentantów Szwecji. Mattias Svanberg, bo o nim mowa, odparł jednak, że nie czuje się zaniepokojony.

– Jest blisko, ale niezbyt blisko. Czuję się bardzo spokojny. W razie potrzeby jest czas, aby przenieść mecz – przyznał piłkarz, na co dzień występujący w Bolonii. 

– Często pojawia się temat, o którym mówi się więcej. To jest coś, z czym nauczyłeś się sobie radzić. Jest to trochę niezwykłe i może wymaga nieco większego skupienia. Nie sądzę, aby raz w dniu meczu miało to na kogokolwiek wpływ – dodał.