Zagtował się młodzieżowy reprezentant Polski…
Zachowanie Dziczka po zejściu takie jak jego występ. Słabe. #BATEPIA pic.twitter.com/y5fFjlo7UM
— Bartłomiej Stańdo (@BStando) July 10, 2019
Zagtował się młodzieżowy reprezentant Polski…
Zachowanie Dziczka po zejściu takie jak jego występ. Słabe. #BATEPIA pic.twitter.com/y5fFjlo7UM
— Bartłomiej Stańdo (@BStando) July 10, 2019
Liga turecka może i się rozwinęła, ale nie powiemy, że podobają nam się takie transfery. Zamiast powalczyć o kontrakt w topowej lidze europejskiej, bo przecież ostatnie sezony pokazują, że Polakom nie trudno znaleźć klub we Włoszech czy Niemczech, to dobry piłkarz decyduje się na wybór ligi, której nikt nie będzie śledził. Zwłaszcza, że chodzi o reprezentanta Polski, faceta, który już nie raz pokazał, na jakim poziomie potrafi grać. Do beniaminka ligi tureckiej przenosi się Paweł Olkowski.
Gazisehir FK Gaziantep poinformował o transferze na swojej oficjalnej stronie internetowej. Ciekawe, jak na taki ruch zapatruje się selekcjoner Jerzy Brzęczek, który przecież powoływał Olkowskiego na mecze Ligi Narodów. Jednak przykład Michała Pazdana pokazuje, że i z Turcji można wybić się do kadry. A jeśli chodzi o prawą obronę, to i tak mamy ją porządnie obsadzoną.
Olkowski grał ostatnio na zapleczu Premier League. W barwach Boltonu Wanderers rozegrał 27 meczów, strzelił w nich dwa gole. Wcześniej grał choćby dla FC Koeln. Trzeba też pamiętać, że obrońca ma już 29 lat i czas zbierać środki na piłkarską emeryturę. Może jeszcze trochę do niej jest, ale liczmy na to, że z ekipy beniaminka wybije się do lepszego tureckiego klubu.
Kiedy popatrzymy na skład Legii z meczów z Realem Madryt, Borussią czy Sportingiem, teraz została z niego ruina. Już nawet Michał Kucharczyk i Bogusław Leśnodorski żartowali, że czas na rozegranie jubileuszowego meczu pokazowego, bo chociaż minęły trzy lata, to w Warszawie tyle się zmieniło. Wtedy remis z Realem mimo cudownego gola Bale’a na początku meczu, teraz… oddanie mistrzostwa Piastowi. Jednak trochę magii z Champions League może wrócić. A to za sprawą sprowadzenia Guilherme.
Czas leci, ale Gui nie zapomniał o Legii i przyznał w rozmowie z Super Expressem, że chce wrócić. Powiedział, że nadal ogląda polską telewizję i regularnie interesuje się, co dzieje się w jego byłym klubie i całej polskiej lidze. Ważna informacja przed cytatem – Brazylijczyk zagrał dla „wojskowych” 99 razy. – Mam nadzieję, że rozegram setny mecz dla Legii. Nie zapomniałem o klubie, wręcz przeciwnie: cały czas emocjonalnie jestem z nim związany.
Pamiętamy, że historia Guilherme z Benevento nie była długo, jednak potem odnalazł się w Turcji. Grał dla Yeni Malatyaspor, w którym rozegrał 30 meczów, zdobywając 5 bramek i notując 7 asyst. Liczby całkiem przyjemne. Dla Legii byłby gigantycznym wzmocnieniem. W końcu może grać na obu skrzydłach, dziesiątce i na lewej obronie, a Aleksandar Vuković szuka wzmocnienia na tę pozycję.
Nie wiemy, jak ma się to do słów Aleksandara Vukovicia, który na konferencji po ostatnim meczu ubiegłego sezonu wręcz krzyczał, że w jego zespole będą grali sami legioniści. Jak się okazało, legioniści to na razie odeszli, bo z klubem pożegnali się Michał Kucharczyk, Arkadiusz Malarz czy Miroslav Radović. Natomiast po ściągnięciu Lewczuka czy Novikovasa Legia pozyskuje anonimowego zawodnika z Brazylii, Luquinhasa.
Jaką przeszłość ma Luquinhas? To zaledwie 22-latek. Ostatnio grał w portugalskim Clube Desportivo das Aves. Utrzymał się z nim w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale klub skończył sezon zaledwie 4 punkty nad strefą spadkową. Może okazać się gwiazdą ligi, bo wiadomo, że z techniką niejeden piłkarz tu sobie poradził mimo braku ogrania na topowym poziomie. Gui zachwycał, Medeiros był rozczarowaniem, więc trudno cokolwiek przesądzać.
22-letni Luquinhas na mocy transferu definitywnego przeszedł do Legii Warszawa z portugalskiego Clube Desportivo das Aves. Występujący na pozycji lewego pomocnika Brazylijczyk podpisał trzyletni kontrakt. #LegiaNews
➡️ https://t.co/5UHDJAyUUL pic.twitter.com/vuvaDNbcFF
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) 4 lipca 2019
– Luquinhas był przez nas obserwowany w ostatnim sezonie. To szybki, dobrze prowadzący piłkę zawodnik, którego ultraofensywny profil odpowiada naszym oczekiwaniom co do roli skrzydłowego. W Legii może jeszcze rozwinąć swój potencjał. Mam nadzieję, że będzie ważną częścią drużyny i pomoże nam w walce o tytuł – powiedział dyrektor sportowy Legii Warszawa Radosław Kucharski po zaprezentowaniu nowego piłkarza.
Tak dużego transferu się nie spodziewaliśmy. Fakt, w ostatnich trzech sezonach strzelił 55 goli w Ekstraklasie. Jednak Marcin Robak ma już 37 lat. Koledzy z szatni mogą krzyczeć na niego „dziadzia”, ale jemu faktycznie nie robi to różnicy. Nieprawdopodobnie mocny fizycznie, zmysł killera, zabójcza skuteczność. Hitem jest, jak dobrze trzyma się były napastnik Śląska Wrocław. Zakończyła się właśnie saga z jego transferem. Były reprezentant Polski wzmocni… Widzew Łódź!
Robak to zawodnik, który śmiało dałby radę w Ekstraklasie. Ofertę składał mu Piast Gliwice, Śląsk chciał przedłużyć wygasającą umowę, a Miedź Legnica, która spadła na zaplecze, wręcz się o niego zabijała. Jednak Robak postawił na sentyment i zdecydował się na wielki powrót do Widzewa. Do drugoligowego Widzewa – podkreślmy. Teraz już nie widzimy możliwości na brak awansu tego zasłużonego klubu do 1. ligi. Sami popatrzcie na statystyki Robaka w trzech ostatnich sezonach:
2018/19 – 18 goli
2017/18 – 19 goli
2016/17 – 18 goli
Ile strzeli na trzecim poziomie rozgrywkowym? Jeśli nie będą mu przeszkadzać kontuzje (a do tej pory nie miał z nimi problemu), to nie zdziwimy się jak wyśrubuje rekord. W końcu to fizyczna liga, ale tężyzna to największy atut Robaka. Kości ma nadal mocne, a krzepę niesamowitą. Ciekawi jesteśmy nowego Widzewa, zwłaszcza, że już bez Zbigniewa Smółki, a z Marcinem Kaczmarkiem na ławce trenerskiej.
Trzeba Kamilowi Grabarze przyznać, że zagrał bardzo dobre mistrzostwa Europy U-21 i Bartłomiej Drągowski okazał się na nich niepotrzebny. Jak się okazuje – według samego Grabary także. Krótko mówiąc – znowu gra szefa!
Bramkarz Liverpoolu (co by nie mówić) udzielił wywiadu WP, w którym powiedział, że sam dwa lata wcześniej zrezygnował z kadry, ale potem wypowiedź ciekawie rozwinął… „Nasz zespół turnieju nie zwojował, ale nie wiem, co bym czuł, gdybym oglądał występy kolegów w telewizji, a oni wygraliby trzy mecze w grupie. Na pewno byłoby mi przykro. A jak się czuje Bartek? Nie wiem. To jego sprawa.”
A potem na pytanie, czy Drągowski utrzymuje kontakt z kadrą wypalił: „Nie, nie było kontaktu. Nie chcę mi się za bardzo o tym gadać, bo to nic nie zmieni. Nie ma sensu. Myślałem tylko, że jesteśmy wszyscy ze sobą zżyci i nieważne jaka jest twoja sytuacja w drużynie, to na kadrę przyjedziesz”. Grabara ewidentnie czuje się mocny, ale co w tym dziwnego – w końcu tak czy tak był szykowany do roli pierwszego bramkarza kadry Czesława Michniewicza.
Legia dopięła dziś dwa transfery. W tym powrót na Łazienkowską człowieka, który za pierwszym podejściem sprawdził się jak mało kto. Klub wrzucił oficjalną informację o testach medycznych, po nich zostanie tylko złożenie podpisów pod umową. Nie trzymając was w niepewności – chodzi o stopera/prawego obrońcę Igora Lewczuka.
O transferze mówiło się od jakiegoś czasu. Jak się okazuje, trochę trzeba było poczekać na oficjalne ogłoszenie. Do ostatniej chwili zabiegały o niego Raków Częstochowa i Wisła Płock. Lewczuk w barwach Legii wygrał dwa mistrzostwa Polski oraz krajowy puchar – też dwukrotnie.
Jego przygodę we Francji trzeba zaliczyć na plus. Mierzył się choćby z PSG, Monako czy Lyonem, grał u boku takich piłkarzy jak Jeremy Toulalan i Jeremy Menez. Natomiast bilans spotkań Igora Lewczuka po trzech latach w Girondins Bordeaux wygląda następująco:
Ligue 1: 38 meczów/1 gol
Puchar Francji: 4/0
Puchar Lig Francuskiej: 4/0
Europejskie puchary: 9/0
Igor Lewczuk, który w latach 2014-2016 z sukcesami występował w Legii Warszawa, odbywa testy medyczne, po których może podpisać kontrakt ze stołecznym klubem. #LegiaNews
Fot. @j_prondzynski pic.twitter.com/8wiRfvSvcB
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) 12 czerwca 2019
To transfer z gatunku tych, o których dowiadujemy się dopiero w momencie ogłoszenia. Kto by się spodziewał, że Legia sięgnie po gracza z Górnika Zabrze? U Marcina Brosza był kluczowym piłkarzem, jednak od nowego sezonu będzie do dyspozycji Aleksandara Vukovicia. Przez jakiś czas… bo przecież wiadomo, że trenerzy nie wytrzymują w Legii całej rundy jesiennej. Tak czy tak – przed Walerianem Gwilią zostały już tylko testy medyczne.
Statystyki 25-latka nie powalają, bo w osiemnastu meczach strzelił tylko jednego gola, przy czym zaliczył cztery asysty. Jednak wrażenie pozostawił bardzo dobre i szkoda by było, gdyby Ekstraklasa straciła tego piłkarza. Jednak transfer do Legii to wielkie zaskoczenie. Wicemistrzów Polski będzie kosztować 300 tysięcy euro.
Przypominamy, że Gwilia do Górnika był jedynie wypożyczony. Jego klub to FC Luzern. Gruzin z ukraińskim obywatelstwem karierę zaczął w Metaliście Charków, grał też w białoruskim FK Mińsk czy BATE Borysów. Trzeba przyznać, że piłkarskie CV ma niezłe.
O powrocie Jakuba Rzeźniczaka do Polski dopiero co nie było jeszcze mowy. Piłkarz miał zakończyć karierę zawodniczą. Ale jest oficjalka! Okazuje się, że szepty jednego czy drugiego dziennikarza o powrocie do Ekstraklasy mają poparcie w rzeczywistości. W nowym sezonie były piłkarz Karabachu Agdam i przede wszystkim wieloletni kapitan Legii Warszawa zagra w barwach… Wisły Płock!
Mało który ligowiec w tym wieku daje radę wyjechać z kraju i zagrać w Lidze Mistrzów, a następnie w Lidze Europy z nowym klubem. Jakubowi Rzeźniczakowi ta sztuka się udała. Wiele mówiło się ostatnio o zakończeniu przez niego kariery, wcześniej przewijały się opcje klubów z MLS lub krajów arabskich.
Ostatecznie w nowym sezonie Rzeźniczak zagra pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego!
‼️ W naszym pięknym, nadwiślańskim grodzie witamy Jakuba Rzeźniczaka! 32-letni obrońca parafował z naszym klubem roczny kontrakt z opcją przedłużenia o kolejne 12 miesięcy. ✍️?
➡️https://t.co/5Gy8v1ER40 pic.twitter.com/GKgkytzE3S— WislaPlockSA (@WislaPlockSA) 11 czerwca 2019
Kuchy King był związany z Legią przez 10 lat. W końcu przyszedł czas na pożegnanie, o czym zresztą piłkarz dowiedział się z social mediów i (także w nich) podkreślił, że jest rozczarowany takim zakończeniem swojej warszawskiej historii. Jednak odejście oznacza podpisanie umowy z nowym, lepszym klubem. Po Kucharczyka ma sięgnąć klub z 6. ligi europejskiej – rosyjski Arsienał Tuła.
Szósty zespół ligi rosyjskiej złożył propozycję Kuchemu i trudno przypuszczać, że ten ją odrzuci. Wiadomo, że czasem śmialiśmy się z niego nadmiernie, bo przez lata nie znalazł się zawodnik, który na dobre wygryzłby go z pierwszego składu Legii, ale jednak awans sportowy zaliczy on nadspodziewanie duży. Arsienał zajął w poprzednim sezonie szóstą pozycję w tabeli i dzięki temu zagra w rozgrywkach Ligi Europy.
To też wielki skok finansowy. Jak podaje Cezary Kowalski z Polsatu Sport, Polak ma zarabiać 500 tysięcy euro netto za sezon (w Legii otrzymywał plus/minus 300 tysięcy). Kontrakt ma obowiązywać aż trzy lata. Krótko mówiąc – nieźle się ustawi. Może w Rosji zasłuży na miano… Kuchy Car?
To byłby hit. Legia Warszawa może się poważnie wzmocnić i to piłkarzem ze stajni samego Mino Raioli, jednego z czołowych menedżerów piłkarskich na świecie. Według calciomercato.com wicemistrzowie Polski chcą pozyskać… byłego piłkarza AC Milanu Hachima Mastoura. 20-latek obecnie szuka klubu.
Mastour to chłopak uważany przez długi czas za wielki talent włoskiej piłki. Włoskiej, bo występował w młodzieżowej reprezentacji Italii, jednak zdecydował się na reprezentowanie Maroka. CV ma imponujące, bo w nim choćby Malaga, Zwolle czy właśnie AC Milan. Jednak jego ostatnim klubem była Lamia, a w poprzednich drużynach się nie przebił. Jednak przed chłopakiem nic straconego, bo ma zaledwie 20 lat. Dobra, stop. Ma 20 lat, AC Milan za sobą i może trafić do Ekstraklasy… Może jednak jego kariery nie można określać jako „nic straconego”.
Tak czy tak dla Legii mógłby być wielkim wzmocnieniem. Marketingowym dzięki postaci swojego agenta – również. Ale przede wszystkim chodzi o sport. Gdzie jak gdzie, ale w Polsce musiałby się odnaleźć. Przypomnijmy, że Mino Raiola to agent takich piłkarzy jak Zlatan Ibrahimović, Paul Pogba czy Mario Balotelli. Jeśli Mastour podpisze umowę z Legią, większym wydarzeniem może być przyjazd do Warszawy jego menago…
Mamy dla was skrót z gry Polaków w pierwszych trzydziestu minutach. ? #tvpsport #kadra2020 #MACPOL pic.twitter.com/73RDsk3LKL
— TVP Sport (@sport_tvppl) 7 czerwca 2019
Radosław Majecki ma iść śladem Sebastiana Szymańskiego i pomóc Legii w załataniu dziury budżetowej. Po mundialu U-20, na którym jako jeden z niewielu naszych reprezentantów wypadł dobrze, można liczyć na spore zainteresowanie pierwszym bramkarzem kadry Jacka Magiery. Legia patrząc na przepis o młodzieżowcu postanowiła ściągnąć młodego bramkarza. Przed chwilą klub oficjalnie zaprezentował Wojciecha Muzyka – 20-latka z Olimpii Grudziądz.
Każdy śledzący 2. ligę wie, że Muzyk to czołowy bramkarz minionych rozgrywek, a do tego jest z rocznika 1998. Z Olimpią Grudziądz zrobił awans do pierwszej ligi będąc jej mocnym punktem. Zagrał aż 2610 minut, w 29 meczach dziewięć razy zachował czyste konto. Najbardziej zabiegał o niego Raków Częstochowa, ale stolica okazała się bardziej kusząca. Muzyk z Legią podpisał kontrakt na cztery lata.
– Niezwykle się cieszę, że tutaj jestem, bo bardzo ciężko na to pracowałem. Do Legii przychodzę z takim nastawieniem, by pokazać się z jak najlepszej strony. Po zakończonym sezonie dostawałem różne sygnały z kilku klubów ekstraklasy, ale wiadomo, że kiedy zgłasza się Legia, wszystkie inne odchodzą na bok. Rozmowy potoczyły się bardzo szybko i profesjonalnie, z czego jestem bardzo zadowolony – powiedział Wojciech Muzyk dla oficjalnej strony klubowej.
Jagiellonia Białystok królowała już podczas zimowego okienka transferowego ściągając do klubu między innymi Imaza czy Arsenicia. Latem nie zamierza zwalniać tempa i zatrudniła kolejnego zawodnika, który może być wielkim wzmocnieniem. Kontrakt na 4 lata podpisał znany polskim kibicom z Miedzi Legnica Juan Camara. A wielu z was pamięta go pewnie także jako byłego zawodnika Barcelony. Zagrał nawet w jej barwach w Champions League. Choć wiadomo, że najwięcej czasu spędził w zespole B.
Camara mimo spadku z Miedzią ma za sobą bardzo dobry sezon. Zagrał w 27 meczach Ekstraklasy i strzelił 3 gole, do tego awansował z klubem do półfinału Pucharu Polski. Teraz walczyło o niego pół ligi, a najbardziej spodobała mu się opcja Jagiellonii. Z klubem z Białegostoku podpisał umowę na cztery lata. Dla ekipy Ireneusza Mamrota może być wielkim wzmocnieniem.
Hiszpan jest wychowankiem Villarrealu. Gra jako środkowy pomocnik, ma za sobą treningi z pierwszą drużyną Barcelony. Barwy „Dumy Katalonii” reprezentował przez cztery sezony. Jego transfer do Miedzi był wielkim zaskoczeniem. Zawodnika możemy pamiętać z dwóch występów dla Barcy – z Bayerem Leverkusen w Lidze Mistrzów i w półfinale Pucharu Króla z Valencią, kiedy zaliczył nawet asystę. Może i zagrał krótko, ale należy to docenić.
Stało się! Legia sprzedała Sebastiana Szymańskiego za rekordowe pieniądze! O transferze reprezentanta Polski było ostatnio bardzo cicho, po kiepskim sezonie niewielu liczyło, że Legia zdoła za niego zarobić dobre pieniądze. A okazuje się, że zgarnie – uwaga – 5,5 miliona euro! Szymański odchodzi do Dynama Moskwa.
To najdroższa transakcja w historii Legii. Wcześniej Łukasz Fabiański kosztował Arsenal 4,35 miliona euro. Transferu młodego piłkarza Legii pilnował menedżer znany na rosyjskim rynku, Mariusz Piekarski. Wielkie brawa dla tego pana. Sebastian Szymański przebywa obecnie na zgrupowaniu pierwszej reprezentacji Polski. Później z młodzieżówką poleci do Włoch na Mistrzostwa Europy U-21, a następnie przeprowadzi się do Rosji. NIebywałe tygodnie przed tym młodym chłopakiem.
Wedle moich informacji Sebastian Szymański przejdzie z Legii Warszawa do Dynamo Moskwa. Transfer się właśnie finalizuje, chociaż sytuacja jest na tyle dynamiczna, że może już się sfinalizował.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 31 maja 2019